farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

czwartek, 29 marzec 2018 08:00

Spotkanie

Napisał

        Tak się dziwnie stało, że przed kilkoma dniami rozmawiałem z nieznajomym człowiekiem, który w trakcie tej rozmowy stał się znajomym, i do tego bliskim, z jednego banalnego powodu... Mieliśmy rozmawiać o interesach, a przez dwie godziny rozmawialiśmy o życiu, Bogu, umieraniu, miłości Bożej, pysze, nawróceniu, żywotach świętych...

        Rozmawialiśmy o tym, co prawdziwie istnieje, bez zasłon, bez obawy, że ktoś jedyną prawdę skwituje głupawym uśmieszkiem. Po prostu spotkaliśmy się. 

        Ludzie rzadko się spotykają, zazwyczaj tylko są obok siebie, często nawet gdy są fizycznie bardzo blisko. 

        Ludzkie spotkanie zakłada bowiem zrozumienie, kim jesteśmy, uświadomienie sobie, żeśmy są jedno w Panu Bogu i Jezus Chrystus jest wyłączną przyczyną naszego istnienia.

        Zgiełk świata najczęściej służy przesłanianiu nam rzeczywistości; przejmujemy się rzeczami niemającymi większego znaczenia, a gdy stajemy w obliczu ważnych spraw, nie możemy ich pojąć; mamy pretensje, jeśli coś nam się nie udaje, nie idzie po naszej myśli, nie zastanawiając się, czy rzeczywiście było to dobre.

        Jesteśmy istotami wiecznymi, a bardzo rzadko zastanawiamy się nad tym, po co tracimy swoje dni na banalne zaspokajanie zmysłów; szczęścia szukamy w hedonistycznych odlotach, nie potrafimy odnaleźć prawdy o nas samych, o tym, kim jesteśmy.

        Pan Bóg dał się mi spotkać na kawie przed Świętami Wielkiejnocy, niosącymi najważniejsze przesłanie naszej wiary – to, które wypisuje okładka naszego pisma w tym tygodniu. Wy też zmartwychwstaniecie... 

        Ja zmartwychwstałem i wy też zmartwychwstaniecie. 

        Banalna prawda o tym, że nasz świat nie kończy się w chwili, gdy śmierć zamyka nam oczy, pozwala uporządkować doczesność, sprawia, że dzięki darom Bożym – łasce, rozumowi i wolnej woli – możemy rozeznać, co się liczy, a co nie, stwierdzić, co istnieje realnie, a co jest tylko odbiciem.

        Życie, dziękczynienie za dar istnienia, sam fakt, że zaistnieliśmy; że Pan Bóg podarował nam ten świat – niebo, ziemię, wodę, że je postrzegamy właśnie tak – po ludzku, a nie jako subcząsteczkowe drgania i częstotliwości, fakt, że mamy świadomość, powinien nas napawać niebotyczną wdzięcznością. Jak to mi uświadomił w trakcie wspomnianej „kawy” mój rozmówca, nasze istnienie nie ma innego wytłumaczenia niż w Panu Bogu. – Jestem tylko dlatego, że Ty jesteś, Boże. Mam życie wieczne tylko dlatego, że mnie kochasz, Boże, mam możliwość iść z Tobą tylko przez Twoje miłosierne serce, Boże.

        Tak oto spotkałem się na kawie z Drugim, aby porozmawiać „o bieżących wypadkach”; niczym w dawnych czasach ludzie idący na piechotę od miasta do miasta. To właśnie w takiej sytuacji objawił się zmartwychwstały Jezus. Droga sprzyja myśleniu, zwłaszcza ta odbywana w niespiesznym rytmie kroków.

        Nie ma lepszego czasu do myślenia o nas samych, o tym, dokąd idziemy, niż Triduum Paschalne. Przeżyjmy ten czas z Jezusem, aby znów odzyskać prawdziwą wolność, którą nasi przodkowie utracili w raju, a którą dał nam ponownie nasz Zbawiciel. Możemy być wolni tylko i wyłącznie dlatego, że umarł dla nas, że wyciągnął do nas rękę i nam siebie podarował, jak najlepszy Przyjaciel.

