Nigdy nie byłem na Kubie. Z obrzydzenia. Doskonale pamiętam peerelowskie czasy, kiedy zagraniczny gość rządził jak pijany zając. Dolar po kursie czarnorynkowym kupował wszystko.
Wielu Polaków jeździło na Kubę właśnie po to, by poczuć się jak panisko. Niskim kosztem. Piękne tanie kobiety, ładna pogoda, bezpiecznie i sentymentalnie...
Fidel, nie był sztywny, jak Pinochet czy Salazar, był kolorowy i zawadiacki. A do tego morderczy urok kolegi Che. Przemoc i terror zwodziła wielu młodych, zwłaszcza, jeśli mieli tyłki wygrzane w dobrobycie. Gorzej z tymi, którzy musieli ponosić koszty rewolucyjnych fantazji Castrów.
Fidel dawno skończyłby jak Noriega, gdyby nie uciekł pod skrzydła Sojuza. Dzięki temu stał się symbolem antyjankeskiego oporu we wszystkich republikach bananowych.
Kubańska nomenklatura dawno temu przewerbowałaby się pod amerykańską kuratelę, korzystając ze wschodnioeuropejskich wzorów, gdyby nie kubańska diaspora na Florydzie chowająca po komodach dowody własności na kubańskie real-estate. Słowem, czerwoni na Kubie nie mają się na czym uwłaszczyć, bo jeśli Kuba chce uregulować swe stosunki z zagranicą, no to zaraz zjawią się na niej wykopani przez castrystów dawni właściciele.
Na tym polega główna trudność ichniejszej transformacji. Ostatecznie jakimś krakowskim targiem rozwiązanie się jednak znajdzie...
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Ośrodki dywersji ideologicznej nastają na jedność państw europejskich, godzą w nasze sojusze wojskowe i osłabiają wolę społeczeństwa, siejąc zwątpienie i defetyzm. Dlatego musimy zdecydowanie przeciwstawić się wrogiej propagandzie tak poprzez działania organów bezpieczeństwa w kraju, jak też techniki telekomunikacyjnej.
Zakłócanie tego przekazu poprzez zagłuszanie programów radiowych nadawanych z centrów dywersyjnych oraz konfiskowanie przemycanych do krajów czasopism – zwłaszcza kolorowych – gdzie podważa się nasze osiągnięcia, wypacza i fałszuje istotę naszej współpracy, sens oraz charakter internacjonalistycznej europejskiej przyjaźni, pomniejsza lub wręcz ukrywa jej efekty, oraz próbuje deprecjonować integrację w ramach UE – powinno być przedmiotem naszej codziennej czujności. Przeciwnik podejmuje nieustannie wysiłki w celu osłabienia siły obronnej państw NATO w dziedzinie moralno-politycznej i wojskowej.
Wroga propaganda usiłuje stwarzać społeczną dezaprobatę, co do celowości wysiłków obronnych, udzielania pomocy ruchom demokratycznym i narodom walczącym o swą wolność. Siły wrogie dążą także wszelkimi środkami do zahamowania demokratycznych przemian w Syrii, Libii, Afganistanie i innych państwach świata.
Władze państwowe, organizacje polityczne, środki przekazu podejmują odpowiednie kroki w celu neutralizowania i eliminowania szkodliwych następstw wrogiej propagandy. Wyjaśnia się społeczeństwu i młodzieży mechanizm działania ośrodków dywersyjnych i aparatu wojny psychologicznej.
Wróg jest zdecydowany i bezwzględny, nie posiada żadnych skrupułów moralnych, kieruje się cyniczną tezą, iż w walce ideologicznej można stosować wszystkie chwyty propagandowe...
