farolwebad1

A+ A A-
czwartek, 03 grudzień 2015 23:41

Boże Narodzenie 2015

Napisane przez

pruszynskiNadchodzą w Mińsku nie tylko katolickie i prawosławne święta, co sezon handlowy. Dekoracje w sklepach, a na wielkich placach ustawia się stelaże, w które wkładane są już teraz, a nie jak za komuny po 27 grudnia, wielkości dwóch metrów choinki, i tak powstają z 15-20-metrowe wielkie choiny.

Podobnie jest w Warszawie. Zamontowano już światełka na drzewach w śródmieściu i naprawdę wspaniale wygląda Trakt Królewski od placu Zamkowego do Belwederu.

czwartek, 03 grudzień 2015 23:37

Konfrontacja się zaostrza

Napisane przez

michalkiewiczStefan Kisielewski mawiał, że najprędzej naprawi zepsuty zegarek ten, kto go zepsuł – no bo wie, w jaki sposób go zepsuł. Rozumowanie to na pierwszy rzut oka wydaje się słuszne, a nawet – jedynie słuszne – ale co z tego, skoro nie pasuje do sytuacji wytworzonej wokół Trybunału Konstytucyjnego?

Wszystko zaczęło się od tego, że prezydent Komorowski jeszcze w lipcu 2013 roku złożył w Sejmie projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Jak ujawnił na nocnym posiedzeniu Sejmu poseł Piotrowicz, projekt ten został sporządzony jeśli nie przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego, pana prof. Andrzeja Rzeplińskiego, to przy wydatnym jego udziale i udziale wiceprezesa TK. W sierpniu 2013 roku skierowany został do sejmowych komisji, gdzie wałkowany był aż na 16 posiedzeniach, i dopiero 27 maja, kiedy już było wiadomo, że prezydent Komorowski wybory przegrał, odbyło się głosowanie nad projektem, który następnie przyjął Senat i 30 maja ustawa została przekazana prezydentowi do podpisu. Prezydent Komorowski zastanawiał się nad jej podpisaniem aż do 21 lipca, kiedy ustawę podpisał.

Czy rozdział 10. ustawy, pozwalający marszałkowi Sejmu na wszczęcie przed Trybunałem Konstytucyjnym postępowania mającego na celu stwierdzenie "czasowej niemożności pełnienia urzędu przez prezydenta", miał być tym listkiem, dla ukrycie którego trzeba było zasadzić las – tego dowiemy się w stosownym czasie, ale wykluczyć z góry tego nie można, tym bardziej że poseł Kornel Morawiecki, który być może wie więcej, niż chce powiedzieć, przestrzegał jednak przed "prowokacją".

Wróćmy jednak do Trybunału, od którego wszystko się zaczęło. Platforma Obywatelska i PSL na podstawie nowej ustawy wybrały 5 nowych sędziów TK. Trzem spośród nich 9-letnia kadencja kończyła się w listopadzie, ale dwojgu – dopiero w grudniu. Prezydent Duda odmówił przyjęcia od nich ślubowania, w związku z czym żaden z nich nie mógł objąć urzędowania. Po ukonstytuowaniu się nowego Sejmu, z inicjatywy PiS Izba podjęła uchwały stwierdzające "brak mocy prawnej" uchwał o wyborze tamtych sędziów, a następnie przegłosowała uchwały o wyborze następnych, a właściwie nie żadnych "następnych", tylko zwyczajnie – sędziów TK.

Prezydent Duda już po północy odebrał od czterech ślubowanie, a następnego ranka, czyli 3 grudnia, Trybunał rozpoczął badanie zgodności z konstytucją ustawy o Trybunale. W rezultacie stwierdził, że ustawa w zasadzie była z konstytucją zgodna, ale już wybór dwojga sędziów był nieprawidłowy, natomiast odmowa przyjęcia przez prezydenta ślubowania od sędziów wybranych prawidłowo, była z konstytucją niezgodna. Według Trybunału, ponowny, a właściwie nie "ponowny" wybór sędziów z inicjatywy PiS, został dokonany nie na podstawie ustawy, a na podstawie regulaminu Sejmu, a więc bez podstawy prawnej. W rezultacie sytuacja wokół TK zapętliła się jeszcze bardziej, niczym węzeł gordyjski. Oto są sędziowie wybrani "na podstawie ustawy" – ale nie złożyli ślubowania przed prezydentem i są sędziowie wybrani "na podstawie regulaminu Sejmu", którzy jednak ślubowanie złożyli, w następstwie czego Trybunał Konstytucyjny cierpi na embarras de richesse, czyli kłopot z nadmiaru.

