Minął rok, od kiedy najwyższe urzędy w państwie objęli politycy Prawa i Sprawiedliwości. Nie napiszę, że przejęli władzę, bo nie sądzę, aby tak dobrze było w Polsce, żeby Polacy mogli sobie wybierać rządzących.
W XVIII wieku Rzeczpospolita była czymś w rodzaju „karczmy zajezdnej”, kto chciał, właził z butami i robił, co chciał, obce dwory zrywały nasze sejmy, Prusak pobierał rekruta, Rosja trzymała swoje wojska i tak dalej. Teraz jest podobnie, mocarstwa posługują się Polską zupełnie jak posługaczką najniższej kategorii, której można polecić opróżnienie nocnika, posprzątanie po psie, kocie i jej nawet za to nie trzeba rzucać ochłapka z pańskiego stołu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!