Córka przysłała mi pocztą elektroniczną tak zwaną linkę. Odebrałem, chwyciłem, pociągnąłem, obejrzałem. Efekt? Napisałbym „osłupienie”, ale to zdecydowanie nie to. Osłupienie to konstatacja zbyt banalna.
Prędzej stupor dysocjacyjny z elementami akinezy i mutyzmem. Ho-ho, tak-tak, takie dziwy. Bo wszyscy wiemy, że krzywizna bananów. Że długość ogórka i koncesje na szklarnie przydomowe. Rozumiemy dobrze, że instrukcja obsługi pędzla malarskiego czy tam przepisy normujące tryb zakładania kaloszy. I tak dalej, i tak dalej. Marksizm kulturowy potrafi zadbać o swoich podwładnych i potrafi otoczyć ich opieką. Ale to?
Stare kiejkuty się przegryzają
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczKto by pomyślał, dokąd zaprowadzi nas, a właściwie nie tyle „nas”, co takich na przykład starych kiejkutów i ich popychadeł z politycznych i telewizyjnych ekspozytur – zatem dokąd zaprowadzi ich walka o demokrację i praworządność!
Ponieważ niemiecka BND musiała już ochłonąć po nieoczekiwanym wyniku amerykańskich wyborów prezydenckich, zaś Nasza Złota Pani doszła widać do wniosku, że z tego przynajmniej powodu żadnej rewolucji w Europie nie będzie, tedy zapaliła zielone światło dla ostatecznego rozwiązania der polnischen Frage.
Emerytowani ubecy najwyraźniej nie tracą poczucia humoru. Niedawno podczas manifestacji protestujących przeciwko odebraniu im uprzywilejowanych emerytur mundurowych, jeden z nich żalił się przez megafon, że przecież nawet podczas stanu wojennego zachowywali się po ludzku, kulturalnie… Przypomniało mi to stary dowcip o Stalinie, kiedy to podczas wizyty w kołchozie podchodzi do Ojca Narodów mały chłopczyk i mówi "daj cukierka", na co Stalin zniechęcony odpowiada: "spie--alaj" - w gazetach zaś wychwalają dobroduszność wodza, bo "przecież mógł zabić".
Ubecy nasi owszem mogli zabijać, ale nie było takiego rozkazu, zabijali więc tylko wybiórczo.. To prawda, że ofiar późnego komunizmu nie było w PRL-u dużo - może jakieś 500 - tak na oko. A mogło być 50 tys., no bo czemu nie? A nie było nie dlatego, że esbekom nie chciało się zabijać, tylko, że takie były uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne.
Nawiasem mówiąc, gdyby peerel pod koniec był bardziej brutalny to oni sami i ich rodziny również wędrowałyby do piachu. Bo jak jest na ostro, to jest na ostro po obu stronach. Dzisiaj esbecy protestują, bo odbiera im się apanaże, szczerze powiem, że sprawiedliwość wymaga, by po prostu mieli minimum socjalne. I nie jest to żadna zemsta, tylko sprawiedliwość.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Zaczęło się już świąteczne rozbieganie, dlatego dzisiaj kilka rzeczy w mniejszym lub większym skrócie.
Afera Roberta Greya obnażyła po raz kolejny, że polski MSZ majta się niczym żagiel bez wiatru. Mianowanie, a potem odwołanie p. Grygielki to po prostu cyrk na kółkach. Moja teoria spiskowa na użytek prywatny mówi, że Grey jest na kontakcie DIA (Defense Intelligence Agency), a tam chwycili się za głowy, gdy za podszeptem p. Parysa chłopak został wiceministrem SZ – po prostu, łatwych do zidentyfikowania agentów nie daje się na eksponowane stanowiska – to włącza reflektor na całą agenturę i utrudnia działanie. Przy okazji dowiedzieliśmy się, na przykład, że piękna żona p. Grygielki zatrudniona jest w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, gdzie jak wiadomo, amerykańskie deale to dzisiaj codzienność.
Agentura w takim kraju, jak Polska, który ma wzięte z powietrza poczucie niezależności, powinna być jednak odsunięta krok do tyłu. W przeciwnym wypadku robi to niesmaczne wrażenie republiki bananowej. A przecież gdyby przyszło owej agenturze mobilizować polską młodzież do jakichś wschodnich ruchawek, to skutecznie można to zrobić jedynie pod patriotycznymi sztandarami Niepodległej, a nie logiem banana.
***
W naszej dzielnej prowincji Ontario (yours to discover) dzieją się rzeczy na wskroś kabaretowe; rządząca klika liberałów uznała, że nie ma się już co obcyndalać i trzeba kosić, jak się da – kontrakty dla swoich firm, podwyżki dla administracji, a ludowi podatki w darze. Jest to w sumie skuteczny model rządzenia, bo lud jest głupi, ludzie w administracji wdzięczni, zaś kontraktowe mafie potrafią zagwarantować upadek na cztery łapy. Tak czy owak, jakby to podsumować w jakimś programie typu comedy, to jest tak, że dzięki naszym mężnym liberałom, płacimy setki milionów macherom z Nowego Jorku za to tylko, że nie wybudowali nam wiatraków w jeziorze; wszyscy musimy się modlić o bezwietrzną pogodę, bo do każdego megawata prądu produkowanego przez zamontowane w Ontario kręciołki dopłacamy z podatków – im więcej prądu wyprodukują, tym więcej dopłacimy, słowem, wiatr może nas zrujnować...
To tylko wierzchołki himalajów prowincyjnego marnotrawstwa, które widać na każdym szczeblu rządzenia. Niebawem płacić będziemy sowite myto za wjazd autostradą do metropolii, po to by jej pracownicy mogli nadal korzystać z tak zasłużonych benefitów, jak sześć miesięcy chorobowego co roku...
To wszystko jednak przebiła kładka dla pieszych, jaką nasi dzielni szwejkokraci budowali w Pickering. Przetarg – a jakże – wygrała najlepsza firma (to nic, że jeszcze nic nie budowała) – następnie zaś zamontowała dostarczoną kładkę do góry nogami. To była już pewna przesada, kontrakt zerwano, ale wypłacono pełną należność (sic!). Następnie rozpisano następny, który wygrała… ta sama firma.
Prawda, że świetna komedia? Problem w tym, że 50 milionów dolarów za komediantów to jest rekord świata w przepłacaniu. Takich artystów można mieć za kilka stów za wieczór.
W czym zatem problem? W powszechnej głupocie mieszkających tu ludzi. Ludzie są tak głupi, że bandy cwaniaków, jakie tu przecież imigrowały z całego świata, robią z nimi, co chcą. To tyle.
Canada Land of Opportunity.
***
W Toronto przy całkowitej ignorancji mediów toczył się w minionym tygodniu proces Mary Wagner – obrończyni dzieci nienarodzonych – proces ważny, ponieważ chodziło w nim przede wszystkim o to, czy prawo naturalne, Rule of Law, które w systemie brytyjskim jest niepisaną kanwą prawa stanowionego, jest wciąż żywe, czy też podobnie, jak konstytucyjne odniesienie do Boga stanowi „martwą literę”. Jeszcze do niedawna wszyscy wiedzieliśmy, co to znaczy „mąż”, „żona”, na czym polega małżeństwo, czy też uznawaliśmy prymat rodziców w wychowaniu dzieci. Były to rzeczy, których prawo nie definiowało, potwierdzało jedynie; dzisiaj coraz częściej prawo stanowione zmienia to, co prawo naturalne regulowało od stuleci, neguje w ten sposób nadrzędność Rule of Law i wchodzi nam z butami do łóżek.
