farolwebad1

A+ A A-
piątek, 16 czerwiec 2017 14:29

Jak w barze na Centralnym…

Napisał

  Mimo że na co dzień atakuje nas politycznie poprawna (ale nie tylko!) głupota, czasem granicząca z szaleństwem zidiocenia, jesteśmy za bardzo bierni, głusi i strachliwi, by wydobyć z siebie nawet cieniutki głos protestu.

Może rzeczywiście potrzebujemy jakiejś „pedagogiki wstydu”, potrzebujemy, żeby ktoś nam przejechał po oczach żyletką drwiny? 

        Czyż nie jesteśmy jak te koty, które przeskakując  z fotela na szafę, mruczą wesoło w zalewanym przez powódź domu? Lubimy między sobą skarżyć się na powoli, acz bezustannie rozlewającą się powódź głupoty, ale dopóki nikt nam nie zabrał miski, na mortgage nam starcza, a perspektywa spieniężenia  napompowanej wartości domu dosładza marzenia na starość, tolerujemy wokół nawet powszechne stanie na głowie.

Przypomniała mi się sytuacja, której byłem kiedyś świadkiem w „kultowym” barze mlecznym na piętrze Dworca Centralnego w Warszawie. Był może rok 1983, godzina druga nad ranem, czekałem na osobowy do Torunia. Za szerokimi drewnianymi stołami siedzieli nocni ludzie, każdy coś tam „szamał”; a przy szklanych drzwiach wyjściowych ludzie ulicy machali, aby stanąć na fotokomórce i wpuścić ich do środka. Przechodzili sobie później wzdłuż taśmociągu z brudnymi naczyniami, macając palcami, które resztki są ciepłe i które można jeszcze po kimś zjeść. W takiej scenerii obok mnie siedziało dwóch pijanych mężczyzn. Pierwszy na znak, że „już idziemy”, klepnął drugiego w plecy. Ten zareagował puszczeniem na stół wielkiego pawia. Jedzący przy nim nawet nie wstali, przysunęli jedynie do siebie bliżej talerze, ratując je spod rozlewającej się kałuży rzygowin        Wtedy miałem dziewiętnaście lat i wydawało mi się, że to jednak jest dziwne, dzisiaj mam pięćdziesiąt trzy i rozumiem, że jest to naturalna reakcja – tak się właśnie wszyscy zachowujemy; przygarniamy bliżej do siebie nasze talerze, byle tylko rozlewające się rzygowiny współczesnego świata nam ich nie pobrudziły, i dalej sobie spokojnie „konsumujemy”.

        Tymczasem wariactwo niekontrowane ma to do siebie, że się pleni. Jakby tak popatrzeć na nasze tutejsze procesy,  to one stopniowo zabierają nam przestrzeń, „punkt po punkcie”. A my dalej jeździmy spokojnie na Kubę, grillujemy i remontujemy sobie łazienki. Moglibyśmy choć zająć się tym, czego nasze dzieci są uczone w szkołach (wszak jakie dzieci chowanie...), ale i tego nie robimy. Sami niezdolni do zorganizowania protestu, na protesty organizowane przez innych nie przychodzimy, bo może ktoś się krzywo popatrzy albo może w pracy coś powiedzą...

        Pozwalamy, aby kto inny kierował naszym miastem, prowincją, państwem, nie angażujemy się w życie publiczne, nie mobilizujemy innych, nie sypiemy piasku w szprychy politycznie poprawnych bezeceństw, co najwyżej staramy się odwracać głowę w drugą stronę. Nowa rewolucja wchodzi nam do domów jak w masło. Na dodatek powoli padają potencjalne bastiony oporu – w tym religia – podobnie jak to miało miejsce w krajach komunistycznych – coraz bardziej spychana w „prywatną sprawę”. Walcuje się sumienia lekarzy, zmuszając do udziału w zabijaniu chorych na życzenie. A my sobie spokojnie „konsumujemy”... Coraz więcej ludzi reaguje na takie informacje  jak kaczka na deszcz – spływa to po nich. Wszak najważniejszy jest luzik i święty spokój.

        Nienarodzone dziecko można u nas zabić do momentu urodzenia, bez żadnych konsekwencji karnych – i nam to wszystkim odpowiada, wzruszamy ramionami – to w końcu prywatna sprawa.

        Sprowadza się tutaj, do Kanady, ludzi, o których wiadomo, że mają w tyłku wartości naszego społeczeństwa, sprowadza się ich po to, by rozbić stary świat i wysadzić w powietrze jego instytucje, a my nic, „ruki po szwam”, jak nam będzie coś przeszkadzało – myślimy naiwnie – to wyprowadzimy się na wieś... Cha, cha, cha!

