farolwebad1

A+ A A-
piątek, 12 październik 2018 08:11

Fort Trump

Napisane przez

ostojan        Władza Putina słabnie. Musi się ratować okazując swoją siłę. Jak daleko się może posunąć? It is a question. 

        Nie trzeba być zawodowym politykiem ani uczonym w piśmie historykiem, żeby wiedzieć i widzieć, że od dawna głównym troublemakerem w polityce jest Rosja. Nazwana jakże celnie przez prezydenta Reagana “Imperium zła”. Republikanin potrafił ją właściwie krótko ocenić. Gorbaczow i Jelcyn byli realistami i doskonale rozumieli język siły. Nie trwało to jednak długo. Następnym prezydentom USA zabrakło ikry. Błędnie mniemali, że z dyktatorem można się dogadać. Do absurdu posunął się Murzynek Bambo. Obama “robił” reset z Rosją naiwnie traktując ją, jak normalny kraj (!). Żadnych baz amerykańskich nad Wisłą nie będzie (ale były już poprzednio wstępnie uzgadniane) żeby nie drażnić euro-azjatyckiej potęgi. On “wielki polityk” przejdzie do historii przez reset z Rosją! Co za naiwność! Dyktatorzy rozumieją tylko język siły. Każda ugodowość uważają za słabość i natychmiast wykorzystują. Zawsze imperialistyczna otoczona przez wrogów “sziroka strana”, nie pragnie przecież niczego innego tylko ułożenia dobrych stosunków z sąsiadami. A że najlepiej przez ich podbój – cóż podbici na pewno dobrymi sąsiadami będą. Poza tym autokrata, aby się we władzy umacniać, musi pokazywać poddanym swą siłę. Wbrew pozorom interes rządzącego/rządzących, często generalnie nie jest zgodny z interesem kraju. Dlatego wynaleziono demokrację – vox populi. Żeby pozostać przy łacinie dodam – dura lex sed lex. Prawo przyjęte demokratycznie, nawet kiedy wydaje się zbyt twarde, musi być przestrzegane. Zmieniane może być tylko przez wyrażającą wolę takich zmian większość narodu w demokratycznych wyborach. 

        Niestety od 3 lat w Polsce politycy opozycji mający pełne usta haseł demokratycznych, sami sobie cynicznie zaprzeczają. Będąc w wyraźnej mniejszości chcą narzucać swoją wolę większości. Na jakiej podstawie? To przecież takie oczywiste i całkiem proste – oni po prostu wiedzą lepiej! Mówiąc kolokwialnie – rżną głupa! 

        Od 2015 roku zjednoczona prawica realizuje wolę obywateli, którzy jej władzę powierzyli. Tego chcieli uważając, że to jest dla nich dobre, dobre dla kraju. 

        Inne zgoła podejście do tych spraw ma opozycja, sama siebie nazywająca totalną. Ona trzyma się zasady, że dobro kraju nie jest sprawą priorytetową. Główną (jedyną?) siłą w obozie totalniaków jest Platforma Obywatelska i to jej dobro liczy się przede wszystkim. Ulica, zagranica, donosy do obcych na własny kraj nie służą Polsce. Są wręcz szkodliwe. To wydaje się nie stanowić żadnego problemu dla “Potwornej” Obywatelskiej. Te działania mają osłabić obecny rząd, szczególnie znienawidzony PiS, a wzmacniać jedynie słuszną, bezgrzeszną, namaszczoną (przez kogo?) do władzy P.O. Czyli tak zwane pobożne życzenia. 

        Polska rozwija się w rekordowym tempie odkąd 3 lata temu pozbyła się z woli obywateli sitw pomagdalenkowych. Temu nigdy rozsądny zaprzeczyć nie może. Czy to cieszy totalniaków? Ależ skąd! To cementuje porażkę ich partii. Dlatego chcą i celowo sypią piasek w tryby jak się da i gdzie się da. A mają tego piasku pełne garście. To przede wszystkim media opłacane przez Niemców. 

        Nasz zachodni, potężny ekonomicznie sąsiad chce z nas zrobić tani rezerwat siły roboczej i przestrzeń do rozwoju swoich firm. Coraz bogatsza i silniejsza Polska wcale im nie odpowiada. W polityce “niet sientimientow”, że zacytuję Stalina(!), a interesy niemieckie są sprzeczne z naszymi. Czy totalniacy tego nie widzą? Widzą doskonale, ale jeszcze raz powtórzę, że nie dobro kraju, ale jedynie dobro ich partii się liczy. 

        Psy szczekają (i skomlą) do obcych, a karawana postępu i rozwoju idzie naprzód. Targowica jest coraz bardziej nerwowa, nieobliczalna. Przykłady? Koń jaki jest każdy – kto chce – widzi. Polska nigdy nie była tak podzielona! To chwyt propagandowy opozycji. Nie jest podzielona – to tylko pranie mózgów obywateli przez wspomniane media. A kto próbuje dzielić (ulica i zagranica)? Kto bezustannie jątrzy? Na pewno nie władza, której zależy na spokoju. Wzywają do porozumienia, do jedności narodu. Ale to groch o ścianę. Mąciciele, cynicy i pożyteczni idioci niestety krzyczą – Łapaj złodzieja! To klasyk divide et impera! Dziel,  może w ten sposób uda się powrócić do władzy – czyli do koryta – bo już ryje bardzo głodne! 

        Szkodliwość zakłamanej propagandy totalniaków jest niewątpliwa. Ale jeden jej element jest szczególnie groźny. To podważanie działań rządu w dążeniu do zapewnienia nam tak krwawo wywalczonej niepodległości. 

        Nie ma takiej ceny, której wszyscy Polacy (czyżby z wyjątkiem totalniaków?) gotowi byliby zapłacić za niepodległość. Dowodzą tego od dawna. Szczególnie od czasów niesławnej targowicy, gdzie interesy grupy zdrajców okazały się ważniejsze od interesów Ojczyzny. Czy to coś przypomina? Bądźmy realistami. “Takova je doba”, że jedynym i najpewniejszym gwarantem naszej niepodległości są potężne Stany Zjednoczone. Nigdy za dużo starań, żeby USA chciało bronić Polski (daleko ona!) przed ewentualną agresją “Imperium Zła”. I żeby widziały w tym również własny interes. O to na wszelkie sposoby obecny rząd zabiega. A totalniacy? Ileż złośliwych podśmiechujek i “rzeczowej krytyki” towarzyszy tym zabiegom! To jakbym słyszał Obamę. Po co Polsce amerykańskie bazy? Nie drażnić ruskiego niedźwiedzia! Jeśli ktoś myśli, że USA wypowiedzą wojnę Putinowi, kiedy jakieś zielone ludziki spróbują otworzyć z zaskoczenia korytarz - Przesmyk Suwalski - by połączyć “odwiecznie rosyjski” okręg kaliningradzki z “macierzą” – jeżeli ktoś tak myśli, to jest mocno przesadnym optymistą. Jaki Przesmyk, gdzie to jest? Jeżeli, to sprawa będzie oddana NATO Bundeswehra ruszy “na odsiecz”. Z zachodu wkroczą do nas Niemcy, ze wschodu Rosjanie. To już przerabialiśmy. Nikt przecież nie chce jakiejś niekontrolowanej eskalacji (atomu?). Sprawę się wyciszy i zaklepie. Niemcy się ze swoich dawnych terenów nie wycofają, zapewniając “bezpieczeństwo”, a Rosja uroczyście oświadczy i wszystko co trzeba podpisze, że ona niczego więcej nie chce, tylko ten, powiedzmy mały przesmyczek, do którego oczywiście ma prawo! Nikt nie chce „umierać za Gdańsk”. 

        Jedna czy dwie dywizje amerykańskie nas przed wielomilionową armią rosyjską nie obronią! Ani wyśmiewany Fort Trump (zaproponowane zresztą półżartem). Udało się Putinowi w Abchazji, Czeczenii i na Krymie. Nieporozumienie towarzyskie – raz, dwa, trzy – i po wszystkim. Spokój i pokój! 

        Ale jest jedno poważne “ale”. Polska to nie Ukraina. Na pewno podejmiemy walkę. Zielone ludziki nie wystarczą. Ruszy broń pancerna i lotnictwo. Nie uchronią się od ostrzału napastnika te dwie dywizje amerykańskie i Fort Trump(!) jeżeli tam będą, to już będzie zupełnie inna dla USA okoliczność. Rosjanie bombardują i zabijają tam naszych boys z Teksasu i Kolorado! Nie można tego zostawić bezkarnie, bo inaczej wszystkie bazy amerykańskie mogą być bezkarnie atakowane. To już nie sprawa dalekiego, nieznanego przesmyku. Czy ktoś znający polski patriotyzm i historię może zaprzeczyć, że tak się sprawy potoczą? Na pewno nie. I wie też o tym dobrze Włodzimierz Putin. Dlatego nigdy z powodu przesmyku nie zaatakuje terenu, na którym są bazy amerykańskie. Zna historię i wie że Hitler kiedyś też chciał terytoria do Prus Wschodnich. Nie z Polakami takie numery! 

        A targowiczanie? “Potworna” Obywatelska? Oni wszak tylko chcą dołożyć PiS-owi za umizgiwanie się do USA. (Każdy pretekst wszak dobry dla popaprańców). Dalej swego nosa nie patrzą. Krytyka PiSu to wszystko co potrafią. Może to i dobrze, bo gdyby wrócili do władzy – to Polacy musieliby się zadowalać ciepłą wodą w kranie i cieszyć się, że mogą pracować w niemieckich firmach i czytać polskojęzyczne niemieckie gazety. Ale totalniacy! Pamiętajcie, że Polacy to “buntowszcziki” (że znów hahaha – zacytuję Stalina). Raz wam pomógł złotousty Tusk pustosłowy wygrać wybory i to wystarczy! Poczekać musicie aż wasze rządy – afery - ludzie zapomną.  Amen.

