Widmo krąży nad Europą. Widmo buntu wobec jawnej niegodziwości. Wobec prób zniewolenia europejskich narodów pod berłem Rzeszy Niemieckiej.
Europejczyków przez dekady tresowano do posłuszeństwa, wszelako dziś wychodzi na jaw, iż zbyt wielu wytresowano nieskutecznie. Ci tęsknią do wolności, mówiąc samozwańczym euroelitom „nie!”. Co oznacza, że tresowano Europejczyków nieskutecznie, mimo karmy zadawanej im, chcieli czy nie, z największych telewizorów we wszechświecie. A nawet jeśli nie największych we wszechświecie, to na pewno największych między przylądkami Marroquí w Hiszpanii a Nordkinn w Norwegii.
Cud się stał pewnego razu we Lwowie. Ze sklepów zniknęły kubki z Banderą
Napisane przez Maria PyżZ okazji święta Niepodległości Ukrainy w Kijowie zostało podpisane polsko-ukraińskie porozumienie dotyczące współpracy między dwoma krajami. Z porozumienia wynika równo tyle, co nic, a Polska ma jak zawsze zobowiązanie wspierać, już dokładnie wiadomo kogo, ale tak jeszcze do końca nie jest zrozumiałe – w czym. W środę przewodniczący parlamentu ukraińskiego Andrij Parubij ogłosił, że decyzje historyczne będą uchwalane na linii porozumienia Ukraina – Litwa – Polska. Ciekawe posunięcie.
Tonący brzytwy się chwyta? Czy myślą, że za pomocą Litwy będą mogli wywierać większy nacisk na Polskę? Pytanie przede wszystkim brzmi – czy się uda? Rozumiem, częściowo pytanie pozostaje retoryczne. Przez dwadzieścia parę lat się udawało wywierać różne naciski. Ale co teraz się stanie, nie wiadomo. Świat zwariował. W obecnej chwili można przez jedno słowo zostać okrzykniętym agentem Kremla, Putina czy jeszcze kogoś tam, a wszystko, co działa na „niekorzyść” Ukrainy, czyt. jak Ukraina by nie chciała, jest rosyjską propagandą.
Anglosasi mówią: „będę walczył z twymi poglądami, ale będę też walczył o to, byś je mógł głosić”.
Ta zasada nie obowiązuje w IV RP, gdzie obóz lewicy z Adasiem Michnikiem na czele ustalić chce, kto ma, a kto nie ma prawa występować publicznie.
Ostatnio rozpoczęła się wielka granda, gdyż Jerzy Robert Nowak wystąpił u jezuitów w Krakowie, a potem w Seminarium Duchownym w Kielcach. Wystąpienie to miało pierwotnie mieć miejsce w sali Kolegium Ignatianum, ale z powodu nieprzewidzianego pojawienia się ludzi, przeniesione zostało do samego sanktuarium. Co najważniejsze, atakująca prof. Nowaka „Gazeta Koszerna” nie miała swego obserwatora ani w Ignatianum, ani w Kielcach, a pomstuje, twierdząc, że profesor Nowak jest antysemitą i dlatego nie ma prawa występować. Oto standard imć Michnika i s-ki.
Smutne zaś jest, że jezuici się kajali przed „Gazetą Koszerną”.
Każdego roku 31 sierpnia obchodzona jest rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych, w ramach których „strona społeczna” uzgodniła ze „stroną rządową” rozmaite postanowienia, które 13 grudnia 1981 roku, kiedy już „stronie rządowej” wyrosła „wielka piącha”, poszły w kąt, a większość sygnatariuszy ze „strony społecznej” została internowana.
Ale nie o to w tych obchodach chodzi, bo one obrastają nową świecką tradycją w postaci swarów postaci „legendarnych”, na których czele od lat stoi Kukuniek, czyli były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa, z osobami pragnącymi te wszystkie legendy jeśli nie odbrązowić, to przynajmniej trochę zweryfikować. Skoro jednak w legendy tyle zainwestowano nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju, ale i za jego granicami, to ich weryfikacja nie jest sprawą łatwą – ale właśnie to sprzyja wytworzeniu się wspomnianej nowej, świeckiej tradycji.
