Wielkanoc, to wielkie święta prawdy. Człowiek jest głupi – bardzo często jesteśmy głupi i zapominamy, kim jesteśmy, zapominamy o przeznaczeniu, o tym, czym jest nasz czas na ziemi.
Na tym świecie nasz status wyznacza przede wszystkim śmierć. Odchodzimy.
I jeśli nie trafia do nas prawda Wielkanocy, jeśli nie wierzymy zmartwychwstałemu Chrystusowi, to nie mamy dokąd iść.
Triduum paschalne pozwala uporządkować myślenie, przywrócić porządek tego coraz bardziej pogubionego świata; świata, który mówi nam, że musimy wymyślić siebie na nowo, że praktycznie rzecz biorąc, nie wiadomo, kim jesteśmy, i nic nie jest nam zadane; dzisiaj wymyślamy nawet dla siebie własną „płeć”. Pogubiliśmy się tak bardzo, że bez problemu usprawiedliwiamy zabijanie niedołężnych czy tych najmniejszych w łonach matek – oczywiście w trosce o doczesność; o naszą teraźniejszość. Świat odwraca nam perspektywę i chce, by najważniejsze było to, co jest przemijające; abyśmy odrzucili wartości, które nas mają prowadzić do wieczności i zajęli się… ograniczaniem emisji gazów cieplarnianych. Jeśli nasze przekonania stają na drodze do zwiększania produktu krajowego brutto czy akceptacji „postępu” – tym gorzej dla nich.
Podporządkowanie życia doczesności prowadzi do pustki. Otchłań otwiera się za każdym razem, kiedy uświadamiamy sobie, że jesteśmy tutaj chwilowo. Można tę pustkę usiłować zasypywać dalszym ogłupianiem – koncentrowaniem się na rzeczach przyjemnych; silnych wrażeniach – różne są formy ucieczki od siebie samego, od prawdy o sobie, opóźnianie starzenia, odrzucaniem kolei losu. Nie da się jednak tego skutecznie uczynić; prawda nas dogoni; nawet tych najbardziej majętnych, tych najpotężniejszych. Próba wykreowania siebie na nowo z pominięciem naszej egzystencjalnej istoty i odrzucenie powołania zawsze kończy się katastrofą. Na dłuższą metę nie da się udawać kogoś innego.
A kim jesteśmy? Tymi, którymi zostaliśmy stworzeni i powołani do życia.
ŚMIERĆ jest najważniejszym wydarzeniem; Wielkanoc jest najważniejszą mądrością, w której możemy uczestniczyć; przeżyciem ukazującym eschatologiczną prawdę o nas samych; prawdę, że nasze życie się nie kończy, że nasza wędrówka ma sens; że nigdy nie będziemy prawdziwie szczęśliwi, jeśli sami z własnej woli nie przyjmiemy tej prawdy – Prawdy Zmartwychwstania – zaproszenia do wieczności złożonego na krzyżu przez Jezusa Chrystusa. A więc „docelowo” to my nie idziemy na cmentarz, „docelowo” przez tajemnicę krzyża jesteśmy nieśmiertelni, wystarczy przyjąć prawdę, wystarczy przejść z Chrystusem przez Wielką Noc.
„Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. „Wesoły nam dzień dziś nastał!”
Wspaniałego przeżycia tajemnicy i wielkiej radości Zmartwychwstania Pańskiego, wiosennego uporządkowania życia na nowo życzy
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Pory roku i historia lubią się powtarzać.
Nareszcie zima minęła. To już druga nie najgorsza. Ale zawsze długo było szaroburo, rano ciemno, wczesny wieczór – to już za nami i zaliczamy następną wiosnę. Zwykle kończę pisanie żartem. Tym razem zacznę nim.
Atrakcyjna dziewczyna pyta zadbanego mężczyznę w mocno średnim wieku: Ile to już szanowny pan wiosen sobie zaliczył? Już 83, moje dziecko. Niemożliwe, nigdy bym panu nie dała! I nie trzeba, nie trzeba.
Stan Tymiński pomaga w amazońskiej dżungli
Napisane przez Stanisław TymińskiStanisław Tymiński kolejny raz pomaga w Peru tym razem w wiosce Porvenir nad rzeką Momon, gdzie dzięki napędzanym energią słoneczną pompom mieszkańcy mają czystą wodę.
Woda to życie – jest to banalna obserwacja – czysta woda to podstawa higieny osobistej, gotowania, hodowli zwierząt. Wydawałoby się, że w Amazonii wody nie powinno brakować, rzeczywiście rzek jest wiele, brakuje natomiast czystej wody, taką ma niewiele wiosek. Dlatego może niełatwo jest sobie wyobrazić, że każdy dom, każde gospodarstwo domowe mogłoby mieć czystą wodę w kranie – pisze o inicjatywie Tymińskiego gazeta „La Region” z Iquitos.
