Destrukcja kanadyjskiej debaty publicznej wymuszona przez dyktat politycznej poprawności odebrała nam możliwość swobodnego rozmawiania o ważnych sprawach.
Jednym z przykładów są kontrowersje, jakie wywołała kandydatka na lidera federalnej Partii Konserwatywnej Kellie Leitch propozycją uzależnienia imigracji od stosunku do „kanadyjskich wartości”.
„Kanadyjskie wartości” to mój konik. Są jednym z istotnych elementów zmitologizowanej kanadyjskiej tożsamości. Kiedy pyta się tutejszych polityków, co różni Kanadyjczyków od reszty świata (oprócz geografii, zapachu papierosów i dowcipów z Newfies), jak strzał z biodra pada odpowiedź „Canadian values”. Na pierwszym miejscu ich listy stoi zawsze „tolerancja”.
Problem w tym, że tolerancja nie jest wartością, bo to, co tolerujemy, a czego nie, zależy właśnie od pozycji wartości na skali – np. tolerujemy obecnie zachowania homoseksualne, a w latach 60. żeśmy nie tolerowali i zamykali pederastów do kryminału, że wezmę przykład pierwszy z brzegu. – Tolerancja jest opisem hierarchii wartości, a nie wartością samą w sobie. W każdym społeczeństwie są rzeczy, których nie można tolerować. Tak czy owak, zdefiniowanie „kanadyjstwa” jest kulawe, bo w dzisiejszym świecie wielokulturowego miszmaszu, wyróżnia nas chyba właśnie tylko to: miszmasz.
Genialny Feliks Koneczny opisał z grubsza cywilizacje, jakie ludzie „wyprodukowali”. Nie można być cywilizowanym na kilka sposobów; cywilizacja to wiele więcej niż kultura, to nasza mentalna bielizna.
Tak się składa, że to, czym jest Zachód, bierze się z Grecji, Rzymu i chrześcijaństwa. Pojęcia, jakimi bezwiednie się posługujemy, przekonania, które położyły kamienie węgielne pod nasze instytucje, mają ten właśnie korzeń.
Dzisiaj instytucjom naszej cywilizacji radośnie wyrywamy spod nóg dywanik wartości, na jakich je posadowiono, i mamy nadzieję, że nic się nie stanie. Dopóki nasze multikulti składa się z ludzi ukształtowanych przez Zachód – czy to dlatego, że pochodzą z Europy czy też kiedyś w czasach kolonialnych zostali ucywilizowani w naszą mańkę – to nie ma większego problemu. Rozumiemy się bez słów.
Jednak jeśli sprowadzamy tutaj ludzi z innych cywilizacji, mamy problem. Musimy tłumaczyć wszystko od początku, a i tak jest to wiedza słabo przyswajana, np. dlaczego mamy być wszyscy równi wobec prawa, dlaczego mamy szanować prawo, nawet gdy się z nim nie zgadzamy, dlaczego traktować kobiety i mężczyzn podobnie, dlaczego pełniąc urząd poborcy podatkowego, nie można pozaprawnie szantażować podatnika itd.
Dyskusja o tym, czym są kanadyjskie wartości, natrafia na mur politycznej poprawności i dlatego prowadzimy ją w oparach absurdu i śmieszności. Usiłujemy standardy tolerancji, zasadę relatywizmu i poszanowania innych sposobów rozumienia świata odnieść wobec cywilizacji, które nie tylko są wobec naszej konkurencyjne, ale przede wszystkim są jej wrogie. Tym samym podcinamy własnoręcznie gałąź, na której siedzimy, podkopujemy fundamenty dobrobytu i ładu, które nasze społeczeństwo uczyniły atrakcyjnym.
Na dodatek, zakładamy, że imigranci w ten sam sposób jak my rozumieją proces demokratyczny, że uważają go za ważny i najlepszy. Jest to założenie bezpodstawne, co zresztą widać na całym świecie, gdy usiłujemy narzucać obcym własne standardy, budując na piaskach instytucje, z nazwy przypominające nasze tutejsze.