        Nasza głupota polega na tym, że usiłujemy brać życie i świat „wycinkowo”, że ograniczamy myślenie do jednej chwili. Tymczasem chwilą jest nasze życie, a ten świat nigdy nas nie dopełni. Tak jesteśmy stworzeni. Idźmy więc między ludzi i spotykajmy ich w prawdzie, pokazujmy, czego się należy bać, a co jest śmiechu warte. Nie bójmy się śmieszności czy szyderstwa, ludzie nie są w stanie nas zranić, jeśli przy nas stoi Bóg. Quis ut Deus? Niech te święta pozwolą się nam spotkać nie tylko z Nim, ale między sobą; niech będą czasem przypominania, kim jesteśmy i po co. 

        Z całego serca Państwu tego życzę.

***

        Potrzebujemy pomocy. Proszę więc Państwa o bycie naszymi ambasadorami i patronami, rozpoczęliśmy wydawanie darmowego tygodnika, aby docierać do jak najszerszego grona czytelników. Za każde wsparcie jesteśmy wdzięczni. Proszę namawiać do ogłaszania się w „Gońcu”, proszę nas reklamować wśród znajomych, zapraszamy do wszelkich form sponsorowania naszej misji i przesłania.

Wesołych Świąt Andrzej Kumor

czwartek, 29 marzec 2018 07:42

Prawdziwa jest nasza wiara

Napisane przez

ligeza        Czy Nitras Sławomir zdobędzie Szczecin, czy też Szczecin pochłonie Nitrasa Sławomira? Albo: czy w przyszłych wyborach prezydenckich Prawo i Sprawiedliwość poprze urzędującego prezydenta? I tak dalej, i tak dalej. Oto, czym żyją Polacy zanurzeni w szambie tak zwanej bieżączki politycznej. Więc – i tu uwaga, uwaga – proszę sobie niniejsze zapisać, proszę zapamiętać, proszę nieść w świat, stosownie meblując łepetyny ludziom oszukiwanym, okradanym i tresowanym do posłuszeństwa: to wszystko są dywagacje odwracające uwagę od sedna w brzmieniu: do jakichś wyborów Jarosław Kaczyński nie dotrwa. Co wtedy? Wtedy po nas pozamiatają. To jest problem rzeczywisty, którego prawa strona sceny nadwiślańskiej boi się tknąć, najczęściej z zafałszowanego poczucia przyzwoitości, które to poczucie prawą stronę sceny nadwiślańskiej rozstawi po kątach zaraz, gdy ten czas przyjdzie. 

 

        PRZYMUS DONOSZENIA 

        Ale zostawmy to. Ledwie paręnaście dni temu sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka pozytywnie zaopiniowała obywatelski projekt ustawy, znoszący możliwość przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. Tyle wystarczyło, by tamci i owi uaktywnili w przestrzeni publicznej ludzi, na co dzień bez najmniejszego problemu ukrywających swą inteligencję (wiem, wiem: żadna sztuka dobrze schować coś, co istnieje w stanie szczątkowym). Ale to? Proszę posłuchać: „Przymus donoszenia ciąży przez kobietę narusza prawa człowieka”. Daleko zajechaliśmy, nie ma to, tamto. Czy raczej: daleko niektórzy z nas odjechali. 

        Niektórzy odjechali jeszcze dalej. Tam, skąd z tumanów mgły wyłania się przystanek pt. „Nowoczesność”, z towarzyszącym mu smrodem przystanku pt. „Postęp”, i skąd niesie się w świat potępieńcze wycie: „Dlaczego społeczeństwo narzuca macierzyństwo jako naturalny krok człowieka?!”. Czyli całkiem jak w tym wierszu: najpierw gwizd, potem świst, a potem odjazd. Co ja gadam, odjazd. Odlot. Rozumu odlot. Co ja gadam, rozumu przecież nie ma w tych łbach od dawna. 

 

        PĘPOWINA SSACZA 

        Tymczasem tak zwani „eksperci ONZ” (cóż to za temat, swoją drogą!) wzywają parlament w Polsce do odrzucenia projektu „Zatrzymaj aborcję”. Poczytałem trochę w związku z tym. zdobywając garść spostrzeżeń. Żadnego niestety w tonie optymistycznym. Moim zdaniem. prolajferzy wodzeni są na sznurkach dużo mocniejszych niż pępowina ssacza. W każdym razie ewidentnie ignorują najskuteczniejsze metody handlarzy patelniami. Czy inną pościelą terapeutyczną. Zamiast włożyć przód sandała w drzwi, stopniowo napierając, aż zniechęcone wierzeje poddadzą się same z siebie, zamiast tego, powtarzam, prolajferzy z obłędem w oczach szarpią się z przeciwnikami okutanymi w stal bezprawia, a następnie rzucają na flanki i rozdrapują pazurami mury niezdobyte – tymczasem w tak zwanym międzyczasie ich dobrą wolę, ich szczere serca oraz ich marzenia, wciąż i wciąż pochłania smrodliwa otchłań tej czy innej fosy, a dzieci morduje się w świetle prawa i za prawa przyzwoleniem. Nie sposób zdobyć twierdzy, jeśli z podkopów zrezygnowaliśmy i nie uderzamy mądrze. 

