Andrzej Kumor
Redaktor naczelny Gońca, dziennikarz i publicysta. Poczytaj Kumora...
15 sierpnia – kolejna rocznica Bitwy Warszawskiej, Święto Wojska Polskiego, a właściwie to powinno być święto Niepodległości Polski. Dlaczego?
Bo to właśnie wtedy Polska niepodległość została obroniona i to właśnie wtedy Polska prawdziwie zaistniała nie jako twór traktatowy, nie na papierze, ale prawdziwie, jako państwo zdolne do czynu i jako naród zdolny do działania. To właśnie wtedy powstał nowoczesny naród Polski; wtedy, kiedy do obrony własnego kraju ruszyło polskie chłopstwo (w tym mój dziadek Michał Kumor z Woli Chroberskiej), wtedy się narodził, kiedy do obrony kraju ruszyła złożona z plebejuszy armia Hallera. Bo któż to ją tworzył, jak nie emigranci polscy, ci zarobkowi, za chlebem, którzy wyjeżdżali z Galicji, z Kongresówki do Francji, Ameryki czy Kanady. 15 sierpnia to wielki dzień, wielkie święto polskie, a jednocześnie trochę smutne.
Patrząc na dzisiejszą defiladę, z jednej strony, widzimy polskie kolory, idzie polskie wojsko, ma jakiś sprzęt... Ale jednocześnie wiemy, że następuje dosyć poważna przebudowa państwa polskiego, jego etatyzacja, zmienia się skład narodowościowy polskiego społeczeństwa. Z jednej strony, za sprawą imigracji Ukraińców, z drugiej, z powodu bardzo prominentnych wpływów żydowskich, a z trzeciej strony, imigracji zarobkowej, którą polscy przedsiębiorcy sprowadzają z krajów azjatyckich.
Premier obecnego rządu Mateusz Morawiecki mówił na początku swej kadencji o pułapce średniego wzrostu; o tym że trzeba stawiać na innowacje, zwiększenie wydajności pracy... Tymczasem dzieje się coś dokładnie przeciwnego; Polacy za lepszą pracą, tą wydajną, lepiej zorganizowaną, wyjeżdżają do krajów Europy Zachodniej, bo tam więcej zarobią, a do Polski sprowadza się tanią siłę roboczą.
Podczas tego „drugiego” święta niepodległości prezydent państwa polskiego mówił o tym, jak to byśmy chcieli, żeby stacjonowały w Polsce na stałe obce wojska. Obce wojska zawsze są obce, niezależnie od tego, jak przyjazne; obce wojska reprezentują obce interesy, czasem zbieżne, ale nigdy nie jednoznaczne z interesami Polaków.
Dlatego w Polsce powinny być polskie wojska – bardzo dobrze uzbrojone, być może przez obcych. Dzisiaj wojsko amerykańskie to również sojusznik bardzo potężnego i wpływowego państwa, które ma konkretne interesy na terenie Europy Środkowo-wschodniej, a mianowicie Izraela i Żydów. A to właśnie amerykańscy Żydzi roszczą sobie wobec Polski pretensje finansowe i szantażują Warszawę. Polska niepodległa powinna się z takimi rzeczami liczyć i być na nie przygotowana. Tylko czy rzeczywiście Polska jest dzisiaj niepodległa na taką miarę, jak była wówczas, w czasach Bitwy Warszawskiej? Kiedy mimo kłopotów i trudności istniały polskie elity, które miały własne zaplecze materialne, elity, które rozumiały sytuację światową i miały doświadczenie parlamentaryzmu i dyplomacji.
Paradoksalnie ta Polska, która się odradzała w 1918 r., pod względem narodowego Ducha i narodowej mentalności miała się o wiele lepiej niż dzisiejsza, która boryka się wciąż z następstwami katynizacji polskiej inteligencji, raz w Katyniu i drugi raz podczas Powstania Warszawskiego.
Czy zdołamy się odrodzić? To wciąż jest otwarta kwestia. Niemniej jednak dzisiejsze władze robią wiele złych rzeczy, które bardzo trudno będzie naprawić.
Andrzej Kumor
Nie oddamy szejkom ani guzika!
