farolwebad1

A+ A A-
czwartek, 26 październik 2017 19:17

Wszystkie końce świata

Napisane przez

ligeza        „Słońce będzie świeciło tylko do 17:21” – tak właśnie, do tego najwyraźniej pod moim adresem, rzekła pani, wystawiając łepetynę z mojego telewizora. Bynajmniej nie zapraszana. 

        Ton, jakim kobieta wypowiedziała swoją kwestię, w jednej sekundzie zmroził moją przestrzeń osobistą, aż mi ciarki na plecach zakwitły. Obie lodowate ciarki dwie, że się tak wyrażę. „To już dziś?” – spytałem sam siebie, by po sekundzie dorzucić drugą wątpliwość: „Ale skąd ta wiedźma wie to z taką dokładnością?”. 

czwartek, 26 październik 2017 19:13

INTERCEPTION

Napisane przez

pannikt4317Wbrew zwątpieniu, wbrew temu, co napisano poniżej, zawsze pozostaje muzyka:

https://www.youtube.com/watch?v=KwJmhtDydfc

„Nieugięta postawa Polski wobec Niemiec uspokaja Moskwę, która ma teraz pewność, że uda się jej uzyskać doskonałą ochronę strategiczną i polityczną. Nie  przeszkadza to bynajmniej ZSRS w podejmowaniu prób, by podtrzymywać w obecnej sytuacji  napięcie polityczne, niezbędne do wdrożenia rewolucyjnego programu stalinowskiego.”  Z raportu wywiadu francuskiego Deuxiéme Bureau z 8 maja 1939 r. p.t. „Agissements de l’URSS eu territoire polonaise.”

Polski ambasador w Japonii Tadeusz Romer  w liście  z 26 czerwca 1939 r. do  podsekretarza stanu w MSZ Jana Szembeka : „Czy Niemcy nie poczują się na tyle  zagrożone przez politykę brytyjską, aby kosztem ideologii szukać zbliżenia z Rosją Sowiecką?”

W swoim raporcie  do MSZ  z 22 sierpnia 1939, ambasador francuski w Moskwie Paul-Émile Naggiar informował ministra Bonneta, iż Hitler nie będzie oczekiwał biernie na rozwój wydarzeń, „jak Beck uzbrojony w nasze gwarancje”, lecz przechodząc do porządku nad dawnymi doświadczeniami, gotów jest dojść do kompromisu w stosunkach z „nową Rosją” – „jak mocarstwo z mocarstwem”. Kiedy ambasador francuski w Warszawie- Noël- otrzymał kopię tego raportu, dopisał odręcznie na marginesie dokumentu: „Finis Poloniae.”

Józef Beck w przemówieniu radiowym z 3 września 1939r. „Polska, po wejściu Anglii do wojny, znalazła się w dobrym, przyzwoitym towarzystwie.” 

Z raportu powstałego na początku 1945r. autorstwa Rainharda Gehlena p.t. „Siły wojskowe i wywiadowcze w ogólnych ramach polskiego ruchu oporu.”: „Zainteresowanie Anglo-Amerykanów kwestią polską było i jest zasadniczo odmienne od zainteresowania nią ze strony sowiecko-rosyjskiej oraz niemieckiej, ponieważ nie wiążą oni z nią swoich interesów narodowych czy tez państwowych, lecz patrzą na Polskę jako na obszar politycznego wpływu.(…) Narody, których przestrzeń życiowa zakleszczona jest pomiędzy dwiema potęgami, nie mogą wobec obu z nich stosować radykalnego oporu, gdyż grozi im wówczas, że zostaną bezlitośnie zmiażdżone. Polska musi wybierać między Niemcami i Rosją, przeciw obu potęgom nie pomogą nawet najbardziej kuszące angielskie obietnice (podobnie jak w 1939r). Obecnie polski sprzeciw jest tak bardzo skupiony na oporze przeciw Niemcom, że strona polska jest niezdolna do zmiany kursu, pomimo, iż nieporównywalnie większe niebezpieczeństwo nie tylko zbliża się ze wschodu, ale stopniowo staje się doświadczalną rzeczywistością. (…) Jako pocieszenie za wszystkie rozczarowania Anglo-Amerykanie mieli dla narodu polskiego, obok wsparcia finansowego, jedynie słowa zachęty (…) Niezobowiązującym słowom zachęty, będącym drwiną z sojuszniczej lojalności, towarzyszy zdrada dyplomatyczna. Nie jest już żadną tajemnicą, że Anglia i Ameryka już dawno (tylko za jaką cenę?) sprzedały Polskę sowietom. Teraz chodzi już wyłącznie o realizację tego interesu. Polskie kierownictwo widzi to całkiem jasno. Przypadek Mikołajczyka jest w tej kwestii szkolnym zgoła przypadkiem. Mimo to (polskie kierownictwo) wydaje się nie dostrzegać ewidentnych faktów i można obserwować jego wzmożoną aktywność w apelowaniu do „sumienia świata”. Zamiast dać zdradzieckiej Anglii jedyną możliwą odpowiedź, ciągle jeszcze (Polacy) czepiają się coraz bardziej nierealnych nadziei i wciąż – wbrew dowodom – wierzą w mające przynieść korzystny zwrot polityczne, moralne i militarne wsparcie Anglo-Amerykanow, wciąż pracują i krwawią, ale nie dla realizacji swych ideałów, lecz dla ich grabarzy. (…) Zwiastun pewnego ogólnoeuropejskiego fenomenu: Anglia wydaje na pastwę bolszewizmu narody Europy, którym chciałaby przewodzić, a narody Europy, które miały nadzieję na „demokratyczną wolność” pod przewodem Anglii, przechodzą zewnętrznie i wewnętrznie pod jarzmo bolszewizmu. (…) Obecnie nadchodzą wydarzenia o skali światowej, które na nowo uformują i uporządkują Europę, popychając jej narody ku nieznanemu przeznaczeniu.”

