farolwebad1

A+ A A-
piątek, 31 marzec 2017 14:29

Mówił dziad do obrazu

Napisane przez

pruszynskiList od Kancelarii Prezydenta Dudy:

Pan Aleksander Graf Pruszyński

Szanowny Panie,

        potwierdzamy wpływ Pana listu z 3 lutego 2017 roku nadesłanego do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, a przekazanego do Biura Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich Kancelarii Prezydenta RP w celu udzielenia odpowiedzi. Przepraszamy za długi okres oczekiwania na odpowiedź spowodowany licznym wpływem korespondencji kierowanej do Prezydenta RP i Kancelarii.

piątek, 31 marzec 2017 14:24

Gottfried ostrzega przed AJC

Napisane przez

krupa12        Prezydent Duda z „radością i satysfakcją” przywitał w Polsce lewacką organizację amerykańskich Żydów, niegdyś finansującą działalność szkoły frankfurckiej.

        American Jewish Committee ma fiksację na punkcie chrześcijańskiego antysemityzmu. Spodziewałbym się raczej, że polski rząd zignoruje tych klaunów. W żaden sposób Polacy nie zyskają na akomodowaniu AJC. AJC działa podobnie jak inne lewicowe organizacje wiktymologiczne. Niezależnie od tego, co się zrobi, aby je zadowolić, będą nadal narzekać – mówi Kresom.pl profesr Paul Gottfried.

piątek, 31 marzec 2017 14:22

Paź nadymany na Zygfryda

Napisane przez

michalkiewicz        Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, a już zwłaszcza w takim, jak Polska – a szczególnie nie jest nim Donald Tusk. Jako premier owszem, próbował trochę poluzować sobie gorset, jakim skrępowały go stare kiejkuty, wystrugując z banana na stanowisko premiera rządu. Kiedy dowiedział się, że w Polsce przebywa niejaki Peter Vogel, zarządził jego aresztowanie, co niezawisły sąd skwapliwie wykonał.

        Ten Peter Vogel tak naprawdę nazywał się Filipczyński, pochodził z porządnej, ubeckiej familii, a w latach 70. za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem został skazany na 25 lat. Jednak w 1983 roku na przepustkę z więzienia wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmienił nazwisko na Peter Vogel i został finansistą. Na jakich finansach? Tego nie wiem, ale możliwe, że został zatrudniony w charakterze strażnika Labiryntu, w którym stare kiejkuty zdeponowały skarby Sezamu, pracowicie kradzione z różnych miejsc, m.in. z PEWEX-u. Ujawnione to zostało na marginesie „afery Oleksego”; na początku 1996 roku w tygodniku „Wprost” ukazał się artykuł opowiadający, jak to PZPR kradzione z PEWEX-u walory lokowała w szwajcarskich bankach. Np. w latach 1988–1989 wykorzystała 800 zezwoleń dewizowych NBP, a więc musiała wykonywać więcej niż jeden transfer dziennie. Przykładowo jednego dnia przekazała 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów – i tak dzień w dzień przez 18 lat!         

 O ile wiem, nikt nigdy nie zainteresował się, nie mówiąc już o wyjaśnieniu, kto tym Sezamem zawiaduje, jaki z tej forsy robi  użytek, a z faktu, że prezydent Kwaśniewski w ostatnim dniu swego urzędowania Petera Vogla ułaskawił, wysuwam podejrzenie, że właśnie ktoś taki jak Peter Vogel, odcięty czasowo od stryczka, w sam raz się na strażnika Labiryntu nadawał. I kiedy premier Tusk kazał go aresztować, minister sprawiedliwości Ćwiąkalski obiecywał sobie, że w „areszcie wydobywczym” Vogel zacznie śpiewać, a minister spraw wewnętrznych Schetyna spodziewał się nawet wyjaśnienia zagadkowych okoliczności jego wyjazdu do Szwajcarii i jego ułaskawienia.

        Stare kiejkuty zbagatelizowały aresztowanie Vogla i tylko w niezależnych mediach głównego nurtu ukazała się seria publikacji, jak to niebezpiecznie jest w polskich więzieniach, jak to więźniowie, sami nie wiedząc kiedy, wieszają się na własnych skarpetkach w celach monitorowanych 24 godziny na dobę – więc jak tylko Vogel obejrzał sobie przynajmniej jeden taki program, to już wiedział, czego się trzymać. Ale mijały miesiące, a nikt go z aresztu wydobywczego nie wydobywał, więc chyba zaczął chlapać – bo w dzienniku „Dziennik” ukazały się rewelacje z tajnych zeznań Vogla, do których „dotarł” dziennikarz śledczy, jak to generałowi Czempińskiemu ze szwajcarskiego konta jakiś Turek ukradł milion dolarów, a generał nawet tego nie zauważył. Tego dla starych kiejkutów było już za wiele i postanowili przytrzeć premieru Tusku rogi. W rezultacie dziennik „Rzeczpospolita” „dotarł” do tajnych stenogramów z podsłuchów rozmów pana Chlebowskiego, Drzewieckiego i innych, którzy na cmentarzu namawiali się, jak by tu korzystnie ukształtować branżę hazardową w naszym nieszczęśliwym kraju. Premier Tusk dopiero zobaczywszy, jak pan Chlebowski wytapia z siebie tłuszcz na oczach całej Polski, zrozumiał z przerażeniem, że parasol ochronny nad nim został zwinięty i nie tylko powyrzucał wszystkich zamieszanych w „aferę hazardową”, której – jak się potem okazało – wcale „nie było”, ale również pana Schetynę za to, że – jak powiedział – „ma do niego zaufanie”. Ale starym kiejkutom było to za mało i rząd musiał w dwa tygodnie przeforsować ustawę hazardową z regulacjami korzystnymi dla „służb”, ustawę o IPN, a ponadto premieru Tusku zakazano kandydować w wyborach prezydenckich, czego, jak się wydaje, bardzo pragnął. Tu jednak włączyła się Nasza Złota Pani, obdarzając premiera Tuska Orderem Karola Wielkiego, co dla wszystkich było widomym znakiem, że kto odtąd podniesie na niego rękę, będzie miał do czynienia z samą Naszą Złotą Panią. Ale potem wybuchła afera Amber Gold i Nasza Złota Pani w ostatniej chwili podała premieru Tusku pomocną dłoń, wyciągając go z „polskiego piekła” na brukselskie pastwiska, gdzie pozwala mu leżeć i tłuszczem obrastać, żeby w roku 2020, kiedy przyjdzie pora, został prezydentem polskiego tubylczego bantustanu.

        Wspominam o tym nie tylko dlatego, by rozmaitym „obrońcom demokracji” odświeżyć pamięć, ale przede wszystkim dlatego, że właśnie dowiedzieliśmy się, kim tak naprawdę jest Donald Tusk. A spenetrował tę zbawienną prawdę nie byle kto, tylko sam „legendarny” Władysław Frasyniuk, oznajmiając, że „Donald Tusk jest bezpiecznikiem, łącznikiem i gwarancją, że Polska zostanie w UE. On będzie musiał dźwignąć ten ciężar przewidywalności, odpowiedzialności i reprezentować Polskę na arenie europejskiej”.  Z obfitości serca usta mówią, toteż dzięki temu lepiej rozumiemy, jaką misję Nasza Złota Pani powierzyła Donaldu Tusku i dokąd zamierza go Mocną Ręką doprowadzić. Myślę, że i Władysław Frasyniuk został o tym, może niekoniecznie w szczegółach, ale w ogólnych zarysach poinformowany, jako wypróbowana, użyteczna transmisja zbawiennych prawd do szerokich mas ludowych.

