Skoro wolność słowa znika z uniwersytetów, to znaczy, że totalitaryzm puka do drzwi. Tak po prostu i bez przesady. Człowiek od zarania wieków ma pokusę, by z poglądami, z którymi się nie zgadza, dyskutować maczugą.
Na początku bicie pałą po głowie sprowadza się do mieszania oponentów z błotem i odsądzania od czci i wiary.
Szyje im się różne wory – w zależności od obowiązującej mody – antysemitów, szowinistów, Żydów, marksistów, zacofanych, moherów – pomysłowości nie brakuje – wrzuca się do nich i topi w morzu plwocin.
To jest etap przejściowy, bo jeśli topieni tak ludzie nie nikną nam z oczu, jakoś wypływają i nadal się odszczekują, pojawia się konieczność Endlösung; ostatecznego rozwiązania – w końcu ktoś krzyczy „do pieca heretyków”! Jest to etap fizycznej likwidacji oraz reedukacji przy pomocy morzenia głodem i pracy od świtu do nocy. Przerabialiśmy to w kilku wersjach całkiem niedawno. A tacy specjaliści, jak Pol Pot i Ieng Sary, wyuczyli się tego nawet na francuskich uniwersytetach. Terror to nie jest wymysł jakichś prymitywnych brutali, lecz z reguły ludzi oczytanych, którym po odrzuceniu Pana Boga wydaje się, że wszystkie rozumy posiedli i muszą zaplanować świat na nowo – zwykle są to więc niedokształceni intelektualiści o morderczych inklinacjach. Kambodża to tylko jedna z licznych piaskownic, które przekopywali łopatką.
Proszę się zresztą samemu zastanowić, czy kiedyś nie mieliśmy ochoty udusić bliskiej osoby, kiedy wygadywała nam jakieś głupoty, a co gorsza miała przy tym rację? A czy od czasu do czasu nie mamy ochoty zdzielić jakiegoś idioty dla otrzeźwienia, gdy plecie trzy po trzy? No właśnie! Tendencja do uciszania wbudowana jest w grzeszną naturę człowieka, w jego tendencję do posprzątania i uporządkowania świata według prostych schematów. Każdego łatwo napompować pychą. Aby to dostrzec, wystarczy zrobić kilka eksperymentów na okolicznych ludziach.
Dzisiaj tłumaczy się nam, że mamy superdemokrację, a praw człowieka, które nam gwarantuje, trudno wprost zliczyć; w ogóle jesteśmy świadkami cudowności, jakich ludzkość nie znała. Jednocześnie coraz bardziej czuć w powietrzu ten diabelski czad – część ludzi uważa, że posiadła wszystkie rozumy i wie, jak jest i co będzie. Po prostu sądzą, że już w garści mają kamień filozoficzny i zaraz wszystko ozłocą, muszą tylko jeszcze usunąć ostatnie przeszkody:
– wytępić szkodników, którzy nie rozumieją, a być może nie potrafią zrozumieć;
– tych wszystkich, do których „prawda” nie dociera; którzy żyjąc w „zabobonach”, nie kumają logiki postępu, malkontentów, którzy nie wierzą w „fakty” globalnego ocieplenia, tępaków, którzy krzywdzą lesbijki, transseksualistów, i kogo tam jeszcze polityczna poprawność urodzi, wychwalając zalety rodziny i tradycyjnego małżeństwa;
– tych wszystkich, którzy nie rozumieją historycznej konieczności postępu i naszej odpowiedzialności za Gaję-planetę, że populację trzeba przystrzygać, a ludzi zaganiać do łatwych w zarządzaniu zagród metropolii;
– tych wszystkich, którzy odrzucają piramidę nowego porządku wieków i usiłują starszym i mądrzejszym z wyższych pięter robić wymówki, czy też buntować niższe piętra;
– tych, którzy w imię wyssanych z palca idei bronią życia nienarodzonych czy schorowanych starców, a przecież trzeba zrobić miejsce następnym i dać ziemi oddychać.