Wojenna wędrówka na Berlin z Berlingiem - Zapamiętane z rozmów z sierżantem Tadeuszem Międzybrodzkim…
Napisane przez Janusz NiemczykSierżant Tadeusz Międzybrodzki był serdecznym przyjacielem mojego ojca. To było ponad 40 lat temu. Wspólnie mieli małą spółkę. Hodowali owce. Ziemię dzierżawili od aeroklubu w Jeleniej Górze. Ziemia nie była dzierżawiona na głównym lotnisku, lecz na tak zwanej Górze Szybowcowej. Ja czasem też pasałem te owce i pomagałem przy sianokosach. Kiedy padał deszcz, był czas na rozmowy. Czasami, żeby się rozgrzać, wyciągali butelkę i wypijali na rozgrzewkę po kieliszku. Pamiętam, jak pan Tadeusz siadał skulony na taborecie z papierosem w ręku i mówił jakby do siebie: panie Michale, a to było tak...
Na trzeźwo często zaczął coś opowiadać, odpowiadał na taty pytania, a później się jakby zacinał i nie kończył opowieści. Pan Tadeusz często opowiadał o swoich przeżyciach, a najwięcej o czasach drugiej wojny światowej, kiedy był żołnierzem kompanii fizylierów w 1. Pułku Piechoty 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki.
Urodził się w wielodzietnej rodzinie chłopskiej w wiosce gdzieś koło Stanisławowa w 1926 roku. Ojciec był bogatym chłopem. Stało się tak dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Tuż przed zapanowaniem w Polsce hiperinflacji, zdaje się w roku 1923, ojciec pan Międzybrodzkiego pojechał na targ do Stanisławowa, by kupić krowy. Tam dowiedział się, że hrabina z pobliskiego majątku chce sprzedać 10 hektarów ziemi. On zebrał oszczędności i kupił tę ziemie. Hrabina została niedługo potem z setkami tysięcy bezwartościowych marek polskich, a ojciec pana Tadeusza stał się bogatym jak na owe czasy chłopem. Dokupował stale ziemię. Podobno w 1939 roku miał już jej około 20 hektarów. Najstarszy syn i jednocześnie brat pana Tadeusza w międzyczasie skończył prawo na Uniwersytecie we Lwowie, ale również w międzyczasie związał się z Komunistyczną Partią Polski.
17 września 1939 roku Związek Sowiecki zaatakował Polskę w ramach układu o rozbiorze Polski, nazywanego układem Ribbentrop-Mołotow od nazwisk ministrów spraw zagranicznych obu najeźdźców. Kilka dni później oddziały rosyjskie podeszły pod wioskę, gdzie mieszkał pan Międzybrodzki. Niedaleko przechodziła droga na Zaleszczyki do Rumunii. Cały dzień trwały walki między Rosjanami a osłaniającymi drogę oddziałami polskimi. Pan Tadeusz Międzybrodzki, który wtedy pasł krowy, obserwował z daleka, jak samotny polski samolot bombardował Rosjan. Następnego dnia Rosjanie zajęli drogę. Wściekli z powodu poniesionych strat, rozstrzelali wziętych do niewoli polskich żołnierzy.
Zimą 1940 roku do domu Międzybrodzkich przyszło NKWD. Nie miało znaczenia to, że członek rodziny, brat pana Tadeusza, był komunistą i przebywał wówczas w Moskwie. Dali 30 minut na zabranie rzeczy, wsadzili do bydlęcych wagonów całą rodzinę i wywieźli na Sybir do tajgi do wyrębu lasu.
W tajdze kazali im zbudować sobie ziemianki. Panował głód. Cały czas były kontrole NKWD. Jeśli w nocy został włączony traktor, to oznaczało, że NKWD rozstrzeliwało ludzi. Pewnego wieczora w zimie ojciec pana Tadeusza poszedł do sąsiedniej ziemianki do kolegi na papierosa. Akurat przyszła kontrola NKWD. Za złamanie dyscypliny NKWD skazało go na śmierć. Wyrok wykonano tak, że oblali ojca pana Tadeusza zimną wodą, po czym potrzymali go na siarczystym mrozie przez pół godziny. W ciągu tygodnia ojciec pana Tadeusza zmarł na zapalenie płuc.
W czerwcu 1941 roku Niemcy zaatakowały Związek Sowiecki. W 1941 i w 1942 roku Rosjanie ponosili olbrzymie straty w żołnierzach. W roku 1942 rodzina Międzybrodzkich została przeniesiona do jakiegoś kołchozu na Syberii. Praktycznie wszyscy mężczyźni z tego kołchozu zostali powołani do wojska i wysłani na front. Jedynymi mężczyznami w kołchozie byli polscy więźniowie. Był głód. Pan Tadeusz pamięta, że ciągle chodził niedożywiony, głodny. Pamięta także, jak w czasie żniw w 1942 roku złapały go dwie Rosjanki, przewróciły na słomę i próbowały go zgwałcić. Ale nic z tego nie wyszło. Był głodny i słaby.
