farolwebad1

A+ A A-
Teksty

Teksty

Publicystyka. Felietony i artykuły.

piątek, 28 październik 2016 16:45

List z Niemiec: Mijają dni na pracy w Niemczech

Napisane przez

wandarat1Ciężka praca, nieprzespane noce.
Każdego dnia kładę się spać wcześniej, przed 21, ale nie da się wyspać na zapas, nie mogę zasnąć.
Niedziela, babcia niemiecka nie spała od godziny trzeciej w nocy i mi także nie dała spać. Co jakiś czas mnie wołała i pytała się o godzinę. Pomyślicie, że można by było zegar wielki i widoczny zrobić. Jednak ona ma 97 lat i kłopoty z rozpoznawaniem czegoś, zwłaszcza w nocy. Poza tym myślę, że już się wyspała, że ona tyle snu nie potrzebuję. O której to kury się budzą? Więc babcia idzie spać z kurami i budzi się też tak. I co tu robić? Jak długo tu jeszcze będę? Babcia jest silniejsza, więcej i lepiej je przy mnie. Słyszałam, jak mówiła córce, której nie było dwa tygodnie, bo była na Majorce i zaskoczona jest wyglądem babci i jej stanem... mówiła, że je teraz więcej warzyw, że... więcej nie słyszałam. To, że babcia śpi gorzej, tzn. nie gorzej, ale krócej, to też może być oznaką jej powrotu do zdrowia
Jest czwartek i znów byłam w mieście obok naszej wsi. Trafiłam nawet do dwóch sklepów z używanymi rzeczami, butami, ubraniami. Jeden należy do służb socjalnych, drugi do Czerwonego Krzyża. Ten pierwszy jest otwarty dwa razy w tygodniu. Szłam na mój przystanek autobusowy, a było jeszcze dość wcześnie, i zauważyłam na budynku duży napis. Widziałam też Syryjczyków przechodzących przez ulicę w tym ruchliwym miejscu. Nie miałam już pieniędzy, tylko kilka euro, ale poszłam tam z ciekawości. Połowa ludzi była podobna do Syryjczyków, ale były też osoby jaśniejsze. Jakiś Syryjczyk założył zamszowe żółtawe buty, patrzył na nie i zastanawiał się grubo, czy je kupić. Spytał się mnie, więc mu powiedziałam, że są to bardzo dobre buty. Znałam je jeszcze z Polski i wiem, że były drogie. Pokazałam mu jeszcze jedne buty, wg mnie także dobre. On na to, że już je przymierzał, ale nie pasowały na niego. Zainteresowałam się nimi, w środku biały kożuszek, buty na zimę. Przymierzyłam – troszkę za duże, ale wygodne. Poszłam się pani spytać, ile kosztują. 6 euro! Śmieszna cena, ale nie miałam tylu pieniędzy. Poszłam więc do sklepu oddać spodnie, które kupiłam córce, a które na pewno jeszcze będą w przyszłym tygodniu, odnalazłam tamten sklep socjalu i kupiłam te buty, mówiąc do pani, że buty dla człowieka są najważniejsze. Uśmiechnęła się.