W procesie Mary Wagner chodziło o to, czy władze państwowe mają prawo decydować, kto jest człowiekiem, a kto nie. Bo jeśli tak, to zdając sobie sprawę z „siły demokracji”, trzeba zacząć się chować. Jeśli tak, to może się okazać, że człowiek w komie już nie jest „ludziem”, tak jak nim dzisiaj w Kanadzie nie jest dziecko pływające w brzuchu matki. Zgroza!
No, ale zgroza to nasza codzienność.
***
Nigdy nie byłem na Kubie. Z obrzydzenia. Doskonale pamiętam peerelowskie czasy, kiedy zagraniczny gość rządził jak pijany zając. Dolar po kursie czarnorynkowym kupował wszystko.
Wielu Polaków jeździło na Kubę właśnie po to, by poczuć się jak panisko. Niskim kosztem. Piękne, tanie kobiety, ładna pogoda, bezpiecznie i sentymentalnie...
Fidel nie był sztywny jak Pinochet czy Salazar, był kolorowy i zawadiacki. A do tego morderczy urok kolegi Che. Przemoc i terror zwodziły wielu młodych, zwłaszcza jeśli mieli tyłki wygrzane w dobrobycie. Gorzej z tymi, którzy musieli ponosić koszty rewolucyjnych fantazji Castrów.
Fidel dawno skończyłby jak Noriega, gdyby nie uciekł pod skrzydła Sojuza. Dzięki temu stał się symbolem antyjankeskiego oporu we wszystkich republikach bananowych.
Kubańska nomenklatura dawno temu przewerbowałaby się pod amerykańską kuratelę, korzystając ze wschodnioeuropejskich wzorów, gdyby nie kubańska diaspora na Florydzie chowająca po komodach dowody własności na kubańskie real estate. Słowem, czerwoni na Kubie nie mają się na czym uwłaszczyć, bo jeśli Kuba chce uregulować swe stosunki z zagranicą, no to zaraz zjawią się na niej wykopani przez castrystów dawni właściciele.
Na tym polega główna trudność ichniejszej transformacji. Ostatecznie jakimś krakowskim targiem rozwiązanie się jednak znajdzie...
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Que sera, sera, co będzie pokaże czas – co nam przyszłość da...
Zanim przejdziemy do horoskopów, zacznijmy od szarej (bo jesiennej mglistej, dżdżystej) teraźniejszości. Pogoda nie sprzyja, ale w domu cały czas siedzieć też wszak nie można. Wbrew narzekaniom i utyskiwaniom polskich pieszych rodaków, którzy czterema kółkami nie dysponują z oszczędności, korków na ulicach itd. – ja osobiście uważam, że nasza TTC pracuje dość sprawnie. Mimo że po godzinach szczytu często wozi powietrze. Korzystam ostatnio z tego środka transportu z kilku powodów, które wymienię.
Po pierwsze – nie mam samochodu. Czy mam wymieniać dalej? Coś podobnego przydarzyło się Napoleonowi i salwom honorowym, kiedy nie było armat. Po niedługo już czterdziestu latach na torontońskim bruku powiem: Jak mi tu beło, tak beło, ale beło. A teraz jak jest, tak jest, ale ni ma. Zbiedniałem. A jak ni ma, to do subwayu, co też ma pewne dodatnie zalety, bo jest się bliżej ludu pracującego naszego pięknego miasta. Choć ujemne zalety też ma. Takiego kontaktu klasa posiadaczy aut z kanadolami nie ma. Czasem tylko jakiegoś zagapionego cell-telefonistę potrącą. Gapowe zdrożało. Codziennie w mgłach i zmrokach jesiennych niestety są takie wypadki. A w subwayu ciepło, sucho i bezsprzecznie jest (na ogół) bezpiecznie. Ma się ten dostojny wygląd, więc ktoś i usiąść pozwoli (żeby się staruszek nie rozsypał). Pewna pani, już od dawna na tym świecie, długo w TTC stojąca, dość głośno wyraziła swoją opinię – nie ma dziś gentlemanów! Ktoś wygodnie umiejscowiony odburknął – gentlemani są, tylko miejsc siedzących nie ma. Prawda.
Ochrona nieruchomości położonych w Polsce przed ich utratą
Napisane przez Tomasz MiędlarFale emigracji obywateli polskich najczęściej o podłożu ekonomicznym na przestrzeni dziesięcioleci, zwłaszcza ukierunkowane do Ameryki Północnej, powodują obecnie zintensyfikowanie się na wokandach w sądach w Polsce, w coraz to większym wymiarze niż dotychczas spraw z zakresu zasiedzenia nieruchomości, których to formalnie właścicielami, bądź też spadkobiercami nieżyjących właścicieli są osoby przebywające na terytorium Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej oraz Kanady. Częstokroć emigranci, wyjeżdżając z kraju, pozostawiają statystycznie najczęściej nieruchomości gruntowe bez jakiegokolwiek nadzoru, licząc na to, że po powrocie na stałe do ojczyzny po kilkudziesięciu latach nieobecności w niej, ponownie będą mogli korzystać, jak uprzednio, ze swoich praw do nieruchomości.
Doświadczenie empiryczne wynikające z wykonywanego zawodu adwokata, nakazuje niejako ostrzec Polonię przed zaniedbywaniem praw właścicielskich pozostawionych w Polsce składników majątkowych – nieruchomości, aby uchronić się przed utratą prawa własności nieruchomości na skutek zasiedzenia przez osoby trzecie, w tym również przez innych członków rodziny.
Bierność władcza w stosunku do nieruchomości częstokroć może doprowadzić do utraty majątku, gdyż w polskim systemie prawnym funkcjonuje instytucja zasiedzenia recypowana z prawa rzymskiego, która to umożliwia uzyskanie prawa własności nieruchomości przez osoby, które władają nią w sposób samoistny nieprzerwanie przez okres 20 lat, gdy pozostają w dobrej wierze, lub przez 30 lat, gdy pozostają w złej wierze.
Ostatnie dni życia pani starszej i mojej pracy w Niemczech
Napisane przez wandaratByłam na spacerze, wykorzystałam to, że przyszła córka pani starszej niemieckiej. Córka po dwutygodniowym wyjeździe z Niemiec na Majorkę, zachorowała na ucho i dzisiaj dziesiąty tydzień brania antybiotyku, ostatni dzień, a ona ucho ma nadal zatkane. Dobrze, że przyszła do swojej 97-letniej matki, pani przy swoich dwóch córkach, jest zawsze spokojniejsza i jakoś słyszy, co do niej mówią.
Kończę mój pobyt tutaj, z nowymi doświadczeniami. Wiem, że polepszyłam życie pani starszej i przy okazji całej rodzinie. Teraz przyjedzie nowa opiekunka. Myślę, że to, co opiszę, już reasumując, może się przydać innym opiekunom, albo po prostu ludziom starszym. Tutaj był taki przypadek, że pani starsza nie potrzebowała środka nasennego przed pójściem spać, bo normalnie zasypiała. Podawano jej jednak i to, wg wskazówek lekarza, od dawna – Oxazepan. Budziła się więc już o 2 w nocy i trochę podsypiała do rana, ale wciąż budziła opiekunkę czy rodzinę i pytała, która to jest godzina. Następny lek od lekarza szkodził jej skutkami ubocznymi i przeszliśmy na zioła.