 

        IRYTACJA 

        To samo z odrobinę innej strony: dopóki proczojsowcy będą mogli argumentować, że nieludzkie jest przymuszanie kobiety do rodzenia dziecka z mózgiem wylewającym się poza czaszkę, dopóty środowiska optujące za życiem nie będą skuteczne w walce o los dzieci dotkniętych polidaktylią (nadmiarowa liczba palców u stóp czy rąk) czy dzieci z zespołem Downa. Doprawdy nie jestem w stanie ogarnąć, czemu środowiska pro-life odrzucają metodę „krok po kroku”. Do tego poważnie irytować zaczynają nonsensy, rozlewające się z okolic zdobytych przez kompanię „Dobra zmiana”. Czy tam w wyniku kampanii nazywanej “Dobrą zmianą”. Rosja zaatakowała bronią chemiczną (Rosja, Rosja?) swego niegdysiejszego obywatela na terenie państwa obcego, którego zaatakowany był obywatelem aktualnym (Wielka Brytania) – w odwecie dyplomaci na dywaniki w Polsce i państwach nadbałtyckich. Ambasador Izraela Anna Azari opluwa Polskę – a, to tylko deszcz pada. Jak tak można? 

*** 

        Ale co tam, ale co tam. Szanowni Państwo, przed nami Wielka Noc. Znowu przyszła. Znowu nareszcie, rzekłbym. No tak. Bo proszę tylko sobie wyobrazić: gdyby nie Objawienie, ludzie co prawda wciąż rodziliby się, kochali i umierali; co prawda ci mądrzejsi nadal mądrzeliby, a ci głupsi ciągle zachwycaliby tych pierwszych swoją oryginalnością w odporności na wiedzę; co prawda po lecie wciąż przychodziłaby do nas jesień, a po jesieni zima – ale na Boże Narodzenie niestety nie moglibyśmy liczyć. Nigdy. Bolałoby, nieprawdaż? Jak to w horrorze. A co dopiero mówić o zmartwychwstaniu, zwycięstwie nad śmiercią i życiu wiecznym? Cieszmy się więc i radujmy się, a ludzi złej woli odsyłajmy tam, gdzie sami sobie swoje miejsce wybrali. Samym sobie ich zostawmy, i ich diabłom. 

        Czyli alleluja – i w gaz. To znaczy stopa na gaz. Bo Chrystus zmartwychwstał, więc żywa jest nasza wiara i prawdziwa. 

Krzysztof Ligęza 

Kontakt z autorem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

czwartek, 29 marzec 2018 07:42

Sto lat Białorusi

Napisane przez

pruszynskiSto lat Białorusi

        Sto lat temu, 25 marca, podczas okupacji Białorusi przez wojska Cesarstwa Niemieckiego, Białoruska Rada Narodowa wydała deklarację niepodległości państwa. Ta deklaracja spowodowała, że potem komuniści też musieli proklamować niepodległą Białoruś.

        Miłościwie panujący Aleksander Mniejszy i podległe mu instytucje, jak parlament, Senat czy rząd, nie uważały za stosowne uczcić tej historycznej daty. Zezwolono tylko na koncert przed budynkiem Opery w Mińsku, gdzie zgromadziło się do 20 000 rodaków z flagami biało-czerwono-białymi na wysokich kijach oraz co najmniej drugie tyle młodych miało te flagi na swych plecach. Było też kilka flag Ukrainy i Litwy, ale  nie widać było ani jednej, dosłownie ani jednej, zielono-czerwonej z biało-czerwoną wyszywanką, oficjalnej flagi dzisiejszej Białorusi. Na placu poety Jakuba Kołosa, prawdziwe nazwisko Konstanty Mickiewicz, zgromadziło się kilkuset opozycjonistów, których policja rozpędziła i aresztowała z sześćdziesięciu.


        Kto to zrobił?