„Always try to see what lies on the other side of the hill” – angielskie przysłowie.

czwartek, 26 październik 2017 19:05

Z Kijowa (43/2017)

Napisane przez

pruszynski        We wtorek, 17 października, były wielkie demonstracja w Kijowie, które współorganizował były prezydent Gruzji, i zanosiło się na trzeci majdan. Więc już 19 października ze słonecznej i ciepłej Warszawy wyruszyłem i po 15 godzinach jazdy byłem w zimnym i pochmurnym Kijowie.

        Jak zwykle zagnieździłem się w niedrogim, niedawno odnowionym eleganckim hostelu na dworcu. Wziąłem prysznic, odespałem i ruszyłem na Majdan. Po 10 minutach metra, połowa czasu na zjazd w dół, a potem wjazd w górę, i znalazłem się na wzgórzu nad Majdanem, gdzie jest wielki Hotel Ukraina i wspaniały widok na Majdan 50 metrów niżej i przecinającą go ulicę Kreszczatik. Nie widać było namiotów, jakie były tam 3 lata temu, a tylko moc flag ukraińskich. Jest tam wielka wystawa fotografii stulecia walki o państwo ukraińskie w 1917 r. Niżej, na brzegu alei Kreszczatik, głównej ulicy miasta, było tylko kilku policjantów w strojach bojowych, czyli z hełmami i ochraniaczami nóg, których w normalnych dniach nie noszą. Ci, z którymi się spotkałem, przybyli aż ze... Lwowa.

czwartek, 26 październik 2017 19:00

Kraj stanął w rozkroku

Napisane przez

michalkiewicz        „Anastazja Pietrowna, Anastazja, kto ty jesteś? Europa, czy Azja? Eti biełyje ruki, eti cziornyje głaza, takije cziornyje, czto łutsze nie lzia?” – śpiewał przed laty Maciej Zembaty, po czym przechodził w recitativ: „Na twarz Anastazji Pietrowny padały płatki śniegu wielkości złotych pięciorublówek – a tymczasem na Newie cumował już krążownik »Aurora«. A potem krążownik »Aurora« wystrzelił – i od tego czasu śpiewamy inne piosenki”. Widać, że literatura, nawet ta kabaretowa, wyprzedza życie, bo oto okazało się, że do Moskwy wybiera się właśnie prezydent Republiki Federalnej Niemiec Walter Steinmeier, żeby namawiać się z zimnym rosyjskim czekistą Putinem. O czym będą się namawiać? 

        A o czymże innym, jak nie o reaktywacji paktu Ribbentrop-Mołotow? 

środa, 25 październik 2017 16:08

Na szybko: Jesteśmy eksperymentem.

