Teksty
Publicystyka. Felietony i artykuły.
Mądry i zapobiegliwy wódz zawsze preferuje współplemieńców, pokornie przeżuwających karmę ofiarowywaną im przez starszyznę i dla tej wyżerki porzucających marzenia o samodzielnym polowaniu na prerii.
Dlaczego tak? Ponieważ samodzielne polowanie nie zawsze się udaje, a do tego członkowie plemienia marzący o polowaniu na prerii niezależnie od starszyzny, muszą zacząć myśleć. Ci zaś, którzy myśleć zaczynają, w końcu rozstrzygają, jak to z tym polowaniem jest naprawdę, po czym dochodzą do wniosku, że wcześniej bardzo ich krzywdzono.
JAK KIEDYŚ BYWAŁO
Wódz nie wódz, starszyzna nie starszyzna, osiągnięcia czy nie, taka świadomość wpierw oszałamia, a w dalszej kolejności prowadzi do gniewu. Często do nienawiści. W sumie nie ma wodza, którego władztwo mogłoby przeżyć tego rodzaju samouświadomienie członków plemienia bez uszczerbku równoznacznego z utratą przywództwa. Jak by to ująć: howgh. I wszyscy wiemy, do kogo piję. Nie wiemy? W takim razie prosimy się dowiedzieć.
Jak kiedyś z tym bywało? To znaczy z licencją na samodzielne polowanie? Tak samo jak dzisiaj, chociaż trochę inaczej. Dla przykładu bywało tak, jak wspomina przytaczany przez niejakiego W.H. Audena (pierwsza połowa XX wieku po Chrystusie), święty Cyprian (po Chrystusie pierwsza połowa wieku II): „Dzisiejszy świat mówi sam za siebie; dowody ogólnego rozprzężenia świadczą o jego rozpadzie. Ze wsi znikają rolnicy, z mórz znika handel, z obozów znikają żołnierze; wszelka uczciwość w biznesie, sprawiedliwość w sądach, solidarność w przyjaźni, wszelkie umiejętności w sztukach, czy wreszcie standardy moralne – wszystko to znika”.
FRĘDZLE U MARYNARY
„Starożytni i my. Eseje o przemijaniu i wieczności” – do tej książki nawiązuję, mówiąc, „jak to kiedyś bywało”. Auden zręcznie przemyka w niej między epokami, łopocząc marynarą z czerwonymi frędzlami. To znaczy nie dosłownie łopocząc, gdzieżby u Audena czerwone frędzle u marynary, prędzej inny jakowyś gadżet rodem z hiszpańskiej wojny domowej. No ale jak rodzice przypięli człowiekowi imiona Wystan i Hugh, to nawet frędzle mogą być. Nie ma co wydziwiać, mówię przez to tylko, że trudno było zbliżyć się mentalnie do człowieka komuś, kto czerwonych frędzli nie znosi.
O świętym Cyprianie opowiemy sobie przy innej okazji, zaś pana Audena scharakteryzujemy krótko jako rewolucjonistę nawróconego – bo wpierw uważanego za pozapartyjnego zwolennika i propagatora idei lewicowo-liberalnych, a po powrocie z hiszpańskiej wojny domowej konsekwentnie odcinającego się od komunistów i odmawiającego czy to udziału w wiecach, na które ustawicznie go zapraszano, czy to wygłaszania prelekcji, do czego go zachęcano. Naprawdę wiele ofiarować musiała Audenowi hiszpańska rewolucja, którą raczył się był z perspektywy czerwonych bandytów. No ale to już zupełnie inna historia.
PROJEKT AMAD
Zachowanie Polski w roli państwa przewodniczącego Radzie Bezpieczeństwa ONZ to również inna historia. Co prawda niestałym członkiem Rady pozostaniemy do końca roku 2019, ale naprawdę gorąco robi się już teraz, w połowie miesiąca, czyli za naszego przewodniczenia Radzie. Bo właśnie okazało się, że prezydent Trump unieważnił porozumienie między USA a Iranem z 2015 roku, w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Pewnie po tym, jak służby izraelskie dowiodły, że Iran realizował „Projekt Amad”, utrzymując na arenie międzynarodowej, że programu pozyskania broni jądrowej nie prowadzi. Myślałby kto, że z Izraela w sprawie programu jądrowego kraj, rzeklibyśmy: pierwszy wiarygodny. No ale nie rzekniemy, tak?
