farolwebad1

A+ A A-
czwartek, 16 luty 2017 23:09

Ścieżka wartości wspólnych

Napisane przez

ligeza        Korea Północna wyjątkowo ostentacyjnie lekceważy rezolucje wspólnoty międzynarodowej, pospiesznie dopinając agresywny program nuklearny. Dziś rakiety północnokoreańskie mogą dosięgnąć terenu Japonii. Jutro zapewne Waszyngtonu.

        „Korea Północna wyjątkowo ostentacyjnie lekceważy rezolucje”? „Agresywny program nuklearny”? A cóż to za potworki leksykalne, z jakiego propagandowego kąta zaczerpnięte konstrukcje myślowe, zakręcone mocniej niż zawekowany schab? Mówmy bez ogródek, jak jest: Korea Północna upycha poniżej pleców orzeczenia Rady Bezpieczeństwa, a rezolucje wspólnoty międzynarodowej traktuje za pomocą, ujmijmy kwestię kolokwialnie: ciepłego moczu.

czwartek, 16 luty 2017 23:03

Może…

Napisane przez

pruszynskiMoże…

        Znany felietonista Waldemar Łysiak zgodził się, byśmy w „Gońcu” przedrukowywali jego teksty ukazujące się w tygodniki „Do Rzeczy”. Teraz tylko będzie trzeba uzyskać zgodę redakcji tego tygodnika.

czwartek, 16 luty 2017 23:04

W przededniu „wydarzeń marcowych”

Napisane przez

michalkiewicz        Podejrzewam, że na odprawie, na którą Nasza Złota Pani wezwała przewodniczącego PO pana Schetynę i prezesa PSL pana Kosiniaka-Kamysza do Ambasady RFN w Warszawie, musiała nie tylko udzielić im niezłej obsztorcówy za spartolenie kombinacji operacyjnej w grudniu ubiegłego roku, ale w dodatku zabroniła politykowania na własną rękę.

Ale jakże tu nie politykować i jednocześnie udowadniać opinii publicznej swoje istnienie? Toteż nic dziwnego, że wypadek, jakiemu w ubiegłym tygodniu uległa pani premier Szydło w drodze do domu przez pechowy Oświęcim, został przez Umiłowanych Przywódców z PO i Nowoczesnej uznany za prawdziwy dar Niebios, na który rzucili się z zapamiętałością wygłodniałych hien.

        Incydent zdominował programy telewizyjne na kilka dni, przy czym stacje ubeckie rozhuśtywały emocjonalnie swoich wyznawców w jedną stronę, podczas gdy telewizja rządowa rozhuśtywała swoich w drugą. Ale na rozhuśtywaniu się nie skończyło i były minister sprawiedliwości w rządzie premierzycy Ewy Kopacz, Wielce Czcigodny Borys Budka, publicznie zaczął się stręczyć 21-letniemu Sebastianowi K., który swoim fiatem seicento zajechał drogę autu pani premier. Sebastian K. początkowo przyznał się do sprawstwa wypadku, ale kiedy poczuł wsparcie takich potężnych protektorów, rewokował zgodnie z ich prawdopodobnymi pouczeniami. Defensorowie Sebastiana K. nie ograniczyli się do udzielania mu zbawiennych rad i pouczeń, ale zorganizowali też zbiórkę na zakup nowego fiata.

        Jak tak dalej pójdzie, to tylko patrzeć, kiedy do akcji włączy się „Jurek Owsiak” ze swoją „czerwoną orkiestrą”, a Sebastian K. zostanie autorytetem moralnym na podobieństwo pani Anety Krawczykowej i w takim charakterze otrzyma rozmaite propozycje – na przykład, żeby został przewodniczącym Krajowej Rady Sądownictwa, albo przynajmniej  parlamentarzystą Nowoczesnej.

        A przecież nie tylko on jeden doznał męczeństwa ze strony kaczystowskiego reżymu. Męczennikiem reżymu został właśnie niejaki „Hoss”, wynalazca metody oszustwa „na wnuczka”, którego niezawisły sąd niedawno wypuścił za kaucją 300 tys. złotych, nakazując meldowanie się na policji.