Kanadyjskim komsomolcom najwyraźniej własne podwórko nie wystarcza, chcą rewolucję (społeczną i obyczajową) roznieść po całym świecie. Problem w tym, że nie bardzo mają na czym, ale próbować nie zaszkodzi - zwłaszcza w krajach III Świata. Zaowocowało to różnymi napięciami bo trzeci świat w stosunku do pierwszego w postępie obyczajowym nie nadąża, o czym świadczy choćby przykład Nigerii, która posługując się starym brytyjskim prawem z XX wieku nadal zakazuje homoseksualizmu i gdzie według sondaży 97 proc. społeczeństwa jest z tym dobrze.
Tymczasem niedawno, pochodzący z Somalii kanadyjski minister imigracji Ahmed Hussen wrócił z Afryki i ogłosił że Kanada za kwotę 175 tys. dol. wyśle do Ugandy, Etiopii, Kostaryki trzech ekspertów, zajmujących się przypadkami przemocy o podłożu seksualnym lub związanej z tożsamością płciową. Pamiętam, jak kiedyś burmistrz Toronto Mel Lastman, postać bardzo kolorowa, stwierdził że nie pojechał na konferencję do Afryki ponieważ bał się, że go ugotują w kotle jacyś ludożercy. Na miejscu naszych kanadyjskich ekspertów od tożsamości płciowej wziąłbym sobie tę radę do serca.
Poważniej zaś mówiąc, to Ottawa tym razem podskoczyła za wysoko i wzięła na cel Arabię Saudyjską, dumne królestwo religijne, gdzie alkohol pije się tylko w prywatnych samolotach, a kobietom dopiero całkiem niedawno pozwolono prowadzić samochody (jak zgodzi się brat lub mąż).
Arabia Saudyjska to nie jest państwo w kij dmuchał, bo oprócz tego, że płynie z niego ropa, to jeszcze stanowi kluczowy element bliskowschodniej układanki. Słowem jest to bliski kolega naszego hegemona, a ten krzywdy nie da mu zrobić. Ottawa tymczasem zaczęła coś tam przebąkiwać o równouprawnieniu saudyjskich kobiet, co dla tamtejszego ucha zabrzmiało jak zgrzyt po szkle na dodatek w kobiecym wykonaniu p. Freeland. Szejkowie spięli się więc, bo to sprawa honoru.
Efekt jest taki, że Kanada dostała po nosie nie uzyskując nic w zamian. Arabię Saudyjską poparły zaś wszystkie szejkanaty oraz ci, co biorą od niej pieniądze, albo robią interesy. Co ciekawe, znalazła się w tej grupie nawet Autonomia Palestyńska, o której Żydzi mówią, że wspierana jest przez Iran.
Tu docieramy do kolejnej kwestii znaczenia „zaatakowanego” przez nas kraju, bo Saudowie to główny rozprowadzający w ewentualnym starciu z Iranem. Arabia Saudyjska od dawna jest zaniepokojona rosnącymi wpływami perskimi i stara się je blokować. Co jest na rękę Izraelowi, któremu do tej pory nawet nie przyszło do głowy pytać szejków o kobiety.
Mamy więc walki w Jemenie, walki w Syrii, gdzie Arabia Saudyjska finansuje tak zwanych rebeliantów, mamy też wpływy Arabii Saudyjskiej w Iraku. Rijad dysponuje gotówką i ma moc.
Podsumowując, można stwierdzić, że to kanadyjsko saudyjskie napięcie obnaża jedynie zideologizowanie i indolencję polityki zagranicznej Ottawy, która w jednych sprawach jest bardzo zasadnicza, a w winnych, jak dziecko we mgle. Tym razem za tę indolencję zapłacimy konkretnym pieniądzem.
***
Lunęło i sparaliżowało nam Toronto. Tak się to dzieje, kiedy miastem rządzą deweloperzy i wielkie „familie”, którym tak zwani „politycy municypalni” jedzą z ręki.
Infrastrukturę kanalizacyjną mamy od czasów wojny albo i sprzed, przez to w tym niby „światowym” mieście, gdy tylko mocniej popada spuszcza się ludzką sraczkę wprost do jeziora. Nie wybudowano bowiem odpowiednio pojemnych zbiorników retencyjnych, aby ją przetrzymać do czasu, gdy oczyszczalnie dadzą radę.
Efekt jest taki, że piękne plaże publiczne muszą być zamykane, jako że pływanie razem z kupą może być niebezpieczne. Temat infrastruktury wrócił w związku z podtopieniami pod obrady i dzielni radni zareagowali we właściwy sobie sposób - zaczęli się zastanawiać nad wprowadzeniem dodatkowego podatku na modernizację kanalizacji. Myśl o ewentualnych cięciach wydatków do głowy im nie przyjdzie, bo przecież mogłoby to naruszyć łańcuch pokarmowy.