        Wszystko to oczywiście być może, ale – jak mówi poeta – „tymczasem na mieście inne były już treście” i oto niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że złowrogi minister Macierewicz nie tylko – jak zauważył były minister obrony Bogdan Klich – „obciął armii głowę”, przeprowadzając w naszej niezwyciężonej kurację przeczyszczającą, ale w dodatku rozpoczął „redukowanie” polskiej obecności w Eurokorpusie, który jest zalążkiem przyszłych „niezależnych od NATO, europejskich sił zbrojnych”. Nie każdy to pamięta, więc wypada przypomnieć, że kiedy w roku 1954 USA zgodziły się na remilitaryzację Niemiec, to znaczy – pozwoliły Niemcom na posiadanie armii, to nie miały pewności, czy Hitler przypadkiem nie zmartwychwstanie. Toteż kiedy w roku 1955 utworzona została Bundeswehra, Amerykanie wmontowali ją w całości w struktury NATO, przez które mają nad nią surveillance. Po 1990 roku Niemcy wielokrotnie puszczali próbne balony o potrzebie utworzenia europejskich sił zbrojnych poza NATO, ale zawsze spotykało się to ze stanowczym amerykańskim „niet”, bo dla nikogo nie było tajemnicą, że ten pomysł to tylko pseudonim wyprowadzenia Bundeswehry spod  amerykańskiej kurateli. I dopiero administracja prezydenta Obamy w lipcu ub. roku na kolejny balon próbny nie zareagowała stanowczym „niet”. Teraz jednak u steru Ameryki jest prezydent Donald Trump, który niechętnie patrzy na niemiecką hegemonię w Europie i – również ustami Teodora Mallocha, kandydata na ambasadora USA przy UE – opowiadał się za powrotem Europy do formuły konfederacji, czyli związku państw, od której odciągnął Europę traktat z Maastricht, narzucając formułę federacji, czyli państwa związkowego. Nie trzeba chyba dodawać, że przy takim podejściu „niezależne od NATO europejskie siły zbrojne” są Ameryce potrzebne jak psu piąta noga. Nie jest zatem wykluczone, że złowrogi minister Macierewicz, pozostający w kręgu Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, nie bez powodu  rozpoczął „redukowanie” polskiego zaangażowania w Eurokorpusie, a ta redukcja zbiegła się w czasie nie tylko z otwarciem w Warszawie biura Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, przywitanego przez prezydenta Dudę czołobitnym listem radosnym, ale również z przybyciem do Polski kolejnych formacji amerykańskich i brytyjskich. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji Donald Tusk w oczach osobistości pozostających w orbicie Stronnictwa Pruskiego urasta do rangi olbrzyma, Wielkiej Nadziei Białych, chociaż – disons franchement entre nous – jest on tylko paziem Naszej Złotej Pani, której słucha na podobieństwo bohatera jednej z piosenek Dody Elektrody.

Stanisław Michalkiewicz

piątek, 24 marzec 2017 07:54

Mumbo-jumbo

Napisał

Black-Lives-Matter-Shunned-In-Canada

        Podobno wszyscy rasiści deklarują, że nie są rasistami, więc nie będę składał takiej deklaracji na początek, skoro i tak nie ma ona znaczenia. W związku z przypadającym bodajże w miniony wtorek międzynarodowym dniem zapobiegania dyskryminacji rasowej, nasz  premier Trudeau, jak na dobrze wychowanego Kanadyjczyka przystało, w ostrych słowach potępił rasizm, bigoterię i ksenofobię i co tam jeszcze znalazł w słowniku synonimów.

        Problem z tymi pojęciami jest właśnie taki – słownikowy – tak na dobrą sprawę, nie mają one ostrych granic i raczej należą do sfery publicystyki niż prawa. Tymczasem coraz częściej prawo ich dotyczy i muszą te rzeczy rozstrzygać sądy.

A zatem jak to prosto wyłożyć takiemu prostemu ziutkowi jak ja, który co prawda ma wielokolorowych znajomych i posyła dziecko do szkoły, w którym stanowi ono widoczną mniejszość rasową, co to jest bigoteria? Posługując się popularną dziś britannicą, czyli Wikipedią, przeczytamy, że bigoteria to uprzedzenie:  affective feeling toward a person or group member based solely on their group membership. The word is often used to refer to preconceived, usually unfavorable, feelings toward people or a person because of their gender, beliefs, values, social class, age, disability, religion, sexuality, race/ethnicity, language, nationality, beauty, occupation, education, criminality, sport team affiliation or other personal characteristics. In this case, it refers to a positive or negative evaluation of another person based on their perceived group membership.

        Kurcze blade, „criminality”??? To znaczy, jeśli jestem uprzedzony do naszych fajnych chłopaków z Hells Angels i uważam, że mają za duże motocykle, to już jestem bigotem???

        Hm, trudna sprawa.

        Jeszcze trudniejsza, kiedy w imię „inkluzywności” nasz piękny premier każe mi szanować każdą odmienność – potępiając jakąkolwiek formę dyskryminacji innych. Według dotychczasowej logiki, jeśli wyznajemy jakiekolwiek zasady, musimy jedne przedkładać nad inne, zatem jeśli mi się nie podoba terroryzm państwa islamskiego, to excusez moi, ale nie mogę nie „dyskryminować” poglądów jego terrorystów.

        Mimo tego, że czytania nauczyłem się na wierszyku o Bambo, jestem przekonany co do konieczności równego traktowania wszystkich ludzi przez państwo, prawo, administrację, policję etc. Wszyscy powinniśmy być wobec prawa i instytucji państwowych równi. Niestety, wielu uważa, że to za mało i powinni być jeszcze równiejsi. W kanadyjskim społeczeństwie, które szczyci się „równością”, co chwila natrafiamy na publiczne posługiwanie się kategoriami rasowymi. Czasem nawet jest to wprost sformułowane: white males not need apply. Ostatnio szkoły w regionie Peel postanowiły zbierać informacje na temat rasy uczniów. Po co? Czy czarny uczeń jest lepszy albo gorszy niż biały albo żółty? Przecież to paranoja!

        Nasi inżynierowie społeczni uznali najwyraźniej, że z bardziej czy mniej wyimaginowanym rasizmem walczyć trzeba przy pomocy... rasizmu i odwróconej dyskryminacji. No  tak się walczy na przykład z pożarami lasów, podpalając z drugiej strony, ale zdaje się, że tak w jednym, jak i drugim przypadku jest to taktyka spalonej ziemi. W naszych kanadyjskich miastach, gdzie coraz częściej ludzie biali należą do „widocznych mniejszości”, mamy problem z rasizmem a rebours, cenzurowanym przez media, ale bardzo dobrze wyczuwalnym. Większość naszych politpoprawnych niedokształconych elit politycznych wydaje się uważać, że rasizm dotyczy jedynie ludzi białych, a cała kolorowa reszta świata jest pokój miłująca.

        Tymczasem kiedy torontońska  alt-muzyk Sima Xyn  usiłowała kupić sobie koszulkę organizacji torontońskich Murzynów Black Lives Matters, to okazało się, że nie może, bo nie jest Murzynką! Inna wojująca torontońska Murzynka z frontu ludowego Black Lives Matters, Yusra Khogali, prosiła w tweecie Allaha, aby dał jej siłę powstrzymać się od pozabijania tych wszystkich białych ludzi: Plz Allah give me strength to not cuss/kill these white men and white folks out here today. Plz plz plz. Inna pani z tej grupy stwierdziła zaś z rozbrajającą szczerością, że biali są pomyłką natury i wkrótce zostaną wyeliminowani. I co? i nic! Gdyby takie same oświadczenia padły z ust ludzi białych – interweniowałaby policja, a sprawcy trafili do kryminału. No ale czy są organizacje zrzeszające jedynie ludzi białych?

        Nasi piękni łowcy rasizmu nie widzą słonia w składzie. Dlaczego? Bo nie są żadnymi antyrasistami, tylko inżynierami społecznymi – funkami aparatu nowej rewolucji, która „nigdy się nie kończy”. Jak głosi kanadyjski premier w oświadczeniu na dzień walki z rasizmem: musimy zachować rewolucyjną czujność, ponieważ postęp nigdy nie jest dany raz na zawsze: Silence is not an option because progress is never permanent.

