Kontrasty nad rozbitym korytem
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczMinęło Święto Niepodległości, w ramach którego ulicami wielu miast, a szczególnie ulicami Warszawy, przeciągnęły marsze. W jednym marszu w Warszawie maszerowali dygnitarze, urzędnicy, czyli zadowoleni z siebie konsumenci podatkowych pieniędzy, a w drugim – obywatele płacący podatki.
Nie ma chyba potrzeby dodawać, że o ile pierwszy marsz, w którym uczestniczył pan prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, pani premierzyca Ewa Kopacz i dygnitarze drobniejszego płazu, np. pan marszałek Radosław Sikorski, który formalnie jest drugą osobą w państwie, ale w rzeczywistej hierarchii znalazł się chyba za marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem, znajdującym się na pozycji baaardzo dalekiej – więc że o ile ten pierwszy marsz przebiegał spokojnie i – jak to się mówi – "godnie", o tyle temu drugiemu towarzyszyły zwyczajowe prowokacje i awantury. Ich celem było nie tylko pokazanie kontrastu – co zresztą posłusznie uczyniły niezależne media głównego nurtu – ale przede wszystkim dostarczenie uczestnikom marszu dygnitarskiego pretekstu do zakazania wszelkich marszów podatników.
Pędzą świnie do koryta, czyli przed wyborami
Napisane przez Michał PlutaZdaje się, że w niedzielę odbyły się wybory samorządowe, albo odbędą się w najbliższych dniach. W każdym bądź razie oby jak najszybciej była za nami ta "demokratyczna procedura". Bo pożytek z niej żaden i nie tylko kosztuje, ale i jest niebezpieczna.
Niebezpieczna, bo przecież władza na każdym szczeblu to zorganizowana grupa przestępcza. A niech z jakichś powodów w Komitecie Wojewódzkim zapadnie decyzja, żeby np. sitwę w mieścinie, w której mieszkam, rozpędzić przy pomocy policji, niezależnej prokuratury, niezawisłych sądów i zastąpić inną sitwą. Gdybym wziął udział w głosowaniu, mógłbym zostać skazany za pomoc w organizowaniu grupy przestępczej czy za coś podobnego. Tych, co siedzą na państwowym, nie zamkną, bo wiadomo, kruk krukowi oka nie wykole, a z takim jak ja sąd raz dwa się uwinie. A miejsce w więzieniu się znajdzie, choćby morderca musiał czekać na odsiedzenie wyroku w swoim domku.
Marsz Niepodległości z bliska: W huku i gazie odradza się Polska
Napisał Andrzej KumorPo raz kolejny Marsz Niepodległości przeszedł ulicami Warszawy i po raz kolejny doszło do próby rozbicia tego zgromadzenia. Dlaczego tak się dzieje?
W tym roku moim marszowym cicerone był Grzegorz Braun i to dzięki jego zachętom do wspólnego szybkiego biegania byliśmy niedaleko wszystkich ważnych wydarzeń. Stąd mój lepszy "ogląd"...
Dlaczego się tak dzieje? Na ulicach stały pułki kilkudziesięciu tysięcy policjantów oddziałów prewencji.
No właśnie PREWENCJI. Marsz zaatakowała grupa może stu "kiboli". Atakowała nie tylko policję, i ale i straż marszu.
Zamaskowani młodzi ludzie, którzy wykorzystują okazję, by sobie podpompować adrenalinę.
Dlaczego tak łatwo im to przychodzi?
Dlaczego w porę nie są "spacyfikowani", skoro pochodzą z jednego z najbardziej rozpoznanych policyjnie środowisk, w których służby mają setki informatorów?
Dlaczego policja blokuje, kontrolując po kilka razy, jadące do Warszawy autobusy ze Strażą Marszu i te ze "zwykłymi" ludźmi, a widoczne gołym okiem "oddziały kiboli" mimo policyjnych szpalerów nie są – znów użyję tego słowa – "prewencyjnie" zatrzymywane pod byle pretekstem?
Odpowiedź jest banalna. Jeden policyjny informator, jedna wtyka, odpowiednio legendowana w kibicowym środowisku, wystarczy do przeprowadzenia "kombinacji operacyjnej" wśród kilkunastu chłopaków, z dziesięcioma takimi wtykami na usługach można już zaatakować całe wielotysięczne zgromadzenie. To są podręcznikowe zagrania.
Dlaczego policja łatwo i skutecznie może penetrować środowiska kibolskie? Bo młodym kibicom przy różnych okazjach zdarza się wchodzić w konflikt z prawem i wtedy jest do nich "dostęp"; można za puszczenie w niepamięć czy jakieś miłe "ułatwienia" namówić do "drobnych przysług", o których "nikt nie musi wiedzieć". Są to zabiegi należące do podstawowego arsenału pracy policyjnej.
Odpowiadając zaś na podstawowe pytanie, cui bono? Jest oczywiste, że burdy nie leżą w interesie środowisk niepodległościowych, związanych z ideą i organizatorami Marszu.