Napisał

Według podanych właśnie rezultatów spisu powszechnego (ujawniane są w miarę opracowywania) jest nas imigrantów 22 proc. to znaczy tyle Kanadyjczyków urodziło się w Kanadzie. W takich okolicach jak nasza - Toronto, Mississauga, urodzonych poza granicami jest ponad połowa. Coraz więcej też nas tu mieszkających nie ma europejskich korzeni i należy do tzw. widocznych mniejszości - 22 proc. I znów w takich okolicach, jak moja jest to o wiele większy odsetek. Sam mieszkam w bardzo "niebiałej" okolicy, na poziomie wieku szkolnego białe dzieci należą do "widocznych mniejszości".

Czym się to wszystko objawia - po pierwsze niebezpieczeństwem gettoizacji, zwłaszcza członków religii i kultur uważających siebie, za wyższą czy lepszą jak muzułmanie (oczywiście nie wszyscy, ale bardzo wielu), po drugie widoczną zmianą obyczajów "społecznych" dawna Kanada to: uśmiech, luz i grzeczna pomoc, obecna - niepewność, rubaszność, chamstwo, wymuszenia (w kolejce, w ruchu drogowym) podejrzliwość.


Co to jest kanadyjska kultura?

Do czego nowi przybysze mają się asymilować?

Jakie instytucje obejmą najgłębsze zmiany?


Są to pytania bardzo zasadne, ponieważ

a - imigracja z nieueropejskich rejonów będzie się zwiększać, a b - imigranci w pierwszym pokoleniu mają o wiele więcej dzieci od autochtonów, a więc ich przewaga demograficzna będzie się powiększać.


Jedno jest pewne, jesteśmy jednym wielkim eksperymentem na żywych ludziach.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

wtorek, 24 październik 2017 18:30

Na szybko: Trick or treat

Napisał

Szybkimi krokami zbliża się Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, no a tutaj także halloween; halloween, który może nas nauczyć czym nasza religia różni się od pogaństwa.
Cała istota tego obrzędu sprowadza się bowiem do składania ofiary złu, złym duchom. Na tym polega główne zawołanie treat or trick, czyli daj mi coś, bo inaczej zrobię ci psotę, coś złego.


Na zawsze już z halloweenem kojarzyć mi się będzie opowieść pewnego księdza egzorcysty, który opowiadał tu w Mississaudze, jak to jego kolega w Afryce przygotowywał wioskę do chrztu. Misje tak się robi, że najpierw jest pomoc medyczna, jest szkoła, jest rozdawnictwo jedzenia i ubrań na przy tej okazji mówi się o Panu Bogu, i gdy przychodzi już ten moment gdy ludzie są gotowi, to chrzest jest zbiorowy.


Podczas takiego zbiorowego chrztu polski ksiądz wypowiadał słowa chrzcielnego egzorcyzmu, podchodząc po kolei o stojących w szeregu mieszkańców wioski. Gdy zbliżył się do dwóch młodych kobiet te padły na ziemię i zaczęły miotać się i toczyć pianę.


Ksiądz zdając sobie sprawę co się dzieje, zapytał, "kim jesteś?" Na co jedna z sióstr odpowiedziała po polsku: "jesteś księdzem i nie wiesz?". Jak się później okazało, obydwie siostry zostały ofiarowane przez szamana złym duchom, aby nie szkodziły wiosce i nie było głodu. Kto nie wierzy, jego sprawa, ale właśnie do tego sprowadza się istota pogańskich wierzeń; do składania ofiar złemu, po to by nam dało spokój, na takiej samej zasadzie, jak płacimy mafii aby nam nie spłonęła restauracja.


Halloween ma taki właśnie rodowód i dobrze jest przy okazji tego obrzędu wytłumaczyć dzieciom co i jak. My wierzymy w Jezusa Chrystusa i w Jego imię wszystkie złe duchy traktujemy z buta.


Nawiasem mówiąc tutaj w Mississaudze w szkołach publicznych od jakiegoś czasu unika się przebierania na wiedźmy i inne stwory. Katolicy święto pokornie tolerowali , muzułmanie bardzo poważnie traktują jednak swoją religię i to właśnie za ich sprawą wyrzucono ten obyczaj ze szkół publicznych. A więc jak się chce, to się da (radę).


