farolwebad1

A+ A A-
piątek, 19 grudzień 2014 14:55

Nadchodzi znieczulenie

Napisane przez

michalkiewiczTydzień poprzedzający tydzień świąteczny, to w Polsce – jak powiedziałby Witkacy – "los ultimos podrigos", czyli ostatnie podrygi przed pogrążeniem się całego naszego nieszczęśliwego kraju w nirwanie, z której zacznie się ocykać dopiero w okolicach Trzech Króli.

W tym okresie łączą się ekstrema, to znaczy – wierzący i niewierzący, partyjni i bezpartyjni, żywi i u... no nie, aż tak dobrze, to u nas nie jest, chociaż skoro zdarzają się coraz liczniejsze przypadki bilokacji związane z sejmowymi kilometrówkami, to dlaczegóż pewnego dnia nie mogłoby dojść do pojednania, a nawet – zjednoczenia żywych i umarłych? Skoro posłowie Twojego Ruchu, a ściślej – grupa, która opuściła dziwnie osobliwą trzódkę biłgorajskiego filozofa, by utworzyć "niezależne" koło "Gospodarka durniu", czy może "Gospodarka d'abord" – bo różnie o tym tworze mówiono – przechodzi do Polskiego Stronnictwa Ludowego, to od razu można wyciągnąć co najmniej dwa wnioski. Po pierwsze – gdzie przesunęło się serce tubylczej gospodarki, a po drugie – że uczestnicy tego transferu najwyraźniej liczą na drugie życie w następnej kadencji Sejmu – już jako "ludowcy", czyli chłopi z Marszałkowskiej. Jak bowiem wiadomo, najcięższa jest dola chłopa, a chłopem jest każdy – chyba że jest babą – więc skoro PSL na tym patencie jedzie już ponad 100 lat, to czemuż nie mogliby tego spróbować i inni? 

zaleskiW naszej rzeczywistości z założenia zwanej demokracją zaistniały dwie drogi zniewolenia człowieka.

Pierwszą jest wypracowany przez pokolenia perfidny system finansowy uzależniający obywatela, drugą drogą jest system ustaw wspierający ten pierwszy razem z ogromnym pakietem lokalnych przepisów.

W przypadku niesubordynacji zadziała aparat przymusu pośredniego i bezpośredniego, egzekwujący wydane rozporządzenia.

piątek, 19 grudzień 2014 14:47

Wspólny kandydat na prezydenta RP?

Napisane przez

tyminskiWybory prezydenckie będą ogłoszone za kilka miesięcy, a organizacje narodowe znowu nie mają wspólnego kandydata na prezydenta RP. Technicznie kandydatem zostaje się dopiero, gdy po ogłoszeniu wyborów jest się zgłoszonym i zarejestrowanym w Państwowej Komisji Wyborczej przez własny komitet wyborczy.

Kandydatów na kandydatów ma już PO-PiS, a inne ugrupowania polityczne szukają swoich ludzi, aby Polacy mogli o nich rozmawiać przy świątecznych stołach. A ja do tej pory nie widzę człowieka z obozu narodowego, który może zjednoczyć wszystkie organizacje narodowe i na którego z czystym sumieniem mógłbym zagłosować i dać mu swoje wsparcie. Dalej usilnie szukam takiego człowieka, który będzie chciał sprostać temu zadaniu.

sobota, 13 grudzień 2014 09:58

Tortura niszczy dusze

Napisał

kumorPo co się torturuje? 

