Teksty
Publicystyka. Felietony i artykuły.
Mało kto porusza temat tego, co Polonia czy Polacy z zagranicy wnoszą do kraju, a jest tego niemało i nie od wczoraj.
A co za to ci u steru? Czy tak należy traktować kurę, która znosi nie od wczoraj złote jajka?
Zanim krążownik „Aurora” wystrzeli
Napisane przez Stanisław MichalkiewiczDawno, dawno temu Maciej Zembaty śpiewał romans o Anastazji Pietrownie, w którym zapytowywał: „Anastazja Pietrowna Anastazja, kto ty jesteś – Europa, czy Azja” – potem opisywał, jak to podczas szaleńczej jazdy („ jamszczik durak uznał: wot wiezu ja kakawo to czorta!”) po Newskim Prospekcie „na twarz Anastazji Pietrowny padały płatki śniegu wielkości złotych pięciorublówek”, a tymczasem „na Newie już cumował krążownik »Aurora«. A potem krążownik »Aurora« wystrzelił i od tego czasu śpiewamy inne piosenki”.
Przypomniał mi się ten romans na wieść, że z Murmańska w kierunku Syrii płynie eskadra rosyjskich okrętów wojennych i że właśnie mijają Norwegię. Najwyraźniej przepowiedziana przez Radio Erewań walka o pokój i demokrację powoli wchodzi w fazę decydującą. Jak wiadomo, według Radia Erewań wojny nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu. Kamień na kamieniu może i nie zostanie, ale jakże pięknie będziemy ginąć ze świadomością, iż giniemy w słusznej, a właściwie w jedynie słusznej sprawie – zapewnienia bezpieczeństwa bezcennemu Izraelowi.
Można łatwo dostrzec na przykładzie dwóch katastrof morskich, że w roku 1912, kiedy „równouprawnienie” było w powijakach, z tonącego „Titanica” uratowała się większość kobiet i dzieci. – Dlaczego? Bo dżentelmeni odstępowali miejsca w łodziach ratunkowych i zapalając kolejnego papierosa, szli spokojnie na dno; zaś w 2012 roku, kiedy w „duchu równouprawnienia wychowały się całe pokolenia mężczyzn i kobiet”, spanikowani faceci sprawnie wiosłowali rękami wśród kobiet i dzieci, aby w pierwszej kolejności dotrzeć do szalup. To właśnie dobra ilustracja „postępu”, jaki dokonał się przez jeden wiek.
Kobieta w cywilizacji zachodniej zajmuje pozycję wyjątkową. Co innego mężczyźni, co innego kobiety. Bo przecież to właśnie panie – jak oblizując się obleśnie, tłumaczy diabeł (Jack Nicholson) w „Czarownicach z Eastwick” – to właśnie kobiety – są w naszym rodzaju ludzkim istotami absolutnie cudownymi. I’d love to be a woman – szepce w filmie zazdrośnie diabeł. – „Look what you can do with your bodies… make babies, make milk to feed babies.
Wszyscy znaleźliśmy się na tym padole, przechodząc przez wasze wspaniałe ciała, Drogie Panie! To wy niańczycie nasze dusze dla świata! I ta właściwość, do czasu pełnego wdrożenia utopii Nowego Wspaniałego Świata, sztucznych łożysk i tym podobnych bezeceństw wyklucza jakiekolwiek równouprawnienie!
To właśnie dlatego, że my, mężczyźni, nie jesteśmy równowarci, przepuszczamy kobietę pierwszą, ustępujemy jej miejsca w tramwaju, całujemy dłoń i w ogóle zachowujemy się szarmancko „i po męsku”. Nasze społeczeństwo tradycyjnie podzieliło role, one wykształciły się po Bożemu właśnie ze względu na to, że my, mężczyźni, i wy, kobiety, jesteśmy inni i do czego innego stworzeni. Zapoznawanie tej różnicy, jej niwelowanie nie tylko że jest nieludzkie i prowadzi do przemocy na gigantyczną skalą, to jeszcze odziera świat z piękna i kolorów.
Współczesne ideały ukształtowały społeczeństwo, w którym wychowywanie w domu czwórki dzieci uważane jest za życiową porażkę, zaś różne kobiety „zrealizowane zawodowo” stawia się na piedestale jako symbol nowego i lepszego świata.
Tymczasem z punktu widzenia nas wszystkich; z punktu widzenia społecznego to właśnie wychowanie czwórki nowych ludzi – światłych, emocjonalnie zrównoważonych, zaopatrzonych w życiowy fundament – doświadczenie szczęśliwego dzieciństwa – to stanowi największą wartość.
Owszem, kobieta może prawie wszystko, różne babochłopy są w stanie siąść na traktor, obsługiwać kulomioty, pracować w kopalni, kierować dużą korporacją czy latać za sterami wojskowych odrzutowców.