Porvenir leży nad rzeką Momon, pół godziny drogi od Iquitos, to właśnie tam zainstalowana jest pierwsza studnia głębinowa napędzana energią słoneczną. Pompy pobierają wodę z 40 metrów – zimną, czystą i zdatną do picia. Panele słoneczne, podłączone do akumulatorów i przetwornicy prądu 220 V, pozwalają pobierać moc 1000 W do zasilania oświetlenia oraz ładowania telefonów komórkowych. Moc można łatwo zwiększyć przez powiększanie powierzchni paneli.
Obejrzałam ciekawy program w telewizji. Gdy przepuścimy promyczek światła przez coś, co żyje, odchyli się on po wyjściu z tego czegoś.
Coś, co żyje, będzie odchylać promyczek w lewo albo w prawo.
Coś, co nie żyje, nie odchyla promyczka. Dlaczego? Bo jest mieszaniną tego, co odchyla w prawo, i tego, co odchyla w lewo.
Życie nie lubi mieszanin. Życie to zawsze wybór.
W ten sposób obca cywilizacja może badać, czy np. na danej planecie jest życie. Oblicza, ile światła pada na te planetę i jak to światło jest odbijane. Już liście dużego lasu mają wpływ na sposób odbicia światła i mogą pokazywać, że jest tu życie. W ten sposób my, ludzie, możemy też badać, gdzie jest życie.
Ściśle tajne
Egz. jedyny.
Parafraza szyfrogramu
Nr.1406/56 z dnia 10.10.56 r.
z Ottawy od Freda
Komplet to system, informacyjna to biurowa, dwulicowość to lojalność, możliwość to koła inżynierów, i techników, cennik to lista osób dobrze ustosunkowanych do Polski, wybór to sposób zapoznania tych osób, barwna to ujemna, dwudziestego to osiem i dziewięć, oficjalne stanowisko to konto, Maurycy to Jan Żurakowski, mieszanka to stop metali, opisy to prototypy samolotów, przegląd to reakcyjna gazeta polska w Toronto, akademia sił lądowych w Kingston to bank, oficer to urzędnik, buchalteria to system wykrywania podobno bardziej doskonały od radarowego, Francuz to Murzyn, Arab to Belg, praktyka to kurs, administracja to akademia NATO, język to narzecze, magisterska to naukowo-badawcza z zakresu technologii aluminium, Nigeria to Francja, list to podarunek, zazdrość to strach, sportowiec to bridzista, sporty wodne to wódka, malarz to kobieciarz, wędkarstwo to pieniądze, Antoni Nowak zajmuje stanowisko kierownicze w biurze projektów we Wrocławiu. Adres: Wrocław ulica Lompy (...), szyntarz (szantaż) to uświadomienie, Toronto to dolina, Detroit to kopalnia, dziennikarz to attache wojskowy, „T” to Aviation Week, „W” to tele-tech, „S” to Chemical Journal, lekarz to konstruktor okrętów – patrz program uroczystości związanych z H.M.C.S. – Assiuibioine, torebki to egz. 5 to 16, CHOTT to Kowalski, oficer łącznikowy to aptekarz, Szwedka to Kanadyjka – francuskiego pochodzenia, marzec to listopad – termin oddania do następnego okrentu, 9 to 19 Owens to Dołben Deiniszewgkukowe (Deiniszewgki), dramaturgia to planowanie i organizacja, zastraszony to zaaferowany, osiemset to 22 października – chciałbym nawiązać z nim kontakt w kraju podczas urlopu, próbowałem coś z niego wydobyć lecz nie udało się, emigrant to chodowca, Peck to Jan Sawa, fizyka to biologia, zalesienie to korzyści, RICE to WALTER BIELASZKA, architekt to majster, przełęcz to HAMILTON, RIVER to WOYZBUN, rozmaitość to zawarcie znajomości, anonim matki XX – Heleny Anbrozewicz, Kobyłka koło Warszawy, ulica Graniczna (...), Smith to Bibrowski pułkownik, loteria to kronika tygodnia – organ B.S.D. równowaga to ostrożność, przystań to P.K.O.
Parafrazę wykonał:
Szymański por.
***
ŚCIŚLE TAJNE
Egz. jedyny.
Parafraza szyfrogramu
Nr.1427/56 z dnia 11.10.1956 r.
z Ottawy od Freda
„Błyskawica”
Na przyjęciu w dniu 9 października rozmawiałem z zastępcą dyrektora wywiadu lotniczego Kanady W/C GROSSEM. Kiedy dowiedział się że jadę na urlop powiedział, prosił mnie będzie o zabranie listu dla kanadyjskiego attache lotniczego w Polsce. Nic mu nie odpowiedziałem. Propozycja moja: Jeśli będzie paczka zapieczętowana to grzecznie odmówić, a jeśli list otwarty to przyjąć. W tej sprawie proszę o Waszą decyzję.