        Cały świat trąbi o otruciu eksagenta Rosji w Anglii, ale nikt się nie zastanawia, komu było to na rękę??? Wielu mówi, że nie... Rosji, a ta trucizna była dostępna dla wielu. Janusz Korwin-Mikke twierdzi w tygodniku „Najwyższy Czas”, że to CIA. Nie jestem przekonany, choć to nie aniołki. Mym nieskromnym zdaniem, zrobili to Chińczycy, by popsuć stosunki Zachodu z Rosją, żeby jak uderzą na Rosję, ta miała mało przyjaciół. Hitler kilka lat przed napadem na ZSRS podrzucił przez durnia Benesza materiały, że wojsko chce zrobić pucz przeciw Stalinowi, i wymordowali z 30.000 oficerów w wielkiej czystce. Tak, przygotowując się do wojny, chcą Chińczycy osłabić Rosję.


        Błąd Piłsudskiego

        Właśnie minęła 80. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych między II RP a Litwą Kowieńską, jak przed wojną nazywano Litwę rządzoną przez litewskich polakożerców.

        Do nawiązania stosunków doszło po kolejnym zastrzeleniu na granicy przez policję litewską żołnierza KOP-u Stanisława Serafina, a jak potem ustalono, było to po to, by odwrócić uwagę strony polskiej od przemycania się z tego kraju do Polski ukraińskiego terrorysty. Władze Polski wykorzystały to do postawienia Litwinom ultimatum: albo nawiązanie normalnych stosunków dyplomatycznych, komunikacyjnych i handlowych, albo wojna. Podczas posiedzenia rady ministrów Litwy poszczególni ministrowie krzyczeli, by się nie ugiąć. Wreszcie zabrał głos minister wojny i powiedział, że nie mają żadnych szans w walce z postawionymi już na granicy z Litwą wojskami polskimi. Litwini ustąpili, tylko zażądali, by przy składaniu listów uwierzytelniających polskiego posła nie był obecny polski attache wojskowy pułkownik Mitkiewicz. Od tego momentu stosunki poprawiały się stale, ale nie na tyle były dobre, by Polska obroniła Litwę przed odebraniem jej przez Hitlera Kłajpedy, gdzie Niemcy przejęli drewno gotowe do wysyłki do Anglii, i tak Litwa straciła  5 milionów dolarów.

        Piszący o tej sprawie zapominają, że stosunki między naszymi państwami były tak złe, że Marszałek Piłsudski pojechał w 1927 r. do Genewy na sesję Ligi Narodów i tam zadał przedstawicielowi Litwy krótkie pytanie: wojna czy pokój? Przedstawiciel Litwy powiedział pokój i na to Marszałek powiedział: teraz już mogę jechać do domu. Niestety, powinien powiedzieć wtedy: pokój to nawiązanie normalnych stosunków dyplomatycznych, komunikacyjnych i handlowych. Na takie dictum przedstawiciel Litwy musiałby się zgodzić i po jakichś pertraktacjach sprawa byłaby pozytywnie dla obu krajów zakończona, ale Marszałek tego nie powiedział i trzeba było czekać 11 lat, by to się stało. Litwini dzisiaj ujadają na to, że Polska na nich wymusiła zbrojnie nawiązanie stosunków dyplomatycznych, ale zapominają, że ich minister spraw zagranicznych proponował na tajnym posiedzeniu rządu, by to zrobić, już w 1935 roku, mówiąc, że lepiej walczyć o utrzymanie Kłajpedy, którą się ma, niż walczyć o Wilno, którego się nie ma, ale go zakrzyczano. W traktacie ryskim endecy oddali na rzeź do miliona Polaków. Choć dziś za Bugiem nie grozi Polakom holokaust, toby mieli to, co powinni mieć, to czego dla swych rodaków domagają się Węgrzy, a co jest bardzo a bardzo daleko. Dodam jeszcze jedno, jakiś historyk miał napisać, że Litwa w 1939 r. powinna była wypowiedzieć wojnę Niemcom. Może wtedy by ją co najmniej częściowo Niemcy zajęli, mniej Litwinów by pojechało na Sybir i byłaby automatycznie w obozie antyhitlerowskim.


        W Wilnie i Szczecinie

        Co roku w rocznicę śmierci królewicza Kazimierza, patrona Litwy, odbywają się targi – Kaziuki – w Wilnie. W tegorocznych targach w dniach 2-4 marca brało udział z 3000 wystawców prezentujących wyroby z drewna, ceramiki, metalu, różnych tkanin oraz moc smakołyków.

        Ponieważ wielu wilniuków przeniosło się do Szczecina, tam są w tym czasie organizowane Dni Kresowe.


