Osoba mająca w głowie urządzenie służące do myślenia, a zatem człowiek, któremu media nie przerobiły mózgu na kisiel, nie potrzebuje lornetki, by wyraźnie dostrzec istotę sprawy: współczesna Europa znowu bawi się benzyną i zapałkami.
Ba. Bez większego ryzyka popełnienia błędu można zaryzykować twierdzenie, że z perspektywy przedmieść Lizbony, Madrytu czy Aten (zwłaszcza Aten), Europę właśnie pożera płomień. Tymczasem zapatrzone w Berlin paneuropejskie elity nadal bełkoczą: "Integracja jest dla Europy jedynym rozwiązaniem, ponieważ jedynym rozwiązaniem dla Europy jest integracja" – co człowiek przytomny pojmuje instynktownie: oto "integracja europejska" służy każdemu mieszkańcowi Europy bez wyjątku, pod warunkiem, że jest on Niemcem bądź urzędnikiem biurowym eurokołchozu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Paweł Chojecki "Żydowski projekt dla Polski"
Napisane przez Paweł Chojecki
Zasadniczo spodziewam się dwu reakcji na powyższy tytuł – jedni skojarzą go z tzw. Judeopolonią i zatrą ręce z zadowolenia, że przywalę "Żydkom", inni z oburzeniem pomyślą o mnie jako o prymitywnym antysemicie i będą życzyć mi rychłego spotkania z prokuratorem. Rozczaruję jednych i drugich. To, co chcę napisać, nie wypływa ani z anty-, ani z filosemityzmu. Wypływa z głębokiej troski o mój naród, który dziś pogrążony jest w morzu przeogromnej głupoty. By rozświetlić nieco ten mrok, odwołam się do historii Żydów – narodu, którego dzieje naznaczone są zarówno napadami zbiorowego amoku, jak i okresami mądrości, sprawiedliwości, dobrobytu i chwały. Poznajmy więc żydowski projekt, jak podnieść się z upadku i niewoli.
W wyniku kolejnego eksperymentu socjologicznego, mimo eksplozji technologii, poziom życia ludzkości drastycznie stacza się po równi pochyłej.
Świat przestał funkcjonować na racjonalnych zasadach. Świat funkcjonuje w oparciu o zadłużenia finansowe względem banków.
Złoto jest jak kobieta. Wszystko złoto na świecie czeka na jedno: na właściwego mężczyznę, żeby je znalazł.
Róża Brown do Harry'ego Oakesa
Nieśmiały młodzieniec z bogatej, ziemiańskiej rodziny zwierzył się pewnego dnia swemu koledze z klasy: Mam głębokie przeczucie, że zostanę milionerem i że umrę gwałtowną śmiercią. Słowa te okazały się prorocze. Został multimilionerem i nie zmarł śmiercią naturalną – znaleziono go brutalnie zamordowanego w sypialni jego magnackiej rezydencji na rajskiej karaibskiej wyspie Nassau. Dzieje Harry'ego Oakesa są urzeczywistnieniem baśni o kwiecie paproci, historią człowieka, którym zawładnęła bez reszty obsesja zdobycia bogactw. Dotknięcie Midasa uczyniło go zimnym jak złoty kruszec, który stał się osią jego życia, bezwzględnym i pozbawionym skrupułów. Szczęście uśmiechnęło się do Harry'ego, ale czy uczyniło go szczęśliwym?
Kibicowałem wiele razy Jarosławowi Kaczyńskiemu, zaciskałem kciuki... Niestety, ostatnio robię to coraz rzadziej. Coraz częściej Kaczyński wypowiada się paternalistycznie o swych byłych kolegach z partii, starając się pomniejszać ich znaczenie, odzierać z szacunku. Na dodatek czyni to w – oględnie mówiąc – niezbyt wiarygodnych mediach, którym jeszcze do niedawna odmawiał wywiadów.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Z Ost Frontu Goniec nr 15/2012
Napisane przez Aleksander graf PruszyńskiKorepondencja własna
II rocznica
Ku utrapieniu Tusków, Busków i innych łobusków 10 kwietnia był ładnym dniem w Warszawie. Już przed godziną ósmą zebrało się moc rodaków, którzy potem byli na mszy za Poległych pod Smoleńskiem w kościele seminaryjnym przylegającym do byłego pałacu Radziwiłłów, dziś rezydencji prezydentów.