Na razie pod Sejmem a potem – przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego przy alei Szucha odbywała się przepychanka na pikiety – ale jeśli embarras de richesse będzie się w Trybunale utrzymywał, to nie można wykluczyć, iż przepychanki przeniosą się na teren samego Trybunału, w którym sędziowie będą spychać się nawzajem z krzeseł i walczyć między sobą o dostęp do stołu tym wścieklej, im większe będzie im towarzyszyło "poczucie misji". A co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości; poczucie misji ma zarówno pan prezes Andrzej Rzepliński, jak i każdy sędzia: zarówno zaprzysiężony, jak i nie – z tym że misję swoją pojmują odmiennie. To znaczy – formalnie tak samo, bo wszyscy są za praworządnością i demokracją – ale jedni uważają, że praworządność i demokracja jest wtedy, gdy państwo kręci się wokół RAZWIEDUPR-a i jego marionetek, podczas gdy inni – gdy państwo kręci się wokół pragnień pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Sytuacja trochę jest podobna do opisanej w bajce Kryłowa o łabędziu, szczupaku i raku, ciągnących wóz. Łabędź rwał się ku obłokom, rak – do tyłu, a szczupak ciągnął w wodę. "Kto winowat iz nich, kto praw – sudit' nie nam - puentuje bajkopisarz – no tolko woz i nynie tam" – co się wykłada, że nie naszą jest rzeczą rozsadzać, kto winien, a kto niewinny – ale wóz aż dotąd stoi w poprzednim miejscu. Zatem – wbrew pikietującym na alei Szucha (Szuch, jak wiadomo – "patron Gestapo") demonstrantom spod znaku Komitetu Obrony Demokracji manifestującym swoje gorące przywiązanie do konstytucji – Trybunał Konstytucyjny nie tylko nie naprawił zegarka, ale kto wie, czy nie zepsuł go jeszcze bardziej. Już nawet nie chodzi o to, że te wszystkie przejścia definitywnie starły z oblicza Trybunału puszek pierwotnej niewinności – jeśli nawet sędziowie sprawiają wrażenie bardzo zadowolonych ze swego rozumu i bezstronności – to jeżeli ktokolwiek jeszcze będzie przekonany o jego apolityczności, może być uważany za idiotę, i to w dodatku – ciężkiego. Jakże bowiem upolityczniony aż do przesady (do przesady – bo po ratyfikacji traktatu akcesyjnego i lizbońskiego Umiłowani Przywódcy uprawianie prawdziwej polityki mają przecież surowo zakazane) Sejm może wyłonić z siebie apolityczny Trybunał? W ogóle byłoby dziwne, gdyby było inaczej, jako że okupujący nasz nieszczęśliwy kraj RAZWIEDUPR w tak zwanym majestacie prawa przekształcił III Rzeczpospolitą na swój obraz i podobieństwo w organizację przestępczą o charakterze zbrojnym, na skutek stopniowego nasycania agenturą czyniąc organy wymiaru sprawiedliwości jednym z jej najważniejszych ogniw.

Występując 3 grudnia o godzinie 20.00 z orędziem do narodu, prezydent Andrzej Duda nawet słowem nie wspomniał o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, zdaniem którego powinien odebrać ślubowanie od sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Przypomniał natomiast, że składając przysięgę prezydencką, deklarował, iż "dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli" będą dlań "najwyższym nakazem". Podobną myśl wyraził podczas nocnego posiedzenia Sejmu poseł Kornel Morawiecki, stwierdzając, że ważniejsze od prawa jest "dobro narodu".

Widać z tego, że PiS nie uchyla się od konfrontacji, do której najwyraźniej popycha i swoją agenturę, i "broniących demokracji" pożytecznych idiotów również RAZWIEDUPR. Wygląda zatem na to, że w Boże Narodzenie nasz nieszczęśliwy kraj tym razem nie pogrąży się w nirwanie.

Stanisław Michalkiewicz

piątek, 27 listopad 2015 14:40

Wreszcie rząd, który myśli o biedzie polskich dzieci

Napisane przez

RatajewskaRząd nasz ma dać po 500 złotych na dziecko, miesięcznie. Bogate dzieci nie dostaną. Dobrze, niech więcej będzie dla biednych i dla matek biednych, które często dzieci same chowają. Lepiej późno niż wcale.

