Czy Nitras Sławomir zdobędzie Szczecin, czy też Szczecin pochłonie Nitrasa Sławomira? Albo: czy w przyszłych wyborach prezydenckich Prawo i Sprawiedliwość poprze urzędującego prezydenta? I tak dalej, i tak dalej. Oto, czym żyją Polacy zanurzeni w szambie tak zwanej bieżączki politycznej. Więc – i tu uwaga, uwaga – proszę sobie niniejsze zapisać, proszę zapamiętać, proszę nieść w świat, stosownie meblując łepetyny ludziom oszukiwanym, okradanym i tresowanym do posłuszeństwa: to wszystko są dywagacje odwracające uwagę od sedna w brzmieniu: do jakichś wyborów Jarosław Kaczyński nie dotrwa. Co wtedy? Wtedy po nas pozamiatają. To jest problem rzeczywisty, którego prawa strona sceny nadwiślańskiej boi się tknąć, najczęściej z zafałszowanego poczucia przyzwoitości, które to poczucie prawą stronę sceny nadwiślańskiej rozstawi po kątach zaraz, gdy ten czas przyjdzie.
PRZYMUS DONOSZENIA
Ale zostawmy to. Ledwie paręnaście dni temu sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka pozytywnie zaopiniowała obywatelski projekt ustawy, znoszący możliwość przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. Tyle wystarczyło, by tamci i owi uaktywnili w przestrzeni publicznej ludzi, na co dzień bez najmniejszego problemu ukrywających swą inteligencję (wiem, wiem: żadna sztuka dobrze schować coś, co istnieje w stanie szczątkowym). Ale to? Proszę posłuchać: „Przymus donoszenia ciąży przez kobietę narusza prawa człowieka”. Daleko zajechaliśmy, nie ma to, tamto. Czy raczej: daleko niektórzy z nas odjechali.
Niektórzy odjechali jeszcze dalej. Tam, skąd z tumanów mgły wyłania się przystanek pt. „Nowoczesność”, z towarzyszącym mu smrodem przystanku pt. „Postęp”, i skąd niesie się w świat potępieńcze wycie: „Dlaczego społeczeństwo narzuca macierzyństwo jako naturalny krok człowieka?!”. Czyli całkiem jak w tym wierszu: najpierw gwizd, potem świst, a potem odjazd. Co ja gadam, odjazd. Odlot. Rozumu odlot. Co ja gadam, rozumu przecież nie ma w tych łbach od dawna.
PĘPOWINA SSACZA
Tymczasem tak zwani „eksperci ONZ” (cóż to za temat, swoją drogą!) wzywają parlament w Polsce do odrzucenia projektu „Zatrzymaj aborcję”. Poczytałem trochę w związku z tym. zdobywając garść spostrzeżeń. Żadnego niestety w tonie optymistycznym. Moim zdaniem. prolajferzy wodzeni są na sznurkach dużo mocniejszych niż pępowina ssacza. W każdym razie ewidentnie ignorują najskuteczniejsze metody handlarzy patelniami. Czy inną pościelą terapeutyczną. Zamiast włożyć przód sandała w drzwi, stopniowo napierając, aż zniechęcone wierzeje poddadzą się same z siebie, zamiast tego, powtarzam, prolajferzy z obłędem w oczach szarpią się z przeciwnikami okutanymi w stal bezprawia, a następnie rzucają na flanki i rozdrapują pazurami mury niezdobyte – tymczasem w tak zwanym międzyczasie ich dobrą wolę, ich szczere serca oraz ich marzenia, wciąż i wciąż pochłania smrodliwa otchłań tej czy innej fosy, a dzieci morduje się w świetle prawa i za prawa przyzwoleniem. Nie sposób zdobyć twierdzy, jeśli z podkopów zrezygnowaliśmy i nie uderzamy mądrze.
IRYTACJA
To samo z odrobinę innej strony: dopóki proczojsowcy będą mogli argumentować, że nieludzkie jest przymuszanie kobiety do rodzenia dziecka z mózgiem wylewającym się poza czaszkę, dopóty środowiska optujące za życiem nie będą skuteczne w walce o los dzieci dotkniętych polidaktylią (nadmiarowa liczba palców u stóp czy rąk) czy dzieci z zespołem Downa. Doprawdy nie jestem w stanie ogarnąć, czemu środowiska pro-life odrzucają metodę „krok po kroku”. Do tego poważnie irytować zaczynają nonsensy, rozlewające się z okolic zdobytych przez kompanię „Dobra zmiana”. Czy tam w wyniku kampanii nazywanej “Dobrą zmianą”. Rosja zaatakowała bronią chemiczną (Rosja, Rosja?) swego niegdysiejszego obywatela na terenie państwa obcego, którego zaatakowany był obywatelem aktualnym (Wielka Brytania) – w odwecie dyplomaci na dywaniki w Polsce i państwach nadbałtyckich. Ambasador Izraela Anna Azari opluwa Polskę – a, to tylko deszcz pada. Jak tak można?
***
Ale co tam, ale co tam. Szanowni Państwo, przed nami Wielka Noc. Znowu przyszła. Znowu nareszcie, rzekłbym. No tak. Bo proszę tylko sobie wyobrazić: gdyby nie Objawienie, ludzie co prawda wciąż rodziliby się, kochali i umierali; co prawda ci mądrzejsi nadal mądrzeliby, a ci głupsi ciągle zachwycaliby tych pierwszych swoją oryginalnością w odporności na wiedzę; co prawda po lecie wciąż przychodziłaby do nas jesień, a po jesieni zima – ale na Boże Narodzenie niestety nie moglibyśmy liczyć. Nigdy. Bolałoby, nieprawdaż? Jak to w horrorze. A co dopiero mówić o zmartwychwstaniu, zwycięstwie nad śmiercią i życiu wiecznym? Cieszmy się więc i radujmy się, a ludzi złej woli odsyłajmy tam, gdzie sami sobie swoje miejsce wybrali. Samym sobie ich zostawmy, i ich diabłom.
Czyli alleluja – i w gaz. To znaczy stopa na gaz. Bo Chrystus zmartwychwstał, więc żywa jest nasza wiara i prawdziwa.
Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!