Jeśli historia rzeczywiście się powtarza, to nieomylny to znak, że nasz nieszczęśliwy kraj już wkrótce zacznie ześlizgiwać się po równi pochyłej ku swemu przeznaczeniu z szybkością światła. Tak właśnie było pod koniec lat 70., kiedy w miarę pogłębiania się gospodarczej zapaści, w telewizji narastał entuzjazm w ramach tzw. propagandy sukcesu. No a teraz - co zresztą urasta do rangi symbolu - nawet katastrofa przedstawiana jest jako sukces. Chodzi oczywiście o lądowanie w dzień Wszystkich Świętych na Okęciu w Warszawie samolotu LOT lecącego z Newark w USA.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!