Informator świadomy „L-2” jest pseudonimem George SHOW...
Napisał Andrzej KumorSzanowni Państwo, kontynuujemy nasz cykl ujawniania materiałów rezydentury wywiadu PRL w Kanadzie. Część z nich pochodzi z niedawno odtajnionego zbioru zastrzeżonego. Materiały te są pozyskiwane w ramach prowadzonego przez nasz tygodnik programu badawczego w IPN „Polonia i jej korzenie”. Zachowano oryginalną pisownię.
T A J N E
Egz. poj.
NOTATKA SŁUŻBOWA
Dotyczy: – sytuacji wywiadowczej w Kanadzie
Rezydentura Zarządu II Sztabu Generalnego w Kanadzie pod kryptonimem „Biegun” pracuje w następującym składzie:
– rezydent – płk Mieczysław KOWIESKI – pracuje z pozycji attache wojskowego, morskiego i lotniczego;
– podrezydent – ppłk Kazimierz GARBACIK – pracuje z pozycji zastępcy attache wojskowego. Na kontakcie ppłk Garbacika pozostaje współpracownik PIETROWSKI Michał ps. „Swat” pracujący z pozycji przedstawiciela CHZ „Baltona” w Toronto.
– podrezydent – ppłk Robert SŁABY – ps. „Perez” – pracuje z pozycji Przedstawiciela PLL „LOT” w Montrealu.
Na kontakcie ppłk Słabego pozostają:
– współpracownik Janusz KUŁAKOWSKI – ps. „Rokosa” – pracujący z pozycji urzędnika Przedstawicielstwa PLL „LOT” w Montrealu;
– współpracownik Wojciech POLACZEK – ps. „Raymond” – pracujący z pozycji konsula ds. morskich w Montrealu;
– współpracownik Jan MARIANSKI – ps. „Remsen” – pracujący z pozycji Konsula Generalnego PRL w Montrealu;
– współpracownik Janusz FILEMONOWICZ – ps. „Remigiusz” – pracujący z pozycji handlowca w Biurze Radcy Handlowego w Montrealu;
W zainteresowaniu operacyjnym rezydentury „Biegun”, na kontakcie rezydent płk Kowieskiego, znajduje się informator świadomy „L-2”. „L-2” jest pseudonimem George SHOW, obywatela kanadyjskiego, zatrudnionego w Ministerstwie d/s Weteranów w Kanadzie.
Pierwszy kontakt z „L-2” został nawiązany z inicjatywy płk Kowieskiego w 1975 roku. Po wstępnym rozpracowaniu „L-2” został zatwierdzony jako informator świadomy. Systematycznie przekazuje płk Kowieskiemu materiały i informacje z dziedziny politycznej i wojskowo-politycznej Kanady i państw NATO. Za całokształt współpracy otrzymał od nas 150 dolarów kanadyjskich.
W dniu 4.10.1977 r na spotkaniu z płk Kowieskim „L-2” przekazał informację na temat spotkania Jelinka z dziennikarzami.
Otto Jelinek jest posłem do Parlamentu Kanady z ramienia Partii Konserwatywnej. Zamieszkały jest w Toronto. Znany jest z przekonań reakcyjnych i antykomunistycznych.
Innych danych o Jelinku nie posiadamy.
***
Kielce, dnia 27.04.1981 r.
Tajne spec.znaczenia
Egz. poj.
Z-CA KOMENDANTA WOJEWóDZKIEGO MO D/S SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA
w K I E L C A CH
W N I O S E K
o wyrażenie zgody na wykorzystanie tajnego współpracownika ps. „LEGAT”, nr ewid. 16723 na terenie RFN i Francji.
I. CHARAKTERYSTYKA T.W
T.w. ps. „Legat”, lat 32, narodowość i obywatelstwo polskie, pochodzenie społeczne robotnicze, wykształcenie wyższe – artysta plastyk, żonaty, zatrudniony w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Fabryki Samochodów Ciężarowych w Starachowicach, zna język angielski, zam. w Skarżysku.
Wymieniony urodził się w rodzinie robotniczej w Skarżysku. Szkołę podstawową i średnią /Techniczne Zakłady Naukowe/ ukończył w Skarżysku. W latach 1968–89 pracował w charakterze młodszego konstruktora w Zakładach Metalowych „Predom Mesko” w Skarżysku Kam. W 1969 roku rozpoczął studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie na Wydziale Form Przemysłowych. W dniu 2 XII 1974 roku uzyskał dyplom magistra sztuki w specjalności formy przemysłowe. Po studiach wrócił do pracy w Zakładach Metalowych „Predom-(...), gdzie pracował do 30 IX 1977 roku. W okresie tym zajmował kolejno stanowiska: projektant form przemysłowych, plastyk, samodzielny plastyk, konstruktor.
(...) przeniósł się do Zakładu Doświadczalnego /obecnie Ośrodek Badawczo-Rozwojowy/ Fabryki Samochodów w Starachowicach, gdzie w dalszym ciągu pracuje.
Jest człowiekiem inteligentnym, zrównoważonym, stanowczym. Posiada duży zasób wiedzy fachowej i ogólnej. Poprawnie formułuje myśli, lecz przy wysławianiu się nieznacznie zacina. Pali papierosy, alkohol spożywa sporadycznie.
Do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa pozyskany został w roku 1978 na zasadzie obywatelskiej współodpowiedzialności za bezpieczeństwo i porządek publiczny w celu kontrwywiadowczego zabezpieczenia Ośrodka Badawczo-Rozwojowego FSC w Starachowicach.
W ramach dotychczasowej współpracy odbyto z nim 30 spotkań, podczas których przekazał 16 informacji, w tym 2 na piśmie. Informacje te były charakteru ogólnego, nie posiadające większej wartości operacyjnej. Za realizację zlecanych zadań był wynagradzany 1 raz kwotą 1 000 zł. Przekazywane przez niego informacje były sprawdzane i nie stwierdzono dotychczas z jego strony dezinformacji.