        „Hoss” jednak natychmiast zachorował, niezależna prokuratura wszczęła postępowanie wobec sędzi, która go wypuściła, wobec czego niezawisły sąd w innym składzie nakazał „Hossa” aresztować. Jeśli go złapią, to pewnie trafi do aresztu, chyba że Wielce Czcigodny Borys Budka i jemu nastręczy się ze swoimi usługami. Wtedy i przed „Hossem” otworzyć się mogą perspektywy politycznej kariery i status autorytetu moralnego. W kogoż bowiem inwestować, jeśli nie w męczenników kaczystowskiego reżymu? A przecież w kolejce czeka jeszcze pan Mateusz Kijowski, Wielka Nadzieja Naszej Młodej Demokracji. Nawiasem mówiąc, lepsze jest wrogiem dobrego, więc jeśli nawet defensorzy demokracji w osobie Wielce Czcigodnego Borysa Budki i działaczy jeszcze drobniejszego płazu za bardzo się zaangażują w protegowanie męczenników demokracji, to pan Mateusz Kijowski może zacząć odczuwać kłopoty z realizacją różnych faktur, od czego święta sprawa obrony demokracji w naszym nieszczęśliwym kraju może ucierpieć.

        Dlatego wracam do piosenki popularnej w naszym nieszczęśliwym kraju za Józefa Stalina, której refren powtarzał zbawienne pouczenie, że „czuwać musi żołnierz” – oczywiście nad rozmaitymi głupimi cywilami, którzy nawet demokracji nie potrafią bronić w sposób nie tylko odpowiedzialny, ale przede wszystkim – skuteczny. Z obfitości serca usta mówią, więc chociaż przygotowania do kolejnej kombinacji operacyjnej, mającej wreszcie doprowadzić do przesilenia politycznego w naszym nieszczęśliwym kraju otoczone są głęboką tajemnicą, to stacja TVN, którą podejrzewam o niebezpieczne związki z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi, zaczyna puszczać farbę. Od jakiegoś czasu przeniosła celownik z prezesa Kaczyńskiego na znienawidzonego ministra Antoniego Macierewicza. Ten złowrogi minister Macierewicz nie tylko anulował kontrakt na dostawę helikopterów „Caracal”, które Polska zakupiła dla naszej niezwyciężonej armii po cenie dwukrotnie wyższej od płaconej za nie przez inne państwa, w związku z czym nie można wykluczyć kłopotliwej sytuacji, w której trzeba będzie oddawać łapówki – a jakże tu oddawać, skoro pieniądze zostały już dawno wydane? – ale w dodatku poddał  naszą niezwyciężoną armię kuracji przeczyszczającej, w następstwie której odeszła z niej grupa generałów, a inni podobno już przebierają nogami. W związku z tą sytuacją pani red. Justyna Pochanke wezwała do TVN na przesłuchanie generała dywizji w stanie spoczynku, pana Bolesława Balcerowicza. Pan generał na pytania odpowiadał prawidłowo, podobnie jak goście pani Ireny Dziedzic w „Tele-Echu”, którzy odpowiedzi na pytania musieli podobno uczyć się na pamięć, co pokazuje, że świadoma dyscyplina wśród wojskowych mundurowych jest postawiona na znacznie wyższym poziomie, niż w środowisku tajnych współpracowników Wojskowych Służb Informacyjnych. Ale – jak wspomniałem – z obfitości serca usta mówią – toteż i panu generałowi wyrwało się spod serca gorejącego krzepiące spostrzeżenie, że „dłużej klasztora, niż przeora”. Pan generał – jak to generał – wprawdzie „w stanie spoczynku”, ale przecież jeszcze nie wiekuistego, więc coś tam musi wiedzieć. Wygląda zatem na to, że w łonie naszej niezwyciężonej armii zapanował nastrój wyczekiwania. Na co? A na cóż by innego, jeśli nie na kolejną kombinację operacyjną, w której wiodąca, „przewodnia rola” przypadnie już nie żadnym głupim cywilom, żadnym panienkom, co to własnymi piersiami – i tak dalej, tylko wypróbowanej kadrze, co to wprawdzie nie zna już samego Stalina, ale przygotowała i przeprowadziła stan wojenny i każde zadanie, również i to, które Nasza Złota Pani postawi przed nią w ramach kombinacji operacyjnej, potrafi wypełnić, jak to się mówi – „z honorem” – co pan generał Balcerowicz wielokrotnie z naciskiem podczas wspomnianego przesłuchania podkreślał.