Okej, okej, stop. To tylko przerobiony na użytek obecnej sytuacji peerelowski tekst napisany w kanonie dawnej nowomowy, ale przecież pani Fotyga, walcząca z rosyjską propagandą na forum Parlamentu Europejskiego, mówi to samo i tak samo, tyle że słowami dzisiejszej nowomowy. Że Rosja robi propagandę, to chyba rzecz oczywista. Byłaby głupia, gdyby jej nie robiła. Każdy silny kraj i każda duża korporacja ma specjalistów od pijaru.
Zwalczanie rosyjskiego przekazu za pomocą rezolucji PE i prac jakiejś grupy cenzorów to wymysł zbiurokratyzowanych nierobów.
Zresztą w Polsce dzisiaj, niczym dawniej w PRL-u, krytykujący sojusze czy politykę zagraniczną, od ręki zostają „agentami Putina”. Kiedyś byli „łańcuchowymi psami imperializmu”... Historia lubi się powtarzać, bo diabeł to inteligentna bestia i ma duże poczucie humoru. Tak więc mamy w RP setki Putinowych agentów, którzy notabene chodzą sobie luzem po wolności, jakby nigdy nic, deprecjonując sam fakt agenturalności. Wygląda na to, że w Polsce agentów nikt poważnie nie traktuje, a przecież jeśli ktoś skumał się z wrażą mocą, to dla zwykłej przyzwoitości wypadałoby go wkopać do tiurmy, a nie opisywać w gazetach.
Niedługo zaś pod hasłem walki z wrogą propagandą będzie się zwalczać wszelkie odstępstwa od oficjalnej linii.
Słowem, niech żyje wolność i swoboda!
Rosjanie robią świetną propagandę, bo nauczyli się jej na Zachodzie jeszcze w czasach sowieckich. W telewizji RT pracują tuzy zachodniego dziennikarstwa, jak chociażby były celebryta CNN, Larry King. Do tego wiesza się tam propagandowe bombki na choinkach długonogich panienek o ładnych buźkach, co wizualnie rozprasza odbiorcę, zwiększając skuteczność „bombardowania”.
Zresztą w dzisiejszych czasach antyzachodnią propagandę jest tak samo łatwo robić jak w dawnych czasach antysowiecką. Okutany kaftanem politycznej poprawności Zachód albo nie mówi całej prawdy, albo wprost kłamie. Ludzie widzą, że król jest nagi, i w sukurs przychodzi im odpowiednio spreparowany ruski przekaz. Słowem, sami uwiarygadniamy rosyjską wersję, klepiąc bez przekonania politycznie poprawne formułki, nieprzystające do tego, co widać na ulicy. Paradoksalnie informacyjna bolszewia jest teraz po naszej stronie, a po postsowieckiej przekaz oparty na dawnych wzorach propagandy antykomunistycznej i antysowieckiej. Świat się śmieje i gryzie we własny ogon.
Jak walczyć z ruską propagandą? Prosto! Wystarczy mówić prawdę. Nie bać się prawdy, nie konfabulować. Tymczasem, jak człowiek dziś otwiera telewizor, to ma wrażenie, że mówią tam do idiotów i traktują telewidza jak nierozgarniętego przymuła.
Dorosły człowiek, wiedząc, że prasa kłamie, a telewizja manipuluje, po omacku sięga do innych źródeł. Jeśli wiemy, jak używać krytycznego myślenia, to nawet picie brudnej wody nam nie zaszkodzi. Tymczasem, podobnie jak dawniej socjalistyczna, tak dzisiaj propaganda politycznej poprawności robi z odbiorcy dziecko. W to zaś wchodzi ruski przekaz, wywracając na drugą stronę zachodnie prop-agitki.
Dlaczego tak się dzieje? Bo w ciągu minionych dekad pozbawiliśmy się niezależnego dziennikarstwa, skomasowaliśmy środki przekazu w kilka korporacyjnych kanałów, gdzie po bolszewicku bije się w głowach politycznie poprawną pianę. Jeżeli nasza telewizja i nasza prasa kłamią, to ruska telewizja skutecznie „kłamie inaczej”, obnażając te kłamstwa.
