Człowiek rozumny zwykle cieszy się wtedy, gdy jest szczęśliwy. Tymczasem dziś większości Polaków wmawia się, że szczęśliwi są wtedy, gdy się z czegoś cieszą. Tym sposobem życie zamienia się im w kabaret. Ale życie kabaretem nie jest.
Święta, święta i po świętach. Co w przełożeniu na nadwiślańskie realia oznacza, iż funkcjonariusze rodzimego aparatu represji, innymi słowy ludzie nie wiedzieć czemu nazywani w Polsce politykami, budzą się z letargu szturchani w odwłoki przez swoich mocodawców z bezpieczniackiego imperium. I trzymani na krótkich smyczach, wracają do codzienności. Do codzienności nadal limitowanej ściśle ramami geszeftu z przełomu lat 80-90. ubiegłego wieku.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!