        Ciekawy portal

        Bardzo polecam portal Mirosława Dakowskiego – dakowski.pl – gdzie można przeczytać wiele informacji gdzie indziej niedostępnych. Gorąco polecam.


        Bohater czy…?

        Od trzech tygodni namawiam Marszałka Senatu  Stanisława Karczewskiego, by zorganizował „okrągły stół” polsko-żydowski, zapraszając z jednej strony szefów Żydowskiego Instytutu Historycznego, Muzeum Historii Żydów Polskich oraz Instytutu Filozofii i Socjologii, gdzie jest sekcja badania zagłady Żydów w Polsce, z drugiej strony by przybyli tacy ludzie, jak prof. J.R. Nowak, dr Ewa Kurek, Stanisław Michalkiewicz i niżej podpisany.

        No i czy do niego dojdzie?


        Czego się nie robi dla chwały?

        Pewien już nie tak młody Polak, by dodać sobie splendoru, przypomniał sobie, że ojciec, oficer AK, zastrzelił Żydówkę. Teraz bardzo nad tym boleje i bolejącego Żydzi go tu i tam pokazują. Sprawa zaś przypomina kawały Radia Erewań z lat Breżniewa. Ojca, oficera AK, przyszło aresztować kilku uzbrojonych Żydów i Polaków z UB. Reakcjonista, jak przystało na prawdziwego antysemitę, zamiast zastrzelić ubowca Polaka, zastrzelił powabną... Żydówkę.


        Z Internetu

        „Wczoraj poczułam się opluta i upokorzona. Jeżeli mój prezydent prosi o wybaczenie kanalie pokroju Stefana Michnika i Heleny Wolińskiej, to nie jest już moim prezydentem. I nie przyjmuję żadnych tłumaczeń, że dyplomacja-sracja. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla prezydenta, który rozpacza, że część żydowskich komunistów wyjechała z Polski. Byłam przygotowana na wiele, ale nie na to, że prezydent Duda przeprosi za Gomułkę i zapłacze nad losem Michnika i Wolińskiej. Szkoda, że razem z nimi nie wyjechała cała ta komunistyczna banda zainstalowana w Polsce dzięki sowieckim tankom i zdradzie Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych. Jakoś dotąd nie słyszałam, by Polskę za tę zdradę przeprosił angielski lub amerykański rząd. A jest za co.”


        Różnica

        W Radiu Maryja była dyskusja o odzyskaniu niepodległości. Wtedy nie było „niczego”. Kraj był zrujnowany, poza Galicją nie było polskich szkół, moc ludzi zginęła i była epidemia. Ale była elita, która odbudowała kraj. W 1989 r. było państwo, była administracja, szkoły, wojsko itd., ale nie było naprawdę polskiej elity, a jakaś „piana”, która dała Polskę rozkraść.


        A co na to Ministerstwo Oświaty?

        Z Muzeum „Polin” ostatnio nauczyciele otrzymują zestaw materiałów pt. „Przemoc antyżydowska w Polsce w latach 1944–1949” przeznaczony dla uczniów IV klasy. Jaki jest cel zajęć?

        „1. Opisuje skalę i przejawy antyżydowskiej przemocy w powojennej Polsce. 2. Zabiera głos w dyskusji o jej przyczynach, używając logicznych argumentów. 3. Potrafi opisać, na czym polegał indywidualny, ludzki wymiar cierpienia spowodowanego nienawiścią ze względu na pochodzenie. 4. Podaje przykłady agresji w reakcji na inność występujące współcześnie.”