Parafrazę Wykonał:
Szymański por.
***
Ściśle tajne
Egz. jedyny.
Parafraza szyfrogramu
Nr. 1487/56 z dnia 26.10.1956 r.
z Ottawy od Andrzeja
W kasie znajduje się ogólnie 1400 dolarów i 4 centy. Dolarów amerykańskich 700, a dolarów kanadyjskich 700 i 4 centy.
Parafrazę wykonał
Szymański por.
***
„L E C H”
Pismo Nr.8/56
1. Potwierdzam odbiór dwóch kolejnych gratulacji (poczty); z dnia 2 września 1956r i 6 września 1956r.
2. Instrukcje Agencji (Centrali) w stosunku do Kobzy (Zubko) jak i innych ilustrowanych (rozpracowywanych) przez Brola (Żyto) ludzi są dla mnie jasne. Dotychczas chociaż w pełni zdawałem i zdaję sobie sprawę z ważności opracowań pogody (syt. agenturalnej) na wyspie (Kanadzie) i wyszukiwania kiosków (schowków), zbyt mało poświęcałem czasu tym zagadnieniom, absorbowany całkowicie pracą biurową (informacyjną), sprawami administracyjnymi i ilustrowaniem (rozpracowywaniem) zapoznanych ludzi. W związku z tym proszę o przesunięcie terminu opracowania kompletu tranzakcji gotówkowej i przelewowej (systemu łączności ...) do 5 października b.r.
Podstawy tranzakcji (łączności) są przygotowane lecz wymagają skontrolowania. Pomoc ze strony Andrzeja (kpt. Garbacika) może być efektywna dopiero po jego rekonwalescencji (aklimatyzacji).
Willson (Woźniak) na umówiony flirt (spotkanie) w dniu 21 lipca nie przybył. Dowiedziałem się z rozmowy z pracownikami przedsiębiorstwa (poselstwa), że dawni jego przyjaciele z terenu jodłowego (Anglii) potępili jego przybycie do przedsiębiorstwa (poselstwa) w Nowy Rok. Jeśli to wpłynęło na jego decyzję nieprzybycia 21 lipca jest dodatkowym świadectwem jego lojalności (dwulicowości).
Podczas ostatniego widzenia się z nim uzgodniliśmy, że Wilson rozpatrzy się w możliwościach (Koło inżynierów i techników) i poda mi cennik (listę osób dobrze nastawionych do Polski), na podstawie, którego ja sam będę musiał zdecydować o wyborze, bo on zastrzegł się, że nic więcej zrobić dla mnie nie może. /powiedział, że chce być jak najdalej od tej sprawy/. (dopisek na marginesie: Nikt Fredowi takiego zadania nie dawał) Dwukrotnie próbowałem przeprowadzić z nim tranzakcję gotówkową (łączność osobistą) bez rezultatu z powodu jego nieobecności w domu. Moja osobista opinia o nim jest barwna (ujemna).
Morris: (Nowak)
Byłem u niego w dniu dwudziestego (ósmego i dziesiątego) września. Wizyta moja przebiegała w bardzo miłej atmosferze. Nauczony doświadczeniem dużo wysiłku włożyłem, aby zyskać sympatię dzieci, a przez to sympatię rodziców. Byłem tam z żoną. Zawieźliśmy dla dzieci prezenty, które bardzo się im podobały. Wypita przy kolacji polska wódka i partia brydża wprowadziła Morrisona w doskonały humor. Był zadowolony z naszego przyjazdu. Następnego dnia podczas krótkiej wycieczki nad jeziora (Morris (Nowak) z dziećmi i ja) wytworzyła się sytuacja, kiedy zmuszony byłem do podania mu swego konta (stanowiska oficjalnego). Starał się przyjąć to bez zdziwienia i z dalszej rozmowy oceniłem, że orientuje się on co w takim wypadku może mnie interesować. Powiedział, że zna osobiście Maurycego (Jana Żurakowskiego), z którym jest zaprzyjaźniony. Często Maurycy (J. Żurakowski) korzysta z jego opinii odnoście poszczególnych mieszanek (stopów metali) użytych w opisach (prototypach samolotów). Charakteryzując Maurycego (Żurakowskiego) powiedział, że jest on dobrze uposażonym, powodzi mu się bardzo dobrze, jest bardzo ostrożnym w rozmowach z nowo - zapoznanymi ludźmi i nigdy nie mówi na temat swojej pracy. Zaproponowałem wtedy, aby Morris (Nowak) zapoznał mnie z Maurycym (Żurakowskim). (dopisek na marginesie: Bardzo niezręcznie to zrobił Fred, prymitywnie) Wywołało to zastrzeżenia u Morrisa i powiedział mi wprost, że nie chciałby w tym maczać palców. Skolei zapytałem w jaki sposób mógłbym jednak poznać Maurycego (Żurakowskiego). Po chwili namysłu odpowiedział, że byłoby to możliwe przez moją żonę, któraby nawiązała korespondencję z redaktorką działu kobiecego jednego z przeglądów (reakcyjnych gazet polskich w Toronto), a następnie przy okazji, abyśmy się oboje z żoną z nią zapoznali, co skolei (z kolei) (dopisek na marginesie: ortografia!) pozwoliłoby poznać się z jej mężem.