Wczesną wiosną 1943 roku on i jego bracia dowiedzieli się, że jest tworzona armia polska, czyli tak zwana armia generała Andersa. Dostali zwolnienie z kołchozu-więzienia. Wyruszyli do Kazachstanu, do Buzułuku, ale kiedy dotarli już na teren, gdzie były wcześniej oddziały armii Andersa, dowiedzieli się, że opuściły już one Związek Sowiecki. Z Kazachstanu, z Buzułuku, zostali skierowani przez Rosjan do Sielc nad Oką, do miejsca formowania się 1. Dywizji Piechoty Ludowego Wojska Polskiego. Z tego, co pamiętam, to pan Tadeusz powiedział mi że był albo 33. albo 35. żołnierzem, który zgłosił się do 1. Pułku Pierwszej Dywizji Piechoty LWP, tak zwanych berlingowców. Był w tym samym plutonie, w którym był generał Franciszek Siwicki, późniejszy szef sztabu LWP. Z okresu rekruckiego w 1. Dywizji pamięta, jak zapoznał się z późniejszym generałem pilotem Julianem Paździorem, późniejszym komendantem Wyższej Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej w Jeleniej Górze.
Pan Tadeusz nie został skierowany do szkoły oficerskiej, bo był za młody i miał skończone 6 klas ówczesnej szkoły podstawowej. Został skierowany do kompanii fizylierów 1. Pułku Piechoty.
Z okresu szkolenia poprzedzającego bitwę pod Lenino wspominał, że w czasie szkolenia politycznego zdarzały się wypadki, że żołnierze wstawali i pytali się oficerów politycznych, czy w wolnej Polsce będą kołchozy? Mówili również, że jeśli mają w wolnej Polsce być kołchozy, to oni wolą być rozstrzelani tu na miejscu, niż mieliby walczyć o taką wolną Polskę z kołchozami. Pamięta również przybycie do dywizji jej kapelana, Wilhelma Kubsza. Wilhelm Kubsz został na polecenie Stalina ściągnięty zza linii frontu, by został właśnie kapelanem 1. Dywizji Piechoty. Od tego momentu odbywały się msze polowe, w których mogli uczestniczyć żołnierze dywizji. Później, już w Jeleniej Górze, ksiądz Wilhelm Kubsz dawał ślub synowi pana Tadeusza Międzybrodzkiego.
Do dywizji przyjeżdżała również Wanda Wasilewska, która przemawiała bardzo patriotycznie.
Z okresu bitwy pod Lenino opowiadał takie zdarzenie, że 30 kilometrów przed frontem rozdano im amunicję. Mieli przejść marszem ponad 30 kilometrów w pełnym rynsztunku i obciążeni bronią i amunicją. Niedaleko niego szedł żołnierz, któremu było ciężko i zostawał z tyłu za swoim oddziałem. Tego żołnierza popychał i poganiał ciągle jakiś podporucznik. W pewnej chwili ten żołnierz odwrócił się, odbezpieczył karabin i zastrzelił tego podporucznika. Zaraz potem odbył się sąd polowy i ten żołnierz został rozstrzelany.
Potem była bitwa pod Lenino, gdzie 1. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki poniosła bardzo duże straty. Po bitwie pod Lenino aż do kwietnia dywizja nie brała udziału w walkach. Później razem z pozostałymi jednostkami 1. Armii Ludowego Wojska Polskiego dywizja została włączona do 1. Frontu Białoruskiego. Najpierw w drugim rzucie, a później już w końcu lipca w pierwszym rzucie po przekroczeniu rzeki Bug, czyli granicy dzisiejszej Polski. Widocznie Stalin celowo nie chciał użyć oddziałów polskich w wyzwalaniu terenów na wschód od aktualnej granicy Polski, terenów dzisiejszej Litwy, Białorusi, Ukrainy. Do czasu przekroczenia rzeki Bug odziały polskie wykonywały działania osłonowe.