Niemcy dają około 200 euro na dziecko, ale jeszcze rodzic dostaje, gdy się dzieckiem opiekuje. To 500 złotych zlikwidowałoby być może głód dzieci polskich. Moje dzieci nie miały wsparcia, żadnego dofinansowania. Ja wiem, co to znaczy, gdy przede wszystkim szkoła wyciąga od dzieci dużo pieniędzy – książki, wycieczki, przybory, ubranie. W sumie Polska opiera się na dzieciach. Te 500 złotych nie poszłoby do skarpety, zostałoby szybko wydane.Oby jak najszybciej rząd wypłacił te pieniądze. Czas zimowy to czas koniecznych zakupów, bo dziecko rośnie. Ile reklam jest skierowanych do dzieci! Wielkie markety zarabiają na dzieciach, niech zostawią dla nich część zarobionych tutaj pieniędzy.

piątek, 27 listopad 2015 14:31

P O L S K A czyli migawki z podróży

Napisał

kumorPo raz trzeci z rzędu pojechałem na Marsz Niepodległości. Lecę tylko z podręcznym bagażem, zawsze ciekawy zanurzenia się w polskiej ulicy... 

Tym razem zaczęło się zgrzytem. Strajkowały stewardesy Lufthansy i odwołano lot z Frankfurtu do Krakowa. Szczęśliwie dzięki pomocy Pani Ani z Polimeksu przesiadłem się na LOT i szczęśliwie dotarłem na miejsce. (Choć nieco obchodząc się smakiem – w przeciwieństwie do niemieckich linii LOT każe sobie płacić za piwo.) Były też mocniejsze wrażenia, bo flagowy dreamliner LOT-u po odkołowaniu od rękawa zawrócił i czekaliśmy godzinę na usunięcie usterki...

Co denerwuje w Warszawie (Europie), to dodatkowe sprawdzanie przy przesiadaniu się na linie wewnętrzne – ileż razy, na Boga, trzeba prześwietlać tych samych ludzi. sprawdzać?!

P O L S K A czyli migawki z podróży

W Krakowie, gdzie oddano do użytku nowy terminal, suchą stopą można przejść na parking lub do szybkiego tramwaju z Balic na Dworzec Główny.

Pod tym względem Kraków jest lepszy od Mississaugi, gdzie dojazd na lotnisko komunikacją to problem dziwnie trudny do rozwiązania. Tym razem po raz pierwszy korzystałem z UBER-a i jestem zachwycony. Miły pan Hindus był pod moim blokiem za dwie minuty od kliknięcia w smartfon, a całość drogi z okolic Square One kosztowała mnie 21 dol. (taksówka to ok. 40 dol.).

W Krakowie niewiele się zmieniło od roku. Co zwraca uwagę? Moją na pewno wszechobecne graffiti, i to w miejscach świętych. Kraków to zabytkowy cukierek zarabiający wyglądem na życie, więc naprawdę powinno się tam o to dbać, by idioci nie malowali po murach. Gdzieniegdzie było też brudnawo.

Za to doskonale jeździ komunikacja miejska; szybka, sprawna. Tramwaje Bombardiera oferują standard, o jakim w Toronto możemy tylko pomarzyć – zapowiedzi przystanków, wyświetlanie pozycji tramwaju etc. Inna rzecz, że bilety nie są tanie, a jadąc na trasie Dębniki-Nowa Hura – zaliczyłem dwie kontrole smutnych kanarów.

Na wsi u rodziny, też niewiele zmian. Wsie zostały odkorkowane – sieć dróg, dawniej często nieprzejezdnych samochodem osobowym, dzisiaj oplata pajęczynką najbardziej niedostępne okolice, a doskonała komunikacji busowa zapewnia sprawne i szybkie połączenia na wszystkich istotnych kierunkach.

Do Warszawy dotarłem na pokładzie Pendolino. Pociąg, owszem, wygląda nowocześnie, ale co z tego, skoro jedzie tylko o 15 minut krócej niż poczciwy ekspres za późnego komunizmu. Na dodatek, w tym supernowoczesnym pociągu nie ma sieci wi-fi, a bilet za 150 zł do tanich nie należy.

Warszawa smutna i zlana deszczem, zapraszała do nostalgicznych spacerów. Zwlekłem się do kultowego już Ciechana na Foksal przy Nowym Świecie, gdzie i piwo dobre (naprawdę!), i sieć wi-fi – jak najbardziej działa, a dodatkową atrakcją jest też przeciętny wiek obecnych tam osób, równy mniej więcej połowie mojego.