        No super. Tylko jeśli w imię walki z rasizmem futrujemy rasistów, to chyba nie oczekujemy spokoju społecznego, wolności, równości i demokracji, jakie mamy wciąż wypisane na sztandarach? Jeśli instytucje państwa będą ścigać biedne niedobitki białych rasistów, a czasem samemu je tworzyć w policyjnych prowokacjach (jak w latach 90.), a jednocześnie całkowicie zamykać oczy na rasistowskiego słonia w naszym składzie, to niedługo będziemy mieli prawdziwy problem. Bo jeśli jednak Allah nie ma konta na Twitterze i nie wysłucha wspomnianej rasistowskiej dziewczynki z naszego czarnego Ku-Klux-Klanu, jeśli  puszczą jej hamulce i zacznie jednak tych białych wyrzynać?! To co wtedy?

        Ograniczenie walki z rasizmem do białej populacji jest po prostu komiczne. Dlatego na koniec anegdota z Rafała Ziemkiewicza, który twittował, jak to do zaprzyjaźnionej szkoły zaproszono na zajęcia z tolerancji i inkluzywności mieszkającego w Polsce Hindusa. Wszystko było bardzo pięknie do momentu, aż zapytano go, czy Polska powinna przyjmować tzw. syryjskich uchodźców. Tu Hindus się zapalił i stwierdził gromko, że broń Boże, bo to są muzułmanie, a muzułmanie to straszni ludzie i on to wie z Indii, gdzie musiał z nimi walczyć...

        Zapanowała konsternacja. Pani nauczycielce zrobiło się głupio w trąbie.

        Andrzej Kumor


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany piątek, 31 marzec 2017 14:44

Mark Wegierski 01        The author will be looking at the ethical challenges for sincerely-believing Christians of living in accord with their faith in current-day Canada.

        The idea of so-called “soft totalitarianism” has emerged from various dystopian novels and political writings of the Twentieth Century. In his dystopian novel Brave New World (1932), and a preface to it, Brave New World Re-visited (written after World War II), Aldous Huxley suggested a possible future society that would be mostly non-coercive, but at the same time embrace a thoroughgoing, totalitarian exclusion of traditional notions of religion, history, and family. While George Orwell’s Nineteen-Eighty Four (1949), portrayed a highly coercive society, in his “Appendix” Orwell pointed out that semantic control (the control of vocabulary and language) was the key to the maintenance of the system – “Newspeak is Ingsoc, and Ingsoc is Newspeak”.

This may suggest that if semantic control could somehow be maintained through non-coercive means, an apparatus of coercion might become secondary for controlling people. In 1941, James Burham’s The Managerial Revolution raised the notion that a new caste of managers would control society regardless of whether a given society was ostensibly democratic or not. Philip Rieff, in his seminal work, The Triumph of the Therapeutic (1966), pointed out how a regime characterized by the so-called therapeutic mode could work to exclude traditional understandings of the world. Jacques Ellul, in his critiques of the technological society, pointed to the technological system as an inhuman framework from which all more traditional notions were increasingly excluded.

Canadian traditionalist philosopher George Parkin Grant enunciated a similar critique of technology. Roland Huntford, in his classic work, The New Totalitarians, drew attention to contemporary Sweden as a society that, while ostensibly a democracy, could be characterized as socially totalitarian. Christopher Lasch, in a series of books including The Culture of Narcissism; The True and Only Heaven: Progress and Its Critics; and The Revolt of the Elites: and the Betrayal of Democracy pointed to an all pervasive current-day system that undermined traditional verities and meaningful democracy. Paul Edward Gottfried, in a series of books including After Liberalism: Mass Democracy in the Managerial State, and Multiculturalism and the Politics of Guilt: Toward a Secular Theocracy, has amplified and updated the insights of Burnham into our contemporary times. On the other hand, some on the Left have tried to characterize current-day society as “totalitarian” because of its all-pervasive, brand- and advertising-driven consumerism. Pope John Paul II had himself referred to a “thinly disguised totalitarianism” in the current-day West.

        It has become almost universally accepted that so-called “hard totalitarianism” – typified by regimes such as those of Hitler and Stalin – is something very bad. At the same time, however, the notion of a “soft totalitarianism” – that may in fact arise in the most ostensibly free and democratic systems – has been given far less attention.

        The ideas presented here may perhaps be surprising to a Polish audience. The author will attempt to delineate how current-day Canada – often considered a paragon of freedom and democracy – may be moving in directions that could be termed “soft totalitarian.” The author was born in Toronto, Ontario, Canada, and has lived there for over fifty years. He has seen monumental, massive change rolling over the Canadian social and cultural landscape, much of which he has perceived with increasing ambiguity. He will attempt to sketch out how, in current-day Canada, it is increasingly difficult for sincerely-believing Christians to live in accord with their faith.

        Indeed, some analogies may be seen between the dilemmas faced by Thomas More in his refusal to submit to the dictates of a powerful State, and the problems faced by all sincerely-believing Christians in current-day Canada. Interestingly enough, it may be recalled that the eminent historian Norman Davies has pointed out that Henry VIII may have had more in common with his contemporary Ivan the Terrible of Muscovy, than most English historians have usually realized.

        It may be recalled that Protestant England, although typically considered as the bastion of freedom and rights among the European countries, actually extended a harsh and punitive regime towards its Roman Catholics over many centuries – and especially in Scotland and Ireland which England had conquered. Despite England’s traditions of “the rights of Englishmen” -- legal and social instruments were put into place to harry Roman Catholics, such as the Test Acts. Perhaps one could draw a certain analogy to current-day Canada which – although it prides itself on being the “most free” and “most democratic” society on the planet – has put into place a variety of legal and social instruments that – it could be argued – create difficulties for the real flourishing of those of its citizens who are sincerely-believing Christians.

        By the term “sincerely-believing Christians” the author would like to mean those members of the various Christian churches who try to take their faith seriously, and try to look to it as a source for day-to-day living. If they are Roman Catholics, for example, they would be those persons paying at least some attention to the various official teachings of the Roman Catholic Church. These are also persons who would wish for a considerable level of respect for their respective denominations across the society at large.

        The first aspect of Canadian society to be considered is the all-pervasive media environment. One aspect of media is the North American (U.S. and Canada) pop-culture. This pop-culture, focussed on such subgenres as rock and rap music, sports, fashion, and “porn” tends to encourage very antinomian attitudes, especially among young people. Various media critics such as Neil Postman (Amusing Ourselves to Death; The Disappearance of Childhood) have drawn attention to the media’s sexualization of the lifeworld, and the promotion of what in the old days were called loose lifestyles. This heavily pervasive sexualization comes into immediate conflict with the moral teachings of the Christian churches – and the latter become perceived as increasingly tedious and irrelevant to young people. Such notions as sexual abstinence and chastity are seen with ever increasing derision.

        Furthermore, there is in most current-day popular comedy and satire in Canada today, a focus on the Christian churches as the typical target of frequently derisive humour. The author himself remembers a rather nasty sketch on one of Canada’s premiere comedy shows (Royal Canadian Air Farce) deriding Pope John Paul II. Appreciation of such often unfunny humour is frequently seen as a mark of sophistication among the so-called “cool” people. Thus, attitudes of derision against Christianity become popularly ever more ingrained.

        Another aspect of media is the function of news and information. Here one notices an unusual degree of media scrutiny of the various Christian churches, and especially the Roman Catholic Church. The figure of the “pedophile priest” has become a fixture of North American pop-culture today. Other professional groups in society where sexual abuse may occur in ratios comparable to those among the Roman Catholic priesthood (this ratio is certainly not as high as the impression one might get from media reports) are very rarely brought to as much public attention.

