Tydzień poprzedzający tydzień świąteczny, to w Polsce – jak powiedziałby Witkacy – "los ultimos podrigos", czyli ostatnie podrygi przed pogrążeniem się całego naszego nieszczęśliwego kraju w nirwanie, z której zacznie się ocykać dopiero w okolicach Trzech Króli.
W tym okresie łączą się ekstrema, to znaczy – wierzący i niewierzący, partyjni i bezpartyjni, żywi i u... no nie, aż tak dobrze, to u nas nie jest, chociaż skoro zdarzają się coraz liczniejsze przypadki bilokacji związane z sejmowymi kilometrówkami, to dlaczegóż pewnego dnia nie mogłoby dojść do pojednania, a nawet – zjednoczenia żywych i umarłych? Skoro posłowie Twojego Ruchu, a ściślej – grupa, która opuściła dziwnie osobliwą trzódkę biłgorajskiego filozofa, by utworzyć "niezależne" koło "Gospodarka durniu", czy może "Gospodarka d'abord" – bo różnie o tym tworze mówiono – przechodzi do Polskiego Stronnictwa Ludowego, to od razu można wyciągnąć co najmniej dwa wnioski. Po pierwsze – gdzie przesunęło się serce tubylczej gospodarki, a po drugie – że uczestnicy tego transferu najwyraźniej liczą na drugie życie w następnej kadencji Sejmu – już jako "ludowcy", czyli chłopi z Marszałkowskiej. Jak bowiem wiadomo, najcięższa jest dola chłopa, a chłopem jest każdy – chyba że jest babą – więc skoro PSL na tym patencie jedzie już ponad 100 lat, to czemuż nie mogliby tego spróbować i inni?
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!