Dalej Morris (Nowak) powiedział, że w banku (Akademii sił lądowych w Kingston) jest zatrudniony wyższy urzędnik górskiego (oficer polskiego) pochodzenia, specjalista kompletu buchalterii (systemu wykrywania), nieznanego chwilowo gryfu (nazwiska). Morris (Nowak) utrzymuje stosunki z dwoma wyższymi urzędnikami (oficerami) – murzynami (Francuzami) i jednym urzędnikiem arabem (oficerem Belgiem), którzy są na praktyce w administracji (akademii NATO). Morris (Nowak) mówi dość płynnie narzeczem murzyńskim (językiem francuskim) i w związku z tym często oni szukają jego towarzystwa.
Sam Morris (Nowak) na zlecenie banku (Akademii sił lądowych w Kingston) wykonuje pracę magisterską (naukowo-badawczą z zakresu technologii aluminium), treści nie chciał ujawnić.
Charakteryzując Morrisa (Nowaka) na podstawie jego opowiadań z jego pobytu w Nigerii (Francji) i kraju jodłowym (Anglii), oceniam go jako człowieka sprytnego, przebiegłego i zdolnego do rozwiązywania łamigłówek (zadań).
W pięć dni po moim flircie (spotkaniu) otrzymałem podarunek (list) z którego wynika, że chce on całkowicie ze mną zerwać. (dopisek na marginesie: Fred zawali taką świetną szansę – pospieszył się.) Wydaje się mnie, że ze swymi wątpliwościami podzielił się on ze swoją żoną jodłowego (angielskiego) pochodzenia i po jej bezpośrednim wpływem wysłał podarunek (list) dążąc do przedstawienia się w najgorszym świetle niż jest nim w rzeczywistości. Uważam, że głównym powodem jego dążenia do zerwania znajomości ze mną jest zazdrość (strach).
Załączam kopię jego podarunku (listu) i swojej odpowiedzi. Proszę o Waszą odpowiedź czy dobrze postąpiłem odpowiadając na podarunek (list). Pozostawić podarunek (list) bez odpowiedzi byłoby niesłusznie, bo mogłoby być przyjęte jako milcząca aprobata. (dopisek na marginesie: kto upoważnił Freda do wysyłania podobnych listów. Dlaczego nie zapytał się nas) Z różnych koncepcji odpowiedzi uznałem tą za najbardziej odpowiednią. Odpowiedzi nie podpisywałem stawiając jedynie swoje inicjały drukowane na maszynie. Następnego podarunku (listu) od Morrisa (Nowaka) dotychczas nie otrzymałem.
Morris (Nowak) prowadzi skromny tryb życia, oszczędzając pieniądze na kupno własnego domku. W obecnych warunkach 25 procent jego zarobków ($150.00) wynoszą koszty wynajęcia domu w którym mieszka.
Ambicją jego jest kształcić dzieci (dwie córki) w kraju jodłowym (Anglii) albo w Nigerii (Francji). Jest zapalonym sportowcem (brydżystą) i jednocześnie malarzem (kobieciarzem) (zauważyłem, że tą ostatnią słabość zwalcza u siebie). Lubi wędkarstwo (pieniądze) i sporty wodne (wódka). Rejestrowałem czekiem anonim (meldowałem szyfrówką adres) jego brata w górze (Polsce). Powtarzam jeszcze raz w czeku (szyfrówce). Proszę o Waszą decyzję co w takim wypadku zrobić? (dopisek na marginesie: Możliwe, że można by było zrobić z tego ładną robotę, ale Fred się pospieszył i działał bez porozumienia się z nami – zawalił. Szkoda)
Jest bardzo ambitny więc możnaby sprowokować jego przyjazd do mnie zarzucając mu zazdrość (strach). (dopisek na marginesie: Głupota!) Z drugiej strony pozostaje też uświadamianie (szantaż), chociaż nie jestem przekonany czy odniesie to właściwy skutek. (dopisek na marginesie: Antoni Nowak zajmuje kierownicze stanowisko w biurze projektów we Wrocławiu. Adres: Wrocław, ul. Lompy (...). Nałożyć inwigilację listów)
3. Instrukcja Agencji (Centrali) odnośnie Martina (Paprockiego) jest dla mnie jasna.
4. Proszę o podanie drogą czekową (szyfrową) czy wymienione w punkcie 4 gratulacji (poczty) z dnia 2 września dwa komplety tranzakcji (systemy łączności) są dodatkowymi systemami czy tymi do których przygotowuję się od paru miesięcy.