„Widzimy, że świat ulega zmianom, które wpływają obecnie na interesy Izraela na wielu kontynentach. Tym niemniej doceniamy fakt, że pomimo tego, iż zmiana (antyizraelskie nastawienie, postawy antysemickie – przyp. mój) osiągnęła wszystkie międzynarodowe fora, Polska w ramach tych podmiotów zajmuje stanowcze stanowisko w imię prawdy, która w tym przypadku oznacza – Izrael.”
Premier Benjamin Netanjahu na polsko-żydowskich konsultacjach między rządowych 22 listopada 2016 r.
http://www.pmo.gov.il/English/MediaCenter/Events/Pages/eventPolin221116.aspx
Bardzo mnie ucieszyły i uspokoiły wieści płynące z Tel Awiwu. Wszystko idzie bowiem w najlepszym, zbawiennym dla nas kierunku i spać możemy spokojnie snem rozsądnych. Jutro będzie lepsze, a przyszłość jasna i wielka. Tak wielka, jak wielki jest Izrael. Jego moc i chwała.
Pomińmy milczeniem to niedomówienie naszej władzy wokół całej wizyty polskiego rządu w Izraelu, ten brak wylewności w chwaleniu się, bo przecież to już tradycja i poprzedniej ekipy rządzącej, do której nawiązuje obecna władza, i stała już konwencja jakby lekkiego wstydu i strachu płynąca ze ścisłej kooperacji z Żydami naszych „elit,” jakiegoś strachliwego zażenowania przed własnym narodem, które powoduje, że wszystkiego nie trzeba głośno mówić, co samo w sobie wywołuje efekty komiczne i mogące wywołać wybuchy śmiechu, gdyby nie chodziło o sprawy poważne i o żywotne interesy narodu i państwa polskiego.
Trzecie już żydowsko-polskie konsultacje międzyrządowe (poprzednie miały miejsce za rządów zdrajców i łotrów w roku 2011 i 2013, czwarte spotkanie odbędzie się już w 2017 r.) dostarczają uważnemu obserwatorowi mnóstwo niepokojących sygnałów, choć relacje z tych spotkań pełne są niedopowiedzeń i więcej można się domyślić z tego, co nie zostało nam przedstawione, niż z tego, co podano do publicznej informacji.
Zacznijmy od rzeczy najważniejszych. Po pierwsze, nasi etatyści pojechali do Tel Awiwu po pieniądze. Jeśli prawdą jest, że nasza władza dla utrzymania się u sterów (naturalnie dla dobra Polski i nas wszystkich), ze względu na rujnujące nas wszystkich ekonomicznie socjalistyczne pomysły, potrzebuje na najbliższe lata aż 300 mld dolarów, to przecież skądś te pieniądze musi wziąć. I najgorsze jest to, że te pieniądze, poważną ich część, chcą pożyczyć od Żydów. Takie tematy i dile trzeba naturalnie odpowiednio wcześniej przygotować, zatem nie dziwi obecność Aleksandra Kwaśniewskiego na pokładzie samolotu prezydenckiego, który razem z Andrzejem Dudą udał się do Tel Awiwu na pogrzeb Szymona Perskiego jesienią tego roku. Nie zszokowałoby mnie to, gdyby użyto tego pana do pomocy w ugadywaniu tego typu rzeczy, choć po prawdzie rzekomo bezpośrednio za tę kwestię (dużej pożyczki od Żydów) odpowiadał osobiście zausznik pana Jarosława-Polskę Zbaw, znany doskonale skądinąd – Maciej Zalewski.
Wiadomo, że z polską gospodarką jest źle i stan ten pogłębiają pomysły namiestników warszawskich, którzy przejęli ją od bandytów i złodziei i tak już w fatalnym stanie. Rząd PiS-u nie przejmuje się tym, ważna jest propaganda pomagająca w utrzymaniu się u władzy. Kończy się okres deflacji, zaczyna zaś okres inflacji (świadczą o tym m.in. rosnące ceny nieruchomości, co zawsze jest jej przedbiegiem), nasz rząd co prawda, próbując ratować się, na potęgę drukuje pieniądze, aby można było załatać dziury, ale przecież potrzeba naprawdę dużo pieniędzy, i to tych poważnych, na sfinansowanie wszystkich projektów i pomysłów rodem z podręcznika sanacyjnego Prometeusza (Polska wielki projekt!), dzięki którym jeszcze mocniej uwiązani będziemy do płota zadłużenia przez żydowską banksterkę. I warto mieć świadomość, że obecna władza, z całą spływającą na nią odpowiedzialnością, wikła nas w coś, z czego nie wyjdziemy, w coś, za co będziemy musieli płacić naszymi majątkami i ziemią. Tak trzeba patrzeć na tę wizytę.
Zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się, w jak niekorzystnym strategicznie położeniu możemy się znaleźć, jeśli moja teza jest prawdziwa: pożyczamy dużą kasiorę od bandytów, którzy nie tylko czekają na to i mogą pożyczyć nam chętnie te pieniądze, ale także mocniej nas ze sobą zwiążą, choćby i dlatego, że nadal czekają na wypełnienie przez Polskę ich wydumanych roszczeń majątkowych, które sobie wyliczyli na 65 mld dolarów (choć wczesną wiosną br., redaktor „Haaretz” w swoim tekście o roszczeniach Żydów wobec Polski łaskawie zasygnalizował, że Żydzi mogą spuścić o połowę tę kwotę). Przy dzisiejszym kursie dolara te roszczenia stanowią np. ponadziesięcioletni dochód państwa polskiego z podatku CIT.
I cóż za ironia. Jeśli Tel Awiw wspomoże finansowo ten rząd, to PiS będzie się chwalił swoimi kolejnymi rujnującymi nas w istocie finansowo projektami, realizowanymi za żydowskie pieniądze. Puszczając zwyczajnie Polskę w arendę, bo ktoś, za coś będzie musiał te pieniądze kiedyś zwrócić. Pełną rację ma Michalkiewicz, przyrównując Kaczyńskiego do Gierka. W perspektywie strategicznej nasi głupcy u władzy sądzą, że robiąc dobrze Żydom, mogą liczyć na dobrotliwe poklepanie po ramieniu swojego waszyngtońskiego suzerena, kiedy w istocie w ich oczach umacniają swój wizerunek zwyczajnych partaczy i frajerów do użycia zgodnie z interesem Stanów Zjednoczonych. Nie przypadkiem wraz z wizytą konsultacyjną polskiego rządu w Tel Awiwie (21-22 listopada br.), pojawiło się w mediach przypomnienie, że do końca roku ma powstać sejmowa Komisja Weryfikacyjna ds. Reprywatyzacji, która to, jak mówił wiceminister sprawiedliwości Jaki: „(…) powstanie na przełomie tego roku i pokaże, że państwo może przywracać sprawiedliwość i może oddać środki i kamienice tym ludziom, którzy je stracili”.