Październik 2018
Ostojan

        P.S. Nie chcę popadać w dumę narodową, ale obecna amerykańska polityka podąża krok w krok za naszą polską. Każdy chwyt opozycji i tu i tam jest dobry! Trump mianuje sędziego SN, a opozycja zarzuca mu (sędziemu), że kiedyś, pół wieku, temu złapał koleżankę w szkole za - przepraszam -  cycki (jeśli już wtedy miała) Teraz sobie o tym przypomniała, bo demokratka, a Demokraci mają pamięć wybiórczą. Może będąc w przedszkolu sędzina Gersdorf podglądała chłopców? Na emeryturę ją! 

sobota, 06 październik 2018 23:39

Jak Churchill w Fulton

Napisał

Wysłuchałem przemówienia wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a na forum Hudson Institute, przemówienia, które można porównać do słynnej mowy Churchilla w Fulton o tym, jak to zapadła Żelazna Kurtyna...

Idziemy na zwarcie to widać, słychać i czuć od dłuższego czasu. Jest to też jedyna droga, jaka pozostaje amerykańskiej hegemonii ukształtowanej w Azji przez zwycięstwo nad Japonią. Ameryka się szarpie, Chińczycy realizują spokojnie plan, ten sam od początku lat dziewięćdziesiątych a może i jeszcze od czasów samego Mao i Nixona. Chiny prowadzą wojny inaczej niż Zachód, prowadzą je, według starych przepisów. Generał Sun Tzu mówił, że wojna jest bardzo kosztowna należy jej unikać, albo prowadzić w taki sposób, żeby przeciwnik, w momencie gdy dowie się, że jest wojna, nie miał już żadnego ruchu.

Wesprzyj nasze wydawnictwo!


 

Wydaje się, że USA mają jeszcze trochę pola manewru, choć sytuacja jest bardzo trudna; modernizują na gwałt swoje siły zbrojne i zamykają  gospodarkę, usiłując w ostatniej chwili uniezależnić się od chińskiej produkcji. Jest to o tyle trudne, że Chiny produkują  od dawna więcej niż USA i coraz trudniej też jest  Amerykanom bez tej produkcji się obejść - zwłaszcza high-tech.

Jest również trudne, bo Chińczycy przenikają tkankę amerykańskiego społeczeństwa, a Amerykanie nie przenikają tkanki społeczeństwa chińskiego, które jednocześnie nie zapomniało jeszcze co to znaczy głód, wyrzeczenia i co militarna mobilizacja. Na amerykańskich uniwersytetach studiuje dzisiaj blisko 500 tys. Chińczyków z ChRL wysłanych tam za pieniądze Pekinu. Mnóstwo amerykańskich firm zostało wykupionych przez chińskie, a amerykańscy inwestorzy skuszeni olbrzymimi zyskami wynikającymi z niskich kosztów dobrze zorganizowanej i wysoko wydajnej pracy przynieśli Pekinowi w zębach amerykańskie wysoko zaawansowane technologie. To przecież w Stanach Zjednoczonych administracja prezydenta Clintona wyraziła zgodę na transfer technologii stabilizacji rakiet w pierwszej fazie lotu przez co Chińczycy mogli udoskonalić swoje pociski balistyczne. Po co? Po to by Chińczycy mogli zaoferować tanio wynoszenie amerykańskich satelitów na orbitę (sic!).

Od dawna było widać że Chińczycy wzięli sobie do serca leninowski pomysł, jak to kapitaliści sprzedadzą komunistom sznurek, na którym się ich powiesi. Chciwość jest głównym elementem gry zachodnich korporacji i Chińczycy potrafili ten element fantastycznie wykorzystać dla własnego rozwoju.

Niedawno Bloomberg doniósł, że Stany Zjednoczone borykają się od 2015 r. z całkowitą infiltracją sieci elektronicznych przez Chińczyków przy pomocy szpiegowskiego czipa wielkości ziarnka ryżu dodawanego do montowanych w Chinach płyt głównych  serwerów pozwalających na szybką kompresję i przesył danych, w tym obrazu, a używanych przez amerykańskie agencje bezpieczeństwa i wojsko. Chińczykom prawdopodobnie umożliwiło to dostęp do wszystkiego, o czym Amerykanie mówili, a także do najnowszych projektów wojskowych.

Ameryka budzi się późno; Steve Bannon, zwolniony z grona doradców prezydenta Trumpa, twierdził, że już jest za późno i USA stać  dziś jedynie na podrygi.

Oczywiście Chińska alternatywa degenerującego się Zachodu nie wygląda zbyt przyjaźnie. Zwłaszcza, jeżeli weźmie się pod uwagę takie pomysły jak ocena każdego obywatela pod kątem zaangażowania społecznego i wspierania linii partii, ocena wydawana przez algorytmy sztucznej inteligencji na podstawie informacji dostarczanych przez aplikacje w telefonie komórkowym; ocena różnicująca możliwości działania obywateli, w tym, możliwość przemieszczania się i podróżowania pociągiem. Chiny stworzyły państwo totalnej inwigilacji i kontroli również życia rodzinnego i rozrodczości obywateli. Uczyniły to przy pomocy firm takich jak Google.

Na koniec można się zastanowić kto tu z kim walczy? Bo chiński model wcale nie jest tak bardzo odległy od wizji zachodnich globalistów. Oni widzą w Chinach przyszłość zarządzania planetą. I pewnie takie "modernizowanie się" a la China mogłoby być do zaakceptowania dla Zachodu gdyby nie jedno "ale"; Chińczycy nie akceptują żydowskiego przywództwa; nie akceptują hegemonii Ameryki i Zachodu stworzonej między innymi przez współczesny globalny system finansowy.

Wojna będzie więc między chińską Azją, a "żydowskim" Zachodem; żydowskim w sensie skonstruowanego przez żydowskie rody systemu kontroli pieniądza i kredytu zarządzanego z Nowego Jorku. To właśnie ten układ światowy podważa obecnie wschodząca chińska hegemonia. Oczywiście Mike Pence o tym w ogóle nie wspomniał, mówił za to dużo o "naszych" liberalnych wartościach, o wolności i tym podobnych hasłach. Niestety elity Zachodu same przestały je poważnie traktować. Dlatego Chiny mają przewagę nie tylko w liczbach...


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany niedziela, 07 październik 2018 01:15
piątek, 05 październik 2018 16:20

Na imieninach u cioci…

Napisał

Lech Wałęsa obchodził 70. urodziny i z tego powodu zjechała na imprezę cała śmietanka nawet „z Europy”. Pofatygował się z Brukseli sam Donald Tusk, a z Warszawy Georgette Mosbacher. Słowem podkreślono, że legenda „Bolka”, jest wiecznie żywym fundamentem III RP i żaden wyrok IPN jej nie zniszczy.

Bo przecież „nasz Lechu” dał ludzką twarz całemu procesowi tak zwanej transformacji, czyli przepoczwarzenia się funkcjonariuszy i żołnierzy aparatu bezpieczeństwa wojskowego i cywilnego PRL w kapitalistów - generalnie rzecz biorąc, podżyrował szaber nowej oligarchii. Takich rzeczy się nie zapomina, bo Lech Wałęsa pełnił będzie dla tego środowiska dozgonną rolę papy-doca. Po to wykreowana została jego międzynarodowa persona. Transformacja nie była przecież wyłącznie wytworem polskich bezpieczniaków, lecz akcją przygotowaną i kontrolowaną przez Stany Zjednoczone. Lech Wałęsa był operacyjnym „asetem” Waszyngtonu, stąd też obecność przymilnej nowej ambasador p. Mosbacher.

 

jeśli czytasz nasze teksty regularnie, wesprzyj nas

Juble takie jak ten pouczają nas, że te wszystkie przekomarzania lustracyjne to po prostu taki pic i fotomontaż - teatrzyk na użytek tych co to myśleli, że rewolucja nie jest na niby. Dlaczegóż to mielibyśmy tajnym współpracownikom coś tam niegrzecznie wypominać? Przecież z dzisiejszej perspektywy to przecież chyba dobrze że współpracowali, bo dzięki temu byli jedną z nóg Okrągłego Stołu, przy którym pułkownicy dogadali się z własną agenturą.

Jakże teraz wyrzucać takiemu Lechowi Wałęsie współpracę z milicją, SB i co tam jeszcze komuniści mieli, skoro dzięki temu wszyscy ładnie odegrali rozpisane role? Tak więc dzisiaj na urodzinach u ojca chrzestnego dzisiejszego układu rządzącego Polską wszyscy sobie sprawnie mogli plecy oklepać. Oczywiście, mówiąc, „układ rządzący Polską”, nie mam na myśli, broń Boże, PiS-u, bo Polską rządzi się tak naprawdę zupełnie gdzie indziej.

Ludzie obcych służb, komunistycznego wywiadu i bezpieczeństwa oraz ich agenturalne pacynki stworzyli nam nową polską arystokrację i miło popatrzeć, jak się państwo bawią. W drugim pokoleniu to może nawet jakichś manier nabiorą. Tylko nieładnym zgrzytem był brak podpisu premiera Orbana na urodzinowej laurce. No, ale wiadomo, że z niego to jest putinowy agent...


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany piątek, 05 październik 2018 21:35
piątek, 05 październik 2018 16:20

Dajcie już sobie spokój z tym ‘po polsku’

Napisane przez

Moja koleżanka zazwyczaj prowadzi auto, a mąż siedzący obok, na tak zwanym siedzeniu żony, czyta, albo gazety polskie, albo książki jak droga dłuższa. Tak się jakoś u nich utarło, i nawet nie pytam dlaczego, bo co mi do tego? A to siedzenie żony, to też ma swoją historię. Pewnie wielu z was przeszło przez wiele wizyt (zazwyczaj niełatwych i stanowczo za długich) krewnych z Polski. Ja też przez nie przeszłam, moje małżeństwo nie. Otóż, nieuchronnie taka wizytująca osoby, szczególnie ze strony rodziny współmałżonka, bezpardonowo pakuje się na siedzenie z przodu, przy kierowcy.