Sytuacja o której Agencja (Centrala) wspomina stwarza potrzebę opracowania dwóch systemów tranzakcji (łączności) na terenie doliny (Toronto), w czym dużą pomocą mógłby być Brol (Żyto) ze względu na swe doświadczenie. Jest on czasowo nieobecny i to sprawia nam dodatkowe trudności.
5. Otrzymane herby (pseudonimy) w dużym stopniu usprawnią rejestrowanie (meldowanie) w hieroglifach (pismach).
6. Ricardo: (Biernacki Tadeusz)
Ustalenie anonimu Ricardo (adresu Biernackiego) jest na terenie wyspy bardzo ciężką łamigłówką (zadaniem). Czy nie byłoby słusznym sprawdzić Ricardo (Biernackiego) w kopalni (Detroit) – (giełda) (USA).
W książce telefonicznej kopalni (Detroit), Kornel znalazł identyczny gryf (nazwisko). Oprócz książek telefonicznych, istnieją na terenie wyspy (Kanady) urzędy ubezpieczenia na wypadek bezrobocia gdzie prowadzą dokładną ewidencję osób zatrudnionych w danej prowincji. Czy sposób wysłania do tych urzędów zapytań z prośbą o odpowiedź na odpowiednio dobrany anonim (adres), jest metodą do przyjęcia przez Agencję (Centralę) czy też trzeba ją odrzucić, ze względów zasadniczych.
7. Nie jestem w stanie sporządzić wykazu znajdującego się u Brola (Żyto) sprzętu amortyzacyjnego (operacyjnego) z powodu jego nieobecności.
Poniżej przedstawiam wykaz sprzętu znajdującego się w mojej dyspozycji:
– aparat fotograficzny „Leica” – Nr.454745
– 3 nasadki na obiektyw aparatu
– 3 tabele posługiwania się nasadkami
– wężyk do aparatu fotograficznego – cena $1.50
– kompas – cena $3.40
(Uwaga: aparat fotograficzny, nasadki i tabele posługiwania się nasadkami otrzymałem z Agencji (Centrali). Wężyk do aparatu i kompas zakupiłem).
Sprzęt wymieniony powyżej jest niewystarczający i najbardziej nieodzownymi są:
1. Statyw do aparatu fotograficznego (koszt około $15.-)
2. Szkło powiększające dla odczytywania map i b.drobnego druku (koszt $6.-)
3. Lornetka (koszt $16 do 18.-)
4. Maszyna do Pisania! (koszt od $80.- do $100.-)
5. T.zw. stopka do zdjęć dokumentów (koszt $70.-) (dopisek na marginesie: Sprawy foto. zakupić w NRD lub NRF – jest znacznie tańszy. Zakupić)
6. Radiowy aparat odbiorczy do samochodu (koszt $150.- do $200.-) (dopisek na marginesie: MSZ)
7. Magnetofon do zainstalowania w moim mieszkaniu (koszt $150.- do $200.-) (dopisek na marginesie: Nie potrzebny)
8. Łamigłówka (Zadanie) podawania danych przy przesyłaniu nasion (czasopism) i towarów (materiałów), kiedy postawiono łamigłówkę (zadanie) w celu uzyskania nasion (czasopism) wymaga robienie małych notatek i odpowiedniego ich przechowywania. Wogóle całość pracy stwarza potrzebę posiadania miejsca zabezpieczonego dla przechowywania szeregu rzeczy wymagających szczególnej pieczy. Upłynął już długi okres czasu i jak dotychczas mimo obietnic nic nie zmieniło się na tym odcinku. Proszę raz jeszcze o interwencję w sprawie kasy pancernej.
F R E D
(od red. – zachowano oryginalną pisownię)
Wybieramy między światłem i cieniem. Dniem i nocą. Jasnością i mrokiem. Pani wybiera, pan wybiera, wszyscy wybieramy.
Wybieramy, i to kwestię tę ujmując zasadniczo, albowiem życie ludzkie samo z siebie stwarza przestrzeń, w jakiej nieustannie konfrontowani jesteśmy z koniecznością dokonywania wyborów. Że są to wybory o charakterze moralnym, nic nie podkreśla lepiej niż okres Wielkiego Postu i Wielkiego Tygodnia, a w finale celebra Świąt Wielkiej Nocy.