Premier Netanjahu: przywódcy Iranu bezczelnie okłamywali świat, a porozumienie z 2015 roku opiera się na irańskim oszustwie. Prezydent Trump: porozumienie z Iranem było katastrofalne dla Stanów Zjednoczonych. Szef irańskiej agencji atomowej: mam nadzieję, że Trump odzyska przytomność i nie zaprzestanie współpracy. Cóż, wygląda na to, że nie odzyskał.
GĘBY DŻENTELMENÓW
I tak dalej w podobnym tonie, z tym że coraz ostrzej, im bliżej do połowy miesiąca. Można powiedzieć: dżentelmeni wymieniają myśli pełną gębą. Czy tam pełną gębą dżentelmeni. Czy jakoś podobnie.
W tych okolicznościach przyrody zapodam panom dżentelmenom metodę na uzasadnienie. Czegokolwiek. Bo właśnie tak uzasadnia się światu i ludziom to, co uzasadnić światu i ludziom należy: „W związku z nadzwyczajną sytuacją, powstałą na Ukrainie, zagrożeniem życia obywateli Federacji Rosyjskiej, naszych rodaków, składu osobowego kontyngentu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, stacjonującego zgodnie z międzynarodowym układem na terytorium Ukrainy (Republika Autonomiczna Krymu), na podstawie punktu g) części 1. artykułu 102. Konstytucji Federacji Rosyjskiej, przedkładam Radzie Federacji Zgromadzenia Federalnego Federacji Rosyjskiej wniosek o użycie Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy do czasu normalizacji sytuacji społeczno-politycznej w tym kraju”.
***
Oto prawo i legalizacja postępowania zgodnego z prawem. Kto powyższego nie ogarnia, i nauczyć się ogarniać nie zechce, z tym zawsze będzie można postąpić zgodnie z prawem.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Gdyby nie to, że dość dobrze znamy rodowody naszych Umiłowanych Przywódców, to na podstawie ich deklaracji moglibyśmy sobie pomyśleć, że porodzili się na kamieniu – jako że według ludowych wyobrażeń tam właśnie rodzą się durnie.
Ale incipiam. Zaledwie następnego dnia po kolejnej rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie, prezydent Donald Trump podpisał ustawę nr 447 JUST. Odwołuje się ona do „deklaracji terezińskiej” z czerwca 2009 roku, w której sygnatariusze uznawali zasadność żydowskich roszczeń majątkowych odnoszących się do tak zwanego mienia bezdziedzicznego, a więc takiego, do którego nie roszczą sobie pretensji żadni legalni sukcesorzy. Sama deklaracja, którą w imieniu Polski podpisał Władysław Bartoszewski, wysłany tam przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych, czyli Księcia-Małżonka Radosława Sikorskiego, nie stwarzała żadnych konkretnych zobowiązań dla jej sygnatariuszy, ale zawierała uznanie zasadności tych żydowskich roszczeń. Dlatego też izraelski dziennik „Haaretz” w czerwcu 2009 roku pisał, że mienie to powinno trafić do organizacji żydowskich, a Dawid Peleng, były ambasador Izraela w Warszawie, oszacował wartość tych roszczeń na „miliardy dolarów”. Konkretnie – na 65 miliardów – którą to kwotę wymienił na łamach dziennika „Rzeczpospolita” dr Szewach Weiss, również były ambasador Izraela w Warszawie. Przypominam o tym dlatego, że podpisana właśnie przez prezydenta Trumpa ustawa expressis verbis odwołuje się do deklaracji terezińskiej. Zobowiązuje ona sekretarza stanu USA, by w ścisłej kolaboracji z żydowskimi organizacjami przemysłu holokaustu monitorował tempo i zakres realizacji żydowskich roszczeń majątkowych przez sygnatariuszy deklaracji terezińskiej i składał w tym przedmiocie okresowe sprawozdania Kongresowi. Zgodnie z punktem 3. ustawy, przychody z mienia bezdziedzicznego mają zostać przeznaczone na wspieranie ocalałych z holokaustu, na finansowanie edukacji o holokauście i na „inne cele”. Wynika z tego, że „własność bezdziedziczna” w poszczególnych krajach, a tak naprawdę – przede wszystkim w Polsce – będzie musiała zostać wyodrębniona choćby po to, by było wiadomo, jakie przynosi przychody, a skoro już zostanie wyodrębniona, to musi być przekazana komuś w zarząd – choćby po to, by te przychody były rozdzielane zgodnie z dyspozycją punktu 3. ustawy. Jak wyjaśnił już w roku 2009 izraelski dziennik „Haaretz” – zostanie ona przekazana w zarząd, to znaczy – na własność żydowskim organizacjom przemysłu holokaustu.
