Okiem niepoprawnego optymisty, czyli… Dyrektywą w patriotyzm
Napisane przez Waldemar BinieckiNigdy przedtem nie było tak zmasowanego ataku sił liberalnych na Polskę i Polaków. Atakują nas światowe liberalne media, politycy i instytucje finansowe, które osiągają nieopodatkowane w Polsce zyski.
Po 1989 roku i wstąpieniu do NATO i Unii Europejskiej formalnie odzyskaliśmy niepodległość i jesteśmy w ciągłym procesie odzyskiwania suwerenności.
W sensie geopolitycznym zmiany te są jednak niewielkie. Mamy ciągle tych samych sąsiadów, którzy dogadują się ponad naszymi głowami. Rosja ciągle uważa nas za swoją strefę wpływów i za wszelką cenę próbuje zdestabilizować Unię Europejską i NATO, które z kolei są naszymi gwarantami.
Przekazywanie złych wiadomości to zajęcie niebezpieczne, smutne i słabo płatne. Kasandra skończyła nie najlepiej, a i w życiu najadła się nieprzyjemności. Na dodatek, mimo że prawdziwie wieszczyła, nikt jej nie słuchał.
Cóż jednak robić, skoro dookoła pogłębia się królestwo głupoty, ignorancji i bezczelności. Coraz częściej jedziemy tu, w Kanadzie, na dobrej opinii z dawnych lat i zakładamy, że jakoś to będzie. Niestety "jakoś" można zakładać, kiedy gospodarczy samograj kręci się siłą bezwładności, wypełniając każdemu miskę na obiad. Gdy jednak kołderka robi się kusa, co poniektórym będą spod niej wychodzić zmarznięte nogi.
Można mówić godzinami, dlaczego kanadyjskie państwo się psuje.
To, że schodzi na psy, nie ulega wątpliwości. W ubiegłym tygodniu, podczas zwykłych kanadyjskich mrozów, strzelił – prawdopodobnie źle policzony – most wiszący na rzece Nipigon. Kanadyjskie mosty mają to do siebie, że często nie można ich uniknąć i ten właśnie do takiej kategorii należy. 600-kilometrowy objazd przez Wisconsin nie jest dla wszystkich, bo też nie wszyscy w Kanadzie mogą bez problemów jeździć do USA. Przez most nad Nipigon, oddany do użytku (jedna nitka) w listopadzie ub. roku w ramach państwowego programu odnawiania infrastruktury, przejeżdżają dziennie towary wartości 120 mln dol. Zwis ten zaprojektowała nam firma ze słonecznej Hiszpanii… Dlaczego? Bo ja wiem. Konsorcjum, w skład którego wchodzi, jest ponoć w dobrej komitywie z prowincyjnym rządem, od którego wykupiło autostradę 407.
Zerwanie się mostu w kraju Trzeciego Świata może nikogo by nie zdziwiło, ale tu, w Kanadzie, wciąż żywa jest pamięć innych standardów...
Inna rzecz – prąd. Kiedyś był tani jak barszcz. Dzisiaj za sprawą ekobolszewizmu i ignorancji kolejnych rządów Ontario, zaczopowano energetyczne żyły prowincji. Zapłacimy zań jak za woły, co się przełoży nie tylko na chudsze portfele gospodarstw domowych, ale też na wyższe koszty produkcji przemysłowej, a co za tym idzie, wyższe koszty tworzenia miejsc pracy i mniejszą konkurencyjność ontaryjskiej gospodarki.