Efekt jest taki, że olbrzymie grupy nowych imigrantów stanowią mięso armatnie kanadyjskiej polityki; łatwo je kupić obietnicami dalszego rozmontowywania starego systemu czy rozdawnictwem. Analfabeci idą do urn, na polecenie przywódców religijnych, by ugrywać konkretne interesy grupowe.
Kelly Leitch widzi, że coś jest nie tak, coś się do kupy nie składa i absurdalnie postuluje, aby „nowych Kanadyjczyków” przepytywać z podejścia do podstawowych wartości, poszerzając to np. o tolerancję związków homoseksualnych etc. Prostszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie imigracji z rejonów innych cywilizacji.
Jeśli chcemy zachować poziom życia, powinniśmy wrócić do zdrowego rozsądku.
Niestety, nie jest to wszystko takie proste, bo przy pomocy imigracji realizowany jest również proces rewolucji kulturowej, społecznego przenicowania, którego autorzy usiłują rozbić tradycyjną strukturę. Mamy wśród nas piątą kolumnę bolszewików kulturowych, którzy imigrantami atakują stare wartości, po to by następnie „twórczo” budować nowy wspaniały świat. Oni wierzą, że nawet najbardziej zaciętych imigrantów w trzecim pokoleniu przerobią na papkę szarego konsumenta, element przebudowanej piramidy Novus ordo seclorum, dlatego mieszają, aby z chaosu urodziło się to, co nowe, bezpłciowe i ponadnarodowe.
Z takimi problemami mamy do czynienia. Niestety, nie jesteśmy już w stanie o nich normalnie mówić, odebrano nam słowa i myśli.
Dlatego pomysły Leitch pozostaną jedynie czkawką po resztkach zdrowego rozsądku
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Examining the “right-wing Green” critique of current-day America (3)
Napisane przez Mark WegierskiThe right-wing Greens are strongly critical of high immigration policies. They stress the totally unprecedented largeness of the immigration numbers today.
The proposed so-called comprehensive immigration reform that failed to be passed by the U.S. Congress (and which President Obama has now largely carried out by Executive Order) they call a massive amnesty coupled with an immigration “surge”, which they do not hesitate to label as “nation-breaking” in its consequences. They estimate that it will rather quickly bring at least 30 million people into America as citizens (the illegal immigrants and their direct offspring). They also argue that the introduction of mass immigration after the 1960s, has made the titanic effort of integrating American blacks all the more difficult. They also spend a lot of time analyzing the possible consequences of massive population increases on what remains of the American wilderness.
W niemieckiej gazecie porady dla Niemców, aby wybierając się na urlop do któregoś z krajów Europy, wzięli pod uwagę wartość euro w tym kraju. I wypiszę tutaj te wartości. One się zmieniają trochę, a to dane z czerwca br.
Więc Niemcom się radzi, aby wyjeżdżali tam, gdzie dla nich jest taniej. Szwajcaria jest droga, droższa od Niemiec. Podobnie Wielka Brytania, Izrael. Najtaniej jest w Polsce. W Polsce zyskuje się, bo za 1 euro otrzymuje się towary i usługi warte 1,87 euro. Podam tutaj dane z kilku krajów Europy, które spisałam z tej gazety, a także z Internetu, bo mnie ten temat zainteresował.
Oświęcimski Karmel, a ks. kardynał Franciszek Macharski
Napisane przez Grzegorz WaśniewskiSzanowny Czytelniku.
Artykuł ten piszę w związku ze śmiercią ks. kard. Franciszka Macharskiego. Opieram się na wypowiedzi ks. prof. Waldemara Chrostowskiego z kwietnia 2009 roku, gdy przebywał w Kanadzie. Ksiądz Profesor jest wybitnym biblistą i był jednym z założycieli Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, której przewodniczącym był ks. biskup Henryk Muszyński.