 Aleksander Pruszyński

czwartek, 29 marzec 2018 07:39

Śmiejemy się baranim głosem

Napisane przez

michalkiewicz        „Śpiewała wesoło i nagle w śmiech. Sam śpiew ją rozśmieszył – że śpiewa (…) Wesoło się śmiała – i nagle w płacz. Sam śmiech ją rozpłakał i trzęsie...” – pisał poeta w wierszu „Scherzo”. Scherzo to niby żartobliwy utwór muzyczny, ale często pod tymi żartami kotłują się uczucia mieszane, rodzaj psychicznej huśtawki – od ściany do ściany i z góry na dół. Coś takiego właśnie przeżywamy w naszym nieszczęśliwym kraju, który miota się od euforii do depresji – oczywiście w zależności od punktu widzenia, a ten – wiadomo: zależy od punktu siedzenia. Punkt siedzenia zaś zależy od dwóch rzeczy. O jednej najlepiej wypowiedział się Aleksander Puszkin, pisząc o pewnym dygnitarzu, zasiadającym w różnych prestiżowych fotelach: „Pocziemu on zasiedajet? Potomu, czto żopa jest!” (A dlaczego on zasiada? Dlatego, że dupę ma!). Iluż Umiłowanych Przywódców można by tak właśnie scharakteryzować? O drugiej decydują starsi i mądrzejsi, to znaczy – niekoniecznie oni osobiście. Na przykład Lech Wałęsa czy Andrzej Duda zasiedli w prezydenckich fotelach, ponieważ nastręczył ich naiwnym Polakom na prezydentów Jarosław Kaczyński. Kto ich nastręczył jemu? Aaaa, tajemnica to wielka, a – jak powiedział w „Faraonie” arcykapłan Mefres – czy może Pentuer? – „kto by zdradził tę wielką tajemnicę, umrze podwójnie: ciałem i duszą”. Toteż na wszelki wypadek wszyscy udają, że to pełny spontan i odlot – tak samo zresztą, jak w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego czy Bronisława Komorowskiego. Pewnej wskazówki, chociaż jak zwykle ogólnikowej i metaforycznej, dostarcza literatura, a konkretnie – „Placówka” Bolesława Prusa, kiedy to stara Sobieska snuje przypuszczenia na temat przyczyn powodzenia Ślimaka: „Widać go diabeł zrodził z parszywej suki – żywych i umarłych, amen!”. Dzisiaj w takie rzeczy nikt nie wierzy, a już specjalnie – politycy Nowoczesnej. Jak wyjaśniła moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, zapisała się do partii Nowoczesna, a nie „Średniowieczna”. To akurat prawda; kto zresztą może wiedzieć, czy Wielce Czcigodna zostałaby do partii Średniowieczna w ogóle przyjęta – naturalnie gdyby taka partia powstała – ale co tam marzyć o tym? W Średniowieczu było mnóstwo ludzi wielkiego formatu: św. Tomasz z Akwinu, Dunst Szkot, czy choćby Piotr Abelard, nie mówiąc już o osobniku zwanym „stupor mundi”, to znaczy „dziwowiskiem (cudem) świata”, czyli władcy świętego Cesarstwa Rzymskiego Fryderyku II, uważanym nawet za „Antychrysta”. Któż może równać się z francuskim poetą Franciszkiem Villonem, który swoją sztuką potrafił dotknąć zarówno ziemi („Już zgoda; Małgoś klepnie mnie po głowie, pierdnie siarczyście wzdęta, jak ropucha. Śmiejąc się swoim picusiem nazowie, życzliwie nóżką przygarnie do brzucha... Schlani oboje śpimy jak barany, a gdy nad ranem burknie jej w żywocie, wyłazi na mnie na jutrzne pacierze...”), jak i nieba („Królowo  Niebios, Cysarzowo Ziemi, Pani Monarsza czeluści piekielnych, przyjm mnie pokorną między pokornemi (…) Prostaczka jestem stara i uboga. Nic nie znam – liter czytać nie znam zgoła, oprócz parafii mej niskiego proga, gdzie raj oglądam i harfy dokoła i piekło, w którym potępieńców prażą. Jedno mnie trwoży, drugie zaś raduje. O, daj bogini, niech twą radość czuję! Ku tobie duszy daj grzesznej pozierać z ufnością w sercu i rzetelną twarzą. W tej wierze pragnę żyć, jak i umierać!” – to fragmenty modlitwy, jaką Villon napisał dla swojej matki). No a w Polsce? Gall Anonim, Wincenty Kadłubek, co to sprokurował pogańskim Słowianom cały Olimp, czy wreszcie – Jan Długosz. Tymczasem absolwenci jakichś Wyższych Szkół Gotowania na Gazie, jako perły wiedzy recytują pogardliwe, chociaż już dawno podważone oceny Jakuba Buckhardta odnośnie do Średniowiecza. Ale niech no który współczesny filozof dorówna Tomaszowi, niech no który poeta napisze tak, jak Villon... O ile Renesans miał powody, by na Średniowiecze spoglądać bez kompleksów, a nawet – z góry, to dzisiejsi celebryci powinni co do jednego popełnić z rozpaczy harakiri. Problem w tym, że dureń przecież nie wie, że jest durniem, bo gdyby to zauważył, to w tej samej chwili durniem by być przestał...

