farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

chojeckiW dzisiejszym oświadczeniu Jarosław Kaczyński stawia pytanie o kondycję polskiej demokracji. Uważam to za rażący błąd i udział w usypianiu społeczeństwa. Pytać to było można w latach dziewięćdziesiątych – i to tylko na początku. Od kilkunastu lat jasne jest, że żyjemy nie w demokracji, tylko w dekoracji ludowej!

Pozostawmy jednak na boku historię sprzed smoleńskiej zbrodni. Po 10 kwietnia 2010 dowiedzieliśmy się w sposób nie dający najmniejszych podstaw do dyskusji, że nie żyjemy w "demokratycznym państwie prawnym", jak mami nas Konstytucja.
W obecnej sytuacji stwarzanie wrażenia, że III RP jest normalnym, demokratycznym państwem, jest jednym z najważniejszych zadań bandy trzymającej władzę. Oczekuję od przywódcy największej partii opozycyjnej i jednocześnie lidera całej opozycji, by jasno opisywał sytuację i nie potęgował zamieszania, które promuje reżimowa propaganda.
Jeśli politycznego przywódcę obozu patriotycznego stać w obecnej sytuacji jedynie na stawianie pytań o "kondycję polskiej demokracji" i składanie kolejnych projektów ustaw, które i tak nie mają szans na realizację, to w mojej ocenie opozycja nie ma żadnego pomysłu na przejęcie władzy i staje się wygodną dla BTW dekoracją ukrywającą prawdziwy stan rzeczy.


PS Gdzie dziś są ci, którzy wieszczyli rychły koniec PO po sondażowych zagrywkach sprzed paru tygodni? Gdzie są dziś klakierzy "rządu fachowców" po deklaracji prof. Glińskiego w RMF FM, że "nie podpisuje się pod tezą o zamachu w Smoleńsku"?


Paweł Chojecki
http://naszeblogi.pl

piątek, 09 listopad 2012 12:38

Auxilia i impedimenta

Napisane przez

michalkiewiczBogu bym Waszą Książęcą Mość polecił, gdyby nie to, że Wasza Książęca Mość diabelskie auxilia nad boskie przedkładasz – pisał pan Andrzej Kmicic w zakończeniu swego listu do księcia Bogusława Radziwiłła. Czy to boskie, czy diabelskie – trudno zgadnąć – ale niewątpliwie z jakichś auxiliów musi korzystać rząd pana premiera Tuska, skoro – co prawda z coraz większym trudem, niemniej jednak – udaje mu się przetrwać nawałnicę afer. Przypomnijmy tylko te ostatnie: afera taśmowa, dwie, a właściwie trzy afery trumienne, afera parasolowo-stadionowa, no i najcięższa – afera trotylowa. Ta ostatnia zwłaszcza poważnie zachwiała fundamentami III Rzeczypospolitej, ale stało się to tuż przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, na które z niebywałą skwapliwością rzucili się funkcjonariusze w niezależnych mediach głównego nurtu, roztaczając przez tubylczą opinią publiczną niebywałe uroki demokracji. 
Właśnie zwycięstwo demokracji było głównym motywem przesłania kierowanego w stronę mniej wartościowego narodu tubylczego – że oto jak to pięknie, kiedy wreszcie prezydent Barack Husejn Obama znowu został prezydentem, a Mitt Romney pogratulował mu zwycięstwa. Od razu pojawiły się retoryczne pytania, czy taki na przykład Jarosław Kaczyński też pogratulowałby zwycięstwa, dajmy na to, Bronisławowi Komorowskiemu – z czego nietrudno wyciągnąć wniosek, iż nie tylko funkcjonariusze, ale i oficerowie prowadzący woleliby takiego przywódcę opozycji, co by swoim przeciwnikom tylko gratulował i gratulował.
Ciekawe, że jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, że takie gratulacje to kpina w żywe oczy z wyborców – boć przecież Mitt Romney przekonał ładnych parę milionów ludzi, że ten cały Obama to kretyn i szkodnik, a z kolei Barack Obama przekonał jeszcze więcej wyborców, że ten cały Romney to bałwan, który o polityce, zwłaszcza zagranicznej, nie ma najmniejszego pojęcia. Cóż w takiej sytuacji mogą oznaczać te gratulacje, jeśli nie kpinę z przekonanych? Gdyby Romney na wieść o zwycięstwie prezydenta Obamy rozdarł szaty i posypał głowę popiołem, to rozumiem, to wszystko byłoby w porządku, bo jużci – cóż dobrego może spotkać kraj pod rządami takiego prezydenta? Jeśli jednak otrzepuje rączki i gratuluje, to tym samym potwierdza, że niczego, co wcześniej mówił, nie wolno traktować serio. Najwyraźniej i funkcjonariusze czują fałszywość tej sytuacji, dlatego z lubością nasładzają się zwycięstwem demokracji.