Dotychczas t.w. przebywał za granicą 1 raz w Szwecji od 30 X do 23 XII 1977 roku w celach turystycznych.
II. SYTUACJA OPERACYJNA
Tajny współpracownik w czerwcu b.r. zamierza wyjechać turystycznie za granicę wraz z żoną i dziećmi własnym samochodem. Mają zamiar odwiedzić w RFN krewnych koleżanki żony /b.d.b./, zamieszkałych w miejscowości BRUNSHWEIG, u których chcieliby się zatrzymać. Po upływie miesiąca żona z dziećmi wróciłaby do kraju, natomiast t.w. chciałby wyjechać na krótki okres do Paryża w celu zwiedzenia miasta, m.in. Luwru. W przypadku znalezienia atrakcyjnej pracy w swoim zawodzie, przebywałby za granicą do końca deklarowanego okresu, do 12 VIII 1981 r.
W związku z tym proponuję przekazanie t.w. do realizacji za granicą zadań operacyjnych o charakterze ogólnorozpoznawczym.
III. PROPONOWANE ZADANIA
1. W czasie pobytu za granicą, proszę rozpoznawać napotykane osoby, również te u których będzie Pan przebywał pod kątem:
– bliższych danych personalnych, miejsca pracy i zamieszkania, aktualnej sytuacji życiowej, pozycji społeczno-zawodowej,
– charakteru zainteresowań, naszym krajem ze szczególnym uwzględnieniem tematyki wykraczającej poza ogólnie przyjęte ramy, jak również przyczyny ewentualnego interesowania się Pana osobą,
– cech osobowości, zainteresowań, nawyków i nałogów, ewentualnej znajomości języka polskiego,
– utrzymywanych kontaktów i ich charakteru, szczególnie ze służbami specjalnymi, policją, wojskiem i innymi tego typu instytucjami.
2. W przypadku zaistnienia naturalnych okoliczności dążyć do nawiązywania kontaktów z osobami zajmującymi wysoką pozycję społeczno-zawodową lub powiązanymi z policją, wojskiem, służbami specjalnymi.
3. W czasie zetknięcia się z Polakami przebywającymi za granicą dążyć do nawiązania z nimi bliższego kontaktu celem uzyskania danych o charakterze pobytu za granicą, ich planów i zamiarów oraz ewentualnych danych o ich kontaktach z policją, służbami specjalnymi, ośrodkami dywersyjnymi i ich tzw. naganiaczami.
4. Podczas wszelkich kontaktów z osobami z różnych środowisk, proszę zbierać informacje na temat aktualnej sytuacji społeczno-politycznej w naszym kraju.
IV. LINIA POSTĘPOWANIA
1. W czasie realizacji w/w zadań, proszę zachowywać się w sposób naturalny, nie wykazywać nadmiernej, nieuzasadnionej ciekawości i natarczywości, aby nie wzbudzać żadnych podejrzeń, iż ma Pan kontakt ze Służbą Bezpieczeństwa.
2. Przestrzegać porządku prawnego, obowiązującego w krajach pobytu oraz unikać sytuacji konfliktowych, które mogłyby ewentualnie być wykorzystane przez miejscowe władze przeciwko Pańskiej osobie.
3. W przypadku zainscenizowanego lub faktycznego wejścia w kolizję z prawem, w miarę możliwości nie udzielać wyjaśnień organom ścigania przed skontaktowaniem Pana z przedstawicielem władz konsularnych PRL.
4. W przypadku indagacji Pana na tematy związane z zakładem pracy, a objęte tajemnicą państwową lub służbową, proszę kategorycznie odmówić udzielenia odpowiedzi w sposób ogólnikowy, lecz niezbyt krytyczny, zgodnie ze stanem jaki podają nasze środki masowego przekazu. Zapamiętać przy tym wszystkie okoliczności indagacji tzn. miejsce, rysopisy osób, jaką instytucję reprezentowali, treść zadawanych pytań, uzasadnienie potrzeby uzyskania informacji, i inne sprawy z tym związane.
5. W przypadku kontaktu z policją lub innymi tego typu instytucjami, proszę zwracać uwagę na ich postępowanie wobec Pana, wykazywane zainteresowanie Pana osobą i naszym krajem, zadawane pytania.
6. W przypadku proponowania Panu ewentualnej współpracy ze służbami specjalnymi, proszę zachowywać się spokojnie, wysłuchać dokładnie całej propozycji, zapamiętać rysopisy osób przedstawiających Panu taką propozycję, miejsce prowadzenia rozmowy, instytucję jaką reprezentowali, zakres zainteresowań, argumentację, warunki bezpieczeństwa i inne dane. W efekcie nie wyrazić zgody na taką propozycję, uzasadniając to nieprzydatnością do tego rodzaju działalności oraz obawą przed odpowiedzialnością w kraju.
7. W razie nakłaniania Pana do odmowy powrotu do kraju, proszę oświadczyć, że jest to niemożliwe ze względu na sytuację rodzinną i perspektywy zawodowe w miejscu pracy. Starać się zapamiętać jak najwięcej szczegółów dot. osoby namawiającej do pozostania za granicą, szczególnie jej powiązań ze służbami specjalnymi, ośrodkami dywersji itp.
8. Nie udzielać wywiadów dla prasy, radia i telewizji oraz nie wypełniać ankiet dot. sytuacji w naszym kraju.
9. W przypadku otrzymania propozycji wwiezienia do Polski listów, paczek, większych kwot pieniędzy lub urządzeń powielających, proszę wyrazić zgodę. W chwili przekraczania granicy PRL fakt ten zgłosić władzom celnym PRL, informując je od kogo pochodzą przedmioty i dla kogo są przeznaczone. Przed doręczeniem ich adresatom przedłożyć je Służbie Bezpieczeństwa. Nie wyrazi Pan zgody na przewiezienie literatury bezdebitowej i innych przedmiotów, których przywóz do Polski jest niedozwolony.
10. Nie wolno Panu w żadnym przypadku ujawnić kontaktu ze Służbą Bezpieczeństwa, również wobec polskich przedstawicielstw dyplomatycznych i konsularnych.
11. Nie wolno Panu nic notować w zakresie zleconych Panu zadań, a jedynie polegać na własnej pamięci. Można notować natomiast adresy i nazwiska oficjalnie Panu podane przez poznane osoby.
12. W innych nie przewidzianych tu sytuacjach postępować jak każdy przeciętny obywatel, zgodnie z własnym rozsądkiem.
V. SPOSóB PRZEKAZANIA ZADANIA
Powyższe zadania i linia postępowania zostaną przekazane t.w. na spotkaniu poprzedzającym jego wyjazd za granicę. Wyjaśnione zostaną wszystkie wątpliwości t.w. i dokładnie omówiony sposób realizacji zadań.
Po powrocie z zagranicy t.w. wywoła ze mną spotkanie, na którym złoży pisemną relację z realizacji zadań
Kierownik Sekcji V Wydz.II
KWMO w Kielcach
por. St. G Ł A D K I
Zastępca Naczelnika Wydziału II
KWMO w Kielcach
Kpt. mgr Andrzej Olszewski
„ZGADZAM SIĘ”
***
Kielce, 9.11.1982 r.
Tajne spec. znacz.
Egz. pojed.
NOTATKA SŁUŻBOWA
dot. t.w. ps. „Legat” nr ewid. 16723
W dniu dzisiejszym tow. Danielewicz z Wydz. Paszportów poinformował mnie, że ze Skarżyska wyjechał do RFN w lipcu 1981 r. Grabowski Marek, zatrudniony w FSC w Starachowicach wraz z żoną i dziećmi. Wyjazd ten miał charakter turystyczny i prowadził przez Austrię. Aktualnie przebywa on wraz z rodziną w Kanadzie. Do kraju nie ma zamiaru wrócić. Pisał on do jednego ze swoich kolegów kartkę pocztową, z której jednoznacznie wynika, że podjął decyzję o osiedleniu się na stałe w Kanadzie.
Kier. Sekcji Wydz. II KWMO
w Kielcach
kpt. St. Gładki
***
Kielce 2.03.1982 r.
Tajne spec. znacz.
Egz. pojed.
NACZELNIK WYDZ. II KWMO
w MIEJSCU
R A P O R T
Uprzejmie proszę o wyrażenie zgody na zawieszenie współpracy z t.w. ps. „Legat” nr iewd. 16723 do 31.05.1982 r.
Wymieniony t.w. w lipcu 1981 r. wyjechał do RFN i dotychczas nie powrócił.
W przypadku nie wrócenia t.w. do w/w okresu zostanie podjęta decyzja co do dalszego postępowania w stosunku do t.w.
Kier. Sekcji II Wydz. KWMO
w Kielcach
por. St. Gładki
Korespondencja ze Lwowa: Lwów przed wojną widziany z obecnej ukraińskiej perspektywy
Napisane przez Maria PyżObecnie Lwów przeniósł się w lata przedwojenne, i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. A mianowicie, jest kręcone coś w rodzaju „remake” na stary polski film „Włóczęgi”, czyli Szczepko i Tońko, ale w wykonaniu ukraińskim. Co prawda teraz mamy Bodię i Mirka. Są błędy w napisach w języku polskim umieszczanych w tle zdjęć, prezentujących stare miasto.
I wszystko, jak się mówi, mogłoby być dobrze, gdyby nie samo wykonanie. Obecny „remake” jest przerażający i wywołał oburzenie nawet wśród ukraińskich intelektualistów oraz innych miejscowych działaczy. Wszyscy pamiętamy stary dobry film w reżyserii Michała Waszyńskiego pt. „Włóczęgi” z roku 1939, gdzie w głównej roli wystąpili Szczepko, czyli Kazimierz Wajda oraz Tońko – Henryk Vogelfanger, i brzmiały piosenki lwowskie z muzyką, którą stworzył Henryk Wars.
Od czego należało zacząć naprawę Rzeczypospolitej? Od rewizji postanowień traktatu ryskiego oraz starannego rozgrzebania życiorysów członkom „elit III RP”.
Z początku cuchnęłoby, owszem, cuchnęłoby nawet bardzo, ale od smrodu jeszcze nikt nie umarł (o czym wiemy wszyscy), zaś co z piekła pochodzi, do piekła odesłane być musi (o czym nie każdy wie). W każdym razie powinno być odesłane. I to właśnie jest powinność ludzi przyzwoitych: wiedzieć i odsyłać.
HISTORIA NAJKRÓTSZA
Na początku był mord. Bolszewia. Potem przyszli Niemcy. Czyli więcej krwi. I ponownie ludzie radzieccy – to znaczy krwi zobaczyliśmy jeszcze więcej. Krwi rozlanej przez patriotów w obronie Rzeczypospolitej, ale z drugiej strony również krwi wlanej w żyły staliniątek, wychowywanych na własne podobieństwo przez śmiertelnych wrogów polskości. Krwi sowieckiej – w dzieciach i wnukach barbarzyńców i bandytów. Innymi słowami: stery państwa trafiły w zakrwawione dłonie ludzi baumanopodobnych. Następnie PRL doczekała telewizji, na koniec zaś dopadła nas medialna tresura podtrzymująca czasów III RP.
Oto najkrótsza historia Polski w wieku XX, zaś wzorcowym obiektem badań we wspomnianym wyżej kontekście jawi się pewien, jak sam siebie nazywa: „głupi, pejsaty lewak”. Poświęćmy zatem parę zdań rekapitulacji, co prawda zdań nie nadmiernie przyjaznych, profesorowi Janowi Hartmanowi, a zacznijmy od przypomnienia: to ważne, kim są człowieki, przyzwoitym ludziom od lat wciskający głowy do ideologicznych blenderów i włączający prąd.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Najbardziej wierzący w Europie są Gruzini, 99 proc. z nich wierzy w Boga. Najmniej są Czesi, tylko 27 proc. Gruzinów 38 proc. modli się co dzień, a 9 proc. Czechów. Polacy w 84 proc. są wierzący, ale tylko 27 proc. modli się codziennie
Odessa
Z Kamieńca Podolskiego, by dostać się do głównego portu Ukrainy, trzeba było wrócić do Chmielnickiego. Tam okazało się, że biletów na pociąg do Odessy brakuje. Były autobusy jadące dłużej, droższe i mniej wygodne. Nauczony doświadczeniem z poprzedniego pobytu, udałem się do naczelniczki pociągu. Ta przekazała nas do podwładnych konduktorów poszczególnych wagonów. Ci odstąpili swe służbowe pomieszczenia za tyle, ile normalnie by kosztował autobus. Interes był przedni, bo mieliśmy miejsce do spania i byliśmy szybciej, choć spać było trudno.
Zamiast udać się do hotelu dworcowego, gdzie byłem dwa lata temu i cena była znośna, uparci towarzysze znaleźli hostel w śródmieściu w starym, kiedyś eleganckim domu, który był podły. W sali, w której dostaliśmy łóżka, nocowało 20 osób, było dużo gorzej niż podobne hostele w Krakowie, gdzie dość często bywam. Stare dwupiętrowe domy, a w śródmieściu wyższe, prawie wszystkie od rewolucji nieodnawiane. Co ciekawe, w podwórzu obskurnego domu jest kilka wcale nietanich nowych aut, w tym jedno porsche. Wiele okazałych budynków jest dziełem polskich architektów. Nie tylko z braku pieniędzy są nieodnowione, ale też dlatego, że króluje tu biurokracja, bo starych domów nie można odnowić bez zgody władz, czyli… łapówek.
Po drzemce zjedliśmy brunch i wyruszyliśmy pieszo na plażę, do której miało być 20 minut spaceru, a było z godzinę. Wyszliśmy na prawie milionowe miasto znane z masy kombinatorów, którego cechą zasadniczą jest, że nie ma ulicy bez dużych drzew. To miasto staje się latem kurortem, do którego przybywa do 250 tysięcy ludzi. Wreszcie przez park znaleźliśmy się nad morzem, przechodząc najpierw koło niedawno postawionych gigantycznych domów. W mieście i na plaży spiekota okropna, moc ludzi, bo teraz sierpień, czyli środek sezonu. Na ten miesiąc polecam bardziej Hel czy morze w obwodzie kaliningradzkim. Oczywiście tu znacznie przyjemniej we wrześniu, no i... taniej. Wszędzie słychać rosyjski, bo to główny język miasta i... turystów. Przyjeżdża więcej niż dawniej, bo na Krym niepatriotycznie i nie ma tam samolotów czy pociągów prosto z Kijowa czy ze Lwowa. Spotkałem też ludzi z Petersburga, którzy muszą przyjeżdżać tu przez Mińsk, bo bezpośrednich samolotów z Rosji nie ma.
Para z szampana o rajskim zapachu
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczAjajajajajajaj! Kiedy się przyjrzymy, ile odcinków frontu politycznej wojny zostanie otworzonych w naszym nieszczęśliwym kraju już na początku września, to możemy dostać nie tylko oczopląsu, ale i serca palpitacji. Bo popatrzmy tylko: 4 września do walki o sprawiedliwość społeczną ruszają nauczyciele pod wodzą żelaznego prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, pana Sławomira Broniarza, który temu związkowi prezesuje już prawie 20 lat! Warto tedy przypomnieć, że ZNP podburzał opinię publiczną również za pierwszej sanacji – wtedy w obronie pisemka dla dzieci „Płomyk”, które w marcu 1936 roku poświęcone zostało Związkowi Radzieckiemu, z okładką przedstawiającą dwie radośnie uśmiechnięte dziewczynki.
Coraz mniej PRL-u w już nie postmagdalenkowej, ale stanowiącej o sobie, wolnej Polsce
Napisane przez OstojanDwa lata minęły
jak jeden dzień...”
Rozbisurmanione popłuczyny poprzednich włodarzy naszej Ojczyzny, którą uważali za słusznie należącą im się posiadłość, nie dają łatwo za wygraną. Przecież nie o Polskę walczycie, bo była dla was kamieni kupą! Istniała dla was tylko teoretycznie, a cała polskość była nienormalnością. Walczycie dziś o władzę, stołki i przywileje stąd płynące.
Niektórzy walczą też ze strachu, bo rączki mają trochę przybrudzone i może trzeba będzie się rozliczyć, coś oddać, za coś także nawet posiedzieć. W obronie wszystkie chwyty są dozwolone. Propagandowe slogany uzupełniacie pogróżkami. Nie strasz, nie strasz, bo się... zdziwisz, że nikt się tego nie boi. Prowadzona przez dwa lata taktyka totalnej opozycji słabo chwyta, bo na dziś PiS ma wyższe (a wy niższe) notowania, niż wtedy, kiedy tak bezapelacyjnie wygrało wybory. Coraz bardziej zostają w tyle, łykając kurz – wciąż butna Potworna Obywatelska i coraz wątlejsza już Niewczesna. Trzyma się Kukiz, który prawdziwie opozycyjny do rządu nie jest. A reszta? Spuśćmy na nich zasłonę miłosierdzia. PSL, SLD – miałeś chamie złoty róg...
Ostatni sondaż przeprowadzony został już po świeczkowych pochodach, którymi tak zachwycały się – okazuje się na wyrost – opozycyjne media. Świeczki mdły jednak dały blask. Może należałoby wam zorganizować pochody z pochodniami i sterowanymi zbiorowymi okrzykami-hasłami? To kiedyś nieźle pracowało w Berlinie i Rzymie. Trzeba pokazać siłę protestu. Tysiące wyszły na ulicę, zapiały wiadome zdalnie sterowane ośrodki.
Ustawianie sobie przeciwnika to znany, nieuczciwy, acz skuteczny manewr bijatyk, nie tylko tych ręcznych, ale też słownych. W tym ostatnim wypadku chodzi o przyprawienie przeciwnikowi takiej gęby, w którą łatwo uderzyć.
Amerykańscy liberałowie – czyli w dzisiejszych czasach, cała politycznie poprawna chmara oczadzonych ludzi, oderwanych od realnych problemów swojego kraju – w następstwie zamachu (lub nieszczęśliwego wypadku, bo motywy sprawcy nie zostały ustalone ani dowiedzione) w Charlottesville, namalowała na całym obozie przeciwnym – czyli prawicy (nie tylko tej „alt”), wielką tarczę ze swastyką i zaczęła „walczyć z faszyzmem”.
Środowiska faszystowskie czy hitlerowskie w USA to folklor nie mający politycznego znaczenia, jednak takie ustawienie sporu pozwala mało kumatym lewakom nie wysilać zbytnio szarych komórek w dobieraniu argumentów – no bo z tak ustawionym „wrogiem” walczy się samym naturalnym oburzeniem.
Sprawy są tymczasem o wiele bardziej złożone i o wiele bardziej zmanipulowane, niż wyglądałoby to z relacji CNN.
Nawiasem mówiąc, dzisiaj media przestały nawet udawać bezstronność i walą propagandę z grubej rury, różne infobabes – wywracają oczami już na sam dźwięk słowa „prawica”.
Konflikt rasowy w Ameryce (i nie tylko) łatwo jest podgrzać, bo grunt został przygotowany poprzez wychowanie całych pokoleń w przeświadczeniu, że status amerykańskich Murzynów nie wynika, broń Boże, z rozpadu rodziny, narkotyków, wyrugowania tradycyjnej moralności, która jeszcze w latach 40. ubiegłego wieku dawała im siłę, lecz z systemowej opresji, którą różne akcje afirmatywne mogą zlikwidować. Jest to przekonanie tak zideologizowane, że całkowicie nieczułe na fakty. A fakty są tak oczywiste, że czasem zauważają je sami Murzyni, upatrując wzrost siły swej społeczności w powrocie do wartości, silnej woli i wymagania od siebie.
Tak więc, po raz kolejny, społeczność murzyńska jest wykorzystywana do bieżącej batalii politycznej, a jak „zrobi swoje”, to „będzie mogła odejść”.
Amerykańska globalistyczna lewica usiłuje za wszelką cenę uderzyć w Trumpa, nie zdając sobie sprawy, że tak na dobrą sprawę uderza w ostatnią próbę uratowania amerykańskiej hegemonii – a to właśnie ta hegemonia daje owej lewicy, podobnie jak innym Amerykanom, możliwość globalnego oddziaływania.
Słowem, są to niedokształceni palanci, wychowani w ciepłych pieluchach opiekuńczego Wuja Sama, absolwenci zaklajstrowanych polityczną poprawnością college’ów, którzy nie są w stanie zrozumieć gdzie i dlaczego muszą pływać lotniskowce.
Ekipa Trumpa i stojący za nią kompleks militarny zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest stawka. Świadczy o tym chociażby niedawny wywiad Steve’a Bannona, głównego stratega prezydenta USA.
W prostych słowach sytuacja wygląda tak, że „jesteśmy w stanie wojny gospodarczej z Chinami”, która „zadecyduje, kto za 25 – 30 lat będzie światowym hegemonem. Jeśli sprawy pójdą obecnym torem, to oni nim będą” – ostrzega Bannon, podkreślając, że Chiny grają Północną Koreą – to jeden z ubocznych frontów.
Dodaje – wbrew buńczucznym słowom Trumpa – że opcja militarna wobec Pjongjangu praktycznie nie istnieje – chyba że „jesteśmy w stanie pogodzić się z 10 milionami ofiar mieszkańców Seulu w pierwszych 30 minutach trwania konfliktu”.
Zdaniem Bannona, jeśli Stany Zjednoczone w ciągu 5 – 10 lat nie będą w stanie doprowadzić do odzyskania gospodarczej siły, to osiągną punkt zwrotny, po którym nie będzie już takiej możliwości, zaleca więc ostre zagrania z Chinami – sankcji nie wykluczając.
Chodzi przede wszystkim o zablokowanie dumpingu cen stali i aluminium, a także wstrzymanie wymuszania przez Chińczyków transferu technologii od amerykańskich korporacji, które z nimi robią interesy. Bannon mówi wprost: „Doszliśmy do wniosku, że prowadzą z nami wojnę gospodarczą i nas druzgocą”. Stąd próba zastąpienia gołębi „handlowych” w administracji, jastrzębiami zdolnymi do wprowadzenia antychińskich działań.
Wracając do konfliktu wewnątrzamerykańskiego, Bannon tłumaczy: – „etno-nacjonalizm – to przegrani ludzie, zbieranina klaunów, margines”. A demokraci? – Chcę, żeby codziennie mówili o rasizmie – jeśli lewica pozostanie skoncentrowana na rasie i tożsamości, a nam ujdzie wprowadzenie gospodarczego nacjonalizmu, zgnieciemy demokratów”.
Taki jest kontekst tego, co dzieje się w Ameryce.
W tym kontekście właśnie rozpoczęło się renegocjowanie NAFTA. Kanada jest w tej układance na straconych pozycjach, Amerykanie dadzą nam to, co będą chcieli, moglibyśmy starać się ugrać z nimi więcej, ale sądząc z telewizyjnego oglądu – nie mamy kim. Ekipa Justina Trudeau do tego się nie nadaje. Niestety, po kanadyjskiej stronie ludzie Trumpa nie mają partnera. Nie wątpię też, że niezależnie od tego, jak bardzo dostaniemy w tyłek od Waszyngtonu, zostanie to przedstawione jako wielki sukces naszego przystojnego premiera.
Na razie nasza pani od spraw zagranicznych pokazała na konferencji prasowej fotografię meksykańskich i amerykańskich strażaków wspólnie gaszących lasy Kolumbii Brytyjskiej jako dowód dobrych efektów NAFTA. Co ma piernik do wiatraka, trudno mi wykoncypować. Ale pani Christia Freeland była roześmiana, dodała, że kanadyjskie podejście zawsze opierać się będzie na „sunny ways”, problem w tym, że właśnie będziemy mieli pełne zaćmienie.
Proszę powiedzieć, jak tu nie wierzyć w znaki...
Andrzej Kumor
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!
Kolejna z nieustających prób osłabienia Polski rozbłysła mdłym światłem świec-zniczy
Napisane przez ostojanTrudno, ale też ciekawie jest być Polakiem. W kraju jest nas prawie 40 milionów, a na tzw. obczyźnie z różnych przyczyn – ca 15 milionów. Sporo jak na Europę, a i obszarowo nieźle (mała różnica w porównaniu z powierzchnią Niemiec, Anglii czy Włoch).
Bardzo pozytywne jest, iż jesteśmy państwem jednolitym narodowo. Oto Kaszuby (w Kanadzie nadzwyczaj polsko-patriotycznie) nad Bałtykiem też raczej trudności nie stwarzają. „Rude” wyjątki uważające polskość za nienormalność, jak to wyjątki – potwierdzają regułę. Śląsk ze swoim RAŚ (ruch autonomii), choć po cichu podpłacany przez RFN, jest słaby i „rozcieńczony”. Duże do niedawna różnice ekonomiczne spowodowały, że wielu Hanysów nas szczęśliwie opuściło. Już w roku 1945 niezwyciężona Ruda Armada (po czesku) potraktowała ich jak Niemców. Tu, niestety, mocno oberwali też patriotycznie nastawieni powstańcy śląscy, przez Niemców zamykani w obozach koncentracyjnych – służyli wszak w Wehrmachcie! A mogli nie?
15 września minął, dzień był piękny, a sklepy w Polsce pozamykane
Napisane przez wandaratJak to ludzie żyją różnie. Opiszę tu kilka niemieckich rodzin, u których pracowałam jako opiekunka. Chodzi o współżycie z innymi ludźmi, z sąsiadami, ze społecznością w miasteczka. Chodzi mi o ludzi starszych. Pan nauczyciel, dyrektor szkoły. Ten był towarzyski, jego sąsiedzi byli cenni. Już drugiego dnia wziął mnie na wizyty u nich, przedstawił mnie, poczęstowani zostaliśmy ciastem, herbatą. Jeśli dziadek był ważny, to i ja byłam ważna. Miałam okazje się taką poczuć. Przyjmowano mnie jak rodzinę, panowie rozmawiali, a pani mnie oprowadzała po ogrodzie, pokazując stawik, w którym żaby robią teraz tyle hałasu.
Dzieci pana starszego były daleko. Jednak otoczenie pana starszego żyło sobie bardzo dobrze. Była to miejscowość niedaleko Lubeki, a ludzie mieli własne domki. Nie domki, tylko domy. Co miesiąc jeździli do Lubeki do teatru, do opery. Wracało się stamtąd około 1. w nocy, bo sztuki dla ludzi starszych zaczynały się po 20. Jechaliśmy tam autobusem i ludzie w nim się znali. Pan starszy na śniadanie jadł tylko płatki owsiane – 3 łyżki się sypało do pół litra wody i trzeba było zagotować. Nic więcej, żadnej soli, żadnych przypraw. Nie miał problemów z kośćmi, ze stawami, chodził sobie szybko na swoich długich tyczkowatych nogach. Był bardzo wysoki. W dzień herbata zielona, na wieczór herbata czerwona obowiązkowo. Te płatki owsiane trzeba zapamiętać, bo jadł je w taki sposób przez całe życie, a miał 84 lata. Ale mniejsza o jedzenie, miałam pisać o ludziach, o stosunku do sąsiadów.
Oto obraz mojej drogi. Sposób opisu odzwierciedla tylko moje odczucia.
Każdy napotkany człowiek coś wnosił do tego życia i pozostawiał „słowo”. To pozwoliło mi usłyszeć Jego wołanie. Jakże mi wstyd, jak bardzo byłem ślepy i niemądry. Wiecie, jak to wszystko poskładałem, usłyszałem „głos”, Ojcowski głos. Pełen rozpaczy i bólu, głos tęsknoty: Synu mój, wróć…
Kiedy byłem małym dzieckiem, Duch Boży trzymał mnie za rękę i prowadził bezpieczną drogą. Opowiadał o nowym świecie, o Ojczyźnie, do której pragnie zabrać wszystkich ludzi. Wieczorami mówił do tłumów, a każdy łaknął Jego słów jak pokarmu. Zewsząd było słychać chóralne śpiewy, a radość rozkwitała z każdym dniem. Nasze ziemie były żyzne, a plony obfite. Do dziś czuję zapach zbóż, traw oraz smak owoców i warzyw. Z czystym sercem z ufnością i szczerością patrzyłem na uśmiechniętą twarz Opiekuna. Wtedy po raz ostatni widziałem Jego uśmiech.
Dziś tak bardzo chciałbym, aby tamta czystość została na zawsze. Niestety, kiedy dorastałem, wszystko się zmieniało. Towarzysz z dzieciństwa nie był już tak potrzebny, po prostu przeszkadzał. Choć wtedy byłem jeszcze na autostradzie do Nieba, bo bezpieczna trasa była piękna, wszystko mnie cieszyło, ale z czasem zaczęła dobiegać do mnie inna muzyka. Na początku nie zwracałem na to uwagi, tym bardziej że obok mnie był tłum szczęśliwych ludzi. Kiedy ktoś się potknął, nie zdążył upaść, wszyscy biegli z pomocą. Niby obcy ludzie, a tyle w nich życzliwości i troski wzajemnej. Każdy był jak stróż drugiej osoby, bez lęku i obaw pod Bożymi skrzydłami niczego nie brakowało.
