farolwebad1

A+ A A-

Życie polonijne

        „Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.” (Mark Twain)

        W mroźny styczniowy piątek (20 stycznia) szalenie podniecona grupa 26 członkiń i  przyjaciół, zwolenników oraz miłośników podróży wyruszyła na kolejną wycieczkę zorganizowaną przez Koło Pań „Nadzieja” działające przy Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów  Nr 20. W tym roku minie już 12 lat istnienia tej prężnej charytatywnej organizacji, powszechnie znanej w kręgach polonijnych. Członkinie tego koła nie tylko działają charytatywnie, pomagając ludziom w potrzebie, a w szczególności dzieciom i ich matkom, ale uczestniczą one także aktywnie w życiu Polonii oraz we wszelkich polskich patriotycznych obchodach.

        Wycieczki pełnią bardzo ważną funkcję w życiu koła: to nie tylko sposób na zbieranie funduszy na ich działalność, ale i też chęć bycia razem i przeżywanie  wspólnie cudownych chwil.

        Rok 2017 został ogłoszony przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej Rokiem Generała Józefa Hallera. W piękny życiorys generała szczególnie wpisana jest Polonia amerykańska. W 1918 około 20 tysięcy żołnierzy z obozu wojskowego im. Tadeusz Kościuszki w Niagara-on-the-Lake dołączyło  do organizowanej we Francji, a dowodzonej przez gen. Józefa Hallera armii zwanej od koloru mundurów Błękitną Armią. Armia ta swój chrzest bojowy przeszła na polach bitewnych Szampanii i w Wogezach. Po przewiezieniu do Polski w 1919 roku była potężnym wzmocnieniem dla odradzającego się wojska polskiego. Jednymi z najlepiej wyszkolonych żołnierzy tej armii byli właśnie żołnierze, którzy swoje umiejętności zdobyli w Niagara-on-the-Lake.

        Postać generała Józefa Hallera można szkicować w różnych obrazach, przytoczę tutaj jeden z nich, niezwykle wymowny, który jest jednocześnie odbiciem postawy wielkich Polaków poprzez wieki historii. Jest to obraz  zawierzenia swego życia i losów swojej  Ojczyzny Matce Boskiej.

czwartek, 09 luty 2017 22:29

„Karnawałowy kaprys” – koncert „Art Bis”

Napisane przez

        Kiedy polonijna publiczność 26 stycznia 2014 roku po raz pierwszy zgromadziła się na przedstawieniu pt. „Opowieść wigilijna” w wykonaniu nowo utworzonego przez Włodzimierza Kochanowskiego zespołu Formacja Biesiadna „Art  Bis”, nikt nie przypuszczał, że ta grupa artystyczna będzie działała tak prężnie, stanie się popularna, a co najważniejsze, z koncertu na koncert będzie zdobywała coraz liczniejszą publiczność.

        W trzecią rocznicę istnienia, 22 stycznia 2017 roku w Polskim Centrum Kultury im. Jana Pawła II w Mississaudze „Art  Bis” wystąpiła po raz dziesiąty z widowiskiem słowno-muzycznym pt. „Karnawałowy kaprys”.

        Jak zwykle, publiczność wypełniającą po brzegi salę powitali konferansjerzy Roma Rzepska i Andrzej Wierus i jak na jubileuszowy koncert przystało, przypomnieli tytuły poprzednich przedstawień, z których plakaty i zdjęcia mogli widzowie obejrzeć na telebimach. Mała sonda wśród publiczności pokazała, że zdecydowana większość obecnych była na co najmniej pięciu, a liczna grupa na wszystkich koncertach. Można więc śmiało stwierdzić, że Formacja Biesiadna „Art  Bis” ma swoją wierną, stale rosnącą widownię.