Nie zmienia to jednak faktu, że tych kobiet nie powinno tam być. Bo ich rola jest o wiele ważniejsza gdzie indziej. Pewne nasze drogi na tej ziemi są z góry zadane. Wiadomo, że jeśli ktoś urodził się w rodzinie królewskiej, jego przyszłość jest do pewnego stopnia zdeterminowana. Tak samo zdeterminowana jest przyszłość w zależności od tego, czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną.
Nie ma w tym nic złego, jest jedynie piękno i harmonia porządku natury. W jednym i drugim przypadku można sięgać gwiazd. Tylko nieco inaczej, inną drogą.
Niestety, zafundowaliśmy sobie okrutny eksperyment. To przez szarlatanów idziemy dzisiaj dziarsko w świat bez rodzin; świat, w którym państwo niczym jeden wielki dom dziecka przykłada sztancę do mózgów młodego pokolenia; w którym zniewieściali faceci i schamiałe kobiety po omacku obmacują sobie sumienia.
Seks bez oddania, poświęcenia, bez nadziei na wspólną przyszłość jest podobny do przynoszącej obopólną przyjemność czynności fizjologicznej, a partner seksualny – czy to kobieta, czy mężczyzna – odczłowieczony i sprowadzony do trofeum, którym możemy się pochwalić.
W jednym i drugim wypadku igramy tym, co w kobiecie najpiękniejsze, najbardziej wyjątkowe, tajemnicze i cudowne – lekceważymy i wdeptujemy w błoto jej egzystencjalną wyjątkowość z zazdrosnym mlaskaniem opisaną przez diabła w czarownicach z Eastwick.
Women, you are making babies!
Dlatego szanujcie się i dbajcie o siebie, Drogie Panie; nie dajcie się wyprowadzić na manowce, bo bez was ta ziemia umiera. Wy nie możecie mieć równych praw – musicie mieć większe prawa i nie dajcie sobie ich odebrać politycznie poprawnym diabłom!
To wy musicie wychować nowe pokolenia mądrych dzieci, mądrych Polaków.
Andrzej Kumor, Mississauga
Człowiek bez religii nigdy nie będzie pełny, świat doczesny może zostać prawdziwie usensowniony jedynie przez świat wieczny, życie może nabrać smaku i znaczenia jedynie w świetle nieuchronnego przemijania, wolność może mieć znaczenie jedynie w przypadku uznania nieprzemijających wartości.
Dawniej sfera religii i sacrum była naturalnie wpleciona w każdą materię życia społecznego i politycznego Zachodu. Tkanina ta była nie do pojęcia bez tej religijnej nici.
Dzisiaj mamy dziwną sytuację, w której całemu pokoleniu wmówiono, iż religia jest „sprawą prywatną”, zaś z instytucji państwa i organizacji społecznych trzeba wypruć ową religijną osnowę, że konieczna jest sekularyzacja.
W imię tejże z miejsc publicznych zniknęły krzyże i wszelkie odniesienia do tego co nadprzyrodzone. Przetłumaczono nam, że każdy człowiek może mieć własną religię lub nie mieć jej wcale i nie ma to żadnego wpływu na to, jakie społeczeństwo stworzymy i jak będą działały nasze wspólne instytucje. Te bowiem muszą pozostać „świeckie” i nie mogą się kierować jakimś „konkretnym światopoglądem religijnym”.
Przetłumaczono nam też, że okazywanie przywiązania do religii jest w złym tonie i nie na miejscu – ponoć nie okazujemy w ten sposób należytego szacunku dla innych ludzi, którzy przecież mogą (również prywatnie) wyznawać inne poglądy religijne, czcić innych bogów czy obchodzić inne święta.
Na to wszystko złożyła się „progresywna” propaganda medialna, która jakiekolwiek odruchy i obyczaje religijne, jak choćby czynienie znaku krzyża w miejscach publicznych, uznała za godne wyszydzenia wstecznictwo, oznakę dewocji, fundamentalizmu, albo wręcz zakłamania.
Jednym z głównych argumentów antyreligijnych, mających właśnie powstrzymywać przed uzewnętrznianiem religijności, ma być rzekome zakłamanie – grzeszność osób deklarujących wiarę, niedorastanie do deklarowanych wartości, stąd na przykład nagłaśnianie grzechów księży. Przeciwnicy religii wskazują na nie jako na oczywisty znak dwulicowości.
Argument taki jest szczególnie skuteczny wobec ludzi niedouczonych, którzy nie znają chrześcijańskiej koncepcji zła i skłonni są taką pozorną sprzeczność uznawać za słabość religii jako takiej.
Tymczasem dla każdego absolwenta szkoły podstawowej (niestety nie w dzisiejszych czasach) powinno być oczywiste, że nieprzestrzeganie norm w żaden sposób nie implikuje faktu ich nieobowiązywania czy zbędności.
Dzisiaj coraz więcej ludzi, którym potrzeba religijności kołacze się po głowie, którzy podświadomie włóknami swych trzewi łakną sacrum jak kania dżdżu – jest tak zahukanych, że wchodząc do samolotu, boi się otwarcie przeżegnać na rozpoczęcie podróży, czy też w miejscu publicznym w skupieniu się pomodlić.
Wolność religijna zostaje ograniczana przez przemożne przytłaczająco wrogie spojrzenie świata, przez strach przed byciem zaliczonym do grona fanatyków czy dewotów.
A tymczasem w dzisiejszym świecie nie od dewotek się roi, lecz od ogłupiałych ciot rewolucji.
Nie kryjmy się z wiarą po kątach, w końcu ona wymaga od nas, abyśmy dawali świadectwo. Nie wstydźmy się głośnej modlitwy i pokazywania katolickiej symboliki. Bądźmy silni i wolni, bądźmy szczerzy, domagajmy się publicznie praw dla siebie i naszych przekonań, domagajmy się poszanowania naszej tradycji.
Potrzebujemy jako naród i jako ludzie religijnego odkląśnięcia, potrzebujemy przekonać nasze dzieci, że religia musi być „w modzie”. Jedynie wiara zapewni im „egzystencjalne domknięcie” na tym świecie, zagwarantuje pełnię człowieczeństwa i da szczęście. Szczęście nieprzemijające wraz z upływem lat, starzeniem się ciała, różnymi doświadczeniami losu.
Obecny stan umysłowy Zachodu to efekt oświeceniowego ubóstwienia człowieka, jego rzekomego „wyzwolenia”. Odbijające się czkawką przez stulecia idee owego ludzkiego „oswobodzenia” zaowocowały jedną z najgorszych postaci niewolnictwa; człowiek bez właściwości i bez zasad postawiony w obliczu rzekomo całkowitej swobody wybrania siebie, głupieje, goniąc za przemijającą chwilą, lub popada w egzystencjalną trwogę.
Człowiek, któremu wmawiają, że jest miarą wszystkich rzeczy, nie jest w stanie pojąć przypadkowości losu i nieuchronności śmierci. Ale takiego właśnie zagubionego, słabego człowieka, można z łatwością zaprząc w służbę zła. Człowiek taki otwarty jest na monidła starych bożków, omamiony, od czasu do czasu tylko w racjonalnym odruchu konstatuje, że „coś jest nie tak”. Gdy zaszedł za daleko, nie jest nawet w stanie ustalić co.
Brońmy naszych dzieci przed taką pustką, przekażmy im tradycję i dziedzictwo naszej cywilizacji.
Cieszy to, że tu w naszym polonijnym środowisku po części tak się dzieje, że nowe pokolenie urodzonych w Kanadzie Polaków lgnie do polskości, a ta polskość nierozerwalnie wiąże się z wiarą.
Zachęcajmy się wzajemnie do ostentacyjnego demonstrowania przywiązania do polskości, zachęcajmy do nieskrępowanego okazywania symboli naszej religii.
Andrzej Kumor, Mississauga
2009-08-25
W każdym narodzie zdarzają się ludzie podli, jak to mówią, są ludzie i „ludziska”. Są też i podli Polacy, nie jesteśmy wyjątkowi ani „wybrani”. Zadzwonił niedawno do naszej redakcji pewien człowiek z wielkimi pretensjami, mniej lub bardziej wyimaginowanymi, proponowaliśmy że zamieścimy jego opinię, na co usłyszeliśmy następujące dictum: „Jak wy nie przestaniecie robić, co robicie, to pójdę na was do ?Jewish community= i oni już was załatwią!”.
Na takie coś ręce i nogi opadają. Takie coś świadczy bowiem, że człowiek po drugiej stronie słuchawki nie jest zdenerwowanym rodakiem, lecz specyficznym gatunkiem biologicznym: polską mendą pospolitą. Nawiasem mówiąc, słyszałem kiedyś w pogadance radiowej o zagrożeniach antysemityzmem, że już samo postrzeganie społeczności żydowskiej jako nadzwyczaj wpływowej jest oznaką antysemityzmu. Zatem nie dość, że owa menda usiłowała zaszantażować, to jeszcze objawiała antysemityzm. A fuj!
Polska menda pospolita to gatunek biologiczny, który: a. zazwyczaj nie lubi nas Polaków (siebie nie wyłączając); b. ma kompleksy na punkcie pochodzenia i wszędzie wtrąca trzy grosze, że Polacy są głupi i mają wszy jak ruskie czołgi; c. usiłuje przy pomocy obcych forsować własne zdanie i partykularne interesy.