Tak czy owak, jednak amerykańskie wybory przyniosły premieru Tusku trochę dystrakcji, bo co tu ukrywać – nie tylko on, ale i ważniejsze od niego tuzy przeżyły pięć minut strachu. Rzecz w tym, że po to przecież trójce klasowej w osobach premiera Tuska, oraz panów Grasia i Arabskiego polecono zdecydować o zastosowaniu konwencji chicagowskiej, żeby wszystkie dowody rzeczowe pozostały w Rosji i w ten sposób żadna tubylcza, ani nawet zagraniczna Schwein nie będzie miała do nich dostępu. Z jednej strony, to sprytne, ale z drugiej – ruscy szachiści mogą teraz udowodnić każdą hipotezę, z hipotezą zamachu włącznie, kiedy tylko dojdą do wniosku, że opłaca im się wysadzić w powietrze nie tylko premiera Tuska, ale również – bezpieczniacką watahę i dokonać przegrupowania na tubylczej scenie politycznej. I kiedy w "Rzeczpospolitej pojawiły się doniesienia o trotylu znalezionym we wraku, wielu dygnitarzy musiało sobie pomyśleć, że oto czarna godzina nadeszła i "żegnajcie mi na zawsze chłopcy i dziewczęta, żegnajcie druhowie i ty, miłości ma!".


Warto zwrócić uwagę, że nawet, kiedy przyszło opamiętanie i pan pułkownik Szeląg z prokuratury wojskowej, ale po cywilnemu, żeby nie kalać munduru, dawał pierwszy odpór, to nie tylko nie wykluczał możliwości śladów trotylu, które do wraku mogły przedostać się z prastarej ziemi smoleńskiej, kryjącej wszak w sobie "całą tablicę Mendelejewa", ale nawet nie wykluczał możliwości ich potwierdzenia po przebadaniu "kilkuset próbek". Te próbki oczywiście znajdują się w Rosji, co pośrednio już później potwierdził pan Prokurator Generalny, oświadczając z mocą wielką, że "chcemy", by te próbki trafiły do Polski w listopadzie lub na początku grudnia.


Obawiam się jednak, że pan prokurator Seremet nadal będzie "chciał" powrotu tych próbek jeszcze na początku stycznia, a kto wie, czy również nie w maju i później. Czyż nie "chcemy" powrotu do Polski czarnych skrzynek i wraku? Jasne, że "chcemy" – ale im bardziej "chcemy", tym bardziej ich w Polsce nie ma. Cóż dopiero, kiedy w Ameryce Barack Obama został prezydentem na kolejne cztery lata? Rosyjska prasa przyjęła jego zwycięstwo z nieukrywaną radością i satysfakcją, do której Rosjanie zapewne mają ważne powody – ale w takim razie nasz nieszczęśliwy kraj będzie skazany na "chcenie" nie tylko w tej, ale również we wszystkich innych sprawach. Rzecz w tym, że z polskiego punktu widzenia ekipa prezydenta Obamy była dotychczas najgorsza od czasów Franklina Delano Roosevelta, który w Jałcie podarował nas Józefowi Stalinowi. Radość, jaka zapanowała w Rosji po jego ponownym wyborze pokazuje, że możemy się pocieszać już tylko zwycięstwem demokracji.


