Jak film, który opowiada o malarstwie i o życiu malarza, ma opowiedzieć i wyobrazić obrazy? Przede wszystkim musi mieć dobre zdjęcia. I tu Paweł Edelman, autor zdjęć, stworzył arcydzieło zdjęciowe. Niemalże z każdego ujęcia w filmie można wyciąć zdjęcie, oprawić w ramki i powiesić na ścianie. I wszyscy odwiedzający mieszkanie będą spoglądali na nie i będą mówić: o jakie ładne zdjęcie! Kto je zrobił? A takich zdjęć w filmie jest tysiące. Te zdjęcia mogą służyć jako obrazy same w sobie.
Scenariusz. Scenariusz napisał Andrzej Mularczyk. I tu zaskoczenie, bo scenariusz wcale, wcale nie jest zły! Powiedziałbym nawet, jest bardzo dobry. Andrzej Wajda i Andrzej Mularczyk stanęli przed bardzo trudnym wyzwaniem. Niewątpliwie znacznie trudniej jest napisać dobry scenariusz do filmu o malarzu, niż na przykład do filmu o wojnie, o detektywie, o policjancie. W filmach wojennych, w filmach grozy emocje nasuwają się same. Emocje można podciągnąć jakimiś urwanymi głowami, nogami, urwanymi rękami, można rozlać kilka kubłów krwi i przecieru pomidorowego, kilkaset litrów farby czerwonej i część widzów już się może cieszyć. Ale film o malarzu? Jak filmem przykuć uwagę? Jak skłonić widza do tego, żeby wysłuchał pewnych monotonnych kwestii o malarstwie? W tym wypadku trzeba znacznie bardziej popracować i napisać taki scenariusz, by widz zainteresował się wypowiadanymi słowami w filmie. Na dodatek Władysław Strzemiński był profesorem i teoretykiem sztuki. Jak wpleść w film elementy teorii malarstwa, tak żeby nie zanudzić widza, takiego widza, który niekoniecznie musi być zainteresowany malarstwem, a tym bardziej teorią malarstwa?
I na tym polega arcydzieło reżyserii tego filmu, że widz słucha wypowiadanych kwestii i te kwestie stają się w pewnym momencie widza własnymi kwestiami, myślami. Tu jest prawdziwa sztuka filmu, że w pewnym momencie widz utożsamia się z głównym bohaterem filmu i ogląda to, co się wokół niego dzieje, oczami Władysława Strzemińskiego, i sam do siebie nieświadom tego mówi: tak, tak, gdybym ja tam był, to też tak bym się zachowywał. Gdybym...
Sztuka filmu POWIDOKI polega na tym, że ludzie wychowani w Kanadzie, nieprzyzwyczajeni do czytania podpisów, sami siebie zmusili do czytania i oglądania. No, powiedzmy sobie szczerze: rozleniwieni przez lata wyższości filmów produkowanych przez Hollywood nad filmami stworzonymi w innych zakątkach świata, nie musieli czytać podpisów na ekranie. Film POWIDOKI jest też arcydziełem polegającym na tym, że ktoś, kto przyszedł na film bez żadnego przygotowania na temat historii Polski, na temat czasów stalinowskich, obejrzał go, i emocjonalnie zrozumiał, jak tam było. Te emocje, ta groza tamtych czasów w widzu pozostały. Widz, niepolski widz, zapomni z czasem fakty, ludzi, nazwiska w filmie, ale w pamięci pozostaną mu emocje, widz zrozumiał grozę tamtych czasów.
W pewnym momencie akcji filmu człowiekiem zostaje tylko Władysław Strzemiński. Nawet jego najbliżsi przyjaciele, osoby, które go kochały, w jakimś momencie stopniowo poddają się brutalności systemu i idą na ustępstwa, nie stają po stronie Władysława Strzemińskiego. No, część z tych osób jest po prostu też zamykana w więzieniu, a wcześniej zmuszana do współpracy z tajną policją, jak Hanna, która przychodzi z maszyną do pisania, niby to pomagając Strzemińskiemu w przepisywaniu jego książki.