Szokujące opracowanie Ośrodka Studiów Wschodnich ws. akcji „Wisła”
Napisane przez ks. Tadeusz Isakowicz-ZaleskiJest to, jak mawiał satyryk Jan Tadeusz Stanisławski (rodem z Wołynia), „mniemanologia stosowana”. Rzeczy wymyślone za biurkiem, skażone poprawnością polityczną, a co najgorsze, krzywdzące polskich obywateli.
Ośrodek Studiów Wschodnich w Warszawie, kierowany od roku z nominacji premiera RP przez Adama Eberhardta, rozesłał do władz państwowych (w tym też do wojewodów) swoje opracowanie pt. „Siedemdziesiąta rocznica akcji ‘Wisła’ – zarys problemu dla Polski”.
Z wieloma tezami tego opracowaniami można się zgodzić, zwłaszcza z oceną działalności Związku Ukraińców w Polsce, w tym Bohdana Huka, publicysty ukraińskojęzycznego „Naszego Słowa” (wydawanego dzięki hojnej dotacji MSW), oraz Mirona Sycza, byłego posła PO (wcześniej działacza PZPR i UW), piastującego obecnie urząd wicemarszałka województwa warmińsko-mazurskiego.
Drzewa są już zielonawe, a nawet mirabelki zakwitły. Jest Niedziela Palmowa, ale niewiele ludzi chodzi z palmami, choć widać, że wiele palm pochodzi z Wilna, gdzie są naprawdę pięknie robione.
Pan Sommer, wydawca tygodnika „Najwyższy Czas”, zorganizował Targi Książek Patriotycznych w sali Biblioteki Rolniczej na Krakowskim Przedmieściu, tej sali, gdzie w lutym 1919 roku zebrał się pierwszy Sejm Wolnej Polski pod batutą najstarszego posła, księcia Ferdynanda Radziwiłła. Tam starsi panowie z wrażenia płakali.
Czy Macierewicz polegnie za prawdę?
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczDu sublime au ridicule il n`y a, q`un pas – powiadają wymowni Francuzi, co się wykłada, że od wzniosłości do śmieszności tylko krok.
Podobnie jest w innych sprawach, na przykład – z fortuną. Fortuna variabilis – mawiali starożytni Rzymianie, kiedy jeszcze, jako poganie, pogrążali się w sprośnych błędach Niebu obrzydłych, więc kiedy się nawrócili, dodawali – Deus mirabilis, co razem się wykłada, że szczęście zmienne, a Bóg wszechmocny. W tym miejscu nie mogę powstrzymać się od zacytowania majora Czeżowskiego ze Studium Wojskowego UMCS w Lublinie, który każdą kwestię, bez względu na to, czegokolwiek by dotyczyła, zwykł kończyć uwagą: „tak samo i w wojsku”. Kto by pomyślał, że ta rutynowa uwaga po 50 latach nabierze takiej aktualności?
Ale incipiam. Po piekielnym jazgocie nazwanym debatą nad konstruktywnym wotum nieufności wobec rządu pani Beaty Szydło, w której w charakterze kandydata na premiera objawił się pan Grzegorz Schetyna, zapadła chwila ciszy, jako że zgodnie z przewidywaniami wniosek upadł, zaś jazgoty odpryskowe rozgorzały na tle sporu o przywództwo opozycji. Sprytny pan Rysio dopiero poniewczasie pojął, że poparcie przez Nowoczesną wniosku PO z panem Schetyną, jako kandydatem na premiera, było równoznaczne z poddaniem Nowoczesnej pod komendę PO – więc dla starych kiejkutów może to być dodatkowy argument, by tę całą Nowoczesną rozmontować, podobnie jak Komitet Obrony Demokracji, z którego, jak się wydaje, nie pozostała już nawet mokra plama.
No bo jakże tu wywijać na oczach całej Europy sztandarem praworządności, jeśli sztandar ten miałby dzierżyć aferzysta w rodzaju pana Mateusza Kijowskiego, a przygrywać do kicania w obronie demokracji miałby muzykant, właśnie oskarżony o handel kobietami, które podobnież w ramach zorganizowanej grupy przestępczej sprzedawał do włoskich burdeli? Nic, tylko jak najszybciej rozgonić tę hałastrę i zatrzeć w pamięci widok, jak to za panem Kijowskim, w rytmie majufesa rzępolonego przez muzykanta, podrygiwały autorytety moralne i najtęższe filary praworządności naszego bantustanu. Nie na darmo przysłowie przestrzega, że kto z chamem pije, ten z nim pod płotem leży – a cóż dopiero w towarzystwie starych kiejkutów?
