Jak już kiedyś wspominałem, doprowadzenie kostuchy pod wskazany adres to żadna filozofia. Podobnie żadna to sztuka – zabić. Natomiast poziom mistrzowski osiąga się, obudowując konkretną śmierć potiomkinowską fasadą profesjonalnie przeprowadzonej katastrofy lotniczej. Czy też profesjonalnie popełnionego samobójstwa.
Ktoś żywi jeszcze jakieś wątpliwości, że coś mocno cuchnie? Być może ktoś taki rzeczywiście tu i ówdzie jeszcze się kręci, wszelako ludzie rozsądni dawno przestali się oszukiwać. Cuchnie, nawet jeśli niekoniecznie trotylem. Cuchnie tym bardziej, że nie ma znaczenia, kto zasiada w parlamencie, kto kieruje rządem, kim jest prokurator generalny czy komendant główny policji. Nie ma znaczenia, ponieważ w Polsce pod rządami tuskoidów z Platformy Obywatelskiej to nie parlament i nie rząd, lecz persony składające się na "grupę trzymającą władzę" ustalają reguły gry. Nie przejmując ani "państwem prawa", ani demokracją, ani w ogóle niczym.
Jakże przewidująco w kontekście ostatnich wydarzeń brzmi wyznanie śp. Janusza Kurtyki, poczynione w obecności dziennikarki Anny Pietraszek na cztery dni przed tragicznym lotem do Smoleńska: "Demontaż państwa już się skończył, teraz zaczną znikać ludzie".
Się posprząta
Dlaczego musiał "zniknąć" członek załogi jaka-40, którym 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska lecieli dziennikarze, a który twierdził (i nigdy nie zmienił zdania), że kontroler wieży smoleńskiego lotniska pozwolił załodze rządowego tupolewa zejść na wysokość 50 metrów? Depresja? Kłopoty rodzinne? Hazard? Choroba pradziadka? Nie ma obaw, coś się wybierze, coś się dopasuje. Najważniejszy i tak jest metabolizm. Jak to ujął jeden z blogerów: "należałoby pobrać ze zwłok próbki płynów ustrojowych i tkanek natychmiast po śmierci, i natychmiast badać je metodami spektroskopii masowej. Ale komu by się w Polsce chciało w tym celu specjalnie przychodzić do pracy w weekend".
Ot, kolejny zwariowany wyznawca spiskowej teorii dziejów. Przecież w Polsce nie zdarzają się morderstwa polityczne, gdzieżby. Są tylko wypadki drogowe, zawały serc, udary mózgów, a przede wszystkim są samobójstwa. I są ekipy sprzątające bałagan, jaki po tych wydarzeniach chwilowo powstaje. Wszystko oficjalnie, wszystko zgodnie z procedurami, wszystko lege artis. Się nabałaganiło, się posprząta. Porządek w państwie być musi, więc odpowiednie służby czyszczą, ino furczy.
"Nie mam zamiaru oskarżać Platformy Obywatelskiej o jakieś drugorzędne przestępstwa. Ja oskarżam o to, że współdziała z mafią, która niszczy państwo polskie" – wypalił kiedyś Antoni Macierewicz, człowiek, któremu przestępcza banda przez ostatnie ćwierć wieku usiłuje przykleić łatkę oszołoma. Zaiste, to, co rzekł, rzekł bezceremonialnie. Lecz czy ktokolwiek z grona ludzi przyzwoitych może dziś żywić jakiekolwiek wątpliwości, jak bardzo uzasadnione były to słowa?
Ludzie zniewolenia
"Czarny obraz polskiego państwa przeraża na każdym kroku" – powiada Jerzy Jachowicz. I zaraz dodaje: "Tendencyjne, posłuszne władzy sądownictwo, nieudolna i usłużna wobec polityków prokuratura, amatorska i skorumpowana policja, nieprzychylna szaremu obywatelowi administracja państwowa – oto w telegraficznym skrócie charakterystyka kilku najważniejszych dla funkcjonowania państwa obszarów".
Ale to co najwyżej czcze eufemizmy. W polskich władzach, na każdym ich poziomie: czy to we władzy ustawodawczej, wykonawczej czy sądowniczej, wszędzie tam roi się od ludzi skompromitowanych, a przy tym równie wiarygodnych, co szanowny pan prokurator wojskowy, pułkownik Mikołaj Przybył. Z tym koniecznym dopowiedzeniem, że on "tylko" odegrał rolę przydatnego w danym momencie idioty, przestrzeliwszy sobie policzek, a aktualnie rządzący Polską uparli się przestrzeliwać nam rozsądek, narażając naród na prawdziwą gehennę.
A jednak nadal rządzą. Prawdę powiedziawszy niewiele mówi to o nich, sporo mówiąc o ludziach z deficytem właściwości i charakteru, czyli tych, którzy rządy swoich nadzorców legitymizują własną gnuśnością.
Swoją drogą, tym bardziej należy takim ludziom przypominać, że kiedy w jakimś kraju władzę nazbyt długo sprawują osobnicy przebiegli i uważający się za mądrych, to takie państwo niechybnie skazane jest na zagładę. Zagładę pewną tym bardziej, gdy większość obywateli danego państwa, starannie tresowana grepsem dzień po dniu sączącym się z telewizorów, wbrew faktom pozwala sobie wmawiać przekonanie o świetlanej przyszłości oraz przyzwoitości rządzących. Jak to ujmował Jan Paweł II: największe zagrożenie dla wolności człowieka powstaje wówczas, kiedy się go zniewala, mówiąc jednocześnie, że czyni się go wolnym.
* * *
Każdy naród ma takie elity, na jakie zasługuje poprzez świadome zaniechania w obszarze wartości. Oto prawdziwe źródło narodowej degeneracji i to stąd bierze się zobojętnienie członków tego czy innego narodu w sytuacjach dla danego narodu krytycznych. Jak to ujmuje Roger Scruton: "Ilekroć zezwalasz, by przestępstwo nie zostało właściwie ukarane, stajesz po stronie zła".
Krzysztof Ligęza
www.myslozbrodnik.pl
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!