Pierwszy z brzegu pomysł jest natomiast taki, że skoro rada będzie „chudsza” i zaoszczędzi się w ten sposób kilkadziesiąt mln dol. rocznie, to można stworzyć fundusz celowy i co roku modernizować za to infrastrukturę. Nie jest to może bardzo dużo, ale od czegoś czas zacząć.
Tymczasem rozsierdzeni na premiera Douga Forda „obywatele miasta” zamierzają go wziąć do Trybunału Praw Człowieka za wspomniane „odchudzanie”, czyli zrównanie granic okręgów municypalnych z prowincyjnymi oraz federalnymi, co prawie o połowę zmniejszy liczbę radnych.
Nie wiem, jak to łączyć z prawami człowieka, (ponoć pozbawia ich to reprezentacji) ale skądinąd wiadomo, że żyjemy w świecie naczyń połączonych i dobry adwokat to zepnie.
I znów będzie wesoło. Tak wesoło, że aż chce się żyć.
Andrzej Kumor
Relacjonowaliśmy niedawno na naszych łamach przypadek skazania Mary Wagner, obrończyni praw dzieci nienarodzonych, która wchodzi na teren przychodni aborcyjnych i usiłuje odwieźć klientki tych zakładów od zabiegu. Jest za to skazywana za przeszkadzanie w legalnym świadczeniu usług. Sędzia po raz kolejny, uznając głębokie przekonania religijne Mary Wagner, wskazał, że nie powinny one uzasadniać łamania prawa, lecz inspirować ją do działań na rzecz jego zmiany.
I tu właśnie, jak to mówią Niemcy, pies jest pogrzebany, ponieważ casus Mary Wagner uświadamia nam, że nie wszystkie prawa możemy w Kanadzie zmienić.
Dzieje się tak dlatego że od czasu dokonanej na początku lat osiemdziesiątych nowelizacji konstytucji kanadyjskiej i wprowadzenia do niej tak zwanej Karty Praw i Swobód na straży praw obywatelskich i praw człowieka stoi Sąd Najwyższy. To on określa czy dany przepis prawa, dana ustawa, czy dana sytuacja ma charakter dyskryminacyjny czy też nie, i to właśnie ten sąd obalił i doprowadził do zmian wielu ustawy przegłosowanych przez kanadyjski parlament; to Sąd Najwyższy zmienił nie tylko przepisy aborcyjne, które ograniczały zabijanie dzieci nienarodzonych do 3 miesięcy (obecnie nie ma żadnych ograniczeń), wprowadził eutanazję, małżeństwa homoseksualne oraz zalegalizował domy publiczne. Wszystko to przy pomocy wytrychu jakim jest „usuwanie dyskryminacji”. Mamy więc do czynienia z dyktaturą Sądu Najwyższego, ciała przez nikogo nie wybieranego; sędziowie pochodzą bowiem z nominacji aktualnego premiera.
A zatem rada sędziego by Mary Wagner „lobbowała” w celu zapewnienia ochrony nienarodzonym dzieciom mija się tutaj z prawdą; takie działania praktycznie są bez znaczenia, bo Sąd Najwyższy na końcu i tak uzna czy jakakolwiek ochrona dziecka nienarodzonego narusza prawo kobiet czy też nie.
I gdzie tutaj jest demokracja?
Andrzej Kumor
Czytając doniesienia o krokach, jakie torontońska rada miejska zamierza podjąć do walki z „przestępczością”, czyli z zamachami terrorystycznymi (niezależnie od tego czy sprawca zamachu był powiązany z jakimiś organizacjami terrorystycznymi, czy też terroryzował na własną rękę, to przecież był to zamach terrorystyczny), trudno nie zadać sobie pytania, czy ci ludzie naprawdę są takimi idiotami, czy tylko udają?
Pomysł, aby zakazać legalnego zakupu broni na terenie miasta, jest takim debilizmem, że człowiek zaczyna zastanawiać się, gdzie żyje. No bo jak kupię pistolet w Mississaudze, to go do Toronto nie wezmę? Czy oni tak myślą?