Od dawna wiadomo, że pod względem wydobywania informacji tortury są średnio skuteczne, a raczej nieskuteczne. CIA od lat 50. ubiegłego wieku prowadziła cały szereg eksperymentów pozwalających ocenić skuteczność "narzędzi wydobywczych". Istnieje na ten temat ciekawa odtajniona literatura. Próbowano LSD, próbowano eliksirów prawdy, próbowano wszystkiego. Oczywiście, ludzie pod wpływem tortur mówią, czasem bardzo dużo, a w większości wypadków zbyt dużo, i jednym z głównych problemów jest ocena ich wiarygodności. Służy temu m.in. weryfikowanie wiadomości z kilku źródeł. CIA po licznych eksperymentach doszła do wniosku, że najbardziej skuteczną metodą na wroga jest udająca kochającą kobietę prostytutka i alkohol. Większość mężczyzn w sytuacjach intymności i łóżkowego "bezpieczeństwa", nakierowanych sytuacyjnie, mówi prawdę, mówi "w zaufaniu".
Wiedzieli o tym także "zimnowojenni" czekiści z całą bezwzględnością używający kochliwych niewiast w służbie ogólnoświatowego pochodu proletariatu, wiedzieli adepci sztuki wydobywczej z PRL-u, używający atrakcyjnych i zdeprawowanych pań.
Ze względów kulturowych na islamskich bojców takie metody nie działają (choć warto sprawdzić), natomiast – z ujawnionego właśnie raportu o torturowaniu wynika, że przemoc stosowana była beznadziejnie głupio i powszechnie – na dzień dobry, czasem przez pomyłkę, czasem wobec informatorów.
Podręczniki mówią zaś, że jeśli znęcamy się na przesłuchiwanym, to trzeba przedmiot rozhuśtać mentalnie, pozostawiając jednak nadzieję. Bez iskry nadziei ludzie mają tendencję do "odpływania" w paranoję, zamykania się.
W wydobywaniu informacji najważniejsze są początkowe godziny, kiedy u zatrzymanego trwa szok związany z pojmaniem. Wszystko to jest wielokrotnie opisywane.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Podziękowanie

 

Rodzino kochana, przyjaciele moi drodzy, Rodacy!

Wybaczcie mi, jeśli za życia mego krzywdy jakiejś doznaliście z mojej strony. W pamięci swej zachowajcie nie złe, lecz dobre uczynki moje i
proście przez modlitwę do Boga Wszechmogącego, by spojrzał na mą duszę okiem Łaskawego Pana. Brońcie krzyża, znaku naszej wiary, ze wszystkich sił swoich i po kres waszego życia, tak jak ja starałem się to czynić za przykładem swego patrona, świętego Kazimierza, i słów Adama Mickiewicza:

Tylko pod Krzyżem,
tylko pod tym znakiem,
Polska jest Polską,
a Polak Polakiem.


Dziękuję mojej wspaniałej i ukochanej żonie Dorocie za 62 lata małżeństwa, za miłość i wsparcie w trudnych chwilach.
Dziękuję moim Dzieciom, Wnukom i Prawnukom za chwile szczęścia i trosk, jakie mnie spotykały.
Dziękuję wszystkim moi przyjaciołom, którzy mnie wspierali radą i pomocą na drodze mego życia.
Dziękuję wszystkim Tym, których znałem, i Tym, których nie znałem, za to że wspierali mnie żarliwą modlitwą w moich poczynaniach.
Dziękuję! Szczęść Wam Boże.

