„Dla mnie jasne jest, że Polska to rdzeń Europy. Jest niezbędne, żeby rozwiązywać obecne kryzysy. Das is einfach.”
F.W. Steinmeier, prezydent Niemiec.
To publiczne oświadczenie głowy państwa niemieckiego mówi samo za siebie. Odpowiada też na pytanie „zatroskanej” rzekomo losem Polski histerycznej zbieraniny totalnej opozycji. Bo co „oni” sobie o nas teraz pomyślą?
Ano właśnie! Że w ważnych europejskich sprawach mamy własne zdanie, z którym należy się bardziej liczyć. A z narzucaniem nam jak jakiemuś bantustanowi rozkazów-nakazów trzeba skończyć! To oczywiście jest trudne do przełknięcia „onym”, czyli biurokratom UE (czyt. Niemcom i Francuzom), którzy butnie pokazują, kto tu rządzi. Żałosne jest, że – załatwiając sobie własne interesy i cynicznie kalkulując, przeciwko własnemu (?) krajowi – występuje „mały” Donald. Duży jest w Waszyngtonie. Mały ale śmiały, ma nad Wisłą wciąż grono stronników widzących w nim pewną nadzieję na odzyskanie tak niesłusznie i nieoczekiwanie utraconej władzy na swoim, przez osiem lat nieudolnie zarządzanym „folwarku” poPRL-u.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!