15 sierpnia – kolejna rocznica Bitwy Warszawskiej, Święto Wojska Polskiego, a właściwie to powinno być święto Niepodległości Polski. Dlaczego?
Bo to właśnie wtedy Polska niepodległość została obroniona i to właśnie wtedy Polska prawdziwie zaistniała nie jako twór traktatowy, nie na papierze, ale prawdziwie, jako państwo zdolne do czynu i jako naród zdolny do działania. To właśnie wtedy powstał nowoczesny naród Polski; wtedy, kiedy do obrony własnego kraju ruszyło polskie chłopstwo (w tym mój dziadek Michał Kumor z Woli Chroberskiej), wtedy się narodził, kiedy do obrony kraju ruszyła złożona z plebejuszy armia Hallera. Bo któż to ją tworzył, jak nie emigranci polscy, ci zarobkowi, za chlebem, którzy wyjeżdżali z Galicji, z Kongresówki do Francji, Ameryki czy Kanady. 15 sierpnia to wielki dzień, wielkie święto polskie, a jednocześnie trochę smutne.
Patrząc na dzisiejszą defiladę, z jednej strony, widzimy polskie kolory, idzie polskie wojsko, ma jakiś sprzęt... Ale jednocześnie wiemy, że następuje dosyć poważna przebudowa państwa polskiego, jego etatyzacja, zmienia się skład narodowościowy polskiego społeczeństwa. Z jednej strony, za sprawą imigracji Ukraińców, z drugiej, z powodu bardzo prominentnych wpływów żydowskich, a z trzeciej strony, imigracji zarobkowej, którą polscy przedsiębiorcy sprowadzają z krajów azjatyckich.
Premier obecnego rządu Mateusz Morawiecki mówił na początku swej kadencji o pułapce średniego wzrostu; o tym że trzeba stawiać na innowacje, zwiększenie wydajności pracy... Tymczasem dzieje się coś dokładnie przeciwnego; Polacy za lepszą pracą, tą wydajną, lepiej zorganizowaną, wyjeżdżają do krajów Europy Zachodniej, bo tam więcej zarobią, a do Polski sprowadza się tanią siłę roboczą.
Podczas tego „drugiego” święta niepodległości prezydent państwa polskiego mówił o tym, jak to byśmy chcieli, żeby stacjonowały w Polsce na stałe obce wojska. Obce wojska zawsze są obce, niezależnie od tego, jak przyjazne; obce wojska reprezentują obce interesy, czasem zbieżne, ale nigdy nie jednoznaczne z interesami Polaków.
Dlatego w Polsce powinny być polskie wojska – bardzo dobrze uzbrojone, być może przez obcych. Dzisiaj wojsko amerykańskie to również sojusznik bardzo potężnego i wpływowego państwa, które ma konkretne interesy na terenie Europy Środkowo-wschodniej, a mianowicie Izraela i Żydów. A to właśnie amerykańscy Żydzi roszczą sobie wobec Polski pretensje finansowe i szantażują Warszawę. Polska niepodległa powinna się z takimi rzeczami liczyć i być na nie przygotowana. Tylko czy rzeczywiście Polska jest dzisiaj niepodległa na taką miarę, jak była wówczas, w czasach Bitwy Warszawskiej? Kiedy mimo kłopotów i trudności istniały polskie elity, które miały własne zaplecze materialne, elity, które rozumiały sytuację światową i miały doświadczenie parlamentaryzmu i dyplomacji.
Paradoksalnie ta Polska, która się odradzała w 1918 r., pod względem narodowego Ducha i narodowej mentalności miała się o wiele lepiej niż dzisiejsza, która boryka się wciąż z następstwami katynizacji polskiej inteligencji, raz w Katyniu i drugi raz podczas Powstania Warszawskiego.
Czy zdołamy się odrodzić? To wciąż jest otwarta kwestia. Niemniej jednak dzisiejsze władze robią wiele złych rzeczy, które bardzo trudno będzie naprawić.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!