To „c” jest obecne w mentalności wielu Polaków, którzy szukają podparcia a to u Niemców, a to u Żydów czy Rosjan. Do tej grupy należeli targowiczanie, z tego plemienia wywodzili się liderzy, którzy wpraszali się na cudze czołgi, by zdobywać władzę we własnym kraju; do tej samej grupy zaliczali się szmalcownicy, którzy szantażowali Niemcami zachowujących się po ludzku Polaków.
W czasach wojen i okupacji takich osobników wiesza się za organ męski. W czasach pokoju mendę polską należy po prostu izolować, otarbiać i utrudniać żerowanie na tkance narodu.
Przy okazji jedna mała deklaracja. Otóż, „Goniec” nie będzie publikował za darmo, jak to mamy w zwyczaju, komunikatów organizacji, które straszą nas procesami.
Podobnie też nie będziemy publikować wypowiedzi osób, które chciały nas brać do sądu za opublikowane przez nas repliki na ich wypowiedzi.
Angielskie porzekadło mówi: nie lubisz wysokiej temperatury, nie wchodź do kuchni. Jeśli ktoś publicznie głosi swe poglądy, musi być przygotowany, że może zostać potępiony, wyszydzony, wyśmiany czy rzeczowo skrytykowany. Jeśli się na to ma zbyt cienką skórkę; jeśli ego zbyt napompowane, to lepiej sobie ponarzekać „do obrazu”, a nie pisać do gazet i później szarpać nas za nogawki.
Nie robimy pisma koturnowego, w którym ex cathedra pouczamy co i jak; nie robimy też gazety lekkiej, łatwej i przyjemnej, w której goła pupa na okładce popycha ulęgałkę w wymóżdżony mózg. Naszym zamiarem jest tworzenie tygodnika, który jak zwierciadełko pokazuje zbiorową buzię nas, Polaków, i który, przedstawiając poglądy często rugowane z wielkonakładowej prasy, pozwala wyrobić sobie zdanie i krytycznie myśleć.
Tacy jesteśmy, jeśli ktoś chce nas odmienić – proszę otwarcie o tym dyskutować, a nie straszyć „obcym wojskiem”.
Tworzymy gazetę, która otwarcie mówi o konieczności definiowania i obrony interesu narodowego. Nie zamierzamy nikogo wyręczać i pełnić iluś tam ról społecznych; jesteśmy tylko gazetą, a nie organizacją społeczną czy biurem pomocy; nie jesteśmy też przedsiębiorstwem nastawionym na maksymalizację zysku, w którym wszystko podporządkowane jest wielkości wskaźnika ROR. Pod prąd można wiosłować tyle, ile sił starczy, dopóki starcza, będziemy to robić, bo jest z tego olbrzymia satysfakcja.
Fakt, że wiele osób drażnimy i od wielu dostajemy po uszach. Powiem jednak nieskromnie Drogi Czytelniku, że bez nas byłoby Ci smutniej i samotniej.
Świat się „uszczelnia”, na naszych oczach robi się ciasno i duszno, następuje globalna „urawniłowka”. Pozbawia się nas okruchów wolności – centymetr po centymetrze, aby nie wzbudzać gwałtownych protestów. Sprzeciw wobec tego powinien nas wszystkich jednoczyć. Tymczasem wydajemy się być na przegranych pozycjach. Między innymi przez to, że jesteśmy skłóceni i nie widzimy szerszego planu.
Wolność i rozum to dwa najpiękniejsze dary, jakimi obdarzył nas Stwórca. Używajmy ich zgodnie z przeznaczeniem. Zastanówmy się, czego od życia chcemy, co pragniemy uczynić w te dni, które zostały do śmierci. Postawmy granice ciurkającemu zniewoleniu, nie dajmy się okulbaczyć i omotać drobnymi więzami, które w miarę lat urosną do rangi kaftanu trudnego do zerwania.
Te granice na drodze zniewalającej siły innych ludzi to między innymi troska o rodzinę, wspólne spędzanie czasu, wychowywanie dzieci, promieniowanie na co dzień radością życia, wyzbycie się doczesnych trosk, zaprzestanie porównywania z innymi na liczbę fantów, to czerpanie przyjemności ze zwykłych rzeczy małych i zakorzeniony w wierze brak lęku przed śmiercią. To wszystko stanowi podstawę do brania życia pełnymi garściami i to przynosi szczęście.
Wolność to stan umysłu. Bądźmy więc, jak nasi dumni przodkowie, wolnymi Polakami, wolnymi od człowieczego skarlenia; wolnymi od syndromu polskiej mendy pospolitej. Nie warto nią być. Nie warto marnować godzin.
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…