Po przekroczeniu rzeki Bug dywizja brała już bezpośrednio udział w walkach z Niemcami. Z tego okresu pan Tadeusz opowiedział mi taką historię, mianowicie, że oni widzieli z daleka palącą się Warszawę. W Warszawie trwało powstanie. I oni, szeregowi żołnierze, rozmawiali z dowódcami swoich oddziałów, żeby udzielić pomocy Warszawie. I nic się nie działo. Dopiero ktoś z żołnierzy dał pomysł, żeby dokonać aktu rzucania odznaczeń bojowych grupowo „za Warszawę”. Pan Tadeusz miał za bitwę pod Lenino Krzyż Walecznych. I wówczas miał miejsce taki akt, że całymi kompaniami zbierali się żołnierze i rzucali swoje odznaczenia na kupkę „za Warszawę”. On brał w tym wydarzeniu udział. Odpiął swój Krzyż Walecznych i rzucił wraz z innymi żołnierzami na pałatkę. Uzbierała się sterta odznaczeń.
I tutaj moje wtrącenie. Później czytając książki i rozmawiając z różnymi świadkami tamtego wydarzenia, natknąłem się raz w książce wydanej jeszcze w PRL na jedną krótką wzmiankę o tym rzucaniu odznaczeń bojowych „za Warszawę”. Jeszcze jedna osoba mi o tym fakcie opowiedziała. Myślę, że komunistyczna cenzura przyczyniła się do zapomnienia tego wydarzenia i tego nieformalnego buntu żołnierzy. Dziś nikt nie pamięta o tym. Ja osobiście wiążę ten fakt rzucania odznaczeń „za Warszawę”, tego nieformalnego buntu, z decyzją generała Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Armii Wojska Polskiego, o udzieleniu pomocy powstańcom. Generał Berling zrobił to bez zgody i porozumienia z dowódcą 1. Frontu Białoruskiego, generałem Malininem. Za to został 30 września 1944 roku zdjęty ze stanowiska dowódcy 1. Armii LWP i skierowany na trzeciorzędne stanowisko. Już nigdy nie odegrał w PRL żadnej roli. Rosyjscy generałowie i historycy, w tym generał Rokossowski, zaprzeczają pamiętnikom generała Berlinga i twierdzą, że o wszystkim wiedzieli. Zdanie generałów rosyjskich i rosyjskich historyków kłóci się jednak z faktami. Kłóci się z tym, że Warszawa otrzymała bardzo ograniczoną pomoc ze strony rosyjskiej, że rosyjskie samoloty zostały znad Warszawy w czasie trwania Powstania Warszawskiego wycofana, co umożliwiło Niemcom bezkarne bombardowanie lewobrzeżnej stolicy.
W każdym razie komunistyczna cenzura przyczyniła się skutecznie do zapomnienia postawy szeregowych żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego.
Z okresu stacjonowania w okolicach Pragi pan Tadeusz opowiedział mi takie zdarzenie: jego kompania fizylierów biwakowała niedaleko Pragi. Jednak żywność nie była podwieziona. On i kilku żołnierzy wymyślili, że pójdą ukopać ziemniaków kilkaset metrów od miejsca postoju. Tak też zrobili mimo ścisłego zakazu oddalania się od jednostki. Kopią ziemniaki, a tu drogą wiejską idzie oficer w mundurze podpułkownika z kobietą. Na jego widok pan Międzybrodzki położył się i schował między ziemniakami. Podpułkownik stanął i przywołał dwu żołnierzy, którzy kopali ziemniaki. Zaczął się o coś ich wypytywać. W pewnej chwili wyciągnął pistolet z kabury i zastrzelił tych dwu żołnierzy, tak jak stali, przy drodze. Stało się to w obecności tej kobiety. I ten podpułkownik poszedł sobie dalej, jakby nigdy nic.
Sądów polowych, skazywania na karę śmierci czy za karę do kompanii karnej, co też równało się wyrokowi śmierci, było w Ludowym Wojsku Polskim bardzo dużo.