W dawnych czasach zagłuszano stacje radiowe, dzisiaj zrobiliśmy duży krok naprzód i dumnie wracamy do monitorowania i „zagłuszania” Internetu… To się nazywa postęp.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Smutno mi Boże, dla mnie na Zachodzie... Chociaż już tyle lat jestem za oceanem, ciągle bardziej mnie interesuje Kraj Rodzinny, a zwłaszcza polska polityka – niż sprawy tu się mające. Bo cóż tu, w Toronto, się dzieje?
Ani przekrętów przy sprzedaży działek budowlanych – bo wszystko od zawsze prywatne – ani porządnej afery bursztynowej czy taśmowo-podsłuchowej. Mamy rząd liberalny, coś na kształt naszej bywszej PO, na czele którego stoi pani (?) kochająca inaczej, niby jak nasz Biedroń, tyle że w spódnicy.
Prasa anemicznie, bo jak i u nas sprzyja liberałom, informuje czasem o radosnej rozrzutności pieniędzy podatników i niewypełnianiu obietnic wyborczych. Ale to przecież liberal-normalka. Kanada jest bogata, dawno urosła w siłę (ekonomiczną), a ludziom żyje się dostatnio. Zanosi się jedynie, że przez CETA (uśmiechnięte dwa liberały – Tusk z Trudeau) polscy rolnicy będą musieli konkurować z tańszą genetycznie zmanipulowaną żywnością. Tu pól kukurydzy czy pszenicy ciągnących się od horyzontu po horyzont, okiem nawet sokolim nie zmierzysz! Masówka jest zmechanizowana i właśnie tania. Trzeba polski lud pracujący mobilizować hasłem: „Kupuj tylko polskie produkty!”. Ale tu Unia może nam znów pogrozić palcem (chętnie to zawsze zrobi!) za nieprzestrzeganie zdrowej (?) konkurencji oczywiście.
Regionalism and nationalism in Canada (5)
Napisane przez Mark WegierskiThe author examines Stephen Harper’s policies towards the regions.
Stephen Harper’s Conservatives won minority governments (a plurality of seats in Parliament) in Ottawa in 2006 and 2008, and a majority government in 2011.
Stephen Harper is often considered to be emphatically a Western Canadian. He has also certainly been a person of great political skill – who did not lack what are considered the major attributes for the Prime Ministership in Canada (such as being fluently bilingual, and being friendly to Quebec). Although Joe Clark was geographically from Western Canada, most Western Canadians increasingly came to view him as playing the role of a “collaborator” with the “Eastern” elites.
In Western Canada, the terms “Eastern” or “Easterner” or “Eastern Canada” refer mainly to Ontario and Quebec. Such terms frequently have a pejorative feel. In Ontario, the terms “Eastern Canada” or “from the East”, are usually a reference to the Atlantic provinces. They are not considered pejorative.
Perhaps Western Canadian alienation will now reach a boiling point again, as it could be seen that in the 2015 federal election, that Stephen Harper has been “done in” by the hostile, “Eastern” media and intellectual elites.
Western Canada has waited for a very long time for a so-called “place at the table” in Ottawa, and if there are widespread feelings in the West that Harper has been unfairly savaged, it will indeed be the hour of fury in Western Canada, and especially in Alberta.
Once a large portion of the federal Conservative caucus was elected from Ontario seats (which obviously was a precondition for Harper winning a parliamentary majority in 2011), the influence and representation of Western Canada in the Conservative Party – it could be argued – diminished somewhat. But it was substantially more than under the current Trudeau Liberals.
It may also be unfortunate that Harper delivered so little of what so-called “small-c conservatives” might have expected from a “big-C Conservative” majority government. Harper continued with policies that were, in many cases, not substantially different from those of the more centrist Liberals. Indeed, were it not for the various penumbra of longstanding, inflamed partisanship, and longstanding historical voting patterns, it could be argued that probably close to eighty percent of Canadians could have supported Harper’s rather moderate and centrist policies.