Kazimierz Świtoń



wasniewskiZ Kazimierzem Świtoniem pierwszy raz spotkałem się w Polsce po apelu, jaki ukazał się w "Gońcu" w 2005 r. pt. "Pomóżmy Kazimierzowi Świtoniowi". Od tego czasu zaczęła się moja wędrówka z Kazimierzem Świtoniem, a że staram się być co roku w Polsce, te coroczne spotkania dawały mi możliwość coraz to głębszego poznania tej niesamowitej postaci. Szybko spostrzegłem, że obojętnie jakie były rządy w III RP, to Kazimierz Świtoń był zawsze na bocznym torze. Pan Świtoń i jego rodzina byli po prostu wyklęci w własnym kraju.
30 XI 2014 r. otrzymałem e-mail od syna Jana Świtonia informujący mnie, że jego Ojciec jest w bardzo złym stanie i przebywa w szpitalu w Katowicach. Telefon – załączony w e-mailu – był do Jego żony, Pani Doroty Świtoń. Mając stały kontakt z Panią Dorotą, na bieżąco dowiadywałem się o stanie zdrowia jej Męża. Dzwoniłem przeważnie o 9.00 naszego czasu (w Polsce była 15.00) i jak w poprzednie dni, zadzwoniłem również i w czwartek, tj. 4 grudnia. W słuchawce usłyszałem drżący głos Pani Doroty, że Mąż zmarł godzinę temu, tj. około 14.00 czasu polskiego. Zadzwoniłem do niej następnego dnia, w piątek, 5 grudnia, i wtedy żaliła mi się, że chcą pogrzeb przesunąć na środę, żeby mieli czas różni przedstawiciele przyjechać i oddać hołd mężowi. W toku rozmowy powiedziała: "Panie Grzegorzu, mieli Go całe życie, teraz On należy do mnie i nie będzie upolityczniania Jego pogrzebu".

Czy człowiek ma szansę  w walce z potworami?
Klimat wokół rodziny Pana Świtonia stworzony przez SB był wypełniony całą masą aresztowań, procesów, fałszywych oskarżeń oraz publikacji, anonimowych telefonów, pogróżek i problemów finansowych. Ten atak był rozłożony na całą rodzinę, nie wyłączając dzieci. Cel ataku był jeden – zniszczyć ducha rodziny Świtoniów. W dokumentacji, jaką Pan Świtoń otrzymał z IPN-u, jest podane, że w sumie do rozpracowywania rodziny Świtoniów oddelegowanych było 247 agentów SB, z tego około 50 zostało odtajnionych, a reszta nazwisk była zamazana na czarno. W jednej z notatek była informacja, żeby Dorotę Świtoń doprowadzić do załamania psychicznego. Spotykaliśmy się z Panem Świtoniem wiele razy (a były to spotkania przeważnie kilkudniowe), poznawałem Go, i trudno było uwierzyć, że rodzina Świtoniów i sam Pan Świtoń nie upadli na duchu i nie załamali się psychicznie, lecz szli zawsze do przodu. Pytałem Pana Świtonia, jak to możliwe, że mógł tyle wytrzymać, wtedy odpowiadał: "O Grzegorzu, oni mnie hartowali stopniowo i w końcu doszło do takiego punktu, że nie było odwrotu". Zawsze ubolewał nad swoją ukochaną Dorotą i dziećmi. Ciężko było mu zrozumieć tę diabelską mściwość agentów i zawsze mówił, że to nie byli Polacy, bo prawdziwy Polak, i do tego katolik, nigdy by takich krzywd nie zrobił bliźniemu. Okres PRL niby się zakończył i doczekał Pan Świtoń tzw. III RP.


Nie zamierzam pisać w tonie politycznym, gdyż w tym prześcigają się różni specjaliści od propagandy, ja mam jeden cel – przypomnieć sylwetkę Pana Świtonia jako wiernego BOGU, KOŚCIOŁOWI i OJCZYŹNIE. Pan Świtoń nigdy nie przestawał sam sobie podnosić poprzeczki życiowej. W wyniku obserwacji i rozmyślań, a następnie w wydawanych apelach do Polaków w kraju i na obczyźnie dawał nam szansę w postaci prostego słowa: możesz – czyli możesz słuchać głosu prawdy lub się od niego odwrócić. To słowo "możesz" czyniło Pana Świtonia wyjątkowym człowiekiem, wrażliwym na krzywdę, obłudę, manipulację, kłamstwo, a w szczególności bezczynność i zamknięcie się w sobie. Każdy z nas w życiu codziennym dokonuje wyborów, czy np. wypić kawę, czy herbatę, ale nieraz stanie przed nami wyzwanie w skali życiowej.

