Ośrodki dywersji ideologicznej nastają na jedność państw europejskich, godzą w nasze sojusze wojskowe i osłabiają wolę społeczeństwa, siejąc zwątpienie i defetyzm. Dlatego musimy zdecydowanie przeciwstawić się wrogiej propagandzie tak poprzez działania organów bezpieczeństwa w kraju, jak też techniki telekomunikacyjnej.
Zakłócanie tego przekazu poprzez zagłuszanie programów radiowych nadawanych z centrów dywersyjnych oraz konfiskowanie przemycanych do krajów czasopism – zwłaszcza kolorowych – gdzie podważa się nasze osiągnięcia, wypacza i fałszuje istotę naszej współpracy, sens oraz charakter internacjonalistycznej europejskiej przyjaźni, pomniejsza lub wręcz ukrywa jej efekty, oraz próbuje deprecjonować integrację w ramach UE – powinno być przedmiotem naszej codziennej czujności. Przeciwnik podejmuje nieustannie wysiłki w celu osłabienia siły obronnej państw NATO w dziedzinie moralno-politycznej i wojskowej.
Wroga propaganda usiłuje stwarzać społeczną dezaprobatę, co do celowości wysiłków obronnych, udzielania pomocy ruchom demokratycznym i narodom walczącym o swą wolność. Siły wrogie dążą także wszelkimi środkami do zahamowania demokratycznych przemian w Syrii, Libii, Afganistanie i innych państwach świata.
Władze państwowe, organizacje polityczne, środki przekazu podejmują odpowiednie kroki w celu neutralizowania i eliminowania szkodliwych następstw wrogiej propagandy. Wyjaśnia się społeczeństwu i młodzieży mechanizm działania ośrodków dywersyjnych i aparatu wojny psychologicznej.
Wróg jest zdecydowany i bezwzględny, nie posiada żadnych skrupułów moralnych, kieruje się cyniczną tezą, iż w walce ideologicznej można stosować wszystkie chwyty propagandowe...
Okej, okej, stop. To tylko przerobiony na użytek obecnej sytuacji peerelowski tekst napisany w kanonie dawnej nowomowy, ale przecież pani Fotyga, walcząca z rosyjską propagandą na forum Parlamentu Europejskiego, mówi to samo i tak samo, tyle że słowami dzisiejszej nowomowy. Że Rosja robi propagandę, to chyba rzecz oczywista. Byłaby głupia, gdyby jej nie robiła. Każdy silny kraj i każda duża korporacja ma specjalistów od pijaru.
Zwalczanie rosyjskiego przekazu za pomocą rezolucji PE i prac jakiejś grupy cenzorów to wymysł zbiurokratyzowanych nierobów.
Zresztą w Polsce dzisiaj, niczym dawniej w PRL-u, krytykujący sojusze czy politykę zagraniczną, od ręki zostają „agentami Putina”. Kiedyś byli „łańcuchowymi psami imperializmu”... Historia lubi się powtarzać, bo diabeł to inteligentna bestia i ma duże poczucie humoru. Tak więc mamy w RP setki Putinowych agentów, którzy notabene chodzą sobie luzem po wolności, jakby nigdy nic, deprecjonując sam fakt agenturalności. Wygląda na to, że w Polsce agentów nikt poważnie nie traktuje, a przecież jeśli ktoś skumał się z wrażą mocą, to dla zwykłej przyzwoitości wypadałoby go wkopać do tiurmy, a nie opisywać w gazetach.
Niedługo zaś pod hasłem walki z wrogą propagandą będzie się zwalczać wszelkie odstępstwa od oficjalnej linii.
Słowem, niech żyje wolność i swoboda!
Rosjanie robią świetną propagandę, bo nauczyli się jej na Zachodzie jeszcze w czasach sowieckich. W telewizji RT pracują tuzy zachodniego dziennikarstwa, jak chociażby były celebryta CNN, Larry King. Do tego wiesza się tam propagandowe bombki na choinkach długonogich panienek o ładnych buźkach, co wizualnie rozprasza odbiorcę, zwiększając skuteczność „bombardowania”.
Zresztą w dzisiejszych czasach antyzachodnią propagandę jest tak samo łatwo robić jak w dawnych czasach antysowiecką. Okutany kaftanem politycznej poprawności Zachód albo nie mówi całej prawdy, albo wprost kłamie. Ludzie widzą, że król jest nagi, i w sukurs przychodzi im odpowiednio spreparowany ruski przekaz. Słowem, sami uwiarygadniamy rosyjską wersję, klepiąc bez przekonania politycznie poprawne formułki, nieprzystające do tego, co widać na ulicy. Paradoksalnie informacyjna bolszewia jest teraz po naszej stronie, a po postsowieckiej przekaz oparty na dawnych wzorach propagandy antykomunistycznej i antysowieckiej. Świat się śmieje i gryzie we własny ogon.
Jak walczyć z ruską propagandą? Prosto! Wystarczy mówić prawdę. Nie bać się prawdy, nie konfabulować. Tymczasem, jak człowiek dziś otwiera telewizor, to ma wrażenie, że mówią tam do idiotów i traktują telewidza jak nierozgarniętego przymuła.
Dorosły człowiek, wiedząc, że prasa kłamie, a telewizja manipuluje, po omacku sięga do innych źródeł. Jeśli wiemy, jak używać krytycznego myślenia, to nawet picie brudnej wody nam nie zaszkodzi. Tymczasem, podobnie jak dawniej socjalistyczna, tak dzisiaj propaganda politycznej poprawności robi z odbiorcy dziecko. W to zaś wchodzi ruski przekaz, wywracając na drugą stronę zachodnie prop-agitki.
Dlaczego tak się dzieje? Bo w ciągu minionych dekad pozbawiliśmy się niezależnego dziennikarstwa, skomasowaliśmy środki przekazu w kilka korporacyjnych kanałów, gdzie po bolszewicku bije się w głowach politycznie poprawną pianę. Jeżeli nasza telewizja i nasza prasa kłamią, to ruska telewizja skutecznie „kłamie inaczej”, obnażając te kłamstwa.
W dawnych czasach zagłuszano stacje radiowe, dzisiaj zrobiliśmy duży krok naprzód i dumnie wracamy do monitorowania i „zagłuszania” Internetu… To się nazywa postęp.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!