piątek, 28 październik 2016 15:36

Upłynął termin ultimatum

Napisane przez

michalkiewiczWłaśnie 27 października minął termin trzymiesięcznego ultimatum, jakie Komisja Europejska postawiła Polsce w postaci tzw. „zaleceń” dla polskiego rządu. Na razie nie słychać, by Komisja jakoś zareagowała, ale bo też wygląda na to, że polski rząd jeszcze na te „zalecenia” nie odpowiedział, zwlekając aż do ostatka.
Ponieważ jednak pani premier Szydło powiedziała, że ocenia te „zalecenia” jako podyktowane intencjami „politycznymi”, a nie „merytorycznymi”, to nie ma się co łudzić, że Komisja uzna odpowiedź polskiego rządu za zadowalającą. W takiej zaś sytuacji będzie musiała, choćby gwoli utrzymania swego prestiżu, podjąć wobec Polski jakieś kroki dyscyplinujące tym bardziej, że wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, bawiąc w Gdańsku na urodzinach Kukuńka oświadczył, że w sprawie praworządności w Polsce „nie odpuści”.
A prestiż jest ważny, bo właśnie Unia Europejska rzutem na taśmę wreszcie zatwierdziła umowę CETA „o wolnym handlu” z Kanadą. Zablokowała ją… Walonia, bez zgody której Belgia nie mogła wyrazić na nią zgody – co groziło definitywnym jej zablokowaniem. Aliści w ostatniej chwili unijni mandaryni jakoś Walonów zmłotowali, co pokazuje, ze do budowy, a zwłaszcza – do utrzymania imperium demokracja nie wystarczy.
W ogóle sam pomysł „imperium demokratycznego” wydaje się niedorzeczny, jako rodzaj sprzeczności samej w sobie. Nawiasem mówiąc, ta licząca grubo ponad 1000 stron umowa na pewno nie jest umową o „wolnym handlu”, chociaż tak się nazywa. Na tym tysiącu stron muszą bowiem być zapisane jakieś liczne zastrzeżenia, jakieś limity, jakieś procedury, dla przestrzegania których musi być utworzony potężny aparat biurokratyczny – a skoro tak, to o żadnym wolnym handlu mowy być nie może. Wolny handel bowiem polega na tym, że sprzedający może sprzedać co chce, komu chce, ile chce, gdzie chce i kiedy chce. Podobnie kupujący może kupić co chce, ile chce, u kogo chce i kiedy chce. Jeśli tak nie jest, to znaczy, ze umowa między UE i Kanadą dotyczy czegoś innego, ale na pewno nie „wolnego handlu”.

piątek, 28 październik 2016 15:28

Dezercja z konsulatu PRL w Toronto

Napisane przez

Kontynuujemy publikację materiałów złożonych w Instytucie Pamięci Narodowej, a dotyczących Kanady, dzisiaj rozpoczynamy druk materiałów związanych z dezercją wicekonsula i jego żony (na zdjęciu) z Konsulatu Generalnego PRL w Toronto w 1981 roku, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. Są to materiały zgromadzone przez służby PRL podczas prowadzonego śledztwa i postępowania sądowego.

WARSZAWA,
dnia 12 listopada 1981 roku

N O T A T K A

Służba Bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych uzyskała potwierdzoną informację z której wynika, że:
Marek OSTASZEWICZ s. Włodzimierza i Anny, ur. 4.6.1950 r. w Warszawie, wykształcenie wyższe – studia doktoranckie na Uniwersytecie Warszawskim ukończył w 1980 r., zamieszkały na stałe w Warszawie przy ul. Witolińskiej 4, pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych

oraz jego małżonka:

Krystyna KRUCZEK-OSTASZEWICZ c. Jakuba i Zofii, ur. 12.5.1943 r. w m. Szczyk, wykształcenie wyższe – ekonomiczne, zatrudniona w Ministerstwie Spraw Zagranicznych od 1961 r. ostatnio na stanowisku naczelnika wydziału w Departamencie Administracji, Finansów i Inwestycji,
zdezerterowali opuszczając miejsce pracy w Konsulacie Generalnym PRL w Toronto.
Marek OSTASZEWICZ pełnił funkcję attache konsularnego zaś jego małżonka Krystyna KRUCZEK-OSTASZEWICZ zajmowała się w Konsulacie sprawami administracyjnymi i finansowymi.
Marek Ostaszewicz powiadomił Konsulat, iż postanowili oni odmówić powrotu do kraju.
Według posiadanych wiarygodnych informacji Marek Ostaszewicz i Krystyna Kruczek-Ostaszewicz w latach 1974–1975 pracowali w delegacji polskiej do Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru w Laosie /Vientiane/, gdzie prawdopodobnie nawiązali kontakt ze służbami specjalnymi Kanady i USA.

piątek, 21 październik 2016 18:55

Aby żyło się dostatniej...