View the embedded image gallery online at:
http://www.goniec24.com/teksty?start=2016#sigProId2d084ed35b


Takie wyzwanie stanęło przed Panem Świtoniem w czerwcu 1998 r., była nim obrona Krzyża Papieskiego w KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO. Dla wyjaśnienia, w czasie pierwszej wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Polsce, w czerwcu 1979 r., w czasie Mszy Świętej w KL AUSCHWITZ II BIRKENAU Ojciec Święty Jan Paweł II wyraził życzenie, by w KL AUSCHWITZ była obecna stała modlitwa za ofiary i oprawców. Na początku lat 80. taką ochotę wyraziły siostry karmelitanki. Siostry otrzymały budynek tzw. Stary Teatr, który mieścił się zaraz za murami obozu na tzw. Żwirowisku. Nazwa wiąże się z faktem, że w tym miejscu więźniowie na rozkaz Niemców kopali żwir na rozbudowę obozu. Na tym żwirowisku Niemcy na wiosnę 1940 r. rozstrzelali 144 polskich patriotów. Budynek i tzw. Żwirowisko zostały przekazane w wieczyste użytkowanie Siostrom, czyli na 99 lat. W roku 1988 r. na tzw. Żwirowisku z inicjatywy osób, które przeżyły gehennę obozu, stanął Krzyż Papieski, ten sam który był przy ołtarzu w czerwcu 1979 r. w czasie Mszy Świętej w KL AUSCHWITZ BIRKENAU. Pod koniec lat 80. zaczęły się ataki grup żydowskich o poglądach specyficznie ateistycznych, że oni nie chcą Sióstr i Krzyża Papieskiego i coś z tym trzeba zrobić. Przyjechał wówczas z Nowego Jorku rabin Weiss z grupą filmową i przypuścił – można powiedzieć – szturm na Siostry. To był na pełną skalę proces tzw. judeizacji KL AUSCHWITZ, który trwa do dzisiaj. Wiele godzin poświęciliśmy kwestii wyrzucenia Sióstr z budynku, w którym były, oraz obrony Krzyża Papieskiego na Żwirowisku. Tu można byłoby dużo pisać, by dobrze zrozumieć, co się kryło za tą manipulacją, kto był w nią wmieszany, kto się uginał i współpracował czy to z ramienia Kościoła, czy z życia publicznego. Presja była wywierana głównie przez Żydów nowojorskich, ale winę ponosili tzw. nasi, bo byli spolegliwi lub ulegali presji rozwydrzonych Żydów. Najpierw rozpracowali siostry karmelitanki i w międzyczasie rzucili się na Krzyż Papieski. Tu wkracza Pan Świtoń, tj. w czerwcu 1998 r. na terenie KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO zaczyna mieszkać i w ten sposób pilnować Krzyża Ojca Świętego Jana Pawła II i równocześnie apeluje do Polaków w kraju i za granicą o obronę Krzyża na tzw. Żwirowisku. Na apel Pana Świtonia wokół Krzyża Papieskiego staje przeszło 300 krzyży przyniesionych przez osoby prywatne i organizacje patriotyczne. Pan Świtoń przebywa na Żwirowisku do końca maja 1999 r., tj. do momentu nocnej prowokacji agentury, z materiałami wybuchowymi. Następnego dnia pod pretekstem posiadania materiałów wybuchowych (co było totalnym absurdem) Pan Świtoń został aresztowany, czyli usunięty siłą ze Żwirowiska. Następnej nocy ponad 300 krzyży poświęconych oraz Kapliczkę i Drogę Krzyżową wycięto i wywieziono do pobliskich Harmęży, lecz Krzyża Papieskiego nie wycięto i stoi dzięki Bogu do dziś. To znów temat morze, co agentura III RP robiła z Panem Świtoniem.


