Najwyraźniej globalne elity poczuły się nieco osierocone i wysadzone z siodła przez nową politykę Stanów Zjednoczonych. Wycofanie się przez administrację Donalda Trumpa z finansowania różnych celowych funduszy na poprawę ziemskich warunków zaowocowało nerwowym poszukiwaniem przez globalną biurokrację zastępczych źródeł.
Transfer od naszej biurokracji do waszej służy m.in. umacnianiu wpływów globalnej elity w Trzecim Świecie karmiąc tam i u nas całe chmary nierobów.
Stany Zjednoczone dość trudno jednak zastąpić, bo nikt nie ma takich wpływów, takiej gospodarki i takiej armii, ci zaś, którzy mają podobne, jak Chińczycy nie są skorzy tutejszym global-elitom jeść z ręki. Na razie na zastępstwo politycznie poprawnego finansowania ogólnoświatowych programów zgłosiła się ochotniczo Kanada.
Tak więc trzecioświatowi aborterzy mogą spać spokojnie pieniądze na te zabiegi jakoś się znajdą, podobnie biurokraci od walki z klimatem, który do końca nie wiadomo jak i dlaczego się zmienia, ale zawsze można postraszyć kataklizmami i coś tam wyszarpać.
Wszystkie te obietnice zawarte zostały w niedawnym wystąpieniu naszej minister spraw zagranicznych Christii Freeland, a więc troska o zdrowie reprodukcyjne kobiet, dostęp do aborcji i prawa ludności LBGT oraz Z. Jest to o tyle paradoksalne, że dostęp do tzw aborcji jest w Kanadzie w ogóle nieuregulowany, a więc nie ma żadnych zapisów o ochronie zdrowia kobiet, które korzystają z „usług” prywatnych klinik aborcyjnych.
Feministki, które krzyczą natychmiast, gdy ktoś lekceważy lub ignoruje zdrowie kobiet sprzedając niebezpieczne produkty czy usługi, w tym jednym przypadku nabrały wody w usta - a aborcja jest w Kanadzie dostępna poza systemem opieki medycznej w prywatnych przychodniach, bez konsultacji standardowo towarzyszących zabiegom chirurgicznym. Kobieta, która udaje się do nastawionego na zarobek zakładu aborcyjnego w żaden sposób nie jest ostrzegana o grożących jej negatywnych następstwach zdrowotnych i powikłaniach, o innych opcjach (urodzenie, oddanie do adopcji etc.) nie wspominając. Dzieje się tak w kraju, które lubi stawiać swój system opieki medycznej za wzór. Tymczasem zabieg usuwania zębów mądrości jest tu traktowany z większą uwagą niż - jak się to zgrabnie określa - usuwanie ciąży.
Oczywiście Kanada nie zamierza też rezygnować z zobowiązań wynikających z porozumień paryskich, co skutkować będzie jedynie tym, że podobnie jak do tej pory „brudna”, produkcyjna część gospodarki przeniesie się za granicę - pewnie również do USA, bo do tej pory wędrowała jedynie do Azji, gdzie rozsądek nadal traktowany jest poważnie, i gdzie nikt żadnych fanaberiach słyszeć nie chce. Mądrzy Chińczycy podpisują każdy papier, który daje im korzyść, a potem i tak robią swoje. Niestety argumenty podane przez Trumpa przy wycofaniu się z układów paryskich były prawdziwe.
W Ottawie najwyraźniej wzruszają na to ramionami, bo ekologia to dzisiaj nowa ideologia. Nie ma więc co dyskutować. Zastanawiam się tylko czy rząd federalny pod kierownictwem naszego światłego premiera ostatecznie zakaże eksploatacji jakże brudnej kanadyjskiej ropy z albertańskich odkrywek.
Jesteśmy więc świadkami nie tylko postępującej iście geometrycznie biurokratyzacji rzeczywistości, ale również zdziecinnienia i zidiocenia życia publicznego. Oczywistą tego przyczyną, prócz niecnych knowań lobbystów i grup interesu jest upadek powszechnej edukacji. Świat więc mamy coraz bardziej kontrolowany i pewnie tak to już pozostanie.
Pozostaje więc gdzieś tam się „ukryć” na państwowej posadzie, lub gdzie indziej za piecem i nie narażać na obdzieranie z kolejnych warstw skóry.
Tymczasem młody Trudeau i były prezydent Obama, głęboko patrzyli sobie w Montrealu w oczy nad wytrawnym obiadem rozmawiając rzekomo o wychowywaniu przyszłych liderów, czyli, jak to nazywa niezastąpiony Stanisław Michalkiewicz metodach duraczenia młodzieży.
Biedna ta nasza planeta, komuż to nią rządzić przyjdzie?
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!