Po jakimś czasie z tłumu szczęśliwych ludzi została garstka! Co się stało? Po chwili znów moją uwagę przykuła ta dziwna muzyka. Nowe nieznane nuty były tak piękne, że chciałem wiedzieć, skąd dobiegają. Wtedy mój Opiekun zapytał: Czy coś cię trapi, moje dziecko? Czemu masz twarz zatroskaną? Odparłem: Nie mogę spokojnie „iść”, ta muzyka zakłóca tę, która jest ze mną, odkąd pamiętam, ona nie daje mi spokoju. Opiekun zatrzymał się i odparł: Dziecko moje, nie ma tu innych dźwięków od tych, które napełniają twoje serce i duszę, odtrąć zgiełk, a powróci pokój. Wtedy mocno mnie przytulił, a z Jego oczu spłynęła łza. Chciałem Mu ją otrzeć i pocieszyć, ale powstrzymał mnie, mówiąc: Nie dziś synu, nie dziś, zrobisz to, kiedy do mnie powrócisz, jeśli powrócisz. Nic nie rozumiałem, zasmucił mnie widok przejętego Opiekuna, ale szedłem dalej. Na drodze pozostali już nieliczni. To było dziwne, miałem wszystko, byłem szczęśliwy, nie brakowało mi niczego, a jednak ciekawość była coraz silniejsza. Tym bardziej że w tym innym brzmieniu można było wyczuć jakby zaproszenie.
Zło nie zasypia…
W momencie, w którym wykazałem zainteresowanie, natychmiast otworzyły się tak po prawej, jak i lewej stronie nowe drogi. W pierwszej chwili poczułem chłód, dziwny lęk i samotność, jakbym stracił coś, co było przy mnie od zawsze, co sprawiało, że czułem się bezpiecznie. Wtedy nie wiedziałem, że pogardziłem Opiekunem Bożym. Wybrałem swoją drogę, drogę wolnej woli, a to nie wszystko, bo wraz z tym wyborem otrzymałem papirus... Z tego dokumentu będę rozliczony, moja niepełnosprawność nie daje mi przywileju. Ale powoli. Kiedy skusiły mnie inne dźwięki, gąszcz dłoni po obu stronach drogi usilnie o mnie zabiegał.
Obawa znikła z chwilą, w, której zobaczyłem znajome twarze z tłumu, te, które biegły z pomocą w chwili upadku. To skłoniło mnie do tego, aby bez wahania zboczyć z drogi pokoju. Pomyślałem: czemu mam nie doświadczyć czegoś nowego, tyle tu radości, atrakcji i superzabawy. Każdy witał mnie jak przyjaciela, a główny wodzirej o twarzy anioła wykrzyczał moje imię i uniósł do góry kciuk. Czułem się wspaniale, wyjątkowo, cały tłum wznosił za mnie toasty. Kiedy poczułem we krwi alkohol… co za moc! Ktoś rzucił: stary, to napój bogów! Po jakimś czasie dotarło do mnie, że coś tu jest nie tak, bardzo nie tak. Nikt nie troszczył się o nikogo, impreza za imprezą, a po niej mnóstwo ludzi upitych, zarzyganych i śmierdzących, a ja wśród nich. Pomiędzy nami główny wodzirej przechadza się, klaszcze w dłonie, podskakuje i jest wyraźnie szczęśliwy, w odróżnieniu od nas.
Zaczynałem tęsknić za moim poprzednim Opiekunem, lecz byłem za słaby, aby wyrwać się z uwięzi Złego. Mój upadek był bliski, skoczyłem do wody, a wtedy? ...Być może ocaliło mnie to jedno pytanie: Boże, czy w taki sposób mam odejść z tego świata? Może wtedy doszło do wielkiego boju o moje życie? Kiedyś się dowiem.
Otworzyłem oczy w nowym świecie, którego nie akceptowałem! Dociekałem, kto dopuścił się tak drastycznej eskalacji na moim suwerennym ciele!? Bóg? Czy to Jego robota? Jeśli tak, to nienawidzę Cię Draniu! Wrzeszczałem w sobie. Po okresie buntu zmieniłem zdanie, przeprosiłem Go, bo tylko On był przy mnie oprócz rodziny. Opiekun nie powrócił na stałe, nie pozwolił mi otrzeć tej łzy, która wciąż była na Jego policzku. Cieszyło mnie jednak to, że w chwili dramatu był i uratował swoje dziecko znad przepaści. Dziękuję, Tato.
Przez jakiś czas miotałem się i szukałem swojej przystani. Aby przyjąć swój krzyż i w pełni go zaakceptować, potrzebowałem duchowej równowagi, po to aby się nie zachwiać. Kiedy myślałem, że jestem gotów, nie byłem w stanie zrobić „kroku”! Ciężar nie był ponad moje siły, więc o co chodzi?
Zrozumiałem to wszystko po wielu latach. Myślałem, że po przeczytaniu Pisma Świętego jestem wszystkowiedzący, lecz byłem nic nierozumiejący. Im bardziej miałem się za mądrego, tym głupszy się stawałem. To przez pychę traci się Bożą łaskę i to był powód mojej niemocy. Oczekiwałem nie tylko pewnego rodzaju akceptacji, ale też podziwu z mojej przemiany duchowej. Ależ trzeba być naiwnym głupcem, żeby tak po prostu dać się zmanipulować złemu. Żeby uwierzyć, że jest się podobnym do Świętych w Niebie. Dzięki Ci Boże za opamiętanie.
Czyste serce.