Napisał

kumorszaryZaczęła się jazda po równi pochyłej i aż strach się bać.

Pomysł, żeby zwiększyć dobrobyt prowincji Ontario poprzez tzw. dekarbonizację, czyli opodatkowanie spalania benzyny, gazu, węgla i co tam jeszcze do palenia się nadaje, połączony z podwyżkami cen energii kupowanej od państwowego monopolu, połączony z podwyżkami stawek płacy minimalnej, oznacza, że nasze rządzące dzieci we mgle dobijają do ściany. Uderzą o nią główkami, gdy nam jeszcze tak naregulują rynek nieruchomości, by siadł na piętach. Wtedy naprawdę zacznie wygasać żar tej gospodarki.

Zresztą rządzący nami spryciarze wcale nie są tacy naiwni i dziecięcy, jak by mogło się wydawać na pierwszy rzut oka – oni o swoich potrafią zadbać.

Nie tak dawno premierka nasza, pani Wynnowa, z wielce strapioną i współczującą miną ogłosiła program pomocy w opłatach za światło dla tych największych biedaków, którym wprowadzone wcześniej przez jej rząd podwyżki nie pozwalają włączać zmywarki do naczyń.

Program zaczęto wprowadzać z takim rozmachem, że 11,7 mln dol. z 11,9 mln dol. zabudżetowanych środków przeznaczono na „konsultantów i promocję”. Na pomoc zostało 200 tys. Jesteśmy przecież krajem zasobnym, to się pożyczy... Tłumaczy się nam, że biorąc pod uwagę stosunek do PKB, w porównaniu do takich Stanów, a nawet niektórych krajów Europy, kanadyjskie zadłużenie to jest pikuś; spokojnie można jeszcze się bardziej zapożyczać. Potem zaś podniesie się podatki i opłaty, żeby było na odsetki.

Zwykłemu człowiekowi też się coś od życia należy, rząd o nim pamięta, więc mu też dorzuci, co prawda z nie swojej kieszeni, ale zawsze – wzrosną zatem stawki płacy minimalnej. Dzięki temu genialnemu posunięciu pracodawcy kolejny raz przekalkulują koszty i albo dadzą nurka w szarą strefę, albo wdzięcznym ruchem zgarną zabawki i przeniosą się do krajów, gdzie o żadnych stawkach minimalnych nikt nie słyszał. Skoro z tymi krajami mamy umowy o wolnym handlu i zerowe cła, to czemu nie?

Tak to jest, jak oddaje się władzę dzieciom we mgle, które życia nie znają, a tata i mama nie nauczyli. Niestety, takie pokolenie teraz rządzi. Wkrótce będziemy tu mieli tyle regulacji, tyle pozwoleń, norm i koncesji, że na hulajnodze bez dokumentu nie pojedziesz. Na tapecie jest już prawo jazdy na kierowanie zabawkowym dronem plus obowiązek wykupienia odszkodowania od odpowiedzialności cywilnej. To samo proponuję dla zdalnie sterowanych zabawek pływających i samochodzików na baterię, w końcu trzeba się trzymać zasad.

Oczywiście tam, gdzie państwo zabiera, musi też dawać, dlatego rozszerzane będą – jak w przypadku wspomnianych podwyżek za prąd – ulgi i zwroty dla najbiedniejszych i potrzebujących. Jeszcze nie jesteśmy tutaj w czołówce; są kraje bardziej od Kanady rozwinięte pod tym względem, jak chociażby Polska, gdzie kupując bilet JEDNORAZOWY autobusowy na trasie Warszawa-Wołomin, mamy do czynienia z następującymi kategoriami pasażerów kwalifikujących się do opłat ulgowych:

– Osoba niewidoma – stopień niepełnosprawności umiarkowany „04-O”

– Weteran poszkodowany

– Inwalida wojenny

– Dziecko powyżej 4 r. ż. do rozpoczęcia przyg. przedszkolnego

– Osoba niezdolna do samodzielnej egzystencji

– Kombatant 1,96 zł 51%

– Straż Graniczna – służba

– Celnik – służba 0,88 zł 78%

– Policjant – służba 0,88 zł 78%

– Żołnierz Żandarmerii Wojskowej

– Dzieci i młodzież dotknięte inwalidztwem lub niepełnosprawne

– Opiekun dzieci i młodzieży dotkniętych inwalidztwem lub niep.

