„Oczko misiu się odkleiło” – tak w filmie Barei komentowano pewien incydent. Tymczasem różne gazety tabloidowe krajowe i zagraniczne używały sobie ostatnio na premierze Kanady Justinie Trudeau w związku z rzekomym odklejeniem brwi podczas konferencji prasowej. Wychodziłoby na to, że premier nasz na pewne okazje wizerunkowe zakłada sobie bardziej krzaczaste brwi „męskie”, a pod nimi ma takie przerzedzone, mało stanowcze, które trudno mu marszczyć. Justin Trudeau nie tyle więc jest premierem Kanady, lecz gra rolę premiera – z lepszym lub gorszym skutkiem, w Indiach na pewno z gorszym...
Podczas konferencji prasowej po szczycie G-7 zdecydował się na stanowczość, co nie przypadło do gustu prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Trump stwierdził, że Trudeau jest jak dziecko i przy starszych mówi co innego, a pyskuje, dopiero jak odejdzie na bezpieczną odległość. Wtedy wyżali się i obszczeka.
Nie ma w tym nic dziwnego, po prostu nasz premier raz gra jedną rolę, a raz występuje w innej.
Niestety, nie zawsze dobre aktorstwo szefa kanadyjskiego rządu może nas bezpośrednio dotyczyć. Bo „nielubienie” Kanady w Waszyngtonie przekłada się wprost na gorsze pozycje negocjacyjne. Kanada nie ma wiele możliwości manewru w stosunkach z USA; jesteśmy podpięci do tego misia niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy nie. Nasz potencjał wojskowy i ekonomiczny w porównaniu z amerykańskim jest nieduży. Trudno nam też pozwolić sobie na lewarowanie amerykańskich wpływów zwracaniem się ku Pacyfikowi, Rosji czy Unii, ponieważ amerykańscy koledzy kontrolują w tym kraju praktycznie wszystko. Możemy ugrać tyle, na ile nam pozwolą z własnej wygody. No, niestety.
A więc, jeśli chce się dla Kanady coś ugrać, to sensownymi negocjacjami, a nie pozami. Bo niestety za groźnymi minami nie stoją konkretne atuty. Wychodzi więc śmiesznie, a nie groźnie. Tymczasem na rynku wewnętrznym owe pozy premiera podpompowały kanadyjskie ego. Z drugiej strony, warto zauważyć, że Trudeau podpadł ostatnio krytyką Izraela, więc możliwe, że ktoś postanowił skrócić mu smyczkę. W maju apelował przecież o przeprowadzenie niezależnego dochodzenia w sprawie użycia przez Izrael „nadmiernej siły” wobec protestujących Palestyńczyków, ostrzeliwanych przez żydowskich snajperów… I to również wbrew amerykańskiemu – zawsze proizraelskiemu – stanowisku.
***
Niebieska fala przeszła przez Ontario i premier Doug Ford będzie mógł pokazać, co potrafi. Szczęśliwie zastosował znany w polityce manewr, który daje mu więcej przestrzeni decyzyjnej; mianowicie zlecił kontrolę finansów prowincji. Podobno są one w o wiele gorszym stanie, niż ujawniali rządzący liberałowie. A więc, w momencie, kiedy okaże się (a z pewnością się okaże), że finanse są tragiczne, wtedy część obietnic nie będzie mogła być spełniona, a przynajmniej nie od razu. Jakoś trzeba sobie z deficytem poradzić, zwłaszcza że nie wygląda na to, byśmy mieli przed sobą jakiś rekordowy wzrost gospodarczy. Będzie więc trzeba „podejmować trudne decyzje”. Na początek Doug Ford mógłby jednak coś dla nas zrobić – na przykład reformę nauczania seksualnego w szkołach. Zobaczymy, czy Ford okaże się politykiem z ikrą, czy też będzie nową fasadą tych samych sił co zawsze. W każdym razie, można się cieszyć, że nie zostaliśmy mięsem armatnim politycznych eksperymentów NDP. A to już plus.
W nowej legislaturze Ontario zasiądą dwie młode Polki z drugiego pokolenia, Kinga Surma i Natalia Kusendova. Gratulujemy i trzymamy kciuki, by nie były tylko figurantami z tylnych ławek.
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!