        Wróćmy jednak a nos moutons i psychicznej huśtawki, jakiej poddawany jest nasz nieszczęśliwy kraj. Oto z gospodarską wizytą  przybyła do Warszawy Nasza Złota Pani. Składała się jak scyzoryk i była słodka, niczym król francuski, co Umiłowanych Przywódców, a zwłaszcza – rządowych klakierów wprawiło w euforię do tego stopnia, że ogłosili ludowi, iż Polska jest w Europie „rozgrywającym”. Cóż jednak z tego, skoro wściekłość niemieckich owczarków, których Nasza Złota Pani, niczym Cerberów, umieściła na fasadzie Komisji Europejskiej, ani na moment nie ustała i nie poluzowały one swego buldożego chwytu? Toteż premier Morawiecki zatrąbił do odwrotu ze wszystkimi wiekopomnymi reformami, zwłaszcza niezawisłego sądownictwa, i rząd z podwiniętym ogonem zaczął rewokować, a Naczelnik Państwa, nie mogąc znieść tej sromoty, schronił się za murami dyplomatycznej niedyspozycji, a kiedy jako tako przyszedł do siebie, przypomniał sobie leninowskie: krok naprzód, dwa kroki wstecz i ogłosił, że idziemy drogą Viktora Orbana. Znaczy sukces – zarówno wtedy, gdy te reformy zostały uchwalone, jak i teraz, gdy rząd się z nich w podskokach wycofuje. Oczywiście jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził, a już specjalnie – Leszkowi Balcerowiczowi, który pod wpływem lawiny pochlebstw, najwyraźniej musiał dopuścić sobie do głowy, że jest rodzajem „legata urodzonego”. Jak czysty typ nordycki i bez mydła jest czysty, tak Leszek Balcerowicz nadaje się do rządzenia państwem z racji urodzenia, a kto w tę zbawienną prawdę nie wierzy i tej władzy przekazać mu nie chce, zasługuje na potępienie i wzgardę. Les extremes se touchent – powiadają wymowni Francuzi, co się wykłada, że przeciwieństwa się stykają i najlepiej widać to właśnie na przykładzie Jarosława Kaczyńskiego i Leszka Balcerowicza. Obydwaj uważają, że cały naród powinien się dla nich poświęcić, a poza tym obydwaj są etatystami, chociaż prof. Balcerowicz za żadne skarby by się do tego nie przyznał. Cóż jednak z tego, kiedy już dawno tak właśnie scharakteryzował go w rozmowie ze mną sam Donald Tusk, który przejrzał go na wylot? Koń – jaki jest – każdy widzi – pisał ksiądz Benedykt Chmielowski, a skoro każdy, to dlaczego nie Donald Tusk?

        Kiedy tak premier Morawiecki wraz z rządem brnie od sukcesu do sukcesu, niespodziewany cios przyszedł od Naszego Najważniejszego Sojusznika. 59 senatorów USA napisało do polskiego premiera list z żądaniem niezwłocznego zadośćuczynienia żydowskim roszczeniom majątkowym. Jeszcze niczym konkretnym Polsce nie grożą, ale list nie pozostawia wątpliwości, że przyjdzie czas i na groźby, a nawet – na ich spełnienie, bo jużci – żydowskie organizacje przemysłu holokaustu nie mogą czekać na szmal w nieskończoność. Można by na tej podstawie odnieść wrażenie, że udział Polski w NATO polega nie tylko na tym, że Polska udostępnia Stanom Zjednoczonym swoje terytorium na potrzeby globalnej amerykańskiej rozgrywki z Moskalikami, ale również na tym, że za ten radosny przywilej musi jeszcze zapłacić Żydom haracz w kwocie ponad 300 mld dolarów – bo taka właśnie pojawiła się w liście wysłanym do Ministerstwa Sprawiedliwości przez Światową Organizację Restytucji Mienia Żydowskiego. Nawiasem mówiąc, pan dr Targalski uważa, że Stany Zjednoczone nie prowadzą żadnej globalnej rozgrywki, ani z Moskalikami, ani z nikim innym, tylko zwyczajnie – poczciwie walczą o pokój, a kto w to nie wierzy, to jest sługusem Putina. Podobnej argumentacji użył w marcu 1968 roku wobec nas, to znaczy żołnierzy-studentów 3. kompanii zmotoryzowanej Studium Wojskowego UMCS w Lublinie, pułkownik Hipolit Kwaśniewski, z tą oczywiście różnicą, że taki jeden z drugim nie był żadnym sługusem Putina, o którym wtedy nikt jeszcze nie słyszał, tylko „agentem Bundeswehry”. Więc żeby nie powstało takie nieprzyjemne wrażenie, to Polska podpisała umowę na zakup dwóch baterii amerykańskich rakiet „Patriot” – a z tej okazji w środowisku rządowych klakierów euforia sięgnęła zenitu. Teraz już na pewno nie oddamy ani guzika, a zimny ruski czekista Putin może nam „skoczyć” – mniejsza o to, gdzie. Co prawda znawcy przedmiotu powiadają, że te dwie baterie mogą pokryć zaledwie niewielki fragment obszaru kraju, ale kto by się takimi głupstwami przejmował, kiedy przecież sam fakt, że Polska podpisała umowę, pokazuje, że USA traktują nasz nieszczęśliwy kraj jako ważnego, a kto wie, czy nie Najważniejszego Sojusznika? Za rządów Gierka krytykowano Macieja Szczepańskiego za sprostytuowanie państwowej telewizji do reszty propagandą sukcesu – ale niekiedy wydaje mi się, że Maciej Szczepański od prezesa Jacka Kurskiego mógłby się w tej dyscyplinie jeszcze wiele nauczyć.