Więc kiedy minął pierwszy, paraliżujący strach, że oto ruscy szachiści uruchomili detonator, metoda odporu się zradykalizowała. Już nie było mowy o niewypałach, jakich nieprzebrane mnóstwo kryje prastara ziemia smoleńska, ani słowa o "tablicy Mendelejewa" i w ogóle. Idziemy w zaparte, a kto nie wierzy, ten "podpala państwo". Mobilizacja była pełna, czego żywym dowodem był widok mumii Tadeusza Mazowieckiego, który dał wyraz żarliwej wierze w dementi prokuratury. Ta wiara Tadeusza Mazowieckiego w prawdomówność prokuratury świadczy, że mimo wszelkich transformacji ustrojowych, ciągłość jest u nas większa, niż się może wydawać; Tadeusz Mazowiecki zawsze wierzył prokuraturze i kiedy na przykład oskarżyła ona biskupa Czesława Kaczmarka, że był "agentem Watykanu", a za jego pośrednictwem – "imperializmu", to nie tylko od razu uwierzył, ale nawet pryncypialnie zgromił w ówczesnych niezależnych mediach.


Na tym właśnie polega słynna "postawa służebna", która chyba tylko przez czyjeś karygodne niedopatrzenie nie dostała się do Kamasutry – ale co się odwlecze, to nie uciecze! Mało tego! Właściciel "Rzeczpospolitej", pan Hajdarowicz, powyrzucał z redakcji nie tylko autora trotylowych rewelacji, pana redaktora Cezarego Gmyza, ale również red. Bartosza Marczuka, red. Mariusza Staniszewskiego i redaktora naczelnego Tomasza Wróblewskiego. Widać było, że wszyscy nie tylko ochłonęli z pierwszego przerażenia, ale że pałają pragnieniem zemsty: "za strach, za smak upokorzenia zapłaci czelna mu hołota i będzie odtąd gnić w więzieniach, aż z niej zostanie kupa błota!" – rozmarzał się Towarzysz Szmaciak.
A tymczasem na mieście trwają przygotowania do – jakżeby inaczej! – Marszu Niepodległości. Miał on być manifestacją jedności, ale pojawiły się komplikacje. Najpierw przywódcy usunęli z Honorowego Komitetu Janusza Korwin-Mikkego.
Tymczasem doszlusował tam pan Paweł Kukiz, który ogromnie przejął się zignorowaniem obywatelskiej inicjatywy wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, i pan red. Tomasz Sakiewicz z "Gazety Polskiej", deklarując, że wprawdzie będzie maszerował razem, niemniej jednak osobno, żeby nie padło na niego jakieś podejrzenie.


Początkowo nie wiadomo było, o jakie podejrzenie chodzi, ale wszystko wyjaśniło się za sprawą "Gazety Wyborczej" niezwykle szczwanej w leninowskich sposobach realizowania "organizatorskiej funkcji prasy". Okazało się bowiem, że w Komitecie zasiada również pan Jan Kobylański, którego żydowska gazeta dla Polaków wyjątkowo nienawidzi – no i właśnie podniosła niebywały klangor.
Na widok takiej poważnej zastawki dzielny pan Paweł Kukiz natychmiast podkulił pod siebie ogon i z Komitetu zrejterował, zaś pan red. Sakiewicz zachował się trochę powściągliwiej, bo tylko swój udział w Komitecie "zawiesił". Jak to śpiewał Jacek Kaczmarski? "Szlachta dzika sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz. Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka. To raczej wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse".
Więc kiedy okazało się, że przy pomocy takich prostych impedimentów można dokonywać selekcji kadrowej obozu niepodległościowego, obóz zdrady i zaprzaństwa postanowił 9 listopada, tuż przed świętem niepodległości, przeprowadzić w Sejmie debatę nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikowania tzw. paktu fiskalnego, na podstawie którego władze Unii Europejskiej amputują krajom członkowskim kolejny kawał suwerenności państwowej, tym razem w dziedzinie finansów publicznych. Ponieważ premier Tusk w marcu br. ten pakt podpisał, więc jest bardzo prawdopodobne, iż ustawa przejdzie, a prezydent Komorowski pakt ratyfikuje. I nie przeszkodzi mu to wcale w poprowadzeniu 11 listopada ulicami stolicy marszu pod hasłem "Razem dla Niepodległej" – co jest najlepszym dowodem, iż w opinii zarówno Naszej Złotej Pani Anieli i zimnego rosyjskiego czekisty Włodzimierza Putina, takie marsze zamiast niepodległości nikomu nie szkodzą.