        The media also dwell heavily on various past iniquities of the Christian churches, especially of the Roman Catholic Church. The media tend to enthusiastically take up such stories as the Catholic Church’s purported complicity in the Holocaust, the idiocy of fundamentalist Protestants, and so forth. In 2000, when Stockwell Day became leader of the center-right Canadian Alliance, he was sandbagged in the November federal election by being derided as a “fundamentalist Christian extremist”.  

        One might indeed perceive a generalized anti-Christian bias in the Canadian media as a whole. In March 2005, a Conservative member of the federal Parliament (Cheryl Gallant) circulated at the Conservative convention, a leaflet entitled, “Is Christianity under attack?” The reaction of the media was savage, and the M.P. was almost universally denounced as an “extremist”. By this act alone, the M.P. was considered to have negated her chances at ever being named to the Cabinet, should the Conservatives have won an upcoming election.

        Nevertheless, the media’s attitude to Christianity can sometimes admittedly be seen as somewhat bivalent. When Christians happen to embrace so-called “progressive” causes such as helping the poor and disadvantaged, especially in the Third World, they are usually praised. However, when they step outside the parametres of what current-day society – or more precisely, today’s opinion-forming elites -- consider “permissible” – even when these are some of the core teachings of the Christian churches  –  they are severely censured.

        The second pillar of the system is the juridical environment. Laws against libel and slander may be one of the few legal instruments left to Christians. However, the Canadian Supreme Court has weakened the definitions of libel and slander. There was the case of a woman who had objected to what she considered as the teaching of pro-homosexual attitudes in the public schools of Surrey, British Columbia. Rafe Mair, a talk-show host in British Columbia, called her a “Nazi” and a “Klansman” on the airwaves. She sued for libel, but, after a lengthy process, the Supreme Court of Canada found that Mair’s statements had constituted “fair comment”.

        At the same time, however, there are in place at the federal and provincial levels, so-called human rights tribunals and commissions, among whose tasks have latterly become the regulation of speech that is considered hateful or discriminatory.

        A Protestant minister had a rather pointed letter about homosexuality published in the Red Deer Advocate (a major local newspaper) in Alberta. A homosexual activist complained to the Alberta Human Rights Commision, with the result that the minister was required to pay a hefty fine, write a letter of apology, and was ordered to never again publicly write his opinions about homosexuality.

        A homosexual activist launched a complaint with the Canadian Human Rights Commission that claimed that Catholic Insight (a magazine of tradition-minded Catholics), willfully promoted hatred against gays and lesbians. Although the publication was completely exonerated after fairly onerous legal proceedings, the legal costs the magazine had to bear amounted to upwards of $20,000 – money which a small magazine could ill afford. This pointed to a situation where the very process of defending against a human rights complaint constituted a significant burden on the accused.

        In Ontario, there was the case of Christian Horizons. An employee of the organization “came out” as a lesbian (having earlier signed an agreement to remain in conformity with the organization’s code of conduct, which prohibited homosexual activity among employees). She was fired by the organization, and went to the Ontario Human Rights Commission. The Commission ruled that the firing was illegal, and that religious organizations were not allowed to set such criteria for their employees.

        It may be fairly clear that in Canada’s juridical system today, the chances of sincerely-believing Christians being appointed to more senior judgeships are rather curtailed. In appointments to the Supreme Court of Canada, for example, the media would pay enormous attention to whether an appointee might threaten the regime of unrestricted abortion in Canada. It may be surmised that an appointee opposed to unrestricted abortion would face a firestorm of criticism. Yet, opposition to abortion is often considered as one of the most important tenets of belief in, for example, the Roman Catholic Church.

        The regime of unrestricted abortion also imposes ethical dilemmas for healthcare professionals who are trying to avoid participating in the culture of abortion and contraception. For example, there have been some attempts to make the study of abortion procedures mandatory in medical school. Thus a conscientious Christian would find it difficult to finish his or her medical studies in such a situation. At the same time, nurses may be required to participate in abortion procedures in public hospitals regardless of their personal beliefs. Hospitals once associated with the Catholic Church might be forced to offer abortion services. Pharmacists may be required to prescribe so-called “morning-after pills” regardless of their personal beliefs.

        There have also been laws made to prevent peaceful protest in the vicinity of abortion clinics. Some anti-abortion protestors have defiantly carried out such peaceful protests, for which they were subsequently arrested by the police, tried in court, and have actually served months or even years of jail time.

        Another method of pressure by the State against the churches is the possibility of revocation of tax-exempt and charitable status. By longstanding tradition, churches are exempt from most taxes in Canada. Charitable status means that donations to a given charity can be claimed on one’s income tax form, which can in some cases significantly reduce one’s taxes. There is thus an incentive to give charitable donations. During the acrimonious debate over “same-sex marriage” in 2003-2005, there were threats made by Revenue Canada that the charitable status of Catholic charities could be revoked, if the Catholic Church continued its vocal opposition to “same-sex marriage”. Recently, the charitable status of a small, evangelical Protestant church in Alberta has been revoked. Although the main reason claimed for this by Revenue Canada is “financial irregularities” there were also added statements by the government agency that vocal opposition to same-sex marriage and abortion may constitute “political activity” – which is in Canadian law prohibited to charitable organizations. Also, Catholic adoption agencies that refuse to place children into gay or lesbian households, can be threatened with the revocation of their charitable status.

        This essay is based on the draft of a presentation read at the First Sir Thomas More Colloquium: Diplomacy, Literature, Politics, at the Akademia Polonijna (Polonia University) in Czestochowa, Poland, held on March 11-12, 2010.

piątek, 24 marzec 2017 07:37

Jestem w Polsce prawie od miesiąca

Napisane przez

Ratajewska        Cieszę się, że zarobiłam, że stać mnie na drobne zakupy, a obecnie na najtańszą kuchenkę gazową. Na moje miejsce, do opieki nad panią starszą niemiecka, przyjechała nowa polska opiekunka. Nie widziałam się z nią.

        Właśnie skończyliśmy czekać na przywiezienie kuchenki gazowej do naszego domu.  Stara kuchenka  ma już... ile lat? Muszę policzyć. Od 1990, to ma 27 lat. Gdy piekę ciasto w piekarniku, to wołam  męża i on bierze deszczułkę, która przytrzymuje drzwiczki, aby całkowicie się domknęły, bo się nie domykają. W ogóle to kuchenka stoi przy ścianie. Już się do tego przyzwyczaiłam. Nie ma miejsca, aby coś odstawić z kuchenki, coś gorącego. Można to tylko dać do zlewozmywaka, bo z drugiej strony jest ściana. Poszukaliśmy w Internecie czegoś w miarę dobrego a taniego. Zadzwoniłam do sklepu, jednego i drugiego. W tym drugim były kuchenki gazowo-gazowe. Wybraliśmy kolor, cenę, firmę. Mieli ją przywieźć, czekaliśmy, a  przez ten czas sprzątaliśmy za zlewem w kuchni, przy ścianie. Tam dawno nie było sprzątane. Znaleźliśmy pojemniczki małe na serki, których już nie ma, a które przypomniały nam nasze dzieci, które były wtedy małe. Różne smaki były tych serków, serki z Czarnkowa. Okrągłe, malutkie, owocowe. I co było jeszcze? Pudełko od papierosów. My nie palimy od 1999 roku, od 12 X ja, mąż od 15 X. Jednak takich papierosów myśmy nie palili nigdy. Kto to palił w takim razie? Chyba już wiemy...

ECAscher        W roku 2017, w którym obchodzimy 100. rocznicę założenia polskiego obozu wojskowego im. Tadeusza Kościuszki w Niagara-on-the-Lake, warto przypomnieć ludzi, którzy mieli bezpośredni wpływ na te wydarzenia. Wspomnę tutaj takie postacie jak: gen. Józef Haller, Ignacy Jan Paderewski, ks. płk Jan Józef Dekowski, Lt. Col. Arthur D’Orr LePan i Elizabeth Ascher.