Rodacy tu przychodzili i odchodzili od tej wczesnej godziny do po 23 wieczorem i rzadko było ich mniej jak do tysiąca, choć TVN i inne gadzinówki podawały, że było ich raz 300. Zapalano znicze i kładziono kwiaty przed łańcuchem, który oddzielał zgromadzonych od terenu pałacu. W pogotowiu nudziło się w kilku niewielkich autobusikach sporo policjantów, a koło pałacu było też sporo "pachołków miejskich".
Każdy z nas bezwiednie chodzi po wydeptanych szlakach; wchodzimy na utarte ścieżki, na których ustawiamy klocki życia.
Ponieważ nasza kultura odeszła od eschatologii chrześcijańskiej, dzisiaj spędzamy czas na trzech głównych drogach, często przeplecionych ze sobą.
Pierwszy szlak to budowa życia na rusztowaniach cudzych oczu; od czasów piaskownicy przeglądamy się w lusterkach innych ludzi, chwalimy lepszymi zabawkami, silniejszym tatusiem, rowerkiem, który dostaliśmy pierwsi. Chcemy mieć rzeczy lepsze NIŻ ONI mają, a przynajmniej podobne; chcemy być jak oni, albo lepsi od nich tak, aby mogli nam zazdrościć. Oczekujemy zazdrości, bo ona karmi nas samych; oznacza, że mamy lepsze miejsce i do czegoś doszliśmy.
Mechanizm ten działa od momentu, gdy pierwszy raz postawimy kroki obok kołyski, a trwa czasem do grobowej deski "Konkurujemy" z innymi (zazwyczaj tymi na wyciągnięcie ręki, w obrębie grupy czy sąsiedztwa) na posiadany majątek, dom (domy), samochód (samochody), wakacje w egzotycznych miejscach (nawet jeśli z natury jesteśmy domatorami) i inne rzeczy. Konkurujemy - myśląc cały czas o tym, jak oni nas widzą, co sądzą, czy uważają, że jesteśmy lepsi, czy widzą to wszystko co posiadamy, czy nam zazdroszczą (bo przecież muszą zazdrościć, wszak my - innym, też zazdrościmy). To zazdrość zmusza nas do kupowania jeszcze bardziej luksusowych bibelotów, posiadania piękniejszych kobiet, majętniejszych i ustosunkowanych mężczyzn... Z biegiem czasu ambicje przenosimy na dzieci - chwalimy się nimi, że piękne i wykształcone, że odnoszą sukcesy, mają superkariery...
Drugi gościniec otwiera się przed nami, kiedy przekonamy się, że celem życia jest eskalacja doznań. Od tych bardzo podstawowych, w rodzaju wyszukanego obżarstwa czy wysublimowanego seksu, kiedy to docieramy do najsmaczniejszych frykasów i zstępujemy na coraz głębsze poziomy erotyki, chodząc po zakazanych ogrodach rzadko dotykanych kwiatów... Aż po te mocne wrażenia blitz-istnienia, kiedy uzależnieni, nie potrafimy się uwolnić od potrzeby wspinania na wyższe szczyty, skakania w coraz bardziej przepastne przepaści, zapuszczania w niedostępne ostępy, wysileni do bezustannego sprawdzania siebie w dziesiątkach ekstremów; od akrobacji na deskorolce po najemną służbę wojskową. Niebezpieczeństwa, codzienne kuszenie losu, ostrzenie brzytwy nicią własnego życia, wszystko to daje nam poczucie spełnienia, wyjątkowości, wynosi ponad tłumy zwykłych śmiertelników, którzy uwiązani kieratem spraw codziennych "zazdroszczą nam" (muszą nam przecież zazdrościć...) naszych wyjątkowych wyczynów, heroicznych zmagań podejmowanych w imię...
W imię czego?Silnych przeżyć, ekstremalnych doświadczeń... gdy raz dajemy się łaskotać absyntowej wróżce, innym razem podróżujemy na pastelowych skrzydłach LSD, a kiedy indziej spinamy się w drganiach wielokrotnych orgazmów; gdy jeździmy po końcach świata, by spoglądać na cudowne zachody słońca, na żywo obserwować rodzące się wieloryby czy podglądać dzieci Papuasów pod wodospadem.W tym wszystkim chodzi tylko o "ja", "dla mnie", "ze mną", "przeze mnie"; o jedno wielkie pasmo masujących ego coraz bardziej intensywnych doznań. Tak, do czasu aż coś w nas lub pod nami nie pęknie...