Ostatni kamyk do energetycznego ogródka – oto okazało się, że wprowadzane za setki milionów dolarów tzw. inteligentne liczniki prądu, które mają bezprzewodowo nadawać do centrali odczyt zużycia energii, są do kitu i nie łączą się jak trzeba. Po latach użerania się z problemem Hydro One postanowiło 36 tys. takich cacek zainstalowanych na wsi odinstalować, przywracając regularne wizyty pana inkasenta z latarką. W błoto poszły miliony. Dlaczego? Bo jakiś niedokształcony albo skorumpowany "idiot" zza biurka zafundował nam bubel. Jemu nic od tego nie będzie, wygodnie rozłoży się na państwowej emeryturze w którymś z ciepłych krajów, my zaś… Można było inaczej? Tak, w Albercie inteligentne liczniki komunikują się z centralą po przewodach elektrycznych – działa, mniej kosztuje...
Przykłady można mnożyć. Dlaczego obniżają się standardy rządzenia i administracji? Dlaczego nikt nie pilnuje wspólnych pieniędzy? Proszę się rozejrzeć dookoła.
Idą trudniejsze czasy, bo nasza surowcowa gospodarka zaczyna kichać pod naciskiem wydarzeń globalnych. Efekt jest prosty: niższa cena ropy i gazu to mniejsze wpływy z eksploatacji, to zaś nie kusi już tak bardzo inwestorów, dołując walutę. Mówi się nawet, że w tej sytuacji nasz loonie powinien oscylować około 55 centów US. Niższy kurs oznacza – podrożenie importu, także konsumpcyjnego. W Kanadzie importujemy całkiem sporo. Droższa będzie więc produkcja chińska, droższa żywność wożona z USA czy Meksyku. Przy 30-procentowym wahnięciu kursu, nikt dodatkowych kosztów nie weźmie na klatę – zapłacimy wszyscy.
W tym szaleństwie jest metoda kanadyjskiego banku centralnego, który daje do zrozumienia, że nie zamierza bronić jakichś kursowych pułapów i podnosić stóp procentowych. Gdyby tak uczynił, idąc w ślady amerykańskiego banku centralnego Fed, wówczas musielibyśmy mocno zacisnąć pasa. Droższy kredyt wywróciłby wiele pożyczek, ochłodził rynek nieruchomości, zmniejszył wpływy komunalne z tytułu podatku katastralnego. Wydaje się, że prezes Poloz wybrał inną drogę – manewrów inflacyjnych, kiedy to rosnące ceny (patrz choćby bilety lotnicze do Polski), będą wymuszały wzrost płac, ale wzrost ten będzie zawsze szedł w tyle w stosunku do wzrostu cen, obniżając stopniowo stopę życia. Inflacja jest rozwiązaniem, które koszty kryzysu przerzuca przede wszystkim na grupy o najmniejszym wpływie politycznym, jak emeryci, bo ich świadczenia waloryzowane będą na końcu.
Są to historie znane i przerabiane. System, w którym żyjemy, polega na kontroli sterowania przepływem bogactwa; tego tworzonego dzisiaj i tego nagromadzonego przez pokolenia i odłożonego. A że to sterowanie nie jest sprawiedliwe... A kiedy było?
Niech prysną troski, bo przecież mamy celebrytę na czele władz federacji, ładnego mężczyznę, z którym naród lubi się fotografować, który choć - jak to politykom każą - chodzi szybko i energicznie, ale ma też czas na sweetfocie do Instagramu czy Fejsbuka. Premier był w środę w Toronto. Wszystkim było miło, wiemy, że czuwa i o nas myśli. Nie to co ci zimni technokraci z poprzedniego rozdania.
Żałuję tylko, że pani Trudeau charakterem i urodą (choć przecież nic jej nie brakuje) odbiega od takiej Evity Peronowej, byłoby wówczas o czym wesoło pisać i w kim rozkochiwać. Bo jednak podkochiwanie się – dajmy na to – w takiej premierce Wynnowej – co poniektórym Ontaryjczykom, piszącego te słowa nie wykluczając, może przychodzić z niejakim trudem... Przynajmniej na razie.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Sanatorium. 30 lat temu. Jest nas cztery osoby w pokoju. Jest pan, już emeryt, który był strzelcem wyborowym w 1939 roku, a później w czasie wojny, uciekając przed wysłaniem na roboty, brygadzistą w organizacji Todta, jest inny emeryt, były górnik, ten był na robotach w Niemczech, jest i jakiś około piętnastu lat starszy ode mnie drugi górnik leczący się po poważnym wypadku.