        Pragnę rozpocząć  swoje prezentacje od jedynej kobiety w tym szeregu, czyli Elizabeth Ascher. Przedstawię jej krótką biografię, w marcu, w którym obchodzimy Dzień Kobiet, aby tym samym podkreślić wpływ kobiet na przebieg historii.

        Elizabeth Caroline Ascher, z domu Masters, urodziła się 1 sierpnia 1869 r. w Niagara-on-the-Lake. Przez całe życie związana z miastem swojego urodzenia i z regionem Niagara. Wykształcenie otrzymała w miejscowej średniej szkole publicznej, a jej nauczycielką była Janet Carnochan (1839–1926), historyczka i założycielka Stowarzyszenia Historycznego i Muzeum w Niagara-on-the-Lake. Wyszła za mąż za Franka Aschera.  W 1894 roku urodziła swoje jedyne dziecko, Eleanor Frances Ascher, które przeżyło zaledwie pięć miesięcy.  Frank Ascher w 1898 roku wyruszył na wojnę amerykańsko-hiszpańską, z której nie powrócił.  Należała, jak cała rodzina Mastersów, do anglikańskiej parafii św. Marka.  

 Działała w wielu regionalnych instytucjach i organizacjach społeczno-charytatywnych. Była współzałożycielką i przez 12 lat regentką Newark Chapter of Imperial Order of the Daughters of the Empire, patriotycznej organizacji charytatywnej i edukacyjnej, członkiem zarządu, od 1896 roku, Stowarzyszenia Historycznego i Muzeum w Niagara-on-the-Lake, dyrektorką Niagara Agricultural Society, członkiem Women’s Institute w Niagara-on-the-Lake, członkiem zarządu lokalnego oddziału Czerwonego Krzyża, współzałożycielką w 1920 roku Women’s Hospital Aid, członkiem zarządu Boy Scouts i członkiem zarządu Niagara High School Alumni. Aktywna w życiu miasta, brała udział w organizacji wszystkich ważniejszych uroczystości.  Od 1904 roku, przez 37 lat była korespondentem gazety „The St. Catharines Standard”. Pisywała również do „The Buffalo Times”, „The Old Mail and Empire”, „The Niagara Falls Gazette” i do lokalnego „The Niagara Advance”.  Eseje poświęcone historii regionu publikowała w zeszytach historycznych wydawanych przez Stowarzyszenie Historyczne w Niagara-on-the-Lake.

        Podczas pierwszej wojny światowej prowadziła z wielkim zaangażowaniem działalność charytatywną na rzecz żołnierzy ochotników do Armii Polskiej we Francji, szkolonych w Niagara-on-the-Lake w latach 1917–1919. Podczas epidemii śmiercionośnej grypy „hiszpanki” w 1918 roku, z narażeniem życia opiekowała się chorymi żołnierzami, będąc przez nich nazywana Aniołem Miłosierdzia i Matką Chrzestną polskich żołnierzy.  Porównywana była do legendarnej postaci Florence Nightingale. Wspierała założenie Polskiego Cmentarza Wojskowego w Niagara-on-the-Lake na terenie katolickiej parafii St. Vincent de Paul dla zmarłych, w większości podczas epidemii, polskich żołnierzy. Pozostała opiekunem tego cmentarza do końca życia.  

        Na prośbę Heleny Paderewskiej, która odwiedziła Obóz im. Tadeusza Kościuszki w lipcu 1918 roku, i księdza kapelana Józefa Rydlewskiego, zorganizowała w latach 1918–1921 wielką kampanię regionalną na rzecz pomocy ludności w ogarniętej wojną Polsce. Uzyskane środki finansowe i dobra materialne wysyłane były za pośrednictwem Polskiego Białego Krzyża, organizacji utworzonej przez Helenę Paderewską, i później Czerwonego Krzyża do Polski.  

        W 1922 roku otrzymała od rządu odrodzonej Polski Krzyż Komandorski Orderu Polonia Restituta.  Była pierwszym cywilnym obywatelem Kanady udekorowanym tym zaszczytnym odznaczeniem.  W kolejnych latach w uznaniu jej zasług, odznaczona była Medalem Hallera w 1923 r., Medalem Miecze Hallerowskie na wniosek weteranów, żołnierzy z Ameryki, w 1925 r., Krzyżem Zasługi w 1934 r. i Medalem za Długoletnią Służbę w 1938 r.  Ostatnie odznaczenie związane było z faktem nadania Elizabeth Caroline Ascher honorowego stopnia  Pułkownika Wojska Polskiego w 1928 roku.  Została również w 1930 roku dożywotnim honorowym wiceprezesem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, a w 1935 roku dożywotnim członkiem 35th Battalion C.E.F. Association.  Była również dożywotnim członkiem Stowarzyszenia Polskiego Białego Krzyża.  

        Uczestniczyła w zjazdach amerykańskich organizacji polonijnych, na które była zapraszana, oraz we wszystkich corocznych pielgrzymkach Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej do grobów polskich żołnierzy pochowanych na Polskim Cmentarzu Wojskowym w Niagara-on-the-Lake.

        W latach powojennych, wraz z członkiniami The Women’s Institute w Niagara-on-the-Lake, organizowała pomoc materialną i finansową dla sierot z Domu św. Józefa dla synów obrońców Ojczyny im. gen. Józefa Hallera w Bydgoszczy, którego dyrektorem był ksiądz ppłk Józef Rydlewski.

        Zmarła w Cottage Hospital w Niagara-on-the-Lake 5 maja 1941 roku i została pochowana 7 maja 1941 roku na cmentarzu parafii św. Marka obok grobu swoich rodziców, Josepha i Margaret Mastersów. Do miejsca ostatniego spoczynku została odprowadzona przez polskich i kanadyjskich weteranów.  Uroczystości związane z obchodami 100. Rocznicy Czynu Zbrojnego Polonii Amerykańskiej:

        8 kwietnia 2017 – otwarcie wystawy w Mississauga Central Library zatytułowanej „Canada’s Role in the Rebirth of Poland. Niagara-on-the-Lake 1917–1919” i przygotowanej przez Polonia Canadian Institute for Historical Studies.  Uroczystość otwarcia wystawy odbędzie się o godzinie 14.30, na trzecim piętrze (Arts & History Dpt).

        11 czerwca 2017 – Pielgrzymka Polonii na Polski Cmentarz Wojskowy w Niagara-on-the-Lake.

        11 listopada 2017 roku – w Muzeum w Niagara-on-the-Lake odbędzie się uroczyste otwarcie całorocznej wystawy zatytułowanej „Kościuszko Camp: The Polish Army at Niagara Camp, 1917–1918”.

Roman Baraniecki

640x0        Dystopijna wizja miliardera George’a Sorosa, fundatora lewicy.

        Gdy opadł kurz kampanii i zamieciono śmieci, on jeden ostał się jako najhojniejszy sponsor Hillary Clinton. Jego nazwisko podczas kampanii rzadko się pojawiało – i właśnie tak lubi najbardziej.

        „Mroczne pieniądze”, książka Jane Mayer o niejawnym finansowaniu polityki, ponad 300 razy wymienia braci Kochów, piętnując „skrajną prawicę”, ale ikonę postępowej lewicy, George’a Sorosa, zauważa jedynie sześć razy – trzy w przypisach.

        Jeden z najbogatszych ludzi na planecie, o przeszłości obciążonej przez zbrodnie i przekręty, 86-letni miliarder nadal jest w grze.