Stanisław Michalkiewicz

piątek, 09 listopad 2012 12:36

Człowiek Gigant – śp. prof. Jerzy Przystawa

Napisane przez


tyminskiOdszedł od nas po długiej walce z rakiem wielki patriota, który całe swoje życie bezinteresownie poświęcił dla Polski.
Poznałem prof. Przystawę jako kandydat na prezydenta pod koniec pierwszej tury wyborów w listopadzie 1990 roku. Byłem wtedy w zapełnionej ludźmi auli Politechniki Wrocławskiej. W czasie "pytań i odpowiedzi" Profesor Przystawa wszedł na podium i z moim mikrofonem w ręku wygłosił dynamiczne przemówienie w mojej obronie, bo byłem wtedy pod wściekłym atakiem mediów, które wspierały kandydaturę premiera Tadeusza Mazowieckiego. Pan Przystawa jako radny miasta Wrocławia powiedział, że zauroczyła go moja książka "Święte psy" i że będzie na mnie głosował, ponieważ byłem jedynym kandydatem spoza "układu". Jego wsparcie bardzo mi wtedy pomogło znieść ataki wrogiej mi prasy, która mnie notorycznie dyskredytowała i poniżała. Po wyborach prezydenckich na jego prośbę przez rok sponsorowałem na jego wydziale amerykańskiego studenta fizyki jądrowej.


Tak poznałem bardzo inteligentnego człowieka, który był wykładowcą fizyki jądrowej, dynamicznym mówcą, pełnym argumentów publicystą oraz niezmordowanym organizatorem. Jego marsze JOW wymagały wiele trudu organizacyjnego, ale były każdego roku kontynuowane.
W następnych latach często spotykałem się z Profesorem Przystawą, kiedy był nękany przez sądy jako krytyk gigantycznej grabieży funduszu FOZZ. Jako przewodniczący i założyciel JOW.PL niezmordowanie przez ponad dwie dekady promował konieczność zmiany ordynacji wyborczej z proporcjonalnej na większościową. Dzięki jego nieustannej pracy powstała silna ogólnopolska organizacja JOW.PL, która obecnie stanowi silne zaplecze administracyjne ponownej próby zebrania podpisów koniecznych do referendum w sprawie zmiany ordynacji wyborczej. Po internetowym zgłoszeniu ponad 100.000 ochotników do zebrania tych podpisów do ZMIELENI.PL, lider tej akcji Pan Paweł Kukiz dał Profesorowi Przystawie honor złożenia pierwszego podpisu na nowym formularzu. Kilka godzin później zatrzymało mu się serce osłabione długą walką z chorobą i przejęte emocją tego wydarzenia. Mimo natychmiastowej reanimacji Profesor Przystawa nie odzyskał przytomności aż do śmierci.


Dobrze pamiętam jego słowa, kiedy mu się poskarżyłem, że byłem zmęczony pracą polityczną w Polsce. Prof. Przystawa powiedział mi wtedy, żeby nigdy nie oczekiwać od Ojczyzny zapłaty ani wdzięczności i abym pamiętał, ilu Polaków straciło życie w bezinteresownej walce o wolność.
Trudno mi tu w krótkim formacie tej eulogii opisać szczegóły ogromnego poświęcenia i pracy Profesora Przystawy dla nas, Polaków. Był on zawsze dla mnie przykładem bezinteresownego patrioty w czasie, kiedy patriotyzm jest prawie zakazany na korzyść promowanego dziś przez media głównego nurtu kosmopolityzmu. Ale Profesor Przystawa nigdy nie pozwolił na upolitycznienie organizacji JOW.PL, ponieważ uważał, że wyborcza ordynacja większościowa powinna być dostępna dla wszystkich Polaków, bez względu na orientację i poglądy.