   Zatem znowu wszystko się zazębia. Pani redaktor Anita Werner przypomniała w TVN, że Komisja Europejska nadal prowadzi wobec naszego nieszczęśliwego kraju procedurę sprawdzania stanu demokracji, w ramach której jeszcze w lipcu postawiła rządowi ultimatum w postaci tzw. „zaleceń” do wykonania, a 21 grudnia ub. roku wystosowała „rekomendacje”, na które rząd ma odpowiedzieć „jeszcze w lutym” – co Naszej Złotej Pani miała obiecać pani premier Szydło. Nietrudno się domyślić, że ani wykonanie „zleceń” – o ile rząd w ogóle zechce je wykonać, ani  odpowiedź na „rekomendacje” – o ile rząd w ogóle zechce jej udzielić – nie zostaną uznane za zadowalające, a w tej sytuacji kolejna kombinacja operacyjna – tym razem już z udziałem naszej niezwyciężonej – będzie logiczną konsekwencją, tym bardziej że nowy niemiecki prezydent Walter Steinmeier wydaje się zdeterminowany, by mimo odmiennych preferencji Waszyngtonu, na pozycji lidera sceny politycznej w naszym bantustanie ponownie osadzić polityczną ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego. Wygląda zatem na to, że w marcu przeżyjemy kolejne „wydarzenia marcowe”.

                                                                Stanisław Michalkiewicz  

piątek, 10 luty 2017 16:13

Ludzie ulicy

Napisał

kumorszary        Czy obywatelskie współrządzenie jest możliwe? Czy nie jest tak, że po obaleniu porządku monarchii, jedyną metodą skutecznego rządzenia stała się manipulacja?

        Przecież system, który z założenia przyznaje wszystkim jednakową wagę głosu, jest skazany na statystyczną głupotę; przecież dzisiaj ludzie nie są w stanie wyrobić sobie zdania o najważniejszych sprawach, które ich dotyczą; na co dzień obracają się w matriksie, gdzie prąd bierze się z kontaktu, a mleko z supermarketu.                 

        Sytuacja ta pogarsza się wraz z upadkiem ogólnego wykształcenia i przeniesieniem zainteresowań ludzi na trywialne sprawy cywilizacji konsumpcyjnej. Demokracja pcha tymczasem takich ludzi do urn, by oddawali głos na „swych przedstawicieli”, podczas gdy większość  głosujących jest w stanie ocenić tych kandydatów jedynie według znanych sobie kryteriów „wzrostu i zarostu” – czy się dobrze prezentują, czy są przystojni, wygadani – ocena proponowanych w wyborach programów pozostaje poza zasięgiem większości. Wyborcy generalnie chcą zaś, aby „było dobrze”.
 

       Dlatego też wybory odbywają się pod hasłami „będzie dobrze” i ci, którzy są w stanie przekonać większość, że z nimi przyszłość maluje się w różowych kolorach, dostają mandat „do rządzenia”.        

         Wtedy dopiero zaczynają się układać z wymogami prawdziwego świata i koteriami prawdziwej władzy, na poziomie której ustala się pole gry; rozstrzyga, kto na kogo pracuje; w jaki sposób zorganizowany jest system finansowy, na jakich surowcach energetycznych oparta zostanie produkcja dóbr konsumpcyjnych, skąd te surowce się wezmą i według czyich zasad będziemy handlować  itd., itp.