Żydzi z wielką ochotą przejmują lokalny, nadwiślański upadły majątek, tę masę upadłościową z jednego strategicznego względu. Oni zdają sobie sprawę ze geostrategicznego położenia Polski i chcą posiadać na naszym terenie władztwo polityczno-ekonomiczne, m.in. choćby ze względu na wielki projekt chiński Nowego Jedwabnego Szlaku, którego aorty i tętnice spinać się będą na naszym terenie. Polska to naprawdę świetny interes. I w przeciwieństwie do naszych durni u władzy, bandyci z Tel Awiwu dobrze o tym wiedzą. Przykładem wpisującym się w ten plan jest przejęcie w październiku br. udziałów w lotnisku w Radomiu przez żydowską spółkę Israel Homeland Security. Czyli klasykę żydowskiej bezpieki, jedno z narzędzi sprawowania władzy:
http://i-hls.com/
http://i-hls.com/advisory-board/
http://twojradom.pl/artykul/port-lotniczy-radom-sa/100448
http://www.polskatimes.pl/strefa-biznesu/wiadomosci/a/lotnisko-w-radomiu-firma-ihls-z-izraela-chce-kupic-akcje-spolki-port-lotniczy-radom-trwaja-rozmowy,10504838/
Lotnisko w Radomiu będzie nie tylko ważnym żydowskim centrum przerzutowym, stosowanym zapewne również do celów wojskowych. IHLS wyraża zainteresowanie możliwością przekształcenia lotniska na Sadkowie jako centrum działalności w Europie Wschodniej. I nie chodzi tylko o transport pasażerski i turystykę, jak twierdziły władze żydowskiej spółki: „Warto zauważyć, że Polska stała się ulubionym celem turystycznym dla Izraelczyków w ciągu ostatniego roku”. To początek budowania żydowskiej sieci logistyczno-infrastrukturalnej mającej obsługiwać końcówkę Nowego Jedwabnego Szlaku, a jeśli ten projekt nie dojdzie do skutku z powodu oporu Ameryki, to przecież spokojna główka – wszystkie zainwestowane środki finansowe i tak się zwrócą, ponieważ całość będzie obsługiwać połączenia między Niemcami i Rosją i będzie wspomagała tę opcję geopolityczną wschód-zachód. Obserwujmy uważnie, kto będzie inwestował w nasze porty, infrastrukturę, budował i obsługiwał wodne połączenia śródlądowe oraz drogi i magistrale kolejowe… Interesujące. Żydzi wobec Polski w sferze moralnej, politycznej, ekonomicznej, gospodarczej stosują doktrynę Ullmana, która ma przecież zastosowanie w dziedzinie militarnej. Polega ona na wykorzystaniu miażdżącej przewagi militarnej (ekonomicznej, politycznej w naszym przypadku), technologicznej, strategicznej, a także możliwości projekcji siły w celu zniszczenia wojsk przeciwnika oraz jego woli walki. My tej siły ani woli walki nie mamy. Wizyty takie jak ta dwudniowa farsa w Tel Awiwie po raz kolejny to potwierdzają.
Bardziej niepokojące od tego, że nasi frajerzy polecieli do Żydów po kasę pozwalającą trwać im przy władzy, jest to, iż – jak ćwierkają oszmiańskie wróble – Żydzi – na co podobno nasi amatorzy nie za bardzo politycznie byli gotowi – odprawili Polaczków z kwitkiem, stawiając konkretne warunki. Bardzo to rzecz, przyznam, intrygująca, bo chciałoby się zapytać, jakie to warunki warszawska władza usłyszała w Tel Awiwie od naszych żydowskich przyjaciół? Czyżby były to propozycje nie do odrzucenia? Propozycje, które warszawskie pacynki muszą teraz przetrawić i przemyśleć, ale nie dlatego, aby ŻYDOM ODPOWIEDZIEĆ NIE. Boże uchowaj! Oni teraz siedzą i myślą, w jaki sposób zakomunikować to Polakom, aby nie stracić nic a nic w wymiarze politycznym. Osobiście im współczuję, ponieważ to bardzo niewygodna dla nich sytuacja: Kaczyński i Macierewicz, prowadząc ze słabszej wasalnej pozycji niebezpieczną grę z Żydami, którzy nimi po prostu, podobnie jak macherzy z Waszyngtonu, gardzą, sami boją się pogardy i złości narodu, zatem starać się będą jak najwięcej ukryć przed naszymi oczami albo wmówić nam, że przyjaźń z Żydami, ich technologie wojskowe, know-how, pieniądze, innowacje to zbawienie dla Polski w obliczu zmieniającej się na naszą niekorzyść architektury bezpieczeństwa w regionie i z powodu fatalnego stanu finansów państwa…
Kaczyński pojmuje, że od jego decyzji dotyczącej po prostu spełnienia oczekiwanych przez Izrael od dawna żądań zwrotu mienia żydowskiego w Polsce, zależy to, czy międzynarodowi grandziarze i banksterzy pozwolą mu dłużej rządzić, czy nie wywrócą jego „władzy” nad Wisłą poprzez sprowadzenie na Polskę wielkiego kryzysu ekonomicznego, co – jak wszyscy wiemy, mając w pamięci skalę zadłużenia Polski – nie będzie za bardzo trudne…
Po otrzymaniu kopa w twarz, zapewne nasi wystraszeni warszawscy partacze znajdują się obecnie w krytycznej sytuacji, podobnie jak sanacyjni idioci w rodzaju Józefa Becka, Ignacego Mościckiego, Sławoja-Składkowskiego i marszałka Rydza-Śmigłego, którzy nie za bardzo wiedzieli, co zrobić z propozycjami niemieckim przedstawionymi im jesienią 1938 r. Jedno wiadomo na pewno: wszystko ukrywali do końca przed narodem, całkowicie błędnie odczytywali zamiary i intencje protagonistów, bazowali na swoich fałszywych poglądach, zżerała ich pycha władzy i poczucie wyższości (oni wiedzieli lepiej), nie potrafili elastycznie i szybko dostosować się do dynamicznie zmieniającej się sytuacji geopolitycznej, w konsekwencji czego po prostu dokonali błędnego wyboru strategicznego, którego skutki odczuwamy do dziś, czego m.in. przykładem jest wizyta polskiego rządu w Tel Awiwie.
Trzy osoby ze składu rządu były politycznie i PR-owo eksponowane podczas wizyty, reszta ministrów, ich działalność w Palestynie pozostała zakryta. Pani premier, zwana Pustą Garsonką, pan Waszczykowski – Siedem Nieszczęść, oraz pan Macierewicz Antoni. Ciekawe, o czym rozmawiała pani premier Pusta Garsonka i pan Siedem Nieszczęść na kolacji, na którą zostali zaproszeni przez Netanjahu i jego żonę do ich domu. Przyznam, dziwaczna formuła: z jednej strony premier żydowski z żoną, z drugiej: premier polski z ministrem spraw zagranicznych, jak przykładna para uczniowska z wizytą u dyrektora i jego małżonki…. Co najmniej interesujące...:
http://www.pmo.gov.il/English/MediaCenter/Events/Pages/eventPolish211116.aspx
Nasza pani premier czujnie i poprawie zareagowała i dała się grzecznie wykorzystać i oprowadzić po wszystkich żydowskich neopogańskich miejscach świeckiego kultu związanych z przemysłem holokaustu (kolejny element doktryny Ullmana – pozbawić przeciwnika siły i woli walki poprzez m.in. zastosowanie przemocy symbolicznej). Zatem premier Pusta Garsonka oddała hołd ofiarom holokaustu: kiedyś był to Lenin i jego mauzoleum, dziś każdy wizytujący Tel Awiw musi za kark być karnie zaprowadzony do Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie, do tej neopogańskiej świątyni:
https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/premier-beata-szydlo-oddala-hold-ofiarom-holokaustu.html
„Pamiętajmy i wyciągnijmy lekcję z przeszłości, byśmy przyszłość mogli budować tylko i wyłącznie na miłości i szacunku – mówiła premier Pusta Garsonka. „To, co łączy dzisiaj Polskę i Izrael, to nasza historia, wspólne losy, które zostały brutalnie przerwane przez, nazistowskich najeźdźców„ – mówiła Prezes Rady Ministrów. Zdaniem premier Beaty Szydło, „obecnie należy walczyć o prawdę historyczną, mówić o historii, pokazywać wspólną przeszłość i budować na niej przyszłość”. No i rzecz obowiązkowa, bez której nie mogłoby się przecież obyć, to: złożenie wiernopoddańczego, politpoprawnego hołdu: „Jesteśmy zdeterminowani, by walczyć z jakimkolwiek przejawem antysemityzmu, bo z tego wyrasta tylko i wyłącznie zło” – podkreślała premier. Jak podano na stronach KPRM-u: „Premier Izraela podkreślił, że przyjaźń między Izraelem a Polską jest konkretna, ale ma też głęboki wymiar duchowy. Wspomniał o wspólnej historii obu narodów. Trzy miliony polskich Żydów zostało zamordowanych przez niemieckich nazistów, była to ogromna tragedia, Polska również przeżyła ogrom cierpienia podczas II wojny światowej – powiedział Benjamin Netanjahu. – Polska ma zdecydowane stanowisko, jeżeli chodzi o pojawiający się antysemityzm w różnych częściach Europy. Doceniamy to – zaznaczył”.