Człowiek o czystym sercu nie lęka się śmierci, a ja się lękam, bo kiedy Bóg pokazał mi lustro, nie mogłem się w nim zobaczyć, widok przesłaniał mi brud, prawdziwe wysypisko śmieci, nie mogłem w to uwierzyć! To takie skarby w sobie gromadzę, które zżera przyziemny czas?! Taki syf! Ale prawdziwa lekcja pokory przyszła nieco potem, kiedy nie wiem czemu, przeczytałem „Do piekła i z powrotem – wizje św. Jana Bosko”, przeżyłem… nie umiem tego opisać. To tak jakby Bóg chciał, abym zobaczył swój bałagan i co się stanie, jeśli nie zacznę nad sobą pracować.
Zachodziłem w głowę, jak to możliwe, skąd taka sterta brudu, przecież przystępuję do spowiedzi, otrzymuję rozgrzeszenia, więc skąd? Wtedy dosłownie jak na ekranie TV oglądałem grzechy, które dawno ukryłem, zapomniałem bądź po prostu mi uleciały. Wszystkie krętactwa, zawiłości, wszystkie urazy większe, mniejsze odkładane na bok, bo trzeba jakoś żyć. Tylko że to, co po ludzku wydaje się mało istotne, nie znika, a nawarstwia się do tego stopnia, że nie można zobaczyć swojego odbicia. Stąd nerwy, niepokoje itd.
Bóg nie burzy dobra, nie wprowadza chaosu ani zamętu. Jego wróg jest sprawcą dramatów. Rozpoznaję drania, ale człowiek nie jest w stanie z nim rywalizować, a tylko Bóg. Przeżyłem to wszystko na wiele sposobów. Znam smaki zwycięstw i porażek, byłem na szczycie i na dnie. Wszystko ma swoje limity, to, co poza nimi przesłania widok w lustrze. Aby móc coś zobaczyć, trzeba by się przecisnąć przez stertę „śmieci”. Nie da się tego zrobić, dlatego jedno, co przychodzi do głowy, to to, aby na chwilę stać się „malutkim”, żeby tylko podejrzeć lustrzane odbicie. Wiecie, co wtedy sobie uświadomiłem? Że od zawsze byłem ledwie pyłkiem, z ogromnym wagonem „bałaganu”.
Miłość Boga nie ma względu na osobę, bo nawet takiemu „nic” pokazał tak wiele. Nie śmiem unieść głowy ku niebu, bo jakiej ja mogę Bogu pociechy przysporzyć? Czymże jest pył dla Niego, czym moje...
O, jakże to być może, że na proch spojrzałeś, bo słyszę wyraźnie wołanie: Dziecko, wróć do Domu, wróć, bo nie mogę znieść widoku pustego miejsca po twoim odejściu. Gonisz za ciężarami, a słowa lekkiego unieść nie potrafisz. Wróć i ugaś Ojcowską tęsknotę, otrzyj mi tę łzę, która jest mi cierniem na twarzy. Zdejmę z ciebie ciężar świata i uwolnię od wszelkich udręk. Zabiorę cię na drogę, z której zwiodła cię fałszywa iluzja. Synu, tak cię kocham…
Często odpowiadamy na takie Ojcowskie wołanie wprost: Tato, nie truj, teraz nie mogę, robię coś ważnego, a Ty mi przeszkadzasz. Zasmucony Ojciec czeka dalej, a ty się realizuj, tylko nie zwlekaj z „powrotem” zbyt długo, aby Ojciec mógł cię jeszcze rozpoznać przed nocą.
To wszystko przenośnia, ale jest niezwykle dobitna! Kiedy się nudzę, lenię, to oddalam się od Taty. Nie mogę pracować fizycznie, to biorę Różaniec i zabieram się do pracy, pięknej i owocnej. Kiedyś bym tego nie napisał, ale czy można się wstydzić Ojca i Matki? Pewnie tych na ziemi tak, bo w życiu bywa różnie, są dobrzy jak i źli. Pytam o Ojca i Matkę w Niebie, nie wstydzę się Jezusa ani Różańca. Nie jestem fanatykiem obwieszonym paciorkami, jestem realistą, myślę trzeźwo i nikomu nie próbuję tutaj czegokolwiek narzucać. Dzielę się „głośno” odczuciami, a jeśli robię to za głośno i źle, to spokojnie, Bóg mnie uciszy.
...W próżności zaginę, gdy samego siebie będę zadowalał. Na cóż Panu taki chwast, co łaknie wody żywej, by wzrastać w lenistwie.
Mariusz Rokicki
***
Czytelnicy „Gońca”
Zapewne wielu z Was czytało zamieszczoną w „Gońcu” książkę autorstwa Mariusza Rokickiego pt. „Życie po skoku”. Po tym feralnym skoku do wody Mariusz do końca życia będzie już przykuty do łóżka. Jednym nierozważnym skokiem przekreślił całą swoją przyszłość. Jakby tego jeszcze było mało, cały czas ma problemy ze zdrowiem, infekcje itp. Niedawno umarła mu matka. Ojciec, który odwiedzał go co tydzień i podtrzymywał na duchu, zmarł kilka miesięcy temu.
Są jednak wspaniali ludzie, którzy nie przywrócą mu tego, co utracił, ale wspomagając go finansowo, pomagają w zapewnieniu godziwej egzystencji. Osobiście, w ramach swojej skromnej emerytury, wysyłam paczki i przekazy pieniężne. Mariusz opłaca swój pobyt w domu opieki prawie całą swoją skromną rentą. Aktualnie musi brać leki, które nie są refundowane przez NFZ. Stąd mój apel i prośba o wsparcie go choć symbolicznym dolarem na konto Credit Union. Konto fundacji charytatywnej Kongresu Polonii Kanadyjskiej # 24583 w kanadyjskiej Credit Union na hasło „Pomoc dla Mariusza”.
Serdeczne dzięki za jakąkolwiek pomoc w imieniu Mariusza, Zbigniew Szczesnowicz.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…