Ja jestem w tym gronie najmłodszy. Dziwne. Kiedy pozostaję sam na sam z jednym z nich, to opowiadają mi swoje chwile z życia. Ten młodszy górnik, no cóż, zgodnie z tym, co mi opowiadał, to był niezły z niego babiarz i bradziaga. Nie wiem, czemu opowiadał mi o swoich intymnych sprawach. Może nie było to jego intencją? Może było to spowodowane tym, że po poważnym wypadku miał nagle skoki ciśnienia i wówczas nie kontrolował swoich myśli i decydowały uczucia? Opowiadał mi, że kilka razy w swoim życiu zdarzyło mu się spać z dwiema kobietami na raz. Zarzucił to, bo zauważył, że te przygody nie kończyły się, jak by to on sobie wyobrażał, szczęśliwie. Zauważył, że te dziewczyny rezygnowały z jego wdzięków, a skłaniały się ku sobie nawzajem. Stawały się lesbijkami. Kiedy to zauważył, już nigdy tego nie robił, nie spał z dwiema kobietami na raz. Mam wrażenie, że opowiedzenie mi o tym było jakimś wyrazem odwagi z jego strony.
Mąż zaraz jedzie do mechanika, aby przygotował samochód do przeglądu. Samochód jest stary, ma 21 lat, ale dużo takich jeździ po polskich drogach. Nie czujemy, że to antyk. Wprawdzie na osiedlu, zwłaszcza przed nowszymi blokami, stoją nowsze samochody, ale przed naszym zdarzają się też takie wiekowe jak nasz. Najważniejsze, że w Polsce mechanicy są dobrzy, a nasz samochód, ściągnięty z Niemiec, nie wymagał prawie żadnych napraw, oprócz wymiany części hamulców.
Patrzę na ceny 10-letnich samochodów, ale są drogie, między 17 tys. a 20 tys. złotych. Niemcy kupują przede wszystkim BMW, Audi, Mercedesa, a na końcu Volkswagena. Szkoda, że samochody angielskie mają kierownicę po drugiej stronie. W Anglii są tańsze samochody niż w Niemczech – mówią nasi znajomi stamtąd. Ciekawa jestem, czy jest to bardziej korzystne dla ruchu drogowego, bezpieczeństwa kierowcy czy pasażera. Czy w wypadkach samochodowych statystycznie więcej cierpią kierowcy, czy pasażer? Np. u nas w autobusie zawsze siadam za kierowcą, bo może on odruchowo siebie chronić.
Obrona Polski jest naszym najświętszym obowiązkiem
Napisane przez Waldemar Biniecki4 marca 1944 roku odbyła się w Chicago konferencja przygotowawcza przed powstaniem Kongresu Polonii Amerykańskiej, w której udział wzięli przedstawiciele całego spektrum życia polonijnego, razem z duchowieństwem i naczelnymi redaktorami prasy polonijnej. Na tym spotkaniu w charyzmatycznym przemówieniu Karol Rozmarek w prosty sposób powiedział: "Obrona Polski jest dzisiaj naszym najświętszym i najważniejszym obowiązkiem. Od nas zależy, czy ta obrona będzie tylko patriotycznym frazesem, czy będzie rzeczywistą obroną, taką, za którą Polonia amerykańska nie będzie się musiała w przyszłości wstydzić".
Na kongresie założycielskim Kongresu Polonii Amerykańskiej, który odbył się w Buffalo 28, 29 i 30 maja 1944 roku, liderzy polonijni, przy masowym niemalże poparciu 6-milionowej wtedy Polonii, nakreślili uniwersalne cele dla Polonii amerykańskiej, stwierdzając m.in.: "Jako Amerykanie, w których żyłach płynie polska krew, przyrzekamy uroczyście nieść jak najdalej idącą pomoc Narodowi Polskiemu. Aby dać realny wyraz naszym odczuciom, powołujemy do życia Kongres Polonii Amerykańskiej i w tym celu niniejsze ustawy przyjmujemy".