Odszedł od nas człowiek wielkiego formatu – gigant w walce o wolność i demokrację. Zostawił nam nadzieję, że po zmianie ordynacji wyborczej na większościową Polacy z czasem nauczą się wybierać ludzi rozumnych, prawych i uczciwych na swoich reprezentantów do Sejmu i do Senatu. Mam nadzieję, że ten jego testament stanie się ciałem według jego woli. Wtedy w Polsce powstanie prawdziwa elita ludzi, którzy zadbają, aby Polska była kochającą matką, a nie okrutną macochą.


Wszyscy wiemy, że nasz czas na tej ziemi jest ograniczony. A nasz koniec często bywa smutny i przykry. Ale przede wszystkim musimy pamiętać o długim życiu człowieka, który od nas odszedł, i musimy cieszyć się z tego, co dla nas za życia zrobił. A ciebie, Profesorze Przystawa, zawsze będziemy pamiętać jako niezmordowanego patriotę, który nas przygotował do wielkiej zmiany stylu wyboru naszych reprezentantów, naszych przyszłych liderów. Dzięki ci za przyjaźń, troskę i wielki wkład pracy w rozbicie chmur nad Polską, aby nas ociepliło światło wolności.


Stanisław Tymiński
5 listopada 2012
Acton, Ontario, Kanada
www.rzeczpospolita.com

sobota, 03 listopad 2012 01:49

Widziane od końca: Spontaniczność sterowana

Napisał

kumorAKiedy człowiek urodził się i wychował w kraju prowokacji, czyli w komunizmie, zdaje sobie sprawę, czym jest spontaniczność sterowana; wie, że scenariusze przygotowuje się na każdą ewentualność.

Czy wykrycie śladów trotylu we wraku prezydenckiego tupolewa to kolejne rozdanie w grze "dużego pałacu" (wpływów rosyjskich) z "małym" (wpływami niemieckimi czy amerykańskimi)?
Niewykluczone.
1. Dlaczego trotyl?! Gdyby to mieli być Rosjanie, to wcześniej w Samarze oni właśnie remontowali samolot; gdyby to oni chcieli go strącić, mogli to zrobić na 20 różnych trudno wykrywalnych sposobów, poczynając od urządzeń nawigacyjnych po detonatory w zbiornikach paliwa. Jak wiemy, do strącenia bombą samolotu pasażerskiego wystarcza czasem kropla. Minowanie tupolewa trotylem to jakaś farsa, no chyba że autor katastrofy jest wielkim oryginałem i chce się pod swym dziełem podpisać.
2. Dlaczego dzisiaj? Dlaczego przez tyle lat nikt tych śladów nie zbadał – nawet po amatorsku? Za pomocą niezbyt skomplikowanej aparatury i kilku dolarowych stówek otwierających bramy do złomu po tupolewie można było sprawę sprawdzić.
A zatem...


•••


Rozważanie przyczyn zjawisk politycznych przypomina próbę opisania życia ryb na podstawie kilku sesji wędkowania. – Mamy na ten temat niewiele prawdziwych informacji, a te, którymi dysponujemy, w wielu wypadkach są rezultatem różnych wrzutek i kłamstw.
Wszystko więc, co możemy zrobić, to pogawędzić sobie trochę o tym, co nam się w głowie układa; ot, poszeregować "wędkarskie" obserwacje.
Idźmy po kolei...