A gdzie logika w tym, żeby zakazać posiadania broni szanującym prawo, płacącym podatki obywatelom i sądzić, że w ten sposób gangsterzy przestaną do nich strzelać?!!!
Kilka dni po zamachu i policja nie podaje oficjalnie, skąd, rzekomo chory psychicznie, zamachowiec miał broń – podobno była przemycona z USA. Rozumiem, że... logicznym wnioskiem jest w takim wypadku zakaz posiadania i handlu pistoletami w Toronto... Dzięki temu nikt do Toronto nielegalnego pistoletu z USA nie przywiezie. Po prostu przestraszy się burmistrza Tory’ego.
Ja już się go boję, po tym jak stwierdził, że nie widzi żadnego powodu, dla którego ktokolwiek mógłby chcieć posiadać w Toronto pistolet...
Co on głupi?! No właśnie ostatnie wypadki dowodzą, że trzeba mieć broń! Wszystko wskazuje na to, że działająca z zawiązanymi rękami policja nie daje rady, pozostaje więc liczyć wyłącznie na siebie. I w momencie, kiedy rośnie zagrożenie, ci idioci chcą nam całkowicie odebrać zdolność samoobrony! Nie przestępcom, tylko nam!!! Zamiast uderzać w gangsterów, karać, wywalać z kraju podejrzanych, władza, która rzekomo ma reprezentować nasze interesy, chce nam odebrać ostatnią szansę obrony.
Dzisiejszy „kryzys przestępczości” to następstwo liberalnego otumanienia, głupoty podniesionej do standardu normy społecznej; to następstwo bierności nas samych w obliczu totalitaryzmu politycznej poprawności, następstwo akceptowania kretynizmu w życiu publicznym.
Jak zmniejszyć przestępczość? Po pierwsze, karać przestępców – zorganizować na północy obozy pracy dla gangsterów, niech budują drogi i robią inne pożyteczne rzeczy, po drugie, przestać udawać! Przestać udawać, że przestępczością są równo zagrożone wszystkie społeczności. Po trzecie, to infiltracja i inwigilacja tychże środowisk. To tylko garść pomysłów pierwszych z brzegu. Tymczasem rada miasta chce zwiększyć liczbę kamer na ulicach i okablować miasto mikrofonami, które pozwolą natychmiast identyfikować strzały z broni palnej...
I proszę mi powiedzieć, czy to są normalni ludzie?
Andrzej Kumor
data-matched-content-ui-type="image_card_sidebyside" data-matched-content-rows-num="4" data-matched-content-columns-num="1" data-ad-format="autorelaxed">
Reakcja na zamach terrorystyczny w greckiej dzielnicy Toronto to kolejny dowód na to, że żyjemy w świecie politycznie poprawnych szamanów, zaklinających rzeczywistość. Podobnie, jak w Szwecji czy Norwegii, również i u nas, reakcja na zamachy terrorystyczne zaczyna przypominać bajki dla dorosłych dzieci. Po raz kolejny okazuje się, że sprawca - zdeklarowany islamista - cierpiał na zaburzenia psychiczne. Tak było też w Edmonton w 2017 roku, tak było niedawno w Toronto, kiedy zamordowanie wypożyczonym samochodem kilku osób tłumaczono… seksualną abstynencją i frustracją sprawcy.
Torontońska policja ma ręce tak bardzo związane polityczną poprawnością, że nazwisko napastnika z Danforth było tajemnicą przez 20 godzin. Kiedy je ujawniono, towarzyszyło temu oświadczenie rodziny o "chorobie psychicznej". Zamiast konkretnych decyzji, mamy tę samą politycznie poprawną mantrę, że "jesteśmy razem", nie damy się zastraszyć, i będziemy dalej dzielnie pić piwo w ogródkach restauracji. Policja zaś wciąż nie może legitymować osób, które wydają się podejrzane, bo mogłoby to być "profilowanie rasowe", a Murzyni zatrzymani z bronią w ręku nadal będą dostawać lekkiego klapsa od sądów, bo są ofiarami "endemicznego rasizmu" i mieli do szkoły pod górkę.