The Wildrose Alliance was a more decidedly right-wing party (that existed only at the provincial level in Alberta), that indeed achieved considerable electoral successes. However, the NDP has, amazingly, recently won a majority government in Alberta.
***
The author now looks at the Atlantic region, which has an ambiguous relationship with Ottawa.
The relationship between the Atlantic provinces and the federal government has taken some curious turns. On the one hand, there are people in the Maritime provinces who believe that Confederation has been largely an unmitigated disaster for the region. It is often thought that in Confederation, the interests of Ontario and Quebec were paramount, and that the Maritimes have tended to become a so-called backwater precisely because of the impact of Confederation. (An example of this is the decline of the once-robust nineteenth-century shipbuilding industry.) Strictly-speaking, the term “Maritimes” refers only to Nova Scotia, New Brunswick, and Prince Edward Island. Nova Scotia and New Brunswick were part of the original Confederation in 1867, while Prince Edward Island joined in 1873. Newfoundland entered Confederation only in 1949.The province of Newfoundland and Labrador (as it is officially called today), along with the other three provinces, can be called the Atlantic provinces, or the Atlantic region of Canada, or Atlantic Canada.
At the same time, support for an expansive federal government is very marked in the Atlantic provinces, as these have almost continuously been considered as so-called “have-not” provinces under the more recent federal system of equalization – which has meant that they receive considerable financial support from the federal government. When, during the Harper era, a threat became perceived to ever-higher levels of federal support, there was a revolt among the Atlantic provinces, even though the government of, for example, Newfoundland, was nominally Conservative at that time. Interestingly enough, in none of those provinces, has the name of the provincial parties been officially changed from “Progressive Conservative” to “Conservative”.
At the same time, the Atlantic provinces have undeniably some of the most rooted and authentic cultures of any part of Canada. It is also an area where the post-Sixties’ immigration has been considerably sparse. If there is anything of a more authentic Canadian culture left anywhere in Canada today, it would almost certainly be in the Celtic-tinged identities of the diverse local cultures of the Atlantic provinces.
The role of Atlantic Canada and Atlantic-Canadian writing in the more authentic-seeming elements of the “official” Canadian culture, is also very significant.
In such a situation, the electoral contests in the Atlantic provinces do not usually have the “knife’s-edge” feel of electoral contests in some other provinces such as Ontario, or at the federal level. Such contests are NOT usually redolent of impending massive social and cultural transformation and deconstruction. This may explain why provinces that are comparatively socially-conservative may feel relatively comfortable voting for the Liberal Party or the New Democratic Party in certain elections.
It is true, nevertheless, that Western Canadians and most people in Ontario have little feel for Atlantic Canadians.
Such feelings that most of the population of the Atlantic provinces should simply leave in order to seek better economic opportunities elsewhere, is probably repellent to many Atlantic-Canadians who would wish to remain in the land of their forefathers. Even when they do leave, many Atlantic-Canadians try to return at least for large family get-togethers or re-unions, usually around the time of major holidays or in the summer.
It may perhaps be a bit of an irony that some of the happiest moments for Atlantic Canada could have been delivered through the lost opportunities of the Progressive Conservative party. Robert Stanfield was a long-time Premier of Nova Scotia, who could have been a credible Prime Minister. It is not especially remembered that in 1972, had the allocation of a few hundred votes country-wide been different, Stanfield could have possibly won more seats than the Liberals – which would have made at least a Stanfield minority government unavoidable. There were considerable “dirty tricks” deployed against Stanfield in that election, such as the massively circulated “football fumble” photograph. Had the 1972 election gone differently, Pierre Elliott Trudeau’s aura of invincibility would have possibly been shattered, and Canada might have gone on to a considerably different future.