Na drugi dzień ponownie do Ciechana na spotkanie marszowych "emigrantów", głównie z Wielkiej Brytanii, idę z panem Janem Michalakiem, wiceprezesem organizacji "Nasza Polonia" z Australii. Australijska flaga podpięta pod polską, wywołuje zainteresowanie.

Podczas marszu siąpi. Nikomu to nie przeszkadza. Rzeka ludzi nie ma końca. Po raz pierwszy też w historii imprezy czytają list prezydenta RP do uczestników – coś się zmienia.

I wreszcie nie ma prowokacji!!! Wreszcie we własnym państwie, możemy spokojnie przejść kilka kilometrów bez atrakcji w postaci gazu łzawiącego, ostrzału z broni gładkolufowej i polewania.

Po marszu, w Ciechanie jem pieczoną kiełbasę z cebulą i uciekam, jeszcze tylko na dworcu wywiad z Marianem Kowalskim – z którym co chwila ktoś robi sobie zdjęcie – i znów w Pendolino do Krakowa. Sprawnie, szybko, przez noc.

Wrażenia?

Bardzo pozytywne. Dochodzi do siebie pokolenie ludzi, które chce odbić Polskę dla Polaków, które nie ma w głowie strasznej sieczki, jak te poprzednie; pokolenie wykształcone, niezakompleksione i dynamiczne. Może nawet bardziej dynamiczne i rozedrgane niż w innych krajach Europy. Polska jest duża i ma olbrzymi potencjał. Powoli, ale jednak prawda ta dociera ludziom do głów. Nadal można ich robić w bambuko, ale jest z tym coraz trudniej. Coraz bardziej są obyci i kumaci. Coraz bardziej uświadamiają sobie atuty Polski wynikające:

a – z położenia geograficznego,

b – z zasobów surowcowych,

c – z potencjału ludnościowego.

Przez pokomunistyczne lata Polska była systematycznie okradana przez gangsterów poprzedniego systemu. Dzisiaj, choć kraj jest rozszabrowany, czuć w nim nową energię. To jest najważniejsze, bo to motywuje ludzi. Coraz więcej osób mówi o Polsce z troską, coraz więcej potrafi analizować sytuację, coraz więcej widzi, w jaki sposób wali się Polaków w rogi. Dlatego na Marsz Niepodległości przyjechało ponad 100 tys. ludzi. Przede wszystkim młodych.

Po ugorze pokolenia lat 90., oczadzonego TVN-em, "Gazetą Wyborczą", zachodnim perkalem i paciorkami, przychodzi pokolenie nowe. Powinniśmy mu pomóc z całych sił. Bo ono ma szansę zostać mądrym gospodarzem wolnej Polski.

Wylatywałem z Krakowa uśmiechnięty, być może właśnie odradza się Polska, nie ta wymarzona, bo tej nigdy nie będzie, ale ta prawdziwa, do której warto będzie wracać.

Andrzej Kumor


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany sobota, 05 grudzień 2015 11:06
piątek, 27 listopad 2015 14:32

Pauperyzacja emocjonalna gatunku ludzkiego

Napisane przez

Ostatnie dekady ekscytującej nowoczesnej cywilizacji pozbawiają nas elementu romantyki, czytania między wierszami, niespodzianki... jest w nas coraz mniej empatii, wszystko jest takie dosłowne, odarte z tajemniczości, ludzie zainfekowali się powszechnym ekshibicjonizmem (Facebook).

Miłość w konwencjonalnym rozumieniu zdewaluowała się zupełnie, jest staroświecka i niemodna, mimo że wszyscy jej pragną. Ludzie mieszają miłość z pożądaniem, które jest co prawda elementem miłości, ale nie jedynym! Pogłębia się kryzys męskości i kobiecości, zanikają więzi międzyludzkie, ludzie stają się coraz bardziej samotni, mimo iż pozostają w związkach i wychowują dzieci, to często łączy ich tylko ten sam klucz do domu. Internet ukazuje samotność ludzi w przerysowany sposób. Potrzeba i chęć zwrócenia na siebie uwagi (selfiaki) tak naprawdę jest chorobliwą desperacją i wołaniem o pomoc.

piątek, 27 listopad 2015 13:57

W drodze do Dabiq

Napisane przez

BB-autorNajpopularniejszy fragment listopadowej debaty prawyborczej demokratów otwiera pytanie moderatora o termin "radykalny islam". Dziennikarz cytował kandydata republikanów Marco Rubia. Wszystkich trzech kandydatów stojących na scenie dosłownie sparaliżowało. Hillary Clinton, Bernie Sandersa i George'a O'Malleya przestraszył sam kierunek, w jakim podąża dyskusja o zamachach w Paryżu. Bełkotali więc coś o niedzieleniu Amerykanów i wyższości terminów "radykalny dżihad" i "krwawy ekstremizm" nad "radykalnym islamem".