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany wtorek, 24 październik 2017 18:51
poniedziałek, 23 październik 2017 21:22

Na szybko: Miękkie trąby kanadyjskich negocjatorów

Napisał

Wydaje się że kanadyjskim negocjatorom - którzy wspólnie z Amerykanami i Meksykanami mają zmodernizować albo złożyć do grobu układ wolnocłowy Nafta - zmiękły trąby. Bo tak na dobrą sprawę, to Stany Zjednoczone są w stanie narzucić wszystkie warunki jakiegokolwiek porozumienia. One stanowią największy rynek, one mają najwięcej inwestycji w krajach negocjujących; one pochłaniają najwięcej eksportu tych krajów i tak na dobrą sprawę niewiele od nich potrzebują.
Kiedy negocjowano "pierwszą" NAFTę Kanada była krajem, który mógł Amerykanom zaoferować energetyczną suwerenność, dostęp do złóż gazu, ropy naftowej i wielu innych bogactw naturalnych. Dzisiaj Stany Zjednoczone są praktycznie rzecz biorąc energetycznie samowystarczalne.
Na dodatek, kanadyjski robotnik fabryczny uzwiązkowiony i nieelastyczny stał się ofiarą meksykańskiego rynku pracy.
Jaka więc będzie nowa NAFTA? Taka jaką prezydent Trump uzna za najbardziej korzystną dla Stanów Zjednoczonych.
Miny jakie stroją premier Trudeau czy jego minister spraw zagranicznych pani Freeland niczego tutaj nie zmienią. Gdyby Kanada miała zręczne władze mogłaby zsynchronizować się z obecną linią amerykańską. Niestety nie ma i my wszyscy odczujemy to na własnej skórze


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Rząd federalny podnosi świadczenia na dzieci.

Od kiedy w 2016 r. wypłata miesięcznego świadczenia zastąpiła dawną ulgę podatkową,  rodzina (a więc również samotna matka) zarabiająca mniej niż $30000 rocznie dostaje $533 miesięcznie na każde dziecko poniżej 6 lat i $450 na każde dziecko w wieku od 6 do 17 lat. 

Gdy zarabia więcej, świadczenie proporcjonalnie maleją.

Jeśli więc kogoś dziwi polskie 500+, to nasze kanadyjskie jest lepsze. Oczywiście, w założeniu pomoc ta ma zwiększyć dzietność, a także wyrównać szanse wychowawcze dzieci w biednych rodzinach.


W praktyce prowadzi jednak do ciekawego zjawiska życia z dzieci.
Podam przypadek całkiem upowszechniony; wielu islamskich imigrantów przyjeżdża do Kanady z liczną rodziną. Druga czy trzecia żona przedstawiana jest jako "kuzynka" no i dla kanadyjskiego systemu podatkowego pozostaje matką samotnie wychowującą dzieci; czasem trójkę, czasem piątkę, czasem ósemkę. Bo czemu nie? Mamy więc do czynienia, na przykład z rodziną, w której są trzy matki z których każda średnio ma po 5 dzieci. Taka rodzina utrzymując się z zapomogi socjalnej otrzymuje na dzieci - licząc oględnie - 6750 dol. miesięcznie. Czy za to można żyć? W wielodzietnych rodzinach koszt wychowania poszczególnego dziecka obniża się z różnych powodów.
Jeśli dodać do tego wiele innych świadczeń to okaże się że samo posiadanie dzieci jest drogą to całkiem zasobnego życia.
Dawno temu, kiedy moja żona chodziła po córkę do szkoły, jedyne kobiety, które czekały na swe dzieci to były muzułmanki. Jedna z nich zapytała moją żonę całkiem szczerze, niech mi pani powie, dlaczego w Kanadzie białe kobiety muszą pracować tak samo jak mężczyźni?
No właśnie muszą, czy nie muszą?
I proszę mi powiedzieć, czy na ten kraj można narzekać?! To jest eldorado! Państwo płaci, dzieci zadbane, uczą się dobrze i ani w głowie im asymilacja do "kultury białego człowieka". Bo nie ma głupich.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany wtorek, 24 październik 2017 09:35
niedziela, 22 październik 2017 21:34

