Teksty
Publicystyka. Felietony i artykuły.
Podobno za tydzień dowiemy się, kogo obywatele USA uczynili swoim prezydentem. Takim, co to go z lubością nazywają „najpotężniejszym człowiekiem we wszechświecie”. Czy tam w świecie.
Owszem, dowiemy się, wszelako niekoniecznie, albowiem, podobno, obmyśla coś intensywnie ichniejszy, teraźniejszy, najpotężniejszy, aktualny prezydent, Obama Barack. Ci i owi powtarzają w każdym razie, że światła w Białym Domu nie gasną od bardzo dawna.
No dobrze, powie ktoś, i co z tego? Ano, dajmy na to, obmyśli coś pan Barack, a wybory, kto go tam wie, weźmie się i hop – przełoży się na tak zwane lepsze jutro. No kto najpotężniejszemu zabroni? Drugi z najpotężniejszych, niejaki Putin Władymir, zdaje się coś jako pierwszy już wymyślił, przez co Aleppo podzielić ma wkrótce los Groznego.
Nie wiem, czy mam się czym chwalić, ale przeczytawszy w 1978 r. książkę Donalda napisałem do niego list sugerujący, by stanął do walki o prezydenturę USA.
Pisałem już, że go wyżej cenię niż „prawdomówne dziewczę”, i co ciekawe, okazuje się, że jego babka walczyła o Lwów i nawet była tam dwa razy ranna. Z kimś założyłem się, że wygra, a już dwa razy podobne zakłady wygrałem, czy i tym.
Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny we Lwowie w tym roku przebiegły w podniosłej atmosferze. Osobliwie ten pierwszy. Zawsze i bez wyjątków obchodzony na cmentarzu Łyczakowskim. Ludzi – multum, zniczy – jeszcze więcej, uroczysta Msza Święta na cmentarzu Obrońców Lwowa i oprawa mszy jak należy. Gdzie nie spojrzysz – wszędzie jakieś znajome twarze, ludzie których w ciągu roku się nie widziało. Ale i dużo nieznajomych osób. Tu mężczyzna z Torunia przyjechał rowerem z ogromną biało-czerwoną flagą, tam – ludzie z różnych fundacji, osoby prywatne z Katowic, Bytomia i innych śląskich miast. Nawet ludzi, których się znało wyłącznie z Facebooka, w tym dniu można poznać w realnym świecie.
„Listopad, niebezpieczna dla Polaków pora” – pisał Stanisław Wyspiański – ale miał na myśli dopiero koniec listopada, a nie jego początek.
Początek listopada, to przecież Wszystkich Świętych, kiedy to cała Polska rusza z posad, by odwiedzić groby przodków. Jedyne niebezpieczeństwo, na jakie się wtedy Polacy narażają, czyha na drogach, toteż wytworzyła się w związku z tym nowa, świecka tradycja, której początki sięgają jeszcze pierwszej komuny, kiedy to pod przewodnictwem Partii, Milicja Obywatelska ogłaszała akcję pod kryptonimem „Znicz” – obecnie kontynuowaną przez policję w warunkach demokratycznych.
Wrogowie naszej władzy, czyli satyra na amerykańskie wybory
Napisane przez Jan CzekajewskiW dzisiejszych czasach wrogiem numer jeden dla stabilności naszego kraju są ludzie w podeszłym wieku, którzy zamiast starczej sklerozy, mają dobrą pamięć. Tacy ludzie są dla panującej elity bardzo niebezpieczni, gdyż pamiętają, co politycy powiedzieli kilka lat temu albo jak przeszli metamorfozę z pacyfistów lub komunistów na żądnych krwi i władzy militarystów, lub oligarchów, jak to miało miejsce w Rosji.