http://www.pmo.gov.il/English/MediaCenter/Events/Pages/eventPolin221116.aspx
Wypada zapytać, o jakiej prawdzie historycznej mówi premier Izraela i premier Polski, czy może o tej, którą wspólnie promują ręka w rękę Tel Awiw i Moskwa? A która oparta jest na niezmiennych i nienaruszalnych dwóch wielkich „prawdach”: tylko Żydzi posiadają monopol na cierpienie i męczeństwo płynące z doświadczenia holokaustu (to w istocie jest przetworzony na swój sposób laicki mit wyjątkowości narodu żydowskiego, jego wyższości wobec innych narodów, podrzędnych wobec niego, co po prawdzie po raz kolejny obrazuje moc nacjonalizmu żydowskiego), oraz to, że pokój na świecie (ocalenie Żydów przed zagładą) mógł być możliwy tylko i wyłącznie dzięki drugiemu męczeństwu, tak samo „prawdziwemu i wyjątkowemu” po prawdzie, jak pierwsze, a mianowicie: męczeństwu i poświęceniu żołnierzy Armii Czerwonej. Tu jest wspólna stała sztama między Kremlem a Tel Awiwem. Zapytać może warto: jak nasi namiestnicy warszawscy plasują naszą narodową pamięć historyczną między tymi koherentnymi, wspólnymi, kompatybilnymi pamięciami historycznymi, których Rosja i Izrael pilnują jak oka w głowie. Ich nienaruszalność jest dla nich kluczowa. Zatem, jeśli polska premier mówi coś o wspólnej pamięci, to tylko w układzie podrzędnym wobec pamięci i „prawd” żydowskich czy rosyjskich, nigdy inaczej. I nikt, kto słyszy takie słowa i zna władzę warszawską, nie spodziewa się, że może być inaczej. O jakim budowaniu wspólnej przyszłości mówi polska władza? Opartej na czym? Świadczy to o jakiejś schizofrenicznej głupocie. Skrajnej niewiedzy, ignoranctwie. Bezwolności. Upadku i działaniu na szkodę narodu.
Ja rozumiem, że przykład w składaniu hołdów lennych Żydom idzie dla naszych warszawskich amatorów u władzy z góry. Polecam szczególnie przerażające widowiska z marca 2016 r., kiedy to amerykańscy kandydaci na prezydenta karnie zjawili się na dwudniowym forum ogromnie wpływowego AIPAC – Amerykańsko-Żydowski Komitet Public Affairs. Niech każdy sam, po obejrzeniu wystąpień na tych trybalnych parteitagach, wyrobi sobie opinię o skali upodlenia Stanów Zjednoczonych i zależności politycznej od mniejszości żydowskiej w USA:
1. Przemówienie Hilarzycy Clinton:
https://www.youtube.com/watch?v=p9ZMsrx5lkU
2. Przemówienie Donalda Trumpa:
https://www.youtube.com/watch?v=ygKgnd8CrIQ
3. Przemówienie Joe Bidena, jako reprezentanta Obamy, ten nie przybył na Forum, pokazując tym samym niezadowolenie z polityki Żydów wobec Palestyńczyków oraz dlatego, że na Forum wystąpił Netanjahu, którego Obama osobiście nie znosi.
https://www.youtube.com/watch?v=EjmbigG2s6k
4. Dokładna lista osób z establishmentu waszyngtońskiego (wszyscy najważniejsi są, a jakże!), którzy MUSIELI pojawić się na żydowskim szczycie i upewnić Żydów, że są wobec nich OK, że są grzeczni. Ja wiem, że to nic nowego ani odkrywczego, ale jakież to wszystko żenujące i smutne... Nawiasem mówiąc, odbywające się co rok wiece AIPAC jako żywo przypominają wiece nazistowskie w Norymberdze. Siła woli, wola mocy, to słowa, które cisną się na usta:
http://www.policyconference.org/article/Transcripts.asp
5. www.aipac.org
Polska – Puppet State
W wymiarze gospodarczym pani premier Pusta Garsonka również raczyła wygadywać w Izraelu nie tyle żenujące, postępackie, ile niebezpieczne frazesy:
„Premier Beata Szydło zapewniła, że Polska będzie współpracować – czytamy na stronach KPRM-u – z Izraelem w dziedzinie projektów innowacyjnych. Podkreślała, że Polska ma w tej sferze ambitny program gospodarczy – Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Jak dodała premier, cieszy się, że wkrótce o wspólnych projektach będzie można rozmawiać na bazie Forum Innowacyjnego, które rozpocznie swoją działalność. Zdaniem szefowej rządu, razem realizowane nowoczesne projekty będą sztandarowymi dla obu krajów”.
Warto pamiętać, że modne w nowomowie od pewnego czasu brednie w rodzaju „zrównoważonego rozwoju” są elementem systemu władzy i kontroli: grup ponadnarodowych nad państwami, państw i korporacji – nad obywatelami. Ta neobolszewicka nomenklatura ma w ładny sposób przykryć zwyczajną przemoc i opresję. Osobiście, kiedy słyszę neobolszewicki polityczny korpobełkot, korpomowę w rodzaju: „spójność społeczna”, „inkluzyjny wzrost”, „liderzy zmian”, „zrównoważony rozwój”, albo np. kiedy widzę biegających po Polsce masowo Forrestów Gumpów (Polska biega! Nie warto myśleć! Biegać! Biegać!), to repetuję pistolet.