Tyle "w temacie", dlaczego musieliśmy się nawąchać duszącego gazu i głuchnąć od petard rzucanych pod nogi. (Grzegorzowi Braunowi umyślnie.) Bo to pozwala później wszystkim polskojęzycznym notablom tłumaczyć, że ten "faszystowski" marsz oraz środowisko politycznie z nim związane muszą zostać zakazane. Prosty ogląd sytuacji pokazuje, że faszyzm jako nurt, w którym państwu wszystko wolno – owszem jest, ale z drugiej strony; w kraju coraz bardziej ograniczającym wolność pod hasłami demokracji, liberalizmu, ochrony mniejszości czy walki z antysemityzmem etc.
A Marsz… Cóż, Marsz jest piękny i idzie w podniosłej atmosferze; poczynając od Mszy za Ojczyznę w kościele św. Barbary, a na występach tożsamościowych zespołów kończąc. W tym roku był dla mnie szczególnie podniosły, bo miałem zaszczyt przemówić do 100 tysięcy jego uczestników, zapewniając, że emigrujący Polacy najczęściej zabierają kawał Polski w sercach; pozostają Polakami i że razem jest nas 60 milionów, co stanowi wciąż nieodkorkowany potencjał.
Nad tym, by go uruchomić, pracuje organizacja młodych Polaków w Wielkiej Brytanii Patriae Fidelis, starająca się między innymi o to, by rodzące się tam masowo polskie dzieci nie wynaradawiały się.
Mogliśmy o tym porozmawiać w warszawskim pubie PiwPaw, gdzie przed Marszem spotkali się "emigranci", ludzie ze Szwecji, Danii, Wielkiej Brytanii.
Był tam m.in. Włodek Kuliński z Wirtualnej Polonii w Szwecji, który akurat obchodzi urodziny wraz z Polską, był też Stanisław Tymiński, który do Polski przyjechał, by wręczyć Order Patrioty.
Z Polską jest bowiem tak, że z jednej strony, jest bardzo źle, a jednocześnie bardzo dobrze – o wiele lepiej niż w wielu krajach dogorywającej Europy.
W Polsce proces umierania cywilizacji nie jest jeszcze tak bardzo zaawansowany, co podkreślali obecni na Marszu Niepodległości mówcy z zagranicy.
W Polsce świadomość jeszcze nie wygasła i na Marszu Niepodległości to widać. Widać tysiące normalnych Polaków, którzy wyrwali się z matriksu oficjalnej propagandy sukcesu i chcą mieć dla siebie normalny kraj.
Gdy biegniemy z Grzegorzem przez kolumnę marszową, co krok ludzie chwytają go za rękaw, gratulują, pytają, jak sobie radzi, dziękują za filmy, robione bez albo wbrew zabiegom państwa polskiego.
Natykamy się na Ewę Stankiewicz.
– Witam ponownie w wolnej Polsce – mówię.
– Ale Polska nie jest wolna – sprzeciwia się pani Ewa.
– Tu teraz jest – pokazuję na asfalt nawierzchni mostu Poniatowskiego, pod nogami...
Podniosła, wspaniała atmosfera. Dziesiątki tysięcy polskich patriotów. Ich "sukces" na razie polega na tym, że prowokacja nie do końca się udała, nie zakończyła rozbiciem imprezy. Ci patrioci, idąc we własnym państwie z hasłami jego siły i odbudowy; z hasłami wielkiej Polski, są atakowani przez władzę i jej instytucje – i spotykają się na zewnątrz pustego Stadionu "Narodowego".
Kiedyś Jarosław Kaczyński użył określenia "to tam stało ZOMO". Dzisiaj przy okazji Marszu Niepodległości wyraźnie widać, gdzie kto stoi. Ale też Marsz budzi nadzieję, że ci, którzy teraz musieli stać w gazach przy akompaniamencie rozrywanych granatów hukowych na progu "narodowego" stadionu; których dzisiaj nie wpuszcza się na pokoje instytucji państwa, wkrótce te instytucje odwojują, a te stadiony oddadzą ludziom.
Chwała Wielkiej Polsce!
Andrzej Kumor
http://www.goniec24.com/teksty?start=2058#sigProId7d4d5fd565
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Bez elit, naród traci tożsamość i wolność, gdy zabraknie ciągłości przekazu kulturowego, ludzie są zagubieni; każdy może ich wziąć w jasyr.
W dzisiejszym "Gońcu" publikujemy wywiad, w którym znawca problematyki niewolnictwa Słowian tłumaczy:
– Jesteś człowiekiem wolnym, dopóki znajdujesz się w kontekście rodziny, rodu, wspólnoty. Jeżeli nagle pojawią się jacyś ludzie i rozbijają ten kontekst, zmienia się wszystko, przekształcasz się w towar. Jesteś sam, stajesz się towarem na tej samej zasadzie, co koza czy litr miodu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Tradycja to jest wszystko to, co musiało stać się w przeszłości, żebyśmy my mogli się stać. O, właśnie tak. Idealnie, można powiedzieć. W samo sedno, z okazji Dnia Niepodległości.