Jedynym proponowanym rozwiązaniem kryzysu, z jakim mamy obecnie w Toronto do czynienia ma być zwiększenie liczby kamer na ulicach (jak mściwy islamista zobaczy że go filmują natychmiast zacznie się uśmiechać do obiektywu i zaniecha zamachu) oraz utrudnienie nam wszystkim, ciężko pracującym podatnikom, dostępu do broni palnej. (Nikt nawet nie nie zapyta, dlaczego taki Izrael w obliczu zagrożenia terrorystycznego, zamiast odbierać uzbrojenie, pozwala obywatelom nosić M16 po ulicach. My zaś zastanawiamy się czy czasem nie wycofać z kuchni długich noży i malujemy kredkami po asfalcie, że miłość zwycięża...).
Czy wybudzimy się ze śpiączki i zaczniemy wykopywać polit-poprawnych idiotów z życia publicznego? Mało prawdopodobne. Aby tak się stało, jedni musieliby mieć więcej rozumu, a inni odwagi cywilnej. Zidiocenie doszło do takich rozmiarów, że obecnie nawet przemówienia polityków tego kraju przypominają mowę pierwszych sekretarzy. Sytuacja jest trudna, ponieważ większość młodego pokolenia Kanadyjczyków jest celowo "wychowywana na barany" - ludzi poruszających się w labiryncie nowych stereotypów, niezdolnych do krytycznego myślenia, zagubionych, sfrustrowanych, od dziecka na prochach mających korygować ich zachowanie - przygotowanych do strzyżenia kredytem, wieczne dzieci dojrzewające (nie zawsze) dopiero nad grobem.
W to wszystko zmobilizowani, zmotywowani islamiści wchodzą, jak w masło. Problemem nie jest więc przeprowadzenie dużego zamachu, lecz raczej to, jak go politycznie zdyskontować i czemu miałby służyć.
Jeśli do tego dodamy możliwość "operacji trzeciej flagi" w celu emocjonalnej mobilizacji społecznej na wypadek np wojny perskiej obrazek zaczyna nabierać kolorów...
Niemcy trzymają w więzieniu Kanadyjkę, która na YouTube opublikowała jakieś filmiki zaprzeczające holokaustowi. W świetle oburzenia, jakie wywoływała polska ustawa o IPN, jest to po prostu obrażanie logiki. Informacja przeszła przez media bez wzbudzania zainteresowania i jedynie jedno kanadyjskie stowarzyszenie broniące swobód obywatelskich zaapelowało do rządu w Ottawie o interwencję w Berlinie. Zdaniem stowarzyszenia, wsadzanie do więzień ludzi za to, co uważają na temat historii, jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. No pewnie tak jest, tylko te wszystkie politycznie poprawne bandy usługowych „ludzi mediów” nawet się o tym słowem nie zająkną. Jak wiadomo, współczesne „herezje” należy zwalczać z całą bezwzględnością zamykając czarownice do tiurmy. Co ciekawe, przymknięta w Niemczech Kanadyjka opublikowała swoje wynurzenia na kanadyjskim serwerze.
No i tak ma być! Ordnung muss sein!
Co jeszcze ciekawsze, komentujący zdarzenie politpoprawni transwestyci intelektualni gromko zapewniali, że „zaprzeczanie holokaustowi” równa się „wzbudzaniu nienawiści do Żydów”. Nie za bardzo widzę, jak idzie tutaj rozumowanie, ale w dzisiejszym świecie wszystko można wywieść ze wszystkiego, bo w szkołach nikogo klasycznego sylogizmu nie uczą. Uczą za to odruchowego reagowania, mamy więc reakcje jak u psów Pawłowa.
Oczywiście w niczym to „swobody ekspresji i prowadzenia badań naukowych” nie narusza. Swobodę taką naruszają jedynie teorie sprzeczne z oficjalną doktryną – jak polskie przepisy o IPN-ie.
Nawiasem mówiąc, różnice między cywilizacjami zachodnią i nową europejską doskonale pokazane zostały przez obchody piłkarskiego zwycięstwa (II miejsce to też zwycięstwo) w Zagrzebiu i Paryżu. Zachód obsuwa się dzisiaj w centrum, rubieże wciąż się bronią.
Komentując imprezę, ponoć jakiś „idiota nowego czasu” stwierdził, że te w Chorwacji były „zbyt białe”. Coraz częściej słyszę wokół siebie taką uwagę, i obawiam się, że padł nowy rozkaz. Biała jednorodność może już niedługo być tożsama z rasizmem, ksenofobią, a może nawet faszyzmem. Już drżę na próbę załatwienia w ten sposób polskiego harcerstwa. Bądźmy więc gotowi na nowy etap rewolucji. Bądźmy gotowi, że nie będzie lekko i albo damy się prowadzić jak w kolejce na Umschlagplatzu, albo jednak będziemy wierzgać.