– Inwalida wojenny I grupy

– Żołnierz służby zasadniczej – Dziecko do 4 roku życia zajmujące osobne miejsce

– Cywilna niewidoma ofiara działań wojennych

– Osoba niewidoma niezdolna do samodzielnej egzystencji – stopień niepełnosprawności znaczny „04-O”

– Przewodnik niewidomego

– Opiekun inwalidy wojennego I grupy

– Opiekun osoby niezdolnej do samodzielnej egzystencji

– Dziecko do 4 roku życia niezajmujące osobnego miejsca

– Straż Graniczna – ochrona szlaków komunikacyjnych

– Poseł, senator

W przypadku biletu miesięcznego kategorie ulgowe to:

– Nauczyciel

– Osoba niewidoma – stopień niepełnosprawności umiarkowany „04-O”

– Uczeń do 24 roku życia

– Student do 26 roku życia

– Doktorant do 35 roku życia

– Dzieci i młodzież dotknięte inwalidztwem lub niepełnosprawne

– Osoba niewidoma niezdolna do samodzielnej egzystencji – stopień

niepełnosprawności znaczny „04-O”

Nie żartuję, to wszystko jest ujęte w tabelach i umieszczone na widoku publicznym. Pracowała nad tym banda urzędników, kontroluje i legitymacje wystawia druga banda. Dlatego nie można się dziwić, że kanar ma wyższe wykształcenie. Trzeba je mieć, żeby się w tym wszystkim na szybko, w pędzącym autobusie połapać...

Jak widać, jeszcze nam tutaj, w Kanadzie, nieco do Polski brakuje, ale nadrabiamy zaległości w szybkim tempie. Bo nie ma większej przyjemności dla polityka i urzędnika niż regulować, zabierać, dawać, a przy okazji obetrzeć sobie pot z czoła jakimś zleconym raportem, konsultacją, promocją.

No i to wszystko jedzie na tych biednych żuczkach, którym rzekomo podniesie się stawki płacy minimalnej. Podwyżka wyjdzie żuczkom bokiem, bo albo będą pracować na czarno, albo ograniczy im się godziny, albo zwolni, a pracę autsorsuje za ocean. Pani premierki Wynne’owej i jej koleżków to jednak nie dotyczy, bo oni mają żywot opłacony aż po grób za wyciśnięte z tych żuczków pieniądze. Jak to już kiedyś ładnie ujął pewien klasyk: „rząd się sam wyżywi”.

Andrzej Kumor

Ostatnio zmieniany piątek, 28 październik 2016 19:50
piątek, 21 październik 2016 18:24

Smoleńsk, nie tylko film

Napisane przez

NiemczykJanuszKatastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił.

Donald Tusk

Kilka lat temu czytałem reportaż dziennikarza z jego wizyty we wsi brazylijskiej, wsi, która była zamieszkana przez potomków polskich emigrantów, którzy przyjechali tam po upadku powstania styczniowego, czyli po roku 1865. Napotkany przez dziennikarza Brazylijczyk polskiego pochodzenia w czasie rozmowy o Polsce pyta się o to, czy są w Polsce jeszcze Kozacy? Bo Kozacy, proszę pana, to bardzo niedobrzy ludzie, rabusie i mordercy. Dopóki w Polsce będą Kozacy, Polska nie będzie wolna, w Polsce nie będzie dobrze, mówi ten potomek uchodźców.

Tak to tam, w Brazylii, przetrwała z pokolenia na pokolenie historia mówiona tego, jakie były stosunki polsko-rosyjskie i polsko-ukraińskie. Przetrwała, bo jest to prawda w formie opowieści rodzinnych, historia przekazywana przez pokolenia, jak widziano kiedyś sprawy polskie.