Also, in the 1983 federal Progressive Conservative leadership convention, Newfoundland candidate John Crosbie had a chance of winning. As seen on Canadian television at that time, the dynamic of the convention, which proceeded through the candidate’s speeches and in the successive rounds of delegate voting, was amazing. Joe Clark (possibly guided by his wife, who was sometimes nicknamed “Lady Macbeth”) refused to release his delegates in the decisive round, clinging to the illusion that he still had a chance of winning the convention. Had he won the convention, and the upcoming federal election, John Crosbie would have been the first Canadian Prime Minister from Newfoundland. While this is fairly speculative, John Crosbie probably would have won a less massive majority than Brian Mulroney, but would probably not have squandered his years in power in the fashion of Mulroney. As Finance Minister, Crosbie had been a real fighter, and he would have presumably not allowed himself to be as browbeaten by the Canadian media, as had been the case with Mulroney. The Prime Ministership of John Crosbie would have presumably been good for Atlantic Canada as well as for the country as a whole.
What might be some of the possible futures for Atlantic Canada?
In the event of a threatened break-up of Canada in the wake of a vote for Quebec separation, the Atlantic region has a number of possible options – one of which would be to try to join the E.U. Indeed, the introduction of the four Atlantic provinces (as well as possibly Quebec) to the E.U. might have a salutary decentralizing effect on the E.U. structures. It might possibly move the E.U. back to its more original conception as a “union of sovereign states” – rather than the “super-state” it is tending towards now.
It may also be possible to consider that Atlantic Canada – while remaining in a Canada where the threat of Quebec separatism has tended to recede -- will eventually move along a path similar to that of Ireland in the 1990s. The comparative cultural unity and less exposure to the excesses of multiculturalism and left-liberalism in Atlantic Canada might eventually create the basis for ever-increasing, ever more dynamic, economic prosperity in the region. It would be interesting to speculate as to the comparative situation of a large-urban centre like Toronto twenty years from now, as opposed to the more rural Atlantic Canada. Indeed, looking at various events of the last several years in Toronto (such as the massive, looming fiscal crisis) the city’s future does not appear especially bright. So it may be possible that there will indeed be some radical shifts in the future between what are the “have” and “have-not” regions and provinces in Canada.
Jest 14 listopada, powinnam może już wracać do domu, do Polski. Tym bardziej że zbliżają się moje urodziny. Zapowiedziałam już tutaj, że ich nie obchodzę. Krępowałabym się tylko. Myślę, że dla nich też by to było krepujące. W moim domu rodzinnym nie obchodziło się urodzin.
Raz, w Niemczech, nie zastrzegłam tego, a byłam wtedy u rodziny w Hamburgu. Zorganizowali cały dzień. Pani starsza upiekła dzień wcześniej ciasto i schowała je do piwnicy, żeby to była niespodzianka. Córka pani starszej przyszła opiekować się dziadkiem, a my na występ baletu. Tam kielich wina w przerwie, a ja się bałam, bo ta ponad 70-letnia żona pana starszego kierowała samochodem i bez alkoholu bardzo źle. Często najeżdżała na krawężnik, jeździła za szybko. I jakoś łapczywie. Dostałam wiele kwiatów – drogich wiązanek, ale nie dostałam żadnego normalnego prezentu. Żeby chociaż jedną kawę czy czekoladę, żebym mogła zawieźć dzieciom.
Nasza Białoruś - Z Mieczysławem Kołosowskim, właścicielem Blue Mark Travel, rozmawia Janusz Niemczyk
Napisane przez Janusz NiemczykJanusz Niemczyk: Właśnie przed paroma dniami wróciłeś z podróży do Polski i na Białoruś. Do Polski jeździsz często, ale na Białoruś nie, chociaż tam się urodziłeś. Powiedz mi, gdzie dokładnie byłeś na Białorusi?