Andrzej Kumor
Już za moment prezydent Stanów Zjednoczonych spotka się z prezydentem Rosji.
Stawka jest duża, więc poukładajmy sobie karty na stole.
1. Głównym problemem Ameryki nie jest konkurencja z Rosją lecz walka o hegemonię z Chinami.
2. Aby móc marzyć o tym by z Chinami wygrać trzeba mieć Rosję po swojej stronie.
To jest główne tło.
Ale na nim jest kilka mniejszych rozgrywek, przede wszystkim ta bliskowschodnia.
Stany Zjednoczone usiłowały wyrwać Rosji Ukrainę (co połowicznie się udało) w następstwie rosyjskiego oporu wobec zmiany władzy w Syrii -jednego z głównych elementów konstruowania strefy bezpieczeństwa wokół Izraela i tak zwanego Wielkiego Izraela.
Zablokowanie przez Rosję usunięcia Asada zaowocowało sfinansowaniem przez Waszyngton operacji zastąpienia na Ukrainie oligarchów prorosyjskich przez tych proamerykańskich w większości Żydów.
Rosyjską odpowiedzią była wojna niesymetryczna na wschodzie Ukrainy oraz aneksja Krymu idramatyczne zwiększenie pomocy dla Syrii, likwidacja tzw Państwa Islamskiego i wyparcie Amerykanów oraz Żydów z dużych połaci. To zmusiło Żydów do negocjacji z Rosją. Dla Żydów sprawą zasadniczą jest nie tyle Damaszek i zablokowanie irańskich w Syrii oraz Libanie, co zmiana władzy w samym Teheranie. Amerykanie i Żydzi nie są tego w stanie tego przedsięwziąć bez zgody Kremla. Sytuację dodatkowo komplikuje wpływ Chin w Iranie. Widząc możliwość takiego obrotu spraw Persowie zaczynają grać na Pekin. W ten sposób Chińczycy mogliby pozyskać atuty w żywotnie ich interesujących rozgrywkach na Pacyfiku.
Co więc może leżeć na stole w Helsinkach?
Uznanie przez USA nowej wschodniej granicy Ukrainy i aneksji Krymu, a w zamian za to zgoda na zmianę władzy w Teheranie.
Mogłaby być to też oferta zgody na zwiększenie wpływów Rosji na Ukrainie oraz Europie Środka łącznie z Polską. Realizatorami takiej oferty na tym terenie byliby Żydzi, którzy są postrzegani jako ludzie zdolni uzyskać tam wszystko, co jest potrzebne.
Oczywiście jest to zarys oparty na domysłach, na ile zgodnych z rzeczywistością? Gdybym wiedział, z pewnością nie mógłbym pisać...
Nie dajmy się sterroryzować politycznej poprawności i nie bójmy się myśleć ze względu na politycznie poprawne klisze, które nam podsuwają aparatczycy Nowego Jeruzalem. Bądźmy sobą! Zniewolenie zawsze zaczyna się w głowie. Owszem, wolność czasem ma swoją cenę. Ale warto ją płacić.
Mówię o tym dlatego, że coraz częściej i szerzej rozpościerają się przed nami pomyje obłudy i hipokryzji, jakimi dzisiaj rzygają na nas różne cioty kolejnej rewolucji. Różni tacy posługują się straszakiem politycznej poprawności, z której uczyniono pałkę do bicia po głowie. Wielu z nas, obitych w ten sposób, milczy w strachu.
Tymczasem żeni się nam kit. Premier federalny Trudeau po spotkaniu z premierem Ontario Dougiem Fordem zasugerował, że ten ostatni nie zna przepisów międzynarodowych dotyczących praw uchodźców. Jak wiadomo, Trudeau otworzył na nasz koszt kanadyjską granicę do napływu nielegalnych migrantów ze Stanów Zjednoczonych, korzystających dzisiaj z różnego rodzaju zorganizowanych kanałów przerzutowych.