A teraz wejdźmy na tę samą wieżę stopień po stopniu. Otóż ludzie przyzwoici, a przy tym bogaci w wiedzę oraz doświadczenie, powtarzają od lat: "naród to wspólnota żywych i umarłych" – i tak właśnie jest. Naród to związek pokoleń, metafizyczny w charakterze. Pokoleń, które były przed nami oraz pokoleń naszych następców, których my wychowujemy na swoje podobieństwo, a którzy teraz dorastają wśród nas. Co w powyższym kontekście bardzo ważne: nie każdy z wymiarów przyszłości zależy od nas, ale to, jak będzie postrzegało i rozumiało świat i Polskę pierwsze pokolenie z tych, które nas zastąpią, w pierwszym rzędzie od nas zależy. Bo od kogóż innego?
Sprawiedliwość
23 października br. Sąd Rejonowy w Nowym Sączu – przewodniczy pani sędzia Renata Wajda – przystąpił do rozpatrzenia zażaleń Mariusza Szewczyka (sygn. II Kp 882/14) i Zygmunta Miernika (sygn. II Kp 881/14) na bezprawie policji, która rozbiła wiec patriotów pod pomnikiem Sowietów w Nowym Sączu 23 września br. Sąd utajnił posiedzenia, a nawet uzasadnienie orzeczenia, co skłoniło Zygmunta Miernika do złożenia wniosku o odsunięcie sędzi. Zebrani przeprowadzili przed sądem pikietę, znów rozbitą przez policję. Dodać warto, że burmistrzem Nowego Sącza jest członek PiS-u, który podczas zjazdu PiS w Krakowie siedział w prezydium obok imć Kaczyńskiego.
"Cesarz deklamuje, szewc komenderuje, a cała Rzesza maszeruje" – głosiła popularna w swoim czasie fraszka, napisana po wojowniczym przemówieniu cesarza Wilhelma w Malborku i objęciu na przedmieściu Berlina Koepenick komendy nad przechodzącym oddziałem wojska przez Fryderyka Wilhelma Voigta, szewca przebranego w kupiony w sklepie ze starzyzną mundur kapitana.
Na czele tego oddziału Voigt zajął ratusz w Koepenick, aresztował burmistrza i przejął kasę. Następnie z aresztowanym burmistrzem i kasą, na czele oddziału, pojechał pociągiem do Berlina, gdzie kazał żołnierzom, którym uprzednio zafundował po wurszcie z piwem, odprowadzić burmistrza na odwach, po czym, przebrawszy się w ubranie cywilne, ulotnił się w nieznanym kierunku.
Groby w Polsce są zupełnie inne niż w Niemczech
Napisane przez wandaratGroby w Polsce są zupełnie inne niż w Niemczech. Z dziadkiem niemieckim jeździłam co tydzień na grób jego żony. Przedtem poznałam też inne cmentarze, w innych miastach niemieckich.
W Duesseldorfie było dużo bratków na grobach, a był straszny upał. Moja pani starsza siedziała na ławeczce, ja brałam konewkę spod jakiegoś krzaka.
Chodziłam w tę i z powrotem i podlewałam bratki na grobach, chcące pić i będące już na skraju wyschnięcia. Kocham bratki, każdy ma inny pyszczek.
O grób męża pani starszej nie trzeba było dbać, gdyż był to tylko kamień z wyrytym imieniem i nazwiskiem oraz rokiem śmierci. Dziwiło mnie to, że jest tam inaczej niż w Polsce, że nie ma typowych dla Polski grobowców.
Nie ma lepszej szkoły życia niż cmentarz, nie ma lepszego miejsca, gdzie prawda o nas jest podana bardziej na talerzu. Wszystkich Świętych uzmysławia najważniejszy fakt życia – że śmierć może być bramą do świętości, stanu umożliwiającego obcowanie z samym Panem Bogiem.
Śmierć nie zamyka, lecz otwiera; otwiera przestrzeń, którą nasza wiara skrótowo opisuje jako "świętych obcowanie" – rzecz dziś, kiedy nasze dusze żyją zanurzone w świecie, trudną do wyobrażenia, przekraczającą całość ziemskiego doświadczenia. Przecież naszym celem nie ma być doświadczanie tego świata, jesteśmy w nim, by rozpoznać powołanie i z własnej woli je wypełnić, czyli prosto mówiąc, by się zbawić.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Kiedy się przeprowadziłam pierwszy raz do Korei, znajomi mi mówili, że będę miała ciekawe doświadczenia, pracowanie w innej kulturze; że nauczę się tego, czego wszyscy dziś oczekują: komunikacji międzykulturowej.
Do pewnego stopnia jest to prawda, nauczyłam się wiele o innej kulturze, więc łatwiej mi z nimi rozmawiać, nauczyłam się, jak po angielsku mówić do osób, które nie znają języka perfekcyjnie, i nauczyłam się akceptować pewne różnice pomiędzy nami, których nie da się wyeliminować.
Ale najczęściej po prostu akceptowałam to, co jest w Korei inne. Jako jedyna biała osoba w szkole i jako najmłodsza nauczycielka, miałam niewielki autorytet i musiałam się po prostu wpasować w istniejącą rutynę.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…