Często przypominam – to akurat sobie i innym należałoby przypominać jak najczęściej – że Grecja podarowała światu mądrość, a Rzym prawo oraz chrześcijaństwo. Równie często warto pytać, co przyszłym pokoleniom wnosi w wianie Unia Europejska, konkretnie jej warstwy przywódcze, coraz powszechniej etykietowane słusznie jako "dzieci Gramsciego".
Pytać o to należy i odpowiadać na pytanie warto: rządzące Europą "dzieci Gramsciego" ofiarowują nam tak zwany postęp oraz tak zwaną nowoczesność. Cóż to oznacza bez ideologicznych sreberek? Ano, pryzmę etycznego gnoju, z której szubrawcy pozbawieni sumień wpierw czerpią do woli, następnie to, czego zaczerpnęli, owijają w celofan tolerancji, by w finale wciskać każdemu, najczęściej w charakterze delikatesowych frykasów. Do tego na siłę.
Prawda tymczasem wygląda dużo gorzej niż nadwiślański system ubezpieczeń emerytalnych: świat podbija pseudointelektualny bełkot "troski o wszechstronny wymiar człowieczeństwa" w imię "niczym nie ograniczonego prawa do samorealizacji" oraz "indywidualnego kreowania wartości", a pod tym nowoczesnym płaszczykiem toczy się odwieczna walka dobra ze złem i ledwie garstce odważnych wyrywa się okrzyk o królu, który od wielu dekad paraduje nagi.
Cóż. Jak zauważył brytyjski historyk i publicysta Timothy Garton Ash: "Paranoja ma to do siebie, że nie dostrzega się prawdziwego obrazu rzeczywistości". Do tego obrazu bez żadnego ryzyka popełnienia błędu można dodać jeszcze jedną cechę, mianowicie tę, że od paranoi trudno uwolnić się samemu.
NA NIC WIĘCEJ
O, to, to, i jeszcze więcej, mianowicie od paranoi uwolnić się tym trudniej, gdy przestaje się rozumieć, którędy przebiegają granice imponderabiliów, a w którym miejscu zaczyna się piekło nikczemności. Niestety świętokradztwo, podłość i miernota stały się dziś tak nagminne, że w sposób naturalny umykają powszechnej uwagi.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!