Lech Wałęsa obchodził 70. urodziny i z tego powodu zjechała na imprezę cała śmietanka nawet „z Europy”. Pofatygował się z Brukseli sam Donald Tusk, a z Warszawy Georgette Mosbacher. Słowem podkreślono, że legenda „Bolka”, jest wiecznie żywym fundamentem III RP i żaden wyrok IPN jej nie zniszczy.
Bo przecież „nasz Lechu” dał ludzką twarz całemu procesowi tak zwanej transformacji, czyli przepoczwarzenia się funkcjonariuszy i żołnierzy aparatu bezpieczeństwa wojskowego i cywilnego PRL w kapitalistów - generalnie rzecz biorąc, podżyrował szaber nowej oligarchii. Takich rzeczy się nie zapomina, bo Lech Wałęsa pełnił będzie dla tego środowiska dozgonną rolę papy-doca. Po to wykreowana została jego międzynarodowa persona. Transformacja nie była przecież wyłącznie wytworem polskich bezpieczniaków, lecz akcją przygotowaną i kontrolowaną przez Stany Zjednoczone. Lech Wałęsa był operacyjnym „asetem” Waszyngtonu, stąd też obecność przymilnej nowej ambasador p. Mosbacher.
jeśli czytasz nasze teksty regularnie, wesprzyj nas
Juble takie jak ten pouczają nas, że te wszystkie przekomarzania lustracyjne to po prostu taki pic i fotomontaż - teatrzyk na użytek tych co to myśleli, że rewolucja nie jest na niby. Dlaczegóż to mielibyśmy tajnym współpracownikom coś tam niegrzecznie wypominać? Przecież z dzisiejszej perspektywy to przecież chyba dobrze że współpracowali, bo dzięki temu byli jedną z nóg Okrągłego Stołu, przy którym pułkownicy dogadali się z własną agenturą.
Jakże teraz wyrzucać takiemu Lechowi Wałęsie współpracę z milicją, SB i co tam jeszcze komuniści mieli, skoro dzięki temu wszyscy ładnie odegrali rozpisane role? Tak więc dzisiaj na urodzinach u ojca chrzestnego dzisiejszego układu rządzącego Polską wszyscy sobie sprawnie mogli plecy oklepać. Oczywiście, mówiąc, „układ rządzący Polską”, nie mam na myśli, broń Boże, PiS-u, bo Polską rządzi się tak naprawdę zupełnie gdzie indziej.
Ludzie obcych służb, komunistycznego wywiadu i bezpieczeństwa oraz ich agenturalne pacynki stworzyli nam nową polską arystokrację i miło popatrzeć, jak się państwo bawią. W drugim pokoleniu to może nawet jakichś manier nabiorą. Tylko nieładnym zgrzytem był brak podpisu premiera Orbana na urodzinowej laurce. No, ale wiadomo, że z niego to jest putinowy agent...
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!