Na szybko: Ewangeliczne wsparcie Revenue Canada

Napisał

Dzisiaj byliśmy w kościele "zwykłym", to znaczy nie etnicznym ani polskim, ani włoskim tylko "kanadyjskim". Akurat czytano Ewangelię znaną i jedną z zasadniczych dla naszej wiary, o tym jak to Pan Jezus był brany pod włos, i jak rozdzielił sprawy ziemskie i boskie biorąc do ręki monetę z podobizną cezara. Sprawa wydawałoby się jasna jak drut, "co cesarskie cesarzowi, co boskie Bogu", czyli że Królestwo wieczne nie jest z tego świata.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy bardzo miły ksiądz wytłumaczył podczas kazania co Jezus miał na myśli. Jego zdaniem, chodzi o to abyśmy sumiennie płacili podatki, bo podatki służą nam wszystkim, całej społeczności i dzięki temu część naszej pracy idzie na rzecz dobra wspólnego.
Jest to o tyle dziwne, że w czasach Panajezusowych trudno mówić o jakimś państwie socjalnym; emeryturach czy pomocy społecznej. Cesarz zdzierał z poddanych daninę, bo mógł i miał wojsko.
Jakoś tak nie mogę sobie wyobrazić, by Jezus żądał od współczesnych mu Żydów płacenia Rzymianom podatków na rzecz "dobra wspólnego".
Co ciekawe, podobne przesłanie o konieczności płaceniem podatków zostało przekazane dzieciom w czasie odrębnej liturgii słowa. Na pytanie pani katechetki kto to jest cezar padła natychmiast odpowiedź, że sałata... Pani zadała też pytanie co to są podatki i czemu służą. Okazało się że niektóre dzieci już wiedzą co, i jak, bo jak wyjaśnił pewien chłopczyk ze smutną miną ojciec wszystko mu w sklepie powiedział.
Czyżby nasz Kościół katolicki zaczynał pełnić rolę instytucji quasi państwowej? W Chinach tamtejszy katolicki Kościół państwowy, którego biskupi są mianowani przez sekretarzy jest uważany za dobry dla moralności i etyki pracy. I w takim charakterze tolerowany. Jeśli chodzi o obronę życia poczętego to mamy cicho siedzieć i na 150 metrów odsuwać się z chodnika, jeśli chodzi o płacenie podatków (nota bene finansujących aborcję i inne zło), to jak się okazuje mamy "kierować się Ewangelią".
Co ciekawe, podatki które dzisiaj płacimy to całkiem nowy wynalazek; przypominam że podatek dochodowy wprowadzono w Kanadzie w 1918 r. ze względu na wysiłek wojenny i miało być to przedsięwzięcie tymczasowe, a w tej prowincji podatek od sprzedaży został wprowadzone w roku 1961 (3%) no i jakimś cudem do dzisiaj dorobił się ewangelicznego uzasadnienia...


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany niedziela, 22 październik 2017 21:46
piątek, 20 październik 2017 07:31

Złote czasy młodości

Napisał

IMG-20170929-WA0002Witajcie :)

        Kiedy widzę za oknem taką pogodę, przypominają mi się dawne złote czasy z młodości. To jedna z wielu historii z tamtego czasu.

        Urodziłem się i mieszkałem z rodziną w Potworowie, w gospodarstwie dziadków (rodziców mamy). Kiedy miałem trzy lata, przeprowadziliśmy się do własnego domu w niewielkiej, ale przeuroczej wiosce Podczasza Wola. W wieku szesnastu lat rodzice zakupili dla naszego gospodarstwa nowy traktor Ursus C-35. Byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Lwia część naszej gospodarki leżała w gminnie Potworów, gdzie kiedyś mieszkaliśmy. Po śmierci babci dziadziuś czuł się zagubiony i zamieszkał z synem, moim wujkiem Marianem, i jego rodziną w Nowej Hucie. Po jakimś czasie Jego tęsknota za wiejskim życiem była tak silna, że wrócił i zamieszkał u najmłodszego z synów, wujka Kazika w Potworowie. Problem był w tym, że wujek mieszkał w dawnym PGR w jednym z bloków i dziadkowi brakowało prawdziwego widoku, dotyku wiejskiego życia. Dlatego zamieszkał z nami w Podczaszej Woli. My z kolei niemal co dzień jeździliśmy na Jego byłą gospodarkę i ją uprawialiśmy.

        To miejsce miało swój niepowtarzalny urok i smak. Duże podwórko, piękny drewniany domek, wokół zabudowań duży sad, a w nim wszystkiego po trochu. Czereśnie, wiśnie, porzeczki, śliwki, grusze i wiele odmian jabłoni, takich jak: kosztele, krąszelki, szmalcówki, szare i złote renety, orzechy i nawet poziomki, po prostu raj. Latem w tym przepięknym ogrodzie czuliśmy się jak w baśniowej krainie. Drzewa częściowo przesłaniały niebo i pieściły nas liściastymi dłońmi, karmiąc przy tym „napojami” z miąższu swych owoców. W ich rozkołysanych przez wiatr koronach dominował śpiew ptaków, przez co jeszcze mocniej można było odnieść wrażenie, że to miejsce nie jest z tego świata.