        Warto chyba z nutką refleksji wrócić do mijającego właśnie okresu Bożego Narodzenia, przypomnieć zwłaszcza najważniejszy z tych pięknych dni – niezwykłą Wigilię 2016, obchodzoną przez Polonię z dala od kraju, a jednak tak bardzo „po polsku” – by wysnuć parę wniosków bardziej ogólnych, dotyczących życia na obczyźnie dużej zbiorowości, takiej, jak Polonia torontońska i nie tylko....

  Przypomnijmy: na uroczystość wigilijną do Centrum Jana Pawła II w Mississaudze przybyło ponad rok temu, w 2015 r. – 620 osób, by uczestniczyć po raz pierwszy w wielkiej polonijnej wieczerzy wigilijnej, organizowanej wówczas przez Fundację Wolne Miejsce z Polski, a konkretnie z Katowic. Wszyscy, którzy wtedy przyszli do Centrum, by wspólnie świętować – jak potem mówili, nie mieli nic do stracenia – a wyszli zachwyceni zarówno atmosferą, jak i samą wieczerzą, złożoną z 12 tradycyjnych dań, z karpiami, sprowadzonymi z Polski...

piątek, 03 luty 2017 20:07

POWIDOKI - arcydzieło

Napisane przez

pow1        Od 1 lutego do 4 lutego w Art Gallery of Ontario w Toronto wyświetlany jest film „POWIDOKI”. Angielski tytuł „AFTERIMAGE”. Film został wyreżyserowany przez Andrzeja Wajdę.

        Dobry film można oglądać na kilku płaszczyznach, a bardzo dobry film ma chyba nieskończenie wiele płaszczyzn i tajemnic w nim zawartych. Taki film można oglądać wiele razy i ciągle odkrywać, że dostrzegło się w nim coś, czego nie zobaczyło się wcześniej. W tym ukryta jest tajemnica dobrych zdjęć. Piękno i tajemnica gry aktorskiej.

        Piękno tego filmu zawarte jest w zdjęciach, w grze aktorskiej, w scenariuszu, w scenografii, w strojach, w adaptacji utworów napisanych wiele lat wcześniej przez Andrzeja Panufnika, wreszcie w reżyserii Andrzeja Wajdy, która połączyła wszystkie te elementy składowe filmu w jedno arcydzieło.

niedziela, 29 styczeń 2017 18:50

Jasełka w wykonaniu zespołu Radość Joy

Napisał

W niedzielę 29 stycznia 2017 roku w sali parafialnej kościoła Maksymiliana Kolbego w Mississaudze odbyły się tradycyjne jasełka w wykonaniu działającego przy parafii zespołu pieśni i tańca "Radość Joy". Zespół ten w tym roku obchodzi swoje 25 lecie. Świąteczne piosenki angielskojęzyczne oraz tradycyjne polskie kolędy wykonywane były przez dzieci i młodzież z różnych grup wiekowych. Liczba widzów przerosła oczekiwania organizatorów. 

(ak)

piątek, 27 styczeń 2017 15:35

„Bóg się rodzi” – koncert

Napisane przez

        Jak ci opowiedzieć o Bogu, który się rodzi, zdaje się pytać siebie mama, która trzyma na rękach małe dziecko.