        Sytuacja ta w naturalny sposób prowadzi do wyodrębnienia elity zarządzającej, która w coraz mniej zawoalowany sposób manipuluje całą resztą nas, przyznając sobie przy okazji o wiele większe prawa. Pół biedy, jeśli ta elita natchniona jest obowiązkiem służby wobec innych i czuje się odpowiedzialna wobec tych „gorszych”, zwykłych ludzi. By tak było, musi wyznawać spójny system wartości, które każą jej być odpowiedzialnym przed Bogiem czy w gorszym wypadku “historią”.

        Bieda, jeśli elita zostaje skorumpowana przez hedonizm i pychę władzy, kiedy zaczyna lubować się we własnym wywyższeniu, traktując pozostałych ludzi jak „masę” rządzoną przez zwierzęce odruchy. Wówczas manipulacja zaczyna ograniczać się do gry na najniższych instynktach i cały system przypomina samonapędzające się perpetuum mobile – ludzie rzeczywiście są coraz głupsi, bo elity coraz bardziej ich ogłupiają, pozorując powszechną edukację, mamiąc różnego rodzaju świecidełkami, obietnicami bez pokrycia i wyssanymi z palca uprawnieniami. Wówczas rzeczywiście nie ma co przejmować się prawdą i argumentami – rządzą klisze, które przy pomocy sterowników kultury masowej i środków przekazu wkłada się ludziom do głowy. Jeśli założymy, że do uzyskania  pożądanych zachowań społecznych wystarczy zastosowanie prostych środków socjotechniki, a kolejne pokolenia dadzą się urobić do jeszcze większej plastyczności – można przestać przejmować się wyważoną argumentacją.

        Nie oznacza to oczywiście, że zwykli ludzie, ich poparcie i mobilizacja przestają mieć znaczenie. Mają olbrzymie! Ale do jej uzyskania nie trzeba nikogo do niczego przekonywać na argumenty, wystarczy nakręcić głowy.

        Konflikt, z którym dzisiaj mamy do czynienia w Stanach Zjednoczonych, jest konfliktem między dwiema koncepcjami elit.

        Głównym projektem jest globalizacja polityczna świata pozwalająca na planetarną projekcję władzy. Liberalne elity usiłują jej dokonać (z grubsza) pod hasłami popperowego „społeczeństwa otwartego”, używając jako pasa transmisyjnego hegemonii państwa amerykańskiego – takie przynajmniej było założenie.

        Hegemonia Ameryki jest jednak dzisiaj kwestionowana na wielu poziomach przede wszystkim przez elity chińskie, które, po pierwsze, nie dały się wciągnąć do tej inicjatywy, a po drugie, zaczęły realizować własny, konkurencyjny projekt globalizacyjny.

        Stare amerykańskie elity władzy (70-letni pułkownicy ze stajni DIA, którzy wiedzą, ile wysiłku trzeba włożyć w swobodne pływanie lotniskowców po świecie) dostrzegły nagle, że bez konsolidacji instytucji państwa i sanacji gospodarki nie da się utrzymać wprowadzanego od zakończenia zimnej wojny  pax americana; że oto zaczyna gasnąć siła głównego wehikułu globalizacji. Stąd prezydentura Donalda Trumpa – jądro władzy Mordoru postanowiło ukrócić fanaberie „młodzieżówki” wychowanej w latach 60., obawiając się, że niedługo lotniskowce zaczną mieć ciasno na oceanach.

        Oczywiście liberalne elity, które do tej pory upojone sukcesem, strzelały z bata nad głową amerykańskiej chabety, zawyły z upokorzenia i rzuciły do boju posłuszne hordy środków manipulowania oraz  ludzi ulicy; różnych cyników machających transparentami za pieniądze i chmary pożytecznych idiotów; młodych niedokształconych, którym udział w tym przedstawieniu zachwala się jako rewolucyjne barykady  sprawiedliwego porządku. Ponieważ ludzie dorastają dzisiaj w oderwaniu od realu,  takie manipulacje nie wymagają wiele wysiłku. Głupich nie sieją.

