farolwebad1

A+ A A-

Obraz mojej drogi

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

mariusz1Oto obraz mojej drogi. Sposób opisu odzwierciedla tylko moje odczucia.

        Każdy napotkany człowiek coś wnosił do tego życia i pozostawiał „słowo”. To pozwoliło mi usłyszeć Jego wołanie. Jakże mi wstyd, jak bardzo byłem ślepy i niemądry. Wiecie, jak to wszystko poskładałem, usłyszałem „głos”, Ojcowski głos. Pełen rozpaczy i bólu, głos tęsknoty: Synu mój, wróć…

        Kiedy byłem małym dzieckiem, Duch Boży trzymał mnie za rękę i prowadził bezpieczną drogą. Opowiadał o nowym świecie, o Ojczyźnie, do której  pragnie zabrać wszystkich ludzi. Wieczorami mówił do tłumów, a każdy łaknął Jego słów jak pokarmu. Zewsząd było słychać chóralne śpiewy, a radość rozkwitała z każdym dniem. Nasze ziemie były żyzne, a plony obfite. Do dziś czuję zapach zbóż, traw oraz smak owoców i warzyw. Z czystym sercem z ufnością i szczerością patrzyłem na uśmiechniętą twarz Opiekuna. Wtedy po raz ostatni widziałem Jego uśmiech.

Dziś tak bardzo chciałbym, aby tamta czystość została na zawsze. Niestety, kiedy dorastałem, wszystko się zmieniało. Towarzysz z dzieciństwa nie był już tak potrzebny, po prostu przeszkadzał. Choć wtedy byłem jeszcze na autostradzie do Nieba, bo bezpieczna trasa była piękna, wszystko mnie cieszyło, ale z czasem zaczęła dobiegać do mnie inna muzyka. Na początku nie zwracałem na to uwagi, tym bardziej że obok mnie był tłum szczęśliwych ludzi. Kiedy ktoś się potknął, nie zdążył upaść, wszyscy biegli z pomocą. Niby obcy ludzie, a tyle w nich życzliwości i troski wzajemnej. Każdy był jak stróż drugiej osoby, bez lęku i obaw pod Bożymi skrzydłami niczego nie brakowało.

        Po jakimś czasie z tłumu szczęśliwych ludzi została garstka! Co się stało? Po chwili znów moją uwagę przykuła ta dziwna muzyka. Nowe nieznane nuty były tak piękne, że chciałem wiedzieć, skąd dobiegają. Wtedy mój Opiekun zapytał: Czy coś cię trapi, moje dziecko? Czemu masz twarz zatroskaną? Odparłem: Nie mogę spokojnie „iść”, ta muzyka zakłóca tę, która jest ze mną, odkąd pamiętam, ona nie daje mi spokoju. Opiekun zatrzymał się i odparł: Dziecko moje, nie ma tu innych dźwięków od tych, które napełniają twoje serce i duszę, odtrąć zgiełk, a powróci pokój. Wtedy mocno mnie przytulił, a z Jego oczu spłynęła łza. Chciałem Mu ją otrzeć i pocieszyć, ale powstrzymał mnie, mówiąc: Nie dziś synu, nie dziś, zrobisz to, kiedy do mnie powrócisz, jeśli powrócisz. Nic nie rozumiałem, zasmucił mnie widok przejętego Opiekuna, ale szedłem dalej. Na drodze pozostali już nieliczni. To było dziwne, miałem wszystko, byłem szczęśliwy, nie brakowało mi niczego, a jednak ciekawość była coraz silniejsza. Tym bardziej że w tym innym brzmieniu można było wyczuć jakby zaproszenie.

        Zło nie zasypia…

        W momencie, w którym wykazałem zainteresowanie, natychmiast otworzyły się tak po prawej, jak i lewej stronie nowe drogi. W pierwszej chwili poczułem chłód, dziwny lęk i samotność, jakbym stracił coś, co było przy mnie od zawsze, co sprawiało, że czułem się bezpiecznie. Wtedy nie wiedziałem, że pogardziłem Opiekunem Bożym. Wybrałem swoją drogę, drogę wolnej woli, a to nie wszystko, bo wraz z tym wyborem otrzymałem papirus... Z tego dokumentu będę rozliczony, moja niepełnosprawność nie daje mi przywileju. Ale powoli. Kiedy skusiły mnie inne dźwięki, gąszcz dłoni po obu stronach drogi usilnie o mnie zabiegał.

