W ubiegłą sobotę płynąłem kajakiem po Credit River, w oparach unoszącego się nad wodą słodkiego zapachu marihuany z pobliskiego festiwalu „ludowego”. Lud, zwłaszcza ten młody, nie czeka na październik, by się publicznie ujarać, no bo wiadomo, że już dzisiaj patrzy się przez palce... Będziemy więc za sprawą naszych dzieciuchów odgrywających „na scenie” parlamentu dojrzałych polityków „rekreować się” marihuaną. Tak jakby mało było kłopotów przed tym krajem, tak jakbyśmy nie mieli większego zmartwienia. Są „w tym temacie” trzy rzeczy:
Pierwsza rzecz, generalnie uważam, że narkotyki powinny być legalne – tylko że nie w tak zdziecinniałym społeczeństwie, gdzie ludzi od małego przyzwyczaja się do nieodpowiedzialności za siebie samych, a kultura masowa propaguje użycie na maksa jako normę zachowania „dzieci i młodzieży”, zaś administracja państwowa nieprzyjemnymi skutkami owego użycia obarcza nas wszystkich. Legalne narkotyki, podobnie jak brak limitu prędkości na autobahnach, są dla dorosłych, dojrzałych ludzi, potrafiących wymagać od siebie i ponosić konsekwencje własnego działania. Niestety, w Kanadzie (i nie tylko) mamy (zwłaszcza w miastach) społeczeństwo dużych dzieci typowe dla gasnącego słońca imperiów „schodzących”.
Druga rzecz, legalizacja ziela, gandzi, trawy, czy jak to tam jeszcze zwano, rzuca nas na głęboką wodę, bo policja nie wie, jak i czym sprawdzać „upalenie” kierowców (i nie tylko), zwłaszcza w przypadku niepalaczy, czyli osób „po spożyciu” napojów, ciasteczek etc., a także co zrobić z biernymi palaczami z drugiej ręki – którzy mają we krwi THC, bo przebywali w zadymionym pomieszczeniu...
Trzecia rzecz to hodowla na własne potrzeby – o ile w domach prywatnych jest wolnoć Tomku w swoim domku, o tyle w blokach mieszkalnych stwarza cały wachlarz problemów „sąsiedzkich”, nie mówiąc już o wykorzystywaniu zryczałtowanej energii elektrycznej czy cieplnej na rzecz marihuanowej „szklarni”. Słowem, zafundowano nam problemy, które dzielni politycy będą teraz rozwiązywać latami, „konsultując” nas społecznie, powołując komisje oraz teamy ekspertów – będą mogli się wykazać i strzyc nas dalej w najlepsze.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!