W Europie, gdzie ludzie poczuli już na szyi zimny sztylet dżihadystów, nawet politykom lewicy odechciało się zabawy w etymologiczno-semantyczne subtelności. Wzięli się za stawianie płotów, ponaglając do tego samego państwa bałkańskie, poza tym podwyższyli stan zagrożenia, wyprowadzili wojsko, pojazdy opancerzone i policję na ulice, uruchomili specjalne grupy inwigilująco-śledcze oraz wezwali USA do podjęcia zdecydowanej rozprawy z enklawą terrorystów zwaną Państwem Islamskim (ISIS).

czwartek, 26 listopad 2015 22:35

Prośba od Mary Wagner

Napisane przez

Toronto 23.11.2015

Mary Wagner kieruje swoją serdeczną prośbę:

Dear Friends,
I would like to pass on to you the news that a date for the appeal (of the constitutional challenge) has been set: May 16th, 2016. Please keep its preparation (and of course Dr. Lugosi) in your prayers, and please do share this information with anyone who may be interested in the case, especially those who have contributed to the defense fund.

Please remember Linda also, as she remains in custody until her trial, scheduled for Jan 13th, 10am at College Park courthouse (College and Yonge streets, Toronto)... Please consider attending if you are in the area and please do pass the word along to others.

Thank you for your support! God bless you.

Termin rozpatrzenia apelacji

Drodzy Przyjaciele!

Chciałabym przekazać wam wiadomość, że termin rozpatrzenia apelacji (sporu o wykładnię konstytucji) został ustalony na 16 maja 2016 roku. Przygotowujmy się w modlitwie (również o dra Lugosi) i podzielcie się tą wiadomością ze wszystkimi osobami, które mogą być zainteresowane, zwłaszcza tymi, które przyczyniły się do powstania funduszu obrony. Proszę pamiętajcie również o Lindzie, która przebywa w areszcie do czasu rozprawy wyznaczonej na 13 stycznia, na godzinę 10.00 rano w gmachu sądu College Park (ulice College i Yonge, Toronto)...

Proszę rozważcie swój udział, jeżeli będziecie w pobliżu, i przekażcie wieści innym. Dziękuję za wsparcie! Niech Bóg wam błogosławi! Mary

O co chodzi w apelacji?

Przypomnijmy, że w sprawie Mary Wagner chodzi o definicję ludzkiego życia.

W pierwszym procesie sędzia Fergus O'Donnell uznał ją za winną postawionych zarzutów i skazał na pięć miesięcy więzienia za wyrządzenie krzywd i cztery za naruszenie warunków okresu próbnego (probation), uwzględniwszy zaś czas przesiedziany za kratami aresztu, postanowił natychmiast uwolnić podsądną.

Zarządził jednocześnie dwuletni okres próbny, podczas którego Mary ma nie zbliżać się do klinik aborcyjnych na odległość mniejszą niż sto metrów. Skazana odmówiła przyjęcia tych postanowień do wiadomości i nie podpisała wyroku.

Proces dotyczył zarzutów postawionych po tym, jak 12 sierpnia 2012 roku Mary Wagner weszła do kliniki aborcyjnej "Women's Care Clinic" przy Lawrence Ave. West w Toronto i rozmawiała z obecnymi tam kobietami. Została wówczas aresztowana, oskarżona i od tamtej chwili pozostawała w areszcie śledczym, odrzucając wyznaczone przez sędziego wymogi zwolnienia warunkowego, zwłaszcza zaś wymóg niezbliżania się do klinik aborcyjnych. Wagner tłumaczyła, że sumienie jej na to nie pozwala.

W swej mowie końcowej obrońca dr Charles Lugosi podkreślił, że Wagner postrzega swoje działania jako legalne i spójne z kanadyjską konstytucją, prawem zwyczajowym i zasadą nadrzędności praw Boskich, jaka zapisana jest w preambule kanadyjskiej ustawy zasadniczej. Mary wskazuje na człowieczeństwo ludzkiego płodu. Tymczasem w myśl kanadyjskiego prawa, za człowieka uważa się osobę, która urodzi się żywa, i płód można zabić w łonie matki nawet w 9. miesiącu ciąży, nie ponosząc żadnych konsekwencji. W Kanadzie nie ma żadnej tzw. ustawy aborcyjnej.