Masońska ONZ na zeszłorocznym Zgromadzeniu Ogólnym w dniach 25-27 września przyjęła iście kominternowskie w brzmieniu cele „zrównoważonego rozwoju”, dzięki realizacji których ma naturalnie ludziom żyć się lepiej. Mędrcy założyli wypełnienie założeń planu do 2030 roku. Są to przede wszystkim: likwidacja skrajnego ubóstwa, zwalczanie nierówności i niesprawiedliwości (tego punktu nie powstydziłby się sam Józef Stalin lub Adolf Hitler, doskonałe stanowi bowiem pole do użycia właśnie przemocy, władzy i kontroli) oraz, a jakże, „naprawienie” klimatu. Warto dodać, że spośród 17 celów, szczególnie interesujące i jakże symptomatyczne cele to, uwaga: „zrównoważone miasta” (mają się stać multietnicznymi, multikulturowymi epicentrami postliberalnej wolności, ośrodkami rozsadzenia państw narodowych od wewnątrz, z czasem same mają stać się centrami władzy pod żydowskim nadzorem właścicielskim opartym na władztwie ekonomicznym). Masoneria bowiem widzi przyszłość słabych państw, takich jak Polska czy inne kraje naszego regionu, jako zdenacjonalizowane strefy z siecią samodzielnych monomiast nowego typu, o dużych budżetach, całkiem sporej władzy. Miast, które mają być pierwowzorem nowego wspaniałego świata, każde z nich będzie pochodnią wiedzy, tubą propagandową nowej ery, strażnikiem poprawności i przykładem walki z wszelkim radykalizmem, ekstremizmem (główny rodzaj ekstremizmu to wiara, wiara przede wszystkim) z własnymi sprawnie działającymi ośrodkami deradykalizacyjnymi, metropolitalną policją, muzeami typu Muzeum Polin w każdym mieście… W Polsce do tej roli, jako zapowiedź, jako novum szykowany jest od dłuższego czasu Wrocław, ale i inne miasta są do tego sposobione. To dlatego Żydzi m.in. są – poza kwestiami finansowymi – głęboko zainteresowani odzyskiem majątku w polskich miastach, dzięki zapowiadanemu przez PiS przeglądowi procesów reprywatyzacyjnych nieruchomości metropolitalnych. Nie dziwi zatem fakt, że i „Gówno Wyborcze”, i „Gapol”, i „W Sieci” razem z „Polityką” oraz Janem Śpiewakiem na czele projektu dopingują temu tematowi, który grzecznie będzie realizowany przez PiS.
Polska opinia publiczna powinna być żywotnie zainteresowana tym, o czym w istocie rozmawiano podczas konsultacji międzyrządowych, poprosilibyśmy po prostu władzę warszawską o szczegóły. Konkretnie: jakie zapadły tam ustalenia. Bandyci z poprzedniego rządu nie pisnęli ni słówka na ten temat po spotkaniach z Żydami, zapewne obecna władza uczyni to samo…: „Równolegle do rozmów premier Beaty Szydło z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu trwały konsultacje międzyresortowe obu krajów. Uczestniczyli w nich przedstawiciele Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Sportu i Turystyki, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego”. Dowiadujemy się również, że podczas spotkania zawarto umowę o zabezpieczeniu społecznym wraz z porozumieniem administracyjnym w sprawie jej stosowania (co to właściwie oznacza? Ale tak naprawdę? Czym to jest w istocie, jakie niesie konsekwencje dla Polski – przyp. mój). Premierzy podpisali również wspólne oświadczenie (chciałbym się z nim zapoznać – przyp. mój) podsumowujące wyniki rozmów międzyrządowych oraz nakreślające główne kierunki dalszego rozwoju stosunków dwustronnych.”
Z kolei pan minister Siedem Nieszczęść stojący na czele polskiego MSZ poinformował nas na stronach internetowych swojego urzędu, że „Izrael jest dla Polski niezwykle atrakcyjnym partnerem.” Przyjrzyjmy się temu upadkowi uważniej:
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/minister_witold_waszczykowski_wzial_udzial_w_konsultacjach_miedzyrzadowych_w_izraelu
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/minister_witold_waszczykowski__izrael_jest_dla_polski_niezwykle_atrakcyjnym_partnerem_;jsessionid=AEFF5C2F59D608FEB4E7B721C086B9A3.cmsap1p
Polecam szczególnie zdjęcie polskiej ekipy w klasztorze Najświętszego Zbawiciela w Jerozolimie (ciekawe: Msza Święta odbyła się przed wizytą pod ścianą Płaczu, czy chwilę po?), modlącej się pod czujnym okiem ochroniarzy żydowskich, mocna rzecz. Symptomatyczne, że nikomu z rządu żydowskiego nie przyszło do głowy przyjść na mszę. Taki to poziom szacunku dla „polskich przyjaciół”…
Z komunikatu polskiego MSZ: „Rozmowy prowadzone z premierem Benjaminem Netanjahu, który pełni także funkcję szefa izraelskiej dyplomacji, poza strategicznymi kwestiami dwustronnymi (a jakie to są kwestie? Poproszę o przykłady. Jakie to kwestie dwustronne o charakterze strategicznym mają tak odlegle od siebie politycznie, o całkowicie rozbieżnych interesach państwa? Poproszę o przykłady, bo może ja czegoś nie pojmuję z geopolityki, więc proszę mnie oświecić – przyp. mój) objęły najważniejsze wyzwania regionalne i międzynarodowe. Omówiono sytuację na Bliskim Wschodzie, relacje ze Stanami Zjednoczonymi po wyborach prezydenckich (sic!) oraz politykę międzynarodową Federacji Rosyjskiej (jak rozumiem, rząd żydowski przedstawił polskim przyjaciołom swoją pozycję względem Rosji, która jest oparta na przyjaźni, strategicznym partnerstwie oraz szerokiej współpracy w rejonie Bliskiego Wschodu, partnerstwie gospodarczym, współpracy w zakresie technologii wojskowych. Bibi Netanjahu zapewne poinformował Polaczków o wynikach i konkluzjach niedawnej wizyty premiera Rosji w Izraelu 11 listopada oraz swojej owocnej dwudniowej wizyty – czwartej z kolei – w czerwcu br. w Moskwie – przyp. mój). Konsultacje poświęcono także współczesnym zagrożeniom terrorystycznym, walce z tzw. Państwem Islamskim (Jak głęboko warszawska władza chce zaangażować polskie siły zbrojne dla obrony żydowskich i amerykańskich interesów na Bliskim Wschodzie, to podstawowe pytanie: co obiecał Macierewicz? Nasze samoloty operują już nad Irakiem z baz w Kuwejcie, czy operują już z baz żydowskich nad Syrią? Czy będzie to miało miejsce w nieodległej przyszłości? Co obiecuje Macierewicz Żydom? – przyp. mój) oraz perspektywom rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego (całkowicie, za frajer, jako wasalne państwo, na ślepo zajmowanie przez Polskę prożydowskiego stanowiska w tym konflikcie, przez co tracimy i tak już zdewastowane po 2003 r. wpływy w państwach arabskich – przyp. mój).