Jest koniec lat dziewięćdziesiątych. Koniec lata. Pracuję jako barman na bardzo bogatym weselu zorganizowanym na terenie prywatnej szkoły Appleby College w Oakville. Podchodzą do mnie pierwsi goście. Podaję im drinki. Słyszą mój akcent. Pytają mnie, skąd jestem? Odpowiadam, że jestem z Polski. Jeden z mężczyzn mówi: „O, to się fajnie składa, bo to jest polskie wesele, tu są Polacy. Oni się ucieszą, że tu pracujesz”. Mijają godziny i nie słyszę nikogo, kto by mówił po polsku. Ten sam mężczyzna, który na początku powiedział mi, że na tym weselu są Polacy, przyszedł ponownie do baru. Korzystam z okazji i pytam go, kto jest Polakiem na tym weselu? A on mówi: „No jak to, mama panny młodej jest Polką, jest jej siostra i rodzina. Tam siedzą, przy tym stoliku po lewej, zaraz przy head table. Idź, porozmawiaj z nimi, na pewno się ucieszą”.

Korzystam z okazji, że wesele dobiega końca, i podchodzę do stolika i przedstawiam się, że jestem Polakiem. Mama panny młodej, Wanda, mówi: „O, jak mi miło. Bo wiesz, mój tata to hrabia Nowakowski. On był adiutantem generała Sikorskiego. Jego młodszy brat był jedną z pierwszych osób zabitych w drugiej wojnie światowej. Zginął wcześnie rano pierwszego września w czasie pierwszego bombardowania Warszawy.

Słysząc, że pani Wanda mówi, że jej tato był adiutantem generała Sikorskiego, i mając na uwadze to, że mam bardzo mało czasu na rozmowę, od razu zadaję pytanie, jak zginął generał Sikorski? W odpowiedzi słyszę: „To dla naszej rodziny był wielki ból, bo moja mama jest Angielką i my też pochodzimy ze szlachty angielskiej. My obie z siostrą chodziłyśmy do polskiej szkoły w Londynie. Generała Sikorskiego zabili Anglicy. Mój tato był w Gibraltarze i widział, jak ten samolot spadł do morza. I mój tato umarł na zawał serca w latach osiemdziesiątych w Anglii. On to zawsze nosił w swoim sercu, ta śmierć generała Sikorskiego. Ja z mężem przyjechaliśmy do Kanady. A tu właśnie wychodzi za mąż nasza córka. Szkoda, że mama poszła już spać, ona by panu więcej powiedziała”.

Tajemnicza śmierć generała Sikorskiego, pomimo wielu pytań i braku odpowiedzi, została zapomniana i okoliczności tej śmierci nie weszły do pamięci zbiorowej, nie stały się częścią historii narodu, i pamięć o niej mogły mu służyć jako przestroga.

Polacy przyjęli, że była to katastrofa lotnicza. Kiedy wydawało się już, że rząd Wielkiej Brytanii otworzy archiwa z dokumentami dotyczącymi katastrofy w Gibraltarze, bo minęło już ponad pięćdziesiąt lat, nie zrobił tego. Przedłużył utajnienie dokumentów dotyczących śmierci generała Sikorskiego na następne 50 lat. Polski rząd nie protestował. W Polsce panowało wówczas duże bezrobocie. W tym samym czasie, kiedy rząd Wielkiej Brytanii ogłosił utajnienie akt dotyczących śmierci generała Sikorskiego, ogłosił równocześnie, że otwiera rynek pracy dla Polaków. Rząd Wielkiej Brytanii zrobił to jako pierwszy wśród krajów Unii Europejskiej. Za 3 miliony miejsc pracy rząd Polski i Polacy zapomnieli o upominaniu się o otwarcie archiwów z dokumentami dotyczącymi śmierci generała Sikorskiego. W ten sposób pamięć o prawdzie tamtej śmierci nie stała się powszechna. Nie stała się pamięcią podobną do tej, o której mówią potomkowie polskich emigrantów w Brazylii.