Prokurator Tracey Vogel argumentowała wówczas, że dowody medyczne na człowieczeństwo ludzkiego płodu, jakie obrona zamierzała przedstawić, nie mają znaczenia dla sprawy, zaś zgłoszeni świadkowie "nie są bezstronni". Zdaniem Vogel, najważniejsze było to, do czego Wagner się przyznała; mianowicie że "przeszkadzała w funkcjonowaniu prywatnej przychodni medycznej" – nie miała "żadnego powodu, aby tam się znajdować, a jej obecność wywoływała wielki niepokój u pacjentek, ich rodzin i przyjaciół".

Odczytując wyrok, sędzia O'Donnell przyznał, że aborcja jest tematem bardzo kontrowersyjnym, wokół którego toczyło się wiele spraw sądowych, uznał jednak, że argumentacja Wagner nie miała szans powodzenia, biorąc pod uwagę to, że nie wykorzystała innych możliwości przeciwstawiania się aborcji, jakie miała do dyspozycji. Zachęcił ją do przemyślenia, czy czas 22 miesięcy spędzony w więzieniu nie byłby lepiej wykorzystany dla obrony jej przekonań w bardziej skutecznych działaniach.

Wagner potwierdziła wówczas, że wraz ze swym zespołem prawnym zamierza złożyć apelację od wyroku. – Prawdziwe zwycięstwo w rzeczywistości nie zależy od sądów – dodała – ale oczywiście nadal będziemy starali się dochodzić sprawiedliwości dla dzieci (nienarodzonych) przed sądem. A niezależnie od tego obowiązuje wezwanie do miłości bliźniego, który potrzebuje pomocy i któremu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Dlatego mam nadzieję, jak Bóg pozwoli, nadal apelować do matek, których dzieciom grozi niebezpieczeństwo.

Sprawa odbiła się szerokim echem poza Kanadą, w tym w Polsce; a Grzegorz Braun zrobił film na temat Mary.

Film "Nie o Mary Wagner" jest do nabycia w redakcji "Gońca".

Odmowa uznania dziecka w łonie matki za człowieka przez kanadyjski system prawny powoduje, że dziecko takie nie ma żadnej ochrony i może być zabite w każdej chwili. Co więcej, zdarzają się nawet sytuacje tzw. żywych aborcji, kiedy człowiek taki opuszcza łono matki i daje oznaki życia. Teoretycznie powinien być wówczas ratowany, a nie jest.

A więc mimo że sprawa nie jest relacjonowana w głównych mediach, to ma zasadnicze znaczenie dla wartości społecznych w Kanadzie.

Dlatego właśnie Mary Wagner postanowiła odwołać się od wydanego wyroku. Jej obrona w tej sprawie polega na działaniu w stanie wyższej konieczności, podobnie jak każdy człowiek, który ratuje cudze życie, nawet naruszając przy tym różne przepisy – jak na przykład wtargnięcie na cudzą posesję.

czwartek, 26 listopad 2015 22:21

Kwik, kwik, kaszanka

Napisane przez

ligezaObserwując potyczki między dobrem i złem, często odnosimy wrażenie, że zwycięża zło. Dlaczego? Dlatego, że dobro wzdraga się przed przemocą, natomiast zło przemocy się nie wstydzi.

Wszelako poza światem oligarchów niewielu jest ludzi złych z natury. Wielu za to bywa źle poinformowanych. Źle oraz bardzo źle. A to dzięki swoistej metodzie wychowawczej: ogłupić, dezinformując, by dzięki podtrzymywanej dezinformacji utrzymać w ogłupieniu. Przy okazji tresując do posłuszeństwa. Po jasnej stronie mocy właśnie z tego rodzaju deficytów informacyjnych biorą się czyny niegodne człowieka. Dla odmiany, informacji i wiedzy aż nadto w świecie rządzących. Tam przeważa zła wola plus chciwość, maglowane z egoizmem etycznym, egotyzmem, wreszcie z egomanią.

czwartek, 26 listopad 2015 22:17

Dożyłem

Napisane przez

pruszynskiJan Pietrzak: Jestem zadowolony z tych wyborów. Zachwyca mnie, że takie czasy przyszły. Po raz pierwszy w Polsce, w Sejmie nie ma komuny. Po 50 latach działań Kabaret Pod Egidą odniósł sukces.