To tak w skrócie. Oczywiście można cytować dalej.
Jesteśmy dzisiaj na etapie, kiedy kierownicy tolerują jeszcze odszczepieńców – troglodytów starej cywilizacji – działają raczej przez wychowanie, usiłując odbić od sztancy pokolenia nowych plastusiów, tresując od przedszkola nowymi programami edukacyjnymi, na etapie kiedy administracyjny walec nęka tylko heretyków odrzucających jedynie słuszną „wiedzę”...
Ale to etap przejściowy, bo przecież „w miarę postępów w budowie socjalizmu walka klasowa zaostrza się”. W miarę jak struktury nowego porządku zaczną pożerać stare instytucje, ludzie ostatkiem sił będą wierzgać. Stąd i konieczność ostatecznego rozwiązania. Jaskółki zaczynają już krążyć wokół nas. Na razie dzięki totalnej inwigilacji jesteśmy jak na talerzu. Niedługo wszystkie odruchy oporu skojarzone zostaną z wrażą propagandą ośrodków dywersji ideologicznej. Już dzisiaj mówi się, że to socimperialiści radzieccy (pardon, co ja mówię), straszny Putin, prowadzi z nami wojnę przy pomocy „nieuczciwej propagandy”, czadzi ludziom w głowach i namawia do buntu przeciwko młodej republice rad... Co ja piszę... Zupełnie mi się poprzestawiało...
Nawet w państwie takim jak Polska, która przecież nie jest lokomotywą w eszelonie postępu, ani nawet nie została podpięta tuż za lokomotywą, nowy komsomolski narybek uniwersytecki blokuje wystąpienia opowiadającej się za życiem kobiety urodzonej w rezultacie gwałtu – a zatem pociąg ku nowemu mknie w ekspresowym tempie. Nic tak przecież nie uprzyjemnia uniwersyteckiego życia, niż dobra debata na argumenty, kiedy to widać, jak myśl się rodzi i wygina. Niestety, studenci mejnstrimowych polskich uniwersytetów są już tylko poubieranymi w długie skórzane płaszcze intelektualnymi rzeźnikami czerezwyczajki, biednymi ślepymi dzieciakami, które własny rozum wypróżniły na ołtarzu systemu.
Wygląda więc na to, że po kościołach zaczynają pustoszeć uniwersytety. Czymżeż są uczelnie, kiedy myśli w nich nie ma?
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
W Polsce nie istnieje opozycja! Funkcjonuje generująca nienawiść grupa, którą w drodze demokratycznych wyborów pozbawiono władzy.
„Wnikliwy”
To motto chyba dobre, skrótowo definiuje sytuację, jaka panuje od dwóch lat w naszym kraju.
Pajace opozycyjni z uwagi na bezwstydny cynizm, są w rzeczy samej rzeczywiście totalni. Wicepajace, ci z niedostatkiem szarych komórek, jak stado baranów za nimi podążają. Oj, ostrzygli by was, gdyby nadarzyła im się kiedyś taka okazja! Nie rozumiecie tego, małe rozumki? Wasze szczęście – głupim szczęście sprzyja – że takiej okazji oni mieć szybko nie będą. W dziurawej beczce nie można morza przepłynąć, choćby lewacka część UE (kurczy się już) dopasowywała kołki, ćwieki i gałganki – tu wpisać odpowiednie nazwiska gałganków – na uszczelnienie tych dziur. Beczka śmiechu, łajba tonie. To wzbudza ambiwalentne uczucia, bo niestety cynicy udowodnili nie raz, że pływać dobrze umieją. Są zaś wątpliwości co do pożytecznych idiotów. Czy ich bałwany nie zaleją, jak zalewają przysłowiowe lemingi, gdy im natura rozsądek odbiera. Czyżby wiedziała, co robi? Nadprodukcja głupoty?