Trudeau oraz jego minister imigracji urodzony w Somalii Ahmed Hussen próbują nas moralnie zaszantażować, powołując się na konwencje o uchodźcach, tymczasem międzynarodowe przepisy o uchodźcach stanowią jasno, że o azyl należy wystąpić w pierwszym kraju uznanym za bezpieczny i tylko ten kraj zobowiązany jest go udzielić. Takim krajem na mocy kanadyjskiego prawa są Stany Zjednoczone; odpowiednie przepisy zostały wprowadzone w życie za kadencji poprzedniego rządu, po to aby osoba, która pojawi się na granicy kanadyjsko-amerykańskiej, po tym jak odmówiono jej azylu w USA, nie mogła od nowa rozpoczynać całego żmudnego, kosztownego i długotrwałego procesu. Jest to proste uznanie, że łączą nas – Kanadę i USA – podobne wartości i troska o prawa ludzi. Niestety, przepis ten został tak niedoformułowany, że mowa jest w nim o „przejściach granicznych”, co (ci sami co zawsze) adwokaci imigracyjni zinterpretowali tak, że tzw. zielona granica nie jest nim objęta.
Skutkuje to masowym napływem różnego rodzaju ludzi, którzy chcą wejść tu poza kolejką imigracyjną, na krzywy ryj, i korzystać z kanadyjskiego systemu socjalnego, opieki medycznej i innych udogodnień. No bo czemu nie?
Na dodatek, na złość strasznemu Trumpowi, takie miasto, jak Toronto, ogłosiło się jakiś czas temu miastem-schronieniem, co oznacza, że usługi miejskie, finansowane z naszych podatków, są świadczone każdemu, kto po nie wyciągnie rękę, niezależnie od tego co tu robi i jak. Wszelkie miejskie dofinansowania, dodatki, ulgi, szczepienia, pomoc medyczną czy dofinansowanie przedszkola dla dzieci uzyskuje się bez względu na to, czy się jest stałym mieszkańcem Kanady, czy jej obywatelem i czy w ogóle płaci się tutaj podatki. Skutek jest taki, że liczbę nielegalnych imigrantów w Toronto szacuje się na 200 tys. No bo skoro jest okazja...
Dlaczego się tak dzieje? Skąd ta nasza głupota? Proszę pytać wszystkich ober-globalistów, którzy uważają, że ludzi należy mieszać, bo wtedy stare padnie i powstanie nowe. Słowem, są to pomysły ludzi, którym agitatorzy zrobili kupę do głowy.
Jeśli na czas nie podłożymy im nogi, wkrótce zagipsują nam usta.
Andrzej Kumor
Pomimo huraoptymistycznych deklaracji polityków polskiej partii rządzącej oraz przyklaskujących im dziennikarzy, „Wspólna deklaracja premierów Netanjahu i Morawieckiego” niczego praktycznie nie załatwiła, a oskarżenia Polaków i narodu polskiego „o holokaust” mnożą się jak grzyby po deszczu. Tymczasem polskie władze zdecydowały się opublikować wspomniany komunikat we wszystkich głównych gazetach świata zachodniego, na koszt własny, co przedstawiane jest jako opinia zagranicznej prasy.
W „Times of Israel” historyk Yehuda Bauer w tekście zatytułowanym „Czy porozumienie izraelsko-polskie oznacza obronę prawdy czy zdradę historii?” stwierdza wprost, że większość Polaków (nie wszyscy – podkreśla, ale większość) albo zagrabiła żydowską własność, albo własnoręcznie zabiła Żydów, albo też przekazała ich w ręce „polskiej policji”, która natychmiast przekazywała ich Niemcom, „a o tym nie ma ani słowa w oświadczeniu”. Stwierdzenie Bauera o „polskiej policji” wprost implikuje, że to polskie instytucje maczały w tym palce.
Jak widać, deklaracja niczego nie załatwiła, prócz pokazania, że polscy posłowie w tych sprawach są jak chłopcy na posyłki, można na nich gwizdnąć, a podpiszą co trzeba, nie czytając do końca.
Czy polska ustawa o IPN z marca br. była dobra? Możemy się o to spierać. Ale nie z Żydami, jeśli mamy nadal zachować pozory suwerenności jako państwo.
Tymczasem możemy się spodziewać w najbliższym czasie kubłów pomyj w związku z rocznicą zamordowania Żydów w Kielcach. Tu znów interpretacja rozpowszechniana przez stronę żydowską nie pozostawia żadnej wątpliwości – to „brutalni, chamscy, prymitywni Polacy, zazdrośni o to, że Żydzi odbiorą im zagrabione podczas okupacji mienie, zamordowali kieleckich Żydów”. Fakt, że była to prowokacja NKWD, nikogo nie zainteresuje...