Ponieważ Europa wzdraga się przed użyciem przemocy w obronie cywilizacji, która Europę stworzyła, dlatego na karki Europejczyków spadną wnet topory barbarzyńców. Ci bowiem siły się nie wstydzą.
Barbaria właśnie tak ma. Jak to samo nieco inaczej ujmuje Thomas Sowell, amerykański publicysta, profesor Instytutu Hoovera na kalifornijskim Uniwersytecie Stanforda: "Ludzie, którzy nie zechcą użyć siły w obronie cywilizacji, będą zmuszeni zaakceptować barbarzyństwo". Niestety, wszystko co najgorsze ziszcza się na naszych oczach. Poszkodowane zachodnioeuropejskie kobiety starają się podobno zwalczyć objawy traumy w oparciu o tak zwany czarny humor. Najnowszy dowcip z tego gatunku głosi: "Przyjeżdżajcie do Köln, to raj dla zwierząt z Arabii i Afryki: miasta bez myśliwych". Powtarzana w zachodnioeuropejskich metropoliach w powyższym kontekście zagadka, także odległa od poprawności politycznej, brzmi mocniej: "Czy na Zachodzie zostały tylko kobiety, dzieci oraz afroarabskie zwierzęta, czy znajdzie się tam jeszcze paru mężczyzn?".
Unijna misja doradcza na Ukrainie ruszyła w końcu 2014 roku. Kto o tym zdecydował? Ministrowie spraw zagranicznych obradujący w Brukseli. Po co? Aby pomóc starym-nowym demokratycznym władzom w Kijowie. Z mitycznych środków unijnych, a właściwie naszych podatków, aby poszkodowane państwo ukraińskie lepiej się rozwijało.
Kto został nowym szefem wielce ważnej dla dobra europejskiego misji? Wysokiej rangi policjant litewski Kiastutis Lanczinskas. Owa poważna decyzja zapadła podczas posiedzenia komisji do spraw polityki i bezpieczeństwa UE.
W Mińsku przez ostatnie dni było nawet do 18 stopni mrozu, ale słonecznie. Większość pań i panów chodziła w pikowanych kurtkach do łydek. Na głowach, nie jak dawniej, futrzane czapki, a wełniane, trykotowe. Taniej i lżej.
W Warszawie natomiast, oświetlonej różnymi girlandami po całym mieście, nawet po dalekiej Sadybie, było do momentu, gdy to piszę, prawie bez śniegu i ciepławo.
Czy Unia szczeka, czy również gryzie?
Napisane przez Stanisław Michalkiewicz"Dziś moja moc się przesili, dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny" – deklamował Konrad w "Dziadach" Adama Mickiewicza.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" wyraziła tę myśl nieco mniej poetycko, ale za to jaśniej – czy mianowicie Unia Europejska tylko szczeka, ale nie gryzie, czy jednak w razie potrzeby potrafi również ugryźć? Chodzi oczywiście o decyzję Komisji Europejskiej podjętą w miesiąc po kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, czyli 13 stycznia, dotyczącą bezprecedensowego uruchomienia procedury sprawdzenia stanu praworządności w Polsce. Jest to niewątpliwie triumf polskich targowiczan, m.in. w postaci RAZWIEDUPR-a, który w ten sposób już po raz kolejny dowodzi, że dla kontynuowania okupacji naszego nieszczęśliwego kraju nie powstrzyma się nawet przed zdradą stanu.
