Nie myślałem, że stanie się to tak szybko, ale pisałem już kilkakrotnie, że wyrazista i politycznie niezależna Allen, pomimo iż pomogła Dougowi Fordowi wygrać wybory wewnątrz partii, przekazując swoje głosy, będzie dla niego "kłopotem". Oto mój tekst sprzed kilku tygodni:
Tanya Granic ma przeszłość "za uszami", jest bardzo wyrazista w poglądach, popiera ją ontaryjskie środowisko konserwatystów społecznych, odtrąconych przez ludzi Patricka Browna i jest byłą kontrkandydatką lidera Douga Forda, dzięki której uzyskał stanowisko w kampanii wewnątrzpartyjnej.
Z jednej strony, jest więc osobą, której Ford powinien być wdzięczny, z drugiej jest silnym politykiem z całym zapleczem organizacyjnym, który nie będzie Fordowym yes-manem, lecz z którym będzie musiał się układać, lub świecić oczami - już wyciągnięto p. Granic jakieś tweety sprzed lat…
Koniec cytatu. A więc po raz kolejny w partii PC w Ontario środowisko konserwatystów społecznych zostało wykorzystane do zwycięstwa w wyborach wewnątrzpartyjnych (podobnie jak Tanya zachował się niegdyś Monte McNaughton przekazując swoje głosy Patrickowi Brownowi) Tylko po to być później odstrzelone jak wypalony człon rakiety...
Wniosek jest jeden z dyktatem politycznej poprawności żaden mainstreamowy polityk nie chce się brać za bary, zaś liberalne społecznie lobby działają we wszystkich partiach z druzgocącą siłą.
Na koniec zaś pojawia się pytanie, czy była to umyślona z góry gra Douga Forda, w końcu wszystkie zarzuty, jakie dotyczą Allen to zeszłoroczne śniegi - Ford o nich wcześniej nie wiedział?
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!