W czasie pierwszej wizyty w Polsce w czerwcu 1979 roku papież Jan Paweł II odprawił Mszę św. na terenie niemieckiego obozu zagłady KL Auschwitz II, tj. Brzezince. Podczas niej Ojciec Święty wyraził prośbę, aby w KL Auschwitz odbywała się stała modlitwa prowadzona przez zakon kontemplacyjny w intencji ofiar i oprawców oraz za Żydów, aby poznali światło i blask nauki Chrystusowej. Na wezwanie Ojca Świętego natychmiast odpowiedziały siostry karmelitanki. W czerwcu 1984 roku budynek tzw. starego teatru i żwirownia zostają im przekazane w wieczyste użytkowanie. Jesienią tegoż roku opublikowano list kardynała Macharskiego, który z entuzjazmem zaakceptował ten fakt.
Jeśli dla „narodu wybranego” Polska była kiedyś rajem, w którym Żydzi chronili się przed prześladowaniami, a następnie stała się rzeźnią, w której ich bezlitośnie mordowano, to zarówno za powstanie raju, jak i za budowę rzeźni ktoś odpowiada.
Za pierwsze gospodarze (więc Polacy), za drugie najeźdźca (więc Niemcy). Kto nie ogarnia tak oczywistych oczywistości, przed tym katorżnicza wspinaczka ku rozumności. Do tego bez gwarancji powodzenia. Taki, dajmy na to, Rich Brownstein, nie ogarnia, a w związku z tym i powodzenia mu nie wróżę.
Drogi Czytelniku,
Ostatnio staram się często pisać i pokazywać w tekstach, co we Lwowie i na Ukrainie się dzieje. Ostatnio dosyć dużo rzeczy dziwnych i dla większości ludzi nie do zrozumienia. W tym tygodniu, we wtorek, paliło się torfowisko w wiosce obok Żółkwi, a przez cały dzień duszący dym był w całym mieście Lwowie. Jak czuli się ludzie w Żółkwi, skoro stamtąd do Lwowa jest ok. 40 km?
Od dziesięciu dni trwa demonstracja przed Sądem Najwyższym o uwolnienie Zygmunta Miernika, który został skazany za rzucenie tortem w sędzię, która nie nakazała Kiszczakowi stanąć przed sądem.
Już tej władzy „mięknie rura”, bo pani prezes przyszła porozmawiać z Adamem Słomką i proponowała mu nawet talony na darmowe obiady.
Niekoniecznie „bohatersko” zachowuje się Pan Prezydent, bo potrafił ułaskawić bez sądu imć Kamińskiego i samego dzisiejszego ministra Ziobrę, a jakoś wobec Miernika, który siedzi 34 dni, nie kwapi się tego zrobić.
W koszmarnych czasach sanacji transatlantyk „Polonia” pływał na linii palestyńskiej z Konstancy w Rumunii do Hajfy, wożąc żydowskich osadników do Palestyny, no i pielgrzymów. Pierwszym oficerem był tam Karol Olgierd Borchardt i to właśnie jemu zawdzięczamy tę opowieść.
W piękną, księżycową noc miał wachtę i w pewnej chwili zwróciła się do niego para młodych pasażerów, czy nie mogliby podziwiać widoku nocnego morza z mostka, skąd było lepiej widać. Borchardt zgodził się, para pasażerów napawała się widokiem, ale wkrótce nawiązała rozmowę. – Panu to dobrze – powiedziała dziewczyna. – A komu źle? – zapytał Borchardt gwoli podtrzymania rozmowy. – Tym, co na dole wiosłują – poważnym tonem odpowiedziała panienka. – Jak to „wiosłują”? – zapytał zdumiony Borchardt. – Proszę pana – odezwali się tym razem oboje. – My nie mamy do pana pretensji, my wiemy, że panu nie wolno o tym mówić, ale my wiemy, jak panowie ich tam dręczą i biją. – Jak to dręczą i biją, jak to wiosłują? – Borchardt nie posiadał się ze zdumienia. – Nie widzicie kominów, nie słyszycie maszyn? Skąd to wszystko wiecie? – pytał zaskoczony. – Myśmy wszystko widzieli w kinie – odpowiedzieli mu pasażerowie.
