Córka przysłała mi pocztą elektroniczną tak zwaną linkę. Odebrałem, chwyciłem, pociągnąłem, obejrzałem. Efekt? Napisałbym „osłupienie”, ale to zdecydowanie nie to. Osłupienie to konstatacja zbyt banalna.
Prędzej stupor dysocjacyjny z elementami akinezy i mutyzmem. Ho-ho, tak-tak, takie dziwy. Bo wszyscy wiemy, że krzywizna bananów. Że długość ogórka i koncesje na szklarnie przydomowe. Rozumiemy dobrze, że instrukcja obsługi pędzla malarskiego czy tam przepisy normujące tryb zakładania kaloszy. I tak dalej, i tak dalej. Marksizm kulturowy potrafi zadbać o swoich podwładnych i potrafi otoczyć ich opieką. Ale to?
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!