Nie jest wykluczone, że w obliczu słabnącego znaczenia i malejącego potencjału militarnego USA, Żydzi zdecydują się na wojnę na Bliskim Wschodzie.
Jest to dla nich samych dość ryzykowne przedsięwzięcie. Dlatego by zmniejszyć ryzyko, Tel Awiw usiłował "okrążyć" Iran, zmniejszając siłę wsparcia tradycyjnych sojuszników Iranu – Rosji i Chin. Między innymi w tym celu USA "resetowały" stosunki z Moskwą, zaś prezydent Izraela zapewniał prezydenta Putina o dozgonnej wdzięczności dla Armii Czerwonej za "wyzwolenie" i wsparciu medialnym rosyjskiej wersji polityki historycznej, wedle której AC – "wyzwoliła Europę", a nie – jak pamięta się w Polsce – przyniosła gwałty, mordy i nową okupację.
Mimo tych prorosyjskich gestów Rosja nie chce jednak jeść Żydom i Ameryce z ręki – wspiera reżim syryjski i śle uzbrojenie dla Iranu. Kreml gra własną grę. Ta "niesforność" powoli wyczerpuje cierpliwość na Zachodzie, a zwłaszcza u polityków kieszonkowego mocarstwa. Stąd i potrzeba stworzenia punktów zaczepienia, które można wykorzystać przeciwko Rosji.
Wróćmy do Polski, gdzie opcja prożydowska, choć rzadko publicznie artykułowana, zawsze miała silne poparcie większości rządzących elit, od Kwaśniewskiego po śp. Lecha Kaczyńskiego. Ten ostatni podczas wizyty w Izraelu, przemawiając na zamkniętym spotkaniu do byłych żołnierzy Andersa (czytaj "palestyńskich" dezerterów od Andersa), powiedział:


– Niezależnie od tego, czy będzie panował pokój, czy będą leciały rakiety. My w Polsce na ogół szczególnie strachliwi nie jesteśmy. A więc dlatego, żeby pokazać, że nam na stosunkach z Izraelem, na sojuszu, zależy w sposób szczególny.
– Armia polska jest obecna w Iraku w dużym stopniu ze względu na nasze związki z waszym państwem. Nasza armia jest obecna, ale będzie w większej liczbie obecna, w Libanie, z tych samych względów. Nasze odpowiednie służby współpracują na licznych odcinkach z waszymi, też ze względu na to, o czym przed chwilą mówiłem.
Tak jest i mogę państwa zapewnić, że chociaż rządy w Polsce się zmieniają, jak w każdym demokratycznym państwie, raz jedni wygrywają, a raz drudzy, ostatnio wygraliśmy my, ale nie jest wykluczone, że w przyszłości wygra ktoś inny – nie chcielibyśmy tego, oczywiście (śmiech), nie można tego wykluczyć, to polityka wobec Izraela się nie zmieni.


Kontynuatorem tej wizji sojuszu nowej Polski z Ameryką i Izraelem ("Żydzi rządzą Ameryką, a więc dzięki sojuszowi z nimi uzyskamy amerykańskie gwarancje") jest Jarosław Kaczyński. Dlatego m.in. w pismach kojarzonych z PiS-em, typu "Gazeta Polska" czy "Nowe Państwo", nie uświadczysz krytyki Izraela, nie przeczytasz sensownych tekstów geopolitycznych o gasnących Stanach Zjednoczonych.
A więc – wracając do sprawy smoleńskiej – konglomerat interesów silnie obecnych w Polsce stawia w tym momencie na Jarosława i jego drużynę; dlatego nagle zaczęły się poprawiać słupki oficjalnych sondaży i niewykluczone, że na fali antyrosyjskiego zamachowego uniesienia patriotycznego uda się podnieść PiS do władzy.
Być może właśnie po to, by Polacy gładko przełknęli kryzys, a Polska stanęła ramię w ramię z Izraelem "w tym, szczególnym sojuszu".
W powyższym "rozwinięciu" teoria trotylowego zamachu dokonanego na terytorium Rosji przez "wiadomo kogo", może zostać korzystnie wykorzystana.
Wspomniany konglomerat dałby nam na jakiś czas rozwinąć stare proporce, byśmy się łudzili, że w tej wojnie umierać będziemy we własnej sprawie...


Andrzej Kumor
Mississauga

Ewakuacja bocznymi drogami przybyłej w rejon Przemyśla wycieczki, szkolenie wojskowe, integracja młodzieży z odległych części Polski, a przede wszystkim aktywny udział w odkłamywaniu dziejów polskiego podziemia niepodległościowego, walczącego na terenie południowej Polski w latach 1939–56 – wszystko te elementy złożyły się na istotę III Rajdu Szlakami Żołnierzy Wyklętych Samodzielnego Batalionu Operacyjnego Narodowych Sił Zbrojnych mjr. Antoniego Żubryda "Zucha", odbywającego się w dniach 26-28 października na Podkarpaciu.