Inna rzecz, że z subiektywnego punktu widzenia RAZWIEDUPR nie musi swoich działań oceniać w kategorii zdrady stanu. Jako polityczny kierownik polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, z którą historyczny naród polski od 1944 roku musi dzielić terytorium państwowe, poczuwa się do lojalności przede wszystkim wobec Związku Radzieckiego. Jak w swoim czasie wyznał Mieczysław Moczar, który tak naprawdę nazywał się Mikołaj Diomko, "dla nas, partyjniaków, prawdziwą ojczyzną jest Związek Radziecki". Oczywiście Związek Radziecki zmienia położenie; raz jest na wschodzie, ze stolicą w Moskwie, a innym razem – na zachodzie ze stolicą w Berlinie, ale to w lojalności RAZWIEDUPR-a niczego nie zmienia, bo nieomylnym tropizmem, takim samym, jak słonecznik do słońca – kieruje się on zawsze w stronę Związku Radzieckiego, gdzie by się on akurat w danym momencie nie znajdował.
Oczywiście polscy targowiczanie na RAZWIEDUPR-ze się nie kończą, bo drugim, ważnym elementem targowiczan jest lobby żydowskie. Ponieważ lobby żydowskie, podobnie jak RAZWIEDUPR ze swoją klientelą, jest beneficjentem sytuacji, jaka wytworzyła się w Polsce w następstwie tak zwanej transformacji ustrojowej, na naszych oczach odtworzył się sojusz "Chamów" z "Żydami". RAZWIEDUPR, czyli "Chamy", ściśle współpracuje z "Żydami", czyli lobby żydowskim, by odsunąć od siebie widmo utraty korzyści z okupacji naszego nieszczęśliwego kraju, niechby nawet doprowadzając do interwencji zewnętrznej w Polsce pod pretekstem "obrony demokracji". Z kolei "Żydy" liczą nie tylko na umocnienie w ten sposób swojej pozycji na terenie tubylczym, ale nawet na jej poprawę w następstwie rabunku Polski pod pretekstem tak zwanych roszczeń.
Zewnętrzna interwencja Unii Europejskiej, czyli Niemiec, w Polsce możliwość takiego rabunku zdecydowanie przybliża i w związku z tym lobby żydowskie w Polsce pozwala wykorzystywać się Niemcom na tej samej zasadzie, jak żydowska policja w gettach podczas okupacji. Wykonywała ona brudną robotę, podczas gdy Niemcy tylko się przyglądali i najwyżej zachęcali żydowskich policjantów do większej gorliwości. Historia, jak widzimy, powtarza się na naszych oczach, ale finał oczywiście zależy od tego, czy Unia Europejska tylko szczeka, ale nie gryzie, czy też jednak gryzie.
Uruchomienie procedury sprawdzania przez KE stanu praworządności w Polsce musi bowiem zakończyć się jakimiś konkluzjami. Jeśli KE dojdzie do wniosku, że z praworządnością w Polsce wszystko jest w jak najlepszym porządku, będzie to sygnał, że Unia Europejska rzeczywiście tylko szczeka, a nie gryzie. Jeśli jednak przedstawi diagnozę odwrotną, że praworządność w Polsce jest zagrożona, to przedstawi też zalecenia, które będzie trzeba wykonać, by zagrożenia usunąć. Co to mogą być za zalecenia? Ano, bez względu, czy będą dotyczyły Trybunału Konstytucyjnego, czy też przyjęcia do TVP pana red. Lisa i wypłacenia mu wielomilionowego odszkodowania za doznane zgryzoty, czy opodatkowania banków, wszystkie one będą zmierzały do utrwalenia okupacji Polski, albo jej resztówki przez RAZWIEDUPR, no i wypłacenia haraczu Żydom.
Jeśli polski rząd tę diagnozę i narzucone warunki kapitulacji przyjmie, no to nawet będzie miał pozwolenie na markowanie rządzenia, bo w końcu rezultaty demokratycznych wyborów wypada respektować. Jeśli jednak i diagnozę, i warunki odrzuci, to nastąpi eskalacja politycznej wojny w Polsce i przekazanie sprawy przez KE do Rady Europejskiej, by ta nałożyła na Polskę sankcje i inne środki dyscyplinujące. Z tym może być atoli problem, bo węgierski premier Wiktor Orban już z góry oświadczył, że nie ma mowy o tym, by Węgry poparły jakiekolwiek sankcje przeciwko Polsce – a decyzja Rady Europejskiej w takiej sprawie musi być jednomyślna.