Z tym rozstrzeliwaniem żołnierzy za byle co łączy się i inne wydarzenie, o którym mi opowiedział pan Tadeusz. Otóż w okopach w czasie służby nie wolno było spać. Za zaśnięcie na posterunku groziła kompania karna. Nie wiem, w którym miejscu w Polsce to było, ale mniej więcej pan Tadeusz opowiedział mi to tak, że był taki major, który kiedy pełnił funkcję oficera inspekcyjnego, to przyłapanych na spaniu żołnierzy zabijał. Jak złapał, że żołnierz śpi na służbie, w okopie, to niby odprowadzał tego żołnierza na tyły do żandarmerii, żeby czekał na sąd polowy, ale do żandarmerii ci żołnierze nie dochodzili, tylko znajdowano później ich trupy. Rozeszła się zła sława tego majora. Dowódcą drużyny pana Tadeusza był kapral, który był ślązakiem i był wcześniej w wojsku niemieckim, został wzięty przez Rosjan do niewoli, gdzie powiedział, że jest Polakiem, i później, kiedy już tworzyły się oddziały 1. Armii został zwolniony i wcielony do 1. Dywizji Piechoty. Ten ślązak miał niemiecki pistolet maszynowy, tak zwanego schmeissera, którym się posługiwał, o ile znalazł do niego amunicję. Zresztą pan Tadeusz mówił mi, że posługiwanie się bronią niemiecką było powszechne, ponieważ była ona lepsza od broni sowieckiej, od tak zwanych pepesz. Kiedy pepesza się nagrzała po paru seriach, pociski z niej wystrzelone były bardzo niecelne. Pan Tadeusz widział, jak jakieś 70 metrów przed sobą te wystrzelone z pepeszy pociski lądowały w ziemi i wzbijały kurz. Trzeba było strzelać pojedynczym ogniem lub krótkimi seriami. Ale to było trudne w zdenerwowaniu. Pepesze nie miały przełączenia na ogień pojedynczy.
Więc ten kapral pewnego dnia mówi: Słuchajcie, nic nie mówcie, ja się na niego przyczaję, tylko musimy razem się umówić i jak tylko ten major będzie na inspekcji, to dajmy sobie znać i ja udam śpiącego.
No i tak się stało. Pewnej nocy ten major wpada do okopu na inspekcję. Już podali do przodu i szepnęli kapralowi, że nadchodzi major, że ma inspekcję. ślązak niby to udał śpiącego. Major podszedł do niego i mówi: Co, śpicie żołnierzu? Idziecie ze mną. I poszli na tyły. Po ponad godzinie ślązak wrócił i mówił później, że miał wielkie szczęście, bo ledwo zdążył. Kiedy ten major wyciągał pistolet z kabury, zahaczył pistoletem o metalową sprzączkę od pasa i ślązak to usłyszał. Miał już odbezpieczonego schmeissera i obracając się, pociągnął po majorze serią. Później zakopał broń i wrócił do plutonu. Tylko żołnierze w drużynie wiedzieli o tym, co się stało, i może jeszcze wiedział ktoś w plutonie z szeregowych żołnierzy. Było potem krótkie dochodzenie, ale stwierdzili, że jakiś nocny patrol zwiadu niemieckiego natknął się na majora, bo znaleźli łuski i pociski po schmeisserze i na tym się dochodzenie skończyło. Zabijanie śpiących żołnierzy na służbie również się skończyło.
Ta brutalna dyscyplina miała też swoje skutki. Były częste dezercje. I tu kolejna opowieść. Pan Tadeusz kilka razy opowiadał o dezercji z wojska członka jego rodziny i raz mówił, że to był jego brat, innym razem, że to był jego kuzyn. To już było na ziemiach polskich, zdaje się w zimie 1945 roku. Kiedyś mówi do mojego taty: Michał, będę jechał na wesele do swojego brata, i podał miejscowość. Mnie parę dni nie będzie. A ja tak stoję obok i słucham, bo to ta miejscowość, gdzie miał mieszkać jego kuzyn.
I mówię: Panie Tadziu, to pan jedzie do swojego brata, czy do swojego kuzyna?
Pan Tadziu popatrzył na mnie i nic nie odpowiedział. Kiedy o tym mówił, to już było dobrze ponad 30 lat po zakończeniu wojny.
Z dezercjami w Ludowym Wojsku Polskim łączy się i inna historia, którą słyszałem przy okazji rozmowy mojego taty z innym byłym żołnierzem, który walczył w Ludowym Wojsku Polskim w czasie drugiej wojny. Otóż na pytanie mojego taty, czy wiedział o tym, że na stronę amerykańską zdezerterował i przeszedł cały pułk, ten były żołnierz fakt potwierdził. Nigdzie w książkach czy artykułach na tę informację później nie natrafiłem, ale kilkanaście lat temu, tu, w Toronto, spotkałem Ukraińca, który pochodził spod Krosna i którego ojciec został wcielony do Ludowego Wojska Polskiego i walczył na wojnie. Powiedział mi, że właśnie jego ojciec wraz z całym pułkiem przeszedł na stronę amerykańską. W latach pięćdziesiątych udało się jego ojcu ściągnąć jego matkę, a swoją żonę do Kanady. Więc takie zdarzenia masowej dezercji miały miejsce. Cenzura znowu skutecznie zatarła ślady. Może nie zdezerterował cały pułk, może ta historia została wyolbrzymiona przez żołnierzy, ale oprócz pojedynczych dezercji, zdaje się, że miała miejsce jakaś większa masowa dezercja żołnierzy mających w pamięci brutalną dyscyplinę w LWP i pamięć Syberii.