Myślę, że poprzez to, że prawda o śmierci generała Sikorskiego nie była tą, o której mówiono by w domach, o której dziadkowie mówiliby swoim dzieciom, a te z kolei mówiłyby potem swoim dzieciom, doszło do tak wielkiej tragedii w Smoleńsku, do katastrofy, w której to zginęło 96 osób, osób, które w większości były najwyższymi rangą funkcjonariuszami państwowymi.

Zgodnie z tym, co mówiła doradczyni do spraw bezpieczeństwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego w wywiadzie dla telewizji niedługo po katastrofie, miał on zgodnie z jej sugestią, jeszcze na dwa tygodnie przed wizytą w Smoleńsku, jechać do Katynia pociągiem. Później zmienił nagle zdanie.

Gdyby ta prawda o śmierci generała Sikorskiego była powszechna w świadomości Polaków, prezydent Lech Kaczyński musiałby się liczyć z opinią publiczną, z opinią, która nie godziłaby się, mając w pamięci „lotniczą” śmierć generała Sikorskiego, na lot samolotem do Smoleńska, i to w asyście tak licznych najwyższych funkcjonariuszy państwowych.

Niestety, tej części świadomości o śmierci generała Sikorskiego i prawdy o historii Polski polskie społeczeństwo jest pozbawione. I ponosi tego skutki w postaci śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Przenikliwy pisarz polityczny Stanisław Cat-Mackiewicz miał między innymi pisać, że największą tragedią narodu jest to, kiedy jego najlepszych cech charakteru używa się przeciw niemu samemu.

I tak oto dzieje się w naszej polskiej historii, a szczególnie tej historii związanej z czasem II wojny światowej i okresem po niej, a także już po upadku tak zwanej komuny, że naszych polskich czynów używa się przeciw nam. I tak, w 1939 roku Polacy stanęli przeciw Niemcom, teoretycznie wrogom komunizmu i teoretycznie wrogom Związku Sowieckiego, a więc i wrogom współczesnej Rosji. Niedługo potem polscy oficerowie, urzędnicy, inteligencja, patrioci zostali zamordowani przez Rosjan. Później również żołnierze Armii Krajowej prowadzili dywersję wymierzoną przeciw Niemcom, dywersję, z której korzystała armia sowiecka, bo osłabiającą armię niemiecką walczącą z nią na wschodnim froncie. Akowcy zaraz po wkroczeniu armii sowieckiej na tereny polskie byli mordowani przez tę właśnie armię sowiecką. Mało tego, w szkołach po wojnie uczono samych Polaków jakoby ta Armia Krajowa była sojusznikiem Hitlera.

Paradoksem Polski i Polaków jest niezrozumienie tego, że to co dla Polaków jest honorem, dla większości naszych sąsiadów honorem nie jest. To, że Polacy postawili się Niemcom, z którymi później Związek Sowiecki walczył o swoje przetrwanie, nie miało dla tego ostatniego żadnego znaczenia. Podobnie to, że żołnierze Armii Krajowej wysadzali pociągi i transporty idące z zaopatrzeniem dla armii niemieckiej na front wschodni, to też nie miało i nie ma dla Rosjan żadnego znaczenia. Może nawet przeciwnie, oznacza to dla Rosjan, że Polacy potrafią się organizować, że mają uniwersalne wartości, o które chcą walczyć, takie jak „Za wolność naszą i waszą”. Trzeba wobec tego tych, którzy o te wartości chcą walczyć, zniszczyć i uśmiercić. Nie chodzi tutaj tylko o to, by walczących o te wartości uśmiercić w sensie fizycznym, chodzi również o to, żeby te wartości uśmiercić w sensie idei, w sensie wiary. Chodzi o to, żeby idee, takie jak honor, obumarły. Trzeba więc sprawę honoru, patriotyzmu zamienić w przyjaźń ze Związkiem Sowieckim, a teraz z kolei w przyjaźń z Rosją.