Więc chwilę ciszy rozdarł komunikat komisji, która pod egidą złowrogiego ministra Antoniego Macierewicza bada przyczyny smoleńskiej katastrofy, realizując w ten sposób rozkaz prezesa Kaczyńskiego, by „dążyć” do prawdy. Pan dr Wacław Berczyński ogłosił mianowicie, że niezależnie od podstępnego wprowadzania w błąd załogi samolotu wiozącego prezydenta Kaczyńskiego i inne osobistości przez rosyjskich kontrolerów lotu, samolot zaczął rozpadać się w powietrzu, aż wreszcie rozerwała go eksplozja. Co eksplodowało – dokładnie nie wiadomo, ale wszystko wskazuje na bombę termobaryczną. W szczególności – liczba fragmentów samolotu i sposób ich rozrzucenia, a także obrażenia, jakich doznały ofiary katastrofy. Warto dodać, że jednym z dowodów jest film pani red. Anity Gargas, w którym odnotowane jest zeznanie świadka, który twierdzi, że eksplozję widział, a w każdym razie – na pewno słyszał. Jak tam było, tak tam było – ale jeśli w samolocie wybuchła bomba, to trudno i darmo – ktoś ją musiał tam umieścić, i to prawdopodobnie nie w powietrzu, a na lotnisku w Mińsku Mazowieckim lub najpóźniej – w Warszawie, zanim prezydent Kaczyński i inne osobistości do samolotu wsiadły. Bo że wsiadły – to rzecz pewna, a w każdym razie tak to wygląda w świetle filmu, jaki odnalazła Służba Kontrwywiadu Wojskowego. To podważa inną teorię, którą w swoim czasie przez 5 godzin w podróży z Warszawy do Gdańska, wykładał mi pewien jegomość. Według tej teorii, żadnej katastrofy w Smoleńsku nie było; bo wszyscy pasażerowie samolotu zostali zamordowani jeszcze w Warszawie, a na miejscu zaaranżowano katastrofę i podrzucono trupy. W tej sytuacji wykrycie, kto tę bombę do samolotu wpakował, wcale nie wymaga ani sprowadzania wraku, ani zabiegania o współpracę z ruskimi szachistami. Wystarczyłoby podłączyć do prądu kilku najstarszych kiejkutów i poddać ich tak zwanemu krzyżowemu ogniowi pytań, a wtedy nawet z rozmaitych zaprzeczeń można by odtworzyć przebieg zdarzeń. Czy jednak w ramach „dążenia do prawdy” ktokolwiek odważy się na taką konfrontację? To już nie jest takie pewne, zwłaszcza w świetle opinii pani red. Anity Gargas, która uspokajająco wyjaśniła, że nie trzeba bać się hipotezy wybuchu, bo mógł on przecież mieć charakter samoistny. Ha! – Skoro „samoistny”, to znaczy, że nikt z tego tytułu nie ponosiłby winy. Zatem – i wilk syty, i owca cała. Fundament kultu prezydenta Kaczyńskiego, że „poległ” w katastrofie smoleńskiej, byłby w ten sposób ocalony, bo jednak co wybuch, to nie kraksa, a jednocześnie nikomu włos nie spadłby z głowy. To znaczy – nie tyle może „nikomu”, co starym kiejkutom, stanowiącym – jak się okazuje – sól ziemi czarnej. W takiej sytuacji można spokojnie „dążyć do prawdy”, tym bardziej że pan dr Berczyński, zapytany przez pana red. Rachonia, na jakim etapie prac znajduje się komisja, odparł, że „na półmetku”. Może to oznaczać, że wspomniane „dążenie” potrwa jeszcze co najmniej 7 lat.
Tymczasem, kiedy obchody kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej 10. odbywały się w wyjątkowo uroczystej oprawie, przed niezawisłym sądem wlókł się proces o niedopełnienie obowiązków, wytoczony panu Tomaszowi Arabskiemu, jednemu z „trójki klasowej” (Donald Tusk, Tomasz Arabski i Paweł Graś), która podjęła decyzję o zastosowaniu konwencji chicagowskiej do badania katastrofy smoleńskiej. Akurat zeznawał książę-małżonek, czyli były minister spraw zagranicznych Radek Sikorski. Najwyraźniej musiał zapatrzyć się w niezawisłych sędziów i niezależnych prokuratorów przesłuchiwanych przez sejmową komisję badającą aferę Amber Gold, bo odpowiadał w stylu: „nie wiem, nie pamiętam”. Ale jakże miałby cokolwiek pamiętać, skoro „logistyczne kwestie odbywają się pięć szczebli poniżej ministra spraw zagranicznych”, który – jak wiadomo – do wyższych rzeczy jest stworzony, a jeśli nawet nie – jak to chyba miało miejsce w przypadku księcia-małżonka – no to tym bardziej nie musi być informowany o sprawach, w których decyzje podjęli starsi i mądrzejsi? Przypomnę, że kiedy książę-małżonek został wystrugany na ministra spraw zagranicznych, w Salonie zapanował jaskółczy niepokój, który żydowska gazeta dla Polaków natychmiast rozładowała wyjaśnieniem, że nie ma powodów do niepokoju, bo bez względu na to, kto akurat jest ministrem, sprawami zagranicznymi kieruje ekipa skompletowana przez „drogiego Bronisława”, czyli prof. Geremka. Z senną atmosferą przed niezawisłym sądem kontrastowała atmosfera konfrontacji, wytworzona przez 150-200-osobową grupę, przez pewnego obłąkanego docenta pretensjonalnie nazwaną „Obywatele RP”. Wykrzykiwali oni: „konstytucja!, konstytucja!” i usiłowali przedostać się w pobliże miejsca, gdzie odbywały się główne rocznicowe uroczystości liturgiczne, ale policja była nieubłagana. Z jakichś zagadkowych powodów „Obywateli RP” intensywnie nadyma żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją Adama Michnika. Najwyraźniej redakcyjny Judenrat powyznaczał każdemu funkcjonariuszowi zadania na tym odcinku frontu ideologicznego, na który został rzucony, toteż nawet słynny ptaszek Boży, czyli red. Turnau, obsztorcował arcybiskupa Jędraszewskiego za karygodny przechył na stronę PiS.