Myślę, że Instytut Pamięci Narodowej mógłby potwierdzić takie wypadki, śledząc raporty stanu pułków i jednostek LWP pod koniec drugiej wojny światowej. Komunistyczna cenzura zatarła w skuteczny sposób prawdę o sytuacji, jaka panowała wówczas w czasie wojny w Ludowym Wojsku Polskim.
Później pan Tadeusz walczył na tak zwanym Wale Pomorskim. Tymczasem część oddziałów 1. Armii Wojska Polskiego brała udział w wyzwalaniu Pomorza i Gdańska. Ten najstarszy brat pana Tadeusza Międzybrodzkiego był kapitanem i dowódcą samodzielnej kompanii chemicznej, która wchodziła w skład 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. W trakcie przemarszu na Pomorzu, w kierunku Gdańska, kompania chemiczna natknęła się na oddział niemiecki, który wyrwał się z okrążenia na półwyspie Sambia i starał się dogonić wycofujące się inne oddziały niemieckie. Żołnierze kompanii chemicznej nie byli ostrzelani, a się Niemcom poddali. Niemcy rozstrzelali na miejscu oficerów, w tym i kapitana Międzybrodzkiego, a resztę szeregowych żołnierzy puścili wolno. Pamiętam, że pan Tadeusz kilka razy mówił: jak można było się tak od razu poddać?
Pan Tadeusz Międzybrodzki razem z 1. Dywizją wziął udział w walkach na tak zwanym Wale Pomorskim. Został ranny. Obie łydki zostały przestrzelone. O ile dobrze pamiętam, to powiedział mi, że stało się to w okolicach Mirosławca.
Zapytałem pana Tadeusza, gdzie było najciężej w czasie jego drogi bojowej? Odpowiedział, że pod Lenino i na Wale Pomorskim. Pod Lenino, bo Niemcy byli silni, a na Wale Pomorskim, ponieważ wydano żołnierzom po 3 magazynki amunicji i kazano atakować praktycznie bez wsparcia artylerii, samolotów i czołgów.
Z Wałem Pomorskim łączy się i inne jego świadectwo. Wycofujący się Niemcy zostawili olbrzymie stogi siana. Wojsko przyjechało zabrać je dla koni. W stogach znaleziono 30 ukrywających się żołnierzy niemieckich. Pan Tadeusz był świadkiem ich rozstrzelania. Nie wiadomo, dlaczego taka decyzja została podjęta. Czy w odwecie za wcześniejsze spalenie żywcem 32 polskich żołnierzy wziętych do niewoli przez Niemców w Podgajach, czy też dlatego, że przy jednym z żołnierzy niemieckich znaleziono karabin strzelca wyborowego? Na tym karabinie było kilkadziesiąt nacięć na kolbie. Te nacięcia oznaczały zabitych, których zastrzelił ten niemiecki strzelec. Niemieckich żołnierzy zastrzelił, o ile dobrze pamiętałem jego nazwisko, chorąży Szweps albo Szwec.
Pan Tadeusz kilka razy wracał do tego wydarzenia. Nie zgadzał się na rozstrzeliwanie jeńców. Mówił też, że na ogół Niemcy chętniej poddawali się Polakom, natomiast z Rosjanami walczyli do końca.
Później, po wyjściu ze szpitala, pan Tadeusz już nie wrócił do piechoty. Lekarze orzekli, że będzie miał kłopoty z bieganiem i chodzeniem, i został skierowany na szkolenie na kierowcę. Później przewoził ciężarówką amunicję. Opowiadał, że nakrywał maskę samochodu kocami, na koła zakładał dodatkowe specjalne nakładki i w ten sposób na jedynce po cichu, w nocy podwoził amunicję na pierwszą linię frontu.