Gdy będziesz w KL AUSCHWITZ, idź i zobacz oraz oddaj hołd stojącemu Krzyżowi Papieskiemu na tzw. Żwirowisku. W 2008 r. z inicjatywy Panów Kazimierza Świtonia, Jana Asta i Józefa Grządziela w rocznicę męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego powołano w Katowicach STOWARZYSZENIE PAMIĘCI POLAKÓW ZAMORDOWANYCH PRZEZ NIEMCÓW W KL AUSCHWITZ IM. ŚW. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO. Najważniejszym celem Stowarzyszenia jest obrona Krzyża Papieskiego na tzw. Żwirowisku oraz utworzenie z KL AUSCHWITZ – niemieckiej fabryki śmierci – "MAUZOLEUM MĘCZEŃSTWA NARODU POLSKIEGO". Pan Świtoń zawsze mówił: "Grzegorzu, to jest Polski Największy Cmentarz Narodowy w KL Auschwitz". Według ustaleń historycznych i wypowiedzi ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, w KL AUSCHWITZ I ginęli głównie Polacy, a w KL AUSCHWITZ II-BIRKENAU głównie Żydzi. W obydwu obozach zamordowano pomiędzy 1 100 000 a 1 300 000 ludzi, w tym około 500 000 Polaków, ponad 500 000 Żydów, 20 000 Cyganów oraz obywatele innych narodowości, co jest upamiętnione w tzw. pawilonach narodowych.
W jednym z apeli Pan Świtoń wzywał: "Nie wolno nam bezczynnie patrzeć, jak nasz Polski Największy Cmentarz Narodowy KL AUSCHWITZ bezczeszczony jest przez wrogich nam osobników, a Żwirowisko, na którym Niemcy mordowali zakonników salezjanów i profesorów krakowskich, jest zamknięte, bez prawa wejścia dla Polaków w celu pomodlenia się i złożenia kwiatów pod Krzyżem Papieskim".
Nikt nie był w stanie odebrać i zniszczyć nadziei i marzeń, jakie promieniowały z Pana Świtonia, On był miłośnikiem doskonałości.
Już tylko za ten czyn obrony Krzyża Papieskiego w KL AUSCHWITZ – ŻWIROWISKO Pan Świtoń staje w panteonie ludzi niezłomnych, wiernych BOGU, KOŚCIOŁOWI i OJCZYŹNIE, a jego czynów heroicznych było znacznie więcej.


Tu się nasuwa pytanie, czy jesteśmy w stanie duchowym i fizycznym podjąć to wyzwanie, które śp. KAZIMIERZ ŚWITOŃ pozostawił nam w swoim testamencie, tj. obronę Krzyża Chrystusowego w KL AUSCHWITZ, ale nie tylko, bo w tym się kryje obrona naszej cywilizacji – nasze przetrwanie.
Bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko powiedział: "Naród ginie, gdy brak mu męstwa, gdy oszukuje siebie, mówiąc, że jest dobrze, gdy jest źle, gdy zadowala się tylko półprawdami".
Msza Święta za Zmarłego odbyła się 8 XII 2014 r. (w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny) o godz.11.00 w kościele p.w. św. Szczepana w Katowicach-Bogucicach przy ul. ks. Markiewki 89. Po Mszy Świętej Ciało Zmarłego zostało przeniesione w kondukcie żałobnym na cmentarz Ojców Bonifratrów do grobu rodzinnego.
Śpij i śnij o wolnej Polsce Rycerzu Chrystusowy.


Stowarzyszenie Józefa Piłsudskiego
"Orzeł Strzelecki" w Kanadzie
Komendant Grzegorz Waśniewski

sobota, 13 grudzień 2014 09:40

Jestem koło Monachium

Napisane przez

RatajewskaTutaj opiekuję się dziećmi. Niemieckimi dziećmi. Zostałam polecona i to jest czas próby. Jeden tydzień próby. Śpię tutaj w pokoju jednej z dziewczynek, a dotychczasowa opiekunka dzieci przychodzi tutaj na godziny. Pracujemy od 13 do 20, tzn. ja tyle pracuję. Ta druga, ona idzie dwie godziny wcześniej, czyli o 18, bo jest w ósmym miesiącu ciąży.