Powtarzam te wszystkie informacje, ponieważ przemówiła oślica Balaama, czyli pan minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. Pytany przez dziennikarzy, co uważa na temat tej ustawy, powiedział, że „uważa”, iż „nie ma w niej prawie nic na temat mienia bezspadkowego”. Skoro pan minister tak „uważa”, no to niewątpliwie tak jest, to znaczy – że tak uważa, ale skoro tylko „uważa”, to znaczy, ze tej ustawy najzwyczajniej w świecie nie przeczytał, albo, że nikt mu jej nie przeczytał. Zresztą nie tylko tego nie przeczytał, bo – jak wynika z dalszej części jego wypowiedzi – nie przeczytał również tzw. umowy indemnizacyjnej, zawartej między Polską i USA w roku 1960. Pan minister powiedział bowiem, że ta umowa zamyka sprawę. „Ta sprawa jest rozwiązana i prawnie zamknięta” – „uważa” pan minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. I słuszna jego racja – z tym jednak, że wspomniana umowa indemnizacyjna dotyczy mienia OBYWATELI AMERYKAŃSKICH, które zostało w Polsce znacjonalizowane. Rzecz w tym – o czym być może pan minister Czaputowicz nie wie – że Żydzi zamordowani w czasie wojny na ogół nie byli obywatelami amerykańskimi, tylko w większości – polskimi, więc wspomniana przez niego umowa ich nie dotyczy. Ta sprawa znakomicie potwierdza spostrzeżenie, że żeby durnia zdemaskować, to wystarczy pozwolić mu mówić. Jestem przekonany, że pan minister Czaputowicz ma wiele zalet, bo w przeciwnym razie „drogi Bronisław”, czyli prof. Bronisław Geremek, nie wziąłby go do swojego kibucu przy alei Szucha, gdzie – jak wiadomo – mieści się Ministerstwo Spraw Zagranicznych – ale znajomość spraw, którymi się zajmuje, najwyraźniej do nich nie należy. To wyjaśnia przyczynę, dla której nasz nieszczęśliwy kraj jest bez trudu ogrywany przez każdego, kto tylko zechce nas ograć. Oczywiście jest to wina Polaków, że na takie ważne stanowiska państwowe wysuwają akurat takich ludzi – ale już Winston Churchill w latach 40. zauważył, że jesteśmy narodem wyjątkowo lekkomyślnym. Wiedział, co mówi, bo najlepszym dowodem naszej lekkomyślności było to, że zaufaliśmy akurat jemu, a on – do spółki z amerykańskim prezydentem Franklinem Delano Rooseveltem – w Teheranie w roku 1943 i w Jałcie w roku 1945 sprzedał nas Józefowi Stalinowi tak, jak rzeźnikowi sprzedaje się krowę.
Nie ma przypadków, są tylko znaki – mawiał ksiądz Bronisław Bozowski z kościoła Panien Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Czyż bowiem nie można dopatrzyć się znaku w tym, że prezydent Donald Trump podpisał wspomnianą ustawę akurat 9 maja, zaledwie w dzień po rocznicy zakończenia II wojny światowej w Europie? Nieomylny to znak, że Polska ostatecznie tę wojnę przegrała, bo jakże inaczej, skoro zostanie zmuszona do zapłacenia Żydom za niemieckie zbrodnie? Zmusi nas do tego Nasz Najważniejszy Sojusznik, któremu w ramach NATO Polska zaoferowała własne terytorium na użytek rozmaitych rozgrywek z Rosją, ryzykując w razie czego zniszczenie tego terytorium ze wszystkim, co na nim jest. Okazuje się, ileż racji miał pozbawiony złudzeń ksiądz biskup Ignacy Krasicki, umieszczając na zakończenie bajki „Przyjaciele” konkluzję, że „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”.