Pan Międzybrodzki brał udział w szturmie Berlina, ale już jako kierowca. Opowiadał mi, że żołnierze polscy mówili, iż na Bramie Brandenburskiej pierwszy flagę, biało-czerwoną, zawiesił żołnierz polski. Później została ona ściągnięta przez Rosjan i Rosjanie na filmie pokazali, że to ich flaga była pierwsza.
Pan Tadeusz awansował do stopnia plutonowego. Z pobytu w Niemczech pamięta takie zdarzenie. Było w zwyczaju, że żołnierze nosili na mundurach bojowe odznaczenia. Jeszcze w czasie pobytu w Niemczech jego ciężarówka została zatrzymana przez wojskową kontrolę drogową. Sierżant, Rosjanin, który był pijany, mówiąc do niego, kto dał ci te medale, zerwał je. Doszło do bijatyki. To było o tyle groźne, że mogło skończyć się sądem polowym i rozstrzelaniem.
Kiedy oddziały polskie wycofywały się z Niemiec, na moście na Odrze stała kontrola wojska rosyjskiego i odbierała tak zwane trofiejne rzeczy żołnierzom polskim. Doszło do strzelaniny między Rosjanami a Polakami. Kilku Rosjan zginęło, ale później kilku polskich żołnierzy zostało również rozstrzelanych w wyniku decyzji sądu polowego.
Po wojnie, po powrocie do Polski, pan Tadeusz został jeszcze przez prawie rok na służbie. Nie został zdemobilizowany. Brał udział w ściganiu żołnierzy WiN. Opowiedział mi, że kompania, której pluton żołnierzy przewoził, została otoczona. Praktycznie bez walki kompania poddała się żołnierzom WiN. Żołnierze zostali rozbrojeni i po rozbrojeniu i zabraniu butów oraz mundurów puszczeni wolno.
To zdarzenie i niechęć do walki z tak zwanymi leśnymi tłumaczyłoby, dlaczego zaraz po wojnie z Ludowego Wojska Polskiego zostały wydzielone jednostki i stworzono oddziały Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jednostki KBW podlegały Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, a nie Ministerstwu Obrony Narodowej.
Odchodząc z wojska, pan Tadeusz otrzymał stopień sierżanta. Jako były żołnierz, dostał na wsi koło Jeleniej Góry dom i ziemię. Ożenił się. Jego żona, która była zza Buga, na zebraniu wiejskim wypowiedziała się publicznie na temat Katynia. Powiedziała między innymi tak: To kto w końcu rozstrzelał polskich oficerów w Katyniu? Bo Rosjanie mówią, że Niemcy, a Niemcy mówili że Rosjanie?
Parę dni później przyszli do domu państwa Międzybrodzkich oficerowie Urzędu Bezpieczeństwa i żona pana Tadeusza została aresztowana. Nie pomogło to, że pan Tadeusz przeszedł cały szlak bojowy 1. Dywizji LWP od Lenino do Berlina, że był odznaczony. Siedziała w więzieniu, a była w szóstym miesiącu ciąży. Pan Tadeusz sprzedał dom i gospodarkę, żeby zapłacić adwokatom i mieć pieniądze na łapówki dla oficerów UB, żeby żona wyszła. Dzięki temu udało się ją wyciągnąć z więzienia. O ile dobrze pamiętam, to pan Tadeusz wymienił kwotę 180.000 złotych, za którą sprzedał dom i ziemię. To było już po wymianie pieniędzy w 1950 roku. Wówczas średnia pensja wynosiła 400 złotych. Pan Tadeusz znalazł małe poniemieckie mieszkanko. Pracował później jako mechanik samochodowy. Kierowcą nie mógł być, ponieważ po tym, jak zostały mu przestrzelone łydki, drętwiały mu nogi i nie mógł w ówczesnych samochodach ciężarowych wciskać sprzęgła.
Jako mechanik był autorem pomysłu na tłoczek hamulcowy w ciężarówce. Te tłoczki, które były używane w ciężarówkach, ciągle ciekły i bez przerwy trzeba je było naprawiać. Na pomysł wpadł z kolegą z pracy. Po zamontowaniu nowych tłoczków hamulcowych i po sprawdzeniu ich działania pokazał te nowe rozwiązanie komuś z dyrekcji w zakładzie, gdzie pracował. Z Warszawy przyjechała później jakaś delegacja, obejrzeli pomysł. Powiedzieli, że nie można go zastosować, i dyrektor zakazał im obu mówić o tym pomyśle. Później pan Tadeusz widział, że w ciężarówkach polskich (Lublin) i sowieckich montowano usprawnione tłoczki hamulcowe właśnie takie, jakie zrobił ze swoim kolega. Oczywiście nikt im nie powiedział, że to jest zrobione według ich pomysłu.