Gdy wyjeżdżałam z Niemiec, sprzed domu wiejskiego niemieckiego, gdzie słońca było mało, tylko cień i cień... żegnała mnie cała rodzina niemiecka. Wyszli przed dom, tylko pani starsza została w środku. Stali, patrzyli, jak wchodzę do busika o kolorze zielonego groszku. Drzwi miał rozsuwane. Żegnała mnie wnuczka pani starszej, jej siostra z rodziną, malutkimi dziećmi, a jedno w wózku. Synowa i syn pani starszej. Odjeżdżałam od nich i cieszyłam się, że jadę do domu. Ten cień tam był przytłaczający. Ale ludzie dobrzy. Opiekowałam się jedną osobą, ale rozmawiałam ze wszystkimi. To tak dziwnie wskoczyć w czyjeś życie... a ja znalazłam się wśród nich, karmiłam koty – całą rodzinkę kotów, wszystkie były czarne. Miło było popatrzeć na świnki i na byki za ogrodzeniem. Ciężkie łby byków...
W domu piorę już drugą pralkę moich rzeczy stamtąd, jeszcze jedna pralka została i już będzie wszystko. Myślę, że to, czy ludzie są dobrzy, czy źli, to nie zależy od ich narodowości. To druga rodzina niemiecka, a dobrzy ludzie. Ich matka i jedenaścioro dzieci. Wszyscy zdrowi, troskliwi ludzie. Nikt za granicę nie wyjechał. Mieszkają blisko siebie. W ilu domach niemieckich już byłam? Na początku, a było to w sierpniu 2009 roku, wyjeżdżałam tylko na miesiąc, a potem miesiąc w domu, chociaż nie zawsze równo miesiąc. Czasem dłużej, czasem krócej. Więc tak – pierwszy dom na wsi, koło Lubeki. Staruszkowie w nim, pole kukurydzy i jabłka spadające z drzew przed domem, którymi nikt się nie interesował. Nie zagospodarowywano ich, nie grabiono. Po prostu leżały.
Pisanie o własnym dziecku zawsze jest rodzajem ekshibicjonizmu, obnażaniem się, rozpinaniem pancerza, który każdy z nas nosi na co dzień. Piszę jednak, bo kiedy myślę o Julce, zawsze zastanawiam się, ilu ludzi takich jak ona odchodzi z tego świata, zanim zdąży się roześmiać?
Na Islandii 100 procent ludzi z Downem kasowanych jest „na wejściu”, o czym z dumą poinformowały niedawno tamtejsze władze. Dawno temu pewien austriacki starzec z uśmiechem stwierdził, że jako Polak powinienem się cieszyć, ponieważ za sprawą wojny Polen ist Judenrein... Czym różnią się oba stwierdzenia?
Eugenika w działaniu; mordowanie ludzi ze względu na geny nie wyszło z mody. Mówi się nawet, by w przypadkach, gdy odstępstwo od genetycznego kanonu nie zostało w porę dostrzeżone w łonie matki, dokonywać „aborcji postnatalnych”. Jesteśmy świetni w wymyślaniu neologizmów zdolnych ukryć grozę zbrodni. Lata temu napisałem w „Gońcu” o Julii, że ludzie niepełnosprawni uczłowieczają nas samych, pozwalają dostrzec własne człowieczeństwo, zastanowić się nad światem. Ludzie z zespołem Downa czynią to w sposób szczególny – zaufaniem, miłością, przytulaniem, rozładowywaniem najbardziej gęstej atmosfery, szczerym pytaniem.
http://www.goniec24.com/teksty?start=938#sigProId013128366a
Julka zna „po nazwisku” wszystkie psy w naszym bloku, czasem w windzie wita się tylko z nimi, ignorując właścicieli. Pyta się ludzi, dokąd idą, co robią – a wtedy winda pełna porannych zombie natychmiast się ożywia...