        Obawa znikła z chwilą, w, której zobaczyłem znajome twarze z tłumu, te, które biegły z pomocą w chwili upadku. To skłoniło mnie do tego, aby bez wahania zboczyć z drogi pokoju. Pomyślałem: czemu mam nie doświadczyć czegoś nowego, tyle tu radości, atrakcji i superzabawy. Każdy witał mnie jak przyjaciela, a główny wodzirej o twarzy anioła wykrzyczał moje imię i uniósł do góry kciuk. Czułem się wspaniale, wyjątkowo, cały tłum wznosił za mnie toasty. Kiedy poczułem we krwi alkohol… co za moc! Ktoś rzucił: stary, to napój bogów! Po jakimś czasie dotarło do mnie, że coś tu jest nie tak, bardzo nie tak. Nikt nie troszczył się o nikogo, impreza za imprezą, a po niej mnóstwo ludzi upitych, zarzyganych i śmierdzących, a ja wśród nich. Pomiędzy nami główny wodzirej przechadza się, klaszcze w dłonie, podskakuje i jest wyraźnie szczęśliwy, w odróżnieniu od nas.

        Zaczynałem tęsknić za moim poprzednim Opiekunem, lecz byłem za słaby, aby wyrwać się z uwięzi Złego. Mój upadek był bliski, skoczyłem do wody, a wtedy? ...Być może ocaliło mnie to jedno pytanie: Boże, czy w taki sposób mam odejść z tego świata? Może wtedy doszło do wielkiego boju o moje życie? Kiedyś się dowiem.  

        Otworzyłem oczy w nowym świecie, którego nie akceptowałem! Dociekałem, kto dopuścił się tak drastycznej eskalacji na moim suwerennym ciele!? Bóg? Czy to Jego robota? Jeśli tak, to nienawidzę Cię Draniu! Wrzeszczałem w sobie. Po okresie buntu zmieniłem zdanie, przeprosiłem Go, bo tylko On był przy mnie oprócz rodziny. Opiekun nie powrócił na stałe, nie pozwolił mi otrzeć tej łzy, która wciąż była na Jego policzku. Cieszyło mnie jednak to, że w chwili dramatu był i uratował swoje dziecko znad przepaści. Dziękuję, Tato.

        Przez jakiś czas miotałem się i szukałem swojej przystani. Aby przyjąć swój krzyż i w pełni go zaakceptować, potrzebowałem duchowej równowagi, po to aby się nie zachwiać. Kiedy myślałem, że jestem gotów, nie byłem w stanie zrobić „kroku”! Ciężar nie był ponad moje siły, więc o co chodzi?

        Zrozumiałem to wszystko po wielu latach. Myślałem, że po przeczytaniu Pisma Świętego jestem wszystkowiedzący, lecz byłem nic nierozumiejący. Im bardziej miałem się za mądrego, tym głupszy się stawałem. To przez pychę traci się Bożą łaskę i to był powód mojej niemocy. Oczekiwałem nie tylko pewnego rodzaju akceptacji, ale też podziwu z mojej przemiany duchowej. Ależ trzeba być naiwnym głupcem, żeby tak po prostu dać się zmanipulować złemu. Żeby uwierzyć, że jest się podobnym do Świętych w Niebie. Dzięki Ci Boże za opamiętanie.

        Czyste serce.

        Człowiek o czystym sercu nie lęka się śmierci, a ja się lękam, bo kiedy Bóg pokazał mi lustro, nie mogłem się w nim zobaczyć, widok przesłaniał mi brud, prawdziwe wysypisko śmieci, nie mogłem w to uwierzyć! To takie skarby w sobie gromadzę, które zżera przyziemny czas?! Taki syf! Ale prawdziwa lekcja pokory przyszła nieco potem, kiedy nie wiem czemu, przeczytałem „Do piekła i z powrotem – wizje św. Jana Bosko”, przeżyłem… nie umiem tego opisać. To tak jakby Bóg chciał, abym zobaczył swój bałagan i co się stanie, jeśli nie zacznę nad sobą pracować.

        Zachodziłem w głowę, jak to możliwe, skąd taka sterta brudu, przecież przystępuję do spowiedzi, otrzymuję rozgrzeszenia, więc skąd? Wtedy dosłownie jak na ekranie TV oglądałem grzechy, które dawno ukryłem, zapomniałem bądź po prostu mi uleciały. Wszystkie krętactwa, zawiłości, wszystkie urazy większe, mniejsze odkładane na bok, bo trzeba jakoś żyć. Tylko że to, co po ludzku wydaje się mało istotne, nie znika, a nawarstwia się do tego stopnia, że nie można zobaczyć swojego odbicia. Stąd nerwy, niepokoje itd.