W rajdzie uczestniczyło blisko 70 osób z różnych rejonów Polski, m.in. z województwa łódzkiego, Podkarpacia, ale nie zabrakło również kolegów z tak odległych miast, jak Hel czy Gdańsk, których nie odstraszyła ani zimowa aura, ani 14-godzinna podróż przez tzw. Polskę w budowie. Silna reprezentacja przybyła także z centralnego Podhala. Swoją obecnością zaszczycili nas Goście Honorowi w postaci synów dwóch bohaterów antykomunistycznego podziemia – syn mjr. Antoniego Żubryda "Zucha" – Janusz Niemiec oraz syn mjr. Józefa Kurasia "Ognia" – Zbigniew Kuraś. Organizatorem przedsięwzięcia była Fundacja Strzelecka oraz Komitet Założycielski Związku Strzeleckiego Rzeczypospolitej (www.zsrstrzelec.pl).
Patronatem honorowym objęli Rajd: Zuzanna Kurtyka, syn mjr. Antoniego Żubryda "Zucha" – Janusz Niemiec, syn mjr. Józefa Kurasia "Ognia" – Zbigniew Kuraś, dowódca komp. zgrupowania mjr. "Ognia" – ppłk. Kazimierz Paulo "Skała", poseł na Sejm RP - Piotr Babinetz, starosta brzozowski – Zygmunt Błaż oraz Klub Gazety Polskiej w Brzozowie. Patronatem medialnym objął wydarzenie portal www.pomniksmolensk.pl.
Zgrupowanie uczestników rajdu zgodnie z planem rozpoczęło się 26 października na terenie kompleksu sportowego w Birczy, gdzie uroczyście powitał zgromadzonych komendant główny Związku Strzeleckiego Rzeczypospolitej, mł. insp. Marek Olczyk oraz przedstawiciel gminy Bircza.
Zadaniem grupy strzeleckiej było ubezpieczenie przemarszu dla grupy ludności cywilnej z Birczy przez Lipę oraz Borownicę na pierwszy nocleg w Witryłowie. W Borownicy pod miejscowym kościołem uczestnicy rajdu zapoznali się z tragiczną przeszłością wsi w trakcie wojny oraz podczas pacyfikacji wsi przez UPA (sotnię Łastiwki). Kolejny dzień także obfitował w szkolenie, tym razem w zakresie walki wręcz.
Niedziela, 28.10.2012, była zwieńczeniem rajdu, zarówno pod względem szkoleniowym, jak i pod kątem zaplanowanych uroczystości. W zainscenizowanym sprawdzianie nabytych umiejętności strzelcy musieli dokonać kontroli drogowej pojazdu, w którym była przewożona broń oraz środki odurzające. Następnie uczestnicy udali się do Brzozowskiej Kolegiaty na Eucharystię sprawowaną przez ks. Franciszka Gocha – miejscowego proboszcza. W Mszy Świętej uczestniczył Sztandar Konspiracyjnego Wojska Polskiego – organizacji niepodległościowej i antykomunistycznej działającej od kwietnia 1945 r., głównie na terenie województwa łódzkiego, ale także w województwach śląskim, poznańskim i kieleckim.
Po mszy w Brzozowskiej Kolegiacie uczestnicy rajdu przemieścili się autokarem do wsi Malinówka. Pod krzyżem na skraju lasu zapalono znicze w hołdzie zamordowanym przez Urząd Bezpieczeństwa Antoniemu i Janinie Żubrydom oraz żołnierzom NSZ Batalionu "Zuch", po czym przewodniczący Rady Powiatu Brzozowskiego – Henryk Kozik poprowadził uczestników w głąb lasu, aby wskazać prawdziwe miejsce zabójstwa małżeństwa Żubrydów. Uroczystości odsłonięcia i poświęcenia pomnika na miejscu zabójstwa małżeństwa Żubrydów, w obecności uczestników rajdu oraz zaproszonych gości, m.in. posła RP – Piotra Babinetza, Janusza Niemca oraz Zbigniewa Kurasia, dokonał proboszcz parafii Malinówka ks. Kazimierz Surowiec.
Na miejscu zapalono znicze, odczytano okolicznościowy list Zuzanny Kurtki oraz oddano salwę honorową. Po uroczystościach w lesie uczestnicy rajdu przetransportowani zostali do kompleksu Nadleśnictwa Brzozów, gdzie przy ognisku każdy z uczestników mógł posilić się grochówką. Na zakończenie komendant Rajdu st. sierż. Andrzej Pocztański podziękował wszystkim uczestnikom za przybycie, ciepłą, miłą, koleżeńską atmosferę oraz zaprosił wszystkich zgromadzonych za rok.
Organizatorzy III Pieszego Rajdu Szlakami Żołnierzy Wyklętych Samodzielnego Batalionu Operacyjnego Narodowych Sił Zbrojnych mjr. Antoniego Żubryda „Zucha” składają podziękowania wszystkim uczestnikom wydarzenia, którzy przyjechali z wielu zakątków naszego kraju. Wielkie podziękowania należą się Władzom Samorządowym Gminy Bircza i Dydnia, Staroście Brzozowskiemu – Zygmuntowi Błażowi, Przewodniczącemu Rady Powiatu i fundatorowi pomnika – Henrykowi Kozikowi, Dyrektorowi Zespołu Szkół Ekonomicznych Brzozowie – Jerzemu Olearczykowi wraz z obsługą oraz leśniczemu Andrzejowi Gburowi.