Tak z tytułu. A ja co, bez tytułu? Dla mnie marsz tam gdzie twoje miejsce, czyli do tyłu. Tak mnie widzieli – jako kurę do dziobania przy korycie. Kiedyś powiedziałam ‘dość’, stanowczo oznajmiając, że z przodu to jest miejsce żony, a goście proszę bardzo, do szeregu drugiego. Miny wszystkim zrzedły, nawet dzieciom, a mąż był wyraźnie przestraszony. Ale i tak i tak uważali, że jestem zołza, co im auta (całego i nowego) nie chcę dać w prezencie do Polski, to co mi tam.

jeśli czytasz nasze teksty regularnie, wesprzyj nas

Więc ten znajomy jeździ z przodu, na siedzeniu żony, a żona prowadzi. Jak powiedziałam, ich sprawa i nic mi do tego.

Podwoziłam koleżankę do domu z zebrania, i mi wyznała, że jak miała ciężki ból głowy, to mąż chciał ją w prowadzeniu wyręczyć.

To ładnie z jego strony – skomentowałam.

Ale gdzie tam – zripostowała. - Głowa zaczęła mnie jeszcze bardziej boleć jak zaczął jechać po polsku.

Zaciekawiona zapytałam, co to znaczy ‘jechać po polsku’. A ta mi na to, że jeszcze z garażu nie wyjechał, a już pomstował na innych kierowców i na różne inne rzeczy takie jak słabo i nierówno napompowane koła, na pałętających się jak barany przechodniów, na nią, że mu przeszkadza w lusterku. Aż mnie zatkało z nerwów.

To nie po polsku – mówię – tylko bardzo niegrzecznie.

Chciałam powiedzieć, że prowadził auto ‘po chamsku’, alem się w porę ugryzła w język, bo to tacy ‘ę i ą’, a ja to z tych prostych i gminnych, to muszę udawać, że mam klasę. No ale nic, jedziemy dalej, do jej domu, a ta mi mówi jak skręcałam do jej podjazdu:

Coś tak nie po polsku skręcasz.

Co to znaczy skręcać ‘nie po polsku’ – pytam. A ta mi wyjaśnia, że to takim szerokim zakolem z drugiego pasa. Wtedy nikt z dwóch pasów nie może przejechać i trąbią wściekli.

Też coś! - jęknęłam. - Nie, nie skręcam tak, a to skręcanie z dwóch pasów to wcale nie jest ‘polskie skręcanie’, tylko kasztańskie, od nacji niezależne.

Gee, dali by sobie spokój. To że inni nas wyszydzają, to jedno, ale żebyśmy się tak sami dołowali? To jakaś grupowa choroba masochistyczna. Ludzie! Miejcie trochę więcej szacunku dla samych siebie. Wtedy i dla innych będziecie go mieć więcej. A i ci inni z kolei dla nas. Co to jest z tym szydzeniem z siebie samych?

Istny obłęd jakiś, zbiorowa choroba samobiczowania. Po prostu prowadźcie samochód dobrze, bądźcie mili i grzeczni dla innych (i siebie), i nie psioczcie gdzie nie potrzeba. Pilnujcie, żeby z rana nie wstawać lewą nogą. Najlepiej zaczynając dzień od śpiewu pieśni Franciszka Karpińskiego ‘Kiedy ranne wstają zorze’. Ostatnia zwrotka jest dla tych co się jeszcze pobudzili, i samo to wystarcza do radości i miłości bliźniego, także tego na drodze. Szekspir w ‘Jak wam się podoba’ pisał, że zły to ptak co swoje gniazdo kala. Zastosujcie i nie kalajcie.

Michalinka

piątek, 05 październik 2018 15:32

Cicho sza na temat anatypolonizmów

Napisane przez

farmusW Nowym Jorku, na sesji ONZ-tu Prezydent Duda gruchał sobie miło z premierem Izraela Natenjahu o porozumieniu z czerwca bieżącego roku w sprawie ostrej ingerencji Izraela w nasze polskie ustawodawstwo i poprawkę do ustawy o IPN. W każdym innym kraju byłoby to nie do pomyślenia, żeby obcy kraj wtrącał się w ustawodawstwo innego państwa. A ci sobie gratulują wielkiego sukcesu. A to wstyd. Jakaś nowo-mowa, jak z powieści ‘1984’ Georga Orwella. Chyba, że to sukces uległości, że obce państwo pisze polskie ustawodawstwo.

Jakby tego jeszcze było mało, to na tym samym zgromadzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, nasz polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz walczy z antysemityzmem (sic!). A powinien z anytpolonizmem. Gdzie ten antysemityzm? W Polsce? Przecież raporty i statystyki (nie przez nas prowadzone) potwierdzają niską ilość incydentów antysemityzmu w Polsce. To może ten polski minister spraw zagranicznych walczy z anytsemityzmem w innym kraju, bo mu się pomyliło kogo reprezentuje. No kogo?

Przecież nie był nigdzie wybrany, tylko mianowany na wymiankę za Witolda Waszczykowskiego, który o Polskę zbyt wyraźnie, mężnie i widocznie walczył. To wstawiono pacynkę jeszcze z ekipy Bronisława Geremka. Gorliwość w zwalczaniu antysemityzmu przez polskiego ministra spraw zagranicznych zauważył nawet sam minister spraw zagranicznych Izreala. I pochwalił. Czyż polski minister spraw zagranicznych nie powinien reprezentować nas w pawilonie poświęconym zwalczaniu antypolonizmów w świecie? Niestety, takiego pawilonu nie było.

jeśli czytasz nasze teksty regularnie, wesprzyj nas

Dlaczego ma mnie obchodzić kim jest Jonny Daniels?

Ostatnimi czasy media polskie i polonijne zachłystują się niejakiem panem Jonny Danielsem z Izraela, i jego fundacją, i bardzo dociekają kimże to on jest? A to przecież wiadome, że oficerem izraelskich służb specjalnych, i on się z tym wcale nie kryje. Nawet niedawny numer ‘W Sieci’ (jeszcze prenumeruję) zamieścił na okładce ‘Kim pan jest panie Daniels’.

A to chodzi o to, nie kim on jest, tylko dlaczego ma takie wpływy w Polsce? Chciałabym także doczekać okładki ‘Kim pan jest panie Czaputowicz’, czy jakiejś takiej podobnej o innych ważnych nominowanych z jakiegoś powodu. Nikt ich nie wybrał, a zachowują się jakby kogoś reprezentowali. I zapewne reprezentują. Ale czy reprezentują nas i polską rację stanu – to już inna sprawa. A deklaracje? Cóż są tylko deklaracjami. Całkiem niedawno mamiono nas zieloną wyspą, a dziur w podatkach, którymi rabowano i państwo polskie i Polaków nikt (poza złodziejami, którzy z tych dziur wybierali) nie widział. I nie łudźcie się, ani ci, ani inni złodzieje (np. z FOZZ-u, czy Amber Gold) do ciupy nie pójdą. No, może jakimiś płotkami udobrucha się lud. Procesy będą się ciągnąć tak długo, aż nastąpi ich naturalny koniec, czyli któraś ze stron zemrze. Więc emocje kim jest pan Jonny Daniels są po prostu tematem zastępczym i służą odwróceniu uwagi od pytań istotnych.

Zjazd Polonii (jak zwykle) napawa otuchą

Dobrze chociaż, że Polonia nie spuszcza z tonu, i temat obrony dobrego imienia Polski i Polaka był na kolejnym zjeździe Polonii obecny i na czołowym miejscu. Tak jak zawsze, od samego początku bez względu na oficjalne stanowisko organizatorów, czyli Wspólnoty Polskiej. A może to też jest wspólnota, ale innych interesów? Raduje się dusza, gdy czytamy i oglądamy sprawozdania z tego zjazdu. Szczególnie podnoszące na duchu było wystąpienie Ojca Janusza Błażejaka, OMI, proboszcza parafii pod wezwaniem Maksymiliana Kolbe w Mississaudze. Zresztą, tradycyjnie kanadyjska reprezentacja była widoczna, aktywna i silna. Kilkanaście milionów Polaków mieszkających poza Polską musi mieć swój głos. I głos ten nieodmiennie mówi o konieczności obrony dobrego imienia Polaka i Polski. Bardzo liczyliśmy na to, że będzie to głos wspólny i Polonii i rządu polskiego, ale po kilku wspaniałych zrywach ze strony pojedynczych wystąpień przedstawicieli polskiej dyplomacji znów zrobiło się szaro. I znów zostaliśmy sami. Brak całościowej strategii, planu i budżetu. A już wiadomo, że tego pojedynczymi zrywami, nawet najsłuszniejszymi zrobić się nie da. Nasilającej się dobrze zorganizowanej antypolskiej propagandy nie da się wygrać metodą partyzancką. A to, że nie jest gorzej niż było wcale nie jest pociechą, bo źródła antypolonizmów przeszły do ataku na wyższym poziomie, i wymagają więcej dobrze zorganizowanych środków, aby z nimi skutecznie walczyć. I tego niestety, nikt poza strategicznym podejściem państwa polskiego nie zrobi. To musi być zmasowany, jednolity odpór, i propagowanie tego kim jesteśmy. Do tej pory próbujemy odbijać, tam gdzie nam przyłożą, a to stanowczo za mało. Potrzebna jest jednolita strategia, plan i znaczne środki na jego realizację.

Tak jak z tymi wyrokami za okradających Polaków i Polskę, już i tak czekamy za długo.

Alicja Farmus

piątek, 05 październik 2018 15:34

Jesień (40/2018)

Napisane przez

pruszynskiJesień

Jest w Mińsku jeszcze słonecznie, ale już chłodno i musiałem wyjść w czapce futrzanej i szaliku, a jutro pewnie w kurtce.


Wy to my tamto

Po zapowiedzi „Fortecy Trumpa”, czyli umieszczenie wojsk amerykański za polskie 2 mld dolarów na wschodzie Polski zareagowała Rosja wymagając od Łukaszenki zgody na ustanowienie nad granicą z Polską wojsk z nieokreślonym uzbrojeniem.

Decyzja Dudy jest nie tylko marnowaniem polskich pieniędzy, ale sprzeczna z umową między Rosją a NATO, że na terenie byłych państw socjalistycznych nie będzie stałych baz NATO.