        Bóg nie burzy dobra, nie wprowadza chaosu ani zamętu. Jego wróg jest sprawcą dramatów. Rozpoznaję drania, ale człowiek nie jest w stanie z nim rywalizować, a tylko Bóg. Przeżyłem to wszystko na wiele sposobów. Znam smaki zwycięstw i porażek, byłem na szczycie i na dnie. Wszystko ma swoje limity, to, co poza nimi przesłania widok w lustrze. Aby móc coś zobaczyć, trzeba by się przecisnąć przez stertę „śmieci”. Nie da się tego zrobić, dlatego jedno, co przychodzi do głowy, to to, aby na chwilę stać się „malutkim”, żeby tylko podejrzeć lustrzane odbicie. Wiecie, co wtedy sobie uświadomiłem? Że od zawsze byłem ledwie pyłkiem, z ogromnym wagonem „bałaganu”.

        Miłość Boga nie ma względu na osobę, bo nawet takiemu „nic” pokazał tak wiele. Nie śmiem unieść głowy ku niebu, bo jakiej ja mogę Bogu pociechy przysporzyć? Czymże jest pył dla Niego, czym moje...

        O, jakże to być może, że na proch spojrzałeś, bo słyszę wyraźnie wołanie: Dziecko, wróć do Domu, wróć, bo nie mogę znieść widoku pustego miejsca po twoim odejściu. Gonisz za ciężarami, a słowa lekkiego unieść nie potrafisz. Wróć i ugaś Ojcowską tęsknotę, otrzyj mi tę łzę, która jest mi cierniem na twarzy. Zdejmę z ciebie ciężar świata i uwolnię od wszelkich udręk. Zabiorę cię na drogę, z której zwiodła cię fałszywa iluzja. Synu, tak cię kocham…

        Często odpowiadamy na takie Ojcowskie wołanie wprost: Tato, nie truj, teraz nie mogę, robię coś ważnego, a Ty mi przeszkadzasz. Zasmucony Ojciec czeka dalej, a ty się realizuj, tylko nie zwlekaj z „powrotem” zbyt długo, aby Ojciec mógł cię jeszcze rozpoznać przed nocą.

        To wszystko przenośnia, ale jest niezwykle dobitna! Kiedy się nudzę, lenię, to oddalam się od Taty. Nie mogę pracować fizycznie, to biorę Różaniec i zabieram się do pracy, pięknej i owocnej. Kiedyś bym tego nie napisał, ale czy można się wstydzić Ojca i Matki? Pewnie tych na ziemi tak, bo w życiu bywa różnie, są dobrzy jak i źli. Pytam o Ojca i Matkę w Niebie, nie wstydzę się Jezusa ani Różańca. Nie jestem fanatykiem obwieszonym paciorkami, jestem realistą, myślę trzeźwo i nikomu nie próbuję tutaj czegokolwiek narzucać. Dzielę się „głośno” odczuciami, a jeśli robię to za głośno i źle, to spokojnie, Bóg mnie uciszy.

        ...W próżności zaginę, gdy samego siebie będę zadowalał. Na cóż Panu taki chwast, co łaknie wody żywej, by wzrastać w lenistwie.

Mariusz Rokicki

***

Czytelnicy „Gońca”

        Zapewne wielu z Was czytało zamieszczoną w „Gońcu” książkę autorstwa Mariusza Rokickiego pt. „Życie po skoku”. Po tym feralnym skoku do wody Mariusz do końca życia będzie już przykuty do łóżka. Jednym nierozważnym skokiem przekreślił całą swoją przyszłość. Jakby tego jeszcze było mało, cały czas ma problemy ze zdrowiem, infekcje itp. Niedawno umarła mu matka. Ojciec, który odwiedzał go co tydzień i podtrzymywał na duchu, zmarł kilka miesięcy temu.

        Są jednak wspaniali ludzie, którzy nie przywrócą mu tego, co utracił, ale wspomagając go finansowo, pomagają w zapewnieniu godziwej egzystencji. Osobiście, w ramach swojej skromnej emerytury, wysyłam paczki i przekazy pieniężne. Mariusz opłaca swój pobyt w domu opieki prawie całą swoją skromną rentą. Aktualnie musi brać leki, które nie są refundowane przez NFZ. Stąd mój apel i prośba o wsparcie go choć symbolicznym dolarem na konto Credit Union. Konto fundacji charytatywnej Kongresu Polonii Kanadyjskiej # 24583 w kanadyjskiej Credit Union na hasło „Pomoc dla Mariusza”.

        Serdeczne dzięki za jakąkolwiek pomoc w imieniu Mariusza, Zbigniew Szczesnowicz.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.