Zastanawiam się, czy tu jechać, bo dzieci jest pięcioro, w wieku szkolnym są. Dzieci są bardzo grzeczne. Dotychczasowa opiekunka była tu prawie trzy lata. Trzeba gotować, sprzątać, prać, układać, prasować, wozić dzieci na różne zajęcia i do kolegów, przywozić. Rodzina ma swoje własne dwa konie, tam też trzeba dowozić dwójkę dzieci, która chętnie na nich jeździ.
Przez czas pracy, tych osiem godzin, właściwie się nie siądzie. Jest to maraton. Ale za to ma się wolne resztę dnia. Śpię i jutro rano do 13 wolne.
Wczoraj zastanawiałam się już, czyby nie jechać dzisiaj do domu. Nie patrzeć na zarobek wczorajszy ani na to, że obiecano mi zwrócić połowę ceny podróży. Jednak postanowiłam zostać i nie wiem, czy zgadzać się na pracę tutaj. A może wrócić do staruszka w styczniu?
Tutaj musiałabym wynająć jakieś mieszkanko. Na razie, na okres próbny, mieszkam z rodziną. Jednak wolałabym u siebie. Wynajęcie mieszkanie jest drogie, taniej to kosztuje w centrum Monachium.

piątek, 12 grudzień 2014 15:32

Rassija dziś i jutro

Napisane przez

 

Suwałki, 2014



Transformacja ładu globalnego, przebudowa globalnej architektury układu sił stawiają przed nami wiele pytań i niewiadomych. Proces ten możemy nazywać rewolucją, początkiem zawoalowanej III wojny światowej, Nową Jałtą, ponownym rozdaniem kart pośród głównych uczestników koncertu mocarstw, wykuwaniem Nowego Porządku Światowego, transmutacją stref wpływów na świecie etc., nomenklatura nie ma tu znaczenia poza publicystycznym powabem. Istotą rzeczy jest bowiem to, że kształtujące się na naszych oczach przeobrażenie, a w wyniku którego ufundowana zostanie kolejna wersja planetarnego ładu, zdemoluje dotychczasowy gmach świata. Nova Gigantomachia wymaga ofiar. Wymaga krwi i łez. Wymaga pieniędzy i zasobów. Jedni zostaną wywyższeni, drudzy zaś przyjmą na siebie koszty, które narzuci im zwycięzca, aby osiągnąć swój cel główny. Władztwo nad światem.
W geopolityce – podobnie jak w życiu – wszystko jest możliwe, tylko nic nie jest pewne. Nie ma – oprócz "obiektywnej" geografii – stałych. Niezmiennych. Takie pojęcia w rywalizacji międzynarodowej nie istnieją. Politycy nierozważni i naiwni, próbujący porządkować zakres kategorii powiązanych z geopolityką, chcieliby nadawać im głębszy sens, którego one nie posiadają. Przyjaźń, sympatie, honor, wdzięczność, niechęć, złość są pomocne w relacjach międzyludzkich. Nie mają zastosowania praktycznego w brutalnej grze o interesy. To truizm, ale jakże przydatny tu, nad Wisłą, gdzie zapominamy, że: ważne są tylko gry. Nic więcej. Nie dość przypominania tego w naszym kraju. Niniejszy tekst nie jest polemiką z niskiej jakości dyskursem nt. Rosji, Ameryki i Chin, czy w ogóle polityki światowej, ani polemiką z czyimiś wyobrażeniami nt. tego, czy warto bić się, czy nie bić, skonać w gnoju, czy wznieść się ku gwiazdom. Nie jest peanem na cześć rozsądku, cynizmu i realizmu ani pogromcą naiwności, krótkowzroczności i zdrady. Szkoda czasu na to w obliczu obecnego bardzo trudnego położenia Polski. Jak powiedział Higgins w zakończeniu "Trzech dni Kondora": "Chodzi tylko o gry". Kto nie potrafi grać - gra słabo lub prowadzony jest za rękę przez innych graczy – nie liczy się. Kto nie chce grać: stoi poza boiskiem – nie liczy się jeszcze bardziej. Przyjmuje status widza. A tych gracze, jak sami wiemy, zmawiając się między sobą lub przyjmując do układu sędziego, mogą kantować jak chcą i kiedy chcą. Znajomość reguł, hart ducha, wola walki, rewolucyjna czujność oraz umiejętność wychwytywania podpuch, lewych zagrywek, odwaga oraz biegłość w natychmiastowym poświęcaniu mniej ważnych zasobów, aby ugrać więcej, szybka reakcja i duży kiziorski nóż schowany pod blatem stołu stanowią o tym, czy jest się poważnym zawodnikiem, czy nie.