W Toronto Star pojawiła się dyskusja, na temat torontońskich pokazów lotniczych - atrakcji końca lata. Co prawda pokazy nie należą do najszczęśliwszych -rozbiło się w ich trakcie kilka samolotów, w tym potężny odrzutowiec do wykrywania łodzi podwodnych. Mimo to jakoś nikomu do głowy nie przyszło, by je skasować, tym bardziej, że samoloty latają nad jeziorem, z dala od ludzi…
Tymczasem, nasza ulubiona socjalistyczna gazeta uznała, że latanie nad głowami sprzętu wojskowego można uznać za "gloryfikację narzędzi wojny" i z szacunku dla uchodźców, zwłaszcza tych syryjskich, powinniśmy The Canadian International Air Show schować do szafy. Nasi uchodźcy mają podobno traumatyzować się słysząc grzmot odrzutowców…
Tu mi się przypomniała sonda uliczna, którą dobrych kilka lat temu robiłem na plazie "Wisła". pytając o to jak obchodzimy Canada Day. Pewien pan w średnim wieku odparł, że nie lubi tego święta, bo mu psa zepsuli. Na moje wielkie oczy wyjaśnił, że z pies będąc szczeniakiem przestraszył się ogni sztucznych i od tego czasu na każdy większy hałas wchodzi pod łóżko.
Podrzucam temat redakcji "Toronto Star", bo zwierzęta są bliskie nam wszystkim. Fajerwerki to i tak jest wyrzucanie pieniędzy w błoto (czy też w powietrze). Na co to komu?!
A jeśli chodzi o ludzi, no to można nad jezioro nie chodzić, a gdy się tam mieszka wziąć rodzinę na spacer na północ miasta. Z pewnością trauma będzie mniejsza… Można też włożyć sobie korki do uszu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Schizofrenia – tak można w skrócie określić nasze podejście do historii. Akurat minęły nam dwie wielkie rocznice, września 39 roku i sierpnia 80 roku. Obie znaczone tytanicznym wysiłkiem i ofiarą zwykłych ludzi, a jednocześnie obciążone zdradą, dezynwolturą i błędami polskich elit.
Podczas obchodów Sierpnia, Prezydent RP przed Mszą św. podał rękę Lechowi Wałęsie – agentowi SB. W Gdańsku Wałęsa, w Szczecinie Jurczyk i w Jastrzębiu...
Transformacja.
Spontaniczny zryw przygotowany przez peerelowską wojskówkę. Nie, nie odmawiam bohaterstwa ludziom wciągniętym w wir tamtych wydarzeń, jednak za sznurki pociągali pułkownicy. Owszem, procesów społecznych nie da się zaplanować od początku do końca; niosą ze sobą wiele niewiadomych, jednak nie uciekajmy przed prawdą. Po to płaciliśmy frycowe za te wypadki, by wyciągać wnioski i nie powtarzać błędów. Nie dajmy się nabierać. Proces „polskiej rewolucji” nie był całkowicie kontrolowany, ale sterująca ręka nieźle w nim mieszała. Agentura wśród doradców, agentura wśród robotniczych przywódców strajków...
Najlepsze jest to – na co zwrócił uwagę Grzegorz Braun, że końcowe sceny „Człowieka z marmuru”, filmu skręconego w 1976, miały miejsce przed gdańską stocznią – agent wpływu Andrzej Wajda wiedział, w którym miejscu skończyć, żeby móc później wygodnie zacząć.
Polska transformacja została w licznych przetargach przygotowana przez środowisko wywiadu wojskowego, jedyną grupę, która posiadała do tego możliwości dysponującą wiedzą i kontaktami zagranicznymi.
Z tego trzeba wyciągnąć wnioski, z tego trzeba się uczyć, bo przecież jesteśmy narodem w odbudowie. Dźwigającym się po straszliwej katastrofie zapoczątkowanej we wrześniu 1939 roku; narodem, któremu doszyto obcą głowę.
