Niektórzy uważają, że przyszłość ludzkości należy do całego świata rządzonego przez jeden globalny rząd, argumentując, że takie rozwiązanie jest możliwe z uwagi na rozwój globalnej komunikacji, komputeryzację świata i łatwość przemieszczania się ludzi z jednego kontynentu na drugi. To są mrzonki, które mogą się spełnić, albo nie, w ciągu następnego wieku lub dwóch.
Argumentem przeciwnym globalnej integracji jest wrodzona, atawistyczna cecha ludzi – dążenie do dominacji jednych nad drugimi. Tendencja do globalizacji sięga czasów zamierzchłych, czyli Imperium Rzymskiego, i kilku imperiów czasów średniowiecznych i nowoczesnych. Jedne z nich trwały dłużej, a inne krócej. Ostatnio imperialne ambicje przejęli niektórzy „mędrcy” amerykańscy, szczególnie po bankructwie Imperium Sowieckiego, deklarując, że wiek XXI będzie należeć do Imperium Amerykańskiego. Z uwagi na rzymską nazwę „Pax Romana” (pokój rzymski), globaliści zaczęli nazywać pokój amerykański „Pax Americana”. Nazywają się oni nowymi (neo)konserwatystami, którzy zostali zarażeni w młodości teorią Trockiego, wierząc, że cały glob będzie kontrolowany z centrali w myśl zasad marksizmu-leninizmu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!