        Manipuluje się nami jak gówniarzami – ostatnio czytam w „Globe and Mail”, że większość Kanadyjczyków “uważa, że religia nie ma dobrych skutków społecznych”. Sondaż był tak sformułowany, że chodziło w nim głównie o terroryzm islamski i ISIS – ilustracją do tekstu nie jest jednak meczet, lecz... Chrystus wiszący na krzyżu. Ot, kolejny przykład politpoprawnego imprintowania w nasze ptasie móżdżki szytego grubymi nićmi przekazu. Dlaczego mamy ptasie? Bo nam się nie chce korzystać z całości; jak w ośmiocylindrowych cadillacach, gdzie można wyłączyć  dla oszczędności połowę cylindrów – robimy to z naszym mózgiem.

        Tymczasem ten świat nadal jest tak zmontowany, że mimo całego obszaru manipulacji i krętactwa, liczba się liczy. Zresztą, gdyby się nie liczyła, to nie mielibyśmy do czynienia z tak zmasowaną propagandą.

        Powiem więc na koniec tak, Drogi Czytelniku, jesteś naiwny, tchórzliwy i głupi, mimo że drzemią w Tobie resztki zdrowego rozsądku, to najczęściej uznajesz, że nie warto z nimi nic robić. O pomstę do Nieba woła zaś to, że przestałeś dbać o własne dzieci, bo Ty może jeszcze jakoś dociągniesz do swojej eutanazji, w społecznym przytułku, ale Twoje wnuki tak lekko nie będą już miały.

        Zapewniam.

Andrzej Kumor


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany piątek, 23 czerwiec 2017 09:58
piątek, 16 czerwiec 2017 14:24

Terroryzm islamski to bicz na naiwnych masochistów

Napisane przez

ostojan „Dla mnie jasne jest, że Polska to rdzeń Europy. Jest niezbędne, żeby rozwiązywać obecne kryzysy. Das is einfach.” 

F.W. Steinmeier, prezydent Niemiec.

        To publiczne oświadczenie głowy państwa niemieckiego mówi samo za siebie. Odpowiada też na pytanie „zatroskanej” rzekomo losem Polski histerycznej zbieraniny totalnej opozycji. Bo co „oni” sobie o nas teraz pomyślą?

Ano właśnie! Że w ważnych europejskich sprawach mamy własne zdanie, z którym należy się bardziej liczyć. A z narzucaniem nam jak jakiemuś bantustanowi rozkazów-nakazów trzeba skończyć! To oczywiście jest trudne do przełknięcia „onym”, czyli biurokratom UE (czyt. Niemcom i Francuzom), którzy butnie pokazują, kto tu rządzi. Żałosne jest, że – załatwiając sobie własne interesy i cynicznie kalkulując, przeciwko własnemu (?) krajowi – występuje „mały” Donald. Duży jest w Waszyngtonie. Mały ale śmiały, ma nad Wisłą wciąż grono stronników widzących w nim pewną nadzieję na odzyskanie tak niesłusznie i nieoczekiwanie utraconej władzy na swoim, przez osiem lat nieudolnie zarządzanym „folwarku” poPRL-u.

piątek, 16 czerwiec 2017 14:22

Visiting Poland

Napisane przez

 Mark Wegierski 01       Mark Wegierski revives memories of a mostly happier time in East-Central Europe, fifteen years ago

        Born in Toronto, Ontario, Canada of Polish immigrant parents, I have had, over the decades, a deep relation with the land of my forebears. Having visited Poland a number of times as a child and adolescent in earlier decades, I returned over four fairly extensive visits from 2002 to 2004. 

        The places I stayed at during those more recent visits included Ciechocinek, Nieszawa, Torun, Czestochowa, and Grudziadz, among others. I always flew in to Warsaw from Toronto on a direct flight on Polish LOT airlines, which usually takes about nine hours. When one travels in the direction of Torun from Warsaw by car, one normally goes by the Wislostrada (the Vistula Highway). Looking to the west, one can see the various landmarks of Old Warsaw, such as the Royal Castle, the Old Town, and the so-called New Town (dating from the eighteenth century). 

piątek, 16 czerwiec 2017 08:39

Starsi bezdomni ludzie

Napisane przez

Ratajewska         Na moje miejsce, do opieki i pomocy domowej, przyjechać miała nowa opiekunka Alicja. Napisałam do niej kilka kartek o tym, jak ma sobie radzić, aby było jej lżej niż mi, zwłaszcza na początku. Jednak w końcu je zabrałam sobie na pamiątkę. Niemcy nie chcieli, aby jej coś pisać, uważali, że sama się nauczy. W którejś szufladce zostawiłam jej jednak karteczkę z moim numerem telefonu. Nie wiadomo, czy ona zadzwoni. Najlepiej jest, gdy opiekunka odjeżdżająca w danym dniu, może porozmawiać z opiekunką ją zastępującą. Oni jednak tego wyraźnie nie chcieli i tylko Albanka, która tam sprzątała, wygadała mi, że była tam jakaś  Polka trzy tygodnie i pytała, czy ja też na trzy tygodnie przyjechałam. 