Minister Witold Waszczykowski wskazał również, że tematami konsultacji rządów Polski i Izraela była współpraca w obszarze technologii kosmicznych, start-upów, bezpieczeństwa cybernetycznego i medycyny. – Izrael jest dla nas niezwykle atrakcyjnym partnerem przede wszystkim gospodarczym, handlowym, ponieważ jest to bardzo wysoko rozwinięte państwo, które charakteryzuje się (...) bardzo wysoką technologią, wysoko przetworzoną, innowacyjną – powiedział podczas spotkania z dziennikarzami minister Waszczykowski i dodał, że wzmocnienie współpracy nastąpi już niedługo. – Są decyzje o tym, aby nawiązać współpracę w różnych dziedzinach pomiędzy naszymi instytucjami, agencjami, które zostały ostatnio powołane również w Polsce i Izraelu (A to ciekawe. Jakie to agencje, jakie mają statutowe cele? – przyp. mój). No i nauczyć się od Izraela tego wszystkiego, co spowodowało, że w tej chwili Izrael jest bardzo nowoczesnym państwem (co konkretnie pan Siedem Nieszczęść miał tu na myśli? – przyp. mój) – podkreślił szef polskiej dyplomacji. (…) Wśród izraelskich uczestników konsultacji, oprócz przedstawicieli rządu, znalazł się przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu (Jad Waszem) Awner Szalew (a to niby a propos czego ten pan był tam obecny /pytanie retoryczne/, Żydzi wobec Polaczków bezproblemowo stosują przemoc symboliczną, tu ten gość potrzebny był dla przypomnienia polskim przyjaciołom, że cokolwiek robią, myślą wobec Izraela, zawsze muszą to czynić z wyrzutami sumienia, odpowiednio spozycjonowani… – przyp. mój). Podkreślił, że zarówno premier Izraela Benjamin Netanjahu, jak i poszczególni ministrowie otrzymali zaproszenie do złożenia wizyty w Polsce. ‘Mówimy o stworzeniu różnego rodzaj rad biznesu, for, okrągłych stołach, które zacieśniałyby tę współpracę. To są już instytucjonalne rozwiązania w poszczególnych sektorach’ – wskazał minister Waszczykowski. „‘Uzyskaliśmy tutaj pełne otwarcie. Polska jest dobrze widziana w Izraelu, a przedsiębiorstwa izraelskie są dobrze widziane w Polsce’ – dodał. (Warto zapytać polski rząd, za co, za jakie koncesje polityczno-gospodarcze na rzecz Żydów, pozwolono im wygłaszać takie nic niekosztujące w perspektywie średnioterminowej Izrael komunikaty – przyp. mój.)”.
Z kolei pan Macierewicz Antoni po wizycie u swojego odpowiednika, wielkiego przyjaciela Rosji, rosyjskiego Żyda, wyjątkowo antypatycznej postaci w establishmencie izraelskim, Awigdora Liebermana – z ujmującą, jak to on potrafi, szczerością stwierdził: „Jestem otwarty na dalsze wzmocnienie współpracy wojskowej i przemysłowej”.
http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/szef-mon-w-izraelu-r2016-11-22/
„Podczas spotkania – czytamy w komunikacie – szefowie obu resortów potwierdzili gotowość do zacieśnienia dwustronnej współpracy wojskowo-technicznej. Minister Macierewicz zadeklarował wolę kontynuowania i doprecyzowania kooperacji w zakresie pozyskania bezpilotowych systemów powietrznych (BSP) (Mam w związku z tym pytanie do pana Antoniego: czy jego przyjaciel Avigdor sprezentował mu może drona bojowego, podobnie jak to uczynili Żydzi, dając trzy dni po wyborach prezydenckich w USA drona z technologiami amerykańskimi Miedwiediewowi 11 listopada – oficjalnie niby to elektrooptyka z tajnymi rozwiązaniami jankeskimi została uprzednio zdjęta, ale kto by tam wierzył w takie brednie, iżby Żydzi swoim rosyjskim przyjaciołom mieliby prezentować pustą skorupę? Takie rzeczy to się praktykuje wobec frajerów takich jak pan Antoni, ale nie wobec Rosjan – przyp. mój). Ministrowie rozmawiali także o aktualnej sytuacji międzynarodowej, decyzjach szczytu NATO wzmacniających flankę wschodnią i południową NATO oraz o sytuacji w regionie bliskowschodnim (a to niby o czym dlaczego? Tel Awiw nie jest członkiem NATO – przyp. mój)”.
No i to najlepsze!: „W trakcie rozmów podkreślono wagę, jaką strona polska przywiązuje do usprawniania wymiany kulturowej pomiędzy młodymi pokoleniami, żołnierzami, z obu krajów, tak aby mogli lepiej się poznać i zrozumieć. W związku z tym rozważano też możliwość rozszerzenia formuły spotkań żołnierzy Izraelskich Sił Obronnych oraz żołnierzy Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej w ramach programów ‘Świadkowie w mundurach’ oraz ‘Przyjaciele w mundurach’ (sic!). Nie. Nie śmiejmy się z tej strasznej nowomowy i nie wpadajmy w gorzką zadumę nad stanem mentalnym warszawskiej władzy oraz nie przerażajmy się tym, że komuś w Warszawie przychodzą do głowy podobne pomysły rodem z podręcznika oficera Zarządu Politycznego Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej. Spokojnie. Wszystko w porządku. To nawiązanie do nowej tradycji, którą zaczyna tworzyć MON pod władzą Macierewicza Antoniego.
Najlepszym tego przykładem, jak z filmów Barei, jak z czasów Ludowego Wojska Polskiego, jest akcja gwardyjskiej jaczejki – Dowództwa Garnizonu Warszawa, który w październiku br. użyczył, rozumiecie, swojego klubu upadłemu i wygonionego ze swojej dotychczasowej siedziby Teatrowi Żydowskiemu – wywalonemu zresztą przez żydowskiego handlarza nieruchomościami. Wojsko wspiera sztukę! Nie uwierzyłbym, gdybym tego nie widział. Pełna komedia. Śmiałem się z pół godziny, kiedy ujrzałem to parszywe i żenujące szoł. Pan wiceminister MON prof. dr hab. Wojciech Fałkowski (skąd ten Macierewicz takich gostków wyciąga?), na wspólnej konferencji z szefostwem Teatru Żydowskiego (widok siedzących obok pana wiceministra pani Gołdy Tencer i pederasty Macieja Nowaka, wieloletniego publicysty „Gówna Wyborczego” – bezcenny) łaskaw był rzec (przepyszne to jest! uważajcie, żeby nie zakrztusić się ze śmiechu!): „Teatr, który nie gra, nie istnieje. (…) W momencie, gdy dowiedziałem się, że istnienie teatru jest pod znakiem zapytania, ponieważ znalazł się ‘na bruku’, to skłoniłem się ku podjęciu pozytywnej decyzji, gdyż wynikała ona przede wszystkim z pewnej solidarności i podziwu dla sztuki, dla sztuki tego teatru, dla sztuki teatralnej w ogóle. (…) Drugą przesłanką, dla której ta decyzja została podjęta, jest jasna dyrektywa, że wojsko ma być związane z kulturą wysoką. To były dwa powody, dla których minister Antoni Macierewicz oraz osobiście i ja – podjęliśmy tę decyzję. Chcieliśmy bardzo wyraźnie wprowadzić wojsko w perspektywę artystyczną, sztuki i kultury – wyjaśnił podsekretarz stanu”.
http://www.mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/klub-dgw-udostepni-sale-teatralna-62016-10-17/
Na sam koniec spotkania obu szefów MON, Macierewicz Antoni grzecznie podziękował Liebermanowi – niczym Jaruzel Breżniewowi – za łaskawą opiekę i kontrolę oraz poczucie bezpieczeństwa, które zapewniał żydowski dron, który swoim argusowym okiem zabezpieczał w czerwcu farsę pt. Szczyt NATO w Warszawie oraz zebrania katolików pod flagą Światowych Dni Młodzieży. Wielce to symboliczne. Pełne otwarcie w kwestii bezpieczeństwa na Żydów, którzy zapewne nie mają żadnego problemu z dostępem do polskich tajnych danych i informacji (tak, wiem, to oksymoron: polskie tajne informacje): „Przy tej sposobności, szef polskiego resortu obrony przekazał podziękowanie stronie izraelskiej za pomoc w zakresie wzmocnienia bezpieczeństwa ogólnego w trakcie szczytu NATO w Warszawie oraz Światowych Dni Młodzieży w Polsce”.