W takiej sytuacji Unia Europejska będzie musiała ugryźć, bo inaczej utraci wszelki prestiż. W tym celu Niemcy będą musiały zmobilizować RAZWIEDUPR i lobby żydowskie do eskalacji politycznej wojny, to znaczy – przeniesienia jej na ulice i wywołania gwałtownych rozruchów.
Rząd będzie musiał jakoś na nie zareagować i to właśnie będzie mogło stać się pretekstem do uruchomienia zapisanej w traktacie lizbońskim tzw. klauzuli solidarności, która przewiduje możliwość interwencji Unii w państwie członkowskim, jeśli wystąpiło tam zagrożenie dla demokracji.
Zgodnie z zapisami traktatu lizbońskiego, taka interwencja może nastąpić wskutek zagrożenia demokracji przez terroryzm i na prośbę władz państwa zainteresowanego.
Cóż jednak zrobić w przypadku, gdy zagrożenie dla demokracji płynie z terrorystycznych działań samych władz? Wiadomo, że z żadną prośbą o interwencję w obronie demokracji one nie wystąpią, a w tej sytuacji musi zastąpić je Komitet Obrony Demokracji, który w tym właśnie celu został już zawczasu przez RAZWIEDUPR stworzony i nadymany jest nieustannie przez żydowskie lobby, przede wszystkim – przez żydowską gazetę dla Polaków pod kierownictwem pana red. Adama Michnika, który w ten oto sposób daje się instrumentalnie wykorzystywać Niemcom, niczym jakiś żydowski policjant w getcie.
Oczywiście drapuje to w kostium obrony demokracji i wolności słowa, ale żydowscy policjanci w getcie też potrafili stworzyć dla swojego postępowania jakieś pozory moralnego uzasadnienia, które nawet i dzisiaj wytrzymują próbę czasu.
Gdyby zatem doszło do uruchomienia procedur przewidzianych w ramach "klauzuli solidarności", to mogłoby dojść nawet do realizacji scenariusza rozbiorowego – bo tylko idiota przepuściłby taka okazję, tymczasem Niemcy są państwem poważnym i takiej okazji z pewnością by nie przepuściły. Nie mam przy tym najmniejszych wątpliwości, że nasza niezwyciężona armia, której najtwardsze jądro stanowi wszak RAZWIEDUPR, natychmiast stanęłaby po stronie interwentów, którzy na wszelki wypadek, jakiejś Norymbergi czy czegoś w tym rodzaju, powierzyliby jej brudną robotę – oczywiście w zamian za jakiś napiwek, podobnie jak to było w przypadku starych kiejkutów. Chętnych by nie zabrakło, podobnie jak w stanie wojennym, zwłaszcza że żydowskie lobby przedstawiłoby to opinii światowej jako walkę z terroryzmem w służbie demokracji, a wiadomo, że gdy w grę wchodzi demokracja, to nie tylko można, ale wręcz należy poświęcić wszystko inne.
Stanisław Michalkiewicz
To, co się zdarzyło na świeżym powietrzu podczas zabawy sylwestrowej w Kolonii i w Hamburgu, gdzie zgwałcono kilkaset Niemek, to papierek lakmusowy pokazujący, czym jest dzisiaj Europa i czym są Niemcy.
Po pierwsze, niemieckie środki przekazu głównego nurtu nie poinformowały o sprawie ze względu na możliwość ksenofobicznej reakcji widzów, słuchaczy czy czytelników. Mamy więc powiedziane wprost, że według kierowników tego bajzlu, telewizja i gazety nie służą do informowania, lecz do wywoływania pożądanych zachowań. Jeśli dana informacja takim zachowaniom nie sprzyja, zostaje zablokowana.