piątek, 12 grudzień 2014 15:26

Buldożery tolerancji

Napisane przez

ligezaCzęsto przypominam – to akurat sobie i innym należałoby przypominać jak najczęściej – że Grecja podarowała światu mądrość, a Rzym prawo oraz chrześcijaństwo. Równie często warto pytać, co przyszłym pokoleniom wnosi w wianie Unia Europejska, konkretnie jej warstwy przywódcze, coraz powszechniej etykietowane słusznie jako "dzieci Gramsciego". 

Pytać o to należy i odpowiadać na pytanie warto: rządzące Europą "dzieci Gramsciego" ofiarowują nam tak zwany postęp oraz tak zwaną nowoczesność. Cóż to oznacza bez ideologicznych sreberek? Ano, pryzmę etycznego gnoju, z której szubrawcy pozbawieni sumień wpierw czerpią do woli, następnie to, czego zaczerpnęli, owijają w celofan tolerancji, by w finale wciskać każdemu, najczęściej w charakterze delikatesowych frykasów. Do tego na siłę.
Prawda tymczasem wygląda dużo gorzej niż nadwiślański system ubezpieczeń emerytalnych: świat podbija pseudointelektualny bełkot "troski o wszechstronny wymiar człowieczeństwa" w imię "niczym nie ograniczonego prawa do samorealizacji" oraz "indywidualnego kreowania wartości", a pod tym nowoczesnym płaszczykiem toczy się odwieczna walka dobra ze złem i ledwie garstce odważnych wyrywa się okrzyk o królu, który od wielu dekad paraduje nagi.
Cóż. Jak zauważył brytyjski historyk i publicysta Timothy Garton Ash: "Paranoja ma to do siebie, że nie dostrzega się prawdziwego obrazu rzeczywistości". Do tego obrazu bez żadnego ryzyka popełnienia błędu można dodać jeszcze jedną cechę, mianowicie tę, że od paranoi trudno uwolnić się samemu.

NA NIC WIĘCEJ
O, to, to, i jeszcze więcej, mianowicie od paranoi uwolnić się tym trudniej, gdy przestaje się rozumieć, którędy przebiegają granice imponderabiliów, a w którym miejscu zaczyna się piekło nikczemności. Niestety świętokradztwo, podłość i miernota stały się dziś tak nagminne, że w sposób naturalny umykają powszechnej uwagi.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

pruszynski30 listopada 1939 r. sowieckie samoloty zaczęły bombardować Helsinki i większe miasta Finlandii. Tak zaczęła się fińsko-sowiecka "wojna zimowa", w której mała Finlandia sprawiła manto wielkiej Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej.