Mieczysław Kołosowski: Na Białoruś pojechałem po raz pierwszy od 30 lat. Tak, urodziłem się na Białorusi, koło Baranowicz, a dokładnie we wsi Nowosady. Z tym że w tym czasie to jeszcze były tereny przedwojennej Polski. Moja rodzina jest z Białorusi. Jestem Polakiem i tam, na Białorusi, była, no i dalej jest jedna z największych polskich społeczności.
J.N.: A gdzie leżą Baranowicze?
M.K.: Baranowicze leżą w połowie drogi między Brześciem a Mińskiem, około 170 km od Brześcia. Mińsk jest stolicą Białorusi.
J.N.: To gdzie dokładnie na Białoruś pojechałeś?
M.K.: Pojechałem z żoną na dwa tygodnie do sanatorium Czabarok, które jest położone 20 km od Baranowicz.
Rzeczywistość nie jest jednolicie czarna albo biała. Jednolicie szara również bywa nieczęsto. Wszelako nieodłączną częścią rzeczywistości, poza uroczymi, białymi nocami, są też koszmarne, czarne sny.
Przy czym czarowne białe noce to już bezpowrotnie utracona przeszłość, tymczasem złowieszcze, nocne koszmary, powiedzieć można: nadciągają ku nam w podskokach, w tryumfie kiwając łapką. Mało tego. Dajmy na to papież Franciszek utrzymuje, że wojna światowa już trwa, a nie zaledwie nadciąga, chociaż póki co trwa jedynie „w kawałkach”.
„Dwa królestwa” – czyje i przez kogo sterowane?
Napisane przez Maria PyżKsiądz greckokatolicki Igor Pełechatyj napisał list otwarty dotyczący książki „Dwa królestwa” Hryhorija Chomyszyna. Do niedawna był dyrektorem wydawnictwa „Nowa Zoria” (Nowa Zorza) i redaktorem naczelnym greckokatolickiego czasopisma, a bp Hryhorij Chomyszyn był biskupem stanisławowskim i jest błogosławionym.
List księdza Pełechatego został skierowany do Jego Świętobliwości arcybiskupa ukraińskiej greckokatolickiej Cerkwi Światosława Szewczuka, metropolity lwowskiego rzymskokatolickiego obrządku Jego Ekscelencji arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, nuncjusza apostolskiego na Ukrainie Jego Ekscelencji arcybiskupa Claudio Hudzherottiego.
W Mińsku
Po kilkunastu dniach wracam do domu obciążony polską prasą, którą w niedzielę rozdaję w kościele na polskiej mszy. Gdzieś od Baranowicz śnieg i koło zera. W mieście ludzie ubrani zwykle w pikowane kurtki niesięgające kolan, a panie w buty do kolan i prawie zawsze w spodnie. Na głowach zaś czapki wełniane.
Kołchoźnik zaprosił do siebie dziennikarzy z Moskwy i prawie dwie godziny tokował. Jest to sygnał, że chce, by opinia publiczna Rosji go popierała, bo Putin ma chyba go dość.
Nie mogę oprzeć się pokusie przywołania wspomnienia z dzieciństwa, a konkretnie – z drugiej lub trzeciej klasy szkoły podstawowej. Na początku września kupiliśmy sobie nowe podręczniki, a wśród nich – wypisy, to znaczy – czytanki do języka polskiego. Na początku tej książki widniał napis: „Witaj szkoło!”. Na jego widok jeden z kolegów zawołał ze złością: „Witaj szkoło! A to k…, ruskie propagandy!”.
Jestem pewien, że taka sama myśl inspirowała posłankę do Parlamentu Europejskiego Annę Fatygę do opracowania, a następnie – poddania pod głosowanie rezolucji w sprawie ruskiej propagandy – że „jątrzy”, a ponadto „dzieli Europę” i w ogóle. W rezultacie Parlament Europejski większością głosów pryncypialnie potępił ruską propagandę, co wywołało wściekłą reakcję Rosji, która słodszymi od malin ustami rzeczniczki tamtejszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marii Zacharowej określiła rezolucję mianem „przestępstwa informacyjnego”.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…