Que sera, sera, co będzie pokaże czas – co nam przyszłość da...
Zanim przejdziemy do horoskopów, zacznijmy od szarej (bo jesiennej mglistej, dżdżystej) teraźniejszości. Pogoda nie sprzyja, ale w domu cały czas siedzieć też wszak nie można. Wbrew narzekaniom i utyskiwaniom polskich pieszych rodaków, którzy czterema kółkami nie dysponują z oszczędności, korków na ulicach itd. – ja osobiście uważam, że nasza TTC pracuje dość sprawnie. Mimo że po godzinach szczytu często wozi powietrze. Korzystam ostatnio z tego środka transportu z kilku powodów, które wymienię.
Po pierwsze – nie mam samochodu. Czy mam wymieniać dalej? Coś podobnego przydarzyło się Napoleonowi i salwom honorowym, kiedy nie było armat. Po niedługo już czterdziestu latach na torontońskim bruku powiem: Jak mi tu beło, tak beło, ale beło. A teraz jak jest, tak jest, ale ni ma. Zbiedniałem. A jak ni ma, to do subwayu, co też ma pewne dodatnie zalety, bo jest się bliżej ludu pracującego naszego pięknego miasta. Choć ujemne zalety też ma. Takiego kontaktu klasa posiadaczy aut z kanadolami nie ma. Czasem tylko jakiegoś zagapionego cell-telefonistę potrącą. Gapowe zdrożało. Codziennie w mgłach i zmrokach jesiennych niestety są takie wypadki. A w subwayu ciepło, sucho i bezsprzecznie jest (na ogół) bezpiecznie. Ma się ten dostojny wygląd, więc ktoś i usiąść pozwoli (żeby się staruszek nie rozsypał). Pewna pani, już od dawna na tym świecie, długo w TTC stojąca, dość głośno wyraziła swoją opinię – nie ma dziś gentlemanów! Ktoś wygodnie umiejscowiony odburknął – gentlemani są, tylko miejsc siedzących nie ma. Prawda.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!