Cóż teraz będzie? Ano, w pierwszej fazie żydowskie organizacje przemysłu holokaustu przeprowadzą inwentaryzację nieruchomości w Polsce, a kiedy już ją zakończą, zaczną molestować polskie władze, żeby przekazały je im na własność. Z listu, jaki nowojorska Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego przekazała Ministerstwu Sprawiedliwości w Warszawie w początkach tego roku, wynika, że szacuje ona wartość tych roszczeń już nie na głupie 65 miliardów dolarów, tylko na bilion, czyli tysiąc miliardów złotych, co stanowi równowartość ponad 300 miliardów dolarów. Obawiam się, że zasoby Własności Rolnej Skarbu Państwa mogą okazać się niewystarczające, nawet gdyby poświęcono w tym celu również Lasy Państwowe. W tej sytuacji trzeba będzie sięgnąć po nieruchomości w miasteczkach i miastach, a kiedy już żydowskie organizacje przejmą je na własność, wtedy oczynszują zajmujących je polskich posiadaczy – bo mam nadzieję, że nie będą ich rugowali, jak to władze Izraela robią z Palestyńczykami. Od znajomego dziennikarza, który w sprawie ustawy nr 447 JUST indagował pana wicemarszałka Terleckiego, wiem, że pan marszałek odparł, że nie ma czym się zamartwiać, bo „i tak” nic Żydom nie zapłacimy. „I tak” – czyli „i jak”? Z drugiej strony – cóż innego mógł powiedzieć pan marszałek Terlecki, skoro ani Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, ani pan prezydent Andrzej Duda, ani pan premier Mateusz Morawiecki nie ośmielił się dotychczas pisnąć w tej sprawie nawet słówkiem? Cóż można na to powiedzieć? Kiedy słyszę z ust tak wysokiego dygnitarza takie brednie, to przypomina mi się rozmowa z pewnym inżynierem górnictwa w Ameryce. Opowiadał mi on, jak funkcjonuje ta branża nie tylko w USA, ale i w innych krajach, gdzie kapitał amerykański zainwestował w górnictwo i w pewnym momencie powiedział, jak o rzeczy zwyczajnej: wie pan, jak jakiś rząd nam szura, to my go wtedy zmieniamy. Niech się tedy pan marszałek Terlecki nie zdziwi, kiedy „o poranku za oknem dojrzy kontury tanku, potem na schodach usłyszy kroki” – bo przecież pamiętamy, jak znacznie więksi od niego potentaci musieli wtedy uciekać przez okno, nawet bez szlafroka.
Stanisław Michalkiewicz
Na szybko: Nasi bolszewicy odbierają biednym i dają bogatym
Napisał Andrzej KumorNa czym polega socjalistyczny idiotyzm, który szerzy się nam w Kanadzie jak pożar buszu łatwo prześledzić na tak zwanym corporate welfare, czyli zapomodze dla korporacji.
Właśnie kilka dni temu, tuż przed wyborami w prowincji, partia rządząca oznajmiła nam radośnie wraz z premierem federalnym, że oto dofinansuje z naszych pieniędzy inwestycje koncernu Toyota w dwóch montowniach.
Prześledźmy bieg zdarzeń.
Najpierw socjalistyczni liberałowie pogarszają warunki konkurencji gospodarczej m.in. podnosząc cenę energii elektrycznej, zwiększając koszty zatrudnienia, podnosząc płace minimalną. Gorsze są więc warunki działalności ekonomicznej dla wszystkich, zwłaszcza dla drobnej przedsiębiorczości i małych firm.
Następnie rząd refunduje wielkim wybranym korporacjom pogorszenie warunków działania płacąc naszymi wspólnymi pieniędzmi, zabranymi podatkami między innymi tejże drobnej przedsiębiorczości.
Dlaczego tak robią?