Gdy tylko Sowieci z Niemcami rozgromili Polskę, Stalin zaproponował państwom bałtyckim sojusz wojskowy. Estonia, Łotwa i Litwa w ramach tego sojuszu dały Sowietom bazy, a Litwa dostała Wileńszczyznę. Potem Stalin "poprosił" Finlandię o korektę granicy oraz wydzierżawienie na dłuższy okres półwyspu Hak. Finowie zgodzili się na pewne zmiany granicy, ale stanowczo odmówili wydzierżawienia wspomnianego półwyspu, z którego Sowieci by kontrolowali ruch w zatoce.
Po tym, bez wypowiedzenia wojny, nastąpiło bombardowanie miast fińskich, co było łatwe, bo samoloty Krasnej Armii startowały z lotnisk w Estonii, a wojska lądowe ruszyły do ataku wzdłuż praktycznie całej, prawie tysiąckilometrowej granicy. Finowie stawiali mocny opór, a fakt, że Sowieci nie potrafili wejść głębiej na tereny fińskie, było zasługą fińskiego Szweda, marszałka Carla Gustawa barona Mannerheima.
Ten wspaniały dowódca zaczął swą karierę w armii rosyjskiej, gdzie zresztą zwłaszcza w XIX wieku było moc oficerów z Finlandii. W przeddzień I wojny światowej był dowódcą brygady kawalerii rosyjskiej w Warszawie i jedynym oficerem rosyjskim przyjmowanym na salonach polskiej arystokracji.
W 1918 roku z pomocą Niemców pokonał Czerwonych Finów i przez kilka lat był regentem, ale potem przegrał wybory na prezydenta i wyjechał z kraju. Na kilka lat przed wojną powrócił – stanął na czele wojsk Finlandii i przygotował, mimo sporej kontrakcji lewicujących posłów, jej obronę, tworząc między innymi "linię Mannerheima".

piątek, 12 grudzień 2014 15:20

Kosmiczne tajemnice starych kiejkutów

Napisane przez

michalkiewicz"Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie! Dla was to jest igraszka, nam idzie o życie!" – wkładał w usta żab taką prośbę pozbawiony złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki. I słuszna jego racja, bo o ile w dalekich i bezpiecznych Stanach Zjednoczonych demokraci podsrywają republikanów, publikując raport o tajnych więzieniach CIA w sojuszniczych bantustanach, a konkretnie – w bantustanie nad Wisłą, pretensjonalnie nazywanym "III Rzeczpospolitą", przywódca Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller walczy nie tyle może o życie, bo tak czy owak będzie żył aż do śmierci, tylko o kontynuowanie politycznej kariery. Z tej desperacji stanął do konferencji prasowej z innym starym kiejkutem, to znaczy – z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, żeby dać odpór fałszywym pogłoskom – no właśnie... Pierwotnie fałszywe pogłoski dotyczyły samego istnienia tajnych więzień CIA w tubylczym bantustanie, potem, kiedy już się okazało, że tajne więzienia jednak tu były, fałszywe pogłoski dotyczyły tego, czy prezydent Aleksander Kwaśniewski o tych więzieniach wiedział, a Leszek Miller, który tempore criminis był ci u nas premierem tak zwanego rządu, na te więzienia pozwolił. Kiedy jednak okazało się, że i wiedział, i pozwolił, a ponadto – w amerykańskiej prasie ukazały się fałszywe pogłoski, jakoby CIA za pośrednictwem amerykańskiej ambasady przekazała tubylczym bezpieczniakom w dwóch tekturowych pudłach 15 milionów dolarów napiwku za stanie na świecy i usługi kuplerskie w szkole razwiedki w Kiejkutach Starych, gdzie amerykańscy torturanci oprawiali swoje ofiary, a w dodatku Międzynarodowy Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zasądził od naszego nieszczęśliwego kraju odszkodowanie dla jednego oprawianego, jedyną roztropna reakcją mogło być w tej sytuacji pełne wzgardy milczenie. Toteż nawet resortowa "Stokrotka", która, jak tylko dzieje się u nas coś zagadkowego, zaraz woła generała Marka Dukaczewskiego, a ten swoimi słowami tłumaczy, nie tylko jak jest, ale i jak będzie – tym razem wcale go nie wołała, jakby miała zakazane od swojego oficera przełożonego. 

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.