Podwójnie smutne

Prasa w Mińsku informuje, że będą podatki od emerytur, jakie w końcu nie są takie wysokie. To mnie może dobrze uderzyć, a musi być bardzo źle, że nasz wódz decyduje się na to.


Sandhurst

W tej miejscowości o 2 godziny od Londynu mieści się stara brytyjska akademia wojskowa, którą z zasady kończą członkowie rodziny królewskiej. Ostatnio przy okazji ukończenie 44 tygodniowego kursu podano do wiadomości, że było tam 40 przedstawicieli różnych krajów świata w tym Ukrainy.

Próbowałem namówić dwóch mych wnuków do dostania się tam, ale napotkali kłopoty biurokratyczne.


Dwa zaproszenia

Prezydent Białorusi został zaproszony na trzy dni uroczystości 10-12 listopada do Paryża na obchody zakończenie I wojny światowej Prezydent Putin nie został zaproszony choć powinien być; straty rosyjskie w tamtej wojnie były olbrzymie, ba nawet był rosyjski Korpus Ekspedycyjny we Francji, z którego część Polaków zasiliła potem polską armię tam powstałą zwaną „armią błękitną” bo nosiła tego koloru mundury.

Ja zaś zamówiłem na 10 listopada mszę w mym kościele parafialnym w Miński za wszystkich poległych, na którą zaproszę ambasadorów państw biorących udział w tej wojnie.


Przekop przez Mierzeję Wiślaną

Kiedy po raz pierwszy podjęliśmy tę decyzję Rosjanie natychmiast ogłosili, że otwierają możliwość wpływania na Zalew Wiślany. Później się okazało, że ta możliwość jest za …pozwoleniem.

Przekop jest ważny ekonomicznie dla Elbląga i dla tej części województwa warmińsko-mazurskiego. To jest także demonstracja polskiej suwerenności - podkreślił Kaczyński.

Pokazanie, że czasy kiedy Rosjanie nam dyktowali, co my możemy, a czego nie możemy na naszym terytorium robić się skończyły”.

To jest ważne z punktu widzenia statusu Polski. Musimy zrzucić z siebie wszelkie pozostałości statusu państwa zależnego. Teraz różnego rodzaju siły odwołują się do ekologii”. - Wspomne o Nord Stream 1 i Nord Stream 2. No to jest dopiero naruszenie na Bałtyku bezpieczeństwa ekologicznego na ogromną skalę, a tu zagrożenia przy przekop żadnego nie ma - ocenił Jarosław Kaczyński

Ale chyba imć Kaczyński zapomniał o dyktacie Żydów co to szarogęsią się przednio w kraju za jego zgodą.


Powstanie Warszawskie

Himmler o powstania powiedział: „Walka ta jest najcięższą spośród tych, jakie prowadziliśmy od początku wojny. Można ją porównać z walką uliczną o Stalingrad. Wybrniemy z tego. A potem Warszawa – stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16, 17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona. Narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód. A wówczas historyczny problem polski nie będzie już ważnym problemem dla naszych dzieci. Wydałem rozkaz całkowitego zniszczenia Warszawy”.


Z internetu

Jeśli się ma coś wolnego czasu to warto „pogrzebać” w internecie. Znalazłem tam nie tylko filmik o budowie w Warszawie głębokiego metra za Bieruta, ale jeszcze coś o tym, że za Gierka w tajemnicy przed Sowietami na Wojskowej Akademii Technicznej robiono przymiarki do budowy własnej bomby atomowej. Podobno nawet przez Jaruzelskiego ta sprawa wyciekła do Moskwy.


Chryja o Iran

Trump gdzie się da walczy z Iranem a idzie głównie o to, że ten może zbudować bombę atomową a ta zagraża na prawdę tylko Izraelowi.

 

Targi Turystyczne w Mińsku

Właśnie odwiedziłem je w wielkim atrakcyjnym gmachu ale tylko z 40 % głównej hali było zapełnione. Spotkałem sympatycznego Polaka, Pawła Eismonta, który jest dyrektorem pensionatu-sanatorium RADUGA dokąd teraz bez wizy można na 30 dni dojechać, znajdującego się w lasach z 25 km od Lidy i Nowogródka, Który mnie bardzo zapraszał.

Pobyt z 5 posiłkami kosztuje 15 Euro a masaże od kanadyjskiego dolara do dwóch. Jego adres e mailowy jest Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Jak się tam wybiorę to opiszę
Oddajcie nam najpierw katedrę.

Po przepędzeniu muzułmanów z Kordoby w Hiszpanii ich piękny meczet zamieniono na kościół. Teraz po wiekach muzułmanie domagają się jego zwrotu.
Może zaproponować im, że dostaną go gdy oddadzą katedrę św. Zofii w Konstantynopolu zamienioną po zdobyciu miasta przez muzułmanów ma meczet.


Z ONZ

Ostatnio było tam stoisko „walki z antysemityzmem”. Pokazał się „nasz” minister i dal sfotografować. Oto komentarz - portalu - wprawo.pl:
Wygląda na to, że największym problemem współczesnego świata jest walka z antysemityzmem. Szerzony przez Żydów antypolonizm kwitnie w najlepsze, ale polski minister uważa za swój święty obowiązek stanąć z tabliczką „Zjednoczeni przeciw antysemityzmowi”.

Tak wyglądają priorytety polskiego rządu.

Jak minister Czaputowicz zamierza przekuwać w czyn deklarację z tabliczki, z którą pozował do zdjęcia?

Czy nadal będzie opowiadał o Polakach mordujących Żydów w Jedwabnem? A może wpadnie na jakiś kolejny błyskotliwy pomysł? Może w ramach walki z antysemityzmem obieca Żydom wypłatę 300 miliardów dolarów, których domaga się od Polski przemysłu Holokaustu? W końcu jak walka to walka. Straty muszą być. A że straci na tym Polska? Trudno. Ktoś przecież musi stracić, żeby ktoś mógł zarobić.

Od piszącego - czy wreszcie temu i podobnym „Polakom” ktoś da po ryju bo zapominają, że biorą nasze pieniądze.

Co gorzej dla Żydów właśnie działanie ich sługusów rozgrzewają antysemityzm ?


Modlitwa

Po raz wtóry przypominam modlitwę św Gertrudy, której odmówienie wyciąga ponoć tysiąc dusz z czyśćca. Polecam i sugeruje rozpowszechnianie jej gdzie się da.

Ojcze Przenajświętszy ofiarowuje Ci najświętszą Krew Syna Twego Jednorodzonego, Pana naszego Jezusa Chrystusa, w połączeniu ze wszystkimi Mszami Świętymi dziś na całym świecie odprawionymi, za dusze w Czyśćcu cierpiące, za umierających, za grzeszników na świecie, za grzeszników w Kościele Powszechnym, za grzeszników w mej rodzinie, a także w moim domu. Amen.

Oczywiście tę modlitwę trzeba odmawiać w należytym skupieniu. Polecam w internecie poczytać co się da o św. Gertrudzie, gdzie też jest ta modlitwa.


Pożegnanie

Nie wiem czemu mam przeczucie, że jest to moja ostatnia korespondencja. Jeśli tak będzie to śle pozdrowienia redakcji i Czytelnikom. Dziękuje, że to co pisałem w jakimś stopniu Was rozbawiło i doinformowało.

Aleksander Pruszyński

piątek, 05 październik 2018 15:10

Koniec NAFTY i koniec świętego spokoju

Napisane przez

NiemczykJanuszW którym momencie zaczęła się NAFTA i w którym momencie NAFTA się skończyła? Układ o wolnym handlu między Kanadą, USA i Maksykiem wszedł w życie 1 stycznia 1994 roku. Z ceł i taryf zostało zwolnione większość produktów. Uproszczony został handel między 3 krajami, została uproszczona administracja, która związana była z przepływem towarów i usług. Koszty administracji i księgowości zostały obniżone. W zamyśle umowa o wolnym handlu miała obniżyć koszty produkcji, prowadząc do specjalizacji produkcji w poszczególnych krajach. A jednak USA powoli odchodziły od uzgodnień NAFTA’y.

W którym momencie USA zdecydowały wycofać się z NAFTY? To pytanie zdaje się wisieć w powietrzu. A jednak bardzo mało jest dyskusji na ten temat w mediach. A właściwie tę dyskusję się pomija.

jeśli czytasz nasze teksty regularnie, wesprzyj nas

Ja postawiłbym tezę, że NAFTA zaczęła umierać po drugiej wojnie irackiej i inwazji na Afganistan. Pierwsza wojna iracka zakończyła się dla USA sukcesem. Za wojnę zapłaciły Japonia i Arabia Saudyjska, ale również zapłaciły kraje europejskie takie jak Niemcy. Koszty drugiej wojny irackiej i koszty zajęcia i okupacji Afganistanu ponoszą w olbrzymiej części USA.

Właściwie dlaczego USA zaatakowały Irak po raz drugi i odeszły od zamierzeń Georga Busha (ojca)? Tego nigdy się nie dowiemy kto wpadł na pomysł drugiej wojny irackiej. Wiemy że oskarżono prezydenta Iraku Saddama Husseina o posiadanie zakazanej broni chemicznej i pod tym pretekstem zaatakowano. Wiemy że Irak nie miał tej broni. Był więc to tylko pretekst. Eksport ropy naftowej z Iraku miał pokryć koszty stacjonowania wojsk amerykańskich w Iraku i Afganistanie i jeszcze USA miały per saldo na tym zarobić. Zadowolone miało być również lobby proizraelskie w USA i politycy amerykańscy od tej strony mieliby święty spokój i mogliby zająć się sprawami wewnętrznymi USA. Tak się nie stało. Ocenia się, że koszty wojny w Iraku i Afganistanie przekroczyły kwotę 3 bilionów dolarów. Ale to nie koniec. W momencie wycofania części wojsk amerykańskich z terytorium Iraku doszło tam do rewolucji muzułmańskiej, do powstania państwa muzułmańskiego, tak zwanego kalifatu.