Tymczasem w samym PiS rozpoczęła się walka buldogów pod dywanem – prawdopodobnie ad captandam benevolentiam naszej niezwyciężonej armii. W charakterze harcownika wystąpił najpierw pan prezydent Duda, który po obsztorcówie od generała Polko przypomniał sobie, że według konstytucji (ach, ta konstytucja!) jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. A Siły Zbrojne nie tylko zostały poddane kuracji przeczyszczającej, ale w dodatku cierpią z powodu niedopieszczenia, bo złowrogi minister Macierewicz podobnież faworyzuje żandarmerię, no i pana Misiewicza, który po urlopie dostał posadę-perłę w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Niezależnie od wszystkiego, taka sytuacja musiała zaniepokoić prezesa Jarosława Kaczyńskiego, bo nie może być dwóch Naczelników państwa, tylko jeden. Tymczasem jeśliby złowrogi minister Macierewicz podporządkował sobie niezwyciężoną armię, a przynajmniej żandarmerię, to cóż mógłby mu wtedy zrobić prezes Kaczyński, niechby nawet z panem Adamem Lipińskim do spółki? Toteż póki sprawy nie zaszły zbyt daleko, prezes Kaczyński „zawiesił” pana Misiewicza w prawach członka PiS i pozbawił posady-perły, a kiedy to piszę, właśnie ze złowrogim ministrem Macierewiczem „rozmawia”. Czy jednak ofiara ze złowrogiego ministra Macierewicza powstrzyma karzącą rękę sprawiedliwości ludowej, gdy Nasza Złota Pani w ramach kombinacji operacyjnej każe dokonać roszady na politycznej scenie naszego bantustanu? O tym przekonamy się już po świętach, podczas których jeszcze zdążymy „ukrajać szyneczki i umaczać w chrzanie”. Czego wszystkim życzę.
Stanisław Michalkiewicz
Możemy uczynić dwa założenia
Albo Asad jest krwiożerczym debilem, który dla zboczonej przyjemności każdego ranka rozbija główkę jakiegoś bobasa o ścianę, który gdy wydawało mu się, że nikt nie patrzy zagazował 100 cywili, nie odnosząc przy tym żadnych korzyścii, bo tak lubi i nie mógł powstrzymać krwawej żądzy...
Albo ktoś mu zrobił psikusa, organizując całe zdarzenie, aby wysłać ostrzeżenie, po tym, jak syryjskie wojska rządowe ostrzelały rakietami systemu S 200 (ponoć strąciły http://www.presstv.ir/Detail/2017/03/17/514661/Syria-Israel-Israeli-Air-Force-Israeli-Defense-Force-Jerusalem-alQuds ) żydowskie samoloty bombardujące w Syrii "pomocników Hezbollahu" - według Asada przeciwników państwa ISIS. Prominentny w Libanie Hezbollah to jednak wspierani przez Iran szyici, dlatego Izrael w ramach zarządzania konfliktem wspiera sunnitów popieranych przez Arabię Saudyjską i chronionych przez sunnickie do kości Państwo Islamskie. Co ciekawe, większość tzw uchodźców syryjskich to sunnici, których w przeciwieństwie do szyitów PI nie zwalcza.
Wspomniane ostrzeżenie zostało również doręczone tomahawkami do Rosji - że jak Moskwa nie będzie respektować interesów Izraela w Syrii, to USA wejdą szerzej do wojny.
Po prostu Drogi Czytelniku, szachy, szachy i jeszcze raz szachy w których zdjęcia zagazowanych dzieci to zwykłe pionki.
Módlmy się więc o to, by nikomu nie przyszło do głowy rozegrać kolejną ich partię w Europie środkowo-wschodniej.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…