        Ewa, która mnie ściągnęła, pomaga Niemcom zatrudniać opiekunki w sposób legalny. Na koniec jednak wyszło na korzyść im, a na moją niekorzyść. Niestety, byłam od nich zależna, musieli mnie dowieźć na dworzec, więc podpisałam, co chcieli, ale niesmak pozostał. 

czwartek, 15 czerwiec 2017 23:36

Więc tak, że ten, tego

Napisane przez

ligeza        Polskę odizolowano od Europy dzięki projektowi unijnemu, wdrażanemu przez nowoczesne i postępowe elity europejskie, otwarte i światłe. Odizolowano Polskę od Europy i od światła. To znaczy od świata.

        Konstatacja powyższa brzmi delikatnie. Zbyt delikatnie. Co to ma być, puch na pawianich pośladkach? No ale od czegoś delikatnego należało zacząć, wiodąc Czytelników w stronę czeluści Mordoru. Czy inaczej: w kierunku ropiejących kurzajek, posadowionych na małpich tyłkach Obywateli SB, zionących miłością, a defekujących w przestrzeni publicznej zgniłą pianą nienawiści. Czy tam na tyłkach Obywateli RP, w dalszej części zwanych „tak zwanymi”.

czwartek, 15 czerwiec 2017 23:31

Patałachy

Napisane przez

pruszynskiPatałachy

        Trump obiecywał Polakom wjazd bez wiz do USA i co? Nici, by nie powiedzieć g… a co na ten temat robi imć Duda i Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej? Jak mieć do nich zaufanie???

czwartek, 15 czerwiec 2017 23:30

Dwie konkurencyjne szanse

Napisane przez

michalkiewicz        „Dano mi dobra? Wziąłem” – bąka sędzia Soplica w „Panu Tadeuszu”, wyjaśniając, w jaki to sposób stał się posiadaczem części dóbr skonfiskowanych Horeszkom przez Targowicę.

        Podobnie tłumaczy się pan Ryszard Schnepf, były ambasador naszego i tak już przecież dostatecznie nieszczęśliwego kraju w Waszyngtonie, oskarżając jednocześnie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że to ono wypłaca ambasadorom wynagrodzenia. Chodzi o to, że okazało się, iż pan ambasador pobierał wynagrodzenie również na czcigodną małżonkę, która przez cały ten czas pracowała w TVP, i że nazbierało się tego prawie pół miliona.

piątek, 09 czerwiec 2017 14:09

Co zegar tyka

Napisane przez

ligeza        Współczesne niewolnictwo? Proszę bardzo: przestrzeganie zapisów prawa stanowionego plus pasza przyjmowana via telewizor. Tyle wystarczy, by ludzi z potencjałem przekształcić w nieludzki potencjał. 

        Potencjał do zawłaszczenia, dopowiedzmy, a następnie do ustawicznego wykorzystywania – można powiedzieć w warunkach recydywy, czyli wykorzystywania uporczywego. Może nie każdego człowieka we wspólnocie, ale większości, co z kolei pozwala legitymizować najbardziej wydumaną bzdurę, dowolny absurd oraz każde bezprawie rządzących. 

czwartek, 08 czerwiec 2017 23:56

A my płyniemy dalej...

Napisał

        Najwyraźniej globalne elity poczuły się nieco osierocone i wysadzone z siodła przez nową politykę Stanów Zjednoczonych. Wycofanie się przez administrację Donalda Trumpa z finansowania różnych celowych funduszy na poprawę ziemskich warunków zaowocowało nerwowym poszukiwaniem przez globalną biurokrację zastępczych źródeł. 

 

        Transfer od naszej biurokracji do waszej służy m.in. umacnianiu wpływów globalnej elity w Trzecim Świecie karmiąc tam i u nas całe chmary nierobów.

        Stany Zjednoczone dość trudno jednak zastąpić, bo nikt nie ma takich wpływów, takiej gospodarki i takiej armii,  ci zaś, którzy mają podobne, jak Chińczycy nie są skorzy tutejszym global-elitom jeść z ręki. Na razie na zastępstwo politycznie poprawnego finansowania ogólnoświatowych programów zgłosiła się ochotniczo Kanada. 