Aby nowa odrosła, potrzebny jest pokój, potrzebna jest praca, potrzebne jest obudzenie polskich ambicji.
Nasz problem wynika bowiem z rozdwojenia jaźni. Kilka tygodni temu Krzysztof Budziakowski z Fundacji im. Zygmunta Starego zaprosił mnie do udziału w ankiecie pt. „Co my, polscy obywatele, możemy zrobić dla pojednania narodowego i zbudowania zgody społecznej?”. – Celem ankiety jest zainicjowanie dyskusji dotyczącej pozytywnych i konstruktywnych działań obywatelskich na rzecz przezwyciężenia istniejącego podziału. Działań pozapartyjnych, które mają być prowadzone nie przeciwko komuś, lecz na rzecz integracji i dobra wspólnego.
Moja odpowiedź jest krótka i prosta: Polska dla Polaków. A Polakiem jest każdy, kto przyjmuje i akceptuje szeroko pojętą polskość... Odpisałem: Szanowny Panie, Okupanci ścięli Polsce głowę i na jej miejsce przyszyli inną, niepolską, dzisiaj Polska głowa zaczyna odrastać. Dwóch głów być nie może, jedna musi odpaść i odpadnie – potrzeba jeszcze pokolenia. Pojednanie narodowe, zgoda społeczna – to fikcja. Nigdy czegoś takiego nie ma i nie było – nawet w obliczu najeźdźcy bolszewickiego w 20 roku. Jest walka i poszukiwanie równowagi interesów. Raz pokojowo, przy pomocy kartki wyborczej, raz na ulicy, przy pomocy strajków i kastetów, raz w okopach, przy pomocy karabinów maszynowych. Ta równowaga jest chwilowa.
Na czym polega nowoczesna, współczesna polskość? Gdzie jest polski interes?
Przede wszystkim w tym, byśmy odzyskali polską majętność, by polskie domy były zasobne, bogate, silne polskie przedsiębiorstwa wysokodochodowe, produkujące w oparciu o najbardziej zaawansowane technologie, polskie instytucje, sprawne, odbiurokratyzowane i dające wszystkim równe szanse, polską armię – co najmniej taką jak turecka i nowoczesną, by polskie rodziny były wielodzietne.
W takiej sytuacji będzie nas stać na dokonywanie regionalnej projekcji siły. Od września 1939 roku obcy urządzają nam życie. Polskie transformacje były częścią planów globalnych, ścierały się nad naszymi głowami interesy wielkich graczy. Mimo że nie wierzę w teorie spiskowe, nie da się nie zauważać „spisków”; ustawek, gier operacyjnych. Polska w rezultacie września straciła suwerenność i została poddana dekapitacji. Sierpień bezpośrednio z tej sytuacji wynikał, był próbą „upodmiotowienia się” Polaków, ale polskiej głowy jeszcze nie było. Każdy chce, aby coś od niego zależało. Stworzono nam takie wrażenie. Dzisiaj chodzi o to, by to wrażenie przekuć w rzeczywistość, by zacząć się samodzielnie rządzić we własnym domu. Jest to rzecz trudna, bo przyszyta głowa łatwo nie odpada.
Po to, byśmy mogli to robić, musimy patrzeć przeszłości prosto w oczy. Nie taplajmy się łzawo wyziewami biało-czerwonego sentymentalizmu, nie róbmy z klęsk sukcesów, a pomni ofiar – także tych daremnych – róbmy sobie codziennie rachunek sumienia z pracy dla Polski. Czasu może być mało, każda minuta życia się liczy. Liczy się konkret, liczą się fakty dokonane, liczy się nasza wspólna przyszłość.
Nie zbudujemy jej, jeśli nie nauczymy się myśleć, wyciągać wnioski i działać z podniesioną głową. Omijajmy szerokim łukiem malkontentów, fantastów, wiecznych narzekaczy i różne lafiryndy, dla których „liczy się tylko kasa”. Patrzmy, co można uzyskać już dzisiaj i do roboty!
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…