To się nazywa total i manipulacja. Tak jest w dyktaturach.
Podajemy informacje korzystne, blokujemy niekorzystne. Nawet nie trzeba do tego Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, wystarczy telefon od kolegów braci…
Głupota dzisiejszych eurolewaków jest tak daleko posunięta i tak instytucjonalnie usankcjonowana, że tłumi nawet instynkt samozachowawczy.
Po drugie, okazało się, o dziwo, że wedle niemieckich władz, zgwałcone biedaczki są same sobie winne…
Szczerze mówiąc, to jest nowość, idąca w poprzek politycznie poprawnego dekalogu, bo jeszcze nie tak dawno przez Europę i nie tylko przechodziły różne "marsze szmat" – wyzywająco poubieranych działaczek i działaczy. Notabene impreza ma nasze kanadyjskie korzenie, jako że zainicjowana została manifestacją w Toronto 3 kwietnia 2011 roku przeciwko usprawiedliwianiu zgwałceń wyglądem zgwałconych. Początek dały słowa oficera naszej policji w Toronto, Michaela Sanguinettiego, który powiedział na York University, że "kobiety powinny unikać ubierania się jak sluts, by nie zostać ofiarami przemocy". Biednego funkcjonariusza zakrzyczano wówczas i zmuszono do odszczekania, a tu proszę, teraz to samo mówi pani burmistrz Kolonii Henriette Reker. Jej zdaniem, przyjezdni – tzw. uchodźcy – widząc "radośnie" ubrane Niemki, błędnie domniemują, że jest to zaproszenie, i rzucają się w celach seksualnych. Co ciekawe, zamiast zapowiedzieć kampanię uświadamiającą przybyszów – co by się samo logicznie narzucało – zapowiedziała wydanie poradnika dla Niemek, aby były poinformowane, co robić w zetknięciu z "imigrantami". Już widzę kumitety, co to ustalają treść tych instrukcji; już widzę tę młodą Niemkę, która patrząc na szczerzącego zęby, obślinionego imigranta, otwiera poradnik na stosownej stronie… Zresztą rozwiązanie jest całkiem proste i domyślnie oczywiste – niech założą burki, przejdą na islam i będzie po kłopocie.
Kabaret na tym się nie kończy, ponoć biedne Niemki nie mogły zaalarmować policji o tym, co się dzieje, bo bały się, że napastnicy ukradną im telefony. No niby logiczne...
Po trzecie zaś, sprawa najważniejsza; Ludzie Drodzy! W środku miasta, bandy przybłędów gwałcą lokalne Niemki; no tak było! Więc ja się pytam, gdzie w tym czasie są Niemcy? Piwo piją? Czy ci faceci potracili już całkiem jaja? Zostali kulturowo wykastrowani?
Nie wiem, może się mylę, i proszę mnie wyprowadzić z błędu, ale gdyby tak – załóżmy – w noc sylwestrową w Warszawie, podczas imprezy na placu grupa Arabów lub Murzynów zaczęła się dobierać do polskich kobiet, to nie tylko w rękach "sympatyków piłki nożnej" znalazłyby się jakieś ostre czy tępe przedmioty zdolne wyrządzać krzywdę bliźniemu. Jest to normalny, może atawistyczny, ale całkiem zdrowy odruch. Od tego jest facet, żeby bronić kobiety. Nawet nie swojej. Jeśli ten odruch zostanie w społeczeństwie wytrzebiony, jeśli kobieta nie może być pewna, że w towarzystwie mężczyzny jest bezpieczniejsza niż bez niego, no to po ptakach. Nie ma narodu. Alles kaputt! Rzeczywiście pozostaje nam wtedy zrobić jedną wielką love paradę i zachęcić panie, by w ramach gościnności rozłożyły nogi...
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…