Tak więc trzecioświatowi aborterzy mogą spać spokojnie pieniądze na te zabiegi jakoś się znajdą, podobnie biurokraci od walki z klimatem, który do końca nie wiadomo jak i dlaczego się zmienia, ale zawsze można postraszyć kataklizmami i coś tam wyszarpać.

        Wszystkie te obietnice zawarte zostały w niedawnym wystąpieniu naszej minister spraw zagranicznych Christii Freeland, a więc troska o zdrowie reprodukcyjne kobiet, dostęp do aborcji i prawa ludności LBGT oraz Z. Jest to o tyle paradoksalne, że dostęp do tzw aborcji jest w Kanadzie w ogóle nieuregulowany, a więc nie ma żadnych zapisów o ochronie zdrowia kobiet, które korzystają z „usług” prywatnych klinik aborcyjnych.  

        Feministki, które krzyczą natychmiast, gdy ktoś lekceważy lub ignoruje zdrowie kobiet sprzedając niebezpieczne produkty czy usługi, w tym jednym przypadku nabrały wody w usta - a aborcja jest w Kanadzie dostępna poza systemem opieki medycznej w prywatnych przychodniach, bez konsultacji  standardowo towarzyszących zabiegom chirurgicznym. Kobieta, która udaje się do nastawionego na zarobek zakładu aborcyjnego w żaden sposób nie jest ostrzegana o grożących jej negatywnych następstwach zdrowotnych i powikłaniach, o innych opcjach (urodzenie, oddanie do adopcji etc.) nie wspominając. Dzieje się tak w kraju, które lubi stawiać swój system opieki medycznej za wzór. Tymczasem zabieg usuwania zębów mądrości jest tu traktowany z większą uwagą niż - jak się to zgrabnie określa - usuwanie ciąży.

        Oczywiście Kanada nie zamierza też rezygnować z zobowiązań wynikających z porozumień paryskich, co skutkować będzie jedynie tym, że podobnie jak do tej pory „brudna”, produkcyjna część gospodarki przeniesie się za granicę - pewnie również do USA, bo do tej pory wędrowała jedynie do Azji, gdzie rozsądek nadal traktowany jest poważnie, i gdzie nikt żadnych fanaberiach słyszeć nie chce. Mądrzy Chińczycy podpisują każdy papier, który daje im korzyść, a potem i tak robią swoje. Niestety argumenty podane przez Trumpa przy wycofaniu się z układów paryskich były prawdziwe.  

        W Ottawie najwyraźniej wzruszają na to ramionami, bo ekologia to dzisiaj nowa ideologia. Nie  ma więc co dyskutować. Zastanawiam się tylko czy rząd federalny pod kierownictwem naszego światłego premiera ostatecznie zakaże eksploatacji jakże brudnej kanadyjskiej ropy z albertańskich odkrywek.        

        Jesteśmy więc świadkami nie tylko postępującej iście geometrycznie biurokratyzacji rzeczywistości, ale również zdziecinnienia i zidiocenia życia publicznego. Oczywistą tego przyczyną, prócz niecnych knowań lobbystów i grup interesu jest upadek powszechnej edukacji. Świat więc mamy coraz bardziej kontrolowany i pewnie tak to już pozostanie. 

        Pozostaje więc gdzieś tam się „ukryć”  na państwowej posadzie, lub gdzie indziej za piecem i nie narażać na obdzieranie z kolejnych warstw skóry.

        Tymczasem młody Trudeau i były prezydent Obama, głęboko patrzyli sobie w Montrealu w oczy nad  wytrawnym obiadem rozmawiając rzekomo o wychowywaniu przyszłych liderów, czyli, jak to nazywa niezastąpiony Stanisław Michalkiewicz metodach duraczenia młodzieży.

        Biedna ta nasza planeta, komuż to nią rządzić przyjdzie?

Andrzej Kumor


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany piątek, 16 czerwiec 2017 18:41
czwartek, 08 czerwiec 2017 23:51

Daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia…

Napisane przez

ostojan        Gdyby rzeczywistości sprowadzała się do tego, co widoczne na powierzchni zjawisk, wszelka nauka byłaby niepotrzebna.

        Niezbadane są wyroki Opatrzności, nieprzewidywalne bywają też nastroje, a co za tym idzie podejmowane (z namysłem?) przez naszych rodaków decyzje polityczne przy urnach, podczas co parę lat powtarzanych wyborów. Suweren ma prawo zadecydować komu chce powierzyć stery nawy państwowej. Zasada jedynie chyba słuszna jest, że decyduje większość, której mniej liczni, mający odmienne poglądy obywatele,  muszą się, chcąc nie chcąc, podporządkować. Bardzo trudna to decyzja dla nich “mniejszościowców”, głęboko i niewzruszenie przekonanych o swoim politycznym geniuszu. 

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.