        A lasy? Od domu dziadka było do nich bardzo blisko, jakieś kilkaset metrów, miały one swoje potoczne nazwy, jak: potworowski, grabowski, kadzki, wolski czy dworski. W tym ostatnim był dość duży staw, nazywany Budzyniem, było w nim mnóstwo ryb. Bardzo często z przyjaciółmi spędzaliśmy nad nim niedzielne popołudnia, a jeszcze częściej przychodziłem tam z tatą o każdej porze roku. Wiosną zaś zbieraliśmy tam też konwalie, a o swojej porze roku jagody.

        Pewnego wrześniowego popołudnia mieliśmy jechać zrywać jabłka i wycinać kapustę na giełdę warzywną w Łodzi. Czekaliśmy tylko na tatusia, który pracował w Banku Spółdzielczym w Klwowie jako kierownik (w tamtych czasach to jak teraz dyrektor, szycha normalnie). Kiedy był już w domu, wyjechaliśmy traktorem na działkę po Dziadku. Muszę dodać, że przez wiele dni była pochmurna i deszczowa pogoda, a po niej słoneczne dni. Każdy na wiosce powtarzał: ależ w lesie muszą być grzyby! Ale wszyscy wracali z pustymi koszykami. Były tylko opieńki. Swoją drogą, z nich mamuś robiła najlepsze pierogi.

        Wyjechaliśmy w czwórkę, rodzice i ja z siostrą Anią. Wybraliśmy się drogą na skróty przez las wolski, gdzie po drodze, jadąc powoli, wypatrywaliśmy grzybów. Oprócz wspomnianych opieńków nie było żadnych innych. Wyjechaliśmy z lasu wolskiego, a obok był grabowski i potworowski. Droga na działkę pomijała te lasy, dlatego umówiliśmy się, że ja na szybko przebiegnę przez nie do wybranych grzybnych miejsc i sprawdzę, czy czasem tam nie rosną.

        Ania pojechała z rodzicami. Ja natomiast zabrałem dużą torbę i pobiegłem do pierwszego miejsca, a tam? Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę! W okręgu 10-15 m wszędzie grzyby, i to same młode prawdziwki! W tym jednym miejscu zebrałem pół torby, w drugim ją zapełniłem, a grzybów do zebrania było jeszcze mnóstwo. Zrobiłem z kurtki coś na kształt torby i chwilę po tym była pełna. Wszystkie grzyby zebrałem ze swoich dwóch miejsc, a miałem takich dużo. Po drodze do rodziców minąłem jedno z nich, a widok rosnących tam prawdziwków do dziś mam przed oczami. Musiałem je zostawić i szybko udałem się na działkę.

        Kiedy rodzice i Ania zobaczyli, ile nazbierałem grzybów, nie mogli uwierzyć. Robota paliła nam się w rękach, tak że szybko zerwaliśmy jabłka do skrzynek i nacięliśmy kapusty. Przyczepka była już zapełniona i choć dzień był krótszy, to zdążyliśmy pójść do lasu i wrócić z pełnymi torbami. W domu mama nie wiedziała, co z nimi zrobić, było ich naprawdę mnóstwo. Wtedy tata zaproponował, aby przygotować jedną ze skrzynek, wypełnić ją młodymi prawdziwkami i zabrać na giełdę do łodzi wraz z jabłkami i kapustą. I tak też zrobiliśmy.

        Nazajutrz wieczorem wraz z wujkiem pojechaliśmy na giełdę warzywną. Na miejscu wystawiliśmy część towaru i kiedy w końcu skrzynka borowików stanęła obok warzyw, w jednej chwili wokół nas wyrósł tłum kupców, jak i gapiów. Nie pamiętam, za jaką cenę je wystawiłem, ale pamiętam, że raz w życiu doszło do takiej sytuacji, w której mój towar wszedł do licytacji! I nie pamiętam, jaką kwotę osiągnął, a kupcy omal się nie pobili. Wujek po wszystkim powiedział, że zarobiłem na grzybach cztery razy więcej niż za wszystkie jabłka i kapustę. A kiedy wróciliśmy do domu, mama zapytała, skąd mam w rękach taki plik banknotów. Nie mogła uwierzyć, że trzy czwarte kwoty otrzymałem za jedną skrzynię prawdziwków, ale było ich z 20 kg. Ta historia żyje w nas do dziś, mama i tata na pewno teraz się uśmiechają z Nieba.

        Pozdrawiam wszystkich.

 Mariusz Rokicki

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.