W ostatni czwartek o 9.30 rano zadzwoniła do mnie koleżanka mieszkająca w Mississaudze i zapytała, czy chciałabym pojechać z dziećmi na polski program w Mississauga Valley Community Centre organizowany przez Federację Polek w Kanadzie Ogniwo 24. O programie czytałam wcześniej w „Gońcu”, więc stwierdziłam, że spróbujemy. Szybko się umyliśmy i o 10.15 czekaliśmy pod blokiem na Renatę, która miała nas zabrać do Mississaugi – jako że nie mamy swojego auta.
Zapisaliśmy się na listę, uiściliśmy opłatę za zajęcia (2 dol. za jedne zajęcia, 15 dol. za całą sesję 10 spotkań). Przez pierwsze 5 minut uczestnicy jeszcze się schodzili. Gdy pani Maryla Bulzacka dała znak, że rozpoczynamy zabawy, większość dzieci od razu przybiegła do niej. Kilkoro maluchów, wśród nich również moja 2-letnia Ania, nie miało tyle śmiałości, ale na szczęście rodzice też są zaproszeni do uczestnictwa w zabawach, które wielu pamięta także ze swojego dzieciństwa.
http://www.goniec24.com/goniec-zycie-polonijne/item/7922-stary-nied%c5%bawied%c5%ba-mocno-%c5%9bpi-w-mississauga-valley-community-centre#sigProId532a5806b2
Był więc balonik, który przebrał miarę i pękł, był stary niedźwiedź, który chrapał i łapał, marsz z grzechotkami, zabawa z kolorową chustą edukacyjną czy zabawa orientacyjno-porządkowa „na wodzie, na lądzie”, podczas której dzieci musiały przechodzić z dywanu na zielony koc i z powrotem. Potem uczyły się wierszyka o wężu, który bardzo mi się spodobał i chciałam go zapamiętać, ale niestety mi się nie udało. Była zabawa w przechodzenie przez jezdnię w zależności od tego, które światło się świeci, a także w pociąg jadący oczywiście z daleka. Mnóstwo piosenek i ruchu. Ważne, że wszystkie zabawy i piosenki były powtarzane kilka razy, więc nawet dzieci, które przyszły na zajęcia po raz pierwszy, miały okazję się ich nauczyć. Widziałam, że mój Jacek próbował śpiewać i powtarzał ruchy pokazywane przez panią Marylę.
Gdy już wszyscy się trochę zmęczyli, przyszedł czas na lekturę („Tupcio Chrupcio – kapryśna myszka”). Dla mojego Jacka książeczka okazała się niespecjalnie trafiona, ale to jedyna rzecz, do której mogłabym mieć jakieś zastrzeżenia.
Mimo to jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję pojechać na polski program dla dzieci, raczej nie będę się wahała. Dla dzieci, które jeszcze nie chodzą do przedszkola, to wspaniała okazja do zabawy w grupie – a tej niestety nie da się zorganizować w domu. Do tego zabawy są prowadzone po polsku. Cieszę się, widząc, jak moje dzieci uczą się czegoś nowego i wchodzą w interakcje z rówieśnikami.
Wieczorem moja Ania zapytana o to, gdzie dzisiaj była, odpowiedziała, że w przedszkolu i że chciałaby pójść jeszcze raz. Szkoda tylko, że taki program nie jest organizowany w Toronto.
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak