farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

michalkiewicz        Po gospodarskiej wizycie, jaką Nasza Złota Pani złożyła w Warszawie zaraz potem, jak Bundestag zatwierdził ją na kolejną kanclerską kadencję, w środowisku rządowych klakierów zapanował nastrój bliski euforii. Ale bo też Nasza Złota Pani tym razem nie pokazała żadnego kija, jak przed wizytą 7 lutego 2017 roku, tylko była słodka, niczym król francuski. Bo trzeba nam wiedzieć, że wśród właściwości francuskiego króla była również ta, że był „słodki”. Tak w każdym razie mówił nam na pierwszym roku prawa na UMCS w Lublinie prof. Witold Sawicki. Prezydent Emmanuel Macron jest zaledwie elizejskim cieniem francuskich królów, ale nawet i na niego część tamtej słodyczy musiała skapnąć, bo skądże inaczej Nasza Złota Pani mogłaby nabrać przynajmniej tyle słodyczy, by oczarować rządowych klakierów w Warszawie. Dużo tego nie trzeba, więc wystarczyło, by otarła się o francuskiego prezydenta podczas wizyty w Paryżu, by w Warszawie stworzyć wrażenie, że słodyczą ocieka. Toteż rządowi klakierzy zaraz orzekli, że oto Polska wkroczyła w okres mocarstwowy, że jest europejskim rozgrywającym i w ogóle. Okazuje się, że po doznanych zewsząd cięgach niewiele potrzeba dla poprawy samopoczucia, że dobra psu i mucha. 

        Dlaczego jednak Nasza Złota Pani składała się w Warszawie jak scyzoryk? Składa się na to, jak sądzę, kilka przyczyn. Po pierwsze – Nasza Złota chciała zorientować się, od której strony najlepiej będzie Polskę zoperować, bo po ciamajdanie z grudnia 2016 roku nie może polegać ani na starych kiejkutach, ani na informacjach dostarczanych przez Obywateli SB i innych folksdojczów. W takiej sytuacji najlepiej się umizgać, na podobieństwo dobrego ubeka – toteż się umizgała. Zauważyła, że Polska przyjmuje bisurmanów z Ukrainy, więc jeśli nawet nie chciała zgodzić się na wyznaczone przez nią kontyngenty bisurmanów bisurmańskich, to nic takiego. Nie zachwycała się też koncepcją „Europy dwóch prędkości”, która w przełożeniu na język ludzki polega na tym, że decyzje mają być podejmowane w szczupłym gronie załogi „Festung Europa”, a następnie przekazywane do wykonania peryferiom. Przeciwnie – Nasza Złota wyraziła pragnienie ożywienia współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. Jużci – wszystko, byle nie projekt Trójmorza, który w lipcu ub. roku obiecał „wspierać” Donald Trump.  Po drugie – tenże Donald Trump właśnie skrytykował budowę Nord Stream II, a rzeczniczka Departamentu Stanu wyjaśniła, w czym rzecz. Nord Stream II jest dla Europy głęboko szkodliwy, bo – po pierwsze – przynosi szkodę Ukrainie. Gdyby nie było tych omijających Ukrainę rurociągów, to mogłaby ona korzystać z ruskiego gazu nawet i za darmo. Pozbawienie Ukrainy takiej możliwości jest ze strony zimnego ruskiego czekisty Putina aktem bezprzykładnej wrogości, toteż nic dziwnego, że pan premier Morawiecki w całej rozciągłości ten pogląd poparł. Esperons, że to poparcie usłyszał ktoś, kto powinien, i może dzięki temu szlaban do Białego Domu zostanie uchylony. Niezależnie od tego szkodliwość Nord Stream II dla Europy polega również na tym, że blokuje on dywersyfikację dostaw gazu. Europa będzie kupowała ruski gaz od Gazpromu, a nie od Stanów Zjednoczonych. Ale jak Europa kupuje ruski gaz od Gazpromu, to nie ma dywersyfikacji, a jakby kupowała od USA, to dywersyfikacja by była nawet wtedy, gdyby USA sprzedawały Europie gaz uprzednio kupiony od Gazpromu, doliczając oczywiście odpowiednią marżę. Nasi Umiłowani Przywódcy słuchają tych wyjaśnień z pełnym zrozumieniem i pokorą, bo jużci – za poparcie projektu Trójmorza trzeba będzie jakoś zapłacić – ale Nasza Złota Pani musi takich rzeczy słuchać z prawdziwą przykrością, jako kolejnej próby niszczącej strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie. Tymczasem strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie jest owocem niemieckiego nawrócenia na linię polityczną kanclerza Bismarcka, według której Niemcy zarządzają Europą w porozumieniu z Rosją. A tu jak na złość Angielczyków rzesza blada odkryła, że ruscy szachiści w biały dzień na terenie Wielkiej Brytanii otruli dawnego ruskiego szpiona „nowiczokiem”, którym przy okazji zatruła się jego córka, a nawet policjant, który pierwszy ich znalazł.  Wielka Brytania natychmiast wydaliła grono ruskich dyplomatów, na co Kreml zareagował symetrycznie, ale wiadomo, że dyplomaci to tylko wstęp, po którym następuje, a przynajmniej powinna nastąpić, eskalacja. Nie bardzo jednak wiadomo, jak ruskim szachistom dokuczyć, więc na razie pomysły koncentrują się na znalezieniu jakiejś formy bojkotu mistrzostw futbolowych, jakie wkrótce mają się rozpocząć właśnie w Rosji. Zaletą takiego pomysłu jest jego bezpieczeństwo; groźnie kiwamy palcem w bucie, w sferze symbolicznej, bo w sferze przemysłu rozrywkowego. 

        Ale na tym świecie pełnym złości nie ma rzeczy doskonałych, bo pełny bojkot może rozgniewać do żywego angielskich kibiców, z którymi wiadomo – nie ma żartów, toteż najtęższe głowy kombinują, jak by tu ruskie rozgrywki zbojkotować, zapewniając jednocześnie futbolistom udział w mistrzostwach. Tu na znakomity pomysł wpadł pan prezydent Andrzej Duda, który ogłosił, że nie pojedzie na otwarcie tych mistrzostw, ale oczywiście polska reprezentacja nie dozna żadnych przeszkód. Jestem pewien, że kiedy zimny ruski czekista Putin to usłyszał, to ze zmartwienia dostał serca palpitacji i te hercklekoty całkiem zepsuły mu smak szampana po spektakularnym zwycięstwie w wyborach prezydenckich. I chociaż pan prezydent Duda, podobnie jak premier Morawiecki, może dzięki tej gorliwości uzyskać uchylenie szlabanu do Białego Domu, którego poza tym tak naprawdę nigdy nie było, to prezydent Donald Trump najwyraźniej musiał uznać, że to wystarczy, i zapowiedział spotkanie z zimnym ruskim czekistą. Co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie, więc o ile pan prezydent Duda, podobnie jak premier Morawiecki, musi się zrehabilitować po „rozczarowaniu”, jakie sprawił zdymisjonowanemu już sekretarzowi stanu Rexowi Tillersonowi, o tyle prezydent Trump niczego nie musi. 

        Nie wiadomo tedy, czy podczas tego spotkania poobrywa prezydentowi Putinowi uszy, czy przeciwnie – zrobi z nim serdecznego niedźwiedzia – więc Nasza Złota Pani może z tego powodu odczuwać ukłucia zazdrości. Jeszcze bowiem tego by brakowało, gdyby o istnieniu czy trwałości strategicznego partnerstwa niemiecko-rosyjskiego decydować mieli Anglosasi. Toteż niemiecki owczarek Jan Klaudiusz Juncker w imieniu Komisji Europejskiej pogratulował prezydentowi Putinowi wyborczego zwycięstwa z niespotykaną czołobitnością, a Komisja Europejska, której ton nadaje drugi niemiecki owczarek Franciszek Timmermans, dała do zrozumienia, że warszawskie umizgi Naszej Złotej Pani nie mają najmniejszego wpływu na nieubłagane stanowisko w sprawie stanu demokracji i praworządności w Polsce. Toteż expose ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza było pełne utyskiwań na Unię Europejską – że nie taka, że nie w tę stronę  i tak dalej – aż Naczelnik Państwa, który wcześniej był przez niego z treścią expose zapoznany, nie chciał wysłuchiwać tych gorzkich żalów po raz drugi i pod pretekstem niedyspozycji zdrowotnej nie pojawił się w Sejmie.

Stanisław Michalkiewicz  

biniecki-w„Jestem Polakiem, 

więc mam obowiązki polskie”

        Długo poszukiwaliśmy opracowań na temat polskiej racji stanu i niestety nie udało się znaleźć niczego odkrywczego. Termin „racja stanu” jest definiowany jako: nadrzędny interes państwowy, interes narodowy, wyższość interesu państwa nad innymi interesami i normami, wspólny dla większości obywateli i organizacji działających w państwie lub poza jego granicami, ale na jego rzecz. Nie ma w polskiej bibliografii zbyt wielu pozycji na ten temat. Nie mieliśmy za to żadnych problemów ze znalezieniem licznych źródeł na temat: Pax Americana, Pax Romana, Pax Britannica i wielu innych. Jeśli więc mówimy o definiowaniu polskiej racji stanu, nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć Romana Dmowskiego, którego  okrągłostołowy establishment uważa po prostu za faszystę. Z powodu tych negatywnych konotacji, także odradzające się elity niepodległościowe boją się otwarcie uznać Dmowskiego za twórcę współczesnego Pax Polonica. W 1903 roku Roman Dmowski w książce „Myśli nowoczesnego Polaka” powiedział: „każdy ma obowiązek być czynnym obywatelem, znającym stan spraw politycznych swego kraju i wpływającym na ich bieg w miarę sił swoich. Wszyscy są za bieg tych spraw odpowiedzialni”. 


Poszukiwanie Pax Polonica w polskiej historii

        Oto, na przestrzeni dziejów, pojęcie Pax Polonica desygnowane było: faktem istnienia państwa Mieszka, w którym gościom „nie mógł spaść włos z głowy” na mocy obyczaju, a nie przymusu, ale także faktem przyjęcia chrześcijaństwa z rąk Słowian. Pax Polonica to także pierwsza globalna konferencja zwana Zjazdem Gnieźnieńskim, założenie w 1364 roku Akademii Krakowskiej, koncepcja Unii Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, a później niezaprzeczalna potęga Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Aspektami tego samego zjawiska była dyplomacja Włodkowica i pokonanie potęgi zakonu krzyżackiego; konstytucja „Nihil Novi”, poezja Kochanowskiego, koncepcja nowoczesnego państwa Andrzeja Frycza Modrzewskiego zawarta w  „O poprawie Rzeczypospolitej”. To odkrycia Kopernika. Emanacja Pax Polonica zawiera się we wszechstronnej działalności Mikołaja Kopernika, w słowach Czarneckiego „jam nie z roli ani soli, jeno z tego, co mnie boli”, ale w także ocaleniu Europy przez Jana III Sobieskiego przed zalewem Imperium Otomańskiego. To niezwyciężona husaria. Pax Polonica to: Konstytucja 3 maja i dorobek księdza profesora St. Staszica; to powstania narodowe, ale także walka „za wolność naszą i waszą” w rewolucji amerykańskiej i wiośnie ludów, to również Mickiewicz, Słowacki i Norwid,  perły patriotyzmu w muzyce Chopina, krzyk Dzieci Wrześnieńskich, Pierwsza Kadrowa, Błękitna Armia; „Cud  nad Wisłą”. Dyplomatyczne wysiłki Paderewskiego i Dmowskiego w Stanach Zjednoczonych doprowadziły do tego, że prezydent Wilson w swoim słynnym orędziu, w punkcie 13. swojego programu, powtórzył główne założenie memorandów Dmowskiego: „Stworzenie niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza, niepodległością polityczną, gospodarczą, integralność terytoriów tego państwa ma być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową”. Należy także pamiętać o słynnym, pięciogodzinnym exposé dotyczącym całości polskich żądań,  które Roman Dmowski wygłosił na konferencji kończącej I wojnę światową w Wersalu. Swoje  przemówienie przedstawił po angielsku i francusku: „Mówiłem tedy na przemian w dwóch językach [...] co sprawiło, że przemówienie moje trwało podwójną ilość czasu”. Ukoronowaniem  zasług Romana Dmowskiego dla Rzeczpospolitej Polskiej było złożenie podpisu pod Traktatem wersalskim 28 czerwca 1919 r., który to traktat uznawał niepodległość Polski.

        Paderewski, Dmowski i Piłsudski, Gdynia, idea Intermarium, Westerplatte, Bóg, Honor, Ojczyzna na sztandarach, a także rotmistrz Pilecki i Żołnierze Niezłomni; Prymas Tysiąclecia, Jan Paweł II i „Solidarność”. O tym wszystkim musimy mówić nie tylko lokalnie w Polsce, ale globalnie w wielu językach, adresować Pax Polonicę do globalnych ignorantów i wrogów Polski.


Patrioci spod znaku Rodła

        Przy szalejącym wokół niemieckim nazizmie 6 marca 1938 w Theater des Volkes w Berlinie rozpoczął się I Kongres Polaków w Niemczech. Był to niesamowity akt odwagi, całkowicie pomijany w polskiej historiografii. Uchwalono na nim „Pięć prawd Polaka”, które stanowiły ideową podstawę działalności Związku Polaków w Niemczech, ale również kwintesencję Pax Polonica w przededniu wielkich zmian geopolitycznych. 

1. Jesteśmy Polakami.

2. Wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci.

3. Polak Polakowi Bratem!

4. Co dzień Polak Narodowi służy.

5. Polska Matką naszą – nie wolno mówić o Matce źle!

        Celem kongresu było zwrócenie uwagi świata na półtoramilionową społeczność polską w Niemczech, która dzięki takim działaczom Związku, jak: Stefan Szczepaniak, Jan Kaczmarek, Józef Michałek, Jan Baczewski czy Edmund Osmańczyk, przypominała, „że jesteśmy Polakami i pozostaniem na wiek wieków”. Dzięki wysiłkom działaczy ZPwN wychodziło kilka bardzo dobrych publikacji m.in.: Dziennik Berliński, Polak w Niemczech, Mały Polak w Niemczech, Gazeta Olsztyńska, Mazur, Głos Pogranicza, Kaszub, Dziennik Raciborski, Ogniwo, Nowiny Codzienne. Związek został zdelegalizowany przez rząd III Rzeszy w lutym 1940 r. Represje dotknęły wielu członków, część z nich rozstrzelano, ok. 1200 trafiło do obozów koncentracyjnych, głównie w Hohenbruch, Mauthausen-Gusen i Sachsenhausen. Zdecydowana większość została zamęczona lub zamordowana. Zginęli za Polskę.


Polska tożsamość narodowa a Polonia amerykańska

        Dzieło I.J. Paderewskiego, Jana Smulskiego, działaczy Związków Sokolich i ochotników „Błękitnej Armii”, kontynuowali emigranci po II wojnie światowej.

        „Obrona Polski jest dzisiaj naszym najświętszym i najważniejszym obowiązkiem” powiedział w 1944 roku Karol Rozmarek, legendarny prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej. Słowa te nigdy nie straciły swojej aktualności. Jesteśmy dumni z takich działaczy, jak: Karol Rozmarek, Alojzy Mazewski i setek innych oddanych sprawie polskiej patriotów pracujących dla Polski w rozmaitych zakątkach Stanów Zjednoczonych. Wśród nich warto wspomnieć bardzo zasłużonego dla sprawy polskiej, legendarnego kongresmana z Milwaukee, Klemensa Zabłockiego. Długo można wymieniać listę zasług, świetnie zrealizowanych pomysłów oraz setki milionów dolarów przesłanych do Polski. Doskonale wpisują się w taką narrację artykuły polonijnych naukowców i audycje radiowe o Katyniu, o Siłach Zbrojnych na Zachodzie, o Armii Krajowej, Narodowych Siłach Zbrojnych, o zbrodniach gułagów, holokauście i o polskich zdrajcach na usługach Moskwy i na wiele innych tematów  podtrzymujących polską tożsamość narodową. 


Konferencja jałtańska i koniec Pax Polonica

        W dniach od 4 do 11 lutego 1945 miało miejsce w Jałcie spotkanie liderów koalicji antyhitlerowskiej, tzw. Wielkiej Trójki, do której należeli: przywódca ZSRS Józef Stalin, premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill oraz prezydent USA Franklin Delano Roosevelt. Konferencja miała decydujące znaczenie dla upadku Pax Polonica. Okrojono Rzeczpospolitą terytorialnie. Polska utraciła Kresy Wschodnie na rzecz sowieckiej Rosji. Ustalono rekompensatę w postaci historycznie polskich, a administracyjnie  niemieckich ziem: Ziemi Lubuskiej, Pomorza Zachodniego, Prus Wschodnich,  Śląska oraz byłego Wolnego Miasta Gdańska. Mocarstwa zgodziły się na utworzenie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej urzędującego w Warszawie, który zobowiązany został do przeprowadzenia wolnych wyborów na zasadzie powszechnego głosowania, choć w konsekwencji zostały one sfałszowane. Churchill i Roosevelt dali Stalinowi carte blanche na siłowe zniszczenie podziemia zbrojnego – przede wszystkim Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Powzięte w Jałcie postanowienia odbyły się bez udziału i zgody przedstawicieli Rządu Polskiego na Uchodźstwie, który wkrótce przestano uznawać. Nie było już Paderewskiego, Dmowskiego, Piłsudskiego czy generała Sikorskiego, którzy mogliby być ambasadorami polskiej racji stanu. Churchill złamał zapisy polsko-brytyjskiego układu sojuszniczego z 21 sierpnia 1939 roku, a w szczególności zapis tajnego protokołu do tego układu, który mówił o gwarancjach granic. Traktat sojuszniczy rozwijał wcześniejsze, jednostronne gwarancje brytyjskie z 31 marca 1939 i gwarancje dwustronne zawarte w protokole podpisanym 6 kwietnia 1939. Był to dokument prawa międzynarodowego zobowiązujący obie strony sygnujące do udzielenia sobie  wzajemnej pomocy militarnej w przypadku agresji na jedną ze stron. 

        Po ogłoszeniu decyzji jałtańskiej w wielu polskich domach w USA zniknął ze ścian portret Franklina Delano Roosevelta.


Homo sovieticus a Pax Polonica

        Wkraczająca dwukrotnie na tereny Polski Armia Czerwona wraz z NKWD dokonuje ostatecznego rozrachunku z elitami Polski niepodległej. Nowa fala terroru, morderstw politycznych, gwałtów i wszechobecnej cenzury ogarnęła Polskę. Doskonale ilustrują ten proces słowa Stalina: „Ta wojna różni się od wszystkich poprzednich: kto zajmuje terytorium, ten ustanawia własny porządek społeczny. Każdy wprowadza swój system tam, gdzie wchodzi jego armia. Inaczej być nie może”. To, czego nie dokonali Niemcy przez 5 lat okupacji, dokończyli Sowieci. Obaj okupanci dokonali eksterminacji polskiej inteligencji: pracowników naukowych, adwokatów, lekarzy, wyższych urzędników państwowych, działaczy społecznych, a także harcerzy, księży, oficerów rezerwy, artystów – czołowych przedstawicieli narodu polskiego. Symbolem eksterminacji jest Katyń, obóz koncentracyjny KL Auschwitz i inne, gułagi sowieckiej Rosji, obława augustowska, coraz bardziej zapomniany cmentarz w Palmirach i setki mu podobnych. Od momentu zakończenia II wojny światowej ciągle brakuje kompleksowych badań, liczb i syntetycznej analizy strat. Jeden Leszek Żebrowski nie wystarczy, aby tego dokonać. Profesor Bogdan Musiał pisze: „16 sierpnia 1945 roku między Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej a Związkiem Sowieckim została zawarta umowa o wynagrodzeniu szkód wojennych wyrządzonych Polsce przez Niemcy. W myśl tej umowy Związek Sowiecki zrzekł się wszelkich roszczeń do mienia poniemieckiego i innych aktywów na całym terenie Polski. Tyle mówi traktat, ale Mołotow uznał, że majątek przejęty przez Polskę na skutek dołączenia do niej Ziem Północnych i Zachodnich przekroczył wartość reparacji, co spowodowało, że to Polska stała się dłużnikiem Związku Sowieckiego. Z tego względu rząd polski został zobowiązany do corocznych dostaw węgla po specjalnych cenach (na poziomie ok. 10 proc. cen światowych). Od początku 1945 roku, na terytorium dzisiejszej Polski sowieckie komanda przeprowadziły systematyczną akcję rabunkową – demontowały i wywoziły infrastrukturę przemysłową: całe fabryki, elektrownie, młyny, urządzenia, tory kolejowe, stacje telefoniczne, rzeźnie, surowce, półfabrykaty, bydło, z całej „wyzwolonej” Polski. Rabunek ten był zaplanowany i przeprowadzany systematycznie na osobiste polecenie Stalina. Od 1944 roku trwa sowietyzacja polskiego życia społecznego i politycznego. Jest to w efekcie eksperyment inżynierii społecznej, którego celem jest zastąpienie modelu polskiego, katolickiego patrioty na model polskiego człowieka sowieckiego Homo sovieticus – tak to określił rosyjski naukowiec Aleksander Zinowiew. W tym celu sprowadza się z sowieckiej Rosji tysiące tzw. ekspertów z rodzinami, którzy obejmują kluczowe stanowiska we wszystkich strukturach państwa. 22 lipca 1952 r. Sejm uchwalił konstytucję. Głosiła ona, że „Polska Rzeczpospolita Ludowa jest krajem demokracji ludowej”, w którym „władza należy do ludu pracującego miast i wsi”. Projekt konstytucji opracowany został w oparciu o wzorce sowieckie i był osobiście poprawiany przez Józefa Stalina. Tak więc sowietyzacja Polski stała się kluczowym etapem prowadzącym do utrwalenia „żelaznej kurtyny” na terenie Europy Wschodniej i pełnego podporządkowania krajów wschodnioeuropejskich Związkowi Sowieckiemu. Przykładem ilustrującym nową inżynierię społeczną niech będzie postać Mariana Rejewskiego, polskiego geniusza matematycznego i pogromcy słynnej niemieckiej Enigmy, który całą resztę swojego życia spędza przy biurku w bydgoskich Zakładach Elektronicznej Techniki Obliczeniowej, jednak pod bacznym nadzorem najpierw Urzędu Bezpieczeństwa, a potem Służby Bezpieczeństwa. Nie wolno mu było niczego nowego projektować, ani też kontaktować się ze światem zewnętrznym. Inni, np. jak największy amant polskiego kina przedwojennego Aleksander Żabczyński, uczestnik walk pod Monte Cassino, nigdy już nie zagrał w żadnym filmie w powojennej Polsce. Promowano za to klasę robotniczo-chłopską. „Nie matura, lecz chęć szczera – zrobi z ciebie oficera.” Trwa promowanie nowej elity, która  niejednokrotnie prosto z Urzędu Bezpieczeństwa z naganem w ręku ociekającym krwią patriotów wkracza do polskich uniwersytetów, sądów, instytucji kultury, ministerstwa spraw zagranicznych i innych ważnych instytucji. Proces ten trwa i multiplikuje się do dziś. Potomkowie Bieruta nadal zasilają kadry MSZ, a „marcowi docenci” obniżają rangę polskich uniwersytetów. Tak ocenia to historyk, specjalista od spraw polsko-niemieckich, prof. Włodzimierz Borodziej, notabene syna Wiktora Borodzieja, wysokiego rangą oficera komunistycznej bezpieki, „gwiazdy wywiadu PRL” odpowiedzialnej za m.in. dezintegrację Polonii w RFN w latach 80., „powojenna Polska stała się bardziej proletariacka.” 

        I rzeczywiście, oblicze Polski, przeoranej w ciągu 6 wojennych lat przez dwa barbarzyńskie totalitaryzmy, zmieniło się nie do poznania. Blisko 6 milionów polskich obywateli zginęło lub zostało zamordowanych. Rzeczpospolita poniosła trudne do oszacowania straty materialne, odebrano jej blisko połowę przedwojennego terytorium. Podczas okupacji niemieckiej i sowieckiej nasz kraj stracił:

57 procent prawników,

39 procent lekarzy,

30 procent duchownych, głównie katolickich,

prawie jedną trzecią kadry akademickiej.

        Większa część elit, które po wybuchu wojny wyemigrowały z Polski, nie powróciła, w tym liczni intelektualiści, artyści, politycy, urzędnicy, oficerowie. Polska opanowana przez Sowietów i ich polskich pomocników nie była bowiem tym krajem, o wolność którego – orężem lub słowem – walczyli od 1 września 1939 roku. 


III Rzeczpospolita a Pax Polonica

        „Dogadanie się”, wg określenia działacza postkomunistycznej SLD Włodzimierza Czarzastego, przedstawicieli tzw. konstruktywnej lub demokratycznej opozycji z komunistami przy okrągłym stole w 1989 roku, skutkowało między innymi niedopuszczeniem do władzy reprezentacji środowisk patriotycznych, niepodległościowych i polskiej emigracji. Tym samym zdecydowano się na model transformacji zgodnej z ustalonym wówczas kontraktem. W polskiej debacie politycznej fałszywie pobrzmiewa postać intelektualnego guru tzw. totalnej opozycji, Adama Michnika, historyka z wykształcenia, który w 2013 roku, na łamach opiniotwórczego niemieckiego tygodnika „Spiegel”, stwierdził, że Polacy muszą uczyć się demokracji, bo demokratycznych tradycji w tej części Europy nie było. Cytat: „W krajach wschodniej Europy było wprawdzie silne pragnienie wolności, ale żadnej demokratycznej tradycji, stąd istnieje tu groźba anarchii i chaosu. Jesteśmy nieślubnymi dziećmi, bękartami komunizmu, który ukształtował naszą mentalność”. Tak jak gdyby Polska nie posiadała żadnej przeszłości, jakby wcześniej nie istniała II Rzeczpospolita i Rzeczpospolita Obojga Narodów.

        Dwa lata wcześniej, w roku 2011, niemieckie elity rządzące wpadły w stan osłupienia, słysząc, wypowiadane przez szefa ówczesnego polskiego MSZ Radosława Sikorskiego w Berlinie, pamiętne słowa: „Nie boję się silnych Niemiec, lecz ich bezczynności”. Polscy redaktorzy niemieckiej publicznej rozgłośni Deutsche Welle okrzyknęli wówczas Sikorskiego „wizjonerem znad Wisły“. Dziś, za tamte „wizje”, będące często projekcją osobistych politycznych ambicji, płacimy jako państwo słony rachunek – kraju skolonizowanego ekonomicznie przez Niemcy.

        Przywołanie choćby tych dwóch faktów dowodzi, że pojęcie Pax Polonica musi dziś na nowo wybrzmieć w przestrzeni publicznej w Polsce, ukształtować nowe pokolenia w procesie edukacji narodowej, ale także mozolnie przebijać się w relacjach multilateralnych.

        Jest to warunkowane nie tylko potrzebą chwili i dynamiką obecnych procesów politycznych, ale także pokoleniowym długiem, jaki mamy do spłacenia wobec naszych niezłomnych przodków i przyszłych pokoleń.

        Wydaje się, że obecny rząd próbuje rozszerzyć ten okrągłostołowy gorset, który – niczym niewidzialny mur – blokuje drogę do restauracji Pax Polonica. W naszym przekonaniu jest to możliwe, ale tylko przy otwarciu się na kręgi nieuczestniczące w dotychczasowym procesie politycznym i stworzeniu wraz z nimi szerokiej narodowej reprezentacji. Kontynuacja obecnej polityki, skutkująca ograniczaniem prawa udziału istotnym grupom polskiego społeczeństwa w debacie nad przyszłością Polski, grozi frustracją, radykalizacją nastrojów i dalszą polaryzacją Polaków.        

        Do czego to prowadzi, widzimy, obserwując stan aktualnej debaty politycznej, która polega głównie na tym, kto kogo bardziej werbalnie zdyskredytuje. Brak merytorycznych opracowań, badań i raportów. Dlaczego nie zaprasza się do dyskusji przedstawicieli Polonii, osób, które powróciły do kraju po latach spędzonych na emigracji na Zachodzie? Dlaczego Polonia nie ma swoich reprezentantów w Sejmie, a ma ich np. mniejszość niemiecka?  Doświadczenie i percepcja różnych realiów mogłoby być nieocenionym impulsem do – niekwestionowanych przecież przez polityków obozu rządzącego – zmian strukturalnych tak w polskiej gospodarce, jak i życiu publicznym. 

        Zamiast tego mamy przerzucanie się – przez często jednostronnie dobrane grono politycznych celebrytów – opiniami, usłyszanymi w innych pseudodebatach, bez odwołania się do rzetelnych opracowań, obiektywnych think tanków czy badań naukowych. Są oczywiście wyjątki, ale jest ich ciągle zbyt mało. 

        Nagłaśnianie w przestrzeni medialnej incydentu o tym, jak poseł „puścił oko” do posłanki, powoduje, że próby podjęcia rzeczowej debaty nie wzbudzają już większego zainteresowania. A może właśnie o to chodzi? Warto jednak pamiętać, że wyścig medialnych szczurów za największą oglądalnością i wiadomością dnia, nie zawsze daje oczekiwany wynik. 

        Warto też postawić pytanie, gdzie są owe słynne propolskie think tanki czy ośrodki uniwersyteckie, które powinny działać niezależnie od posiadanych poglądów czy „obcych srebrników” i w atmosferze wolnej, merytorycznej debaty podejmować dyskusje na temat rozwoju państwa, koncepcji Trójmorza, nowej konstytucji, czy choćby nowych rozwiązań podatkowych przyjaznych dla polskich rodzin?


Jak obecnie rozumieć pojęcie „polska racja stanu”?

        Dynamika procesów geopolitycznych na kontynencie, jak i w skali globalnej zmusza dziś Polaków do nowego spojrzenia na definicję naszej racji stanu. Nie ulega kwestii, że będzie ona nadal rozumiana jako działanie w majestacie Rzeczpospolitej dla realizacji nadrzędnego interesu państwa polskiego, wspólnego wielu minionym i obecnym pokoleniom rodaków w kraju i na obczyźnie.  

        Jej składowymi elementami pozostaną: niepodległość, suwerenność, integralność terytorialna, bezpieczeństwo państwa i utrzymanie narodowej tożsamości. 

        Kwestią otwartą pozostaje, jakimi metodami będzie się ją realizować i czy w którymś momencie nie zwycięży, jak na Zachodzie, pokusa pójścia w stronę kolejnej utopii, definiowanej jako postpolityka i postfaktyczność, ponad uniwersalnymi wartościami naszej cywilizacji.  Dyskutujmy więc, organizujmy się, twórzmy od podstaw think tanki. Pokusę sztucznie utrzymywanej jednomyślności niech zastąpi szeroki, merytoryczny spór i nieskrępowana debata o najważniejszych obecnych polskich problemach, ale i o sprawach przyszłości. 

        Jeśli my, Polacy, takiej debaty dziś nie podejmiemy, z pewnością zrobią to inni – a takie próby są już dostrzegalne, ale już z perspektyw realizacji własnych interesów, wyznaczania nowych stref wpływów i obszarów zależności. Epoka porządku z Jałty dobiegła końca. 

        W roku 100. rocznicę odzyskania niepodległości sami rozpocznijmy nasz narodowy, autonomiczny dyskurs o naszej przyszłości.

Waldemar Biniecki, USA

Agnieszka Wolska, Niemcy

Katarzyna Murawska, USA

W artykule wykorzystano następujące publikacje:

Roman Dmowski, „Myśli nowoczesnego Polaka”, Wyd. Nortom, Wrocław, 2002   

Stanisław Mikołajczyk, „Gwałt na Polsce” Wyd. CDN, Warszawa, 1983

Sławomir Cenckiewicz, Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943–1991, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań, 2011 

Bogdan Musiał, „Wojna Stalina 1939-1945. Terror, grabież, demontaże.” Wyd. Zysk i S-ka, Poznań, 2012

Dariusz Kaliński „Czerwona zaraza. Jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski?” Wyd. Ciekawostki Historyczne.pl, Warszawa, 2017 

Nikita Pietrow „Nowy ład Stalina. Sowietyzacja Europy 1945-1953” Wyd. Demart, Warszawa, 2015

Maryla Weisinger PAX POLONICA artykuł prasowy 2/9/2016

 http://www.spiegel.de/spiegel/print/d-104674058.html

http://www.dw.com/pl/sikorski-w-berlinie-wizjoner-znad-wisły/a-15563514

piątek, 23 marzec 2018 07:40

Witam wiosennie

Napisane przez

mariusz1        Do wiosny jeszcze kilka kroków w przeplatanej aurze, a ja w myślach już wybiegam przywitać tę piękną i jakże bliską memu sercu małą psotnicę. Myślę sobie, w jakiej kreacji nas przywita? Czy w kalendarzowym czasie, budząc się o świcie, ujrzymy ją w blasku słońca czy kroplach deszczu? Moje gdybanie jest chyba bez znaczenia, bo nim nadejdzie, z pewnością dobrze się rozejrzy i dobierze strój właściwy, doskonały, bo czyż nie ona jest kreatorem piękna o tej porze? Któż wyrwie mistrzyni z rąk paletę? Któż inny przyozdobi świat do takich uroków… ona jednym oddechem wzbudzi pragnienie artystów, by na płótnach jej imię zapisać.

        Miłość do tej Panny bije również z fleszy, bo robią jej foty co dzień, nawet w nocy. Każda pora roku ma swoje uroki, lecz tylko wiosną  mój „oddech”... tak słodki, głęboki. I Bogu dziękuje, że stworzył świat taki, że każdy odnajduje w nim dla siebie smaki.

        W myślach poszukuję i dla siebie stroju, aby choć na chwilę zatrzymać ją w „progu”. Niechby potargała odrobinę włosy, bym poczuł na sobie jej maleńki dotyk. Już widzę, jak tańczy z kłosami bujnej trawy, rozśpiewane skowronki dołączają do zabawy, a ja choć wstać nie mogę, klaszczę w dłonie i dyryguję, jak tylko umiem. A kiedy zamykam na chwilę swe oczy, tańczymy tak wszyscy, aż do samej nocy. Potem sobie wracam z uśmiechem do domu, a com w tańcu przeżył? Nie powiem nikomu.

        A tak serio, to wiosna daje mi takiego kopa do życia… dlatego zawsze na nią czekam z ogromną tęsknotą. Kiedy wypatruję jej pierwszych kroków, nie mogę się nadziwić, w jaki sposób każda roślinka budzi się do życia o właściwej dla siebie godzinie. Architekt z Góry dał nam wszystko, co dla serca, dla oczu, uszu i ducha, bo samym patrzeniem na określone pory jestem nasycony przeobficie.

        Moje „DNA” identyfikuje się z wiosną, choć urodziłem się w lecie z miłością do przyrody. Mógłbym mieszkać w małej chatce w środku lasu, tam gdzie biją źródła przepięknych zapachów i gdzie żaden zegar nie odmierza czasu.

        Po wypadku świat „poszycia” stał mi się jeszcze bliższy i piękniejszy. Mógłbym godzinami wpatrywać się w kępki traw, pąki kwiatów, gałązki drzew… Mam nawet lekki niepokój, kiedy leżę w domu, a za oknem tyle się dzieje.

        Każdy spacer traktuję w kategorii zaszczytu, nagrody. Kiedy tylko czuję, jak delikatny wiaterek ociera się o mnie, wzruszam się ogromnie, przyjmuję to jak powitanie. Rozglądam się dookoła i słyszę zewsząd wrzawę, z której przebijają się dwa słowa „witaj Mariusz!”. Z rumieńcami odpowiadam: witajcie kłosy traw, stokrotki, mlecze, witajcie duże i małe drzewa, witajcie wszystkie ptaszki, motyle, owady… Wy naprawdę czekaliście na mnie? Tak, tęskniliśmy tak jak ty za nami: odpowiada z gracją dojrzały Jesion. To wszystko dialog wyobraźni, mimo to jest nieodzowną częścią każdego spaceru, jest jego dopełnieniem. Czerpię z tego ogromną radość, siłę, motywację i natchnienie do pisania. W zaciszu przyrody odnajduję równowagę, jej optymalny balans.

        Wiosna budzi ze snu wielką orkiestrę, z całym jej zapleczem. Ta radosna i roztańczona baletnica bawi się na czele pochodu. W sukni na kształt fali pokrywa czarno-biały krajobraz i zamienia go w ogród. I w tym ogrodzie uczę się doceniać każdą chwilę życia, uczę się rozważać i rozumieć drugiego człowieka, uczę się miłości, abym potrafił kochać, a także umiał przyjąć i docenić miłość innych, którzy towarzyszą mi w drodze życia.

        Ahoj! Wiosenko!

Pozdrawiam Mariusz

        Mogą mi Państwo pomóc, wpłacając cegiełkę na konto Fundacji:

Konto Credit Union The Foundation of the Canadian Polish Congress #24583 

Pomoc dla Mariusza Rokickiego.

poniedziałek, 19 marzec 2018 19:23

Na szybko: Serce rośnie, raduje się dusza!

Napisał

Pisałem kiedyś, że polsko-izraelskie starcie historyczne, z którego Warszawa coraz bardziej "wycofuje się na z góry upatrzone pozycje", pokazało, że młodzi Polacy nie dają sobie w kaszę dmuchać. Nie jesteśmy już tak niekumaci, jak pokolenie czy dwa temu. Jak donosi ze stolicy kolega Marcin Janowski: Nasi cały czas spuszczają bęcki antypolonistom na izraelskich forachTo jest akcja samorzutna bez rozkazu. Izraelczycy są zaszokowani i piszą, że polskie państwo oddelegowało oficerów do wojny informacyjnej. Niestety to tylko partyzantka. Wspaniałych mamy ludzi, żeby tylko władze były kiedyś takie....

Na szybko: Przedstawiona przez rządzących liberałów Mowa od Tronu zapowiada, nową/starą linię polityczną coraz bardziej przesuniętej na pozycje populizmu socjalizmu wielokulturowego. Premier Kathleen Wynne usiłuje kupić sobie kolejną kadencję płacąc nam za to naszymi własnymi pieniędzmi. Jak zwykle, rozdawnictwo rządowe wygląda z wierzchu cudownie, pod pokrywką sprowadza się jednak do łupienia "średniaków" i wypłaceniu "tantiem" "krewnym i znajomym królika" - wygląda to tak: najbogatsi i tak uciekną z pieniędzmi dostaną korporacyjny "welfare" etc.; w końcu to oni finansują partie polityczne i mają politycznych przyjaciół tam, gdzie trzeba. Najbiedniejszym też coś skapnie ze stołu - nowe daniny pod różnymi postaciami dobiją natomiast tych co zawsze - klasę średnią, no i pozwolą na zwiększenie zatrudnienia w sektorze państwowym - będzie można wynagrodzić kogo trzeba.
A prowincja stoczy się dalej...

Kupowanie wyborców za ich własne pieniądze jest znanym manewrem praktykowanym od momentu kiedy demokratyczna fasada zaczęła legitymizować rządy tej czy tamtej elity. Kończy się tak samo.

Zabieg ten - niestety - nie tylko ma długofalowe i bolesne skutki ekonomiczne, ale również polaryzuje społeczeństwo, wzmagając napięcia.

Tak więc podążamy "sprawdzoną" drogą. Wiadomo, że prowadzi do zubożenia i budowy zbiurokratyzowanego mało wydajnego systemu gospodarczego, za który zapłacimy już my sami na starość, a nasze dzieci z całą pewnością.

Tak to jest gdy neomarksiści cynicznie przy pomocy kartki wyborczej usiłują przeforsować swoją rewolucję. Tak to jest gdy ogłupienie wyborcy przekroczy pewną "masę krytyczną" i pozbawiając go zdrowych odruchów i możliwości wyrabiania sobie zdania, a politykę sprowadzając do manipulacji emocjami.

A tymczasem znana nam tutaj Natalia Kusendova będzie się ubiegać o nominację na kandydatkę partii konserwatywnej w Mississauga Center - Obok Kingi Surmy byłaby to druga kandydatka "polska" w ontaryjskich wyborach 7 czerwca.

Nie dość, że Polki to jeszcze obydwie są po "dobrej stronie mocy" w partii Douga Forda!
PS. Wywiad z Kingą Surmą w najbliższym numerze "Gońca"

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.