Religia Islamu obojętnie czy to w formie sunnickiej, czy w formie szyickiej uległa radykalizacji. Przejawiło się to między innymi w tym, że ci którzy zdecydują się zginąć w atakach samobójczych w imię Boga są w obu odłamach religii uznani za męczenników i tych idących do raju. Utrzymać stan względnego pokoju w takich warunkach w krajach takich jak Afganistan, Irak stało się niezwykle kosztowne i trudne. Proamerykańskie rządy utworzone w tych krajach mogą istnieć i funkcjonować tylko dlatego że mają stałą ochronę wojsk USA, oraz wojsk innych krajów sojuszniczych wobec USA. Koszty wojny daleko wykraczają poza zyski ze sprzedaży ropy naftowej.

Jednocześnie na świecie zaczął narastać proces bojkotowania produktów amerykańskich. Tu nie ma jakiejś zmowy, czy układu, po prostu zaczął się on samoczynnie, jako że wiele krajów, szczególnie azjatyckich, uznało iż zajęcie Iraku nie było potrzebne i było w ich oczach niesprawiedliwe, a na końcu że naruszało interesy tych krajów.

Dodatkowym przyczynkiem do pogorszenia się warunków ekonomicznych, w jakich przyszło żyć Amerykanom był kryzys finansowy i załamanie się giełdy w 2008 roku. Jest wiele podejrzeń co do tego, że kryzys na giełdzie w 2008 roku został sztucznie wywołany w takim momencie, w którym najbardziej pasowało to USA. Do tego podejrzenia prowadzi fakt, że przed kryzysem USA miały oficjalnie dług wobec innych gospodarek w wysokości ponad 9 trylionów dolarów. Po kryzysie i po bankructwie banku Lehman Brothers oraz innych mniejszych banków, dług USA wynosił już 8 trylionów dolarów. Szacuje się, że nagle po krachu USA miały dług mniejszy o 1 do 1,5 tryliona dolarów wobec wierzycieli zagranicznych.

Po kryzysie 2008 nastały w USA rządy prezydenta Baracka Obamy. Ten rządził od 2009 roki i prowadził politykę opiekuńczą, miedzy innymi wprowadził powszechne ubezpieczenie zdrowotne.

Koniec prezydentury Baracka Obamy to powiększenie się długu publicznego USA do 20 trylionów dolarów. To z kolei spowodowało obniżenie się zaufania do dolara amerykańskiego jako waluty światowej, oraz sposobu na bezpieczne przetrzymywanie kapitału. USA mają mniej kapitału na inwestycje, lub może inaczej, ten kapitał który mają dostępny na inwestycje jest znacznie droższy. Trudniej go pozyskać.

Prezydent Donald Trump odbudowuje gospodarczą pozycję USA poprzez renegocjacje układów gospodarczych, poprzez wprowadzanie taryf i ceł, poprzez zmuszanie innych krajów do wykonywania poleceń USA, poprzez zmuszanie do zakupu amerykańskiego uzbrojenia. Niedawnym przykładem takiego postępowania, było wymuszenie na Kanadzie odsprzedania produkcji samolotów Bombardier C-300 i C-100.

Bombardier prowadził negocjacje z holenderskim Fokkerem o wykupienie planów na samolot krótko- i średniodystansowy. W związku z bankructwem Fokkera Bombardier podjął własne kosztowne decyzje o rozwoju własnej linii samolotów tego typu. Praktycznie rozwój ten od pierwszych studiów koncepcyjnych do komercyjnej produkcji zajął prawie 20 lat. Koszty rozwoju tej linii samolotu to około 6 miliardów dolarów. Z dnia na dzień okazało się, że samoloty Bombardiera serii C-100 i C-300 są wielkim sukcesem rynkowym. Tuż przed sprzedaniem C-100 i C-300 do Airbusa, jeszcze parę miesięcy temu, Bombardier miał zamówienia na ponad 300 samolotów i na miał wykupione opcje na dalszą sprzedaż ponad 300 samolotów serii C-300 i C-100. Z tym że połowę zamawiających i chętnych do zakupu stanowiły linie amerykańskie. To prawdopodobnie spowodowało że Donald Trump narzucił cła na samoloty C-100 i C-300 w wysokości 300%.

Bombardier został w ten sposób zmuszony do sprzedaży tej linii samolotów po to, żeby zostać na rynku amerykańskim. Bombardier mógł sprzedać swoją linię produkcyjną do Boeinga lub do Airbusa. Wybrał Airbusa, ale montaż samolotu będzie miał miejsce na terenie USA, w stanie Alabama. Tymczasem Airbus zmienił nazwę samolotu C-300 na A-220. Ocenia się że w perspektywie 20 lat zamówienia na samoloty serii C-100 i C-300 mogą osiągnąć 6000 sztuk przy kosztach za jeden samolot nieco poniżej 100 milionów dolarów amerykańskich. Można więc sobie policzyć o jakich pieniądzach tu mówimy i o ilu wysoko płatnych miejscach pracy.

Donald Trump mówi że Stany Zjednoczone były, czy też są, „niesprawiedliwie wykorzystywane”. Dobrze, ale nikt nie bronił Boeingowi, ani żadnemu innemu amerykańskiemu producentowi samolotów, podjęcie ryzyka i rozwijania produkcji samolotu na krótkie i średnie dystanse. To że Bombardier odniósł tu sukces to jest kwestia i pracy i pracowitości i pomysłowości oraz szczęścia. Tu nie było w zamyśle Bombardiera jakiegoś złego celu „wysysania pieniędzy z rynku USA”, tak, jak to argumentuje Donald Trump.

W niecały rok po tym, jak USA wymusiły na Kanadzie sprzedaż linii samolotów serii C-100 i C-300, nastąpiły groźby narzucenia ceł i taryf na samochody, na części samochodowe, stal i aluminium, iitd.

Jednym słowem, już wtedy umowa NAFTA przestała obowiązywać. Parę dni temu podano do wiadomości że nowa umowa między USA a Kanadą (o nowych warunkach wymiany handlowej) została podpisana. Właściwie media skupiły się nad tą stroną umowy, która mówi o wyrobach mleczarskich, i tym że ta umowa stawia w gorszej sytuacji rolników kanadyjskich.

Inną częścią umowy jest ochrona patentów medycznych, czyli przedłużenie okresu ochronnego na leki. Ogranicza ona możliwość produkcji tak zwanych kopii lekowych (generic pharmaceuticals) które są na ogół znacznie tańsze od leków oryginalnych. Ta strona umowy znowuż faworyzuje USA. O tej części nowej umowy o handlu z USA dowiedzieliśmy się z komunikatu w mediach.

Na razie wprowadzenie taryf na samochody i części samochodowe zostało zawieszone. Ale tymczasem USA robiły naciski na Kanadę by ta zawiesiła budowę ropociągu, który ma transportować ropę naftową z Alberty do Kolumbii Brytyjskiej, do portu w Vancouver. Amerykanom bardzo zależy na tym, by cała wydobywana ropa w Kanadzie wysyłana była do USA, do rafinerii w Teksasie, a stamtąd, by benzyna była z powrotem kupowana przez Kanadę. Na razie nie ma doniesień na temat kontynuowania budowy ropociągu. Obawiam się, że w niedługim czasie możemy się dowiedzieć z jakiegoś małego oświadczenia rządu Kanady że budowa ropociągu z Alberty do Kolumbii Brytyjskiej została zawieszona na przykład z przyczyn ochrony środowiska.

Drugim obszarem nacisku USA na Kanadę są zbrojenia. Kilka lat temu Kanada wycofała się z planów zakupu samolotu F-35. I tu też możemy za 2 miesiące dowiedzieć się że Kanada kupuje te bardzo drogie samoloty. Tu trzeba dodać że są to samoloty, które mają względnie krótki zasięg i ich przydatność do ochrony północnych terytoriów Kanady jest więcej niż wątpliwa.

Donald Trump niemalże od zawsze stosuje tę samą taktykę przy podpisywaniu umów. Najpierw mówi że USA są oszukiwane i niesłusznie wykorzystywane przez drugą stronę. Pod grozi wprowadzeniem sankcji, daje krótki termin na podpisanie umowy. Nie pozwala w ten sposób mediom strony przeciwnej, w tym wypadku kanadyjskiej, na poinformowanie opinii publicznej o warunkach umowy i na zajęcie przez tę opinię publiczną stanowiska i wywierania nacisków na własny rząd. Następnie umowa zostaje podpisana. Donald Trump mówi że już warunki się zmieniły, że przywódca danego kraju (np. Justin Trudeau) jest już jego przyjacielem. Czyli wina za podpisanie jakiejś umowy spada na stronę w tym wypadku kanadyjską (widziały gały co brały). Ta jest w sytuacji niewygodnej, bo wiadomo ze umowa jest niekorzystna dla Kanady i niezręcznie jest o niej informować opinię publiczną o wszystkich aspektach towarzyszących jej podpisaniu, a szczególnie o tych niekorzystnych dla samej Kanady. I tak się dzieje w przypadku każdego kraju który USA (Donald Trump) zmusza do podpisania jakiejś umowy.
Kanada nigdy od czasu kiedy powstała nie była w tak złych warunkach geopolitycznych. Właściwie nie ma pola manewru. Większe pole manewru wobec USA paradoksalnie ma Polska, ze względu na odległość jaka dzieli Polskę od USA.

O wielu tych negatywnych skutkach nacisków ze strony USA opinia publiczna Kanady nie będzie mogła się dowiedzieć bo brak jest dyskusji publicznej polityków, naukowców, czy też dziennikarzy. Ze względu na brak informacji kanadyjska opinia nie będzie mogła nawet formułować swych oczekiwań wobec polityków poszczególnych partii. Będziemy mogli tylko z oderwanych szczątkowych informacji domyślać się jak mają się rzeczy. Kanada stała się kolonią USA i tak będzie przynajmniej dopóki w USA rządzi prezydent Donald Trump, czyli przez następne 6 lat. Ale nawet po tym czasie USA będą angażowały się w kosztowne konflikty wojenne. Tu nie widać końca zmiany polityki amerykańskiej wobec Kanady ponieważ USA i Izrael dalej widzą konieczność rozszerzenia konfliktu zbrojnego na Iran. Kanada przez lata żyła “jak u Pana Boga za piecem” i nagle, z dnia na dzień, to się skończyło.