Trzecia szosa życia nakazuje budowanie tożsamości i określenie własnej wartości w oparciu o karierę, zawodowe spełnienie na drabinie korporacji lub przedsiębiorstwa. Temu jesteśmy w stanie oddać przyzwoitość; poświęcić rodzinę, przyjaźnie...
W produkcji, w finansach, innym razem w polityce czy nauce - wydaje się nam, że jesteśmy niezastąpieni, jak Prometeusz. Pycha dodaje nam skrzydeł, wznosimy się na szczyty hierarchii, stajemy nad innymi; stąpamy w gronie ludzi, których decyzje niosą radość lub wyciskają pot i łzy z milionów; którzy są w stanie pchnąć bombowce w dowolny rejon globu, zmienić bieg ludzkich rzek, powstrzymać wojny.
Wszystkie te drogi - nierzadko nierozłącznie ze sobą splecione, kończą się w obliczu prostych faktów - cierpienia, śmierci, przemijania i zniedołężnienia.
Wszystkie te konstrukcje okazują się papierowe. Kiedy stajemy samotnie nad gliną własnego grobu, zaczynamy się zastanawiać, co ma sens, co przegraliśmy; czy robiliśmy to, co było warto? Czy nasze życie było w jakikolwiek sposób lepsze od żywota starej babiny, która w trudach odchowała czwórkę dzieci, czy lepiej przeżyliśmy swój czas niż zniszczony prosty robotnik o pooranej twarzy, uczciwie trzymający się kilku przykazań?
Co się liczy? Co robić, by nie przegrać?
Proste, wystarczy wrócić do Źródła.
Andrzej Kumor
Mississauga
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Człowiek rozumny zwykle cieszy się wtedy, gdy jest szczęśliwy. Tymczasem dziś większości Polaków wmawia się, że szczęśliwi są wtedy, gdy się z czegoś cieszą. Tym sposobem życie zamienia się im w kabaret. Ale życie kabaretem nie jest.
Święta, święta i po świętach. Co w przełożeniu na nadwiślańskie realia oznacza, iż funkcjonariusze rodzimego aparatu represji, innymi słowy ludzie nie wiedzieć czemu nazywani w Polsce politykami, budzą się z letargu szturchani w odwłoki przez swoich mocodawców z bezpieczniackiego imperium. I trzymani na krótkich smyczach, wracają do codzienności. Do codzienności nadal limitowanej ściśle ramami geszeftu z przełomu lat 80-90. ubiegłego wieku.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Wojna III Rzeczypospolitej z Rzeczpospolitą IV
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczJeszcze razwiedka nie uzgodniła nowej wersji przyczyn katastrofy smoleńskiej, zatem i oficerowie prowadzący nie mogli podać swoim konfidentom poprzebieranym za dziennikarzy mediów głównego nurtu konkretnych wytycznych, jak nawijać opinii publicznej, żeby wszystko wyglądało gites-tenteges - więc 10 kwietnia wieczorem nawet wszystkowiedzący pan red. Kamil Durczok z TVN dał tylko wyraz swemu rozżaleniu postępowaniem premiera Tuska, który na miotane przez prezesa Kaczyńskiego oskarżenia o "zdradę o świcie" oraz podejrzenia o zamach, milczy jak nie przymierzając jakiś "grób baronowo" - od czego masy ludowe, nie mówiąc już o "młodych-wykształconych", mogą odnieść wrażenie, że cały establishment, z Salonem włącznie został zapędzony w kozi róg, znaczy - do defensywy.
Nerwy zamiast nirwany
Niedobrze, niedobrze... To znaczy - oczywiście dobrze, jakże by inaczej, ale przecież niedobrze. Wydawałoby się, że w przededniu Świąt Wielkanocnych, kiedy to, kontynuując staropolską tradycję, „ukrajemy szyneczki, umaczamy w chrzanie; jakżeś dobrze uczynił, żeś zmartwychwstał, Panie” - zamiast pogrążyć się w podniosłych rozmyślaniach, a następnie - w nirwanie, znaczna część, a może nawet większość Umiłowanych Przywódców, o żadnej nirwanie nie będzie mogła nawet pomarzyć.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…