Z okazji święta Niepodległości Ukrainy w Kijowie zostało podpisane polsko-ukraińskie porozumienie dotyczące współpracy między dwoma krajami. Z porozumienia wynika równo tyle, co nic, a Polska ma jak zawsze zobowiązanie wspierać, już dokładnie wiadomo kogo, ale tak jeszcze do końca nie jest zrozumiałe – w czym. W środę przewodniczący parlamentu ukraińskiego Andrij Parubij ogłosił, że decyzje historyczne będą uchwalane na linii porozumienia Ukraina – Litwa – Polska. Ciekawe posunięcie.
Tonący brzytwy się chwyta? Czy myślą, że za pomocą Litwy będą mogli wywierać większy nacisk na Polskę? Pytanie przede wszystkim brzmi – czy się uda? Rozumiem, częściowo pytanie pozostaje retoryczne. Przez dwadzieścia parę lat się udawało wywierać różne naciski. Ale co teraz się stanie, nie wiadomo. Świat zwariował. W obecnej chwili można przez jedno słowo zostać okrzykniętym agentem Kremla, Putina czy jeszcze kogoś tam, a wszystko, co działa na „niekorzyść” Ukrainy, czyt. jak Ukraina by nie chciała, jest rosyjską propagandą.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!