Od premiery w 1966 roku byliśmy antykomunistyczni. SB wciąż pisała, że walczymy z komuną. Po niemal 50 latach nasz kabaret odniósł sukces! Oczywiście ludzie komuny gdzieś jeszcze są, wynoszą jakieś meble, robią świństwa, ale jednak od władzy zostali zdecydowanie odsunięci. Napracowałem się z moimi kolegami 49 lat.

czwartek, 26 listopad 2015 22:14

Ani grosza od Sorosa

Napisane przez

michalkiewiczAjajajajajajaj! Już nic nie będzie takie, jak było na początku, a w każdym razie – takie, jak było przedtem. Przedtem – to znaczy przed nocą ze środy 25 na czwartek, 26 listopada, kiedy to w Sejmie zostało złamane prawo.

Jak wiadomo, nie ma nic gorszego niż złamane prawo, no, może z wyjątkiem złamanego serca ("złamane serce z rozpaczy dynda, czemuś odszedła, ach Rozalinda, ty babskie zwierzę, ja tobie w życiu już nie uwierzę, bo ty masz serce tam, gdzie wstydzę się powiedzieć sam"), albo – co nawet wygląda gorzej – złamany członek ciała męskiego – ale poza tymi wyjątkami nie ma nic gorszego, jak złamane prawo. No a taki właśnie zarzut postawiła opozycja Prawu i Sprawiedliwości, które w tej sprawie wsparte zostało przez klub Kukiz-15 i razem przeforsowali uchwały uznające sejmowe uchwały, przeforsowane wcześniej przez koalicję PO-PSL, a dotyczące wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego, za "pozbawione mocy prawnej".

Chodziło o to, że świadome zbliżającej się porażki wyborczej PO i PSL wykombinowały sobie, by rzutem na taśmę nie tylko zmienić ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, ale w dodatku – wybrać na 9-letnią kadencję "swoich" sędziów, którzy z wdzięczności za nominację, tak będą frymarczyć niezawisłością, żeby było gites tenteges. I tak się stało, a sędziami, którzy dali się w tym trybie wybrać, byli profesorowie: 40-letni Krzysztof Ślebzak, 57-letni Andrzej Jakubecki i 66-letni Roman Hauser. Czy spełniliby nadzieje pokładane w nich przez politycznych protektorów – tego ma się rozumieć nie wiemy, ale fakt, że pozwolili się w takim trybie wybrać, daje do myślenia. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym przygotowali... sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy nie tylko napisali ją "pod siebie", ale w dodatku aktywnie uczestniczyli we wszystkich fazach procesu legislacyjnego. Ponieważ prezydent Duda nie odebrał od tych trzech sędziów ślubowania, nie mogli podjąć obowiązków sędziowskich, no a nocne uchwały, które dotyczyły nie tylko wspomnianej trójki, ale wszystkich pięciu sędziów poprzednio wybranych... no właśnie; na razie spowodowały powstanie dwóch szkół jurysprudencji. Jedna szkoła stoi na nieubłaganym stanowisku, że stwierdzenie przez nowe uchwały Sejmu, iż poprzednie uchwały Sejmu w sprawie wyboru sędziów TK są "pozbawione mocy prawnej", skutkują nieważnością wyboru tamtych sędziów, podczas gdy druga szkoła jurysprudencji stoi na podobnie nieubłaganym stanowisku, że nocne uchwały "nie mają żadnych skutków prawnych". Co skłania przedstawicieli jednej szkoły jurysprudencji, jak i drugiej szkoły jurysprudencji do stanięcia na podobnie nieubłaganych stanowiskach – tajemnica to wielka, więc nie można wykluczyć również argumentów pozaprawnych.

Jedno jest w tej sytuacji pewne; wyjaśnienie sprawy niesłychanie wzbogaci jurysprudencję – oczywiście kosztem Bogu ducha winnych podatników. Zresztą nie tylko jurysprudencję – bo na nieubłaganym stanowisku w tym sporze stanęli również funkcjonariusze poprzebierani za dziennikarzy niezależnych mediów. Nie tylko stanęli, ale dali również pokaz ubeckich metod, które w mediach głównego nurtu stały się rutyną. Metody te polegają na tym, iż poprzebierani za dziennikarzy funkcjonariusze medialni prawdę znają z góry, a jeśli zapraszają kogoś do studia na przesłuchanie, to tylko po to, by się do tej znanej z góry wersji przyznał. Na przykład para funkcjonariuszy TVP info w nocy ze środy na czwartek przesłuchiwała doktora politologii Uniwersytetu Warszawskiego, który obiektywnie wyjaśniał, co i dlaczego w Sejmie się dzieje.