        Ponad 10 lat temu przeniósł swą finansową kwaterę na Curaçao, holenderskie terytorium zależne na Karaibach – raj podatkowy utworzony z myślą o hipokrytach, którzy mówią co innego niż robią. Miejsce to nie zabezpiecza jednak przed wszystkim, od czasu do czasu Soros bywa oskarżany, a nawet – zdarzało się – że skazywany za wykorzystywanie informacji poufnych w spekulacjach giełdowych. Francuski sąd uznał go za winnego takiego przestępstwa i nałożył karę grzywny w wysokości 2,3 mln dol. – w klubie miliarderów to są drobne.

 Dziennikarze śledczy – dzisiaj gatunek wymierający – nie wykazują wiele zainteresowania Sorosem – wolą łatwiejsze, bezpieczniejsze tematy.

Gdyby przyjrzeli się mu nawet dość pobieżnie, zobaczyliby, że zasięg i wpływ Sorosa sięga daleko dalej niż braci Kochów czy innych, popularnych straszaków liberałów, a także że u podłoża jego działań leży wizja tak dystopijna, jak oportunistyczna. Główną przeszkodą na drodze do sprawiedliwego i stabilnego porządku świata – deklaruje Soros – są Stany Zjednoczone. Republika musi zostać osłabiona, a jej sojusznicy poniżeni.

        Wówczas to władzę będzie mógł objąć globalnie zarządzany nowy porządek sorosowego świata bez granic, antyteza ideałów i doświadczeń Zachodu.

        Od czasów swej młodości w Budapeszcie, George Soros jest mistrzem uników. Wtedy z rąk niemieckich okupantów odebrał pierwszą życiową lekcję. Wcześniej rodzina Schwartzów zajmowała wielki dom na dunajskiej wyspie. Matka George’a, Elżbieta, była córką majętnych handlarzy jedwabiu, ojciec, Tivadar, znanym ekscentrycznym prawnikiem; przy dobrej pogodzie pływał do biura łodzią wiosłową.

        Niezależnie od wielkości posiadanego konta w banku węgierscy Żydzi nawet przed agresją Trzeciej Rzeszy żyli w strachu. Agnostyk Tivadar nigdy nie chodził do synagogi, wiązał natomiast wielkie nadzieje z esperanto – sztucznym językiem, którego zwolennicy byli przekonani, że będzie obowiązywać na całej ziemi; że stanie się językiem świata. Językowa wieża Babel legnie w gruzach, a nacjonalizmy znikną wraz z dialektami, lokalnymi różnicami i granicami między państwami. Ale to w przyszłości... zanim do tego dojdzie, żydowska tożsamość musi zostać przesłonięta papierem dokumentów; rodzina zmieniła nazwisko na „Soros” – „szybować” w esperanto.

        W 1944 roku na okupowane przez Niemców Węgry przybył   Adolf Eichmann, uosobienie holokaustu, w celu administrowania Ostatecznym Rozwiązaniem. Tivadar uprzedził go jednak, zaopatrując się na czas w fałszywe dokumenty dla siebie i rodziny oraz przekupując pracownika administracji, by ten zaadoptował Georgya i zeznawał, że chłopak jest jego chrzestnym.

        Tu nastąpił punkt zwrotny dla życia i kariery Sorosa. Urzędnik, który przygarnął nastoletniego Georgya, otrzymał zadanie konfiskowania żydowskich majątków. Z Sorosem u boku, chodził od domu do domu inwentaryzując majątki na potrzeby niemieckich oficerów. Nie można potępiać wszystkich takich osób, które kolaborowały ze złem, aby przeżyć. Jednak większość tych, którzy przeżyli, nękały wyrzuty sumienia i poczucie winy.

        Ale Sorosa nie. W 1998 roku, gdy jego spekulacje giełdowe stały się sławne, program „60 Minutes”  poświęcił mu odcinek. Prowadzący rozmowę Steve Kroft z CBS  pytał  o doświadczenia wojenne:

KROFT: Był Pan świadkiem wysłania do obozów śmierci wielu osób.

SOROS: Tak. Miałem wtedy 14 lat i powiedziałbym, że to w tamtym czasie ukształtował się mój charakter.

KROFT: W jakim sensie?

SOROS: Że zawsze powinno się planować i myśleć krok do przodu.  Gdy ktoś jest zagrożony, powinno się rozumieć i uprzedzać wypadki. To było olbrzymie zagrożenie złem – to znaczy to było bardzo personalne doświadczenie zła.

KROFT: Wydawać by się mogło, że takie doświadczenie wielu ludzi na wiele lat skierowałoby na leżankę do psychiatry. To było trudne dla Pana?

SOROS: Nie, wcale nie. Może jak dziecko nie dostrzega się związku, ale nie stwarzało to dla mnie żadnego problemu.

KROFT: Żadnego poczucia winy?

SOROS: Nie.

KROFT: Na przykład, że jestem Żydem, i proszę oto tutaj, jestem świadkiem zagłady tych ludzi, przecież mógłbym być na ich miejscu, powinienem być na ich miejscu… Nic  z tych rzeczy?

SOROS: Cóż, oczywiście, mogłem być po drugiej stronie, mogłem być tym, od kogo zabierano rzeczy, ale nie miałem poczucia, że tam nie powinienem był być, ponieważ – to właściwie – śmieszna rzecz – było to coś takiego, jak działa rynek – jeśli mnie by tam nie było, to oczywiście ktoś inny i tak by to zrobił, niezależnie od tego czy to byłbym ja, czy nie ja, a więc  ja nie odgrywałem żadnej roli przy zaborze tego mienia, nie miałem poczucia winy.

        W 1961 roku podczas procesu w Jerozolimie, podobną argumentację przedstawił Adolf Eichmann. „Dlaczego ja?” – pytał. – „Dlaczego nie miejscowy policjant, tysiące policjantów? Gdyby odmówili udziału w wysyłce Żydów do obozów, byliby rozstrzelani. Dlaczego nie wieszać ich za to, że nie chcieli być rozstrzelani? Dlaczego ja? Wszyscy zabijali Żydów”.

        Wojna dobiegła końca, ale kłopoty Węgrów się nie skończyły, oddziały sowieckie wyparły Niemców i wyrzuciły ich kolaborantów, Gyorgya nie spotkała jednak żadna kara, nie został nawet skarcony za pomaganie Niemcom.

        Petr Cibulka, były czeski dysydent, powiedział kiedyś brytyjskiemu dziennikarzowi, że jedynym sposobem, aby Soros uniknął represji, była współpraca  z GRU – sowieckim wywiadem wojskowym, a być może również NKWD. Jakoś tak się stało, że 16-letni Soros przeszedł przez niezliczone sowieckie punkty kontrolne, i bez ważnego paszportu, bez sowieckiej zgody na wyjazd, bez pieniędzy i pomocy z zewnątrz wyjechał z Węgier do Anglii, gdzie w 1947 roku rozpoczął studia na London School of Economics. Był w stanie utrzymać się i w 1952 roku ukończyć szkołę. Nic nie wspomina, by w tym czasie dostawał jakąkolwiek pomoc Już samo to powoduje u mnie dziwne dreszcze. Według własnych słów Sorosa, miał on w tamtych czasach pobierać stypendium.

        Jako student o zanglicyzowanym już imieniu, Soros został oczarowany przez pisma Karla Poppera (1902–1994). Ten wiedeński filozof poświęcił życie koncepcji, którą określił jako Społeczeństwo Otwarte – miejsce, gdzie ludzie wolni byliby od „plemiennych” przywiązań, jak religia, nacjonalizm czy tradycyjne zasady ekonomiczne. Popper potępiał jednak jako „pomnik ludzkiego skarlenia” platońską koncepcję króla filozofa.

        – Cóż to za kontrast – pisał Popper – między prostotą humanizmu Sokratesa, który ostrzega osoby publiczne przed niebezpieczeństwem zaślepienia poczuciem własnej władzy, mądrości i wspaniałości, co za odwrót od świata ironii i rozumu do platońskiego króla – mędrca, którego magiczne zdolności windują wysoko ponad zwykłych ludzi; choć nie na tyle wysoko, by mógł zrezygnować z posługiwania się kłamstwem czy kuglarstwem charakterystycznym dla każdego szamana – handlowania zaklęciami w zamian za władzę nad bliźnimi.