        Nową sytuację można więc śmiało opisać jako przywołanie do porządku nowej elity przez starą; kulturowych globalistów i rewolucjonistów obyczajowych przez hardkorowych imperialistów, którzy odwołują się do starych zasad. Bo niezależnie od tego, jak się chce zmieniać świat, w pierwszej kolejności trzeba mieć czym to robić. Ta prosta prawda wywietrzała z głów ludzi odpowiedzialnych ostatnio za Amerykę i zachodni świat.

Andrzej Kumor


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany piątek, 17 luty 2017 17:25

ostojan        Przypuszczam, że sądzę, iż moim (nie)skromnym zdaniem, takich widoków raczej nie mają. Treści, które zawierają, nie przekonają decydentów odznaczających się nieco specyficznymi gustami, o czym niżej.

        Przeczytałem obszerny wywiad, którego krótko przed śmiercią udzielił prasie – niemiłej dobrej zmianie – Andrzej Wajda. Reżyser nie odżegnuje się w nim od możliwości uzyskania tej nagrody dla swego ostatniego (o czym jeszcze nie wie) filmu. Twórca snuje też w wywiadzie swoje plany na przyszłość. Na skutek niezbadanych wyroków opatrzności już ich, niestety, nie zrealizuje.

        Nasz najgłośniejszy artysta sformułował w „Powidokach” przesłanie (wg niego uniwersalne) o walce swobodnej myśli artystycznej z tępotą władz państwowych, które dla bieżących celów politycznych chcą sztuką dyrygować. Ponieważ większość filmów Wajdy powstała w czasach surowej komunistycznej cenzury, trudno nie dostrzec, że problem ten siedział mu głęboko pod skórą. Reżyser wszak, tworząc swoje dzieło, musiał żonglować własnymi ideami, zręcznie omijając tę tępą polityczną cenzurę. I odnosił na tym polu sukcesy. Do tego punktu chyba – kto miał rację – wszyscy jesteśmy zgodni. Ale w „Powidokach” tak zwykle przenikliwy autor nie zauważył, że wdepnął w swego rodzaju paradoks.

Ratajewska        Pod wieczór. Wróciliśmy z urodzin jednego z siedmiu synów pani starszej niemieckiej. Synowie  mają po 50 – 60 lat. Dzieci pani miała jedenaścioro, więc co miesiąc są jakieś urodziny, dodając panią starszą. Niemcy świętują urodziny w domu i czasem dodatkowo w restauracji.

Jutro niedziela i śniadanie w restauracji, chociaż rodzina wcale nie taka bogata. Pani starsza zapomniała wziąć swoje zęby sztuczne na urodziny syna i wydawało jej się chyba, że ją wszyscy rozumieją. Ja chciałam się wrócić po tę sztuczną szczękę… Dom syn ma piękny, trzech synów i dość grubą żonę, za to serwującą trzy różne torty jej roboty. Dziwne, że syn siedział w drugim rogu stołu i rozmawiał z żoną i jej matką. Nie rozmawiał ze swoją matką, czyli panią starszą niemiecką, którą ja się opiekuję. Dalej dwóch synów z żonami i jeden jeszcze bez. Młodzi ludzie, weseli, na pewno mają mniej problemów niż polska młodzież i nie muszą kończyć tak ciężkich studiów, aby mieć pracę. Dzisiaj rozmawiałam z moim synem, ma zaległości w zaliczeniach na swoich studiach, a ja mam nadzieję, że sobie poradzi. Przy stole siedzieli też teściowie jednego z wnuków babci, ich córka i wnuk obok. Jakoś mi się udawało z nimi nawet pogadać. Szkoda mi było, że nie mam mojej córki obok siebie. Szkoda mi było, że nasi synowie nie są w tej chwili z nami, a my ze sobą.  

czwartek, 09 luty 2017 22:42

W rozum trącony

Napisane przez

ligeza        „Odpowiedzialność przedsiębiorców za Polskę” – tak zatytułowano toruńską konferencję naukową z ubiegłej niedzieli, zorganizowaną przez Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej oraz Instytut im. św. Jana Pawła II „Pamięć i Tożsamość”.