        Tak to sobie wyobrażam, że gdzieś dawno temu, kiedy do Polski przyszło chrześcijaństwo, już wówczas matki, babcie śpiewały swoim dzieciom kołysanki. Kiedy przyszło chrześcijaństwo na ziemie polskie i pojawił się zwyczaj obchodzenia Wigilii, zaraz zaczęto śpiewać w kościele pieśni. Myślę, bo nie wiem, ale mam prawo przypuszczać, słuchając kolęd, że te pieśni to były po prostu poprawione, ulepszone kołysanki. W te kołysanki wstawiono słowa o Bogu, Jezusie. Te nasze kolędy polskie mają bardzo osobisty wymiar. Bo to, co słyszymy jako bardziej dorośli ludzie, słyszeliśmy wcześniej jako małe dzieci w rodzinnym domu. Nasze kolędy, dzięki temu, że mają połączenie z kołysankami, nabierają dla nas osobistego znaczenia, łączą się z nimi matczyne uczucia. Kiedyś śpiewano nam, później my śpiewamy Bogu. Kiedyś matki, babcie śpiewały nam, a chwilę później śpiewają to samo Jezusowi. Kiedyś byśmy powiedzieli, że mamy, babcie śpiewały dzieciom o swoich uczuciach. Dzisiaj powiemy tak bardziej naukowo, że matki śpiewają o swoim stosunku do dziecka. Stosunek między Bogiem a Polakiem dzięki tym kołysankom-kolędom jest specjalnie bliski. Tak jak małe nieporadne dziecko, które leży w łóżku, tak później już dorosły człowiek, ale również często bezradny wobec trudów codziennego życia, śpiewa lub słyszy kojącą piosenkę.

        Często w Polsce i poza nią oskarża się Polaków o ksenofobię, zaściankowość, rasizm, tymczasem prawda jest taka, że  dziesiątki tysięcy Polaków, pracując w krajach Trzeciego Świata, pomagało ludom wszystkich wyznań i ras, niosło oświatę, opiekę zdrowotną, miłość i życzliwość. Nieopisana do tej pory epopeja polskich misjonarzy, synów i córek polskiej ziemi, powinna służyć za inspirację oddania i poświęcenia życia dla wyższych wartości. Oni byli i wciąż są niepisanymi ambasadorami polskości, to ich kontakty stanowią olbrzymi niewykorzystany potencjał dla stosunków politycznych i gospodarczych.

        Polacy, w Afryce, w Ameryce Południowej, w Azji, ludzie, którzy z poświęceniem i oddaniem nieśli nadzieję wielkiej rodzinie ludzkiej, pozostają do dzisiaj w Polsce nieznani. A to właśnie ich losy i postawa są wielką spuścizną naszego narodu, o nich powinien wiedzieć każdy młody Polak. Tymczasem paradoksalnie, ci wielcy Polacy bardziej znani są poza Polską niż w kraju. No bo kto słyszał o franciszkaninie Zenonie Żebrowskim, którego Japończycy traktowali z wielkim szacunkiem, który przeżywszy w Nagasaki eksplozję bomby atomowej, niósł pomoc tamtejszym sierotom? A brat Zenon odegrał rolę pomostu w kontaktach między Japonią i Polską. Jego ofiarna służba została doceniona przez władze państwowe Japonii. Blisko pięćdziesięcioletnia działalność charytatywna, a szczególnie uwrażliwienie na ludzką krzywdę, zyskała mu wielkie uznanie, które przełożyło się na życzliwość społeczeństwa Kraju Kwitnącej Wiśni wobec wszystkich Polaków. Brat Zenon jest patronem kilku szkół, o jego barwnym życiu napisano książki, wystawiono musical, powstały filmy. Ogromne wysiłki brata Zenona nie pozostały bezowocne również dla sprawy wiary. Własnym przykładem przekonał wielu Japończyków do przyjęcia chrztu – czytamy na stronach zakonu franciszkańskiego.

        Kto słyszał o zmarłym w tym samym roku 1982  o. Andrzeju Cierpce – oblacie uwielbianym przez tamilskich wieśniaków i rybaków, za którego sprawą budowano drogi, mosty, elektryfikowano wsie; którego pamięć do dzisiaj żywa jest na Sri Lance wśród Tamilów?

        Przywracajmy pamięć o tych wielkich ludziach, mamy skarb, więc warto z niego korzystać.