Po pierwsze dlatego że "duzi" grożą i mają czym grozić; mogą przecież przenieść produkcję gdzie indziej likwidując dziesiątki tysięcy miejsc pracy .
Po drugie "duzi" sowicie dotują działalność polityczną głównych partii na wielu poziomach przez co pieniądze im przekazane w drobnym acz znaczącym wymiarze wrócą do politycznego kuferka danej partii...
Do czego to wszystko prowadzi? Odpowiedź jest prosta: do biedy.
Andrzej Kumor
Nie myślałem, że stanie się to tak szybko, ale pisałem już kilkakrotnie, że wyrazista i politycznie niezależna Allen, pomimo iż pomogła Dougowi Fordowi wygrać wybory wewnątrz partii, przekazując swoje głosy, będzie dla niego "kłopotem". Oto mój tekst sprzed kilku tygodni:
Tanya Granic ma przeszłość "za uszami", jest bardzo wyrazista w poglądach, popiera ją ontaryjskie środowisko konserwatystów społecznych, odtrąconych przez ludzi Patricka Browna i jest byłą kontrkandydatką lidera Douga Forda, dzięki której uzyskał stanowisko w kampanii wewnątrzpartyjnej.
Z jednej strony, jest więc osobą, której Ford powinien być wdzięczny, z drugiej jest silnym politykiem z całym zapleczem organizacyjnym, który nie będzie Fordowym yes-manem, lecz z którym będzie musiał się układać, lub świecić oczami - już wyciągnięto p. Granic jakieś tweety sprzed lat…
Koniec cytatu. A więc po raz kolejny w partii PC w Ontario środowisko konserwatystów społecznych zostało wykorzystane do zwycięstwa w wyborach wewnątrzpartyjnych (podobnie jak Tanya zachował się niegdyś Monte McNaughton przekazując swoje głosy Patrickowi Brownowi) Tylko po to być później odstrzelone jak wypalony człon rakiety...
Wniosek jest jeden z dyktatem politycznej poprawności żaden mainstreamowy polityk nie chce się brać za bary, zaś liberalne społecznie lobby działają we wszystkich partiach z druzgocącą siłą.
Na koniec zaś pojawia się pytanie, czy była to umyślona z góry gra Douga Forda, w końcu wszystkie zarzuty, jakie dotyczą Allen to zeszłoroczne śniegi - Ford o nich wcześniej nie wiedział?
Podobno „za dużo piszemy o Żydach, a za mało o Polakach”. A czy da się pisać dzisiaj o Polakach, nie pisząc o Żydach? Tak się składa, że historie obu naszych narodów splatają się coraz silniej. „Na dobre i złe”; dla kogo na dobre, a dla kogo na złe? Ujmując rzecz krótko i węzłowato: Żydzi są dzisiaj silni i ustosunkowani, a Polacy nie...
Żydzi za sprawą syjonizmu wypracowali silne państwo i nowy charakter swojego narodu. Przez wieki strategią bezpaństwowego przetrwania Żydów było świadczenie usług możnym; kredytowych, podatkowych i innych. Użyteczność i bycie blisko władzy zapewniało ochronę. Ta strategia podwieszania się u klamki i zdawania na łaskę mniej lub bardziej „pracowała”, ale w obliczu rewolucji i tumultu XIX w. oraz wojen XX wieku okazała się nieskuteczna. Wygrał więc projekt syjonistyczny; szowinistyczny i nacjonalistyczny; projekt zakorzeniony, jak wiele innych nacjonalizmów, w myśli XIX wieku, w tym wypadku myśli Teodora Herzla. Powstał więc obraz nowego Żyda, który nie boi się antysemityzmu, „bo niczego się nie boi”. Silny, militarnie, organizacyjnie i finansowo, potrafi grać przy geopolitycznym stoliku i naciskać na czułe miejsca współczesnego świata, kształtując go według własnych potrzeb. Izrael – państwo wymyślone przez syjonistów, założone na ziemiach, gdzie Żydów nie było od setek lat – stał się w rezultacie tych starań kieszonkowym mocarstwem zahartowanym w wielu wojnach, z „nielegalnie” posiadaną bombą atomową i siatką wpływów na całym świecie. Podsumowując: Żydzi i Izrael potrafią dzisiaj grać i mają armię agentów, tych wpływu i tych służbowych, przez co są w stanie realnie wpływać na sytuację.