***
Aby z kimś wojować, trzeba mieć czym. Najwyraźniej premier Kanady Justin Trudeau o tym nie wie i zamiast dogadywać się z obecną administracją Trumpa, by protekcjonistyczne zabiegi USA miały w Kanadzie jak najmniej szkodliwe następstwa, oddaje się raz buńczucznej, raz ugodowej retoryce, najwyraźniej na falach iście „szekspirowskiej” huśtawki emocjonalnej.
Jeżeli Waszyngton wprowadzi wobec Kanady cła, o których mówi, no to będziemy mieli duży kłopot. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że gros kanadyjskiej gospodarki to są amerykańskie inwestycje, a nikt normalny nie strzela sobie samemu w stopę.
Andrzej Kumor
Tutaj właśnie, na ulicy Lakeshore w Mississaudze, nie tak dawno dostałem mandat za przekroczenie dopuszczalnej prędkości.
Ani się tym chwalę, ani żalę, ale powiem Państwu, że po raz pierwszy, od kiedy mieszkam w tym kraju, dostałem mandat za przekroczenie prędkości o 10 km/h; jechałem 60 kilometrów w strefie 50 km/h – bo tyle właśnie na tej czteropasmowej ulicy można jechać.
I wszyscy jadą tutaj 60 albo 70 km/h. Dlaczego o tym mówię? A dlatego, że żyjemy w mieście, w którym mamy do czynienia z coraz większą przestępczością; żyjemy w mieście, w którym ludzie jeżdżą coraz bardziej agresywnie i brutalnie – mamy do czynienia ze swego rodzaju „arabizacją” ruchu drogowego, z czymś, o czym kiedyś słyszało się, że jest powszechne w krajach arabskich, jak Syria, Libia czy Irak.
Podam przykład, ludzie jeżdżą pasem do skrętu w lewo, a następnie skręcają w prawo omijając kolejkę. Zaczyna się robić bardzo dziko.
Co na to nasza policja?
Nasza policja – oczywiście – „wzmaga wysiłki” i... daje mandaty za przekroczenie prędkości o 10 km/h. Czyli podobnie, jak kiedyś podczas demonstracji antykomunistycznych w Polsce, kiedy łapano „prowodyrów”, czyli po prostu tych, którzy słabo biegali i dawali się złapać. Tak tutaj łapie się tych, których łatwo jest złapać, i można poprawić statystykę.
Policjant, który mnie złapał, praktycznie rzecz biorąc, sam się tłumaczył, dlaczego to zrobił; mówił, że „jechałem na czele grupy samochodów” i że „jemu tutaj właśnie każą stać”. Nie zmienia to faktu – dostałem mandat w wysokości 40 dol.
Mówię o tym również dlatego, że jesteśmy świadkami pewnego procesu demoralizacji policji; żyjemy w świecie poprawnym politycznie, nie można tego, nie można tamtego, nie można wylegitymować podejrzanego, bo samo nabranie podejrzeń jest profilowaniem rasowym. Chodzi mi o to, że tego rodzaju zachowanie nie pozostaje bez konsekwencji, w tym kraju od jakiegoś czasu poziom życia znacząco się obniża, jakość życia się obniża, jakość instytucji społecznych i publicznych, właśnie przez ten atak politycznej poprawności, z którym mamy do czynienia. I cóż, dzisiaj w Toronto czy w Mississaudze mamy strzelaniny gangów, ale jednocześnie nikt nie powie tego, gdzie leży problem, jak jest naprawdę, jak można ten problem skutecznie rozwiązać, bo jest to niepoprawne politycznie, bo nie można nazywać rzeczy po imieniu. Jeżeli nadal będziemy mówić „moja chata z kraja” i „chować zabawki bliżej domu”, to będziemy musieli pogodzić się z ograniczeniem swobód i pogarszaniem się poziomu życia w tym kraju. A to jest nasze miasto, nasz kraj, głosujmy w nim, ale przede wszystkim bądźmy aktywni i mówmy, to co nam leży na sercu, nie bójmy się mówić, bo w momencie, kiedy zaczynamy się bać, już przegraliśmy.
Ja z moim mandatem 40 dol. pójdę do sądu i oczywiście będzie to Państwa i wszystkich podatników kosztować o wiele więcej niż mandat, który mam wypisany. Ale nie zamierzam się poddawać... (ak)
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…