        Dlatego dobrze się stało, że za sprawą ks. o. Filipa Krauzego w deszczowy piątkowy wieczór mieliśmy okazję obejrzeć trzy filmy o Tamilach na Sri Lance – „Jaffna yesterday, today and tomorrow”, mieszkającego w Norwegii Sivaharana Rajkumara, oraz dwa obrazy sfinansowane przez Fundację Globalna Wioska „Cierpkapuram – friendship story” oraz „People of the sea, work and prayer” zrealizowane przez panią Renatę Kołacz; że mogliśmy poznać przedstawicieli tamilskiej tutejszej diaspory – największej na świecie. Wbrew pozorom z Tamilami,  jak z każdym innym uciskanym narodem, łączy nas, Polaków, bardzo wiele.

        Z wielkim wzruszeniem słuchaliśmy kierowanych do nas słów wdzięczności – że nasz naród dał im, Tamilom, „takiego pasterza”, księdza, o którym pamięć trwa w społeczności tamilskiej po dziś dzień; po którym do dzisiaj bije ufundowany i wykonany dzwon dla miejscowego kościoła. Globalizacja jest faktem, nie da się jej zatrzymać, nasi polscy misjonarze pokazali, że jedyna droga do globalnego świata wiedzie poprzez okazywanie szacunku i miłości poszczególnym, oddzielnym narodom w duchu wartości, które legły u podstaw naszej cywilizacji, w duchu chrześcijaństwa.

        Historia o. Andrzeja Cierpki OMI stanowi pomost między obu naszymi narodami; pomost, zaczyn przyjaźni, która, miejmy nadzieję, wyda jeszcze owoce w przyszłości, w świecie, w którym coraz większego znaczenia nabiera obszar Azji.

        „Ojciec Andrzej Cierpka pracował kolejno w sześciu placówkach misyjnych. Najpierw w Mullaitivu, potem w Arippu i Point Pedro. Dwanaście lat spędził w Dżafnie. Na ostatnie dwadzieścia lat związał się z placówkami w  Pallimunai i Thalvupadu. Przez cały czas pracował wśród Tamilów, którzy uważani byli za obywateli drugiej klasy.  Największą inwestycją było wybudowanie przez niego w Thalvupadu całego osiedla, które przez wdzięcznych mu ludzi zostało nazwane Cierpkapuram (osiedle Cierpki). Załatwiał wiele spraw gospodarczych i administracyjnych. W  związku z tym częściej widziało się go na motocyklu, a rzadziej przy stole. W wolnych chwilach zajmował się pszczelarstwem. Miał też fuzję i dla rozrywki chodził na polowania…”. – czytamy  w http://wlkp24.info.

        Podczas piątkowego spotkania można było spróbować – tamilskich potraw, a wieczór zakończył pokaz tańca.

        Co było smutne? Brak jakichkolwiek przedstawicieli naszych tutejszych organizacji polonijnych, przybyłych Polaków można było policzyć na palcach jednej ręki. Szczęśliwie sytuację ratowała nieco obecność konsula generalnego w Toronto Grzegorza Morawskiego.

niedziela, 22 styczeń 2017 23:53

Zakończenie obchodów 200-lecia zakonu oblatów.

Napisał

W niedzielę w kościele św. Eugeniusza de Mazenod w Brampton odbyły się uroczystości zakończenia obchodów 200-lecia działalności zakonu Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, z którego wielu posługuje nam tutaj, na terenie GTA.

        W uroczystościach udział wzięli m.in. kardynałowie Orlando Quevedo OMI z Filipin i  Thomas kardynał Collins oraz sześciu innych biskupów, księża diecezjalni i zakonni oraz siostry zakonne, a także przedstawiciele licznych organizacji polonijnych.

        Podczas uroczystości wręczono oblacką nagrodę – Crystal Oblate Madonna, dwóm rodzinom za promowanie charyzmatu oblackiego. Kardynał Collins poprowadził modlitwę posłania nad młodzieżą, która uczestniczyła w Światowych Dniach Młodzieży w 2016 w Krakowie, oraz nad grupą Przyjaciół Misji.



        Po Mszy św. wszystkich obecnych w kościele zaproszono na poczęstunek do pobliskiej sali bankietowej Millenium Gardens. Korzystając z okazji, poprosiliśmy o wypowiedź o. Mariana Gila OMI – prowincjała kanadyjskiej prowincji Wniebowzięcia NMP zakonu oblatów.