        Czy Soros konfrontował się wówczas z wnioskami tych wielkich idei? Nikt tego nie wie, być może nawet sam Soros, który usiłował znaleźć miejsce w powojennej Wielkiej Brytanii. Dla świeżego absolwenta uniwersytetu świat finansów okazał się niedostępny. Nikogo nie interesował jego dyplom ani znajomość kilku języków. Ostatecznie został zatrudniony w londyńskim banku handlowym Singer i Friedlander – ponieważ – jak sam podaje w niezwykłej chwili skromności – dyrektor również pochodził z Węgier.

        W latach 30. w Hollywood, było tak dużo ludzi z Węgier, że pewne studio filmowe wywiesiło napis: Nie wystarczy, że jesteś z Węgier, musisz jeszcze mieć talent. – Podobnie było w Londynie lat 50., gdzie świeżo zatrudniony pracownik nie mógł spocząć na laurach swych budapeszteńskich kontaktów; musiał jeszcze zademonstrować, iż jest w stanie zarabiać pieniądze.

        I Soros to uczynił.

        W ciągu kilku lat opanował sztukę transakcji arbitrażowych – zarabiania na wykorzystywaniu różnic w kursach walutowych. Jak przystało na człowieka o takim pochodzeniu, promował także europejskie papiery wartościowe, w tamtych czasach zyskujące względy inwestorów z amerykańskich instytucji finansowych. Za pośrednictwem Sorosa mogli zarabiać w nowej Wspólnocie Węgla i Stali, która wkrótce miała zmienić nazwę na Wspólny Rynek.

        W roku 1959 Soros przeprowadził się do Nowego Jorku – finansowego centrum zachodniego świata – wciąż pobierał pensję, ale był pracownikiem wysokiej rangi. Mówił wówczas kolegom, że zamierza pracować może jeszcze trzy lata, zaoszczędzić pół miliona dolarów, a potem wrócić do Anglii, aby studiować filozofię.

        Tak się nie stało, na drodze stanęło jego własne ego; Muszę przyznać, że zawsze miałem wyolbrzymione poczucie własnego znaczenia – przyznawał jakiś czas później – mówiąc brutalnie, bawiła mnie myśl, że jestem swego rodzaju królem bogów.

        W latach 60. „król bogów” spłodził teorię refleksyjności. Mimo ensteinowych podtekstów, koncept ten miał niewiele treści.  W zasadzie Soros stwierdzał, że obserwator zjawiska czy to w polityce, czy w gospodarce, staje się częścią tego, co obserwuje, przez co traci obiektywizm. Przestrzeń gospodarki – jak  Wall Street – są szczególnie narażone na siły, które mają niewiele wspólnego z doświadczeniem empirycznym czy precedensami historycznymi. Wiedząc o tym, zdolny obserwator może osiągać olbrzymie zyski, jeśli pozostanie ponad poziomem różnych podpowiadaczy czy „smart money”, czyli inwestycji najbardziej uznanych inwestorów.

        Doświadczenie recesji z 1973 roku dostarczyło jeden z wielu tego przykładów. Po latach dzikiego agresywnego wzrostu rynek wydawał się nie reagować na zwykłe cykle biznesowe.

        Kiedy się załamał, inwestorzy oczekiwali zwykłego w takich wypadkach odbicia – a przez pięć długich lat nie doczekali się. Ustąpienie Richarda Nixona, kryzys naftowy, uprowadzenie amerykańskich zakładników w Iranie i dyletancka reakcja Jimmy’ego Cartera, wszystko to sprawiło, że dobre czasy długo nie wracały. Mimo to w tym okresie kilku spekulantów uzyskiwało olbrzymie zyski.

        Soros był jednym z nich.

        George Soros triumfował wielokrotnie, ale żadne zwycięstwo bardziej nie ukształtowało jego wizerunku i nie było słodsze, jak to dwadzieścia lat później po drugiej stronie Atlantyku. Zdając sobie sprawę, że brytyjski rząd będzie bronił kursu funta szterlinga, Soros wraz z grupą swych współpracowników wszedł w posiadanie milionów funtów szterlingów, a następnie zmusił Londyn do obrony kursu, zarabiając 1,5 mld dol. w miesiąc. Założył, że banki centralne państw nie będą w stanie utrzymywać sztucznie zawyżonego kursu funta wobec marki niemieckiej. Za jego wygraną zapłacili emeryci i drobni ciułacze, którym w rezultacie Sorosowego ataku na kurs funta stopniały oszczędności. Takie koszty nie miały dla Sorosa znaczenia, przeciwnie, jego pozycja wzrosła; w sferach finansowych zyskał sławę człowieka, który „rozbił Bank Anglii.

        Kryzys nisko oprocentowanych pożyczek hipotecznych w latach 2000 stworzył kolejną okazję. Wartość nieruchomości była napompowana, a wysokość zaciągniętych pod nie kredytów hipotecznych zbyt duża. W 2008 roku przyszedł „dzień sądu”. Upadł Lehman Brothers, system ubezpieczeń Fannie Mae and Freddie Mac i niemal całkowicie załamał się globalny systemu finansowy. Soros ponownie wyszedł z tego bez szwanku. – Mam bardzo dobry kryzys – oznajmił z uśmiechem dziennikarzowi.

        Był już wtedy od dawna jednym z najbogatszych ludzi świata. Konieczność płacenia olbrzymich zobowiązań alimentacyjnych (w 2013 roku ożenił się po raz trzeci) oraz kształcenia dzieci (podobnie jak Donald Trump, ma ich pięcioro), a także koszty utrzymywania olbrzymich posesji w Westchester i na Long Island, nie dokonały wyłomu w jego majątku, który nie przestawał rosnąć.

        Podobnie jak wielu finansowych gigantów przed nim, Soros uznał, że zdobywanie pieniędzy i ich wydawanie to za mało, by zaspokoić jego kolosalny apetyt. Na czele swych funduszy hedżingowych i firm postawił synów i innych zarządców, a sam niczym właściciel domu przy plaży, gdzie drzewa zasłaniają widok, zajął się wycinaniem wszystkiego, co przesłania mu własny obraz świata.

        Sorosowa Fundacja Społeczeństwa Otwartego poświęciła się sprawie walki z narodową suwerennością.

        Jego kandydatka na prezydenta przegrała w 2016 roku, ale chwilowa porażka nie spowolniła Sorosa. Jego portfolio działań politycznych jest  dobrze zdywersyfikowane. Wspierając organizacje oddane agitacji społecznej czy zmianom dla samego zmieniania, Soros wznieca wywrotowe pożogi w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie.

        W sierpniu ubiegłego roku grupa sprytnych hakerów włamała się na konta Sorosa i opublikowała zdobyte informacje. Być może jedną z najbardziej znaczących było ujawnienie prawdziwej istoty Open Society Foundation – nazwanej tak na cześć sir Karla Poppera.

        Główny dokument fundacji opublikowany w całości uznawał kryzys wywołany przez uchodźców syryjskich jako okazję do ponownego przemyślenia znaczenia wykorzystania migracji, co można przełożyć na użycie agitacji do zalania Europy i USA ewakuującymi  się migrantami (wśród nich prawdopodobnie wieloma terrorystami), i pozbawienie znaczenia dotychczasowych granic i instytucji. Proces ten ma stworzyć rzeczywistość wolną od ograniczeń konstytucjonalizmu, amerykańskiej wyjątkowości, wolnorynkowego kapitalizmu i innych przestarzałych „- izmów”.

        Przez wiele lat na celowniku  Sorosa był Izrael. Zapewnia finansowanie ugrupowaniom BDS (boycott, disinvestment, sanctions) działającym przeciwko państwu żydowskiemu.