Magdalena Warych

 zubryd1

List Zuzanny Kurtyki do uczestników III Rajdu Szlakami Żołnierzy Wyklętych mjr. Antoniego Żubryda "Zucha":


Szanowni Państwo,
To dla mnie ogromny zaszczyt pełnić patronat honorowy nad rajdem poświęconym pamięci jednego z oddziałów Żołnierzy Wyklętych. Przywracanie Ich do istnienia w zbiorowej pamięci narodu polskiego było misją życia mojego męża. Dziś, kiedy nie ma go już wśród nas, staram się wspierać tak jak mogę ludzi, którzy ją kontynuują, chociaż, co tu ukrywać, mogę niewiele.
Bardzo cieszyłam się, że będę dzisiaj razem z Wami, ale życie pisze swoje scenariusze rzadko kiedy zgodne z naszymi planami. Jestem dziś w małej wiosce na przedgórzu Gór Świętokrzyskich, na pogrzebie mojego wuja, a zarazem ojca chrzestnego. Choć zwykły chłop, też był żołnierzem Armii Krajowej, a po wojnie więźniem politycznym. Z nikim o tych czasach nie chciał rozmawiać i nie powiedział nic do końca swego życia. Dlaczego? Można jedynie snuć różne hipotezy.
Ci, którzy oddali swe życie za suwerenność Polski muszą zostać uhonorowani i docenieni jeżeli chcemy być wolnym narodem. Tylko w oparciu o pamięć o nich możemy dziś opierać się próbom zawłaszczenia naszej historii, religii i moralności przez nie liczących się z nikim i niczym nihilistów, kosmopolitów i renegatów. Nasi Bohaterowie mają wielką moc i dlatego są przez te środowiska, zgromadzone dziś wokół Gazety Wyborczej i TVN- u, tak agresywnie niszczeni. Byli oczywiście niszczeni przez ich protoplastów tzn. komunistów w czasach PRL, którzy dziś ponownie wrócili na salony partii rządzącej. Dla naszego narodu to wstyd i hańba. Dlatego każda forma upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych jest dziś jak bicz, którego się boją. Dlatego także każda forma upamiętnienia Ofiar Smoleńska, to jak kubeł święconej wody wylanej na tzw. "salon".
Dano nam do ręki ogromnie ważne i skuteczne narzędzie walki i dlatego proszę Was byście nie dali go sobie wytrącić. Trwali w swej postawie mimo wszystko i ponad wszystko. Raz jeszcze dziękuję z całego serca i wszystkich pozdrawiam.


Zuzanna Kurtyka

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.