        Ale zakup dwóch baterii rakiet „Patriot” to zaledwie wstęp do Jeszcze Większego Sukcesu w postaci przyjazdu izraelskiego prezydenta pana Rivlina do chwilowo nieczynnego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, gdzie ma wziąć udział w Marszu Żywych – a towarzyszyć mu będzie tubylczy prezydent Andrzej Duda. Jestem pewien, że nie będą długo maszerowali w milczeniu, że prezydent Rivlin przekaże prezydentowi Dudzie swoje życzenia zarówno co do zakresu i tempa realizacji żydowskich roszczeń majątkowych, a kto wie, czy nie wskaże mu jakichś upatrzonych nieruchomości – bo przecież i on należy do „ocalałych z holokaustu”. Wiadomo przecież, że kto żyje – ten ocalał, no bo jakże inaczej? A jak ocalał, to może sobie u nas wybierać-przebierać – o czym właśnie poinformowało premiera Morawieckiego 59 amerykańskich senatorów. Więc jakże w tej sytuacji nie śmiać się i nie płakać jednocześnie?

Stanisław Michalkiewicz     

czwartek, 29 marzec 2018 07:40

ŻUBR W BARSZCZU

Napisane przez

        Kinga Rusin apeluje do władz: „Dość rzezi dla zabawy!”. Chodzi o płatny odstrzał żubrów. „Powstrzymajmy odstrzał żubrów w Puszczy Boreckiej” – pisze Rusin, i wyjaśnia: „Myśliwi już zdążyli zabić sześć żubrów. Chcą zabić jeszcze sześć!”. 

        Cóż. W tych okolicznościach przyrody Puszczy Boreckiej należy przypomnieć Kindze Rusin, że polskiego żubra można odstrzelić całkowicie legalnie oraz całkowicie za darmo – jak nakazały to uczynić władze Niemiec, uznając polskiego żubra za „persona non grata”, po przejściu tegoż Odry w kierunku na zachód. 

        Po drugie, Kinga Rusin może apelować, o co chce, Polska to wolny kraj. Może też, nie tylko Kinga Rusin, bo może każdy, szukać poparcia dla każdej, zgodnej z prawem inicjatywy, dajmy na to legislacyjnej. Żubry zaś, jak to żubry – zwierzęta trochę większe niż babcina Mućka. Też mi coś tam, coś tam. Albo aj, waj, biedronka. 

        Wszelako przez to podobieństwo do Mućki, czy tam nawet przez podobieństwo do Mućki oraz łąk, pól i strumyków dziecinnych, uważam, że zdecydowanie zbyt tanio sprzedajemy żubry na odstrzał. Co to jest, marne trzydzieści tysięcy złotych? Czy tam trzydzieści pięć? Gdybym był właścicielem żubra – i tutaj dotykamy interesującego zagadnienia kauzypierdycznego (innym razem wyjaśnię, innym razem): kto jest właścicielem danego tego czegoś, jeśli właścicielem generalnym tego czegoś jest wspólnota? – więc gdybym był właścicielem żubra, powtarzam, żądałbym za odstrzał tysięcy trzysta. Co ja gadam, za odstrzał. Za jeden strzał tyle bym chciał. I niechby spróbowali nie zapłacić.  (mig) 

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.