Julki mowa nie jest wyraźna, została „odkorkowana” nie tak dawno, bo dopiero od kilku lat zrozumiale mówi. A mówić lubi. Podobnie jak lubi tańczyć (zachwyca ją stepowanie), biegać, chodzić do supermarketu, grać w piłkę, karmić chomika, odgrywać różne role – w tym dialogować z samą sobą – zwłaszcza po tym, gdy zwróci się jej uwagę – wówczas „dobra” Julka rozmawia na głos ze „złą” Julią, która została skarcona.
Przede wszystkim zaś lubi filmować i nagrywa wszystko i wszystkich na swój tablet. Jest bardzo wybiórcza, jeśli chodzi o muzykę, gdy raz przekona się do jakiejś – nie popuści przez kilka miesięcy... Uwielbia wodę i jej się nie boi. Dmuchanym kajakiem pływaliśmy po 1,5-metrowych falach, śpiewając razem, dla dodania sobie animuszu.
Po pierwszych kłopotach poprawił jej się słuch, nadal nosi okulary; nadal też nie je rzeczy twardych – wszystko musi być zmielone – ale jest nadzieja, że to się zmieni. Powoli uczy się pisać i czytać. Uwielbia książki – czasem trudno ją przekonać do nowych. Te same czyta po kilka razy. Do standardowych zajęć należy oglądanie filmów z YouTube’a, między innymi o lataniu szybowcami.
Za miesiąc pójdzie do pierwszej Komunii św. Od kilku lat chodzi na religię, udział w jasełkach był wielkim wydarzeniem.
Boże Święty.... Można by opowiadać tak bez końca. Ma 11 lat i rzeczą, która nie przestaje wprawiać w zdumienie, jest prosty fakt, że Julia jest cały czas radosna; jest cały czas zadowolona.
Owszem, nie przystaje do wszystkich standardów tego świata, ale wydaje się, że jest jej w nim o wiele lepiej i radośniej niż większości z nas!
21 marca jest Światowy Dzień Ludzi z Downem. Piszę to wszystko z jednego powodu – nie zabijajmy tych ludzi. Oni są nam potrzebni. Po to, byśmy całkiem nie ogłupieli; po to, byśmy wiedzieli, co w życiu jest ważne; po to byśmy mogli żyć pełnią życia, wyrwani z plastikowych wrażeń matriksu, w jakim hoduje nas dzisiejszy świat. Nie bójmy się iść drogami, na które woła nas Pan Bóg. Odkryjemy rzeczy, o których nam się nie śniło; odkryjemy przed sobą nowe światy.
Nie będziemy żałować.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Agent Fred nadaje szyfrówką z Ottawy: Nie jest upartym i daje się przekonywać....
Napisane przez opracowanie własneZał: Nr 1 – charakterystyka zapoznanych osób (ciąg dalszy, pisownia oryginalna – dop. red.)
8. Morrison (Horn). Zauważyłem, że Morrison (Horn) zaangażowany jest w obrotach finansowych (handlowych), których głównym przedstawicielem jest Brol (Żyto). Omawiając sprawę dyskonta Morrisona (aktywnej pomocy Horn’a) zwróciłem uwagę, że obroty finansowe (handlowe) możnaby uzależnić od wysokości dyskont (aktywnej pomocy). Dało to już pewne wyniki. Morrison (Horn) zainteresowany naradą importerów (chemików) podniósł wartość dyskonta (aktywnej pomocy).
Niektórzy uważają, że przyszłość ludzkości należy do całego świata rządzonego przez jeden globalny rząd, argumentując, że takie rozwiązanie jest możliwe z uwagi na rozwój globalnej komunikacji, komputeryzację świata i łatwość przemieszczania się ludzi z jednego kontynentu na drugi. To są mrzonki, które mogą się spełnić, albo nie, w ciągu następnego wieku lub dwóch.