        Andrzej Kumor: Ojcze Marianie, szczęść Boże. Czy można prosić o krótkie podsumowanie uroczystości jubileuszu 200 lat działalności zakonu oblatów tak na gorąco?

        O. Marian Gil OMI: Jubileusz nasz akurat 25 stycznia dobiega końca. Oficjalne uroczystości zamknięcia jubileuszu odbywają się zarówno w Rzymie, jak i w różnych częściach świata. My dzisiaj, tutaj, w kościele św. Eugeniusza de Mazenod w Brampton, wraz z kardynałem Quevedo, z kardynałem Collinsem, sześcioma biskupami i wieloma księżmi, siostrami zakonnymi i również wieloma osobami świeckimi, które przybyły na dzisiejszą uroczystość, dziękujemy Bogu nie tylko za jubileusz, ale za 200 lat posługi misjonarzy oblatów. A to jest ogromna rzesza ludzi, która się przewinęła, nie tylko oblatów, ale również tych, którzy na różne sposoby się angażowali.

        Odnoszę wrażenie takiego niedosytu, że wiedza o działalności misjonarzy polskich, wiedza o działalności oblatów, którzy są na wszystkich kontynentach, którzy działają w najbardziej trudnych i wymagających warunkach, bo od Arktyki po dżunglę afrykańską, niosąc pomoc ludziom, niosąc pomoc medyczną, konkretną, nie tylko duchową – że jednak ta wiedza nie jest powszechna. Niewiele osób w Polsce wie, że tak dużo zawdzięczamy właśnie misjonarzom.

        Jest wiele zgromadzeń zakonnych, które starają się angażować w dzieła ewangelizacji w różnych zakątkach świata. Dziś chociaż przez chwilkę mogliśmy dotknąć bardzo konkretnego zakątka świata, z którego przyjechał kardynał Orlando Quevedo z Filipin, z archidiecezji Cotabato położonej na południu Filipin. Bardzo uboga część Filipin, gdzie jest około 48 procent wyznawców islamu i około tej samej liczby chrześcijan. Tak że tam ścierają się różne wpływy. I dlatego też to nam pokazuje, że przynoszenie Dobrej Nowiny jest nie tylko szansą polepszenia życia tych ludzi, ale dania nadziei, pokazania godności.

        To jest również przesłanie i dewiza naszego założyciela, który sięgał właśnie do tych ludzi, którzy byli najbardziej opuszczeni, najbardziej ubodzy, chcąc im dać nadzieję i pokazać, kim są w Bożych oczach. Piękna jego homilia, jego przemówienie do ubogich, w Marsylii, w kościele św. Magdaleny, aż wyciska łzy z oczu. Dlatego też myślę, że tego typu uroczystości dają nam szansę dotknąć różnych zakątków świata.

        Proszę Ojca, ilu oblatów to Polacy?

        Obecnie jest około 600 oblatów polskich pracujących.

        Na ogólną liczbę 4 tysięcy?

        Na całą liczbę 4 tysięcy.

        To znaczny udział.

        To znaczny udział, tak że Polacy są praktycznie w każdym zakątku świata, poczynając od Azji, przez Afrykę, Południową Amerykę, aż po północną Kanadę. I możemy powiedzieć, że nawet jeżeli chodzi o północną Kanadę, to musimy być dumni – tam jest nie tylko polski oblat biskupem, ale większość oblatów, którzy tam pracują, to są polscy oblaci.

        Wśród Eskimosów?

        Eskimosów, czyli tubylczej ludności.

        Ojcze Marianie, gratuluję, dziękuję bardzo i życzę łaski Bożej i siły ducha dla dalszej posługi. Niech Pan Bóg prowadzi.

        Dziękuję ogromnie.

piątek, 20 styczeń 2017 18:08

Dowiedzieć się czegoś ciekawego...