Pan Tadeusz Międzybrodzki nowe mieszkanie otrzymał dopiero w połowie lat siedemdziesiątych.
Później, w 1981 roku, syn pana Tadeusza wyjechał do Austrii, a z Austrii do Australii.
Pan Tadeusz Międzybrodzki zmarł w latach dziewięćdziesiątych w Jeleniej Górze.
Janusz Niemczyk
„Przy tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy” – napisali 10 grudnia 1866 roku w zakończeniu wiernopoddańczego adresu do Najjaśniejszego Pana, czyli cesarza Austrii Franciszka Józefa, posłowie Sejmu Galicyjskiego.
Bez najmniejszej zmiany można by to zdanie umieścić w charakterze polskiej stypulacji, wieńczącej wspólną deklarację polskiego prezydenta Andrzeja Dudy i ukraińskiego prezydenta Piotra Poroszenki z okazji 25. rocznicy proklamowania niepodległości Ukrainy. Prezydent Duda był, mówiąc nawiasem, jedynym zagranicznym politykiem tej rangi, co ilustruje nie tylko polityczną pozycję Ukrainy na europejskiej scenie, ale i polskie nadskakiwanie.
Examining the “right-wing Green” critique of current-day America (1)
Napisane przez Mark WegierskiGreen or ecological/environmentalist ideas, which are sometimes instantiated by capital-G Green parties, are usually identified today with the Left.
For example, there has been a Green-Red alliance in Austria. In Canada, the Green Party won its first seat in the federal Parliament in the May 2011 election. The leader of the Canadian Greens, Elizabeth May, has been generally supportive of the Liberal Party and the New Democratic Party (Canada’s social democrats), and opposed to the Conservative Party. In the highly important 2000 U.S. Presidential election, Ralph Nader ran as a third-party candidate under the banner of the Green Party. Some have argued that, in drawing away some support from Al Gore, Ralph Nader coincidentally assisted George W. Bush in eking out a narrow win.
Mamy prawie wszystkie dzieci w domu. Tłoczno i wesoło. Dzisiaj pojechaliśmy nad jezioro, ale nie pokąpaliśmy się, bo naszły chmury.
Propozycja od sąsiadki, która też jeździ do Niemiec, ale ona już od dawna jeździ i się nad sobą nie rozczula, że trzy córki zostawiała w domu, a były jeszcze małe. I ona chce, żebyśmy się zmieniały, ale te jej babcie nie podobają mi się. Jednej pękł wrzód na żołądku, poszła do szpitala, wraca z tego szpitala i ja mam się nią zająć. Ona natomiast jeszcze do małżeństwa, ale na półtora miesiąca, bo od października jedzie na winobranie, a tego nie przepuści.
Zachodni Europejczycy nie mogą cieszyć się tegorocznym latem.
Nie ucichły jeszcze lamenty po zepsutym przez zamachowca Dniu Bastylii, nie dokończono dyskusji tyczących jego powiązań i osobistych motywów, a już w niemieckim pociągu krew niewiernych wytoczył hołubiony przez Europę „uchodźca”.
Nastolatek z siekierą całkiem przypadkiem zakończył swoją przygodę zastrzelony przez policjantów, co z wielkim żalem odnotowała czuła posłanka Zielonych.
Tradycją kultury kanadyjskiej jest coroczne otwarcie pod koniec lata Canadian National Exhibition (CNE) w Toronto. Tak jest i w tym roku. 18 sierpnia została uroczyście otwarta CNE.
Media Etniczne (National Ethnic Media Council of Canada) miały swoje otwarcie 20 sierpnia. Nie obyło się bez zgrzytów. W tym roku w ramach chyba reprywatyzacji oddano obsługę tak zwanych public relations prywatnej firmie. Nie można było się z jej pracownikami w żaden sposób dogadać w sprawie przyznania biletów w ramach tak zwanej akredytacji. Podanie złożyłem na tydzień przed imprezą. Po wykonaniu z dziesięciu telefonów i maili i po usłyszeniu dziesięciu zapewnień, że bilety są „procesowane”, gdzieś tam je miałem do odebrania (podobno?), ale dowiedziałem się o tym, kiedy już wróciłem do domu po imprezie. No po prostu CNE przywitało mnie takim sowieckim „rozgizdjajstwem” na dzień dobry!
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…