Argumentem przeciwnym globalnej integracji jest wrodzona, atawistyczna cecha ludzi – dążenie do dominacji jednych nad drugimi. Tendencja do globalizacji sięga czasów zamierzchłych, czyli Imperium Rzymskiego, i kilku imperiów czasów średniowiecznych i nowoczesnych. Jedne z nich trwały dłużej, a inne krócej. Ostatnio imperialne ambicje przejęli niektórzy „mędrcy” amerykańscy, szczególnie po bankructwie Imperium Sowieckiego, deklarując, że wiek XXI będzie należeć do Imperium Amerykańskiego. Z uwagi na rzymską nazwę „Pax Romana” (pokój rzymski), globaliści zaczęli nazywać pokój amerykański „Pax Americana”. Nazywają się oni nowymi (neo)konserwatystami, którzy zostali zarażeni w młodości teorią Trockiego, wierząc, że cały glob będzie kontrolowany z centrali w myśl zasad marksizmu-leninizmu.
Dyrektor polskiej szkoły we Lwowie oskarżony o separatyzm
Napisane przez Maria PyżJuż pewnie wszystkie ukraińskie media opisały sytuację, w której znalazł się dyrektor szkoły nr 10 im. św. Marii Magdaleny we Lwowie. Co było przyczyną takiego typu oskarżeń? Nic, poza działalnością na rzecz polskości. Ryszard Vincenc jest dyrektorem szkoły z polskim językiem nauczania, jak to się mówi i jest przyjęte wg prawa ukraińskiego, od lipca ubiegłego roku. Dlaczego szkoła nie polska, a z polskim językiem nauczania? Bo na Ukrainie nie przewidziano statusu dla mniejszości narodowych. Nie istnieje...
Nagonkę medialną rozpoczęto nieco po uroczystościach w Hucie Pieniackiej. Ofiarą nagonki padły same uroczystości, których nie udało się zakłócić, później moja osoba, która mocno przeszkadzała niektórym działaczom spod czerwono-czarnej flagi, następnie organizacja „Strzelec” i w końcu – jedna z dwóch polskich szkół we Lwowie. Dlaczego? Bo dyrektor szkoły jest zastępcą komendanta „Strzelca”.
Głupiemu nie wytłumaczysz. Rysowanie najgrubszą kredką nie pomoże. Co tam kredka, co tam rysowanie, głupiemu nie wytłumaczysz, choćbyś farbą czerwoną mazał po ścianach, najbardziej rozczochranym mopem.
I po co to przypomnienie, ktoś natychmiast zapyta, i co z tym dalej, zainteresuje się ktoś inny, jaki sens przywoływać prawdy o przywarach, na które rady żadnej nie ma? Otóż, że tak to ujmę, a wcale że bo nie. Recepta istnieje, brzmi zaś: oddurnianie. Odduraczanie, mówiąc Michalkiewiczem. Co trzy godziny, w największej możliwej dawce, do osiągnięcia trwałych skutków. Następnie zaś dawka podtrzymująca do życia końca. Bez rymu ani rusz.
Niespodziewanie wódz Białorusi odwołał na rok podatek od „tych, co nie pracują co najmniej sześć miesięcy w roku, nierobów”, czyli uległ demonstracjom. Ci, co zapłacili i zaczną pracować, mają dostać pieniądze z powrotem, a inni nie będą musieli go płacić przez rok.
Tymczasem opozycja odwołaniem podatku poczuła się silniejsza.
W niedzielę były demonstracje w mniejszych miastach, jak Orsza i Słuck. Po demonstracjach ubrane na czarno „ludziki” napadały na przywódców demonstracji i odwoziły ich w nieznane.