Ten obiektywizm budził żywiołową niechęć zwłaszcza telewizyjnej zetempówki, która nie tylko lepiej wiedziała, co uczony doktor powinien na jej pytania odpowiadać, ale starała się go przywieść do przyznania jej racji. Jestem pewien, że gdyby mogła, zerwałaby mu paznokcie, ale widać RAZWIEDUPR jeszcze się mityguje, bo nie wie, jak na takie metody zareagowaliby nadzorcy z CIA, więc na razie funkcjonariusze muszą oddziaływać wyłącznie perswazyjnie.

Za to w Sejmie opozycja demonstrowała w obronie demokracji w ten sposób, że Platforma Obywatelska opuściła salę obrad, pozostawiając tylko obserwatorów.

Pojawiły się od razu fałszywe pogłoski, że parlamentarzyści PO na gruzach demokracji urządzili orgię, ale wszystko wkrótce się wyjaśniło, że nie chodziło o orgię, tylko konferencję prasową, podczas której zarówno pani Ewa Kopacz, jak i posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska, co to samego jeszcze znała Stalina, dały do zrozumienia, iż demokracji będą broniły "tymi piersiami". Najwyraźniej obyczajowa awangarda przeciska się z teatrów do parlamentu, co sprzyja rozmaitym fałszywym pogłoskom. Tymczasem na sali plenarnej dokazywali parlamentarzyści z Nowoczesnej pana Ryszarda Petru, po kolei wdrapując się na trybunę i z jej wysokości zawstydzając prezesa Jarosława Kaczyńskiego pytaniami, jakie to jeszcze straszliwe spiski przeciwko demokracji zamierza przeprowadzić i w ogóle – czy mu nie wstyd tak demoralizować sejmowych debiutantów, którzy jeszcze myślą, że zarówno z tą niezawisłością Trybunału Konstytucyjnego i w ogóle – z tą demokracją, to wszystko naprawdę.

Sprawę poniekąd wyjaśnił poseł Kornel Morawiecki, mówiąc, że prawo, owszem, jak najbardziej, ale nie można trzymać się go kurczowo, bo najważniejsze jest Dobro Narodu. Skoro dla Dobra Narodu można nawet zmienić konstytucję, to cóż dopiero – zauważyć, że jakieś uchwały "są pozbawione mocy prawnej", zwłaszcza gdy te spostrzeżenia – zgodnie z twierdzeniem stosownej szkoły jurysprudencji – "nie mają żadnych skutków prawnych"? W tej sytuacji pewnej wskazówki może dostarczyć odwołanie się do klasyki, to znaczy – do klasyki literackiej, a konkretnie – do "Pana Tadeusza", w którym Klucznik Gerwazy wypowiada tę oto spiżową sentencję: "wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie", to znaczy – również w Trybunale Konstytucyjnym. Wprawdzie jest on niezawisły, jakżeby inaczej, ale przecież ani nie ślepy, ani nie głuchy, więc jeśli zauważy znaki i usłyszy głosy, żeby się tak bardzo tą całą demokracją nie przejmować, to odwróci się od kretynizmu prawniczego ku Dobru Narodu, bo w przeciwnym razie nie dostanie ani grosza od Sorosa.

Na razie jednak od Sorosa idą sygnały odwrotne, bo za pośrednictwem Fundacji Batorego rozdzielający pochodzący od niego jurgielt Główny Cadyk Rzeczypospolitej Aleksander Smolar, nieubłaganie opowiedział się za demokracją, a członkowie żydowskiego Zakonu Synów Przymierza wzięli udział w Komitecie Obrony Demokracji, który ponoć rozszerza się z szybkością światła.

Najwyraźniej Syny Przymierza najwyższe dobro mniej wartościowego narodu tubylczego upatrują w "demokracji", co w praktyce politycznej przekłada się na utrzymanie status quo ante, czyli okupacji naszego nieszczęśliwego kraju przez RAZWIEDUPR za pośrednictwem agentury, podczas gdy prezes Jarosław Kaczyński chciałby pozbawić RAZWIEDUPR korzyści z okupacji naszego nieszczęśliwego kraju, by przypadły one płomiennym dzierżawcom monopolu na patriotyzm – bo któż lepiej wyrazi Dobro Narodu, a zwłaszcza – Prawdziwe Dobro Narodu?

Stanisław Michalkiewicz

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.