Janusz Niemczyk

piątek, 05 październik 2018 15:10

Minęło cieplutkie lato 2018

Napisane przez

RatajewskaWitam wszystkich Czytelników Gońca. Dawno nie pisałam i sporo się wydarzyło. W tym czasie na pewno wiele polskich opiekunek wyjechało do Niemiec.

Moja znajoma zmienia się co 6 tygodni, druga znajoma zmienia się co 2 miesiące, z inną opiekunką. To są ich zmienniczki. Każdego roku z góry mają ustanowione, kiedy która pracuje podczas świąt. Święta są najważniejsze, bo to duże wyrzeczenie zostać w Niemczech szczególnie na Święta Bożego Narodzenia.

jeśli czytasz nasze teksty regularnie, wesprzyj nas

Gdzie praca w miarę dobra, to opiekunki polskie jej pilnują i zmieniają się tak, że rodziny niemieckie tego nie odczuwają. Święta obdzielają miedzy siebie sprawiedliwie i pilnują danego miejsca.

Rodziny w Polsce muszą się wtedy pogodzić z brakiem matki rodziny i smutek jest wtedy po obu stronach. Wiem, jak to jest, bo dwa razy przetrwałam na posterunku w Niemczech, Święta Wielkiej Nocy. Opiekowałam się starszym panem niemieckim, ja - w nocy, a opiekunka niemiecka - w dzień. Ona wzięła kilka dni urlopu, więc ja zajmowałam się nim wtedy w noc i w dzień. Nie mogłam wyjść, a kościół był prawie naprzeciwko. Pana starszego nie można było zostawić, wiec nie miałam ani rodziny, ani świąt, ani kościoła, tylko na drzewku suchym wisiały kolorowe plastykowe jajeczka, powieszone przez niemiecką opiekunkę dziadka, przed jej wyjazdem.

Moja rodzina w Polsce nie miała mnie. Nie było mnie, a matka być powinna – tam gdzie dzieci i gdzie jej rodzina. Minęło więc 9 lat mojej pracy w Niemczech, pracy specyficznej, bo było się wciąż na swoim posterunku, bo to praca na 24-godziny dziennie. Niemcy ją ogłaszają, jako 24 Stunde Pflege.
Czasami myślę, że gdyby wcześniej było chociaż to 500 plus, to nie musiałabym zostawiać moich malutkich dzieci i pędzić do pracy w szkole. Potem też nie musiałabym jeździć do Niemiec, może by wystarczyło. Nie nacieszyłam się moim dziećmi, bo od ich 18- stek, w czasie wakacji wyjeżdżali do pracy, a teraz mają mało urlopu. Cieszę się, że inne matki mają lepiej, że mają już lepiej.

To był taki wstęp. Mąż by powiedział, że znowu biadolę, ale to mnie szczególnie chętnie Niemcy zatrudniali, jako matkę 5-rga dzieci. O, ta to będzie na pewno opiekuńcza i pracowita.

Dzieci wyszły z domu, dostałam emeryturę.

***

Piękne lato było w Polsce, a ja do Niemiec nie wyjeżdżałam. Opiekowałam się moją mamą, a potem prawie codziennie jeździliśmy nad jezioro i się kąpaliśmy. Jezioro jest leśne, a woda w nim kryształowa.

W sierpniu przyjechały dzieci, był to taki mały zjazd rodzinny. Przygotowywaliśmy się do tego ich przyjazdu solidnie. Włączyliśmy od świąt nie używaną zamrażarkę i codziennie robiliśmy to, co dzieci lubią i to zamrażaliśmy, porcjami. Przedtem zapytałam każde z naszych dorosłych już dzieci - co by chciały, aby było do jedzenia, w domu rodzinnym. Nie chciałam zrobić błędu, bo kiedyś przyjechał syn z Anglii i pyta ostatniego dnia jego pobytu, dlaczego nie było zupy pomidorowej i naleśników.

Tym razem nasmażyliśmy dużo kotletów schabowych, kotletów mielonych, ale nie z mięsa kupnego mielonego, bo tam nie wiadomo, co tam jest. Dalej kotlety mielone rybne i oczywiście dużo pierogów z mięsem. Dom stopniowo zapełnił się gośćmi. Każde nasze dziecko przyjechało z innego kierunku. Najważniejsze. że wszyscy szczęśliwie dotarli. Dotarł też nowy piesek, który obudził się o 5 tej rano i nie dawał spać. Przypomniałam sobie o kiju, który widziałam przed drzwiami sąsiadki. Oni mają drugiego psa - wilczura. To chyba jego własność. Wyjrzałam więc tak wcześnie raniutko, leżały dwa kije - jeden krótszy, drugi większy. Zostawiłam ten większy, wzięłam krótszy i... już wszyscy mogli spać. Piesek się wgryzał w twardy kij, a po 8 - mej odniosłam go z powrotem, jak gdyby nigdy nic.
Na drugi dzień sytuacja się powtórzyła i znów kij odniosłam, zanim sąsiedzi wyszli ze swojego mieszkania. Potem spotkałam sąsiadkę na schodach, chciałam jej się przyznać, ale wiedziała doskonale - śmiała się. Śmieszna sytuacja, ale zbawienna dla nas.

Dzieci nasze nie lubią, aby o nich za dużo pisać, wiec napiszę tylko, że zrobiliśmy sobie wspaniałą wycieczkę w bardzo dziki las. Dotarliśmy tam do jeziorka - znaleźliśmy dostęp do wody. Rzuciliśmy się do pływania. Woda z wierzchu była ciepła, upał był okropny. Syn zgubił po drodze okulary. Narobiliśmy dużo zdjęć.

Las ten nazywa się Czarci Żleb, teraz ma nazwę Diabelski Skok.

Potem to my odwiedziliśmy dwójkę naszych dzieci – jedno na północy Polski, drugie na południu. Zobaczyliśmy, jak mieszkają, a na obiad w restauracji, na północy zjedliśmy rybę, na południu duże pierogi z rozmaitym nadzieniem.

Dawno nie byłam w restauracji…

View the embedded image gallery online at:
http://www.goniec24.com/teksty?start=224#sigProIdcbeeb055b4

We wrześniu dzieci nasze złożyły się na wycieczkę naszą – moją i męża. Udało mi się capnąć Last Minute w Bułgarii. Hotel na południu w mieście Primorsko. Dali nas do hotelu obok, jeszcze wyżej gwiazdkowego/. Mąż się denerwował - myślał, że pokój promocyjny, to będzie może i nawet w piwnicy, bo tak mało zapłaciliśmy... Okazało się, że pokój był olbrzymi, piękny. Przespaliśmy się 3 godziny i pomaszerowaliśmy na plażę – schodziło się w dół, po wielu wyszczerbionych schodkach. Woda w morzu ciepła, czym nas miło zaskoczyła. Szaleliśmy w tym morzu sami. Nikogo nie było, oprócz ratownika. Z powrotem do hotelu, na śniadanie. Było tyle pysznego jedzenia, a wszystkiego chcieliśmy spróbować. Już wcześniej czytałam opinie o tym hotelu – chwalono morze i jedzenie.

Basen nas nie interesował – tam leżeli przede wszystkim młodzi ludzie, od rana do wieczora drinkujący.

Poznaliśmy najpierw jedno małżeństwo ze Śląska i gdy tamci wyjechali, poznaliśmy następne małżeństwo - wspaniali i ciekawi ludzie. Oni nie mieszkali w hotelu - wynajmowali mieszkanie w klimatyzacją, aż na 5 tygodni. Za kilka dni wracają do Polski. Niedawno przeprowadzili się z Warszawy na wieś pod Warszawą. Ich znajomi pokupowali domy, mieszkania w Egipcie, w Tunezji. Teraz mają kłopoty, zwłaszcza z Tunezją, w związku ze zmianą tam sytuacji politycznej.

Ludzie ci potrzebują wyfrunąć do Egiptu w listopadzie i potrzebują kogoś do pilnowania ich domu, w tym czasie, na okres jednego miesiąca.

Zobaczymy, jak to będzie.

Pławiąc się w tym luksusie, w 4 gwiazdkowym hotelu w Bułgarii, gdzie nie trzeba było nic robić…. ani zmywać po sobie, ani sprzątać, ani zabiegać o żywność...

Przypomniałam sobie dwa dawniejsze wyjazdy do Bułgarii. Z mamą i rodzeństwem, gdy miałam lat 14 - ście. Wtedy mama mnie miała zabukowanego żadnego hotelu, tylko na dworcu zgadała się z jakaś panią - bułgarską nauczycielką, która wynajęła nam pokój z 4 – ma łóżkami. Było to daleko do morza i pamiętam upał, w jakim szliśmy na plażę.

Następny wyjazd, z namiotami, także z rodzeństwem - rok 1976. Koło namiotu żadnego cienia. Staraliśmy się, jak najwięcej zaoszczędzić, aby jak najdłużej być. Pieniędzy starczyło nam na 3 tygodnie.

Następny wyjazd, o którym bym zupełnie zapomniała, to z mężem i dwójką naszych synów, którzy mieli 2 i 3 lata. Jechało się pociągiem, kuszetkami, a mieszkaliśmy w domku drewnianym, na kempingu. Było to wrzesień 1980 i Bułgarzy nas odseparowali - Polacy byli osobno, a jadąc pociągiem widziało się wielki napis – Na wieki z CCCR. To mi utkwiło w pamięci.

I teraz, naraz w takich luksusach. Przecież kiedyś, gdy patrzyło się na hotel w Złotych Piaskach, to ludzie, którzy wchodzili do takiego hotelu, to byli co najmniej Anglicy.

Coś się jednak zmieniło w Polsce. Bardziej się zmieniło, niż w Bułgarii. Widać to po chodnikach, po domach. Hotel nasz był piękny, ale dalej od hotelu było już różnie i nie bardzo estetycznie. Wyglądało tak, jakbyśmy się cofnęli w Polsce o jakieś 15 lat.