        Z tej okazji, na łamach tygodnika „Do Rzeczy”, Warzecha Łukasz skomentował wystąpienie prezesa PiS podczas wspomnianej konferencji. Ja zaś wysłuchałem toruńskiego Jarosława Kaczyńskiego, uważnie i w całości, a następnie przeczytałem uważnie toruńskiego Warzechę Łukasza, raz i drugi. Również w całości. I zaraz po lekturze pomyślałem sobie tak: czemuż to Warzecha sprawia wrażenie, jakby go ktoś w rozum butem pod stołem trącił? Jak człowiek złej woli, wobec którego do rozstrzygnięcia pozostaje zaledwie, czy w tejże woli istotnie więcej zła, czy raczej wścieklicy zwyczajnej?

czwartek, 09 luty 2017 22:40

O Kaczyńskim i jego Banderze

Napisane przez

        Nutka propagandy, której sporą porcję otrzymujemy codziennie w ramach dokształcania się, i uformowanie jedynej prawidłowej myśli społecznej. Oto tłumaczenie (częściowe) jednego z tekstów, tym razem wziętego z portalu radiosvoboda.org, finansowanego przez Kongres USA.

        No bo nasz Bandera – to inna postać. A Bandera Kaczyńskiego – rodzony brat Bandery Putina.         

        Ale to nie ci bracia Stepana, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych. To aby rozumieć, że wszystkie te postacie... Człowiek, który ciągnął na sobie tyle nędzy swego ludu, do tej pory ma jakiś bagaż. Czy Bóg mu to zrobił za jego grzechy? Możliwe.

czwartek, 09 luty 2017 22:37

Z Mińska (06/2017)

Napisane przez

pruszynskiZ Mińska

        Zima jak za cara, no może nie aż taka ostra, ale takiej jeszcze tu nie widziałem. Co jednak mnie niepokoi, to przepowiednia, że po ostrej długiej zimie Chińczycy ruszą na Rosję.

        Moja Matka mówiła, że pewnie Pan Bóg nie tylko Noemu powiedział, by budował arkę, ale tylko on ją zbudował. Pewnie jak ją budował, był pośmiewiskiem, ale on z rodziną przeżył, a ci, co się śmiali, zginęli.

czwartek, 09 luty 2017 22:34

Dobrze i jeszcze dobrzej

Napisane przez

michalkiewicz        Gospodarska wizyta, jaką złożyła w Warszawie Nasza Złota Pani, przypadła w momencie szczególnym, bo prawie w dwa miesiące po załamaniu się kombinacji operacyjnej, która miała doprowadzić do przesilenia politycznego w naszym nieszczęśliwym kraju. O inspirację, jeśli nie o autorstwo tej kombinacji podejrzewam Niemcy, nie tylko zgodnie z zasadą is fecit cui prodest, co się wykłada, że ten zrobił, kto skorzystał, a przynajmniej – chciał skorzystać, ale również ze względu na poszlaki. Oto kiedy w warszawskim Sejmie część opozycyjnych parlamentarzystów podjęła próbę zablokowania ustawy budżetowej – co wywoływałoby już skutki prawne w postaci pojawienia się możliwości skrócenia kadencji Sejmu – przewodniczący Komisji Europejskiej Jan Klaudiusz Juncker wyznaczył w trybie pilnym, poświęcone Polsce  posiedzenie Komisji na 21 grudnia – zapewne w celu podjęcia stanowczych decyzji wobec naszego nieszczęśliwego kraju, którego rząd, mimo upływu wyznaczonego na 27 października terminu,  nie tylko nie wykonał „zleceń” Komisji Europejskiej, ale nawet na nie nie odpowiedział.

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.