Napisane przez

 Mijają lata i zmieniają się potrzeby i cele organizacji polonijnych w Kanadzie. Myślę, że tak niepostrzeżenie wiele organizacji za motto swojej działalności powinno przyjąć takie słowa: „Spotkać miłych ludzi i czegoś nowego i ciekawego się dowiedzieć”. 

                  W takim kierunku idzie jakoś tak samoistnie wiele organizacji polonijnych. Być może członkowie Stowarzyszenia Inżynierów Polskich idą w tym kierunku również. 

                  9 stycznia odbyło się kolejne spotkanie SIP Oddziału Mississauga. Dzięki gościnności pana Andrzeja Sochaja odbyło się ono w jego zakładzie Cyclone MFG Inc. Tym razem pan Michał Kiełb był duszą i głównym mówcą spotkania. 

                  Michał Kiełb, z powołania myśliwy i gawędziarz, ale również myśliwy polujący z aparatem, z pasją opowiadał ciekawostki myśliwskie i ciekawostki o różnych zwierzakach żyjących w Ontario. 

                  Na tym spotkaniu opowiadał o swoich polowaniach na zwierzęta za pomocą aparatów fotograficznych i całej przemyślnej konstrukcji wabików, które miały przyciągnąć zwierzęta pod te aparaty fotograficzne. Przy czym nie było prosto zamocować aparat tylko do jakiegoś drzewa. Chodziło o to, by dany zwierzak tak podszedł, by czujnik ruchu w aparacie zareagował i żeby aparat zrobił zdjęcie. Od strony technologicznej trzeba było również rozwiązać problem zasilania, gdyż ze względu na niskie temperatury baterie szybko się rozładowują. Tu przyszedł z pomocą kolega Hieronim Teresiński, który pomógł rozwiązać technicznie problem zasilania aparatów. 

                  Koledze Kiełbowi udało się sfotografować między innymi okaz czarnego niedźwiedzia, który miał tak na oko z 300 kilogramów wagi. Sfotografował wiele łosi, w tym i łosia z wydłubanym okiem. Kolega Kiełb wyjaśnił, że temu łosiowi oko wydłubał najprawdopodobniej czarny niedźwiedź. Zdumionym słuchaczom kolega Kiełb wytłumaczył, że czarne niedźwiedzie nie boją się atakować nawet dużych okazów łosi.

{gallery}niemczyk0317{gallery}

                  Koledze Kiełbowi udało się również zwabić i sfotografować wilki. Ale wydarzeniem w trakcie polowań z aparatem było złowienie rosomaka. Rosomaka jest bardzo trudno zobaczyć, gdyż na jednego rosomaka przypada około 400 kilometrów kwadratowych powierzchni lasów. Rosomak jest niezwykle trudny do zobaczenia, nie mówiąc o zrobieniu mu zdjęcia.

                  Kolega Kiełb wytłumaczył również, że na robienie zdjęć zwierzętom w Kanadzie trzeba mieć licencję. Taka licencja niedużo kosztuje. 9 lat temu kolega Kiełb zapłacił za nią 60 dolarów. Co 10 lat trzeba taką licencję odnawiać. Zwierzęta w Kanadzie uważane są przez rząd kanadyjski za dobro narodowe i za robienie zdjęć dobru narodowemu w Kanadzie trzeba po prostu płacić. 

                  Kolega Kiełb zorganizował prelekcję jako próbę pewnego szerszego swojego przedsięwzięcia. Zamierza on chodzić po szkołach i opowiadać młodym uczniom o swoich doświadczeniach i przygodach ze zwierzętami. No więc byliśmy tutaj na tym spotkaniu „widzami doświadczalnymi”. Ale warto było! To dobry pomysł, żeby dzieci w takim dużym mieście jak Toronto wprowadzić w świat przyrody kanadyjskiej!

Janusz Niemczyk

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.