W atmosferze zwycięstwa moralnego
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczNareszcie Polska wstała z kolan, nareszcie pokazaliśmy tym wszystkim Europejsom, jakie to z nich zgniłki, słowem – odnieśliśmy ogromny, wiekopomny sukces, można powiedzieć – zwycięstwo porównywalne do Wiktorii Wiedeńskiej albo do zwycięstwa w wojnie bolszewickiej. Takie wrażenie można by odnieść, oglądając rządową telewizję albo czytając prorządową prasę. Chodzi oczywiście o podjętą przez rząd próbę przeforsowania kandydatury pana Jacka Saryusza-Wolskiego na przewodniczącego Rady Europejskiej, którym przez ostatnią, 2,5-letnią kadencję był Donald Tusk.
Jak wiadomo, jednym z politycznych priorytetów prezesa Jarosława Kaczyńskiego jest wytarzanie Donalda Tuska w smole i pierzu. A właśnie nadarzała się ku temu wyjątkowa okazja, bo gdyby Donald Tusk nie został przewodniczącym Rady Europejskiej na następną kadencję, to musiałby chyba wrócić do Polski – no a tutaj od razu wpadłby w tryby sejmowej komisji badającej aferę Amber Gold, która chyba w tym celu, albo przede wszystkim w tym, została utworzona. Zostałby tam dokładnie wytarzany w smole i pierzu, a być może jeszcze przy innych okazjach, bo – powiedzmy sobie szczerze – na niewinnego nie trafiło. W rezultacie w ciągu najbliższych dwóch lat zużyłby się moralnie do tego stopnia, że nie tylko nikt nie chciałby zaryzykować wystawienia jego kandydatury na prezydenta w wyborach w 2020 roku, ale nawet pokazać się w jego towarzystwie na ulicy.
Jakby tego było mało, to jeszcze powracający do Polski Donald Tusk oznaczałby potężny zgryz dla Grzegorza Schetyny, który musiałby stoczyć z nim walkę o polityczne przetrwanie, czego Platforma Obywatelska mogłaby nie przetrzymać. Zatem intryga mająca na celu zablokowanie ponownego wyboru Donalda Tuska poprzez wysunięcie przez Polskę kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego, teoretycznie była dobrze pomyślana. Ale powtórzę, co mówiłem od dawna; Jarosław Kaczyński jest wprawdzie wirtuozem intrygi, ale takim, co z reguły na końcu potyka się o własne nogi.
Tak też stało się i w tym przypadku. Kandydatura Jacka Saryusza-Wolskiego została wysunięta przez polski rząd dosłownie w ostatniej chwili, w związku z czym nie było czasu nie tylko na staranne, ale w ogóle – na jakiekolwiek dyplomatyczne przygotowanie operacji. W rezultacie Donald Tusk został wybrany na drugą kadencję przy osamotnionym sprzeciwie Polski, której nie poparły w tej sprawie ani Węgry, ani Słowacja, ani Czechy, ani Wielka Brytania. Następnego dnia po wyborze węgierska gazeta „Magyar Nemzet” w artykule zatytułowanym „Są granice przyjaźni” wyjaśniła, o co chodzi. O to, że kraje Grupy Wyszehradzkiej, podobnie jak Wielka Brytania, chcą i mogą współpracować z Polską w ważnych również dla nich sprawach, ale żadne szanujące się państwo nie pozwoli, by traktować je instrumentalnie, w dodatku w jakichś podwórkowych polskich bijatykach. Tymczasem prezes Kaczyński, swoim zwyczajem, potraktował przywódców zaprzyjaźnionych z Polską krajów jak swoich wyznawców, którzy mają psi obowiązek poświęcać się dla niego bez najmniejszych wątpliwości. Tymczasem ani Wiktor Orban, ani Teresa May żadnymi wyznawcami Jarosława Kaczyńskiego nie są, a pomysł, jakoby mieli się poświęcać dla jego osobistych antypatii, nie przyszedłby im do głowy nawet w gorączce. Toteż postanowili dać mu nauczkę, by na przyszłość nie próbował wciągać połowy Europy w