Od czego należało zacząć naprawę Rzeczypospolitej? Od rewizji postanowień traktatu ryskiego oraz starannego rozgrzebania życiorysów członkom „elit III RP”.
Z początku cuchnęłoby, owszem, cuchnęłoby nawet bardzo, ale od smrodu jeszcze nikt nie umarł (o czym wiemy wszyscy), zaś co z piekła pochodzi, do piekła odesłane być musi (o czym nie każdy wie). W każdym razie powinno być odesłane. I to właśnie jest powinność ludzi przyzwoitych: wiedzieć i odsyłać.
HISTORIA NAJKRÓTSZA
Na początku był mord. Bolszewia. Potem przyszli Niemcy. Czyli więcej krwi. I ponownie ludzie radzieccy – to znaczy krwi zobaczyliśmy jeszcze więcej. Krwi rozlanej przez patriotów w obronie Rzeczypospolitej, ale z drugiej strony również krwi wlanej w żyły staliniątek, wychowywanych na własne podobieństwo przez śmiertelnych wrogów polskości. Krwi sowieckiej – w dzieciach i wnukach barbarzyńców i bandytów. Innymi słowami: stery państwa trafiły w zakrwawione dłonie ludzi baumanopodobnych. Następnie PRL doczekała telewizji, na koniec zaś dopadła nas medialna tresura podtrzymująca czasów III RP.
Oto najkrótsza historia Polski w wieku XX, zaś wzorcowym obiektem badań we wspomnianym wyżej kontekście jawi się pewien, jak sam siebie nazywa: „głupi, pejsaty lewak”. Poświęćmy zatem parę zdań rekapitulacji, co prawda zdań nie nadmiernie przyjaznych, profesorowi Janowi Hartmanowi, a zacznijmy od przypomnienia: to ważne, kim są człowieki, przyzwoitym ludziom od lat wciskający głowy do ideologicznych blenderów i włączający prąd.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!