W dzień, w którym nie było słońca, a we wrześniu zaraz się zakradł chłód, kupiłam sobie dwa kostiumy kąpielowe i jeden plażowy ręcznik. Kostiumy w cenie do 30 lewa, a ręcznik za 12 lewa. Trochę taniej niż w Polsce, a wybór kostiumów był ogromny. Jedna lewa, to około 2 PLN. Teraz mi się przypomina, ze dawniej 1 lewa, to było 20 złotych polskich. Szukam i nie mogę znaleźć potwierdzenia.

Właśnie zadzwoniła Krystyna, siostra mojego narzeczonego sprzed wielu lat. Odezwała się do mnie po jego śmierci i od tej pory rozmawiamy ze sobą. Nie widziałam jej od roku 1978, a on umarł w roku 2008. Może się komuś to wydawać dziwne, ale Krystyna jest dla mnie, jak rodzina. Może się kiedyś spotkamy, może uda się spotkać. Na razie nie jest to możliwe, ona opiekuje się niepełnosprawnym synem.

Ostatnio był duże emocje związane z siatkówką. Meczu Polska - USA nie widziałam, tylko początek. Poszłam spać z myślą, że nie będzie dobrze. Rano się dowiedziałam, ze Polska jednak wygrała, więc następny mecz, ten Brazylią, obejrzałam w 100 %.

Syn nasz przypomniał sobie, jak grał przeciwko drużynie Kubiaka, gdy był jeszcze w ogólniaku. Jak tamci zaserwowali, jak walnęli, to trudno było odebrać taką piłkę. Mi się podobał Bartosz Kurek, a właściwie cała drużyna i malutkie oczka trenera.

Do Niemiec na razie nie jadę, ale z kilkoma Niemcami mam cały czas kontakt internetowy. Na przykład, z córką pana starszego, którym opiekowałam się w roku 2014. Urodziło się im trzecie dziecko, przysłała zdjęcia.

napisała : wandarat
Polska, dn. 2.10.2018

piątek, 05 październik 2018 15:03

ZATROSKAŃCY

Napisane przez

ligezaNie ma to, tamto: światłym pod przewodem premiera Morawieckiego Mateusza, nasz rząd tak rozpędził się w spełnianiu obietnic, że dziś spełnia również te obietnice, których obiecywał nie spełniać.

Ho-ho, tak-tak. Wieczni malkontenci utyskują nawet, że w grudniu 2017 roku partia Prawo i Sprawiedliwość po prostu oddała władzę. Aż chciałoby się zakrzyknąć: takie cuda tylko w Polsce pod rządami Dobrej Zamiany, ciągle jeszcze nie wiedzieć czemu zwanej Zjednoczoną Prawicą. Ale dziś nie chcę pisać o “taśmach z Morawieckim”. Wszyscy o tym piszą, a słowa premiera nigdzie nie ucieknie, nawet jeśli taśmy, nieprawdaż, spłoną. Czy kiedy zaleją je fekalia. Czy tam jeśli stenogramy zaginą. Więc.

Otóż więc, w minioną środę Sejm zajmował się obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. W projekcie przewidziano – uwaga, uwaga – likwidację obowiązku szczepień ochronnych. Abstrahując od rozstrzygnięcia, któremu, swoją drogą, warto byłoby poświęcić odrębny tekst, portal zwany Złonetem opublikował łkania redaktora Patryka Motyki, zatytułowane “Nie bijcie w szczepionkę”. Zaczął autor od łgarstwa, zwąc ludzi zatroskanych o zdrowie swoich dzieci i zakochanych w idei osobistych wolności “antyszczepionkowcami”, a zaraz potem dodał, jakoby “w gronie naukowym” nazywano takich “proepidemikami”. Z kolei mieliśmy do czynienia z równie rytualnymi rzężeniami – czy to o “nienaukowości badań świadczących o szkodliwości szczepień”, czy to na temat szczepionek w kontekście “wielokrotne obalanych teorii o powodowaniu przez nie autyzmu”, i tak dalej, i tak dalej.
Następnie nasz milusiński wziął do rąk rurę z gatunku tych najgrubszych: “Jak to właściwie jest z tymi NOP?” – zapytał i zaraz odpowiedział, tym razem akurat nie kłamiąc: “Zgodnie ze statystykami, niepożądane reakcje poszczepienne, które wymagają podjęcia interwencji medycznej (najczęściej łagodne reakcje immunologiczne) występują z częstotliwością 1 na 10 tys. zaszczepień”. Ani słowa o tym, że NOP zgłaszają lekarze, zezwalający na szczepienie danego dziecka, którzy jacy są, tacy są, ale do samobójców nie należą i w sytuacji konfliktu interesów (zgłosić NOP, narażając się na uciążliwe kontrole czy bagatelizować bądź milczeć?) wybiorą swój interes, a nie interes dziecka. Judymom pomarło się zaraz po dinozaurach. A nawet jeśli nieco później, i tak żaden Judym nie żyje od dawien dawna. Motyka nie zauważył też słonia w sklepie z klockami Lego, czy tam z porcelaną, w postaci konsekwencji odautorskich relacji: skoro nie zgłasza się NOP, czy dane statystyczne dotyczące NOP mogą być wiarygodne?

Postąpmy krok dalej. “Nie ma znaczenia, czy mówimy o szczepionkach skojarzonych czy pojedynczych, rtęciowych (w istocie zawierają znacznie mniej rtęci niż puszka tuńczyka - red.), czy konserwowanych w inny sposób” – rzecze redaktor Patryk, i tu rewelacyjne wydaje się porównanie. Boć chociaż nie można zaprzeczyć, że w szczepionce jest znacznie mniej rtęci niż w puszce tuńczyka, to kto pakuje sobie puszkę tuńczyka do krwi, przegryzając szczepionką? Raczej mało kto, jak podejrzewam. Nikt – z tego co wiem. Po co zatem te paralele? Po to, że wizualizacja przemawia, nawet jeśli merytorycznie jest fałszywa w sposób oczywisty.

Albo weźmy zdanie Motyki, mówiące, że: “wolność jednostki w perspektywie długofalowej oznaczać może dramat całego społeczeństwa”. Niby czemu ”może oznaczać”? Oznacza, do tego w każdej perspektywie. Kto płaci za brak odpowiedzialności głupawej chłopaterii, skaczącej głową naprzód do płytkiej wody i w konsekwencji sparaliżowanych do końca życia? Całe społeczeństwo płaci. Kto płaci za leczenie ofiar wypadków drogowych spowodowanych przez pijanych kierowców? Także całe społeczeństwo. A za nierozsądne zadłużanie państwa przez rządzących, w perspektywie długofalowej na pewno oznaczające dramat całego społeczeństwa? I tu też płaci całe społeczeństwo. I tak dalej, i tak dalej.

“Na swojej drodze spotkałem wiele autorytetów z dziedziny biochemii, immunologii i pokrewnych im dziedzin” – rzecze dalej Motyka Patryk. “Profesorów akademickich, naukowców cytowanych w wielu przełomowych pracach. Idę o zakład, że na pytanie o największe odkrycie ludzkości w dziedzinie epidemiologii, immunologii, a może i nawet całej medycyny, najczęściej słyszaną odpowiedzią będzie: szczepionka. Opinii negatywnych na jej temat w tym środowisku nie usłyszymy w ogóle”. Jasne, że odwołania do autorytetu zabraknąć nie mogło. Tania sztuczka, tym bardziej, że żaden autorytet z wymienionych dziedzin, w odpowiedzi na pytanie o “największe odkrycie ludzkości w dziedzinie epidemiologii, immunologii, a może i nawet całej medycyny”, nie powie “szczepionka”, wskazując raczej tę konkretną – dajmy na to przeciwko wściekliźnie. Podawaną by uchronić przed chorobą, a nie przed statystycznie wyliczalnym “prawdopodobieństwem zachorowania”.

Konkluzja autorskiego komentarza “redaktora Onet Wiadomości”, brzmi: “Za jakiś czas mamy przestać przestawiać zegarki. Niewykluczone, że ustawa o zniesieniu obowiązku szczepień każe nam w przyszłości cofnąć zegary o ponad 220 lat”.

Oto współczesne dziennikarstwo komentujące, dające się zripostować jednym słowem: koszmar. Od tego rodzaju zatroskańców strzeż nas, Panie. Nic tylko uciekać, głośno krzycząc, bliźnich przed wykwitami Złonetu uprzedzając. Co też z przyjemnością uczyniłem.

Krzysztof Ligęza
Kontakt z autorem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

piątek, 05 październik 2018 14:58

Bantustanem wstrząsają paroksyzmy

Napisane przez

michalkiewiczJuż zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że przekaz, tak ze strony telewizji rządowej, jak i ze strony telewizji nierządnych – bo telewizje antyrządowe podejrzewam, że zostały założone jak nie przez starych kiejkutów to ich tajnych współpracowników za pieniądze ukradzione z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego – że ten przekaz ogranicza się do tego, co powiedział pan Partyk Jaki, który kandyduje na prezydenta Warszawy z ramienia obozu płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm, albo – co powiedział pan Rafał Trzaskowski, który ubiega się o to stanowisko z ramienia obozu zdrady i zaprzaństwa, ewentualnie – jak na słowa jednego zareagował drugi. Nie potrzeba dodawać, że telewizja rządowa stara się pokazać, że pan Rafał Trzaskowski, to kretyn i w ogóle - podejrzana figura, podczas gdy pan Partyk Jaki jest jasnym idolem, podczas gdy telewizje nierządne odwrotnie – że pan Trzaskowski jest gites – tenteges, podczas gdy Pan Jaki to oszołom i łowca posad. Można było pomyśleć, że już tak będzie aż do wyborów, ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej, więc obóz zdrady i zaprzaństwa wyskoczył z nową rewelacją.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą

Oto portal „Onet”, związany ze starymi kiejkuty za pośrednictwem koncernu Axel Springer Polska, który wydaje też „Newsweek”, na fasadzie którego Niemcy umieścili znanego z żarliwego obiektywizmu pana red. Tomasza Lisa – tenże „Onet” opublikował tzw. taśmy prawdy, to znaczy – fragment rozmowy pana Mateusza Morawieckiego, podsłuchanej przez kelnerów spiskujących przeciwko III Rzeczypospolitej w nieistniejącej już restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Oznacza to, że ktoś reporterom „Onetu” wetknął nos w materiały uznane za „tajne” Ale co jeden człowiek chce zakryć za zasłoną tajemnicy, to drugi odkryje: „każdy grzech palcem wytknie, zademonstruje, święte pieczęcie złamie, powyskrobuje”. No dobrze, ale któż taki uchylił rąbka tajemnicy? Podejrzenia kierują się w pierwszej kolejności w stronę niezawisłych sędziów, którzy w obawie utraty alimentów i bezkarności, chętnie utopiliby rząd w łyżce wody. Ale ci sędziowie, to w większości tchórze; nie przypominam sobie ani jednego przypadku, by za komuny jakiś sędzia ustąpił ze stanowiska w proteście przeciwko naruszaniu sławnej niezawisłości, ani za Stalina, ani za Gomułki, ani za Gierka, ani nawet za Jaruzelskiego, ani za Cimoszewicza, ani za Millera, ani za Tuska - chociaż bezpieka dyrygowała całym tym niezawisłym sądownictwem, jak tylko chciała. Więc chociaż sędziowie formalnie by mogli, to bardziej prawdopodobne jest, że przeciek spowodowały stare kiejkuty, które gdzie jak gdzie, ale do niezawisłych sądów wpadkowały tylu agentów, ilu tylko mogło się zmieścić. No dobrze, ale skąd taki pomysł mógł wylegnąć się w głowach starych kiejkutów? To proste – musiały kiejkuty dostać takie zadanie od BND – i to by wyjaśniało tajemnicę, dlaczego te rewelacje opublikował „Onet” związany z niemieckim koncernem Axel Springer. Po drugie, warto zatrzymać się nad tym, kiedy ta rozmowa miała miejsce. Otóż odbyła się ona w okresie, gdy Mateusz Morawiecki, jeśli nawet formalnie nie należał do obozu zdrady i zaprzaństwa, to z nim sympatyzował, zarówno jako doradca Donalda Tuska, jak też jako bankster. Ciekawe, że w nagranym fragmencie rozmowy Mateusz Morawiecki, oczywiście pomagając sobie „kurwami” i „pierdolnięciem” („to takie słowa są”? - dziwili się ostentacyjnie gitowcy, kiedy podczas spotkania autorskiego w poprawczaku pisarz próbował im się podlizywać, operując tzw. „grypserą” - a co opisał Marek Nowakowski) wygłosił całkiem rozsądną opinię, że uprawianie przez rząd rozrzutności finansowej musi skończyć się niedobrze, zwłaszcza gdy pogorszy się koniunktura. Szkoda, że zapomniał o tym, najpierw jako wicepremier, a obecnie – jako premier rządu, chociaż jako człowiek przewidujący, wyfutrował 20 milionami złotych bank Morgana, za co pewnie ma tam zapewnioną synekurę na wypadek, gdyby coś „pier...nęło” z „dobrą zmianą”. O ile zatem moment, w którym rozmowa z Mateuszem Morawieckim została nagrana potwierdza moją ulubioną teorię spiskową, według której spisek kelnerów, którzy podsłuchiwali wyłącznie przedstawicieli obozu zdrady i zaprzaństwa, spowodowany był przechodzeniem Polski spod kurateli niemieckiej pod kuratelę amerykańską. O ile pod kuratelą niemiecką Platforma Obywatelska była naturalnym liderem politycznej sceny naszego bantustanu, to w przypadku kurateli amerykańskiej była tam potrzebna, jak psu piąta noga, więc kelnerzy... - tak dalej. No a skąd kelnerom przyszedł do głowy taki pomysł? Nagrali oni 900 godzin rozmów podsłuchanych w różnych restauracjach, ale podobno 700 godzin nagrali w rezydencji premiera Tuska, co wzbudza graniczące z pewnością podejrzenia, że musieli pomagać im jacyś pierwszorzędni fachowcy, dla których zainstalowanie podsłuchów w rezydencji premiera rządu naszego bantustanu, nawet ”bez jego wiedzy i zgody”, nie przedstawiało najmniejszych trudności. Oczywiście niezawisły sąd, który sprawę kelnerów rozpatrywał, miał najwyraźniej surowo zakazane zajmowanie się tym wątkiem, w związku z czym za głównego szatana uznał pana Marka Falentę i nawet go skazał, ale odesłać do więzienia już się nie odważył. Pokazuje to, że pana Falentę musi chronić czyjaś Mocna Ręka. Czy przypadkiem nie ta sama, która przy pomocy „afery podsłuchowej” dokonała podmianki na pozycji lidera politycznej sceny naszego bantustanu? No a teraz „Onet” rozdziobuje okruszki podrzucone mu przez zatajoną rękę niemiecką, bo w tak zwanym międzyczasie pan Mateusz Morawiecki z sympatyka obozu zdrady i zaprzaństwa przepoczwarzył się w jasnego idola obozu płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm, toteż fakt, że wtedy został podsłuchany i nagrany, a teraz te rewelacje zostały opublikowane i to akurat przez „Onet”, znakomicie się wyjaśnia, ale oczywiście na gruncie mojej ulubionej teorii spiskowej. Zwracam przy okazji uwagę, że z 900 godzin rozmów podsłuchanych w restauracjach i 700 godzin podsłuchanych w rezydencji premiera Tuska, co to korzystał z „ochrony kontrwywiadowczej” tubylczych „służb (he, he!), do wiadomości publicznej trafiły zaledwie okruszki, a to oznacza, że zarówno mocodawcy ze Stronnictwa Amerykańsko- Żydowskiego, ale i ze Stronnictwa Pruskiego, które w jakiś sekretny sposób weszło lub właśnie wchodzi w posiadanie kopii nagrań, uraczą nas jeszcze niejedno rewelacją, ale jeszcze nie teraz, tylko w przyszłym roku, kiedy będą tutaj wybory do Sejmu i Senatu.

Tymczasem nasz nieszczęśliwy kraj przeżywa prawdziwą erupcję pryncypialności obyczajowej, której detonatorem okazał się film pana Smarzowskiego „Kler”, w którym reżyser pryncypialnie schłostał sprośne błędy Niebu obrzydłe, w jakich pogrążyło się tubylcze duchowieństwo. Pomysł nie jest specjalnie oryginalny; jeszcze z dzieciństwa pamiętam agitatorów przekonujących ludzi, że skoro ksiądz sypia z gospodynią, to Boga nie ma, a skoro pan Smarzowski prawie 70 lat później wraca do tego tematu, to znaczy, ze każda myśl rzucona w przestrzeń prędzej, czy później znajdzie swego amatora. Ale mniejsza już o pana Smarzowskiego, chociaż może od trzęsących Hollywoodem Żydów dostać za to „Oskara” - bo niezależnie od jego intencji film wpisuje się w kolejną kampanię przeciwko Kościołowi katolickiemu. Nie mówię już o prześladowaniach w czasie rewolucji antyfrancuskiej, ale warto przypomnieć o walce z Kościołem we Francji na przełomie wieku XIX i XX, za sprawą niejakiego Combesa, nawiasem mówiąc – byłego księdza z Oblatów Najświętszej Marii Panny w Nimes. Ten Combes, szubrawiec, podobnie zresztą, jak i współcześni renegaci, wpadł na pomysł rejestracji przedmiotów liturgicznych, co ówczesna opinia katolicka nie bez powodu uznała za wstęp do konfiskaty. Doszło do burzliwych demonstracji, przeciwko którym rządy wysłał wojsko, Sympatyzowało ono raczej z demonstrantami, zwłaszcza po ujawnieniu afery generała Ludwika Andre, ministra wojny. Ten mason wysokiej rangi miał na biurku dwa pudła; jedno z napisem Korynt, a drugie z napisem Kartagina. W „Koryncie” były fiszki oficerów promowanych do awansu, a w „Kartaginie” - tych którzy przy awansach mieli być pomijani. Przyczyną był stosunek do religii katolickiej; fiszki z „Kartaginy” zawierały takie oto zarzuty, że „uczestniczył nabożnie w pierwszej Komunii Świętej swego syna”. Kolejny wybuch wojny z kościołem, a przede wszystkim – z Cerkwią Prawosławną, chociaż z Kościołem katolickim też, miał miejsce w Rosji pod rządami bolszewików.

Rozstrzeliwaniu Cerkwi i duchowieństwa katolickiego towarzyszyła kampania prowadzona przez pisma „Bezbożnik” i „Bezbożnik przy obrabiarce” wydawane przez Związek Wojujących Bezbożników dowodzony przez Minieja Izraelewicza Gubelmana. Inspirował on szydercze demonstracje antyreligijne. Ciekawe, po co Żydzi najpierw w ten sposób dokazują, a potem się dziwują, że kiedy minie okres dobrego fartu, to palą nimi w piecach. Co tu ukrywać; to lekceważenie innych narodów nie tylko świadczy o niedostatku empatii u Żydów, ale często – o niedostatku rozumu. Wspominam o tym dlatego, że rodzaj patronatu nad obecną kampanią antykościelną w Polsce objęła żydowska gazeta dla Polaków. Współwłaścicielem spółki „Agora”, która tę żydowską gazetę wydaje, jest stary żydowski grandziarz finansowy Jerzy Soros, korumpujący głupich gojów pod pretekstem propagowania „społeczeństwa otwartego”, czyli takiego, w którym zostały zniszczone wszystkie organiczne więzi społeczne i hierarchia, a ono samo zostało sprowadzone do roli „nawozu historii”, na którym mają rozkwitać setki cudnych żydowskich kwiatuszków. Niedawno grandziarz wyłożył na te cele aż 18 miliardów dolarów, więc w takich sytuacji lepiej rozumiemy, skąd również w Polsce taka eksplozja moralnej pryncypialności, zwłaszcza wśród celebrytów, co to rżną się z kim popadnie.

Stanisław Michalkiewicz

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.