Jak na razie nie stanowią oni wielkiego zagrożenia dla centrum władzy, ktokolwiek tym centrum jest. Wrogami dla panującej władzy są, z jednej strony, starzy wywrotowcy, którzy przed śmiercią wymieniają wywrotowe opinie w Internecie, a z drugiej strony, naukowcy, którzy pracują nad tym, jak by takim starym wywrotowcom przedłużyć życie. Na szczęście, jak na razie naukowcy nie rokują szybkiego sukcesu w niebezpiecznym dla władzy przedłużeniu życia i pamięci ludzi starych, a dostęp do notatek zrobionych przed śmiercią w Internecie może być ustawowo ograniczony, jak wskazują posunięcia władzy w stosunku do tych, co dmuchali w gwizdek, takich jak Snowden i Assange. Dla tych, co już zapomnieli, kto to oni, pozwalam sobie przypomnieć, że jeden z nich biwakuje w Moskwie, a drugi ukrywa się od czterech lat w Ambasadzie Ekwadoru w Londynie.
Od dłuższego czasu trapi mnie pytanie, kto tu w Ameryce rządzi i jak ja mam się ustawić, aby płynąć z wiatrem, a nie pod wiatr, jak to miało miejsce w ciągu uprzednich 50 lat. Jak sobie przypominam, kiedy miałem lat czternaście, mój ojciec wziął mnie na poważną rozmowę i mi dał wskazówkę, że moje dotychczasowe zachowanie przysporzy mi wiele kłopotów w dorosłym życiu. Synu mój, powiedział, „słuchaj przełożonych i się z nich nie naśmiewaj”. A miał do tego powody, jako że w Częstochowie, gdzie mieszkałem, wyrzucano mnie ze wszystkich możliwych szkół. Niestety, mój krnąbrny charakter uniemożliwił mi postępowanie zgodnie z mądrością mego ojca i skazał mnie na wiecznego tułacza zmieniającego kraje i kontynenty, aż na starość osiadłem w Ameryce, jak wiadomo kraju pepsi i coca-colą płynących.
Tu właśnie wybiło mi lat wiele i zrozumiałem, że już najwyższy czas na zmianę swego zachowania i stosunku do władzy, szczególnie teraz, z okazji wyborów prezydenckich.
Po wskazówki jak poprawnie winienem się zachowywać, włączyłem telewizor i wybrałem kanał Fox News, szanowany wśród braci konserwatystów, jako kanał konserwatywną prawdą wiodący. Ku własnemu zdumieniu ujrzałem na nim kilkanaście fotografii młodych kobiet, które były obiektem zniewagi seksualnej określanej jako „niewłaściwe dotykanie“ przez Donalda Trumpa. Panie te miały teraz skomplikowane życie i nocne mary z powodu tego „niewłaściwego” dotykania. Fox News zaprezentował nawet znanego prawnika, profesora, który „pro bono”, czyli po polsku „za frajer”, będzie reprezentował te panie, jeśli Donald Trump poda je do sądu, chyba z powodu prawdy przejaskrawienia.
Zmieniłem więc kanał telewizyjny na rządową publiczną telewizję, PBS, i tam także usłyszałem o skandalicznych dotykaniach Donalda Trumpa. Podobnie było z innymi kanałami TV o skłonnościach zwanych tu liberalnymi, takich jak CBS, NBC, CNN.
Na kanał Disneya dla dzieci i Playboya z postępową pornografią już nie patrzyłem, jako że spodziewałem się tego samego. To samo w prasie tak zwanej opiniotwórczej, a jest jej zaledwie trzy, czy cztery gazety z wiodącym „New York Timesem”, „Washington Post”, „The Wall Street Journal” i „The Financial Times”. Nie pozostało mi więc nic innego niż sięgnąć do moich wspomnień i rozważyć, czy ja sam jestem bez winy i czy moje dotyki w stosunku do płci odmiennej w ciągu kilku uprzednich dekad były „właściwe”, czy skandalicznie „niewłaściwe”.
O ocenę mego zachowania poprosiłem moją małżonkę, która stwierdziła, że może zaświadczyć, że poziom mych „dotyków niewłaściwych” był bliski zeru, a „dotyków właściwych” rażąco niewystarczający. Żona mi zagroziła, że jeśli nie poprawię częstotliwości „właściwego dotykania”, to będzie rozważać możliwość rozwodu. Kiedy już się uspokoiłem, że przynajmniej żona moja nie poda mnie do sądu i nie puści mnie gołego w skarpetkach, nagle inny problem zaczął zakłócać mój sen, a mianowicie podejrzenie, że jakaś niewidzialna ręka skasowała różnice między Partią Demokratyczną i Republikańską i obydwie partie się „zlały” w jedną Zjednoczoną Partię Republikańsko-Demokratyczną zwaną od dzisiaj jako ZPDR. Proszę nie mylić z inną podobną partią zwaną ZSRS. Zjawisko to jest podobne do zlania się Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej w partię PZPR, w tak zwanej Polsce Ludowej. Jak tu mam głosować na Zjednoczoną Partię (ZPDR), która oficjalnie nie istnieje, ale jej niewidzialna ręka dyktuje, co mają mówić spikerzy w TV i co pisać dziennikarze w „wiodących” gazetach?
Może ta partia objawi się na dzień przed wyborami albo pozostanie w cieniu. Może wybory to tylko gra cieni, a ktoś inny rozdaje karty. Stalin kiedyś miał powiedzieć, że nie jest ważne, kto jak głosuje, najważniejsze jest, kto liczy głosy. Kiedyś głosowałem na Obamę, licząc, że on coś zmieni w gospodarce opartej na długach i zaprzestanie idiotycznych wojen z zamiarem wprowadzenia demokracji na Bliskim Wschodzie. Niestety, w miesiąc po wyborach Obama otoczył się tymi samymi ludźmi, którzy byli odpowiedzialni za kryzys z roku 2008, z którego do dzisiaj nie możemy się podnieść, i wysłał kolejnych 30 tysięcy naszych żołnierzy z Iraku do Afganistanu, aby wprowadzić tam demokrację, której się nie udało jego poprzednikowi G.W. Bushowi. Jak jednak wiadomo, po 15 latach wojny w Afganistanie ciągle tam z talibami w sandałach przegrywamy.
Powracając do mej starczej pamięci. Mimo że staram się pewne fakty zapomnieć, powracają one do mnie jak zły szeląg, szczególnie nocą. Otóż trapią mnie zjawy, w których pojawia się Hillary Clinton w czasie przemówienia do Kongresu przez prezydenta G.W. Busha, który oznajmił, że wydał wojnę Saddamowi Husajnowi, który w Iraku zagraża nam „bronią masowej zagłady”. Otóż w czasie tego przemówienia nasza droga Pani Hillary razem z senatorem Liebermanem z Connecticut, zaczęli bić niemilknące oklaski, popierające wiekopomną decyzję prezydenta G.W. Busha. Jak się później okazało, Saddam tej broni nie posiadał i to, że nie posiadał, było powszechnie wiadome. Tak jak już dzisiaj widomo, że wojna w Iraku była początkiem wielu innych przegranych wojen na Bliskim Wschodzie, których wynikiem jest dzisiejsza wojna z islamskimi terrorystami. A jaki z tego wniosek?
Ano taki, że Donaldowi Trumpowi można zarzucić, że poklepywał tyłki młodych kobiet, natomiast odnoszę wrażenie, że Hillary Clinton chce być Żelazną Damą, coś jak Bismarck w spódnicy, która się nie zawaha ich wysłać w mundurach na morderczą wojnę w jakimś kraju, którego większość nie potrafi znaleźć na mapie. Jeśli Hillary zostanie prezydentem, młodzi Amerykanie, jeśli żywi, po powrocie z wojennej służby nie będą pytani, czy wolą klepanie po tyłku, czy życie na wózku inwalidzkim.
Wedle mnie, to jest podstawowe kryterium w wyborze prezydenta dla tak wielkiego kraju dysponującego arsenałem 4500 głowic atomowych. Wszystko inne, łącznie z gospodarką, jest drugorzędne.
Do wyborów pozostają mi jeszcze dwa tygodnie. W międzyczasie będę pracować nad sobą, aby wypaść jako człowiek „progresywny”, globalistyczny, popierający wszystko, co jest politycznie poprawne, oczywiście na dzień dzisiejszy, antypopulistyczny i gotowy do samokrytyki, jeśli się okaże, że mam jakieś atawistyczne uprzedzenia co do rodzin męsko-męskich czy żeńsko-żeńskich. Jak nam przyjdzie stawić czoło rosyjskiej agresji, to nie zawaham się potępić Putina i zagrozić mu bombą atomową, jedną z 4500, jakie mamy w zapasie.
Jeśli jednak nasza Zjednoczona Partia (ZPDR) przegra i Donald Trump zostanie prezydentem, będę musiał wszystko odkręcić i stać się takim, jakim jestem, czyli człowiekiem, który chce mieć prawo do własnego wyboru bez mydlenia mych oczu przez „wiodące”, partyjne media. Nie będzie to łatwa transformacja, ale jak wiele podobnych, możliwa.
Jan Czekajewski
Columbus, OH, USA
Turystyka
- 1
- 2
- 3
O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…
Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej
Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…
Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej
Przez prerie i góry Kanady
Dzień 1 Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej
Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…
W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej
Blisko domu: Uroczysko
Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej
Warto jechać do Gruzji
Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty… Taki jest refren ... Czytaj więcej
Massasauga w kolorach jesieni
Nigdy bym nie przypuszczała, że śpiąc w drugiej połowie października w namiocie, będę się w …
Life is beautiful - nurkowanie na Roa…
6DHNuzLUHn8 Roatan i dwie sąsiednie wyspy, Utila i Guanaja, tworzące mały archipelag, stanowią oazę spokoju i są chętni…
Jednodniowa wycieczka do Tobermory - …
Było tak: w sobotę rano wybrałem się na dmuchany kajak do Tobermory; chciałem…
Dronem nad Mississaugą
Chęć zobaczenia świata z góry to marzenie każdego chłopca, ilu z nas chciało w młodości zost…
Prawo imigracyjne
- 1
- 2
- 3
Kwalifikacja telefoniczna
Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej
Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…
Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski sponsorskie czy... Czytaj więcej
Czy można przedłużyć wizę IEC?
Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej
FLAGPOLES
Flagpoling oznacza ubieganie się o przedłużenie pozwolenia na pracę (lub nauk…
POBYT CZASOWY (12/2019)
Pobytem czasowym w Kanadzie nazywamy legalny pobyt przez określony czas ( np. wiza pracy, studencka lub wiza turystyczna…
Rejestracja wylotów - nowa imigracyjn…
Rząd kanadyjski zapowiedział wprowadzenie dokładnej rejestracji wylotów z Kanady w przyszłym roku, do tej pory Kanada po…
Praca i pobyt dla opiekunów
Rząd Kanady od wielu lat pozwala sprowadzać do Kanady opiekunki/opiekunów dzieci, osób starszych lub niepełnosprawnych. …
Prawo w Kanadzie
- 1
- 2
- 3
W jaki sposób może być odwołany tes…
Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą. Jednak również ta czynność... Czytaj więcej
CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…
Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę. Wedłu... Czytaj więcej
MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…
Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej
ZASADY ADMINISTRACJI SPADKÓW W ONTARI…
Rozróżniamy dwie procedury administracji spadków: proces beztestamentowy i pr…
Podział majątku. Rozwody, separacje i…
Podział majątku dotyczy tylko par kończących formalne związki małżeńskie. Przy rozstaniu dzielą one majątek na pół autom…
Prawo rodzinne: Rezydencja małżeńska
Ontaryjscy prawodawcy uznali, że rezydencja małżeńska ("matrimonial home") jest formą własności, która zasługuje na spec…
Jeszcze o mediacji (część III)
Poprzedni artykuł dotyczył istoty mediacji i roli mediatora. Dzisiaj dalszy ciąg…