Dlatego też sprawa mordu na polskich oficerach w Katyniu była tak ważna. Ten mord zaprzeczał misternie budowanemu kłamstwu o przyjaźni polsko-sowieckiej i polsko-rosyjskiej. Dlatego ci wszyscy, którzy o tym mordzie mówili w okresie tak zwanego PRL-u, byli surowo karani, łącznie ze skazywaniem ich za to na karę śmierci.

Ale nie tylko o Katyń tu chodzi. Katyń jest tylko skrajnym przypadkiem. Chodzi tu również o śmierć generała Sikorskiego, o mordy na Wołyniu, o zbiór zastrzeżony dokumentów Instytutu Pamięci Narodowej, chodzi o Aneks do Raportu w sprawie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i o wiele, wiele innych podobnych miejsc i wydarzeń z historii Polski, które mogą postawić znak zapytania, jeśli chodzi o wzajemną uczciwość zawieranych umów i sojuszy międzynarodowych między Polską a innymi krajami. Chodzi o to również, jak spojrzeć wreszcie na działalność szeregu partii i działaczy politycznych w Polsce.

Reżyser Antoni Krauze dla upamiętnienia katastrofy samolotu Tu-154M na lotnisku w Smoleńsku, w której zginął prezydent Polski Lech Kaczyński oraz cała delegacja rządowa lecąca na obchody 70. rocznicy mordu na polskich oficerach w Katyniu, nakręcił film pod tytułem „Smoleńsk”. Przekaz tego filmu można odczytać na kilku płaszczyznach. Jedną z nich jest paradokumentalny zapis wydarzenia, faktu, jakim była katastrofa, w której zginęło 96 osób. Inna płaszczyzna to tragedia indywidualnych osób, tragedia rodzin. Inna jeszcze to zapis historyczny prezydentury Lecha Kaczyńskiego. A jeszcze inna to sfera artystyczna, gra aktorów, strona techniczna filmu, scenariusz, muzyka.

Ale najważniejsza płaszczyzna to właśnie obraz tego, jaki wysiłek został włożony zarówno przez rząd Donalda Tuska, media, jak i rząd Rosji, w to by znaleźć osobę czy osoby, na które można by zwalić winę za katastrofę.

Ta płaszczyzna filmu zawiera się właśnie w tym słynnym SMS-ie wysłanym zaraz po katastrofie, a którego autorstwo przypisuje się Donaldowi Tuskowi, SMS-ie, który mówi:

„Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.

Jeśli chodzi o wątek Wojskowych Służb Informacyjnych w filmie, to jest on zawarty, jak powiedziała pani Magda Merta, wdowa po zabitym w katastrofie smoleńskiej ministrze z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Tomaszu Mercie, w scenie, w której funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeszukują pokój w hotelu sejmowym, pokój, który należał do posła Zbigniewa Wassermana, a w którym to zaraz po katastrofie szukają oni kopii Aneksu do Raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Wątków łatwiej czytelnych oraz tych trudniejszych dla widza do odczytania w filmie „Smoleńsk” jest więcej. Jak powiedziała pani Magda Merta, do tej pory z niewyjaśnionych powodów zginęło, popełniło samobójstwo lub zmarło w dziwnych okolicznościach 31 osób związanych z katastrofą smoleńską.

Film trzeba zobaczyć, żeby prawda o katastrofie nie została przekłamana, żeby stała się ona doświadczeniem narodu i żeby tak się nie stało, że zostanie ona wypaczona i nie będzie służyła jako ostrzeżenie dla Polski i Polaków. Chodzi o to, by Polacy niepotrzebnie nie narażali swojego życia, by następni przywódcy polscy, premierzy, prezydenci Polski, wysokiej rangi funkcjonariusze, ale również szefowie i krajów innych, choćby i takich jak Kanada, byli ostrożni.

Ci, którzy nie obejrzą filmu „Smoleńsk”, ustawiają się po stronie takich ludzi, jak Donald Tusk.

Janusz Niemczyk

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.