Polacy w następstwie II wojny światowej zostali przenicowani, warstwy wyższe wymordowane, wypędzone i zastąpione przez okupantów. Poddani planowej sowietyzacji, pozbawieni ciągłości kulturowej (upadek ziemiaństwa) – za wyjątkiem wiary – są narodem z resztek, pozbawionym nie tylko możliwości szerszego działania, ale na dodatek często bez elementarnej wiedzy o procesach, które go dotyczą. Jego nowe elity, pozbawione materialnej bazy, wychowane w duchu walki o przetrwanie, bez znajomości procesów politycznych i mechanizmów uprawiania polityki, o zredukowanych ambicjach i skali myślenia.
Polska w naturalny sposób stanowi obszar zainteresowania Żydów i Izraela, nie tylko ze względu na pochodzenie Aszkenazi. Tereny Polski i Ukrainy idealnie nadają się do budowania strategicznej głębi Państwa Żydowskiego w obliczu bliskowschodnich konfliktów, zwłaszcza zagrożenia ze strony Iranu, stanowiąc również świetną europejską bazę gospodarczą i handlową. Izrael łatwo można „zepchnąć do morza”, chyba że swoje „strategiczne aktywa” ma również ulokowane gdzie indziej.
Dzisiaj, czy tego chcemy, czy nie, w zetknięciu z dobrze zorganizowanym państwem izraelskim, bogatymi przedsiębiorcami żydowskimi z różnych krajów, Polska, jak tyle razy w swojej najnowszej historii, może jedynie wymachiwać szabelką. Słabość Polaków podkreśla dodatkowo demografia – wyludnianie się polskiej prowincji i powstanie wielomilionowej mniejszości ukraińskiej.
Dwa najważniejsze sposoby rządzenia to kontrola kredytu i kontrola konfliktu. Kierownicy naszego świata uznali, że konflikt jest immanentny, a zatem nie da się go wyeliminować; można jednak – podobnie jak kontestację młodzieży – kanalizować i wykorzystywać z dobrym skutkiem dla całego systemu; można „conflict management” używać do przemodelowania rzeczywistości.
Kontrola konfliktu posłużyła przekształceniu Bliskiego Wschodu i północy Afryki; kontrola konfliktu pozwala na ograniczanie wpływów chińskich czy rosyjskich i wreszcie, kontrola konfliktu może pozwalać na pacyfikację niezadowolenia lub próby upodmiotowienia społeczeństwa polskiego czy ukraińskiego. Czyż nie jest łatwo sprowokować taki konflikt, gdyby tylko było to użyteczne dla Izraela, Żydów czy kogokolwiek innego? Introdukcja olbrzymiej mniejszości zawsze daje taką sposobność.
Tak więc, pomimo polskiej symboliki patriotycznej, pomimo pamięci o żołnierzach wyklętych czy oporze antykomunistycznym, mamy do czynienia z przekształcaniem mniej więcej jednolitej etnicznie Polski w „rzeczpospolitą przyjaciół”, „Polin”, „państwo dwóch narodów”. I nie są to moje słowa, lecz słowa najważniejszych polskich polityków partii rządzącej.
Pół biedy, gdyby Polska i Polacy byli dla Żydów i Izraela równorzędnym partnerem, a wszystko odbywało się na zasadzie obopólnych interesów; tymczasem tak nie jest i chyba jest to widoczne gołym okiem.
Politycy, którzy prowadzą dzisiaj państwo polskie, nawet nie starają się lewarować żydowsko-amerykańskiego podwieszenia jakąkolwiek własną układanką. Po prostu, oddali Polskę i Polaków w pacht, prosząc o opiekę władzy, którą uznają za hegemona, zdając się na jego kaprys. Czyż nie jest to paradoksalna wymiana strategii: my, jak niegdyś Żydzi – Żydzi dzisiaj, jak niegdyś my?
Znaleźliśmy się jako naród i państwo na zakręcie historii. Być może my, Polacy, nie możemy już prowadzić podmiotowej polityki. Być może niedługo nowe pokolenia nie będą już nawet miały takich marzeń.
Andrzej Kumor
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…