W kontekście tej wizyty wyraźniej kreślą się cele, dla których Amerykanie powołali na stanowisko wiceszefa warszawskiego MSZ pana Roberta Ethana Greya vel Roberta Piotra Grygiełkę. Co prawda od początku wiadomo było, że pełni on rolę opiekuna i strażnika perymetru lokalnego, który zabezpiecza teren przede wszystkim zgodnie z interesem amerykańskim, ale tajemnicą poliszynela jest to, że pan Grey vel Grygiełko zadaniowany jest z kierunku żydowskiego. Krótka kariera pana Grygiełki w polskim MSZ od razu unaocznia, że sprawuje on kontrolę nad tym, aby w Polsce nie przyszło nikomu do głowy zwrócenie się w kierunku lądu, Heartlandu. Aby nikt w Polsce nie wykonał wolty podobnej do tej, którą wykonał Erdogan czy prezydent Filipin. Aby polskiej władzy nie strzeliło do łba zrezygnowanie z egzotycznego sojuszu z mocarstwem morskim i mocarstwem bliskowschodnim i podjęcie gry na odcinku chińskim i rosyjskim.
Pan Grey vel Grygiełko to szczepionka mająca nas immunizować na wszelkie przejawy niezależnego myślenia. Innymi słowy, zrzucono nam go po to, by projekt Nowego Jedwabnego Szlaku napotykał jak największe trudności na odcinku polskim, a jeżeli miałby przyjąć jakieś szczątkowe realne formy, to muszą pozostać one pod kontrolą jankesko-żydowską i być zgodne z interesem albo Tel Awiwu, albo Waszyngtonu. To proste. I jak bardzo musi być źle z naszą władzą, jeśli pozwalają, muszą pozwalać, aby tego typu postaci pojawiały się w świetle dziennym w polskiej polityce (przecież świat to widzi) oraz takie upadlające nas i jeszcze bardziej uprzedmiotawiające nas przedsięwzięcia miały miejsce. Pani premier Pusta Garsonka cmokała z zachwytu w Izraelu nad tym, że Żydzi wesprą naszą gospodarkę swoją myślą techniczną, innowacyjnością etc. Tylko że u nas właśnie za to odpowiada ich człowiek – pan Grey vel Grygiełko: „Konkurencyjność gospodarek może wynikać z konsekwentnej polityki wdrażania innowacyjności, opartej na kapitale ludzkim i potencjale naukowo-badawczym” – powiedział w Paryżu wiceminister Robert Grey na dorocznym Spotkaniu Wysokiego Szczebla „Tydzień Eurazji OECD”.
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/wiceminister_robert_grey_uczestniczyl_w__tygodniu_eurazji_2016_;jsessionid=AEFF5C2F59D608FEB4E7B721C086B9A3.cmsap1p
Inne rodzaje aktywności w nadwiślańskim Lesotho, ukazujące spektrum jego kontroli (odcinek azjatycki, chiński, kontrola polityki ekonomicznej, w istocie kontrola polityki zagranicznej; ciekawe, czy częściej bywa u ambasadora Jonesa, czy u pana Siedem Nieszczęść?):
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/wiceminister_robert_grey_spotkal_sie_z_ambasadoram i_krajow_azji_i_pacyfiku
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/obrady_zespolu_miedzyresortowego_ds__chin
http://www.msz.gov.pl/pl/aktualnosci/wiadomosci/otwarcie_dnia_polskiego_podczas_konferencji_wolves _summit
http://www.msz.gov.pl/pl/p/msz_pl/aktualnosci/wiadomosci/wspolpraca_polski_z_oecd;jsessionid=A50A288A6A2C81A144F7F95E15F6CD35.cmsap2p
http://www.msz.gov.pl/pl/p/msz_pl/aktualnosci/wiadomosci/wiceminister_robert_grey_na_wreczeniu_polsko_amerykanskiej_nagrody_naukowej
http://www.msz.gov.pl/pl/p/msz_pl/aktualnosci/wiadomosci/wiceminister_robert_grey_na_lisbon_global_forum_i_web_summit_w_lizbonie
http://www.msz.gov.pl/pl/p/msz_pl/aktualnosci/wiadomosci/podpisanie_protokolu_miedzy_ministerstwami_spraw_zagranicznych_polski_i_grecji_o_wspolpracy_w_dziedzinie_dyplomacji_ekonomicznej
Panie premierze Kaczyński. Jaką zatem odpowiedź chce pan dać Żydom?
***
A poza tym uważam, że Jeruzalem musi być wyzwolone.
Oszmiana, 24 listopada 2016 r.
O rządzie, sitwach, klikach, mafii i „organizacjach pozarządowych”
Napisane przez Michał PlutaMinął rok, od kiedy najwyższe urzędy w państwie objęli politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie napiszę, że przejęli władzę, bo nie sądzę, aby tak dobrze było w Polsce, żeby Polacy mogli sobie wybierać rządzących.
W XVIII wieku Rzeczpospolita była czymś w rodzaju „karczmy zajezdnej”, kto chciał, właził z butami i robił, co chciał, obce dwory zrywały nasze sejmy, Prusak pobierał rekruta, Rosja trzymała swoje wojska i tak dalej. Teraz jest podobnie, mocarstwa posługują się Polską zupełnie jak posługaczką najniższej kategorii, której można polecić opróżnienie nocnika, posprzątanie po psie, kocie i jej nawet za to nie trzeba rzucać ochłapka z pańskiego stołu.
Druga rocznica śmierci Kazimierza świtonia
Napisane przez Grzegorz Waśniewski4 XII 2016 roku przypada druga rocznica śmierci śp. Kazimierza Świtonia. Założyciela pierwszych Wolnych Związków Zawodowych w bloku komunistycznym w lutym 1978 roku w Katowicach i wielu innych inicjatyw społecznych i politycznych. Świętej pamięci Kazimierz Świtoń zawsze mówił mi: „Grzegorzu, najważniejsze przedsięwzięcie to była obrona Krzyża Papieskiego w KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO” (początek czerwca 1998 – koniec maja 1999 r.). W tym czasie rozgrywała się wielka próba przywiązania do wiary katolickiej i polskości. Pan Kazimierz zawsze ubolewał nad tym, że wolność i niepodległość w III RP jest iluzoryczna – kontrolowana. Poprosiłem Ryszarda, syna śp. Kazimierza Świtonia, o napisanie czegoś od siebie w drugą rocznicę śmierci jego Ojca.
Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego
„Orzeł Strzelecki” w Kanadzie
Komendant Grzegorz Waśniewski
TATUŚ JUŻ NIE DZWONI…
Mijają już dwa lata, od kiedy nie odbieram telefonu od Tatusia. Regularnie dzwonił codziennie przed godz. 9.00, aby omówić plany działania na dany dzień. Trudno mi się pogodzić z tą śmiercią. Odszedł do Pana – dla jednych za wcześnie, a dla innych za późno. Do końca swoich dni był zagrożeniem dla jego wrogów, którzy okrzyknęli Go pierwszym antysemitą w Polsce. Tatuś nigdy nie był antysemitą, tylko Polakiem, który chciał, aby Polską rządzili Polacy. Dążąc do tego, założył pierwsze Wolne Związki Zawodowe w pakcie Układu Warszawskiego.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…