        (...) Stronniczość Fundacji Otwartego Społeczeństwa jest oczywista, a członkowie tej organizacji wolą działać bez rozgłosu. – Z wielu różnych powodów, chcemy tworzyć zdywersyfikowane portfolio grantów obejmujących Izrael i Palestynę, i we wszystkich tych wypadkach zachować względny dystans i niewielki rozgłos…

        Dla propagowania Sorosowych idei pieniądze dostają reporterzy i dziennikarze.

        Jak wynika z WikiLeaks, tacy  dziennikarze kształtują relacje z Ukrainy. Instrukcja fundacji zalecała – wyselekcjonowanie dziennikarzy z pięciu krajów, na których nam zależy (Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy i Grecja), a następnie oferowanie im dłuższych wyjazdów na Ukrainę. Zamiast wprost określać, co mają pisać, sami powinni sugerować tematy artykułów, my zachowamy tylko prawo weta wobec relacji, jakie uznamy za sprzeczne z naszymi celami. Sugerujemy bezpośrednio spotkać się z dziennikarzami, aby ustalić, czym są zainteresowani.

        W Stanach Zjednoczonych Soros finansuje szerokie spektrum operacji kulturalnych i politycznych. Jedną z nich jest destabilizowanie Kościoła rzymskokatolickiego w USA. W roku 2015 przekazał 650 tys. dol. w celu zmiany charakteru wizyty papieża Franciszka, wykorzystując lewicowo nastawione organizacje wewnątrz Kościoła do promowania małżeństw homoseksualnych, aborcji i eutanazji. Na czele tych wysiłków stał menedżer kampanii Hillary Clinton, samozwańczy katolik John  Podesta.

        Bill Donohue, prezes Catholic League, daremnie apelował o zwolnienie Podesty, który jego zdaniem w sposób nieetyczny usiłował doprowadzić do rewolucji i buntu wewnątrz Kościoła. Donohue wprost stwierdził, że Podesta jest  frontmanem George’a Sorosa, którego zamiarem jest powołanie do życia szeregu antykatolickich ugrupowań. Tu nie chodzi jedynie o krytykę (Kościoła), jak niektórzy sugerują, lecz że krytyka ta jest zsynchronizowana i nastawiona na wywołanie zamieszania wewnątrz samego Kościoła.

        Inny faworyt Sorosa to Black Lives Matters, radykalna organizacja oddana sprawie wykazania, że policja jest przeżarta rasizmem. Używając zapalnej, nieprawdziwej retoryki, BLM chce doprowadzić do depolicing, jak to określa jej przywódczyni Heather Mac Donald; czyli wyparcia policji z murzyńskich gett o wysokiej przestępczości. W 2015 roku po kilkudniowych zamieszkach w Baltimore, jakie wybuchły w następstwie śmierci aresztowanego Freddie Graya, okólnik Fundacji Społeczeństwa Otwartego stwierdzał, że „niedawne wypadki stwarzają w Baltimore City wyjątkową okazję do zniszczenia strukturalnej nierówności wygenerowanej i utrzymywanej przez siły porządkowe oraz do zaangażowania politycznego mieszkańców”.

        Trzy następujące jedno po drugim uniewinnienia policjantów w procesach nie miały dla Open Society Foundation żadnego znaczenia – Black Lives Matters przekazano co najmniej 650 tys. dol., obiecano również poparcie innych akcji antypolicyjnych na terenie całego kraju.

        Działania te skłoniły ojca jednego z policjantów zabitego w Dallas podczas protestu Black Lives Matters do pozwania Sorosa za podżeganie do wojny z policją.

        Sorosowa obsesja na punkcie wizji świata bez granic sprawiła, że przekazał  dwa miliony dolarów dotacji przeciwnikom szeryfa Joe Arpaio z Maricopa County – głośnego krytyka nielegalnej imigracji. Arpaio określił Sorosa mianem skrajnie lewicowego globalisty.

        Soros wydał również miliony na wsparcie kampanii wyborczych liberalnych prokuratorów okręgowych sprzeciwiających się wyrokom więzienia dla sprawców przestępstw popełnianych bez użycia przemocy – w Luizjanie, Missisipi, na Florydzie, w Illinois, Nowym Meksyku i Teksasie. Niektórzy z jego kandydatów wygrali, większość przegrała.

        Nacisk na pobłażliwość wobec sprawców przestępstw dotyczących także narkotyków to nie przypadek. Dwadzieścia lat temu Soros rozpoczął agresywną kampanię na rzecz dekryminalizacji marihuany i innych narkotyków pod płaszczykiem sprawiedliwości dla sprawców. Dlaczego narkomani mają być aresztowani i więzieni, skoro w rzeczywistości potrzebują opieki i leczenia? – pytał (...) Od tego czasu marihuana została zalegalizowana  na Alasce, w Kalifornii, Kolorado, w Maine, Massachusetts, Nevadzie, Oregonie i Waszyngtonie.  (...)

        Z powodu zagrożenia, jakie dla władzy Sorosa niesie prezydentura Donalda Trumpa, jego działania stały się jeszcze bardziej agresywne  i utajnione.

        Paradoksalnie, sir Karl  ostrzegał świat przed postaciami, które „magicznymi sztuczkami” wynoszą się ponad zwykłych ludzi, na długo przed tym, jak George Soros przeinaczył jego nauczanie, koronując się na króla-filozofa; Karl Popper ostrzegał przed George’em Sorosem.

Stefan Kanfer, „City Journal”,
tłum. Goniec.

piątek, 24 marzec 2017 07:11

Zmarł zacny człowiek

Napisane przez

DSC 0394        Kilka lat temu przeprowadziłem wywiad ze zmarłym 14 marca księdzem Ryszardem Kosianem.   Rozpocząłem też w ubiegłym roku następny wywiad, którego nie skończyłem. Jak to bywa w przypadku robienia wywiadu, starałem się czegoś więcej dowiedzieć o księdzu Kosianie, tak żeby sobie samemu przybliżyć jego osobę oraz żeby później łatwiej mi było uwypuklić rzeczy najbardziej istotne.

        Ksiądz Ryszard Kosian powiedział mi, że urodził się w rodzinie śląskiej, która jednak nie miała szczęścia po powstaniach śląskich znaleźć się w granicach Polski. Urodził się po niemieckiej stronie granicy, we wsi Trawniki koło Opola. Kiedy mi powiedział, gdzie się urodził, a później jeszcze kiedy opowiedział mi o swym dziadku zabitym przez żołnierza rosyjskiego, stanęły mi w oczach te wszystkie opowieści o Ślązakach, które słyszałem przez lata od swoich kolegów, znajomych, członków rodziny.

zura23        Kontynuujemy publikację uzyskanych z IPN materiałów obejmujących działalność agenta peerelowskiego wywiadu w Ontario, zawartych w teczce pod kryptonimem „Gospoda”. Agenci PRL informowali o poznanych osobach, będących w ich zainteresowaniu…

***

KRóTKA CHARAKTERYSTYKA OSóB ZAPOZNANYCH W CZASIE PODRóŻY SŁUŻBOWEJ PO ZACHODNIEJ KANADZIE
(od red. – ciąg dalszy, pisownia oryginalna)

PROWINCJA ALBERTA:
MIASTO EDMONTON

        A.R.Patrick. Minister Spraw Ekonomicznych. Lat około 50. Bardzo uprzejmy i grzeczny. Poglądy konserwatywne. Do spraw Polskich obojętny.

        R.Moor. Zastępca ministra. Lat około 50. Żonaty. Poglądy raczej konserwatywne. Pod silnymi wpływami USA.

        D.Martland. Dyrektor Izby Rozwoju Przemysłu, przy ministerstwie Spr.Ekon. Lat około 40. Żonaty. Typowy przedstawiciel interesów amerykańskich na terenie Kanady. Lubi pieniądze i podarki. Nieszczery.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.