Minęła rocznica Powstania Listopadowego. Wiemy, że przyniosło wiele złego. Wiemy, że jego skutki dla Polski były fatalne. Zastanawia mnie, dlaczego tak mało osób o nim pamięta? Nawet jeśli powstanie było zgubne już w swoim zamyśle, to nie oznacza, że powinniśmy o nim zapomnieć. Przede wszystkim – o nich. O tych, którzy walczyli i którym obca była ręka Rosji w Królestwie Polskim.
W rocznicę Powstania Listopadowego, we Lwowie ludzie pomodlili się i złożyli kwiaty w miejscu pochówku „Żelaznej Kompanii”. Powstańcy listopadowi są pochowani na cmentarzu Łyczakowskim. Przynieśliśmy wieńce i znicze. Cóż więcej potrzeba? M.in. Lwów był jedynym miastem II Rzeczpospolitej, w którym była ulica Powstania Listopadowego. I właśnie mieszkaniec tej dawnej ulicy (wiadomo, wszystkie albo większość nazw z nadejściem nowej władzy pozmieniano) przyszedł 29 listopada, aby z grupką działaczy społecznych oddać hołd poległym. Starszy, miły, całkiem siwy pan, Lwowianin „z krwi i kości”, pomimo mroźnego, śnieżnego poranka przybył na Łyczków.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!