Ludzie, którzy przyszli na film, może w jakim sensie wybrana grupa tylko, bo osoby zaciekawione tym, co w Art Gallery of Ontario się dzieje, związane z AGO, oglądali ten film do końca. Pokazały się końcowe napisy, a ludzie nie wstawali. Zdumieni, powiedzieli sami do siebie – a więc tak to jest, jak jesteś prawdziwym artystą, to musisz cierpieć i być wiernym sobie samemu do końca. Jest taka sekwencja w filmie: To po której stronie pan stoi? Władysław Strzemiński: „Po swojej”. To wielki film! Andrzej Wajda zrobił Polsce i Polakom tym ostatnim filmem wielki prezent! Osoby polskiego pochodzenia, zabierzcie swoich znajomych, Kanadyjczyków, na ten film! Zrobicie im i sobie wielki prezent. Film AFTERIMAGE będzie krążył po Kanadzie i będzie pokazywany w kinach studyjnych. Jak powiedział mi konsul Andrzej Szydło, Konsulat Rzeczpospolitej Polskiej w Toronto pomógł AGO i firmie dystrybucyjnej „Films We Like” w zdobyciu i wykupieniu licencji na pokazywanie filmu w Kanadzie.
Ludzie związani z Hollywoodzką Akademią Filmową zrobili ludzkości wielką krzywdę, że nie nominowali tego filmu do prestiżowej nagrody Oscara. Wielką krzywdę wyrządzili milionom ludzi, którym powinni służyć, popularyzując wartościowe obrazy. Ale tak to jest. W komunizmie ludzie walczyli o swoje stanowiska i oszalałą ideologię, której ulegli. W Hollywoodzkiej Akademii Filmowej też toczy się walka o jakieś wpływy. Mogę się domyślać, że ponieważ żyjemy w kapitalizmie, to chodzi o pieniądze. Skoro w Hollywood nie zrobiono ostatnio żadnych dobrych filmów, to nie można nominować już któryś raz z rzędu filmu z małej Polski. Tutaj małym tylko rozgrzeszeniem dla członków Hollywoodzkiej Akademii Filmowej była nieszczęśliwa wypowiedź Bogusława Lindy na temat scenariusza filmu w czasie ostatniego Torontońskiego Festiwalu Filmowego. Jedna niezbyt przemyślana wypowiedź nie powinna decydować o tym, by filmu nie nominować do Oscara. Ale zdaje się, tak się nie stało. Tam, w sztuce, w filmie, w tym Hollywood też toczy się walka. Trochę jak w filmie POWIDOKI. Wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie...
Na inauguracyjnym pokazie było jakieś 2/3 sali, czyli około 150 – 200 osób. Bilety były naprawdę po przystępnych cenach. Dla studentów 8 dol., dla niestudentów 10 dol. Pierwszego dnia projekcję zapowiedział kustosz Art Gallery of Ontario, pan Kenneth Brummel.
Świetnie przedstawił on zarówno postać Władysława Strzemińskiego, jak postać Katarzyny Kobro, świetnie opowiadał o mieście Łodzi. Niektóre słowa wymawiał czyściutko po polsku. Myślałem, że jest z pochodzenia Polakiem. Ale nie, nie ma on ani kropli polskiej krwi. Tych polskich słów nauczył się z serca, bo coś mu się w polskiej kulturze musiało podobać, tak że chciał się nauczyć wypowiadać te słowa, nazwiska, nazwy czysto po polsku. Słowo wstępne przed filmem wygłosił z olbrzymią pasją, egzaltacją niemalże.
Pewnie ten film Andrzeja Wajdy, ten film POWIDOKI miał w tym swój udział.
Janusz Niemczyk