swoje idiosynkrazje. Niestety, koszty tej nauczki zapłaciła Polska, bo w tej sytuacji Nasza Złota Pani miała ułatwioną sytuację z przeforsowaniem kandydatury swego faworyta, chociaż zarzut podniesiony przez Polskę przeciwko Donaldowi Tuskowi, że dał się on użyć przeciwko Polsce w grudniowej kombinacji operacyjnej, był nie tylko prawdziwy, ale i dobrze w Europie rozumiany. W rezultacie Donald Tusk ma otwartą drogę do kandydowania w roku 2020 na prezydenta Polski, z czym Niemcy z pewnością wiążą swoje nadzieje. Po zakończeniu kadencji wróci do Polski na białym koniu, a Grzegorz Schetyna stanie na głowie, żeby wypchnąć go na stanowisko prezydenta, dzięki czemu, niezależnie od wsparcia Naszej Złotej Pani, która z sobie tylko wiadomych powodów w Donaldzie Tusku szczególnie sobie upodobała i pilotuje jego karierę, niezależnie od wsparcia ze strony starych kiejkutów, Donald Tusk będzie miał gotowy aparat wyborczy, bo oprócz konfidentów zorganizowanych w Komitecie Obrony Demokracji i konfidentów tworzących trzon partii politycznych, takich jak np. Nowoczesna, którą uważam za wydmuszkę starych kiejkutów, będzie miał wsparcie ubeckich mediów, celebrytów, autorytetów moralnych, no i mikrocefali tworzących środowisko żydowskiej gazety dla Polaków. Takim saldem zamyka się intryga zadzierzgnięta przez prezesa Kaczyńskiego, więc nic dziwnego, że jego wyznawcy uruchomili kampanię, która za pierwszej komuny nazywała się propagandą sukcesu, i triumfalnie ogłosili wielkie zwycięstwo Polski w konfrontacji z Europą, której pokazaliśmy – i tak dalej. Przypomina to historię opowiadaną przez Adama Grzymałę-Siedleckiego, jak to w pensjonacie w Krynicy jakieś towarzystwo grało w karty, czemu przyglądało się grono kibiców. Jeden z kibiców zauważył, że jeden z graczy oszukuje, więc zwrócił mu uwagę: vous trichez, Monsieur – co się wykłada: pan oszukuje, mój panie! – na co tamten odłożył karty i powiedział: nie wiem, w jakim celu informuje mnie pan o czymś, o czym przecież nie mogę nie wiedzieć – po czym wyzwał go na pojedynek i w tym pojedynku zabił. Mówiąc krótko – Polska za sprawą prezesa Kaczyńskiego odniosła kolejne tak zwane zwycięstwo moralne.
Podczas gdy pławimy się w atmosferze moralnego zwycięstwa nad zgniłą Europą, przygotowania do kolejnej kombinacji operacyjnej nieubłaganie postępują. Kolejnym symptomem tego nieubłaganego postępu było niedawne oświadczenie pana sędziego Waldemara Żurka, przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, że wobec zagrożenia praworządności w naszym nieszczęśliwym kraju konieczna jest interwencja ze strony Unii Europejskiej. Warto zwrócić uwagę, że deklaracja ta ukazuje się na tydzień przed wyznaczoną na 22 marca sesją Parlamentu Europejskiego, która ma być poświęcona zagrożeniom demokracji i praworządności w Polsce. Jest wysoce prawdopodobne, że wystąpienie pana sędziego Żurka musiało zostać skoordynowane z tymi przygotowaniami, podobnie jak kolejne generalskie „odejścia” z naszej niezwyciężonej armii. Właśnie odszedł z niej pan generał Jerzy Gut na tle niemożności porozumienia się ze złowrogim ministrem Antonim Macierewiczem. Skoro generałowie nie mogą dogadać się ze złowrogim ministrem Macierewiczem, to tym łatwiej dogadają się z Naszą Złotą Panią, w następstwie czego demokracja i praworządność zostaną u nas przywrócone nawet bez otrąbiania zwycięstwa moralnego.
Stanisław Michalkiewicz
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…